Tremlett Giles - Katarzyna Aragońska. Hiszpańska królowa Henryka VIII .pdf [PDF] | Online Book Share (2024)

377 Pages • 146,954 Words • PDF • 2.3 MB

+ 2. Ebooki według alfabetu+ T+ TREMLETT GILES+ Powieści

Uploaded at 2021-08-17 20:12

Report DMCA

PREVIEW PDF

O AUTORZE Giles Tremlett jest madry ckim korespondentem The Guardian. Przez ostatnie dwadzieścia lat mieszkał w Hiszpanii i pisał o swy m rodzinny m kraju. Jest autorem książki Ghosts of Spain: Travels Through Spain and Its Silent Past.

Ty tuł ory ginału: Catherine of Aragon: Henry’s Spanish Q ueen Copy right © 2010 by Giles Tremlett First published by Faber & Faber 2010 Wszy stkie prawa zastrzeżone. Poza uczciwy m, osobisty m korzy staniem w celu nauki, badań, analizy albo oceny, przewidziany m w Ustawie o Prawach Autorskich, Projektowy ch i Patentowy ch z 1988 r., żadna część tej publikacji nie może by ć reprodukowana, przechowy wana w bazach dany ch ani transmitowana w żadnej postaci ani żadny mi środkami przekazu – elektronicznie, elektry cznie, chemicznie, mechanicznie, opty cznie, przez fotokopie ani w żaden inny sposób – bez uprzedniej, pisemnej zgody właściciela praw autorskich. © Copy right for the Polish edition by Wy dawnictwo Astra s.c. Kraków 2013 Przekład: Emilia Skowrońska Przy gotowanie edy cji: Jacek Małkowski Redakcja i wery fikacja mery tory czna: Aleksandra Marczuk Jacek Małkowski Skład: Wy dawnictwo Astra s.c. Fotografia na okładce: Fragment portretu Katarzy ny Aragońskiej autorstwa Michela Sittowa. © Agencja BE&W Wy danie I Kraków 2013

ISBN 978-83-89981-97-4 Wy dawnictwo Astra 31-026 Kraków ul. Radziwiłłowska 26/2 tel. 12 292 07 30, 602 256 638 www.wy dawnictwoastra.pl www.facebook.com/Wy dawnictwoAstra wy [emailprotected] Prowadzimy sprzedaż wy sy łkową www.sklep.wy dawnictwoastra.pl

Dla Edwarda i Berenice Tremlett, moich rodziców

Półwysep Iberyjski pod koniec XV wieku

Tudorowie

Przy poszczególnych osobach podano daty życia

Członkowie rodów królewskich Kastylii i Aragonii

Przy poszczególnych osobach podano daty życia

Poezja historii tkwi w niezwy kły m fakcie, że niegdy ś na ty m świecie, niegdy ś po tej tak dobrze znanej ziemi chodzili inni mężczy źni i kobiety, tak realnie jak my dzisiaj, mający własne my śli, opanowani przez własne namiętności... Ale już ich nie ma, jedno pokolenie przechodzi w kolejne i znika tak całkowicie, jak i my wkrótce znikniemy, niczy m duchy o brzasku. G.M. Trevely an, An Autobiography and Other Essays (1949)

WSTĘP Katedra w Saragossie 11 czerwca 1531 roku

S

alvador Felipe, stanąwszy przed drzwiami wielkiej katedry w Saragossie, rozpoczął czy tanie na głos. By ła połowa czerwca 1531 roku i miejsce przenikliwego, zimowego wiatru, hulającego po hiszpańskiej dolinie Ebro, zajął nieznośny upał. Podczas niedzielnej porannej mszy wierni wy pełnili świąty nię po brzegi, toteż Felipe miał wielu świadków, gdy podniósł głos, by wy powiedzieć imię króla Anglii: Henry ka VIII. Angielski monarcha – oznajmił – został oto wezwany przed sąd miejski. Jeśli zechce usły szeć, co mawia się na jego temat, niechaj zjawi się w krużgankach katedry w następną środę. Nie musi przy by ć osobiście – w jego imieniu może to uczy nić również oficjalny królewski wy słannik1. By ł to wy jątkowy nakaz stawiennictwa. Z reguły nie wzy wano bowiem monarchów, wbrew ich woli, przed sądy kościelne. W ten sposób wielu przekonało się jednak, że sy tuacja jest niecodzienna. Mieszkańcy stolicy królestwa Aragonii dobrze znali imię króla Anglii: poślubił przecież hiszpańską księżniczkę – Katarzy nę Aragońską, która wprowadziła nazwę ich monarchii do historii Anglii. Opuściła ojczy znę przed wieloma laty, ale nie zapomniano, że by ła córką dwóch wy bitny ch osobistości – Ferdy nanda Aragońskiego oraz Izabeli Kasty lijskiej. Katarzy na, wbrew swej woli, została uwikłana w jeden z największy ch skandali, o który m mówiono w całej Europie. Henry k nie chciał już kobiety, którą pojął za żonę 22 lata wcześniej. Teraz zapragnął młodej, ambitnej Angielki – Anny Boley n – i robił wszy stko, by pozby ć się Katarzy ny, lecz królewska małżonka okazała się godną przeciwniczką. Właśnie dlatego Miguel Jiménez de Embum, opat potężnego zakonu cy stersów Veruela, leżącego u stóp olbrzy miej góry Moncay o w odległości osiemdziesięciu kilometrów od Saragossy, wniósł sprawę przed try bunał. Działał na prośbę Paola Capizucchiego – dziekana waty kańskiego Sądu Apelacy jnego Try bunału Roty Rzy mskiej – czy li również samego papieża. Otrzy mał zadanie zebrania dowodów i wy dania opinii o ty m, co w Anglii określano już mianem „wielkiej sprawy ”. Nie chodziło jednak o rozwód w dzisiejszy m znaczeniu (chociaż najczęściej uży wano właśnie takiego sformułowania), lecz raczej o próbę nakłonienia Biskupa Rzy mu do uznania małżeństwa angielskiej pary królewskiej za nielegalne. Determinacja Henry ka, by

zakończy ć związek, który odgry wał tak doniosłą rolę w europejskiej polity ce, raniła dumę Hiszpanów. Katarzy na Aragońska by ła bezsprzecznie wzorową małżonką. Gdy Henry k prowadził wojnę we Francji, pozostawił Koronę pod jej nadzorem. Jako królowa regentka podczas jego nieobecności odniosła history czne zwy cięstwo nad Szkotami. Katedra w Saragossie, wy twornie zdobiona niebieskimi, turkusowy mi i zielony mi pły tkami ceramiczny mi pokry ty mi fantazy jny mi wzorami w sty lu mudejar, stanowiła niezaprzeczalny dowód bogactwa i ogromnego znaczenia miasta – usy tuowanego na brzegu rwącej rzeki Ebro, w samy m sercu królestwa zarządzanego niegdy ś przez ojca księżniczki. Katarzy na pochodziła z najznakomitszego hiszpańskiego rodu. Jej matka, niezwy ciężona i pobożna królowa Izabela, władała wspaniały m królestwem Kasty lii. Rodzice infantki podbili pozostałości mauretańskiej Hiszpanii i połączy li swe siły, tworząc nowe, potężne imperium. Po śmierci małżonków zarządzał nim jej siostrzeniec Karol, władca Świętego Cesarstwa Rzy mskiego, którego ziemie obejmowały niemal całą Europę. Unieważnienie związku z kobietą, za którą stała potężna dy nastia, a drzewo genealogiczne przy pominało o niezwy kły ch osobistościach jej rodu, nie by ło sprawą codzienną. Sama angielska królowa również nie miała zamiaru do tego dopuścić. Jej zacięta obrona spowodowała, iż drażliwa i delikatna kwestia małżeństwa angielskich monarchów miała zostać rozsądzona w samy m Rzy mie. W rzeczy wistości w ciągu czterech lat Katarzy na swoim uporem nie dopuściła do rozwodu z Henry kiem. Salvador Felipe, odczy tawszy pozew sądowy po łacinie, a następnie jego tłumaczenie w języ ku hiszpańskim, przy bił cenny ory ginał do drzwi katedralny ch. Po godzinie zdjął go, zastępując kopią, i opuścił budy nek. W ten oto sposób prawne formalności zostały zakończone. Jeżeli król Anglii się nie zjawi – a poinformowanie monarchy o nakazie stawiennictwa w ciągu trzech dni by ło zwy czajnie niemożliwe – postępowanie rozpocznie się bez niego. Przesłuchania w sprawie małżeństwa Katarzy ny Aragońskiej odby wały się nie ty lko w Saragossie. Najbardziej doniosłe w skutkach dochodzenie, o dramaty czny m przebiegu, miało miejsce w Blackfriars, w Londy nie. Angielscy świadkowie wstawili się za swoim królem i stanęli przeciw jego hiszpańskiej małżonce, twierdząc, że nie mogła by ć dziewicą po pierwszy m, trwający m pięć miesięcy małżeństwie ze starszy m bratem Henry ka, Arturem, który pozostawił ją jako szesnastoletnią wdowę. Według Henry ka VIII fakt, że żona utrzy my wała kontakty seksualne z jego bratem, wy starczy ł, by unieważnić ich związek przed Bogiem, bez względu na to, iż sam papież wy stosował przed laty pisemne zezwolenie na ślub. Jednakże Ojciec Święty – twierdził angielski monarcha – nie miał racji, udzielając rzeczonej dy spensy. Treść Biblii, zdaniem Henry ka, nie pozostawiała żadny ch wątpliwości: ślub z Katarzy ną Aragońską został zawarty wbrew prawu Bożemu, więc król mógł ponownie się ożenić. Mimo to w Saragossie zapadł inny wy rok. Wśród świadków nie brakowało osób, które przed

trzy dziestoma laty wy pły nęły z piętnastoletnią Katarzy ną w potworny rejs z północnej Hiszpanii do Ply mouth. Młoda potomkini Władców Katolickich miała dołączy ć do swojej przy szłej rodziny. Zeznania współtowarzy szy księżniczki, spisane po łacinie i zachowane w pożółkły m, pergaminowy m rękopisie, przechowy wany m w klasztorny m archiwum przez stulecia, by ły do tej pory niedostępne lub w dużej mierze ignorowane 2. 100-stronicowy ory ginał – lub przy najmniej jego kopia znajdująca się w klasztorze – został przeniesiony do Madry tu w XIX wieku. Od tego czasu przechowy wany jest w archiwum Królewskiej Akademii History cznej, będąc jedy ny m istniejący m spisem zeznań świadków Katarzy ny, przesłuchiwany ch w kilku inny ch miejscach3 podczas tzw. procedury rozwodowej. W manuskry pcie zawarto całkiem odmienną wersję historii opowiedzianej przez angielskich świadków. Według Hiszpanów bowiem noc poślubna zakończy ła się niepowodzeniem. Krzepki, młody Artur, który – zgodnie z opisem Anglików – wy szedł nad ranem z małżeńskiej sy pialni prężny m krokiem, przepełniony młodzieńczą dumą, został w ich relacjach zamieniony w chorowitego i zmizerowanego 15-latka. Słudzy Katarzy ny ujrzeli młodego mężczy znę przy tłoczonego swą niemożnością wy pełnienia ogromu seksualny ch i dy nasty czny ch obowiązków w tak ważną i uroczy stą noc. Oczy wiście, hiszpańscy uczestnicy tamty ch wy darzeń mogli skłamać lub ubarwić rzeczy wistość, by chronić swoją księżniczkę. Mogli też mówić prawdę. W efekcie jednak ich zeznania nie by ły ani mniej, ani bardziej prawdopodobne niż deklaracje składane przez Anglików, zgodnie z który mi try skający energią Artur żądał piwa, by zaspokoić pragnienie po nocy przepełnionej miłością. Swoimi zeznaniami świadkowie Henry ka obciąży li szalę moralności Katarzy ny. Określała ona, czy kobieta by ła pobożną ofiarą okrutnego, samolubnego męża, czy może misty fikatorką skry wającą się za maską świętej. Na przestrzeni wieków na temat pierwszej żony Henry ka VIII pojawiały się skrajnie różne opinie, które do dziś nie doczekały się ujednolicenia. Małżonka króla, której decy zje by ły kluczowe dla morderczy ch przewrotów polity czny ch i rewolucy jny ch zmian w XVI-wiecznej Anglii, nikogo nie pozostawia obojętny m. Hiszpańscy świadkowie uzupełnili również jej ży ciory s o kilka szczegółów. Ich głosy zostały uwzględnione w niniejszej książce w celu przy bliżenia czy telnikowi postaci Katarzy ny także przez pry zmat jej rodaków i hiszpańskiej rodziny, a nie wy łącznie potomków rodu Tudorów. Oczy wiście angielska królowa może by ć oceniana z różny ch punktów widzenia, nie ty lko pod kątem jej prawdomówności czy konfabulacji. Najważniejszy mi cechami charakteru Katarzy ny nie muszą by ć uczciwość lub nieprawość. Najistotniejsza jest bowiem siła księżniczki. Bezpieczne dzieciństwo w rodzinie, spędzone wśród przepełniony ch emocjami i wy magający ch Hiszpanek, wy jaśnia pochodzenie tej duchowej mocy. Katarzy na wy rosła na kobietę pełną nazby t intensy wny ch uczuć. Skomplikowane i nieszczęśliwe pierwsze lata spędzone w Anglii, nieustanne

problemy z chorobami, jedzeniem i surowy mi pisemny mi instrukcjami od papieża, nakazujący mi zaprzestania samookaleczeń i przerwanie postu, obrazują początkowy okres z ży cia przy szłej królewskiej małżonki. By ły to reakcje młodej perfekcjonistki, samotnej i niekochanej w obcy m kraju. Uczuciowość i skrupulatność po części wy jaśniają również sukces i popularność, jakie osiągnęła, będąc żoną króla, oraz jej późniejszą gotowość na potencjalne męczeństwo. Nie ma pewności, czy planowano stracić Katarzy nę lub skazać ją na męki. Nie ty lko ona uważała, że zginie potworną śmiercią, a Henry k nie miał przecież skrupułów, ścinając swoje kolejne żony. Oczy wisty jest jednak fakt, że gotowa by ła zginąć w imię własnej sprawy, a sama my śl o ty m wręcz ją uszczęśliwiała. W owy ch czasach podobna postawa świadczy ła o wy jątkowej sile uczuć, łączący ch w sobie miłość, wiarę i cierpienie, a nade wszy stko przekonania religijne. Kobieta o świadomości Katarzy ny, która odebrała tak staranną edukację, miała pewność, że najwspanialszy m przy kładem bezgranicznej miłości by ła historia Jezusa Chry stusa sprzed jego męczeństwa oraz w trakcie śmierci. Na Jego pasji skupiała się podczas godzin spędzony ch na modlitwie. Dla osoby pokroju królowej Katarzy ny nie by ło nic wspanialszego czy bardziej prawego niż śmierć za wiarę – nawet jeśli w XVI wieku większość chrześcijańskich męczenników należała już do mrocznej i odległej przeszłości. Angielska monarchini by ła więc pełna zapału, który pozwoliłby jej na stawianie pokojowego oporu aż do wy konania wy roku śmierci. W historii świata nieczęsto spoty ka się podobne osobowości. Dla autora niniejszej książki, który nie jest wy znania rzy mskokatolickiego, małżonkę króla wy różnia właśnie intensy wność jej uczuć. Czy ni ją kimś więcej niż bierną ofiarą, wciągniętą w burzliwy wir historii. Katarzy na Aragońska podjęła konkretne decy zje ze świadomością, iż wy bory te mogą przy nieść straszliwe skutki dla niej i Anglii. Jej siła przejawia się zarówno w czy nach, jak i w zrozumieniu ich konsekwencji. Henry k VIII nigdy nie spotkał silniejszego przeciwnika – ani na polu walki, ani poza nim. Nie ulega wątpliwości, że Katarzy na wy warła ogromny wpły w na historię Anglii i całej Europy nie ty lko dlatego, że wy trwała u boku monarchy dłużej niż pozostały ch pięć żon Henry ka razem wzięty ch. Panowanie Henry ka VIII wprowadziło do historii kraju cztery wy bitne kobiety : Katarzy nę Aragońską i jej córkę, „Krwawą Marię”, oraz Annę Boley n i jej potomkinię Elżbietę, zwaną Królową Dziewicą. „Z tego pojedy nku między dwiema matkami oraz ich córkami zrodziły się religijne namiętności i przemoc, jakie miały wstrząsać Anglią przez całe stulecia” 4, pisał history k David Starkey. Bez Katarzy ny Aragońskiej reformacja, rewolucja i historia Tudorów potoczy ły by się zupełnie inaczej, a Anglia mogłaby dzisiaj by ć inny m krajem.

1 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). „Veruela (Monasterio

de). Un volumen en folio, encuad. en pergamino. Ms. Siglo XVI. Documentos relativos a la visita del Cardenal Adriano cuando pasó de Espańa a Roma, elegido Papa. – Proceso de la reina Da Catalina de Aragón, reina de Inglaterra. – Registrum abbatis monasterii verolen. 1480”. Transkry pcja i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 2 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 3 L&P: Letters and Papers, Foreign and Domestic, of the reign of Henry VIII preserved in the Public Record Office, the British Museum and elsewhere in England (Krajowe i zagraniczne listy i dokumenty z czasów panowania Henryka VIII, przechowywane w Biurze Archiwów Państwowych, Muzeum Brytyjskim oraz w innych miejscach w Anglii). 4 D. Starkey, Królowe. Sześć żon Henryka VIII, s. 552.

1 KRÓLEWSKIE ŁOŻE Londyn, Pałac Biskupi 14 listopada 1501 roku

M

łoda Hiszpanka o długich, lekko kasztanowy ch włosach, spoczy wa w łożu, oczekując wy darzeń, które niebawem nastąpią. Ma za sobą szczególnie wy czerpujący dzień. Brała udział w doniosłej uroczy stości, a gdy po raz pierwszy wy szła z Pałacu Biskupiego na zimny, londy ński poranek, obserwowały ją ty siące par oczu. Postąpiła zgodnie z postanowieniami umowy, zachowując cierpliwość podczas niekończący ch się godzin ceremonii ślubnej i mszy świętej. Ona, już jako panna młoda, przechadzała się z gracją po podwy ższony ch pomostach i podeście katedry, spoglądając to w jedną, to w drugą stronę, by pokazać się morzu głów zwrócony ch w jej kierunku. Obserwowano ją z okien i lektoriów, podziwiając białą hiszpańską suknię ślubną na osobliwy m kole. Na ulicy gromadziły się tłumy wiwatujący ch, nieustannie wzmagając i tak już przejmujący hałas. Angielscy monarchowie nie kry li zadowolenia 1. Jednak ów dzień nie dobiegł jeszcze końca. Od niespełna dwóch godzin w pałacowej komnacie sy pialnej panowało oży wienie. Hiszpańska hrabina i angielska księżna spierały się o sposób ścielenia łoża. Niebawem zjawił się angielski hrabia, by sprawdzić, czy dobrze wy konały swoje zadanie. Kładąc się na jednej i drugiej stronie chciał się upewnić, czy łóżko jest wy starczająco wy godne i prawidłowo zaścielone. Ostatecznie nie by ło to zwy kłe posłanie, lecz – jak określił kronikarz, opisując owo najgłośniejsze wy darzenie – „łoże wy sokiego stanu” 2. Księżniczka, nieustannie obserwowana przez kobiety i pozbawiona jakiejkolwiek pry watności, położy ła się. Jej pomocnicy upewnili się, że „przy brała odpowiednią pozę w nabożny m skupieniu i odpoczęła” 3. Zrelaksowana, oczekiwała na przy bladłego, wąskoustego 15-latka o kasztanowy ch włosach, którego właśnie poślubiła. W końcu wkroczy ł do komnaty. Młodzi spędzili razem większość czasu, ale zamienili ze sobą

ledwie kilka słów. Artur przy by ł do niej w towarzy stwie orszaku złożonego z podekscy towany ch przy jaciół, służący ch i urzędników. Wcześniejsze spotkania z ty m poważny m młodzieńcem o łagodny ch oczach Katarzy na mogła policzy ć na palcach jednej ręki. Mimo to jego imię stanowiło część jej ży cia, odkąd ty lko sięgała pamięcią. Zwał się Arturo bądź Artur – książę z kraju, który podarował światu egzoty czne legendy o zamku Camelot. By ł również najstarszy m sy nem Henry ka VII i następcą tronu. Zakładano, że pewnego dnia ona, Katarzy na – jako jego małżonka – zostanie królową. Większą część wieczoru towarzy sze Artura spędzili racząc się wy śmienity mi trunkami, nie stroniąc od tańców, dobrej zabawy i mirtów” 4. Można przy puszczać, że i sam książę również skosztował nieco wina bądź piwa. Młodszy brat Artura – energiczny, pobudliwy, krzepki i rumiany 5 dziesięcioletni książę Henry k – został prawdopodobnie uznany za zby t młodego na udział w wieczornej części uroczy stości. To właśnie on ujął wcześniej rękę Katarzy ny i wy prowadził ją po platformie ze starej katedry św. Pawła ponad „zgiełkiem i tłumem” zebrany ch w niej osób. Jeden z towarzy szy księcia twierdził, iż zastali Katarzy nę leżącą pod nakry ciem „w odpowiedniej do sy tuacji pozy cji królowej” 6 – nie wiadomo jednak, co miał na my śli. Następnie, wciąż w otoczeniu gapiów, Artur położy ł się obok swej małżonki. W księdze królewskiej ety kiety określono (choć opis ten odnosi się do nieco inny ch okoliczności), że w tak uroczy stej chwili pan młody winien by ć w „koszuli i zarzuconej nań szacie” 7. Para wsparła głowy na specjalny m prześcieradle, przy kry wający m poduszki. Małżonkowie spoczy wali na warstwach słomy, płótnach, materacu wy pełniony m pierzem (wszy stko zostało odpowiednio zwinięte i ubite, aby pozby ć się nierówności) i mocno naciągnięty m prześcieradle. Zostali przy kry ci kolejny mi prześcieradłami, kocami, pledami i prawdopodobnie narzutą ze skóry gronostaja. Można przy puszczać, że królewskie łoże wieńczy ł baldachim lub półbaldachim, a wokół okalały je ozdobne zasłony. Stojący obok Katarzy ny biskupi i prałaci recy towali łacińskie teksty 8. Ten języ k księżniczka by ła w stanie zrozumieć. Niemal przez cały dzień, który spędziła w okazałej katedrze i poza świąty nią, sły szała ty lko mowę angielską – z którą dopiero się osłuchiwała. Większość rozmów w jej komnacie również odby wała się w ojczy sty m języ ku księcia Artura, chociaż część Anglików wiedziała, iż należy zwracać się do niej po łacinie lub francusku. Kilka osób, pomijając jej służący ch, mówiło również po hiszpańsku. Z łacińskich formuł, wy powiadany ch przez biskupów, pły nęło pokrzepienie. Katarzy na znała tę modlitwę. Gdy wkroczy ła w wiek nastoletni, najczęściej otaczała się księżmi, guwernantami i spowiednikami. Właśnie teraz zanoszono za nią modły, aby tutaj, w królewskim łożu, by ła bezpieczna – z dala od demonów mrocznej angielskiej nocy. W mszale określono słowa, które

należało wy powiedzieć: „Custodi famulos tuos in hoc lecto quiescentes ab omnibus phantasmaticis daemonum illusionibus: custodi eos vigilantes ut in praeceptis tuis medi- tentur dormientes, et te per soporem sentiant: ut hic et ubique defensionis tuae muniantur auxilio” 9. Oto wezwano Abrahama, Izaaka i Jakuba – znany ch Katarzy nie ze Starego Testamentu – by ich siła wspomogła błogosławieństwo. Obecność biskupów, kropiący ch książęce łoże wodą święconą, oznaczała, że zbliża się najważniejsza część uroczy stego dnia. Obowiązkiem pary młodej, jak przy pomnieli księża, by ło „crescant et multiplicentur in longitudine dierum” – „rozwój i rozmnażanie się przez całe ży cie”. Wkrótce biskupi opuścili komnatę. Hałaśliwi młodzi mężczy źni, pokrzepieni na pożegnanie ły kiem wina i ostro przy prawiony mi łakociami10, urzędnicy królewscy, władcza guwernantka i inni zgromadzeni również pozostawili nowożeńców samy ch. Księżniczka, która nie mogła przy zwy czaić się do szorstko wy mawianej przez Anglików głoski w słowie „Catherine”, za miesiąc miała skończy ć szesnaście lat. By ła lub powinna by ć dziewicą: taką informację przekazali posłańcy jej rodziców, Izabeli i Ferdy nanda, potężny ch Rey es Católicos – angielskim monarchom 24 godziny przed ślubem 11. Mąż Artur, książę Walii i następca angielskiego tronu, by ł młodszy od swej żony, ale ukończy ł czternaście lat ponad rok wcześniej (W umowie ślubnej zastrzeżono, że do małżeństwa może dojść dopiero po rzeczony ch czternasty ch urodzinach królewicza 12). Również Katarzy na mogła już wstąpić w związek małżeński i by ła, jak przy puszczano, dojrzała seksualnie. Nic zatem, wedle zapatry wań epoki, nie stało na przeszkodzie w skonsumowaniu związku. Sam król Henry k VII, teść Katarzy ny, został poczęty, gdy jego matka Małgorzata Beaufort by ła zaledwie dwunastoletnią dziewczy ną. Wy danie na świat potomstwa zawsze stanowiło kwestię kluczową. Swoją młodość Katarzy na spędziła na oczekiwaniu. Po miesiącach przeprawy przez ojczy ste góry, doliny i Sierry nastąpiły dwie próby przedostania się do Anglii przez burzliwe morze. Podróż obcy m, ciemny m i deszczowy m krajem trwała cały mi ty godniami. Podczas uroczy stości na wielką – niespoty kaną dotąd w Londy nie skalę – wy szła w końcu za mąż. Wszy stkie doty chczasowe wy darzenia miały służy ć jednemu celowi: poprzez małżeństwo z księciem Walii Katarzy na miała połączy ć ojczy stą Hiszpanię z Anglią Henry ka VII, dopiero od niedawana będącą pod berłem nowej dy nastii, i wy dać na świat dzieci – najlepiej płci męskiej – w który ch pły nęłaby krew nie ty lko Tudorów, lecz także królewska krew rodów Kasty lii i Aragonii. Realizacja owego szczy tnego zadania miała rozpocząć się w oficjalny m małżeńskim łożu, tuż po wy jściu wszy stkich służący ch i przy jaciół. Czy owej nocy małżonkowie spełnili swą dy nasty czną powinność? Czy ich młode ciała – a by ć może i dusze – zostały połączone siłą pożądania, nadziei lub zwy kłego poczucia obowiązku? Czy też może para wy czerpany ch, niedoświadczony ch, podenerwowany ch i nazby t podekscy towany ch młody ch ludzi nie poradziła sobie z ty m obowiązkiem? Niebezpodstawne

pozostaje py tanie, czy w ogóle wiedzieli, w jaki sposób mieli dokonać tego, czego od nich oczekiwano? Przebieg późniejszy ch wy darzeń znali jedy nie Katarzy na i jej drobny, choć poważnie wy glądający małżonek. Czy młoda kobieta podzielała opinię, że Artura wy różniało „dobre i opty misty czne usposobienie”, jak zapamiętał go jeden z przy jaciół? A może pod książęcą koszulą by ł zdumiewająco słaby – jak opisał królewskiego potomka jeden z Hiszpanów, podróżujący ch z Katarzy ną? Podczas późniejszy ch przesłuchań w Saragossie hiszpańscy świadkowie, służący Katarzy nie w Anglii, by li przekonani o impotencji młodego Artura. Ku zaskoczeniu wszy stkich ów wy kradł się z sy pialni wczesny m rankiem, a młoda małżonka wskazała ponoć później na jednego ze służący ch i mruknęła do swoich dam dworu: „Chciałaby m, aby mój mąż, książę, by ł tak silny i pełen energii, [w przeciwny m razie] obawiam się, iż nigdy nie będzie w stanie odby ć ze mną stosunku [seksualnego]” 13. Zasadniczy, choć z pozoru niezby t istotny problem, stanowiła kwestia wy rażania swy ch pragnień. Podręcznikowa łacina, utrwalana przez guwernantki czy księży, by ła jedy ny m języ kiem, za pomocą którego młodzi małżonkowie mogli się ze sobą porozumieć. Jak brzmiała jednak ta mowa w tak inty mnej sy tuacji? Wy dawało się, iż nawet doña Elvira, władcza guwernantka o niełatwy m charakterze, która wraz z Katarzy ną przy by ła do Anglii, nie ingerowała w ich noc poślubną. Później twierdziła jednak, iż doskonale wie, co zaszło tamtej nocy. By ć może to ona zeznała po stronie hiszpańskiej, że na prześcieradle nie by ło śladów krwi14. Ponieważ Artur zmarł, nie wstąpiwszy na tron Anglii, to co wy darzy ło się w małżeńskim łożu w 1501 roku, po upły wie ćwierćwiecza stało się przedmiotem zażartego sporu. Katarzy na, owdowiała i bezdzietna, w 1509 roku poślubiła młodszego brata swego pierwszego męża, Henry ka VIII. Po wielu latach król poprosił papieża o zgodę na unieważnienie ich związku, argumentując swą pety cję przeszłością Katarzy ny i faktem, że odby ła stosunki seksualne z jego starszy m bratem, Arturem. Szanse na odwołanie małżeństwa zależały od tego, co przed laty wy darzy ło się na królewskim materacu ze słomy, płótna i piór. Królewskie łoże by ło bowiem osobliwą areną, na której splatały się ze sobą inty mność, wy sokie urodzenie, siła i europejska polity ka. Zarówno zwy kli plotkarze, jak i intelektualiści od Bristolu po Bolonię mieli własne zdanie na temat wy pełnienia przez młody ch ich obowiązków oraz ewentualnego grzechu, jakiego dopuściła się Katarzy na, poślubiając brata swego zmarłego męża. Królowa przedstawiła własną wersję pamiętnej nocy poślubnej dopiero wówczas, gdy szczegóły jej ży cia seksualnego zostały nagłośnione w trakcie jawny ch posiedzeń sądu w Londy nie i Saragossie. Uparcie twierdziła, że nie doszło do poży cia. Ty m samy m Katarzy na, usilnie dążąca do perfekcjonizmu, dała do zrozumienia, że zaniedbała swoje małżeńskie obowiązki, sprawiając zawód między inny mi członkom rodu, z którego się wy wodziła.

1 Kipling, Receyt, 32, 39–47. L&P, 4-3, 5774. 2 Kipling, Receyt, 46. 3 Tamże. 4 Tamże. 5 http:// www.roy alcollection. org.uk/eGallery / object.asp?category = BASCULPTURE & object=73197 &row=0& detail=magnify 6 L&P, 4, 5774 7 Grose, Antiquarian Repertory, t. 1, 322 8 Kipling, Receyt, 47. 9 Dickinson, Missale, 844–845. „Chroń swe sługi, gdy odpoczy wają w ty m łożu, przed wszelkimi wy my ślony mi i nierzeczy wisty mi demonami. Chroń ich, aby podczas snu mogli rozmy ślać nad Twoimi przy kazaniami… aby by li całkiem bezpieczni pod Twą opieką”. 10 Kipling, Receyt, 47. 11 Tamże, 37. 12 CSP Hiszpania, Calendar of Letters, Despatches and State Papers relating to the negotiations between England and Spain preserved in the archives of Simancas and elsewhere (Zbiór listów, depesz i dokumentów państwowych, dotyczących negocjacji między Anglią i Hiszpanią, zachowane w archiwach w Simancas i w innych miejscach), 1, 163, 179. 13 L&P, 4, 5774 Królewskiej Akademii History cznej, MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 14 CSP Hiszpania, 4, 572.

2 KRÓLOWA Pakt z Toros de Guisando 19 września 1468 roku

C

ztery by ki z Guisando ustawiono na bulwarze, w miejscu gdzie pogórza Sierra de Gredos opadają na południe, ku rozległej równinie centralnej Hiszpanii, Mesecie. Potężne granitowe bestie o długich grzbietach od wieków trwają pogrążone w grobowej ciszy. Jeśli cztery by ki z Guisando – pierwsza rzeźba, nawiązująca do długich i złożony ch powiązań ojczy zny Katarzy ny Aragońskiej z wołem i by kiem – zdają się by ć zagadkowe w dzisiejszy ch czasach, to w roku 1468 musiały by ć zjawiskiem wy jątkowo tajemniczy m. Pewnego chłodnego, choć pogodnego poranka, 17 lat przed narodzinami Katarzy ny, magia i siła owego miejsca przy ciągnęły grupę jeźdźców. Przy by li, by zawrzeć pokój. Ogromne zwierzęce rzeźby miały stać się niemy mi świadkami wy pracowanego wcześniej porozumienia decy dującego o przy szłości Kasty lii. Królestwo, trawione od dawna przez wewnętrzne spory, po raz kolejny próbowało zakończy ć wojnę domową. Miejsce na uzgodnienie przy mierza zostało starannie wy brane. Król jak zwy kle zorganizował na tę okoliczność okazałą uroczy stość na otwartej przestrzeni nieopodal małego strumy ka, kilka kilometrów od najbliższego miasta czy wsi. Gdy do miejsca, w który m nieruchom*o trwały granitowe by ki, Henry k IV (król Kasty lii i Leónu) przy prowadził niewielką, liczącą 1300 zbrojny ch armię, rozległy się fanfary. Monarcha by ł wspaniały m, wy sokim i dobrze zbudowany m mężczy zną o blond włosach, choć złamany w dzieciństwie nos przy dawał mu teraz wątpliwej urody. Z tego powodu wy gląd władcy – jak mawiano – przy wodził na my śl przerażającego lwa lub, co mniej chwalebne, bezrozumną małpę. Jego ry walki nie cechował tak charaktery sty czny wy gląd. W owy ch czasach królowe – lub kobiety aspirujące do sprawowania władzy – nie by ły w Europie ani często spoty kane, ani popularne. Nieco anemiczna niewiasta o niezwy kle jasny ch włosach1 i zielononiebieskich oczach

nie przy by ła o dziwo konno, lecz na mule. Celem nie by ło jednak okazanie królowi pokory. Dziewczy na jadąca na piękny m zwierzęciu, któremu założono drogą uprząż, by ła córką poprzedniego władcy, przy rodnią siostrą aktualnie panującego monarchy i zarazem pretendentką do tronu. Nazy wała się Izabela Trastamara. Mając 17 lat i cztery miesiące, by ła kobietą niezwy kle mądrą jak na swój młody wiek. Podążało za nią około 200 jeźdźców, zaś muła prowadził arcy biskup Carrillo z Toledo, pry mas Hiszpanii i sprzy mierzeniec Izabeli – budzący respekt wojownik, kapłan i jeden z najbogatszy ch oraz najpotężniejszy ch polity ków w kraju. W zapiskach nie pozostawiono informacji, czy w owej chwili nosił ten sam szkarłatny płaszcz z biały m krzy żem, który zwy kł zarzucać na zbroję, prowadząc swy ch ludzi do walki. Poprzedniego wieczoru, późno w nocy, usiłował przekonać księżniczkę do zmiany decy zji doty czącej spotkania z Henry kiem. Tego ranka po mszy świętej kobieta wręczy ła mu pisemną deklarację, w której zapowiadała, iż dopilnuje, aby jej brat nie ukarał duchownego za lojalność wobec niej. Carrillo i jego posiadłości miały pozostać bezpieczne. Izabela wy brała pokój. Nie wszy stkie warunki sojuszu by ły dla niej korzy stne, ale w zamian za to król przy stał na jedno, najważniejsze ustępstwo: to właśnie ją miał ogłosić swoją następczy nią i przy szłą królową Kasty lii. Przed wy jazdem Izabela prosiła Boga: „jeśli przy sługuje mi takie prawo, obdarz mnie rozumem, siłą i podaj Twoją dłoń, aby m osiągnęła i sprowadziła pokój do tego królestwa 2”. Izabela stała się ry walką króla przez zwy kłe zrządzenie losu. Jej ojciec, słaby i podatny na wpły wy Jan II Kasty lijski, umieścił ją na liście sukcesorów tronu, mający ch przejmować władzę po jego śmierci (która nastąpiła w 1454 roku). Pierwsi w kolejności by li nie ty lko Henry k i rodzony brat Izabeli, Alfons, lecz także dzieci obu królewskich potomków. Brutalna i agresy wna ary stokracja Kasty lii, kierowana przez rody grandów (grand – najwy ższy ty tuł szlachty kasty lijskiej, później hiszpańskiej – przy p. red.), od dawna prowadziła ze swoimi monarchami okrutną grę, w której osoby wy wierające wpły w na króla by ły tak samo wpły wowe (lub nawet bardziej) jak sam władca. Henry k okazał się kolejny m nieskuteczny m dy nastą. Jego przy domek – Bezsilny – najlepiej oddawał niemożność skonsumowania przez niego kolejny ch małżeństw, w efekcie czego zdradziła go druga żona, królowa Joanna. (Jednak przezwisko to mogło również odnosić się do braku kontroli nad królestwem). W jedny m z najmniej chwalebny ch okresów panowania Henry ka umieszczono jego podobiznę, ubraną w żałobny strój, na tronie ustawiony m na rusztowaniu, wzniesiony m poza imponujący mi, blankowany mi murami Ávili. Później, pewnego letniego dnia 1465 roku, grupa najpotężniejszy ch ludzi w kraju – wraz z arcy biskupem Toledo – poniży ła ową kukłę przed szy dzący m tłumem. Z głowy „króla” ściągnięto koronę, z dłoni wy rwano berło i miecz. Marszałek Kasty lii, Diego López de Estúñiga, powalił manekina na ziemię, wy rażając się o monarsze

w wulgarny sposób, zaś ary stokraci w ciężkim obuwiu poczęli kopać i deptać kukłę, wy krzy kując w szale: „¡A tierra, puto!” 3 („Na ziemię, łajdaku!”). Nie darząc swego suwerena najmniejszą nawet atencją, obrali nowego władcę: ich kandy datem do tronu by ł zaledwie jedenastoletni, przy rodni brat Henry ka, Alfons. Według jednej z pogłosek (przekazy wanej często przez kronikarzy, który ch opłacała Izabela, chcąc mieć pewność, że przetrwa ty lko jedna wersja historii) władca miał skłonności hom*oseksualne. By ć może ten właśnie fakt miał na my śli kronikarz Galíndez de Carvajal, pisząc z przekąsem, iż „[król] by ł otoczony mężczy znami, którzy ży li zgodnie z jego zwy czajami”. Pod ty m względem średniowieczna Hiszpania nie wy kazy wała najmniejszej tolerancji. Niezależnie od tego, czy plotki te kry ły w sobie choć ziarno prawdy, nie wzmocniły pozy cji króla. Mogły by jednak zostać zignorowane, gdy by Henry k by ł potężny m władcą lub spełnił inne doniosłe zadanie średniowiecznego suwerena: spłodził męskiego następcę tronu. Z całą jednak pewnością kobiety stanowiły część jego ży cia seksualnego. Miał oficjalną kochankę i chlubił się – by ć może nazby t często – korzy staniem z usług kurty zan. Jednakże, prawdopodobnie będąc fety szy stą, podniecenie eroty czne zdawał się osiągać jedy nie w określony ch okolicznościach. Żony nie zaspokajały go seksualnie. Gdy po 13 latach małżeństwa rozwiódł się ze swoją pierwszą małżonką, Blanką z Nawarry, przy znał, iż związek ten nigdy nie został skonsumowany, choć według króla niemożność ta by ła skutkiem czarów. Nadworni medy cy z pewnością zdołali doprowadzić do udanego królewskiego orgazmu. Efekt został jednak określony jako rozczarowująco „wodnisty i jałowy ”. Według współczesny ch kolejny problem stanowił fakt, iż królewski fallus by ł cienki u podstawy, zaś potężny na górze, co utrudniało utrzy manie go w pionowej pozy cji. Nieporadne próby przeprowadzenia sztucznego zapłodnienia, poprzez wprowadzenie do ciała królowej cienkiej, złotej rurki, spełzły na niczy m 4. Nie mogło zatem dziwić powszechne przekonanie, iż ciąże królowej Joanny nie miały nic wspólnego z Henry kiem, o czy m zdaje się świadczy ć choćby imię królewskiej potomkini: córka monarchy, Joanna, otrzy mała bowiem przy domek la Beltraneja, najpewniej po swoim domniemany m ojcu – najbliższy m przy jacielu króla, don Beltránie de la Cueva. By ł to pretekst, by rzucić królowi wy zwanie w imieniu Alfonsa. W ży łach dziedziczki korony nie pły nęła królewska krew, toteż zbuntowana ary stokracja twierdziła, jakoby monarchia znajdowała się w niebezpieczeństwie. Rozpętała się wojna domowa, a piętnastoletnia Izabela, zmuszona dokonać wy boru, wsparła Alfonsa. Od dziesiątego roku ży cia by ła zobowiązana do przeby wania na dworze Henry ka. Ona i jej rodzony brat Alfons zostali, jak później oznajmiła, „siłą i w nieludzki sposób wy rwani z rąk” ich portugalskiej matki, gdy by li mały mi dziećmi5. Izabela nie tolerowała żony króla. Bratową zapamiętała jako nienawistną macochę, która odebrała jej radość dzieciństwa. Małżonka Henry ka by ła znana ze swoich napadów szału,

powodowany ch zazdrością. Jeden z kronikarzy opisał jej brutalny atak na kochankę króla, doñę Guiomar, przy pomocy ciężkiego buta na grubej, drewnianej koturnie, zwanego chapín. „Gdy [królowa] ją ujrzała, zaklęła szpetnie, i chwy ciwszy za włosy, poczęła wy mierzać ciosy butem po głowie i ramionach” 6, zanotował. W Kasty lii szalała zaraza. Izabela i Alfons spędzili kilka szczęśliwy ch miesięcy ze swoją matką w Arévalo. Znaleźli nawet czas na uczczenie urodzin Alfonsa za pomocą momos, czy li pantomimy, w której szczęśliwa dziewczy na odegrała rolę klasy cznej muzy. Jej brat bronił się przed zarazą, ale w lipcu 1468 roku nagle zachorował. Przeby wał wtedy w Cardeñosa, mieście położony m na północ od Ávili. Jego nieoczekiwana śmierć przy czy niła się do powstania plotek o otruciu. Ponieważ zmarł bezdzietnie, Izabela została naty chmiast okrzy knięta jego następczy nią i ty m samy m ry walką Henry ka. Jako potencjalna królowa mogła stać się celem ataku, jednak najwy raźniej doskonale odnalazła się w nowej sy tuacji. Odmawiając prośbie Carrilla, udowodniła, iż jest niezależna od ary stokracji i biskupów, którzy wprawdzie ją poparli, ale dbali jedy nie o własne interesy. Wy kazała się niezłomny m uporem, po latach przekazując tę cechę – tak charaktery sty czną dla swego rodu – córce Katarzy nie. Jeśli zbuntowani ary stokraci by li przekonani o możliwości kontrolowania Izabeli, srodze się my lili. Sojusz, jaki Izabela planowała zawrzeć z Henry kiem, składał się z kilku ogniw: on pozostawał królem, ona zaś miała by ć jego „prawną następczy nią” zamiast sześcioletniej Joanny la Beltraneja. Królowa Joanna „nie zachowała czy stości w ostatnim roku” i została odesłana do Portugalii. Od kilku miesięcy by ła brzemienna, nosząc w swy m łonie dziecko kolejnego kochanka, Pedra de Castilla. To ostatnie upokorzenie (królowie mogli mieć kochanki, ale ich żony musiały dochować wierności) pomogło Henry kowi w podjęciu decy zji o sojuszu z siostrą. Umowa przewidy wała także, iż kluczowa decy zja o wy borze męża dla Izabeli zostanie podjęta wspólnie. W między czasie siostra miała zostać księżną Asturii – który to ty tuł stanowił odpowiednik angielskiego księcia Walii – i otrzy mać dobra ziemskie. Spotkanie przy zwierzęcy ch rzeźbach w Guisando by ło doskonale zaplanowane. Każda ze stron przestrzegała kolejny ch punktów ustalony ch w poprzednich dniach przez negocjatorów. Najpierw Antonio de Veneris, legat papieski, anulował wszy stkie przy rzeczenia poddaństwa z przeszłości. Następnie Izabela i jej zwolennicy wy razili uznanie dla Henry ka. Kobieta schy liła się, by ucałować pierścień brata, ten jednak podniósł ją i – jego szarmanckość z pewnością została uwieczniona w kronikach – uściskał. Rozgory czony Carrillo jako ostatni przy rzekł swoje posłuszeństwo człowiekowi, przeciw któremu podniósł broń. Brat i siostra odjechali razem, a wojna domowa dobiegła kresu, przy najmniej na pewien okres. Z czasem każda ze stron złamała kluczowe warunki umowy. Mimo wcześniejszy ch obietnic

Henry k nawet nie próbował przedstawić Izabeli jako następczy ni tronu Kortezom – kasty lijskiemu parlamentowi składającemu się z ary stokracji, oraz duchowny m i przedstawicielom miasta. Siostra natomiast zignorowała prawo króla do weta w sprawie wy boru jej małżonka. Kierując się wolną wolą potajemnie zdecy dowała się poślubić Ferdy nanda, następcę tronu sąsiedniej Aragonii. To od niego najmłodsza córka, Katarzy na Aragońska, przejęła przy domek, pod który m znana jest na kartach historii. Z czasem Henry k IV wy cofał się z umowy, potwierdzając prawo córki Joanny la Beltraneja do dziedziczenia tronu. Ty mczasem mnożąca kłopoty, wy buchowa szlachta wciąż podsy cała chaos, starając się utrzy mać swoją pozy cję. Nic jednak nie zmieniło biegu wy darzeń. Gdy Henry k zmarł sześć lat później, przeforsowano postanowienia umowy z Guisando. Spotkanie przy tajemniczy ch rzeźbach zmieniło bieg historii Hiszpanii. Późniejszy splot wy darzeń miał również przemożny wpły w na losy Izabeli i Ferdy nanda oraz – co oczy wiste – ich córki Katarzy ny Aragońskiej. Jej rodzice pobrali się w niepewny ch czasach. Przy szła królowa, Izabela, zmuszona by ła ratować się ucieczką z miasta Ocaña, w który m przetrzy my wano ją jako więźnia, podczas gdy Henry k usiłował znaleźć dlań odpowiedniego małżonka. (Na jego liście kandy datów znalazł się m.in. Ry szard III z dalekiej Anglii). Gdy Izabela zbiegła, Ferdy nand – poinformowany o niebezpieczeństwie, w jakim się znalazła – wy jechał po nią skry cie z królestwa ojca, Aragonii, na równiny Kasty lii. (Ferdy nand miał świadomość, że po przekroczeniu granicy może zostać pojmany, a nękana rozruchami Aragonia nie by ła w stanie zapewnić mu armii. Zasugerowano zatem, aby wy ruszy ł w przebraniu poganiacza mułów. Uprzednio należało uzy skać zgodę króla Jana II Aragońskiego – leciwego władcy, którego Ferdy nand by ł jedy ny m sy nem i sukcesorem. Gdy by podczas podróży stracił ży cie na niebezpieczny ch pustkowiach Kasty lii, dla Aragonii oznaczałoby to niechy bną katastrofę. Po uzy skaniu zgody ojca Ferdy nad wy ruszy ł w drogę w towarzy stwie czterech przy boczny ch i chłopca Juana, który pieszo potrafił pokony wać znaczne odległosci szy bciej niż przeciętny dorosły piechur). Izabela i Ferdy nand by li świadomi polity cznej wartości przy szłego małżeństwa. Wiedzieli również, że partnerstwo, przy pieczętowane ślubem, umocni ich przy szłość jako monarchów dwóch narodów, zajmujący ch znaczną część Półwy spu Ibery jskiego. Spotkali się w Valladolid w październiku 1469 roku. Jedy ną podobizną Ferdy nanda, którą wcześniej widziała Izabela, by ł medalion z brodatą twarzą młodego mężczy zny. Relacje mówiące o ty m, jakoby rozpoznała go ze swego okna spośród grupy ośmiu towarzy szący ch mu jeźdźców, wy krzy kując z radością: „To on! To on!” są mało wiary godne 7. Jak wiele apokry ficzny ch historii, skry wają jednak pewną prawdę. Umierając, Izabela stwierdziła, że poślubienie dziwacznego i nieustannie snującego intry gi Ferdy nanda – którego uwielbiał Machiavelli – to najlepsze, co mogło spotkać ją w ży ciu. Ceremonia ślubna miała miejsce 19 października 1469 roku w kaplicy pałacu lokalnego

dy gnitarza, Juana de Vivero. Tej samej nocy małżeństwo zostało skonsumowane: pierwszy kontakt seksualny Izabeli i Ferdy nanda odby ł się w otoczeniu tłumu ludzi oczekujący ch pod drzwiami komnaty sy pialnej. Prześcieradła z nocy poślubnej, splamione krwią, zostały zaniesione do sąsiedniej sali i zaprezentowane zebrany m przy akompaniamencie trąb i bębnów8. Gdy Henry k Bezsilny zmarł pięć lat później, niewielu opłakiwało śmierć monarchy. Jego ży cie naznaczy ło pasmo tragiczny ch wy darzeń, i nawet na łożu śmierci by ł ponoć zastraszany przez ludzi, chcący ch wy musić na nim zmianę dziedzica. Wy chudzone ciało króla bezceremonialnie wy wieziono na drewniany ch deskach. Izabela, odziana w czarną suknię, przewodziła mszy żałobnej w kościele San Martin w Segowii. Jednak gdy ty lko opuściła świąty nne mury, ściągnęła żałobną szatę, odsłaniając jasną, kolorową i bogato zdobioną kreację. „Królowa nagle zjawiła się w urzekający m stroju, zdobiony m olśniewającą biżuterią ze złota i drogich kamieni, które podkreślały jej niezwy kłą urodę”, wspominał kronikarz Alfonso de Palencia 9. Istotą zachowania Izabeli by ło nie ty lko okazanie jawnego lekceważenia, lecz także osiągnięcie polity cznego celu. Dla wszy stkich osób, będący ch świadkami owego incy dentu, oczy wisty m by ło, iż są to prawdziwie królewskie szaty. Izabela nie miała chwili do stracenia. Na placu przed kościołem wzniesiono scenę, dęto w trąby i grano na bębnach, przy który ch wtórze, stanąwszy przed swy mi zwolennikami, Izabela obwołała się królową Kasty lii. Działała szy bko, aby uniknąć reakcji ry wali – zwłaszcza ukochanego męża, który przeby wał właśnie w Aragonii, niezadowolonego z takiego obrotu spraw. Ferdy nand zaniepokoił się usły szawszy, że Izabela wzięła udział w miejskiej procesji, zaś przed nią podążał jej maestresala (służący na królewskim dworze, którego powinnością by ło dostarczanie posiłków na stół i sprawdzanie, czy jadło nie by ło zatrute – przy p. red.), Gutierre Cárdenas, „z nagim mieczem w prawej dłoni, dzierżąc go na sposób hiszpański, za wierzchołek, rękojeścią do góry, tak aby wszy scy, nawet ci stojący najdalej, mogli zobaczy ć, że osoba zmierzająca w ich kierunku, miała prawo karać winny ch z ramienia władzy królewskiej”. By ła to demonstracja siły, wsparta jawną groźbą uży cia przemocy, niestosowanej nigdy wcześniej przez żadną Hiszpankę. Widok ten wzbudził w obserwatorach niepokój. Ferdy nand obawiał się, iż zachowanie takie nie przy stało kobiecie. „Powiedzcież mi, czy w przeszłości narodziła się niewiasta, która uży wała tego sy mbolu – groźby wobec swoich wasali?” – py tał Palencię i pozostały ch, gdy poinformowano go o zuchwałości żony. „Nigdy nie sły szałem o królowej zachowującej się jak mężczy zna” 10. Izabela, która może ubiegać się o ty tuł najważniejszej monarchini w historii Hiszpanii, rozpoczęła swoje rządy w charaktery sty czny i odważny sposób. Najmłodsza z jej czterech córek, Katarzy na Aragońska, będzie określana przez sobie współczesny ch jako „ta, która najbardziej

przy pominała matkę” 11.

1 Pulgar, Chronica, 27. 2 Suárez Fernández, Los Reyes Católicos, 53. 3 Valera, Memorial de diversas hazańas, 33. 4 Münzer, Viaje, 263. Fernández-Armesto, Ferdinand and Isabella, 34. 5 Alvar Ezquerra, Isabel la Católica, 191, cy tat z: Colección diplomática, 630–39. 6 Galíndez de Carvajal, Crónica, 144, cy towana przez Alvar Ezquerra, Isabel la Católica, 35. 7 Fernández-Armesto, Ferdinand and Isabella, 41. 8 Valera, Memorial, 54. 9 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 368, cy tat z: Palencia, Crónica, 155. 10 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 368, cy tat z: Palencia, Crónica, 155, 162. 11 Zurita, Historia, libro 8, 35.

3 NARODZINY Alcalá de Henares 15 grudnia 1485 roku

M

iasto Alcalá de Henares, położone na pokry tej py łem, nieosłoniętej równinie na wschód od Madry tu, to miejsce pełne skrajności. Latem wy suszane na wiór przez bezlitosne kasty lijskie słońce, zimą smagane przenikliwy m wiatrem. Na ziemię padają blade promienie słoneczne, przegry wające bitwę z ostry m, dokuczliwy m chłodem i przeszy wającą zawieruchą. Zima 1485 roku, gdy urodziła się Katarzy na, by ła nie ty lko chłodna, lecz także niespoty kanie deszczowa. Dzięki temu temperatura nieco wzrosła, ale wilgoć sprawiała, że ziąb przenikał do szpiku kości. Miasto Alcalá de Henares, o gruby ch murach z czerwonej cegły i jasnego kamienia oraz potężny ch wieżach obronny ch zapewniało Izabeli bezpieczeństwo. Sy tuowało się nieopodal centrum jej królestwa, które wciąż wy magało stałej uwagi królowej, powoli przejmującej kontrolę nad niegdy ś niepokorną ary stokracją. By ło to również dogodne miejsce, by urodzić kolejnego potomka. Rodzina królewska miała za sobą wy jątkowo wy czerpujący rok. Izabela i Ferdy nand rozpoczęli go w Sewilli. Zamieszkali w okazały m królewskim alkazarze – mauretańskim kompleksie pałacowy m, rozbudowany m przed stuleciem przez jednego z poprzedników królowej, Piotra I Okrutnego. Budowle z patiami i ogrodami by ły jedny mi z klejnotów kasty lijskiej korony, dodatkowo wzbogacany mi wpły wami wy rafinowanego muzułmańskiego świata. Architektura hy bry dowa pojawiła się w różny ch regionach Hiszpanii, podbity ch przez chrześcijan – zwłaszcza tam, gdzie zamieszkiwało najwięcej muzułmanów nazy wany ch Mudejarami. Chrześcijańscy władcy, tacy jak Piotr czy Izabela, zatrudniali rzemieślników mauretańskiego pochodzenia, a ty m samy m w chrześcijańskich częściach Hiszpanii rozwinął się odrębny sty l mudejar. Delikatne stiukowe kraty, ozdobne mury i barwne pły tki ceramiczne zawdzięczały swoje pochodzenie właśnie Maurom. Fry zy na ścianach, pokry te zarówno pismem goty ckim, jak i kufickim,

przy pominały, iż na przestrzeni ostatnich siedmiu stuleci Hiszpania została podzielona pomiędzy królestwa chrześcijan i muzułmanów. Zimę przed narodzinami Katarzy ny Izabela spędziła na przy gotowaniach do kampanii przeciw ostatniemu królestwu Maurów, z główny m ośrodkiem w Grenadzie. Tery torium znajdujące się pod panowaniem muzułmanów zajmowało niemal całe południowe wy brzeże Morza Śródziemnego na Półwy spie Ibery jskim, łącznie z portami w Maladze i Almeríi. Królową pasjonowało planowanie wojen, a nieco wcześniej wprowadziła do uży cia arty lerię. Zamówiła też znaczne ilości prochu z Sy cy lii, Flandrii i Portugalii. W odlewniach wy twarzano podstawowe wersje armat; przy gotowy wano również amunicję do nowy ch rodzajów broni, którą Izabela zamierzała zastosować w walce z mauretańskimi miastami i zamkami. Muzułmańskie tery toria w Afry ce Północnej by ły oddalone od Sewilli zaledwie o 160 kilometrów (przez Cieśninę Gibraltarską). Posłańcy przy by li z Fezu przy nieśli królowej nie ty lko zapewnienia o pokoju, lecz także złoży li w darze jedwabie i perfumy 1. Finezja, pielęgnowana i chroniona przez muzułmanów, by ła wszechobecna w świecie Izabeli, na który m wkrótce miała pojawić się Katarzy na. Kunszt ten stanowił światło padające na Hiszpanię w okrutny ch i trudny ch dla Europy czasach średniowiecza. Izabela i Ferdy nand opuścili Sewillę w pośpiechu w marcu 1485 roku, jako że miasto opanowała zaraza. Dwór przeniósł się do Kordoby, podążając w górę rzeki Gwadalkiwir. Tutaj ponownie wiele elementów przy pominało królowej o mauretańskiej przeszłości Hiszpanii. Nad miastem wciąż górował ogromny meczet, a monarchowie zamieszkali tuż obok kolejnej budowli w sty lu mudejar, kordobańskiego alkazaru z arabskimi łaźniami i ogrodami. Ogromne koła wodne donośnie skrzy piały, unosząc z rzeki wodę, wy korzy sty waną do nawadniania gruntów rolny ch. Samo miasto pozostało miejscem wielokulturowy m, chrześcijanie bowiem przemieszali się z muzułmanami i rozwijającą się starą społecznością ży dowską. Izabela by ła o wiele bardziej zdeterminowana, by podbić królestwo Grenady, niż jej małżonek. Latem 1484 roku, zdecy dowana osiągnąć swój cel, wy ruszy ła na wojnę bez niego. Ferdy nand pragnący walki z Francuzami, wrogami jego aragońskiej rodziny, przekony wał żonę, by najpierw skoncentrować się na długotrwały m konflikcie, trawiący m m.in. przy graniczne ziemie Roussillon. Królowa, pozostawiwszy mu kilku swoich ludzi do pomocy, wy ruszy ła z pozostały mi na południe. W końcu Ferdy nand dołączy ł do niej i poprowadził wojska do walki. W owej podwójnej monarchii, w której dwoje Władców Katolickich wspólnie władało Kasty lią, jedy ną słabość Izabeli stanowiła jej płeć. W Aragonii by ła ty lko małżonką króla, a jej siła polegała na ty m, iż odziedziczy ła większą, bogatszą i bardziej zaludnioną Kasty lię. Według szacunków, liczba ludności Aragonii wy nosiła jedną czwartą społeczności Kasty lii, zatem zamieszkiwało ją około 4 lub 5 milionów mieszkańców. Mąż Izabeli mógł kierować jej sercem, ale

ona często pomagała mu w manewrach na bitewny ch polach. „Królowa jest fakty czny m władcą, a król jej sługą”, skomentował z lekką przesadą pewien zaskoczony gość z zagranicy. „Ferdy nand naty chmiast uczy ni to, co postanowi Izabela” 2. W rzeczy wistości ich związek opierał się na czułości i równowadze. W celu uniknięcia potencjalnej brutalnej walki o pry mat w zarządzaniu Kasty lią, zawarli korzy stną dla obu stron umowę, podsumowaną takimi oto słowami: „Tanto monta, monta tanto, Fernando [Ferdy nand] como Isabel, Isabel como Fernando”, co oznaczało „taką samą doniosłość” ich ról w owy m przedsięwzięciu. W prakty ce Izabela miała większy wpły w na losy Kasty lii, Ferdy nand zaś dominował w Aragonii. Królowa wspomagała go w rozpatry waniu strategii wojenny ch, ale z reguły to on prowadził armie do walki, biorąc również na siebie ciężar polity ki zagranicznej, której fundamentalną część stanowiły małżeństwa ich córek. By ła to swoista forma wspólnego zwierzchnictwa, gdzie rozkazy wy dawano wspólnie, ale nigdy nie doszło do zjednoczenia dwóch królestw ani formalnie, ani administracy jnie. Fakt ten początkowo dręczy ł Ferdy nanda. W Aragonii kobiety nie mogły sprawować rządów: te, które dziedziczy ły tron, zrzekały się władzy na rzecz męża. Jednakże korzy ści przy łączenia się do Kasty lii by ły zby t kuszące, aby je zignorować. Ferdy nand nie miał zamiaru ry zy kować, kwestionując odziedziczone przez swoją żonę prawo do korony. Izabela by ła najpotężniejszą kobietą w Europie i wy jątkową – jak na owe czasy – matką. Kilka dekad po jej śmierci pewien Wenecjanin wy mieniał wielkie europejskie monarchinie, do której to grupy należały Anna Węgierska, dwie Joanny, królowe Neapolu oraz „inne niewiasty w różny ch krajach”, ale żadna z nich nie mogła równać się z Izabelą 3. Aż do czasów jej wnuczki, Marii Tudor, koronowanej na królową Anglii, a zwłaszcza do momentu władania jej przy rodniej siostry, Elżbiety I, w Europie nie pojawiła się żadna kobieta pokroju Izabeli. W 1484 roku kasty lijska królowa wy grała spór o ustalenie nowego militarnego celu dla podwójnego królestwa. Walka z Maurami by ła bardziej opłacalna niż batalie z Francuzami. Absorbowała ona ary stokrację, wciąż dorzucającą trzy grosze w nieswoje sprawy, zapewniając jej bogactwo, poparcie i siłę. By ła również moralnie uzasadniona, a wręcz prawa, albowiem wojna przeciw Grenadzie stanowiła świętą krucjatę, jednoznacznie wspieraną przez papieża. Izabela zaś, wedle własnej opinii, by ła co najmniej kobietą świętą. 34-letnia królowa po raz kolejny zaszła w ciążę na początku 1485 roku, ale mimo ry zy ka utraty dziecka – czego doświadczała w przeszłości – nie zamierzała rezy gnować ze swojej wy prawy. Przez całe lato niestrudzenie prowadziła kampanię przeciw Grenadzie. Popularne niegdy ś wy obrażenia o Izabeli chwy tającej za miecz i pędzącej konno ku szeregom wroga na pierwszej linii frontu są dalekie od prawdy. Rola ta bowiem przy padła Joannie d’Arc. Izabela stała się za to niekwestionowany m specjalistą w strategii, logisty ce,

planowaniu, a nawet medy cy nie na polu bitwy. By ła generalny m kwatermistrzem swojej armii, stanowiąc dla niej inspirację i moralne wsparcie. Późną wiosną i latem 1485 roku przeniosła się z Kordoby do Baeny, a następnie do Jaén, wciąż nie tracąc kontroli nad kampanią. Zatrwoży ła ją klęska jej wojsk, które wpadły w zasadzkę Maurów w dolinie Velillas. Ku wielkiej saty sfakcji monarchini bardzo uży teczna okazała się nowa arty leria i zapasy prochu, dzięki który m wojska zmusiły do uległości fortecę pod miastem Ronda i pomogły w przejęciu ponad 90 inny ch mauretańskich zamków i osad. By ł to dopiero trzeci rok wojny o Grenadę (konflikt w sumie będzie trwał 10 lat), ale wiele wskazy wało na to, że ostateczne zwy cięstwo jest pewne. Walk zaprzestano wraz z wrześniowy mi uroczy stościami w Jaén. Spory mogły poczekać do wiosny, gdy pogoda ulegnie poprawie. Dwór rozpoczął powolną, uciążliwą podróż na północ, przemierzając ostatnie gaje oliwne Andaluzji, a później, w październiku, pokonując równiny La Manchy. Rodzina królewska zamieszkała w okazały m zamku warowny m w Alcalá de Henares, odnowiony m w ostatnim czasie przez kardy nała Mendozę. To właśnie tam, dziesięć dni przed Boży m Narodzeniem 1485 roku, przy szła na świat Katarzy na Aragońska – ostatnie z pięciorga dzieci monarchów. Najpewniej podczas porodu Izabela jak zwy kle wy kazała się odwagą i opanowaniem. „Kobiety, które służy ły w jej komnacie, oznajmiły, iż nigdy nie sły szały, aby się skarży ła, gdy chorowała lub rodziła dziecko [...], ale znosiła wszy stko z niezwy kły m męstwem”, relacjonował później jeden z gości na jej dworze 4. Dziewczy nka by ła bardzo mile widziany m, chociaż nie wy jątkowy m, darem dla rodziny obdarzonej jak dotąd ty lko jedny m męskim potomkiem i aż trzema córkami. Nadano jej imię na cześć angielskiej prababki, Katarzy ny Lancaster, córki Jana z Gandawy i małżonki króla Henry ka III Kasty lijskiego, która stała się koregentką swojego sy na, Jana II. Kronikarze Izabeli i Ferdy nanda musieli w pewny ch momentach oddać swoje prace do królewskiej korekty, sumiennie donieśli więc o wy darzeniu, ale nie okazali żadnego podekscy towania faktem narodzin księżniczki. Bądź co bądź, by ł to już piąty potomek królewskiej pary, a do tego dziewczy nka. Katarzy na miała niewielkie szanse na odegranie jakiejkolwiek roli w przy szłej sukcesji korony Kasty lii lub Aragonii. „Monarchowie bardziej pragnęliby chłopca, jako że fakt posiadania ty lko jednego sy na by ł dla nich niemały m zmartwieniem”, odnotował kronikarz5. Jedy ną osobą, która przy wiązała większą wagę do narodzin małej Katarzy ny, okazał się Gonzalo de Baeza, tesorero (skarbnik) Izabeli. To właśnie on skrupulatnie kontrolował wszy stkie wy datki przeznaczone na infantkę, począwszy od dnia jej narodzin. Ze starannie prowadzony ch przezeń ksiąg rachunkowy ch dowiadujemy się, że dziewczy nkę ochrzcił biskup Palencji, a jej szatę do chrztu uszy to z białej brokatowej tkaniny, podszy tej zielony m aksamitem i wy kończonej

złotą koronką. Baeza zapłacił za varas (czy li około 75 centy metrów) delikatnego płótna olanda sprowadzonego z Holandii, z którego uszy to dziecięce koszulki nocne, śliniaki, prześcieradła i poszewki na poduszki, a także opłacił grube, granatowe płótno z Bretanii, które również posłuży ło do wy konania prześcieradła. Ze szkarłatnej tkaniny z Florencji uszy to małe tuniki i szerokie szarfy. Materac niemowlęcia wy pchano kilogramem świeżej bawełny (ponieważ nie pojawia się on w rachunkach, należy przy puszczać, że by ł już wcześniej uży wany ). Ponadto zakupiono małą, mosiężną miednicę, aby dziecko zaży wało w niej kąpieli, a ponieważ dwór przy wiązy wał dużą wagę do zapachów, jedny m z pierwszy ch podarunków dla księżniczki by ły perfumy. Wy konano też nowe łóżko dla pokojówki, która sprawowała pieczę nad dzieckiem, chociaż niemal naty chmiast kobieta rozchorowała się i została odesłana do swojego miasteczka na południu kraju. Przy jęto również mamkę, a ponieważ nie ty lko karmiła ona dziecko, ale także, już po odstawieniu od piersi, brała udział w jego wy chowaniu, musiała by ć „kobietą urodziwą, wy wodzącą się z dobrego rodu i którą natura hojnie obdarzy ła dużą ilością mleka” 6. Brat Katarzy ny, Jan, do tego stopnia przy wiązał się do swojej mamki, iż traktował ją niemal jak matkę” i, co więcej, napisał nawet list z prośbą, by go poślubiła 7. Beaza zapewnia nam wgląd szczęśliwy m, chociaż niegodny m zbiegły się ze świętami Bożego przy jęciem dla ary stokracji i dam

w początkowe lata ży cia księżniczki. Jej narodziny by ły uwagi wy darzeniem w kłopotliwy ch czasach. Uroczy stości Narodzenia. Kardy nał Hiszpanii uświetnił je wspaniały m dworu. Zorganizowano walki na kopie, celebrując wspaniałe

wy darzenie na chłodny ch, błotnisty ch ulicach miasta. Następnego roku ponownie trzeba by ło wy ruszy ć na wojnę, ale monarchowie bardzo poważnie podchodzili do kwestii odpoczy nku w święta. Swoje pierwsze Boże Narodzenie Katarzy na Aragońska spędziła na ciepły m dworze, a królestwo miało chwilę wy tchnienia.

1 Pulgar, Chronica, 145 (410 w Crónicas de los Reyes de Castilla Tomo III). 2 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 74, cy tat z: Nicolas de Popplau in Viajes de Extranjeros, 319. 3 Robert Barrington, „A Venetian Secretary in England: An unpublished diplomatic report in the Biblioteca Marciana, Venice,” Historical Research 70, no. 172 (June 1997). 4 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 76. 5 Palencia, Crónica, t. 5, 221. 6 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 150. 7 Fernández de Oviedo, Libro de la Camara, 197.

4 ZARĘCZYNY Medina del Campo 14 marca 1489 roku

A

ngielscy ambasadorowie, Thomas Savage i Richard Nanfan, nigdy nie by li świadkami podobnego wy darzenia, a z pewnością nie na przy jęciach wy dawany ch w obcy m kraju na cześć zagraniczny ch dy plomatów. Nastał marcowy wieczór w kasty lijskim mieście Medina del Campo i rześkie dni szy bko przeobrażały się w lodowate noce. Delegaci przy by li tutaj w celu spotkania się z parą królewską – jedną z najpotężniejszy ch w Europie. Przede wszy stkim jednak zjawili się po to, aby poznać ich córkę, małą księżniczkę Katarzy nę. Wy słannicy angielskiego króla spędzili dwa dni w mieście w okazały ch kwaterach o ścianach obity ch tkaninami. W końcu udało im się odzy skać siły po trudach podróży, rozpoczętej dwa miesiące wcześniej w porcie Southampton, podczas której wiatry i gwałtowne sztormy dwukrotnie zepchnęły statki z powrotem do angielskich portów. Zatrwożeni, zanosili modlitwy do „Boga i święty ch w raju”, gdy ich jednostka niemal zatonęła w Zatoce Biskajskiej 1. W ciemnościach nocy silne wiatry mocno rozkoły sały okręt, a na pokład wlało się „ty le wody, iż przez moment jeden bok statku niemal całkowicie zanurzy ł się w odmętach, a wspaniały żagiel znalazł się pod wodą”. Na lądzie by ło jednak niewiele bezpieczniej. Przez ty dzień podróżni musieli chronić się przed śnieży cą, oczekując na poprawę nieprzy jaznej aury w północnohiszpańskim mieście portowy m Laredo. W końcu wspięli się na odsłonięte zbocza Gór Kantabry jskich i wjechali na trakt prowadzący do Burgos i Medina del Campo. Po drodze heroicznie stawili czoła rozgniewanej hiszpańskiej gospody ni, która chciała wy rzucić ich na zewnątrz ty lko dlatego, że by li „na ty le zuchwali, aby wejść do jej domu, gdy ona w nim przeby wała”. Bez ogródek zwy my ślała przy by szów od „piekielny ch istot i sprośny ch łajdaków”. Przy jęła jednak od podróżny ch pieniądze, a po okropnej nocy ambasadorowie wstali bardzo wcześnie, umy kając spod dachu niegościnnego domostwa 2.

Teraz dotarli w końcu do jednego z najważniejszy ch centrów wy twarzania wełny i tkanin – Mesety – ogromnej równiny położonej w środkowej części Hiszpanii. Medina del Campo by ło ważny m miastem handlowy m Kasty lii, z targami, które przy ciągały dobra i ludzi niemal z całej Europy. W ty m obwarowany m murami bogaty m miasteczku, widoczny m z okien ogromnego zamku, ambasadorowie mieli spotkać się z hiszpańską parą królewską. 15 lat po przejęciu tronu przez Izabelę i dziesięć lat po odziedziczeniu przez jej męża aragońskiej korony wieści o podbojach pary i coraz większej potędze małżonków docierały do całej Europy. Jednak dualizm hiszpańskiej monarchii wciąż intry gował angielskich gości. „By ć może niektórzy będą ży wić do mnie urazę za to, iż mówię o « królach» ; mogą by ć zaskoczeni i py tać « jakże to? Czy Kasty lia ma dwóch monarchów?» ”, zauważy ł herold Roger Machado, będący w grupie osób podróżujący ch z ambasadorami, gdy opisy wał swoje wrażenia z wy prawy. „Nie [mówię], ale piszę « królowie» , ponieważ król jest królem, a z uwagi na prawo małżeństwa królowa też jest monarchą oraz dlatego, że sami o sobie mawiają « królowie» , zaś listy swoje podpisują jako « Król i Królowa» , ponieważ to ona jest następczy nią [tronu]” 3. Izabela i Ferdy nand by li niety powy mi monarchami jak na swoje – czy też każde inne – czasy. Mimo to wszy scy szanujący się europejscy władcy musieli się z nimi liczy ć. Henry k VII, król Anglii, kolejny monarcha, który przejął władzę podczas zawirowań panujący ch w ogarnięty m niepokojami królestwie, cenił ich do tego stopnia, iż skłonny by ł do zawarcia jednego z najpotężniejszy ch sojuszy możliwy ch do osiągnięcia drogą pokojową. Protoplasta dy nastii Tudorów pragnął zaręczy ć swojego najstarszego sy na, Artura, z czwartą córką hiszpańskiej rodziny królewskiej, Cataliną. Fakt, iż chłopiec miał zaledwie dwa lata, a dziewczy nka trzy, nie miał żadnego znaczenia. Biorąc jednak pod uwagę niepokoje na europejskiej scenie polity cznej, zawsze istniała możliwość zerwania zaręczy n i często taki by ł finał pierwotny ch ustaleń, ale zarazem stanowiły one najlepszy sposób złożenia obietnicy. Właśnie dlatego Thomasowi Savage, późniejszemu arcy biskupowi Yorku, i Sir Richardowi Nanfanowi powierzono rolę ambasadorów. Hiszpanie nie dąży li tak uparcie do sojuszu z najwy raźniej niestabilną dy nastią Tudorów, ale doczekali się aż czterech córek i pragnęli dla nich korzy stny ch mariaży. „Jeśli Wasza Wy sokość urodzi nam jeszcze dwie lub trzy dziewczy nki w ciągu kolejny ch 20 lat, będzie mogła zobaczy ć swoje dzieci i wnuki na wszy stkich tronach Europy ”, przepowiedziano Izabeli wiele lat wcześniej. Bez problemu można więc by ło uwzględnić daleką Anglię w owy ch planach. O godzinie siódmej wieczorem, o zmierzchu, w kwaterach Anglików zjawili się posłańcy pary królewskiej. Wśród przy by ły ch osób by li dwaj biskupi, hrabia, comendador, odpowiadający za przekazy wanie rozkazów ry cerzom biorący m udział w bitwie o Grenadę, i grupa pozostały ch ary stokratów, oficjeli oraz „ważny ch osobistości”. Nie by li to zwy kli posłańcy, ale i spotkanie

wy glądało na niecodzienne. Ta sama królowa, która zrzuciła z siebie czarny żałobny strój, ukazując mieszkańcom Segowii wspaniałe szaty królewskie, wciąż potrafiła organizować potężny teatr polity czny. Pragnęła wy wrzeć jak najlepsze wrażenie na swoich gościach, oszołomić ich i zademonstrować swoją potęgę. Ówcześni kronikarze twierdzili, jakoby obecność ty lu członków kasty lijskiego dworu onieśmieliła angielskich gości. Uczestnicy procesji, uświetnionej pochodniami, zaprowadzili ambasadorów do drzwi pałacu królewskiego, w który m monarchowie – prowadzący jak zwy kle wędrowny try b ży cia – ulokowali swoich dworzan. Skromny pałac w Medina del Campo, w który m 15 lat później zmarła Izabela, by ł siecią holów, dziedzińców i galerii. Goście zostali odprowadzeni do wspaniałej sali, a w niej, jak później relacjonował podekscy towany Machado, „zastali królów [...] siedzący ch pod kosztowny m złoty m baldachimem”. Na środku tej „okazałej tkaniny ” widniała tarcza herbowa z wy obrażeniem zbroi uży wanej w Aragonii i Kasty lii. Para królewska ubrana by ła w stroje „utkane w całości ze złota”. Szaty króla podszy to najkosztowniejszy m sobolim futrem, jednak to strój królowej wprawił Machada w prawdziwy zachwy t. Wspaniała kreacja i biżuteria, które miała na sobie tego wieczoru, oraz pozostałe suknie, zakładane przez nią w ciągu następny ch dni wizy ty ambasadorów podczas wy stawny ch biesiad, poty czek na kopie, walk by ków i tańców, by ły jego zdaniem warte szczegółowego opisu. Na złotą szatę Izabela przy wdziała „kaptur jeździecki z czarnego aksamitu z otworami, przez które przebijało złoto”, ozdobiony linią grubości palca składającą się z prostokątny ch bloków ze złotej nici, inkrustowany ch klejnotami „tak wspaniały mi, że ludzkie oko takich dotąd nie widziało”. Biały, skórzany pas z sakwą, wy glądający zdaniem Machada na męski, został ozdobiony „czerwony m spinelem [z Persji] o rozmiarach piłki tenisowej, pięcioma wy borny mi diamentami oraz inny mi drogimi kamieniami wielkości fasoli”. Biżuteria królowej wy woły wała podobny zachwy t. „Na szy i miała piękny złoty naszy jnik, złożony wy łącznie z biały ch i czerwony ch róż, a każda z nich zdobiona duży m klejnotem; poza ty m dwie wstęgi, zawieszone po obu stronach piersi, upiększone wielkimi diamentami, spinelami oraz rubinami, perłami i wszelkimi inny mi kamieniami szlachetny mi w liczbie stu lub więcej. Na suknię założy ła przepiękny krótki płaszcz ze szkarłatnej saty ny, podszy ty gronostajowy m futrem. Został on zarzucony [niedbale] ukośnie na lewe ramię. Równie okazale prezentował się stroik z ty łu głowy (ory g. coiffe de plaisance)”. Machado, który potrafił ocenić wartość odzieży i biżuterii, oszacował, że złoto królowej by ło warte około 200 ty s. koron. Każdy rubin, diament i fragment drogocennej tkaniny czy futra podkreślał przewagę Izabeli nad uczestnikami doniosły ch wy darzeń. W rzeczy wistości ustalone prawa anty zby tkowe zabraniały osobom ze ściśle określonego otoczenia królowej przewy ższania jej w dostojeństwie. Nakazy te regulowały wszy stko: od stosowania jedwabiu i brokatu, aż po posrebrzanie lub

pozłacanie mieczy czy ostróg. Nikt nie mógł przy ćmić rodziny monarszej. Formalne złożenie pocałunku na dłoni i przemówienie przeciągnęły się nieco w czasie, jako że człowiek wy znaczony do wy głoszenia mowy w imieniu monarchów, sędziwy Diego de Muros, biskup Ciudad Rodrigo, nie miał już większości zębów. Angielscy goście nadstawiali uszu, ale nie by li w stanie zrozumieć łacińskich słów, które wy doby wały się spomiędzy bezzębny ch dziąseł staruszka. By ła to jednak drobna niedogodność w porównaniu z ty m, co przeży ł poprzedni angielski ambasador, Thomas Langton. Został on oddelegowany do Madry tu w 1477 roku, aby spotkać się z rodziną królewską. Monarchowie dopiero ugruntowy wali swą pozy cję, a państwo ogarnięte by ło wojną domową przeciwko zwolennikom Joanny la Beltraneja, konkurentki Izabeli do korony. Z uwagi na panujące w kraju niepokoje nie sposób by ło przy jąć gościa w należy ty sposób i dla ambasadora wzniesiono jedy nie prowizory czne rusztowanie, które zawaliło się w czasie przemowy, a Langton upadł na ziemię. Sumienny dy plomata wstał jednak, otrzepał się i niewzruszenie konty nuował swoją mowę. Teraz na kasty lijskim dworze podobne dy plomaty czne faux pas by ły nie do pomy ślenia. Podczas spotkania z nowy mi wy słannikami króla Anglii żadne z wy darzeń nie mogło by ć jedy nie dziełem przy padku. Kolejny ch 12 dni negocjacji i rozry wek zaplanowano z największą starannością. Ambasadorowie by li na przemian oczarowy wani, zabawiani, onieśmielani i prowadzeni do stołu negocjacy jnego. Spotkali się też z małą dziewczy nką, którą Machado określał jako księżną Anglii i księżną Walii – Katarzy ną Aragońską. Trzy latkę ominęły walki na kopie i bankiety, chociaż jej starsze rodzeństwo, Jan i Izabela, zabawiało ambasadorów tańcami wraz ze swoimi portugalskimi nauczy cielami. Podczas walk królowa miała na sobie hiszpańską manty lę „ozdobioną rombami ze szkarłatnego i czarnego aksamitu, a na każdy m z nich naszy to dużą perłę [i] czerwony spinel wielkości bukwy ”. Na Machadzie ubiór ten wy warł tak niezwy kłe wrażenie, iż stwierdził, jakoby „nikt nigdy nie widział czegoś podobnego”. Nakry cie głowy królowej zdobiły dwa rubiny wielkości gołębiego jaja i okazała perła o wartości 12 ty s. koron. Ogromna różnorodność klejnotów na naszy jnikach, manty li i szatach sprawiły, że herold nie by ł w stanie oszacować ich wartości. „Suknia, którą miała na sobie tego dnia, by ła tak bogata, iż nikt nie by łby w stanie ocenić, ile jest warta”, napisał4. Pierwsze spotkanie ambasadorów z „donną” Katarzy ną, jak nazy wał ją Machado, zostało zorganizowane tak, by przy pominało ty powy zjazd rodzinny. Szy kownie ubrana królowa (onieśmielonemu kronikarzowi zabrakło już słów na opisy ), Ferdy nand i troje starszy ch dzieci zaprosiło ich do galerii, którą zdobiły okazałe tkaniny. Mała księżniczka i jej sześcioletnia siostra Maria by ły ubrane równie bogato jak ich matka. Towarzy stwa dotrzy my wało im 14 dwórek (w wieku lat czternastu lub młodszy ch), „a każda z ty ch córek ary stokratów by ła ubrana w złote szaty ”. Katarzy na by ła zby t młoda, by tańczy ć dla swoich gości, ale mała Maria odważnie

wkroczy ła na parkiet z „młodą damą w swoim wieku, prowadząc ją do tańca”. Ta relacja z krótkiego spotkania z Katarzy ną jest jedną z niewielu z owego czasu, pomijając rachunki skarbnika Baezy. Podobnie jak reszta rodziny, dziewczy nka by ła wy stawiona na swego rodzaju pokaz. Jednakże w wieku trzech lat nie mogła mieć nic ważnego do powiedzenia. Sam Machado nie próbował opisać przy szłej królowej Anglii. Hiszpańscy ambasadorowie, wy słani do Londy nu rok wcześniej, by li bardziej drobiazgowi w przedstawianiu malutkiego, nagiego, śpiącego Artura. „Ukazał nam się tak godny podziwu, iż w ty m przy padku każda pochwała, komplement czy pochlebstwo, napisane czy też wy powiedziane, musiały by odpowiadać prawdzie”, napisali5. Następnego dnia ambasadorom ponownie udało się zobaczy ć Katarzy nę, ty m razem w mniej formalny ch okolicznościach. By ł to dzień zabaw i gier. Angielskim przy by szom zaprezentowano najpopularniejszy rodzaj rozry wki w Hiszpanii, czy li walkę by ków. Razem z walką na kopie oraz inny mi pozorowany mi poty czkami ry cerskimi – zwłaszcza grą zwaną cañas, przejętą od Maurów, w której kije zostały zastąpione strzałami i lancami – stanowiła niekłamaną atrakcję dla ary stokracji. W tamty ch czasach walka by ków przy pominała raczej pogoń jeźdźców za zwierzętami (ten rodzaj zabawy, ale pieszo, wciąż jest prakty kowany w Pampelunie; odby wa się również konno w kasty lijskim mieście Tordesillas) niż ty powe dla czasów obecny ch wy machiwanie płachtą. Walczący atakowali by ki lancami. By ła to rozry wka niezwy kle krwawa i po jednej z walk, w której zginęło dwoje ludzi i padły trzy konie, Izabelę ogarnął tak wielki smutek, iż postanowiła zmienić zasady. Zażądała, aby do by czy ch rogów mocowano odwrócone o 180 stopni krowie rogi, które – wy winięte do dołu – stawały się ty m samy m nieszkodliwe. Tego dnia walka by ków by ła połączona z pozorowany mi poty czkami i biegiem z psami „w sposób, w jaki walczono z Saracenami [np. Maurami]”. Izabela zabrała ze sobą Katarzy nę i prawdopodobnie zaprezentowała się jako czuła i troskliwa matka. „Wspaniale by ło spoglądać, jak władczy ni brała na ręce swoją najmłodszą córkę”, wspominał Machado6. Dwa dni później, po uciążliwej, finalnej sesji negocjacy jnej, podpisano traktat z Medina del Campo: Anglia i Hiszpania zawarły sojusz. Francja, która w walce o kasty lijską koronę poparła la Beltraneję, została odrzucona jako hiszpański sprzy mierzeniec. Ze względu na spory tery torialne zarówno angielska, jak i hiszpańska monarchia miały powody do konfliktu z Francją. Izabela już dawno stwierdziła, jakoby Francja by ła krajem „odrażający m dla kasty lijskiego narodu” 7. Jeszcze tego samego dnia ambasadorowie pożegnali się z monarchami i małą księżniczką, chociaż to rodzina królewska opuściła miasto jako pierwsza. Izabela i Ferdy nand po raz kolejny zamierzali udać się w podróż po swoich królestwach, a ich następny m przy stankiem miała by ć wizy ta w pobliżu Arévalo u babki Katarzy ny ze strony matki, którą królowa regularnie odwiedzała.

Ambasadorowie wy jechali obdarowani wieloma prezentami. Wśród nich znajdował się hiszpański koń bitewny, mniejszy mauretański koń rasy Jennet, kilka mułów, metry jedwabiu i po 60 sztuk srebra. „Ludzie mawiają o honorze, jaki czy niono ambasadorom w Anglii, ale z całą pewnością nie da się go porównać z zaszczy tem, jakiego dostąpili dy plomaci w królestwie Kasty lii, zwłaszcza za czasów szlachetnego króla i królowej” 8, podsumował Machado, by ć może starając się podkreślić hiszpańską dumę i krew, na które wskazy wało jego nazwisko. Należy przy puszczać, iż Henry k VII został poinformowany o potędze i majestacie przy szły ch teściów swojego sy na. Hiszpania by ła doskonały m sojusznikiem przeciwko Francji – odwiecznemu wrogowi. Katarzy na Aragońska stanowiła świetną partię. Los trzy letniej księżniczki został przy pieczętowany.

1 Gairdner, Memorials, 332. 2 Tamże, 338. 3 Tamże, 336. 4 Tamże, 349–351. 5 CSP Hiszpania, 1, 21. 6 Gairdner, Memorials, 351. 7 Fernández-Armesto, Ferdinand and Isabella, 41. 8 Gairdner, Memorials, 350–351.

5 INFANTKA Burgos 18 marca 1497 roku

K

atarzy na stała na podeście w wielkiej sali pałacu w Burgos, przy wodząc na my śl małą królową. Jedenastoletnia dziewczy nka, podobnie jak matka i starsza siostra Maria, miała na sobie brokatową złotą szatę i zdobioną złotem szkarłatną szarfę przy czarnej manty li. Odkąd pamiętała, by ła – przy najmniej w teorii – nie ty lko hiszpańską infantką, lecz także księżniczką odległej krainy, zwanej Galią bądź Walią. Porozumienie zawarte w Medina del Campo wciąż obowiązy wało. Miało zostać potwierdzone nieco później, ale jeszcze tego roku. Ustalono również posag w wy sokości 200 ty s. skudów. Wy jazd królewskiej córki do nowej ojczy zny miał nastąpić w momencie, gdy jej narzeczony ukończy czternasty rok ży cia. Jednak owego marcowego dnia to ona podejmowała przy by szów. Jej osiemnastoletni starszy brat, Jan, mający dziedziczy ć tron po śmierci rodziców, zamierzał poślubić Małgorzatę Habsburg. Na dworze Izabeli i Ferdy nanda, tak bardzo dbający m o ry tuały i manifestowanie potęgi, przy jazd sy nowej – przy szłej małżonki księcia – by ł wielkim wy darzeniem. Hiszpańscy monarchowie często rozpoczy nali świętowanie o zmierzchu, jako że wtedy rodzimy krajobraz prezentował się najpiękniej. Gdy grupa przy by szów z Małgorzatą na czele dotarła do Burgos, zapadała noc. W oknach zapalono powitalne świece, a na ulicy zapłonęło ponad ty siąc pochodni ustawiony ch na specjalny ch stojakach. Zaproszono również ambasadorów z inny ch europejskich królestw i księstw. Jeden z nich, wy słannik Wenecji, zauważy ł Katarzy nę stojącą na piętrowy m podeście, wzniesiony m w wielkiej pałacowej sali1. Członkowie rodziny królewskiej zostali ustawieni stosownie do roli, jaką odgry wali. Infantka stała o stopień niżej niż jej siostry Maria oraz Izabela, ale o stopień wy żej od swej przy rodniej siostry z nieprawego łoża, Joanny. Ta ostatnia by ła córką Ferdy nanda oraz jednej z jego kochanek i prawdopodobnie urodziła się przed zawarciem przez niego

małżeństwa (później Ferdy nand miał jeszcze kilkoro nieślubny ch dzieci). W ty m okresie malarz Juan de Flandes stworzy ł obraz przy puszczalnie będący portretem Katarzy ny, poważnie wy glądającej młodej dziewczy ny z kwiatem róży w dłoni. Odbite promienie słoneczne rozświetlają charaktery sty czne miedziane włosy księżniczki, które zaczesano delikatnie do ty łu, akcentując przedziałek na środku głowy. Małgorzata weszła do pałacu, by spotkać się z czekającą nań Izabelą. Chciała uklęknąć, ale przy szła teściowa podniosła ją. Następnie 60 szy kowny ch dam dworu Izabeli po kolei ucałowało dłoń nowej księżniczki. Choreografia ta zrobiła ogromne wrażenie na Wenecjaninie, zachwy cony m dziewczętami. Nie wiemy, co rozumiała z tego Katarzy na. Z pewnością wiedziała, iż w stosowny m czasie będzie uczestniczy ć w podobny ch ceremoniach. By ć może przy patry wała się wspaniały m szatom Małgorzaty, uszy ty m na modłę francuską. Jej bratowa wy stąpiła w złoto-szkarłatnej brokatowej sukni, wy kończonej gronostajowy m futrem, udekorowanej czarny m filcem i okazały mi perłami. Przy jazd Małgorzaty stanowił część większego planu sojuszniczego między dy nastiami. Izabela i Ferdy nand postanowili wy korzy stać wielodzietną rodzinę do scementowania między narodowy ch porozumień. Najstarsza córka, Izabela, poślubiła już dziedzica portugalskiego tronu, Alfonsa, jednak w chwili przy by cia Małgorzaty by ła już wdową. Dzieci Izabeli troszczy ły się o swoje związki małżeńskie. Do sztuczny ch i teatralny ch zasad dworskiej miłości czy też bardziej pragmaty czny ch oczekiwań wobec mariaży polity czny ch doszły intensy wne uczucia. Po tragicznej śmierci męża, który zginął w wy niku upadku z konia, Izabela pogrąży ła się w żałobie: obcięła włosy, ślubując, że będzie opłakiwać go do końca swy ch dni. „Nie chce sły szeć o żadny m inny m mężczy źnie”, pisał Pedro Mártir de Anghiera 2. Nadmiar postu i czuwania (wprowadzone w ży cie wspólnie przez córki Izabeli) sprawiły, że by ła „chudsza niż wy schnięte drzewo”. Jednak rodzice mieli inne plany, i siedem lat później owdowiała córka poślubiła kolejnego przy szłego króla Portugalii, Manuela (panował jako Manuel I Szczęśliwy – przy p. red.). Zmarła wkrótce potem, spełniając swą najważniejszą powinność – wy dając na świat męskiego następcę tronu. Na razie jednak wciąż nosiła wdowi habit, wy raźnie kontrastując ową żałobną szatą ze swoimi siostrami, ubrany mi podczas odwiedzin Małgorzaty w jasne stroje. Ojciec Małgorzaty, Maksy milian, by ł cesarzem Świętego Cesarstwa Rzy mskiego. Kolejna z sióstr Katarzy ny, Joanna, poślubiła już następcę Maksy miliana, Filipa Pięknego, zaś Katarzy nę, przy obiecano sukcesorowi króla Anglii, i ty m samy m sieć europejskich powiązań Ferdy nanda by ła wreszcie ostatecznie zaplanowana. Związek Jana i Małgorzaty by ł wprawdzie sojuszem polity czny m, lecz nowożeńcy lgnęli do siebie z nieoczekiwany m zapałem. Nadworni lekarze trapili się, iż młodzi spędzali większość czasu w łożu. Obawiali się, czy aby książę nie jest zby t młody i wątły na tak intensy wne uciechy

cielesne. Pożądanie, jakie odczuwał następca tronu, musiało martwić nawet jego samego, ponieważ wy znał to swemu spowiednikowi, ten zaś pocieszał Jana, zapewniając, że nie jest to powodem do zgry zot ani poczucia winy. Małgorzata uwielbiała zabawę i odznaczała się inteligentny m poczuciem humoru. Wy chowała się na francuskim dworze i przez pewien czas by ła przy rzeczona Karolowi VIII. Jej drugie narzeczeństwo, z Janem, przez pewien czas by ło zagrożone, gdy ż podczas podróży do Hiszpanii, w felernej Zatoce Biskajskiej, rozpętała się burza. Małgorzata, wy korzy stując tę bądź co bądź niewesołą okazję, ułoży ła dla siebie drwiące epitafium na wy padek gdy by nie dotarła do Hiszpanii: „tu leży Małgorzata, niedoszła oblubienica,/dwa razy mężatka – zmarła jako dziewica” 3. Chociaż w ty m czasie Jan miał swój własny dwór, rodzina, do której Małgorzata (w przy szłości oddana przy jaciółka Katarzy ny ) dołączy ła, wciąż podróżowała. W rezultacie dzieciństwo infantki przy pominało ży cie wędrowca. Szesnaście świąt Bożego Narodzenia, spędzony ch w Hiszpanii, świętowano w trzy nastu różny ch miastach. Dorastanie Katarzy ny w latach ciągły ch podróży najlepiej prześledzić na podstawie skrupulatny ch wy liczeń Baezy. Większość z nich zawiera zamówienia materiałów na odzież. Pośród zakupów tkanin i ozdób można jednak znaleźć wy cinki z ży cia dojrzewającej księżniczki: podczas pierwszego roku po jej przy jściu na świat zamówiono na przy kład 13 kilogramów wosku w celu wy konania plasty cznej podobizny dziecka. Baeza pokry ł koszty wy konania „popiersia [lub posągu] z wosku, ważącego ty le co infantka – czy li trzy naście kilogramów” i „za namalowanie twarzy ”. Niestety nie wspomniał, czy woskowa figura miała by ć lalką naturalny ch rozmiarów, czy też by ła przeznaczona na prezent, by ć może dla jednego z kościołów4. Następnego roku Katarzy na postawiła swoje pierwsze kroki, więc podarowano jej „mały chodzik, aby ułatwić dziecku tę czy nność”. Polubiła również słody cze, toteż Baeza regularnie zamawiał galaretkę z pigwy oraz cukier i wodę różaną, niezbędne do sporządzenia słodkiego napoju zwanego azúcar rosado. Gdy miała pięć lat, otrzy mała tkaniny na ubranka dla lalek oraz monetę ducado, by mogła oddać ją w Wielki Piątek. W kolejny m roku zamówiono złotą biżuterię, na którą składały się opaska na głowę i cztery bransoletki. W wieku lat dziewięciu miała już własne szachy i pierwsze wy sokie buty (ciężkie, na drewnianej koturnie, zapobiegające zabrudzeniu stóp błotem). Dwa lata później otrzy mała kolejną parę obuwia na koturnach, które by ły różnej grubości: jeden – „trzech palców”, zaś drugi – „dłoni” 5. Grono służący ch i dam dworu Katarzy ny powiększało się z roku na rok. Już jako niemowlę infantka mogła pochwalić się własną służącą do ścielenia łóżka, pokojówką i odźwierny m oraz niewolnicami. O jednej z nich wspomniano w rachunkach z 1491 roku, wraz ze wzmianką o trzech długościach wełnianej tkaniny zamówionej do uszy cia ubrań. Niewolnica z niedawno skolonizowany ch Wy sp Kanary jskich, pochodząca prawdopodobnie z plemienia Guanczów,

potrzebowała odzieży na kolejny rok. W XV-wiecznej Hiszpanii niewolnicy nie by li zjawiskiem niespoty kany m. Flamandzki malarz Christoph Weiditz, który odwiedził Hiszpanię dwie dekady później, wy konał obrazki mauretańskich niewolników z żelazny mi łańcuchami, przy kuty mi do ich nadgarstków i kostek. Dwie młode niewolnice, w ty m jedna mauretańska dziewczy na o imieniu Catalina, udały się z Katarzy ną w podróż do Anglii6. Niewolnica ta stała się z czasem nierozerwalną częścią świata księżniczki do tego stopnia, iż by ła ważny m świadkiem późniejszy ch wy darzeń. Wraz z dorastaniem najmłodszej księżniczki mała „dziecięca komnata”, którą dzieliła ze swoją siostrą Marią, stawała się coraz bardziej wy szukana. To właśnie Maria ze wszy stkich sióstr by ła Katarzy nie najbliższa, a w rachunkach Baezy dziewczy nki często figurowały pod jedną pozy cją. Dwie infantki (nad który mi pieczę sprawowała guwernantka, Ines de Vanegas) miały coraz więcej dam dworu i umundurowany ch lokajów. W wieku 11 lat Katarzy na miała do swojej dy spozy cji pół tuzina rzeczony ch młody ch damas7. Jedną z nich by ła córka Vanegas, która stanie się wierną towarzy szką i przy jaciółką infantki podczas poby tu w Anglii. Na rok przed podróżą do przy szłego małżonka księżniczce przy dzielono własnego jałmużnika – duchownego, który miał kontrolować jej działalność chary taty wną. By ł Anglikiem i zwał się John Reveles. Baeza odnotował nawet, że Katarzy na podarowała mu muła. Z czasem pojawiły się dodatkowe wy datki na acémilas, juczne zwierzęta uży wane przez Katarzy nę i jej siostrę. Stworzenia te poruszały się z trudem, przemierzając Hiszpanię od Valladolid do Jaén, od Sewilli po Kordobę, z Madry tu do Burgos czy z Cavii do Tortosy, uciążliwie spowalniając podróż. Droga z pewnością nie należała do przy jemności. Rodzina królewska poruszała się konno i na mułach albo na platformach, niesiony ch przez zwierzęta bądź ludzi. Próba wprowadzenia czterokołowy ch karet, przy wieziony ch przez Małgorzatę Habsburg, spełzła na niczy m, gdy ż nowe pojazdy nie radziły sobie w stromy ch górach, na wy boisty ch drogach i nierówny ch pozostałościach po rzy mskich szlakach. „Są przy datne jedy nie na płaskich terenach”, zauważy ł z wy raźną pogardą pewien starszy królewski sługa 8. Dwór Izabeli i Ferdy nanda podróżował tak często, iż koszty transportu pochłaniały jedną czwartą wszy stkich wy datków. Zwierzęta podążały w długich karawanach, dźwigając majątek w pakach i skrzy niach. Na podstawie ksiąg rachunkowy ch Izabeli można określić, kiedy Katarzy na zaczęła – lub przy najmniej próbowała – jeździć na własny m mule. Miała wówczas sześć lat. Zamówiono dla niej duże, wy ściełane siodło ze złoty mi gwoździami, pokry te jedwabny mi poduszkami i kapami. Przy mocowano doń skrzy żowane ty czki, prawdopodobnie po to, by można by ło w nim wsadzać i zdejmować Katarzy nę z muła lub nieść ją osobno. W Hiszpanii, poprzecinanej liczny mi pasmami górskimi i długimi, szerokimi rzekami, wy prawy nie zawsze by ły łatwe. Gdy podróżni

pokony wali przełęcze lub przedzierali się przez rwące potoki, groziło im stałe niebezpieczeństwo. Podczas jednej z podróży w 1494 roku, gdy rodzina królewska przeprawiała się przez rzekę Tag w Aranjuez, muł, na który m jechała starsza siostra księżniczki, Joanna, potknął się i zniosła go woda. Joanna dzielnie trzy mała się siodła i kiedy uratował ją chłopiec stajenny, by ła „czerwona jak róża”, a zarazem „podekscy towana”. Podczas podobny ch ekspedy cji Katarzy na musiała doświadczy ć różnorodności zwy czajów mieszkańców, ży jący ch w krajach jej rodziców. Regionalne stroje by ły bardzo pożądane, zwłaszcza wśród kobiet, i ponoć pewnego razu sama Izabela wy sy łała któregoś ze służący ch po ubrania, aby wy glądem upodobnić się do ludności danego regionu. „Jednego dnia przy pominała Galicjankę w Galicji, kolejnego zaś – kobietę mieszkającą w prowincji Vizcay a”, relacjonował po upły wie wieku jeden z hiszpańskich history ków9. Katarzy na z pewnością poznała członków wielkiej hiszpańskiej populacji Mudejarów i jednej z mniejszy ch, choć równie zadomowiony ch społeczności ży dów. Zastanawiano się, czy zauważy ła, że ci ostatni zniknęli po masowy m przepędzeniu z kraju w ciągu trzech miesięcy w 1492 roku. „Nie wiadomo, ilu ich by ło, ale po liczny ch badaniach ustalono, iż wy gnano około 53 ty s. rodzin. Mieli swe domy, pola, winnice i by dło, a większość z nich by ła rzemieślnikami”, relacjonował pewien włoski ży d kilka lat później. „Aby się ratować, sprzedawali swoje domostwa, majątek i by dło po bardzo niskich cenach. Król nie pozwolił im wy wieźć z kraju złota ni srebra, musieli więc wy mienić je na tkaniny, skóry oraz inne towary ”. By ć może Izabela wy tłumaczy ła to Katarzy nie, uży wając słów, które wy powiedziała do ży dowskich negocjatorów, próbujący ch obalić dekret o wy gnaniu. „Uważacie, iż to ja jestem sprawczy nią owego incy dentu? To Pan obudził tę my śl w sercu króla” 10, rzekła ponoć, przerzucając odpowiedzialność na swojego męża i ostatecznie na samego Boga. W rzeczy wistości prawdopodobnie to Izabela lub księża w jej otoczeniu by li najbardziej zagorzały mi zwolennikami idei przepędzenia ży dów, który ch społeczność stanowiła integralną część hiszpańskiej gospodarki XV wieku. Ży dowscy kupcy bogacili się, czerpiąc także dochody z lichwy (czego katolikom zabraniał Kościół). Torquemada, przeor klasztoru w Santa Cruz, za jeden z celów obrał walkę z ży dami, którzy nie chcieli przejść na katolicy zm, ale jako że nie mógł prześladować osób jawnie wy znający ch swą wiarę (nie pozwalały mu na to uprawienia nadane przez Waty kan), a jedy nie ży dów prakty kujący ch potajemnie, postanowił uży ć środków polity czny ch. W ty m celu pragnął nakłonić hiszpańskich monarchów do wy dania edy ktu nakazującego ży dom przy jęcie katolicy zmu lub opuszczenie Hiszpanii, ci zaś – chcąc udaremnić wy siłki duchownego – zaproponowali królewskiej parze wy soką daninę w celu wy kupienia się od dekretu. Torquemada wpadł we wściekłość, dowiedziwszy się, że Ferdy nad skłania się do przy jęcia oferty. „Judasz Iskariota sprzedał swojego Pana za trzy dzieści srebrników”, krzy knął rzekomo do monarchów, wy machując w ich kierunku

krucy fiksem. „Wasza Wy sokość chce go sprzedać za trzy dzieści ty sięcy. Oto on, weźcie go i sprzedajcie”. Anty semity zm i czy stki etniczne stały się więc elementem wczesnego etapu ży cia Katarzy ny oraz wy jątkowo nietolerancy jnego, bezlitosnego świata. Jak niemal wszy scy monarchowie europejscy, Izabela walczy ła z Kościołem o władzę świecką. Mimo to by ła wielką reformatorką. Wiele uczy niła, aby z hiszpańskiego Kościoła pozby ć się korupcji, która doprowadziła do kwestionowania władzy kleru w inny ch częściach Europy. Całkowicie jednak zaakceptowała duchowy autory tet księży pokroju Torquemady. Gdy po raz pierwszy spowiadała się u Friary Hernanda de Talavery, by ła wstrząśnięta, widząc, że duchowny siedzi, zamiast klęczeć przed nią, jak czy nili to jego poprzednicy. „Oboje winniśmy by ć na kolanach” – rzekła królowa. „Nie, señora, ja muszę siedzieć, podczas gdy Wasza Wy sokość klęczy, ponieważ jest to sąd Boga, a ja jestem jego reprezentantem”, odparł Talavera. „Takiego właśnie spowiednika szukałam”, odrzekła Izabela 11. Im bardziej restry kcy jna by ła religia, ty m większy wzbudzała w niej podziw – nawet jeśli oznaczało to palenie na stosach herety ków lub przepędzanie Hiszpanów inny ch wy znań. Katarzy na, która będąc 10-latką 12 otrzy mała swój pierwszy brewiarz, takiego właśnie podejścia do religii nauczy ła się od matki. Musiała zatem by ć świadoma działalności hiszpańskiej inkwizy cji, której autodafe – z barwny mi procesjami oskarżony ch i udziałem zarówno duchowny ch, jak i ary stokracji – stanowiły spektakle publiczne. W rzeczy wistości niełatwo by ło uniknąć inkwizy cji. Na krótko przed przy by ciem infantki do Saragossy w czerwcu 1498 roku z rozkazu inkwizy tora, który przeprowadzał w mieście około sześciu aktów wiary rocznie, spłonęło na stosie trzech herety ków. Infantkę chroniono przed podobny mi informacjami, jednak musiały do niej docierać dworskie plotki na temat wy darzeń rozgry wający ch się poza murami pałacu. Ofiarami inkwizy tora mogli stać się nawet ludzie mający bezpośredni kontakt z rodziną królewską. Jeden z lekarzy Ferdy nanda, Maestre Ribas Altas, został rzekomo spalony na stosie za to, iż nary sował swoją podobiznę na niewielkim obrazku przedstawiający m ukrzy żowanie, „w taki sposób, by zdawało się, że „santa Imagen”, święty obraz, całował jego ciało” 13. Barbarzy ńskie kary – włącznie z paleniem na stosie – by ły w owy ch czasach powszechne. Dzieci królowej wchłonęły anty semity zm i ślepą nienawiść do herezji. Przed poślubieniem swojego drugiego męża, Manuela Szczęśliwego, siostra Katarzy ny Izabela zażądała od niego – najwy raźniej bez porozumienia z matką czy ojcem – aby oczy ścił swój kraj z „herety ków”. Nie przy by ła do Portugalii, nim tego nie uczy nił. Manuel pospiesznie podpisał dekret o przepędzeniu, i po przy musowy m wy gnaniu portugalscy ży dzi (wśród który ch znajdowało się wielu hiszpańskich uchodźców) oficjalnie przestali istnieć. Czy Katarzy na postąpiłaby podobnie? Na to py tanie nie znamy odpowiedzi, chociażby dlatego, iż Edward I wy dalił ży dów z Anglii dwa wieki wcześniej. Henry k VII by ł świadom gorliwej natury hiszpańskiej rodziny królewskiej i przy rzekł

na „wiarę swego serca” jednemu z jej wy słanników, iż zamierza surowo karać wszy stkich angielskich ży dów i herety ków14. W wielu miastach, od dawna znajdujący ch się w rękach chrześcijan, muzułmanie budowali własne getta zwane morerías. Na wschodnich obszarach, takich jak Aragonia czy Walencja (Wspólnota Walencka, katal. Comunitat Valenciana, hiszp. Comunidad Valenciana – przy p. red.), by li oni niezwy kle uży teczni dla miejscowego rolnictwa, jako że muzułmańscy rolnicy oddawali jedną czwartą swy ch zbiorów miejscowy m chrześcijańskim panom. „Kto nie ma Maurów, ten nie ma pieniędzy ” – brzmiało popularne powiedzenie, zapisane przez niemieckiego podróżnika, Hierony smusa Münzera. W pierwszej połowie XVI wieku ich wizerunki uwiecznił na płótnie Christoph Weiditz, malując nogi kobiet owinięte pasami tkanin, zaś twarze na wpół zakry te przez kwefy 15. Katarzy na z pewnością miała do czy nienia z ciemniejszą stroną ży cia w kraju, w który m sprawiedliwość często przy bierała brutalne i mściwe oblicze. Czy kiedy kolwiek – tak jak Münzer podczas swojej pięciomiesięcznej podróży w 1494 i 1495 roku – natknęła się na grupę skazańców stracony ch przez powieszenie na wy sokich kamienny ch słupach u bram hiszpańskich miast? „Gdy wy jeżdżaliśmy z Almerii, ujrzeliśmy kolumnę z kamieni i sześciu włoskich chrześcijan, powieszony ch za stopy ; tak bowiem ukarano ich za sodomię”, napisał Münzer. Poza murami Madry tu również widział ludzi zabity ch z tego samego powodu: „oto wisiało dwóch mężczy zn, a do szy j przy wiązane by ły ich jądra”, relacjonował16. Rodzina królewska nieustannie się przemieszczała. Gdy rodzice Katarzy ny pragnęli podkreślić swoją władzę, dziewczy nka odwiedzała nawet kilkanaście różny ch miast i klasztorów w ciągu miesiąca. Oznaczało to wy słuchiwanie próśb i wy mierzanie sprawiedliwości wszędzie, gdzie podróżowano. Pałace, klasztory, domy ary stokratów czy obozy wojskowe – wszy stko to stanowiło część koczowniczego ży cia. Zdarzy ło się, że cała rodzina zmuszona by ła uciekać z obozu pod Grenadą, gdy jedna z pokojówek przewróciła świecę i namioty zajęły się ogniem. Przy tak wielu podróżny ch zachowanie podstawowy ch środków ostrożności by ła sprawą niełatwą. W kraju, w który m ziemia nie zawsze przy nosiła plony, a woda nie wszędzie by ła dostępna, zawieść mogła nawet najbardziej podstawowa logisty ka. Podczas jednej z wy praw, gdy ośmioletnia Katarzy na jechała do Arévalo w odwiedziny do babki ze strony matki, z pragnienia zmarli dwaj gospodarze i czarnoskóry niewolnik. Oczy wiście dwór miał również swoje ży cie inty mne. W rzeczy wistości wspaniałość i przepy ch, demonstrowane przed obcy mi, stanowiły raczej wy jątek niż regułę, przy najmniej dla Katarzy ny. Podczas świąt państwowy ch organizowano wspaniałe przedstawienia w nadziei, że zostaną zapamiętane lub opisane w kronikach. Inny mi słowy, stanowiły część królewskiej propagandy. Codzienne ży cie wy glądało zupełnie inaczej.

Izabela by ła zaskakująco troskliwą matką i z córkami łączy ły ją bliskie kontakty. Królowa żartobliwie określała swoją nieugiętą najstarszą córkę, również noszącą imię Izabela, mianem: „moja teściowa”, jednak gdy kobiety po raz pierwszy spotkały się po jej drugim ślubie, zaprzestały przestrzegania jakichkolwiek protokołów. Matka i córka poczęły ściskać się z tak wielką siłą, że upadły na ziemię. Za to do swego ukochanego sy na Jana Izabela zwracała się pieszczotliwie „mój aniele”, nawet jeśli zmuszona by ła go skarcić. Wobec Joanny (której zmienne i niecodzienne zachowanie przy czy niło się do powstania jej przy domka, la Loca – Szalona) by ła najbardziej zaborcza. Starała się zatrzy mać ją w Kasty lii, gdy córka w 1502 roku powróciła ze swoim mężem z Flandrii. By ło to przy czy ną scy sji, które przy sporzy ły Joannie złej sławy : stała na zewnątrz wałów fortecy La Mota „niczy m afry kańska lwica w przy pły wie wściekłości” do drugiej nad ranem, szokując wszy stkich, którzy ją ujrzeli17. Stosunek Izabeli do Katarzy ny by ł mniej problematy czny, lecz najmłodsza córka by ła jej równie bliska. Matka wciąż odkładała wy jazd infantki do Anglii. Miały podobne charaktery i łączy ły je ciepłe uczucia. Córka podziwiała Izabelę. Ten sam upór, cechujący matkę oraz córkę, miał swoją ciemną, autodestrukcy jną stronę, czasem obracając się przeciwko nim. Izabela popadała w depresje i miewała gwałtowne ataki zazdrości, gdy jej mężowi zdarzało się zbłądzić. „Kochała go w zaborczy sposób, by ła tak stroskana i czujna w swojej zazdrości, więc gdy zauważy ła, iż spoglądał z pożądaniem na którąkolwiek z dam dworu, dy skretnie pozby wała się niechcianej niewiasty z domostwa”, zanotował ówczesny humanista, Lucio Marineo Sículo. Córki by ły świadome starań Izabeli, chcącej poskromić swoją zazdrość. W kolejny ch latach im również przy szło zmagać się z podobny mi demonami. „Pasja ta znajduje się nie ty lko we mnie”, powiedziała później Joanna. „Moja królowa [...] by ła równie zazdrosna. Jednak czas uleczy ł Jej Wy sokość, dlatego, na Boga, mam nadzieję, że uzdrowi również i mnie” 18. Do wy kształcenia Katarzy ny Izabela przy kładała szczególną wagę. Córka rozpoczęła naukę czy tania i pisania w wieku sześciu lat. Miało to miejsce stosunkowo wcześnie, jako że kształcenie dziewcząt rozpoczy nano z reguły, gdy miały siedem lat (i to ty lko w domach, gdzie edukacja córek by ła bardzo poważnie traktowana). Formalnie królowa nie mogła poszczy cić się imponujący m wy kształceniem, ale z ty pową dla siebie determinacją opanowała łacinę jako osoba dorosła. Jej dzieci nauczy ły się tego języ ka z pomocą utalentowanej łacinnistki, Beatriz Galindo, la Latiny, która kształciła również Izabelę. Katarzy na znała ów języ k do tego stopnia, by swobodnie się porozumiewać. Monarchini przejęła nową humanisty czną modę z Włoch i zatrudniła dla dzieci włoskich wy chowawców. Edukację infantki nadzorował Alessandro Geraldini, który wy jechał wraz z nią do Anglii. W efekcie troskliwy ch zabiegów matki Katarzy na i siostry by ły czterema najlepiej wy kształcony mi

kobietami w Europie. Jej wiedza wy wierała oczy wiście wrażenie na osobach spotkany ch w późniejszy ch czasach, w ty m na holenderskim humaniście Erazmie z Rotterdamu. Choć uczony ten znany by ł jako pochlebca potencjalny ch protektorów, wy różnił Katarzy nę. „Królowa jest znakomicie wy kształcona – nie ty lko w porównaniu z inny mi niewiastami”, skomentował19, „a jej pobożność i erudy cja muszą by ć tak samo poważane [jak u mężczy zn]”. Wiedza zdoby wana na dworze obejmowała zwy kle łacinę i program „nauk domowy ch”, czy li szy cie i robótki ręczne. W przy padku Katarzy ny edukację poszerzono o sokolnictwo, jazdę konną i polowanie; wielką wagę przy wiązy wano też do muzy ki, nauki gry na instrumentach oraz tańca. Katarzy na i Maria uczy ły się tej nieodzownej w dworskim ży ciu sztuki pod okiem Portugalczy ków, a zabawa na fiestach u Izabeli mogła trwać do samego rana. Jeśli uwzględnimy spostrzeżenie, iż męża dla najmłodszej księżniczki wy brano, gdy miała trzy lata, zaskakujący jest fakt, że nie próbowano nauczy ć jej angielskiego. Trzy lata przed wy jazdem do Anglii przy szła teściowa Katarzy ny, Elżbieta York, zasugerowała, aby młoda kobieta wy korzy stała obecność Małgorzaty i przy swoiła sobie języ k francuski, zaznaczając jednocześnie, iż łacina nie jest powszechnie uży wana w Anglii, a hiszpańskim nikt się nie posługuje. Zaproponowała również, aby dwunastoletnia księżniczka przy zwy czaiła się do spoży wania wina, jako że angielska woda nie nadawała się do picia. Nie wiemy, czy Izabela, będąc absty nentką, wy ciągnęła jakiekolwiek wnioski z ty ch rad. Trzy lata później Elżbieta dała do zrozumienia, że jest zadowolona, gdy ż Katarzy na znała w pewny m stopniu francuski20. O piciu wina nie wspominała. Królowa bez reszty zaangażowała się w moralną i religijną edukację swoich córek i, biorąc pod uwagę zasoby królewskiej biblioteki, można przy puszczać, że dziewczęta spędziły dużo czasu na poznawaniu ży wotów święty ch i studiowaniu inny ch nabożny ch dzieł. Carro de las donas, książka napisana przez Francesca Eiximenisa, by ła jedny m z wielu podręczników na temat „wy chowy wania córek”, znajdujący ch się na królewskim regale. Eiximenis by ł dość postępowy m uczony m, ponieważ nie podzielał opinii, wedle której cechami wrodzony mi kobiet by ły zazdrość, chciwość i plotkarstwo. Ów pogląd nie uchronił go jednak przed zabobonami tamty ch czasów. Dał się poznać między inny mi jako zwolennik wy mierzania kar cielesny ch niesforny m dziewczętom. „Ukarz je i bij rózgą po plecach, ale nie po głowie”, radził. Dziewczęta powinny nosić przy sobie różańce i modlić się każdego dnia. Kontakt z chłopcami, ży dami i Maurami miał na nie zły wpły w; ponadto musiały odmawiać ży wności, którą częstowali je wy znawcy innej wiary niż chrześcijańska. We wszy stkich podręcznikach akcentowano konieczność dy skrecji i opanowania, zaś odpowiednimi rozry wkami by ło tkanie, szy cie i modlitwa. Ich największego wroga upatry wano w „szaleństwie miłości”. Z tego powodu Katarzy na niewiele wiedziała na temat płci przeciwnej. Matka gorliwie przestrzegała zasad przy zwoitości. Z determinacją broniła reputacji swojej, córek oraz dam

dworu. Jej by łą bratową, skandalistkę królową Joannę, wskazy wano jako przy kład nagannego i bezwsty dnego prowadzenia się. Nie ty lko ona znana by ła ze swy ch liczny ch przy gód miłosny ch – zgorszenie budziło również zachowanie jej dam dworu, które nosiły szty lety, gustowały w głębokich dekoltach i nazby t często „przy padkowo” upadały, zsiadając z wierzchowców, odsłaniając przy ty m uda, modnie pomalowane na biało21. Na dworze ry gory sty cznej Izabeli mężczy źni i kobiety mieszkali osobno. Katarzy na oraz jej siostry spały w komnatach Izabeli. Lekarze i pozostali mężczy źni nie mieli tam wstępu, dopóki wszy stkie przedstawicielki płci pięknej nocujące w nich nie wstały i nie ubrały się. Również posiłki spoży wały w zaciszu komnat królowej. Infantki oraz ich matka wy chodziły z owego żeńskiego „schronu” na poczęstunek z inny mi ty lko wtedy, gdy zjeżdżali prominentni goście, na który ch dwór musiał zrobić jak najlepsze wrażenie. Ale i wtedy także zasiadały przy osobny ch stołach. Katarzy na zrozumiała, że cały ceremoniał może wy glądać inaczej jedy nie podczas wizy t osób zaproszony ch ze znacznie bardziej koedukacy jny ch dworów. Sama Izabela by ła szczęśliwa, mogąc odrzucić na moment owe surowe reguły, gdy w 1492 roku odwiedzili ją przedstawiciele francuskiej ambasady, chociaż otrzy mała za to repry mendę od swojego starego spowiednika Friara Hernanda de Talavery. Królowa przy pomniała mu, że podobnie postąpiła w przy padku ambasady angielskiej, portugalskiej i burgundzkiej. „Nie zrobiliśmy niczego nowego”, odparła. Talavera skry ty kował również długotrwałe tańce podczas innej wizy ty. Skargi duchownego sugerują, jakoby za jego plecami dwór potrafił świetnie się bawić. Jednak na czas przy jazdu Małgorzaty Izabela poleciła, by unikać „spoufalania się i nieoficjalnego zwracania się do siebie, tak jak to robią królowe i księżniczki w Austrii, Burgundii czy Francji”. Dwór miał „zachowy wać się z powagą [...] jak to [zwy kle] by wa w Hiszpanii” 22. Podział obowiązy wał nie ty lko przy stole królewskim. Roger Machado odnotował, że jako goście w gospodarstwie w Plasencii także musieli jadać osobno. Pan domu wy brał towarzy stwo żony. „Kobiety w ty m kraju nie zwy kły spoży wać posiłków w towarzy stwie obcy ch”, wy jaśnił Machado23. Pewien Burgundczy k, przeby wający na kasty lijskim dworze, spy tał jedną z kobiet, dlaczego okazała tak okrutną obojętność wobec trzech niedoszły ch kochanków, śledzący ch najmniejszy jej gest i słuchający ch każdego słowa. „Gdy oczekujemy na zamążpójście, postępujemy wedle własnego uznania i traktujemy [mężczy zn] w taki właśnie sposób”, odparła. „A gdy już wy jdziemy za mąż, zostaniemy zamknięte w zamkowej komnacie. W ten sposób mszczą się na nas za to, iż tak wy śmienicie bawiły śmy się jako panny ” 24. Hiszpanie, którzy udali się do Burgundii, gdy na ślubny m kobiercu stanęła siostra Katarzy ny, Joanna, by li zbulwersowani swobodny mi oby czajami, rozrzutnością i ekstrawagancją autochtonów. Powrócili

z przekonaniem, iż mieszkańcy Burgundii „wolą dobrze wy pić, aniżeli dobrze ży ć”. Nie oznaczało to jednak, że u boku matki nie by ło żadny ch rozry wek. Po kolacji snuto opowieści o ry cerzach lub śpiewano o nich pieśni, a sama Izabela wzdy chała w dramaty czny ch momentach25. Katarzy na sły szała między inny mi historie o dawny ch bitwach z czasów wojny o Grenadę. Musiała również poznać sły nne legendy o kraju, do którego miała wy jechać. W bujnej wy obraźni członków hiszpańskiego dworu królewskiego zagościły ry cerskie opowieści o Arturze, okrągły m stole, święty m Graalu, Lancelocie i Merlinie. Nie brakowało o nich wzmianek w książkach Izabeli, a ich wizerunki widniały na królewskich gobelinach. Bardziej ry gory sty czni dworzanie kry ty kowali barwne i romanty czne przy gody, opisane w tzw. księgach o ry cerstwie. Niekiedy oficjalnie potępiano je jako „bezuży teczne, baśniowe, pełne kłamstw i oparte na pożądaniu, miłości i przechwałkach [...], z który ch to przy czy ny słabe kobiety dopuszczają się lubieżny ch czy nów i grzechów, który ch w inny m razie nie popełniły by ” 26. Te same książki miały później doprowadzić do szału literackiego Don Kichota. Izabela posiadała również kopię dzieła archiprezbitera z Hity, Juana Ruiza, niewy bredną i niekiedy bluźnierczą Libro de Buen Amor („Księgę o dobrej miłości”). Chętnie spędzano czas przy grach planszowy ch, słowny ch, kartach czy szachach, zaś przy stole często muzy kowano. By ć może w obecności Izabeli rozmawiano ty lko o ry cerstwie i dworskiej miłości, ale niewy kluczone, że Katarzy na mogła kiedy ś zasły szeć fry wolną „Dale si le das” z Cancionero de Palacio („Śpiewnika pałacowego”), z ukry ty mi aluzjami do włosów łonowy ch i kobiecy ch oraz męskich narządów rozrodczy ch (carajo i coño). Muzy cy, w rzeczy wistości będąc jedny mi z najlepiej opłacany ch ludzi na dworze, wszędzie towarzy szy li królewskiej rodzinie. Już wtedy Hiszpania mogła pochwalić się długą trady cją sztuki trubadurów i popularny ch pieśni, które przy by ły głównie z północno-zachodniej Galicji i muzułmańskich tery toriów Al-Andalus. Młoda Katarzy na miała kontakt z islamską kulturą nie ty lko dzięki muzy ce. Chrześcijańscy Hiszpanie przez całe wieki zamieszkiwali obok Maurów i zasmakowali w niektóry ch z ich upodobań; by li bardziej związani ze Wschodem niż ze stosunkowo zacofaną średniowieczną Europą. Nawet Izabela od czasu do czasu zakładała szaty z mauretańskimi ozdobami, a jej małżonek lubił przy pasać muzułmański miecz. Gdy Katarzy na miała dwa lata, zamówiono dla niej medio sayo morisco – rodzaj mauretańskiej kamizelki. Królewskie zamiłowanie do jedwabny ch poduszek i chodników by ło kolejny m, „napły wowy m” elementem obecny m na dworze. Pomimo napomnień Eiximenisa infantka miała regularny kontakt z muzułmańskimi niewolnikami i służący mi. Dworscy Maurowie by li pierwszy mi, którzy zostali nawróceni na chrześcijaństwo po zwy cięstwie nad Grenadą. Gdy Katarzy na i siostry wy jeżdżały z kraju

w celu zamążpójścia, zatrzy mały przy sobie swoje niewolnice. Mauretanki Joanny podobno kąpały ją i my ły jej włosy tak często, iż mąż obawiał się o zdrowie kobiety 27. W hiszpańskich społecznościach rozwijający ch się pod wpły wem kultury arabskiej, do który ch należeli chrześcijanie i ży dzi pod panowaniem muzułmańskim, higiena stanowiła zagadnienie zasadnicze. W Kasty lii produkowano jedno z najbardziej ceniony ch w Europie my deł, znane w Anglii jako Castell. Twarde i białe, podobnie jak wiele inny ch nowoczesny ch środków czy stości, produkowane na bazie oliwy z oliwek, tak naprawdę stanowiło kolejny podarunek arabskiego świata dla Hiszpanii. Hiszpańskie poradniki doty czące higieny by ły pełne najróżniejszy ch wskazówek, począwszy od sposobu my cia włosów i czy szczenia zakatarzonego nosa, kończąc na my ciu zębów i pozby waniu się nieświeżego oddechu. Na dworze Izabeli zatrudnienie znalazł nawet alimpiador de dientes – czy li specjalista od szorowania zębów! Trudno jednak stwierdzić, w jakim zakresie rodzina królewska korzy stała z imponujący ch łaźni w pałacach przejęty ch od Maurów. Kolejny m istotny m problemem by ł zapach: perfumeros dbali, by charaktery zował się możliwie najwspanialszą słody czą. Także i w ty m wy padku sięgnięto do spuścizny Maurów. W ich butlach i słojach znajdowały się woda różana, piżmo, balsamy, wonne drewno oraz zapachy kwiatu pomarańczy lub cy try ny. Na dworze hodowano również cy wety (cy weta, cy beta: ssak drapieżny z rodziny łaszowaty ch – przy p. red.); z gruczołów apokry nowy ch znajdujący ch się w ich odby tach perfumiarze uzy skiwali lepką, białą substancję o drażniący m zapachu piżma. Jeśli region Al-Andalus wy warł niewielki wpły w na codzienne ży cie Katarzy ny, bez wątpienia jej najbarwniejsze wspomnienia, związane z domem, doty czy ły najbardziej mauretańskiego miasta: Grenady. By ło to ostatnie, jeśli nie jedy ne miejsce w Hiszpanii, które naprawdę mogła nazwać domem. To właśnie tutaj, w Alhambrze, kompleksie wy tworny ch pałaców o czerwony ch, orientalny ch murach, spędziła ostatnie lata przed rozpoczęciem ży cia na angielskiej ziemi.

1 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 402, cy tat z: Sanuto, Diarii, t. 1, 620–623. 2 Alvar Ezquerra, Isabel la Católica, 132. Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 867. 3 Mattingly, 22. 4 Cuentas de Gonzalo de Baeza, t. 1, 156–57. 5 De la Torre y del Cerro, Cuentas de Gonzalo de Baeza, vol. 1, 203, 381,vol. 2, 29, 262, 300, 370. 6 CSP Hiszpania, 1, 246. CSP Hiszpania, 4, 572–574. 7 De la Torre y del Cerro, Cuentas de Gonzalo de Baeza, t. 2, 381. Fernández de Córdova

Miralles, La Corte de Isabel I, 162. 8 Fernández de Oviedo, Libro de la Camara, 164. 9 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 79. 10 Jewish History Sourcebook: The Expulsion from Spain, 1492 CE, http://www.fordham.edu/ halsall/jewish/1492-jews-spain1.html, cy tat z: Jacob Marcus, The Jew in the Medieval World: A Sourcebook, 315–1791 (Nowy Jork: JPS, 1938), 51–55. 11 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 183. 12 De la Torre y del Cerro, Cuentas de Gonzalo de Baeza, vol. 2, 333. 13 Lea, A History of the Inquisition, t. 1, dok. 12. Auto 29. „Memoria de diversos autos de inquisicion celebrados en Çaragoça desde el ańo 1484 asta el de 1502 en que se refieren las personas castigadas en ellos” na http://libro.uca.edu/lea1/ 1lea.htm. 14 CSP Hiszpania, 1, 205. Archiwum Narodowe, PRO 31/11/3. 15 Münzer, Viaje, xvi, 209. 16 Tamże, 83, 279. 17 Aram, Juana the Mad, 72–73. 18 Fernández-Armesto, Ferdinand and Isabella, 108. Alvar Ezquerra, Isabel la Católica, 156. 19 Nichols, Epistles of Erasmus, vol. 3, 421. 20 CSP Hiszpania, 1, 203: 156, 294: 255. 21 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 59–61. 22 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 254, 275. Zurita, Anales, 3, 4. 23 Gairdner, Memorials, 355. 24 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 112. 25 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 299. 26 Sánchez Cantón, Libros, 23. Edwards, Isabel la Católica, 136. 27 Aram, Juana the Mad, 77.

6 KSIĘŻNICZKA ALHAMBRY Grenada 2 lipca 1499–21 maja 1501 roku

O

rszak wjechał do Grenady od strony północnej. Miał za sobą miesięczną podróż po równinach La Manchy i wy boisty ch drogach Andaluzji. Pierwszy m elementem krajobrazu, jaki w lipcowy m upale ujrzała trzy nastoletnia Katarzy na, by ło wznoszące się w oddali pasmo górskie Sierra Nevada. Gdy zbliży li się do miasta, jej wzrok przy kuły rdzawoczerwone mury i wieże Alhambry, położonej na skalistej grani. By ć może jeszcze o ty m nie wiedziała, ale jej koczownicze ży cie właśnie dobiegło końca. Czekała ją jeszcze ty lko jedna długa podróż: do dalekiej Anglii. Młoda infantka dotarła do Grenady latem 1499 roku z rodziną, doświadczoną w ostatnich latach wielkimi tragediami. Zdawać by się mogło, iż wisiała nad nimi klątwa, nieubłaganie zadając cios za ciosem. W ciągu miniony ch trzech lat odszedł zarówno brat Katarzy ny Jan, jak i siostra Izabela, która zmarła podczas porodu, osierocając swego nowonarodzonego sy nka, Miguela. Jan umarł krótko po ślubie z Małgorzatą. Stwierdzono, że powodem tragedii by ło wy cieńczenie nadmierny m ży ciem seksualny m, zby t intensy wny m jak na chorowitego 18-latka – chociaż bardziej prawdopodobną przy czy ną jego śmierci zdają się by ć suchoty. Wierny pies królewicza, lurcher Bruto, pozostał na dworze (podczas czuwania w główny m kościele Salamanki usiadł przy jego trumnie) i wciąż przy pominał o nieży jący m już królewskim potomku. Dziecko Jana zmarło w dniu swoich narodzin, już po śmierci ojca, a fakt ten jeszcze bardziej zwiększy ł rozpacz rodziny. Izabela i Ferdy nand mieli więc nadzieję na przekazanie swoich królestw męskiemu potomkowi w linii prostej, maleńkiemu wnukowi Miguelowi. Jako małe dziecko został zaprzy siężony na następcę tronów zarówno Aragonii, jak i Kasty lii. Ojcem chłopca by ł Manuel, monarcha portugalski, więc Miguel dziedziczy ł również Portugalię. Na jego barkach spoczy wał

zatem ciężar zjednoczenia Iberii. Mały siostrzeniec infantki wy chowy wał się na kasty lijskim dworze, pod czujny m okiem babki, a nastoletnie siostry, Katarzy na i Maria, zy skały ty m samy m małego „brata”. Jednak ponure fatum nie opuściło królewskiej rodziny : niespełna dwuletni Miguel zmarł w Alhambrze, w ramionach Izabeli, na krótko po przeprowadzce w 1500 roku. By ł to, jak zrelacjonował Bernáldez, „trzeci bolesny cios wy mierzony prosto w serce królowej” 1. Włoski humanista, Pedro Mártir de Anghiera, który na dworze Izabeli prowadził szkołę dla dzieci ary stokratów, zanotował, że śmierć maleńkiego księcia „miała ogromny wpły w na jego dziadków. Wy raźnie nie by li w stanie znieść tak wielu tragiczny ch przeciwności losu” 2. Rodzinny dramat rozegrał się także we Flandrii. Do Hiszpanii dotarły wieści, że Joanna nie by ła szczęśliwa ze swoim okrutny m, uganiający m się za kobietami małżonkiem, księciem Burgundii, Filipem Piękny m. Jedy na dobra nowina doty czy ła narodzin kolejnego wnuka – Karola. Po tak wielu tragediach dziedziczką tronu Kasty lii by ła teraz Joanna Szalona, zaś następny w kolejności oczekiwał na schedę jej sy n Karol. On również miał przejąć po dziadku Ferdy nandzie koronę aragońską, by w ten sposób utrzy mać jedność Hiszpanii. Poza ty m, od swojego drugiego dziadka, cesarza Maksy miliana Habsburga, otrzy małby dodatkowo kraje północnej Europy. Malutki siostrzeniec, w który m Katarzy na pokładała największe nadzieje, miał w przy szłości władać jedny m z najwspanialszy ch imperiów, jakie kiedy kolwiek widzieli Europejczy cy. Izabela, coraz bardziej wy cieńczona, popadała w depresję. „Od tamtej pory nie odczuwała radości ży cia”, zanotował jeden z kronikarzy 3. Często szukała ulgi w odpoczy nku, kładąc się do łóżka. Chociaż nigdy nie straciła równowagi psy chicznej (jak jej matka, Izabela Aviz, czy córka Joanna), otchłań depresji i choroba psy chiczna położy ły się ponury m cieniem na wy wodzący ch się od królowej przy szły ch pokoleniach. Katarzy na nie mieszkała już na radosny m dworze. Dramaty czne wy darzenia poprzednich lat wy warły ogromny wpły w na jej ży cie. Okazałe aksamity, sukna, wełniane tkaniny czy arabskie jedwabie, bawełny i len z Londy nu, Flandrii i Florencji zamawiane w celu wy konania z nich ubrań, miały zwy kle czarną barwę 4. Niegdy ś bogactwo kolorów, który m się otaczała, by ło urzekające: uwielbiana przez hiszpańską księżniczkę zieleń czy purpury, szkarłaty, błękity i żółcie wodziły pry m. Te ży we i radosne kolory widniały na kapeluszach i zdobiony ch spódnicach, tunikach, sukienkach, legginsach, narzutach czy płaszczach, podszy ty ch gronostajowy m lub króliczy m futrem. Teraz, gdy monarchowie doświadczali tak wielu tragedii, starając się jednocześnie utrzy mać publiczny spokój, w królewskiej garderobie zaczęła panować czerń. Ostatnie lata przeby te w rodzinny m domu Katarzy na spędziła z coraz bardziej zdruzgotaną rodziną, ale mieszkała w miejscu magiczny m. Na resztę ży cia miała zapamiętać jeden obraz Grenady. Jej sy mbol, owoc granatu – z purpurowy m miąższem ukazujący m się sugesty wnie

poprzez pęknięcie w skórce – by ł z przy szłą królową do końca jej dni. (Katarzy na, wy bierając owoc granatu jako swój emblemat, oddała w pewien sposób hołd swoim rodzicom, którzy wspomniany owoc umieścili w godle Hiszpanii, nawiązując ty m samy m do podboju Grenady – nazwa owocu oraz rzeczonego emiratu ma podobne brzmienie w wielu języ kach. Owoc ten poprzez swoją budowę nawiązuje również do dwóch wy miarów kobiecej płciowości: zewnętrzna twarda, nieco zrogowaciała skórka jest sy mbolem cnoty, zaś wewnętrzne, soczy ste nasiona sy mbolizują kobiecą płodność. Co warte uwagi, granat jako emblemat Katarzy ny zawsze wy stępuje z sugesty wny m nacięciem ukazujący m krwistoczerwony miąższ – przy p. red.). Bogatą Grenadę, miasto dwustu meczetów, Izabela i Ferdy nand zdoby li na początku 1492 roku. Podbój ten zakończy ł istnienie na hiszpańskiej ziemi ponad 700-letniego muzułmańskiego królestwa. Północnoafry kańskie plemiona, które najechały Hiszpanię w 711 roku, przetoczy ły się przez Półwy sep Ibery jski, zdoby wając niemal wszy stko. Chrześcijańska rekonkwista trwała całe stulecia. Samą Grenadą muzułmanie rządzili od niemal ośmiu wieków. Według legendy, Boabdil (Muhammad XII Abu Abdallah – przy p. red.), ostatni król, płakał, gdy opuszczał miasto. „Na próżno ronić łzy jak kobieta, skoro nie potrafiłeś bronić się jak mężczy zna” – złorzeczy ła rzekomo jego matka. Po zdoby ciu Grenady monarchowie pospieszy li do inny ch spraw. Ferdy nand zby t długo przeby wał poza granicami Aragonii. Należało poświęcić uwagę pozostałej części Kasty lii, a także podzielić nowe zamorskie tery toria Hiszpanii i rozpocząć administrowanie nimi. W ty m samy m czasie Krzy sztof Kolumb wy ruszy ł w odkry wczą podróż i powrócił w następny m roku, przy wożąc czerwonoskóry ch, barwnie wy malowany ch Indian, papugi, złoto oraz informacje o niezwy kły ch i wspaniały ch nowy ch lądach, które planował podbić. Siedmioletnia naówczas Katarzy na prawdopodobnie widziała w Barcelonie jego triumfalną procesję egzoty ki z Nowego Świata. Z takim bagażem spraw konieczny ch do rozstrzy gnięcia wędrowny dwór udał się na północ od Grenady w 1492 roku i powrócił do miasta dopiero latem 1499 roku. Jednak rodzice dziewczy nki rozkochali się w Alhambrze, nim jeszcze należała do nich. Przed planowany m podbojem z rozmy słem odwiedzali miasto, aby przy glądać się jego ścianom o ciepłej, rdzawej barwie. Gdy je zdoby li, stało się klejnotem w ich koronie, ośrodkiem, na który łożono znaczne sumy pieniędzy. Królowie traktowali Alhambrę zarówno jako dar od Boga, kierującego ich krucjatą, jak i sy mbol własnego sukcesu w podnoszeniu morale podczas okrutny ch w prakty ce prób przeobrażenia Hiszpanii w całkowicie chrześcijański kraj. Po przepędzeniu ży dów rozpoczęli czy stki etniczne i religijne w Grenadzie. Wy gnano lub stopniowo nawrócono 80 ty s. mieszkający ch tam muzułmanów, którzy początkowo cieszy li się znaczną swobodą. „Żaden z nich nie został zmuszony do przy jęcia chrześcijaństwa”, twierdzili z uporem Izabela i Ferdy nand5, starając się później załagodzić konflikt z muzułmanami z Afry ki Północnej.

Jednak druga strona zapamiętała ów epizod zupełnie inaczej. „Zostaliśmy siłą, w bezwzględny sposób zmuszeni do przejścia na chrześcijaństwo, palono nasze książki i hańbiono nas, a mimo iż każda księga traktowała o wy znawanej przez nas religii, wszy stkie by ły z szy derstwem wrzucane w płomienie”, donosił świadek, który uciekł na dwór tureckiego cesarza Bajazy da II 6. Z wnętrza zamkniętego raju Alhambry Katarzy na nie mogła wiele zaobserwować. Widziała miasto z murów oraz ogrodów lub z pałacu zwanego Ay n dar Aisha – „okiem domu Aishy ”. Dy m i swąd palony ch muzułmańskich ksiąg nie dotarłby tak wy soko. Z pewnością znacznie bardziej zapadł w jej pamięci słodki zapach kwiatu pomarańczy i cy try ny. Po raz pierwszy w wędrowny m ży ciu, po dotarciu do Grenady, Katarzy na osiadła w miejscu. Przez niemal dwa lata przeprowadzała się ty lko dwukrotnie, podróżując między Grenadą a Sewillą (odległość między ty mi dwoma miastami wy nosiła jedy nie 210 kilometrów). Alhambra stała się jej domem. Wspomniany Pedro Mártir de Anghiera by ł zdania, że Grenada to najpiękniejsze miasto Hiszpanii. „Atmosfera tutaj jest czy sta i zdrowa, to miejsce może poszczy cić się nie ty lko górami, lecz także rozległą równiną; ma wspaniałe sady, a jego ogrody mogą konkurować z Hespery jskimi” – zwy kł mawiać 7. Z pokry ty m śniegiem i majaczący m w oddali pasmem Sierra Nevada i ży zną ziemią, pełną ogrodów leżący ch u jej stóp, Grenada i jej równina by ły urzekające niczy m Pola Elizejskie. De Anghiera, który stał się pierwszy m history kiem z czasów powstawania imperium hiszpańskiego (by ł również pierwszy m opatem Jamajki, jednak nigdy tam nie popły nął) ostatecznie zmarł w ty m właśnie raju na ziemi. Hierony mus Münzer odwiedził miasto w 1494 roku, gdy muzułmanie wciąż mieli nad chrześcijanami przewagę liczebną – co najmniej w stosunku cztery do jednego. „Nie ma piękniejszego miasta na naszy m konty nencie”, oznajmił z zachwy tem 8. Dla mieszkańca Europy Północnej by ł to egzoty czny świat fig, szafranu, purpurowy ch wiśni, karczochów, migdałów, rodzy nek, dzikich zielony ch palm, oliwek, granatów, pomarańczy, cy try n, jabłek, gruszek i niezrównanego w smaku pstrąga. Kozy, owce i woły – obok dzików, saren i kuropatw – zapewniały duże ilości poży wnego mięsa. W piątki rozbrzmiewało w mieście nawoły wanie do modlitwy. „Trudno by ło uwierzy ć w to wezwanie z wież meczetów”, napisał. W głównej świąty ni muzułmańskiej podróżnik doliczy ł się ponad 2 ty s. osób; wspominał również poranne zawołania do modlitwy – „oni są naprawdę pobożni” – oraz kobiety ukry te za kwefami, w długich biały ch szatach z jedwabiu, bawełny czy wełny 9. Według szacunków Münzera w mieście, w który m przy wąskich uliczkach sy tuowały się małe domki, mieszkało niewiele ponad 50 ty s. osób. „Niemal wszy scy mogli cieszy ć się [bieżącą] wodą i zbiornikami”, relacjonował. „Są dwa rodzaje rur i akweduktów: jedny mi pły nie czy sta

woda do spoży cia, drugie zaś zabierają nieczy stości, ekskrementy etc [...]. Na każdej z ulic znajdują się specjalne kanały, aby mieszkańcy domów, nie mający ch dostępu do rur, mogli nocą wy lewać do nich brudną wodę”. Wokół głównego meczetu znalazł – oprócz standardowy ch miejsc do ablucji – pisuary i kompleksy toalet tureckich, połączony ch bezpośrednio z podziemny m kanałem. To, co naprawdę zadziwiło jego samego oraz pokolenia wcześniejszy ch i późniejszy ch podróżników, by ły pałace Alhambry. „My ślę, iż w całej Europie nie ma niczego równie niezwy kłego”, relacjonował. „Wszy stko jest tak znakomicie, tak wspaniale i tak pięknie zbudowane, iż na my śl przy wodzi rajską krainę”. Alhambra ujrzana przez Münzera, w której mieszkała Katarzy na, by ła znacznie większa i wy tworniejsza niż obecnie. „Widzieliśmy niezliczone pałace, pokry te wspaniały m biały m marmurem, przepiękne ogrody, pełne drzew cy try nowy ch i mirtów, z marmurowy mi basenami oraz misami”, pisał Münzer. Sy pialnie by ły okazałe, a w każdy m pałacu znajdowały się miednice z białego marmuru z kry stalicznie czy stą wodą. Lśniący marmur by ł niemal wszędzie, zarówno we wnętrzu, jak i na zewnątrz budowli, wznoszono z niego kolumny i tworzono podłogi z wielkich pły t o długości czterech i pół metra. Woda by ła dostępna w ogrodach i pokojach dzięki sy stemom rur i kanałów, który ch często podróżujący Münzer nigdy wcześniej nie widział. „A łaźnia – cóż to za cudo! – ze sklepiony m dachem”, relacjonował pełen zachwy tu. W łaźniach znajdowały się sale z gorącą, ciepłą i zimną wodą – o wiele wspanialsze aniżeli renesansowe pałace imitujące Alhambrę, zamówione w XVI wieku przez cesarza Karola V10. W czasach Katarzy ny pałacowe stropy i stiuki pokry wano wy razisty mi barwami. „We wszy stkich pałacach budziły zachwy t kasetonowe sufity ze złota, lapis lazuli, kości słoniowej i drewna cy pry sowego odznaczające się tak wielką różnorodnością sty lów, iż nie da się tego wy jaśnić ani opisać” – nie mógł wy jść z podziwu Münzer. Jasny mi kolorami pomalowano nawet sły nne kamienne zwierzęta na Dziedzińcu Lwów11. Dziedziniec Mirtów wy łożono biały m marmurem. Nocą biło od niego łagodne, a zarazem zjawiskowe światło. W księży cowy m i gwiezdny m blasku lśnienie marmuru wzmacniały bły szczące tafle czy stej wody w basenach. Alhambra służy ła władcom w celach rekreacy jny ch: by ła miastem pałaców, parków i ogrodów, które umilały czas każdej rodzinie królewskiej rządzącej Grenadą. W ciągu ostatnich dwóch lat, spędzony ch przez Katarzy nę w Hiszpanii, to wręcz bajkowe miejsce by ło w posiadaniu rodziców, siostry Marii i jej samej. Generalife, pałac i kompleks ogrodów nad Alhambrą, należał do ulubiony ch miejsc monarchów. Münzer zapamiętał go jako „prawdziwie królewski ogród z fontannami, basenami i uroczy mi mały mi kanałami”. Wenecjanin Andrea Navagero by ł urzeczony wodospadem, spadający m do zbiornika z wy sokości dziesięciu brazas,

czy li długości ręki, zraszający m kroplami przy jemnej, chłodnej wody wszy stkich stojący ch w pobliżu. Wśród mirtów podry giwały króliki, a dzięki akweduktowi i mądrze przemy ślanemu sy stemowi rur oraz kanałów woda by ła ogólnodostępna. Navagero twierdził, że Generalife potrzebował jedy nie kogoś, kto „wiedział, jak cieszy ć się ży ciem, odpoczy wać i wy ciszy ć się, porzucając naukę”: przede wszy stkim by ło to przecież miejsce kontemplacji. „Przy bądź tutaj ze spokojem, mów z namy słem, wy powiadaj zwięzłe zdania i odejdź w pokoju”, głosi arabski napis w północny m pawilonie Dziedzińca Długiego Stawu. „Szanuj ty ch, który ch słowa są piękne”, głosi kolejna inskry pcja. Katarzy na, będąc – jak się wy daje – osobą zarówno mądrą, jak i spokojną, by ła jedną z ostatnich księżniczek zamieszkujący ch taką właśnie Alhambrę. Jednak idy lla młodej dziewczy ny dobiegła końca późną wiosną 1501 roku. Na przy szłą księżną Walii wy czekiwano w Anglii już od ośmiu miesięcy (gdy jej przy szły mąż skończy ł czternaście lat), ale Izabela zwlekała. Włoski wy słannik, który przy jechał do Grenady pod koniec 1500 roku, relacjonował, iż Katarzy na by ła chora, chociaż czuła się na ty le dobrze, by przy jąć go w Nowy Rok 1501. Mimo to przy gotowania do podróży trwały kilka miesięcy. Izabela nie chciała rozstawać się ze swoim najmłodszy m dzieckiem. Gdy jej pozostałe córki opuszczały rodzinny dom, by ły starsze niż obecnie Katarzy na. Osiem miesięcy wcześniej infantka udała się wraz z rodzicami do starego królewskiego obozowiska Santa Fe – nieopodal Grenady – by pożegnać się z Marią. Siostra, z którą łączy ły ją najcieplejsze relacje i z którą się wy chowała, wy jechała, aby poślubić króla sąsiedniej Portugalii, zastępując u jego boku zmarłą Izabelę. By ć może to Ferdy nand nie chciał pożegnać się z córką. Jego wcześniejsze pragnienie, by jak najszy bciej wy słać ją do Anglii, wy wołane przez pogłoski o manewrach na dworze Henry ka, mający ch rzekomo na celu odwołanie małżeństwa z Katarzy ną i zastąpienie jej lepszą partią z Flandrii, wy raźnie zmalała. Wy buch zarazy na wy spie dodatkowo ostudził jego zapędy. Później, na początku 1501 roku, Ferdy nand musiał nagle wy jechać z Grenady, aby stłumić rebelię w Rondzie. Czy ojciec infantki obawiał się utraty swojej ostatniej córki? Z pewnością nie powstrzy my wał Izabeli, wy najdującej coraz to nowe wy mówki w celu opóźnienia wy jazdu dziewczy ny. Później Ferdy nand miał zwrócić się do Katarzy ny słowami: „ze wszy stkich córek to ciebie kocham najbardziej” 12. Jego okazjonalne lekceważenie potrzeb księżniczki w ciągu następny ch lat nie wy klucza prawdziwości owego stwierdzenia, wręcz przeciwnie: pewien epizod z czasów jej dzieciństwa sugeruje, że w istocie darzy ł ją największy m szacunkiem. Zdarzy ło się bowiem, iż próbował przekonać aragoński parlament ary stokracji – las Cortes – by pozwolono Katarzy nie zastąpić go podczas jednego z wy jątkowy ch spotkań w mieście Calatay ud.

Wprawdzie nigdy nie doszło do rzeczonego spotkania, po części dlatego, iż ary stokracja uważała ten pomy sł za oderwany od rzeczy wistości, jednakże nie by ł to jedy ny przy padek, gdy przebiegły Ferdy nand prosił Katarzy nę, by została ambasadorką. Jeden z hiszpańskich kronikarzy donosił, iż angielscy możni przy by li na początku 1501 roku, by dowiedzieć się, kiedy infantka wy ruszy w podróż. Prawdopodobnie, korzy stając z okazji, oddali się przy jemny m rozry wkom w komfortowy m otoczeniu ogrodów Generalife, jednak nie istnieją żadne inne raporty, potwierdzające wy sy łanie lub przy jmowanie gości z ambasady. Ten wy jątkowy świat Katarzy na zmuszona by ła opuścić. Gdy 21 maja 1501 roku wy ruszy ła wreszcie w długą, powolną podróż na północ, by ła jedną z ostatnich księżniczek Alhambry.

1 Azcona, Isabel la Católica, 526. 2 Alvar Ezquerra, Isabel la Católica, 165, cy tat z: Mártir de Anglería, Epistolario, carta 216. 3 Alvar Ezquerra, Isabel la Católica, 236–38, cy tat z: Bernáldez, 692–693. 4 De la Torre y del Cerro, Cuentas de Gonzalo de Baeza, t. 2, 385, 425, 499. 5 De la Torre y del Cerro, Documentos, 269. 6 Barrios Aguilera, Granada Morisca, 81. 7 García Luján, El Generalife, 11. 8 Münzer, Viaje, 97. 9 Tamże, 103, 127. 10 Tamże, 93–97. 11 Tamże. 12 Llanos y Torriglia, Catalina, 20. Márquez de la Plata y Ferrandiz, Mujeres renacentista.

7 ADIOS Alhambra–Laredo 21 maja–27 września 1501 roku

K

atarzy na wy jechała z Alhambry w majowy poranek 1501 roku. Dla rodziców, który m zabrakło w końcu pretekstów do dalszego zatrzy my wania jej przy sobie, rozstanie musiało by ć bardzo bolesne. Z upły wem czasu para królewska organizowała coraz mniej pompaty czne pożegnania córek. Zaledwie pięć lat wcześniej infantka widziała, jak Joanna wy ruszała do Flandrii w asy ście 133 statków, wiozący ch armię złożoną z 15 ty s. ludzi – z który ch większość zmarła z powodu zimna, głodu i burgundzkiej nieży czliwości. Rodzina podróżowała przez całą Hiszpanię, by pożegnać ją w porcie w Laredo. Marię odwieziono natomiast do Santa Fe, oddalonego od Grenady zaledwie kilka kilometrów – tam spędzono z nią ty dzień, nim dziewczy na wy ruszy ła do Portugalii. Do czasu wy jazdu Katarzy ny energia rodziców niemal zupełnie się wy czerpała: Izabela i Ferdy nand po prostu pożegnali najmłodszą córkę w Santa Fe, wy jaśniając, że i tak by ła już spóźniona, a dalsza wspólna podróż ty lko spowolniłaby całą wy prawę. Ekscy tacja panowała głównie po stronie angielskiej. Izabela wy słała nawet wiadomość do Henry ka VII, oznajmiając, iż monarcha popada w przesadę z weselny mi planami. „Okazanie radości w oczekiwaniu na przy by cie mej córki oczy wiście jest dla mnie wielką pociechą. Mimo to wolałaby m [...], aby wy datki by ły skromniejsze”, napisała do swojego ambasadora w Londy nie, Rodriga de Puebli. „Nie chcemy, by nasza córka by ła przy czy ną jakichkolwiek strat dla Anglii. Wręcz przeciwnie, pragniemy, aby stała się źródłem wszelkiego szczęścia” 1. Jeśli król zechce obdarować czy mś nasze najmłodsze dziecko, to najlepiej miłością – miała powiedzieć królowa Izabela. Pierwotnie matka planowała towarzy szy ć Katarzy nie do portu w La Coruñi. Biorąc pod uwagę czas, w jakim dziewczy na dotarła na północne wy brzeże, nietrudno zauważy ć, iż argumenty królowej, wedle który ch jej obecność ty lko spowolniałaby podróż, by ły nietrafione.

By ć może 50-letnia władczy ni znowu czuła się nie najlepiej. Katarzy nę oddano zatem pod opiekę Elviry Manuel, władczej guwernantki, oraz jej męża, Pedra Manrique, apody kty cznego i dumnego pana północnego miasta Ezcaray. W podróży do Anglii towarzy szy li Katarzy nie również arcy biskup, biskup oraz hrabia. Po ślubie mieli powrócić do Hiszpanii, natomiast – ku przerażeniu infantki – wy niosła Elvira Manuel i jej próżny mąż pozostać wraz z nią. Anglicy zwrócili się z prośbą, aby królewska córka przy wiozła ze sobą damy „z dobry ch rodzin, niewiasty urodziwe lub przy najmniej niebrzy dkie” 2. Zabrała więc sześć młody ch Hiszpanek, które zdawały się spełniać stawiane wy magania. Grupa podróżująca z Katarzy ną nie spieszy ła się, chociaż w Anglii oczekiwano jej ze zniecierpliwieniem. Henry k VII najchętniej sprowadziłby dziewczy nę do siebie już w dniu zaręczy n w Medina del Campo. Upierał się, iż dorastające narzeczone winny by ć wy sy łane do kraju, w który m miały wy jść za mąż. Data jej przy jazdu zawsze stanowiła źródło trosk. Poproszono nawet o specjalną papieską dy spensę, by w razie potrzeby para mogła wziąć ślub przed czternasty mi urodzinami Artura. Gdy minął pierwotnie ustalony termin – wrzesień 1500 roku – angielski monarcha zaczął tracić cierpliwość. Izabela tłumaczy ła ową niezręczną opieszałość rozliczny mi chorobami (gorączką lub febrą, na którą zapadła Katarzy na), aby go zniechęcić, ale Henry k wciąż przy sy łał zaproszenia na majowy ślub. By ć może to matka króla, Małgorzata Beaufort, kobieta o trudny m charakterze, przy sparzała mu zgry zot. Przed ukończeniem piętnastego roku ży cia dwukrotnie już by ła mężatką i zdąży ła wy dać na świat potomka. Zapewne Katarzy na by ła świadoma faktu, iż – jak relacjonował de Puebla – „matka ma na króla ogromny wpły w [...] w sprawach osobisty ch i wszelkich inny ch” 3. Mogło również do niej dotrzeć, iż dla Elżbiety York Małgorzata by ła ty pową, nieprzy chy lną teściową. „Matce króla z reguły nic się nie podoba”, dodał de Puebla. Podróż do La Coruñi okazała się niespodziewanie długa: trzy miesięczną wędrówkę urozmaicały jednak emocjonujące wy darzenia, wśród nich wizy ta w Santiago de Compostela. Katarzy na, wy kazująca już silne przy wiązanie do religii, pragnęła odby ć pielgrzy mkę do miejsca domniemanego pochówku św. Jakuba. (By ł to rok jubileuszowy i pielgrzy mi, którzy wówczas przy by li do miasta, otrzy mali odpust: dzięki rozgrzeszeniu odpuszczono im czas, który mieliby spędzić w czy śćcu). Piekące kasty lijskie słońce dodatkowo spowalniało podróż, sprawiając, że nieodzowny stał się odpoczy nek w klasztorze w Guadalupe. Nie oby ło się bez kolejny ch, liczny ch postojów, jako że miasta organizowały na cześć Katarzy ny walki by ków i bankiety ; infantkę zapraszano też, by zobaczy ła doczesne szczątki miejscowy ch święty ch. W usy tuowany m na północy mieście Zamora z okazji wizy ty księżniczki ubito dziesięć cieląt, trzy by ki oraz 12 tuzinów sztuk drobiu; ponadto przy gotowano osiem pokaźny ch beczek wy bornego wina. Katarzy na mogła odwiedzić też Salamankę, której ulice przemierzał niegdy ś jej brat, w okry ciu ze słodko

pachnący ch ziół. Rodzice infantki utrzy my wali wprawdzie, iż „rozkazali jej towarzy szom podążać przed siebie tak szy bko, jak to możliwe”, jednakże biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, by ło to mało prawdopodobne 4. Długa podróż by ła dla młodej dziewczy ny okazją do rozmy ślań na temat przy szłości. Chociaż małżeństwo zostało zawarte ze względów polity czny ch, Henry k VII i Elżbieta York by li zachwy ceni przy szłą żoną najstarszego sy na. Jedno z ówczesny ch wy darzeń rzuca znamienne światło na sy mpatie ży wione przez angielskich monarchów względem hiszpańskiej księżniczki: otóż gdy Katarzy na wy słała do Anglii dwie kopie listu, przy szli teściowie spierali się, kto winien zachować jeden z duplikatów, ponieważ drugi przekazano księciu. „Król wy kłócał się z królową o zachowanie dla siebie jednego z listów, pragnął bowiem nosić go przy sobie”, relacjonował de Puebla, ale „małżonka nie chciała na to przy stać” 5. Henry k, sy n kobiety o niezłomny m charakterze, by ł zafascy nowany siłą osobowości członkiń hiszpańskiej rodziny królewskiej. Jednemu z gości oznajmił ponoć gotowość oddania połowy królestwa za to, by infantka okazała się by ć wierny m obrazem swej matki. W późniejszy ch latach fascy nacja ta przeniosła się na Joannę, która obudziła w stary m człowieku namiętność, stając się wręcz jego obsesją. Podczas poby tu w Alhambrze Katarzy na wy mieniała ze swoim narzeczony m miłosne listy. Artur pisał do niej z zamku Ludlow, miejsca o tajemniczo brzmiącej nazwie: „Przeczy tałem większość słodkich listów od Waszej Wy sokości, przekazany ch mi ostatnimi czasy, w który ch z łatwością zauważy łem Waszą pełną miłość do mnie”, napisał w październiku 1499 roku6. „Wasze listy, pisane własnoręcznie, bardzo mnie zachwy ciły, czy niąc tak pogodny m i radosny m, iż wy obraziłem sobie Waszą Wy sokość, rozmawiałem z wami i objąłem was, moja najdroższa żono. Nie potrafię ująć w słowa tego, jak bardzo pragnę Was ujrzeć i jak wielce iry tuje mnie opóźnienie waszego przy jazdu. Jestem winien waszej wspaniałości podziękowania za piękne listy, zapewniające o żarliwej miłości. Błagam, nie zaprzestańmy tego; i tak jak ja dzień i noc noszę w sercu słodką pamięć o was, tak wy zawsze o mnie pamiętajcie”. Artur i Katarzy na mieli wtedy po 13 lat (Katarzy nie został nieco ponad miesiąc do czternasty ch urodzin – przy p. red.). Miłość, wy rażona w ich młodzieńczy ch listach pisany ch po łacinie, by ła swoistą grą. Powtarzalne, wy szukane zapewnienia o uczuciu ociekały namiętnością, ale musiały mieścić się w granicach określany ch przez dworską miłość. Już wtedy młodzi zdawali sobie jednak sprawę, że owa gra miłosna by ła szczególnie istotna. Trafnie ukazuje to sposób, w jaki Artur zakończy ł swój list: „niechaj wasze przy by cie do mnie zostanie przy spieszone, gdy ż zamiast ży ć osobno, możemy by ć obok siebie, a miłość między nami i upragniona przy jemność zdoła zebrać swoje owoce”, napisał. Rzeczone owoce, które miał na my śli, miały zostać wy dane przez łono Katarzy ny : jej powinnością by ło przecież przedłużenie dy nastii Tudorów. Dopilnowano, by hiszpańska księżniczka znała historię europejskich rodzin królewskich.

Katarzy na by ła świadoma, iż Henry k VII wy szedł zwy cięsko z wojny Dwóch Róż – długotrwałej walki pomiędzy rodami Lancasterów i Yorków. By ł założy cielem nowej dy nastii, zatem przedłużenie rodu – dzięki potomkom Artura – by ło dla monarchy kwestią kluczową. Obowiązkiem Katarzy ny by ło wy danie na świat dzieci, najlepiej płci męskiej, aby Tudorowie mogli przetrwać. Rodzice przy szłej królowej Anglii, który ch potęga również unaoczniła się w czasach kry zy su i wojny domowej, z zaciekawieniem przy patry wali się poczy naniom Tudorów na europejskiej scenie polity cznej, rozważając, czy nowa dy nastia zdoła utrzy mać się przy władzy. Ich szczególną obsesją by ł oszust Perkin Warbeck. Ów pretendent do angielskiej korony pisał bezpośrednio do Izabeli, oznajmiając, iż jest księciem uwięziony m w Tower, jedny m z dwóch zaginiony ch sy nów Edwarda IV. (Chłopców nigdy już nie ujrzano po ty m, gdy w 1483 roku Ry szard III zamknął ich w londy ńskiej twierdzy ). Warbeck, będący prawdopodobnie Flamandczy kiem, donosił Izabeli, jakoby został uratowany przez mężczy znę wy najętego, by pozbawić go ży cia. Nazwisko wy bawcy musiał zachować w tajemnicy. De Puebla na bieżąco informował rodziców Katarzy ny o aferze Warbecka. Henry k uświadomił sobie, że Hiszpanów niepokoiła owa kwestia, i kiedy Warbeck – którego aresztowano – próbował zbiec w 1498 roku, naty chmiast po schwy taniu uciekiniera król powiadomił de Pueblę o cały m incy dencie. „W tej samej godzinie, w której go pochwy cono, król Anglii wy słał do mnie jednego z dżentelmenów z komnaty sy pialnej, aby o ty m poinformować” – doniósł w pilnej depeszy 7 de Puebla, który później uspokajał rodzinę królewską, mówiąc, iż samozwaniec „jest przetrzy my wany pod ochroną w wieży, pozbawiony widoku słońca i księży ca” 8. Henry k VII osobiście przesłuchiwał więźnia w obecności de Puebli9. „Stąd wnosimy, że jego ży cie będzie bardzo krótkie”, oznajmił później. Przy puszczenia te okazały się słuszne. W sty czniu 1500 roku, już po egzekucji Warbecka (stracono go w listopadzie 1499 roku – przy p. red.) i prostodusznego młodego hrabiego Warwick, którego roszczenia do tronu by ły bardziej uzasadnione, triumfalnie poinformował Izabelę i Ferdy nanda, iż w Anglii nie by ło już ani „kropli wątpliwej królewskiej krwi”. Uzurpatorzy zostali zamordowani po części dlatego, by rozwiać hiszpańskie obawy. Później oznajmiono Katarzy nie, iż obie egzekucje miały wy eliminować niewy godny ch uzurpatorów, a ty m samy m przy spieszy ć jej przy jazd do Anglii. Jej małżeństwo z księciem przy pieczętowano królewską krwią hrabiego Warwick. Księżniczka prawdopodobnie sły szała również o chciwości Henry ka VII. W jedny m z listów de Puebla wspominał, iż jeśli do skarbca króla trafiła złota moneta, rzadko by ła z niej ponownie wy jmowana. Słudzy władcy posiadali „zdolność znajdowania cudzy ch pieniędzy ” 10, pisał ambasador, nie ukry wając swojego podziwu. Inny hiszpański poseł, Pedro de Ay ala, twierdził, że spadek obrotów w angielskim handlu by ł częściowo spowodowany „zubożeniem ludności

w wy niku nałożenia wy sokich podatków” 11. Henry k nie zdawał się by ć ty m nadto przejęty. „Sam król powiedział mi, że ubóstwo poddany ch jest dla niego niekłamaną pociechą, jako że bogactwo ty lko uczy niłoby ich bardziej wy niosły mi” 12, relacjonował. Podczas gdy władca nie cieszy ł się sy mpatią ludu, Elżbieta York budziła całkiem odmienne emocje. De Puebla tłumaczy ł to – ty leż cy nicznie, co trafnie – faktem jej bezsilności. Inny hiszpański przy by sz twierdził, iż „bardzo szlachetna” małżonka monarchy by ła podporządkowana swojej teściowej 13. Elżbieta często pisy wała w ciepły ch słowach do Izabeli w nadziei na regularną wy mianę informacji o bieżący ch wy darzeniach i dzieciach. Według de Puebli, Artura lud darzy ł miłością głównie z uwagi na fakt, iż by ł wnukiem Edwarda IV ze strony matki. Dzięki krwi Yorków narzeczony Katarzy ny ucieleśniał nową „unię” stary ch, zmagający ch się ze sobą rodów – „róż Anglii” 14. De Puebla dodał, najwy raźniej pod wpły wem refleksji, że ci, którzy znali księcia osobiście, uznawali go za prawego mężczy znę. Depesze de Puebli stanowiły dla Katarzy ny niecodzienną możliwość poznania wy darzeń rozgry wający ch się w Anglii. Obraz kraju, jaki wy łania się spod jego pióra, pokry wa się z dzisiejszy mi stereoty pami doty czący mi tego narodu. Podczas gdy Kasty lijczy cy uchodzili za powściągliwy ch i poważny ch, Anglików poczy ty wano jako lekkomy ślny, niegodny zaufania i pory wczy naród. De Puebla uty skiwał między inny mi na częste zmiany opinii wy spiarzy w wielu kluczowy ch kwestiach15. W późniejszy ch czasach Katarzy nie niełatwo by ło poradzić sobie z tą przy warą. Uspokajał ją jednak fakt, iż Anglicy, podobnie jak Hiszpanie, by li „wrogami króla Francji” 16. Jedy ne doświadczenia infantki z ludźmi tej narodowości ograniczały się do spotkań z jałmużnikiem, Johnem Revelesem, i ambasadorami. Na dworze Izabeli i Ferdy nanda miała również okazję zamienić kilka słów z inny mi przy by szami z dalekiej wy spy, w ty m z pieśniarzem zwany m Porrisem oraz malarzem znany m jako Mistrz Antoni. Prawdopodobnie zasły szała wieści również o pewny m angielskim ry cerzu krzy żowy m, Conde de Escalas (lordzie Scales), który podbił serca Izabeli i Ferdy nanda, gdy jako ochotnik wziął udział w wojnie o Grenadę, wiodąc ze sobą stu łuczników i pieszy ch żołnierzy, uzbrojony ch w topory i lance. Ponoć Scales zdołał odwrócić losy bitwy pod Loją. W ferworze walki stracił dwa zęby – wy bite kamieniem – co stało się dlań przy czy ną wielkiego utrapienia z powodu szpetoty, jakiej przy dało mu owe feralne wy darzenie. Ferdy nand zapewnił go, że by ła to rana odniesiona w walce o pokój i dobro, efekt zaś czy nił go jeszcze „piękniejszy m” 17. Nie wiemy, jak wielki strach ogarnął Katarzy nę, gdy pierwszy statek, na który m podróżowała, napotkał sztorm. Niezwłocznie odprawiono ją wówczas z powrotem do Laredo. Do zielony ch wy brzeży Anglii przy biła w końcu na pokładzie drugiego statku. Czy pozwoliła sobie w owej chwili na wspomnienia z wizy ty w rzeczony m porcie sprzed pięciu lat, kiedy podczas

okazałej uroczy stości żegnała swoją starszą siostrę, Joannę? Czy porówny wała własną, stosunkowo skromną wy prawę, do ogromnej floty, która czekała na siostrę i jej armię zwolenników? Prawdopodobnie dziewczęcą uwagę Katarzy ny bardziej zaprzątał sam bezmiar morza. Henry k przy słał jednego z najlepszy ch angielskich kapitanów, Stephena Bretta, który miał stanąć u sterów drugiego statku. Jednak Zatoka Biskajska budziła przerażenie każdego, kto wpły nął na jej wody. Okręt wy ruszy ł z Laredo o piątej po południu w poniedziałek 27 września 1501 roku. Podczas jesiennego zmierzchu dziewczy na po raz ostatni mogła spojrzeć na Hiszpanię – prawdopodobnie widziała Szczy ty Europy (Picos de Europa), wpadające niemal prostopadle do Zatoki Biskajskiej. Kilkanaście lat od momentu, w który m angielscy ambasadorowie przy by li do Medina del Campo, Katarzy na wreszcie wy ruszy ła w drogę. Już nigdy nie ujrzała swojej ojczy zny.

1 CSP 2 CSP 3 CSP 4 CSP

Hiszpania, 1, 293. Archiwum Hiszpania, 1, 268. Archiwum Hiszpania, 1, 210. Archiwum Hiszpania, 1, 300. Archiwum

Narodowe, PRO 31/11/3. Narodowe, PRO 31/11/3. Narodowe, PRO 31/11/3. Narodowe, PRO 31/11/3.

5 CSP Hiszpania, 1, 202. Archiwum Narodowe, PRO 31/11/3. 6 Wood, Letters, t. 1, 122. 7 CSP Hiszpania, 1, 198. 8 CSP Hiszpania, 1, 203. Archiwum Narodowe, PRO 31/11/3. 9 CSP Hiszpania, 1, 221. 10 CSP Hiszpania, 1, 239. 11 CSP Hiszpania, 1, 210. 12 Archiwum Narodowe, PRO 31/11/3. CSP Hiszpania, 1, 210. 13 CSP Hiszpania, 1, 205, 210. 14 CSP Hiszpania, 1, 210. 15 CSP Hiszpania, 1, 282. 16 Pulgar, Chrónica, 344, 346, 347. 17 Pulgar, Chrónica, 226–230.

8 NA ANGIELSKIEJ ZIEMI Plymouth 2 października 1501 roku

W

Zatoce Biskajskiej panował wy jątkowy spokój. Kłopoty zaczęły się jednak, gdy podróżni minęli wy spę Ouessant i okrąży li Bretanię. Ostry, południowy wiatr miotał na nich bły skawice, grzmoty i olbrzy mie fale, gdy co cztery czy pięć godzin przetaczały się nad nimi sztormy. „Nie sposób by ło zachować spokoju”, relacjonował jeden z członków załogi1. Wieści o wy pły nięciu Katarzy ny z Laredo musiały dotrzeć do Anglii przed nią. Małgorzata Beaufort, przy gotowując powitalne przy jęcie w swoim własny m domu w Londy nie, zakreśliła dzień 27 września w swojej Księdze Godzin, w której odnotowy wano jedy nie informacje o najważniejszy ch wy darzeniach. Długo oczekiwane przy by cie infantki zostało wy znaczone na 2 października. Wszy scy odczuli ogromną ulgę, choć Henry ka VII nie opuszczała obawa, że sztormy i huragany mogły zatopić statek, zabierając na dno całą załogę wraz z niecierpliwie wy czekiwaną sy nową – nim w ogóle zdoła ona ujrzeć Anglię 2. O trzeciej po południu jej okręt w końcu zawinął do portu w Ply mouth. Miała przy by ć do Southampton, jednak w owej chwili najmniejszy nawet kawałek lądu wy dawał się darem od Boga, dlatego zdecy dowano o zakończeniu rejsu w rzeczony m mieście, będący m portem wy starczająco zamożny m, by powitać hiszpańską infantkę, choć nie dość dobrze znany m przez Hiszpanów, by by li w stanie przy pomnieć sobie jego nazwę, gdy wiele lat później py tano ich o tę podróż3. Na brzegu czekał zaniepokojony i rozradowany tłum mieszkańców Devon. „Nawet jeśli [Katarzy na] by łaby zbawczy nią świata, nie mogłaby zostać lepiej przy jęta”, donosił Izabeli dy plomowany lekarz księżniczki, Alcaraz4. Ponad cztery miesiące po wy jeździe z Alhambry Katarzy na wreszcie postawiła stopę na angielskiej ziemi. Uczy niła to, czego w zaistniały ch okolicznościach oczekiwano by od każdej

córki Izabeli: swe pierwsze kroki skierowała do kościoła, chcąc podziękować Bogu za przeży cie 5. Przy jazd sy nowej z odległej Hiszpanii by ł dla króla ważny m wy darzeniem. Katarzy na stanowiła gwarancję konty nuacji dy nastii Tudorów, a na arenie między narodowej zapewniała angielskim monarchom uznanie. Jej obecność stała się więc dowodem prestiżu Tudorów – rodu odpowiedniego dla potężny ch monarchów Hiszpanii. Przed szesnastoma laty Henry k pokonał Ry szarda III na polach Bosworth. Ry szard został rzekomo „zabity w walce, w której mężnie stawił czoła swoim wrogom” 6. Bitwa ta by ła swoisty m sprawdzeniem woli Boga. Zwy cięstwo oznaczało – zgodnie z zamiarem Najwy ższego – że prawo Henry ka do rządzenia zostało uznane przez samego Stwórcę. Niewiele osób by ło w stanie przewidzieć, iż ów pretendent, o nieco mroczny m charakterze, który przy by ł do Walii zaledwie dwa ty godnie wcześniej, spędziwszy większość swojego ży cia na wy gnaniu w Bretanii, zagarnie tron i utrzy ma go z takim sukcesem. Przy jazd Katarzy ny by ł wy darzeniem doniosły m, wy magający m stworzenia specjalnego sprawozdania. Zadanie opisania jej podróży do Anglii spadło na poetę Stephena Hawesa, który niemal na pewno otrzy mał je od samego Henry ka VII. Poeta spisał kronikę w sty lu średniowiecznego romansu, nadając jej ty tuł The Receyt of The Ladie Kateryne („Przy by cie lady Katarzy ny ”) 7. Przy jazd infantki wy wołał w szeregach ary stokracji West Country nagłe oży wienie i wzmożoną akty wność. „Pośpieszono z dobry mi manierami i naprawdę wspaniały mi darami, aby wy nagrodzić szlachetnej księżniczce wy czerpującą podróż”, czy tamy w raporcie. Wkrótce wiadomości dotarły do Londy nu. Kronikarze odczuli wielką ulgę, gdy po kilku falstartach w ostatnich ty godniach pogłoski o przy by ciu Katarzy ny w końcu okazały się prawdziwe 8. Rada królewska wy znaczy ła czterech heroldów, by „służy li księżniczce” 9, a król wy stosował do niej list powitalny, zapewniając w nim o swojej radości i uldze z powodu „jej obecności, której tak bardzo pragnęli” 10. Katarzy na by ła w stanie zrozumieć pierwsze, skierowane do niej przez teścia słowa, gdy ż napisał je po francusku. Henry k oznajmiał w liście: „od tej pory traktujcie mnie jak szanowanego, dobrego i [kochającego] ojca, tak [...] jakby król i królowa by li waszy mi rodzicami, ponieważ z naszej strony pragniemy traktować was, przy jmować i wy różniać jak własną córkę, nie mniej ani bardziej niż którekolwiek z naszy ch dzieci”. Jednakże nie mógł się powstrzy mać, by nie wy pomnieć jej opóźnienia i zwłoki z przy by ciem do Anglii. Podróż do Londy nu trwała niemal ty le co przejazd przez Hiszpanię. W ciągu 33 dni udało się dotrzeć zaledwie do Dogmersfield w Hampshire. W oczach obco*krajowca Anglia mogła jawić się niczy m bezkresny obszar lasów i bagien. Napoty kano liczne stada zwierząt, a uwagi podróżny ch nie umknął fakt, iż angielskim chłopom powodziło się lepiej niż gospodarzom w inny ch krajach. W zdumienie wprawiała ich szata roślinna wy spy : ży wopłoty, dęby i wiele gatunków drzew tworzy ły swoisty zielony baldachim, który, wedle słów pewnego Francuza,

„sprawiał wrażenie, jakoby podróżowało się jedny m wielkim lasem” 11. Inny podróżnik zwrócił uwagę na różnorodność dzikiej zwierzy ny : „niezwy kłą krainę zamieszkują niedźwiedzie i świnie, wilki i lisy, a z trawożerny ch zwierząt napotkać można jelenie, zające i inne tego rodzaju stworzenia” 12. Po drodze przy by sze odby li liczne spotkania z wielkimi osobistościami każdego hrabstwa, przez które przejeżdżali – jednak z uwagi na słabą znajomość języ ka Katarzy na nie mogła pozwolić sobie na dłuższe konwersacje. Anglików zgodnie uznawano za przy stojny ch, choć nie cieszy li się dobrą opinią wśród mieszkańców południowej Europy, m.in. z uwagi na zby t wy sokie mniemanie o sobie. „Wy spiarze są dumną rasą, pozbawioną szacunku dla przy jezdny ch, i poczy tują się za najlepszy ch pośród wszy stkich inny ch narodowości”, zauważy ł pewien Włoch13. „Anglicy twierdzą, jakoby nikt nie mógł im dorównać” 14, dorzucił inny. „Gdy spotkają urodziwego obco*krajowca, mawiają, iż wy gląda jak Anglik”. Rodacy księcia Artura cieszy li się również opinią nerwowy ch i nieuczciwy ch. „Rankiem są pobożni jak aniołowie, ale po kolacji przeobrażają się w istoty prawdziwie piekielne” 15, stwierdził pewien mediolański ambasador, który darzy ł ich szczególną anty patią. Oczy wiście, poruszano również kwestię pogody. „W Anglii zawsze jest wietrznie i niezależnie od temperatury powietrza jej mieszkańcy stale noszą futra”, relacjonował przy by sz z krajów śródziemnomorskich o łagodny m klimacie 16. „Lata nigdy nie są tam upalne”. Ten sam pisarz, Wenecjanin, zauważy ł liczne osobliwości w zachowaniu Anglików oraz niecodzienność ich strojów, które przy kuły uwagę również samej Katarzy ny. Kobiety by ły dobroduszne i cieszy ły się godną uwagi wolnością publiczny ch zachowań. „Ich zwy kła szata wy konana jest ze szty wnej halki na luźnej sukni, podszy ta futrem z szarej wiewiórki lub innego zwierzęcia. Na halkę nakładają długą suknię, podbitą wy brany m futrem. Wy soko urodzone niewiasty noszą pod ręką tren od swej szaty, z reguły przy pinają go z ty łu, z przodu bądź z boku. Rękawy sukni są obcisłe, długie i nieponacinane, a mankiety podszy te futrem. Głowy angielskich dam przy ozdabiają różne rodzaje aksamitny ch modny ch czepków ze wstążkami, zwisający mi poniżej ramion na kształt dwóch kapturów, a z przodu upiększają je dwie inne, podszy te jedwabiem”, powiedział. „Pozostałe kobiety noszą na głowach obszerne muśliny, opadające im na plecy. Część z nich wy doby wa włosy spod chustek i zakłada białe, okrągłe zazwy czaj czepki, inne znów narzucają fałdowane chustki, jednak niezależnie od mody, nigdy nie widać włosów. Kobiece pończochy są czarne, na nich zaś buty o podwójnej podeszwie, w przeróżny ch kolorach; nikt jednak nie zwy kł nosić chapin [obuwia na wy sokiej koturnie, które Katarzy na czasem zakładała w Hiszpanii], ponieważ w Anglii panuje inna moda”. Również panowie nosili się według najnowszy ch trendów. „Mężczy źni są dobrze ubrani, wy socy i postawni: paradują w sukniach zwany ch dubletami, pleciony ch na ramionach,

sięgający ch do połowy nóg i podszy ty ch różny mi rodzajami delikatnego futra; na głowach noszą czapki z jedny m lub dwoma ornamentami. Ich włosy, krótko przy strzy żone, podobnie jak u księży w Wenecji, są wy cięte nad czołem”, relacjonował Wenecjanin. Jednak największe zdziwienie budziło publiczne zachowanie angielskich kobiet. „Gdy spoty kają przy jaciół na ulicy, podają sobie ręce, całują się w usta, po czy m udają się do karczmy na ucztę, a ich krewni nie biorą im tego za złe, taki jest bowiem oby czaj”, dodał pisarz17. „Na targach i ulicach miasta można zobaczy ć mężatki i panny, parające się sztuką, handlem wy mienny m oraz zwy kły m, wcale się z ty m nie kry jąc”, relacjonował kolejny przy by sz. Anglicy wy kazują wielką prostotę i brak zazdrości wobec kobiet. Kraj ten nie mógłby chy ba bardziej różnić się od surowego i podzielonego świata, który ujrzeli Machado oraz inni angielscy ambasadorowie, gdy odwiedzili Katarzy nę przed ponad dziesięcioma laty. Pierwsze, znamienne zderzenie oby czajów nastąpiło 6 listopada, kiedy księżniczka i jej świta dotarli do Dogmersfield. Hiszpanie ochoczo wprowadzili się do wielkiego domu; by li pod wrażeniem jego wspaniałego parku18 z rozległy m stawem, z którego poławiano świeże ry by. Henry k VII miał już dość oczekiwań na swoją sy nową, wy ruszy ł więc, aby osobiście ją odszukać, po drodze spoty kając się z księciem Arturem. Na otwartej przestrzeni zostali jednak przy uważeni przez zatroskanego hiszpańskiego protonotariusza. Poinformował on monarchę, iż jego ży czenie, by spotkać się z księżniczką, nie może zostać spełnione. Surowe zasady kasty lijskich formalności kolidowały z angielskimi normami, w oczach Hiszpanów wręcz ordy narny mi. Przed ceremonią zaślubin hiszpańska infantka nie mogła podejmować ani swojego przy szłego męża, ani teścia. Jej cnota, chroniona przez tak długi czas, by łaby zagrożona. Izabela i Ferdy nand wy dali wy raźne rozkazy. „[Hiszpanie asy stujący Katarzy nie] od suwerennego pana swojego kraju otrzy mali ścisłe zakazy i nakazy, aby pod żadny m pozorem nie dopuścili do krzy wdy pani i księżniczki Hiszpanii [...] nie wolno jej spotkać się z nikim ani przeby wać w towarzy stwie inny ch osób aż do dnia uroczy sty ch obchodów zawarcia małżeństwa”, wy jaśnił kronikarz Henry ka VII 19. Monarcha nie kry ł rozczarowania. Po długich miesiącach oczekiwań pragnął w końcu przekonać się, czy warunki umowy z hiszpańskimi monarchami zostały spełnione. Naty chmiast więc zawezwał swoich doradców, biskupów i ary stokratów, by wsparli go poradą. Nie zsiadłszy nawet z konia, odby ł z nimi naradę. Co mógł uczy nić jako suweren w swoim własny m królestwie? Czy ż nie mógł postąpić wedle swej woli? – orzekli zgromadzeni. Bądź co bądź Katarzy na znajdowała się teraz na terenie królestwa Anglii, bez wątpienia więc podlegała jego suwerenowi i obowiązy wały ją tutejsze zwy czaje 20”. Takie zapewnienie by ło dla Henry ka wy starczające. Zostawił Artura w ty le, gnając konia co sił w kierunku Dogmersfield, dokąd infantka przy by ła kilka godzin później.

Hiszpanie uparcie blokowali mu przejście. Arcy biskup Santiago, biskup Malagi i hrabia Cabry próbowali wy perswadować mu pomy sł spotkania z księżniczką, twierdząc, że właśnie zaży wa odpoczy nku. Zniecierpliwiony Henry k nie zważał na to, czy mogła go przy jąć. Zagroził, iż jeśli zaistnieje taka konieczność, uda się na spotkanie wprost do jej sy pialni. „Taki bowiem by ł cel jego przy jazdu” 21. Ponuro brzmiące słowa protoplasty Tudorów musiały wy wołać panikę w grupie Hiszpanów. Jeśli spotkanie z królem przed ślubem by ło czy nem haniebny m, to królewska wizy ta w sy pialni księżniczki by łaby nieopisaną nikczemnością. Wy daje się jednak, że Katarzy na zareagowała na bulwersujące wieści ze spokojem, prosząc o chwilę czasu na stosowne przy gotowania. Nie czekało ją jednak wspaniałe powitanie w kasty lijskim sty lu, na które nadzieję nosiła w sercu. Zdołała jednak ukry ć swoje rozczarowanie i okazać uprzejmość. Król wciąż miał na sobie strój jeździecki, prawdopodobnie w nieładzie po podróży, ale „spotkanie by ło zaszczy tne” 22. Katarzy na przy jęła go w jednej ze swoich najdalej usy tuowany ch komnat. Pierwsze spotkanie z teściem zdawało się by ć nieco krępujące, chociaż obie strony miały dobre intencje. Nie rozumieli się jednak wzajemnie. Można przy puszczać, że Henry k zwracał się do niej pły nną francuszczy zną, której nauczy ł się na wy gnaniu w Bretanii. Ty mczasem Katarzy na mówiła po hiszpańsku. Możliwe, że wezwano jej angielskiego jałmużnika, Revelesa, aby wspomagał ich w niewy godnej konwersacji. Z pomocą mógł również zjawić się William Holly brand, hiszpański mówca, później będący w służbie na dworze Katarzy ny jako skarbnik. „Boskie słowa” by ły wy powiadane w obu języ kach, gdy infantka i król starali się przekazać „wielką radość i szczęście”, które odczuwali. Wy dawało się, że Henry k wy jechał ze spotkania usaty sfakcjonowany. Nie ma żadny ch zapisków informujący ch jak Katarzy na lub towarzy szący jej Hiszpanie potraktowali fakt, iż ich formalności zostały zdeptane przez „króla w jeździeckich butach”. Gdy monarcha odjechał, aby zmienić ubiór, Katarzy na i jej dworzanie zaczęli szy bko analizować sy tuację. Do tego czasu książę Artur zdąży ł przy by ć do Dogmersfield. Wkrótce miał zjawić się razem ze swoim ojcem. Po latach korespondencji i ży cia z jego imieniem w my ślach, infantka miała wreszcie poznać męża, piętnastoletniego księcia Walii. Ówczesne portrety przedstawiały wy sokiego, szczupłego młodzieńca o delikatny ch ry sach twarzy. W pewny m stopniu przy pominał swego młodszego brata Henry ka, ale jego wąskie usta i wy smukłe oblicze przy dawały mu łagodności, kontrastującej z tęży zną brata. Twarz młodego mężczy zny zdradza również ży czliwe usposobienie i poczucie humoru, gdy na jedny m z portretów widnieje on z białą jak jego skóra lewkonią w dłoni – sy mbolem zaręczy n i czy stości23. Pewne cechy charakteru Artura uwy puklają pisane przez niego listy miłosne do Katarzy ny : nakreślone schludny m i prosty m pismem bez przekreśleń, pozwalające wnioskować, iż pomagał

mu skry ba, albo pisanie i przepisy wanie korespondencji by ło jego pracą domową. Kontrastują one z pełny m zakrętasów, energiczny m i niekiedy nieczy telny m pismem infantki, której późne listy – często rozpoczęte od słów „z mojej strony ” 24 – sprawiają wrażenie, iż jej ręka starała się kontrolować słowa i emocje, które dziewczy na pragnęła przelać na papier. Artura uczono nowej humanisty ki; jego edukacją zajmowali się między inny mi bły skotliwy poeta Bernard André i uczony Thomas Linacre. Młodzieniec „przy swoił na pamięć lub przeczy tał i dotknął własny mi rękoma” 25 dzieł Homera, Wergiliusza, Owidiusza, Cy cerona, Cezara, Liwiusza i Tacy ta. Po odebraniu tak starannej edukacji nie musiał ży wić obaw, iż jego świetnie wy kształcona hiszpańska żona wprawi go w onieśmielenie. W pewny m sensie oboje młodzi by li do siebie bardzo podobni w swoim dążeniu do perfekcjonizmu. Jeszcze tego samego popołudnia ów młody człowiek ukazał się w komnatach Katarzy ny w towarzy stwie swego ojca. Ty m razem wszy stko zdawało się nieco łatwiejsze, a konwersację prowadzono po łacinie. Zaręczy ny, który ch przebieg przećwiczono wcześniej kilkakrotnie – z udziałem onieśmielonego i nieco skrępowanego de Puebli, wcielającego się w rolę Katarzy ny – po raz kolejny zostały pobłogosławione przez obecny ch duchowny ch. Młodzi zostali „sobie przy rzeczeni” 26. To saty sfakcjonowało Hiszpanów, ży wiący ch przekonanie, że od tej chwili ich księżniczka by ła mężatką 27. Jednakże sama noc poślubna została odłożona w czasie, zaplanowano ją bowiem dopiero po wielkiej ceremonii, zorganizowanej w Londy nie kilka dni później. Ale Katarzy na jeszcze tego wieczoru urządziła przy jęcie, zapraszając swoich bardów i ruszając do tańca z damami dworu. Artur również oddał się owej dworskiej sztuce „z chęcią i szacunkiem”, jednak nie dotknął swej żony, jako partnerkę biorąc sobie tego wieczoru małżonkę jednego z urzędników ojca, lady Jane Guildford28. (Książę nie zdoby ł się na żadną bliskość względem Katarzy ny na pewno nie z powodu braku męskości. Podobnie jak ojciec miał świadomość, że samo wcześniejsze spotkanie z infantką by ło naruszeniem ety kiety – gdy by więc pokusił się choćby o niewinny taniec z narzeczoną, mogłoby to zostać poczy tane nawet jako znieważenie młodej kobiety – przy p. red.). Następnego ranka Katarzy na wy ruszy ła w ostatnią część podróży w kierunku Londy nu, zatrzy mując się w Chertsey, a następnie podążając ku Lambeth. Przy Kingston upon Thames dołączy ło do niej 300 lub 400 jeźdźców, odziany ch w czarne i czerwone szaty, który m przewodził dumny Edward Stafford, książę Buckingham, najbogatszy oraz najbardziej wy niosły możnowładca w Anglii – człowiek, który doskonale pasował do wy obrażeń księżniczki o ary stokracie z krwi i kości. Następnego dnia książę zaprowadził ją do kwatery w Lambeth, gdzie miała oczekiwać na rozpoczęcie wielkiej gali, ceremonii ślubny ch, zabawy i świętowania. Henry kowi VII bardzo zależało, aby jak najhuczniej uczcić jej przy by cie.

1 CSP Hiszpania, 1, 305. 2 CSP Hiszpania, 1, 304. 3 Molins, Crónica, 332. 4 CSP Hiszpania, 1, 305. Archiwum w Simancas, będące pod królewskim patronatem, leg. 53, dok. 43. 5 Kipling, Recey t, 4. 6 Guy, Tudor England, 3. 7 Kipling, Receyt, xiii–xlviii. 8 Thomas and Thornley, Chronicle of London, 296. 9 Kipling, Receyt, xlv. 10 Brewer, Gairdner and Brodie, Letters and Papers, 127–29. 11 Grose, Antiquarian Repertory, 4, 512. 12 Nicander Nucius, Second book, 19. 13 CSP Mediolan, Calendar of State Papers and Manuscripts in the archives and collections of Milan (Zbiór dokumentów państwowych i manuskryptów, znajdujący się w archowach i zbiorach Mediolanu), 331. 14 Loades, Henry VIII, 15. 15 CSP Mediolan, 240, 553. 16 CSP Wenecja, Calendar of State Papers Relating to En glish Aff airs existing in the archives and collections of Venice and in other libraries of northern Italy (Zbiór dokumentów państwowych, dotyczących spraw angielskich, znajdujących się w archiwach i zbiorach Wenecji i innych bibliotekach w północnych Włoszech), 2, 219. 17 Nicander Nucius, Second book, 10. 18 Molins, Crónica, 322. 19 Kipling, Receyt, 6. 20 Tamże, 7. 21 Tamże. 22 Tamże. 23 Starkey and Doran, Henry VIII, 38. At http://www.historicalportraits.com/InternalMain.asp. 24 Biblioteka Bry ty jska, Egerton, MSS 616, no. 28. 25 Scarisbrick, Henry the Eighth, 5. 26 Kipling, Receyt, 7. 27 Molins, Crónica, 332. 28 Kipling, Receyt, 8.

9 WIDOWISKO Southwark, St George’s Field 12 listopada 1501 roku

N

adszedł czas, aby Katarzy nę zaprezentować londy ńczy kom. Ślub miał się odby ć za dwa dni, ale przed ceremonią, w piątek, księżniczka musiała oficjalnie wjechać do stolicy Anglii. To wy darzenie nie stanowiło dla niej nowości. W przeszłości wielokrotnie by ła świadkiem, jak jej rodzice uroczy ście przekraczali bramy hiszpańskich miast. Nie wiedziała jednak, ile wy siłku władze Londy nu włoży ły w zabiegi, by jej przy jazd uczy nić jedny m z największy ch wy darzeń za panowania Henry ka VII. Przy gotowania do uroczy stości, jakich jeszcze nie widziano, trwały ty godniami: miasto zostało przekształcone w prawdziwą scenę, a hiszpańska księżniczka miała stać się długo wy czekiwaną gwiazdą. Infantka dołoży ła wszelkich starań, troszcząc się m.in. o swój ubiór, by wzbudzić podziw Anglików. Zafascy nowani londy ńczy cy zachwy cali się okazałością jej szat, a za szczególnie godne uwagi uznano nakry cie głowy. „By ł to niewielki kapelusz, wy glądem zbliżony do kardy nalskiego” 1, relacjonowano. Przy trzy my wała go złota koronka, zaś pod spód księżniczka założy ła czepek w kolorze goździka, spod którego na jej dziewczęce ramiona spły wały długie, jasnokasztanowe włosy, które – jak można się przekonać spoglądając na portrety Katarzy ny – opadały na ramiona i plecy, tworząc gęste, poły skujące fale. Przejazd infantki przez miasto został starannie przemy ślany. Jej hiszpańscy towarzy sze ustawili się na St George’s Field w Southwark, a każdemu z nich przy dzielono Anglika o podobny m statusie. Wszy scy – z wy jątkiem hiszpańskiego hrabiego, arcy biskupa i biskupa – przemierzy li London Bridge w parach. Katarzy na dosiadła muła o bogato dekorowanej uprzęży (w ten sposób podkreśliła swoje hiszpańskie pochodzenie, nie chcąc wjeżdżać do miasta w sty lu angielskim, tj. w lekty ce – przy p. red.). Towarzy szy li jej legat papieski i Henry k, książę Yorku, dziesięcioletni brat przy szłego męża – by ło to pierwsze spotkanie księżniczki z niskim, pełny m energii

i rumiany m chłopcem, który w przy szłości miał zasiąść na tronie jako Henry k VIII. Przed nimi kroczy li królewscy heroldowie, odsuwając na bok zby t natrętny ch gapiów. Infantka prawdopodobnie nie zwróciła uwagi na mroczną stronę Southwark, sły nącego z tuzina domów publiczny ch, przy noszący ch pokaźne zy ski ich właścicielowi, biskupowi Winchesteru. (Ta niesławna część południowego brzegu Tamizy zy skała później popularność z uwagi na swe areny, na który ch organizowano walki psów z niedźwiedziami oraz inne przedstawienia). Konie i mundury angielskich ary stokratów, podążający ch za Katarzy ną, ozdobiono pawimi piórami i srebrny mi dzwonkami; grupa jej własny ch muzy ków, przy gry wający ch na trąbkach, puzonach i instrumentach podobny ch do obojów, prowadziła towarzy stwo z Hiszpanii, za nimi zaś podążali jeźdźcy. Zarówno Angielki, jak i Hiszpanki jadące konno, podróżowały w damskich siodłach. Autor dzieła Przybycie lady Katarzyny zwrócił uwagę, iż te drugie by ły – jak odnotował – skierowane „w złą stronę”, co przy dawało nieco humoru całej sy tuacji: z powodu odmiennego dosiadania wierzchowców osoby jadące w parach by ły odwrócone od siebie – Angielki podróżowały zwrócone w lewo, Hiszpanki – w prawo2. Wszy stkie hiszpańskie kobiety ubrały czarne suknie z długimi, czarny mi manty lami, by nie przy ćmić uroku swej księżniczki. W ty m przy padku ponownie nastąpiło zderzenie kultur, albowiem ich angielskie towarzy szki, siedzące z ty łu, lśniły złotem. Hiszpanki o niższy m statusie podążały na wozach, na końcu pochodu, przy obleczone w skromniejszą odzież, i „nie by ły one najpiękniejszy mi kobietami z całej grupy ”. Konni wojskowi w liberiach, słudzy księcia Buckingham i hrabiego Northumberland, przy dawali procesji najróżniejszy ch barw, jadąc na samy m końcu. W owy m czasie Londy n stanowił wielkie centrum handlowe, toteż obecność Hiszpanów nie by ła dla mieszkańców nowością. Jednakże tłumy zwy kły ch ludzi – wy chy lający ch się niebezpiecznie z „wy sokich miejsc, okien i dachów”, by przy jrzeć się widowiskowej procesji – jak dotąd nigdy nie widziały tak imponującej liczby kasty lijskich gości. Ich reakcje by ły jednak różne. Autor Przybycia lady Katarzyny uważał Hiszpanki za dziwne niewiasty, po części dlatego, iż siedziały odwrócone w zły m kierunku, w siodłach z osobliwie skrzy żowany mi kijami, a po trosze z powodu ich czarny ch szat. Uczony humanista Sir Thomas More opisał je w okrutny m sty lu: „Nie sposób by ło nań spoglądać. Poza trzema, może czterema z owego grona wszy stkie by ły garbate, rachity czne i bose, przy pominając Pigmejki z Etiopii. Można by pomy śleć, że to uciekinierki z piekła”, napisał do przy jaciela 3. Zapewne nie uży łby tak ostry ch słów, wiedząc, że po upły wie 34 lat od tej doniosłej chwili lojalność wobec „pigmejskiej księżniczki” będzie kosztowała go ży cie. Wokół Londy nu zorganizowano sześć wy my ślny ch parad, zwy kle w pobliżu fontann lub budy nków zaopatrujący ch podróżny ch w wodę. Pierwszą z nich Katarzy na napotkała pośrodku

London Bridge, gdy grupa jej towarzy szy kroczy ła wąską, przy pominającą tunel ulicą, zabudowaną po obu stronach sklepami. Kolejne sceny i prezentowane nań przedstawienia miały wy wierać niezwy kłe wrażenie na „zwy kły ch obserwatorach” oraz gościach z Hiszpanii. Ci ostatni nie pojmowali ani słowa, bowiem aktorzy mówili wy łącznie po angielsku. Wy kształcona infantka by ła za to w stanie zrozumieć część astrologiczny ch i religijny ch sy mboli. Kobieta trzy mająca zębate koło, stojąca na dwupoziomowej scenie, by ła wy raźny m nawiązaniem do imienniczki księżniczki, św. Katarzy ny, która wy jaśniła jej, że widowiska, które dla niej przy gotowano, sy mbolizują drogę od Cnoty do Honoru. Święta Urszula oznajmiła natomiast, że imię jej małżonka – Artur – nawiązuje nie ty le do władcy Camelotu, co do gwiazdy Arktur, najjaśniejszej w gwiazdozbiorze Wolarza. (Trafiła również do Księgi Hioba w alegorii, która stała się jedny m z główny ch punktów chrześcijańskiej kosmologii papieża Grzegorza Wielkiego – przy p. red.; źródło: David Starkey, Sześć żon Henryka VIII). Większość utworów pochwalny ch na cześć Artura, Anglii i jej samej by ła jednak niezrozumiała dla przy szłej żony księcia. Burmistrz Londy nu, ubrany w szkarłatną saty nową szatę, któremu towarzy szy ł sługa niosący miecz, wiódł ich do kolejny ch scen. Za nim podążali odziany na czarno protokolant oraz dwa tuziny reprezentantów władz i radni wraz z poddany mi; wszy scy mieli na sobie szkarłatne stroje. Zmierzali w górę Gracechurch Street, robiąc postój na Cornhill, po czy m udali się w kierunku Cheapside, zatrzy mując się przy każdy m przedstawieniu, a następnie kierując swe kroki ku katedrze św. Pawła. Wszy stkie pokazy by ły organizowane na wielobarwny ch, udekorowany ch – nierzadko piętrowy ch – scenach, zdobiony ch postaciami lwów, smoków, koni, ry b, by ków, dziewcząt, baranów, sy ren oraz wielkimi różami. Przepy chu dodawały im okazałe schody, latarnie i maszy ny napędzane siłą mięśni, a przemówienia aktorów wprowadzały widzów w niepowtarzalny świat Tudorów. Poruszały również atrakcy jny wątek kosmologiczny – Katarzy na mogła podziwiać między inny mi ruchomy model cy klu księży cowego. Mówiąc nieco prozaicznie, księżniczka przemierzała właśnie najwspanialsze miasto Anglii, kierując się do najważniejszego miejsca kultu, starej katedry św. Pawła. Infantce przy pomniano również cel jej przy jazdu. „Niechaj będzie błogosławiony owoc waszego łona/Wasze wsparcie i owoce niechaj wzrastają i mnożą się”, zadeklamował jeden z aktorów. Księżniczka nie by ła w stanie w pełni zrozumieć słów, jakie padły w jej kierunku na London Bridge, gdzie oznajmiono, iż będzie miała dwóch mężów. Nie chodziło jednak o dziesięcioletniego chłopca, jadącego konno u boku infantki, lecz o samego Chry stusa. „Kochajcie nad ży cie swego pierwszego męża, a później męża nowego/Potem zaś nastąpią nagrody ży cia człowieczego:/Z drugim macie zapewnioną cześć ziemską/z pierwszy m chwałę zbawienia wiecznego” 4. Dla Katarzy ny chwała zbawienia zawsze by ła istotniejsza od czci, niezależnie od tego, jaką cenę miałaby za to zapłacić.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie wrażenie wy warł na niej Londy n. Katarzy na zamieniła Grenadę – okazałe miasto dwustu minaretów – na stolicę Anglii, chlubiącą się największą liczbą kościołów w Europie, z setką dzwonnic, iglic i wież kościelny ch, nieodłączny ch elementów londy ńskiego pejzażu. W prężnie rozwijający m się ośrodku mieszkało około 50 ty s. osób; w ciągu wieku jego populacja zwiększy ła się trzy krotnie. Jednak atrakcy jność samego miasta przy słaniał brud – znacznie bardziej uciążliwy niż w Grenadzie. Poboczami lub środkami wielu ulic biegły rury kanalizacy jne i kanały ściekowe. Powy kańczane drewnem domy z każdy m piętrem stawały się coraz szersze, a mieszkańcy wy ższy ch kondy gnacji wy rzucali śmieci – wy chy lając się z wy sunięty ch okien – wprost na miejskie ulice: zatłoczone, ciemne i często cuchnące (nawet jeśli nieczy stości wy wożono z miasta co dnia). „Domy przy słaniają nam światło i nie pozwalają ujrzeć niebios, zaś na linii hory zontu widnieją wy niosłe dachy ”, skarży ł się Thomas More 5. Pewnego razu humanista ujrzał człowieka kucającego przy ścianie, „wy próżniającego się na ulicy ” 6. Stały m elementem miejskiej scenerii by ły świnie, wolno przechadzające się po ulicach i zjadające odpadki, powodów do uczty nie zabrakło także dla kruków i jastrzębi. Niderlandzki uczony, Erazm z Rotterdamu, nie kry ł przerażenia takim widokiem, dobitnie zaznaczając potrzebę „wy znaczenia ludzi do uprzątania z ulic błota i ury ny ” 7. Tamizą pły nęła brudna, śmierdząca woda, dodatkowo zanieczy szczana przez wpadające doń odpady, zaś na brzegach zalegały ludzkie i zwierzęce ekskrementy, zabierane później na specjalne łodzie. Pewien gość z Niemiec, który odwiedził Londy n, zauważy ł z niesmakiem, iż mieszkańcy miasta mieli w zwy czaju prać odzież w Tamizie, toteż wszy scy nosili na sobie ów nieznośny odór. „Cóż należy uczy nić, aby w ty m mieście ży ć z godnością? Gdy człowiek wy sila się, by wspinać się po stromej ścieżce cnoty, ono każe mu zawrócić na ty siące sposobów i wabi ty siącami pokus”, twierdził More, opisując miasto swojemu przy jacielowi, humaniście Johnowi Coletowi. „Gdzie nie spojrzeć, tam cukiernicy, sprzedawcy ry b i drobiu, rzeźnicy, kucharze, ry bacy i my śliwi polujący na dzikie ptactwo, którzy namawiają do obżarstwa. Czy ż to nie w ten sposób diabeł staje się panem świata?” 8. Jednak w dniu przy jazdu Katarzy ny Londy n ukazał swe najpiękniejsze oblicze. Budy nki udekorowano złoty mi, srebrny mi, jedwabny mi i saty nowy mi tkaninami. Do czuły ch uszu infantki musiały dotrzeć pieśni, nazwane później przez pewnego angielskiego kronikarza „boskimi balladami, słodkim współgraniem instrumentów muzy czny ch, które rozbrzmiewały na każdej ulicy ” 9. Mogła również docenić „piękno angielskich kobiet, wspaniałą postawę młody ch dziewcząt i zakochane twarze kawalerów”. Londy ńczy cy wy stroili się na przy by cie księżniczki. Z pewnością zauważy ła ona „kosztowne futra mieszkańców, stojący ch na rusztowaniach” 10, aby móc się jej przy jrzeć. Podczas parady, obok kamiennej fontanny widziała również liczną grupę ary stokratów, umundurowany ch sług

i gospodarzy, stojący ch po obu stronach ulicy bądź siedzący ch na parapetach, ry nnach i blankach. By li to ludzie króla. Henry k VII niepostrzeżenie zakradł się do domu kupca Whitinga, aby obejrzeć procesję. Katarzy nę obserwowali także narzeczony, przy szła teściowa Elżbieta York i matka monarchy, Małgorzata Beaufort. Londy ńczy cy by li pod wrażeniem księżniczki. Nawet More wy chwalał infantkę: „ach, cóż to za kobieta! Wierzcie mi na słowo, zachwy ciła serca całego kraju. Posiada wszy stkie cechy, które przy dawać mogą dziewczy nie piękna i czaru”, napisał. „Wszędzie mawia się o niej z uznaniem, lecz każda z ty ch pochwał jest nieodpowiednia. Mam nadzieję, iż ten publiczny związek będzie dla Anglii szczęśliwą wróżbą” 11. Z uwagi na pewne opóźnienia podczas procesji, Katarzy na musiała zrezy gnować z co najmniej jednego przedstawienia, podczas gdy aktorzy wciąż wy głaszali swoje kwestie. W końcu dotarła do ostatniej sceny, usy tuowanej przy katedrze św. Pawła. Burmistrz i urzędnicy miejscy zaprezentowali dary dla infantki, wśród nich „miednice i dzbany, wy pełnione cenny mi monetami” 12, otrzy mane od kupców. Księżniczka przy jęła podarunki z uprzejmością, „w wy uczony sposób” dziękując im za prezenty i miłe słowa z ży czliwością i dobrocią. Nie wiedziała, że ci sami ludzie zagrozili, iż zabiorą część swoich uprzednio darowany ch pieniędzy, gdy władze chciały zmusić ich do pokry cia kosztów jednego z przedstawień. Spod ostatniej sceny została zaprowadzona do katedry przez arcy biskupa Canterbury i grupę duchowny ch. Właśnie tutaj za dwa dni miała wziąć ślub. Przy wtórze chóru złoży ła ofiarę przy sły nący m z cudów grobowcu św. Erkenwalda – biskupa Londy nu ży jącego w VII wieku. (W owej chwili autor Przybycia lady Katarzyny odetchnął z ulgą, albowiem jak dotąd oby ło się bez nieszczęść: żaden z zaciekawiony ch gapiów nie wy padł z okna, nikt nie został poturbowany przez „okrutne” i „uparte” konie, przemierzające zatłoczone ulice Londy nu. „Żaden mężczy zna, kobieta ani dziecko” 13 nie uległo wy padkowi, co poczy ty wano za znak boskiego błogosławieństwa dla małżeństwa). Po złożeniu ofiary przy biskupim sarkofa*gu Katarzy na została wy prowadzona przez zachodnią kamienną bramę pokry tą rzeźbami, z mosiężny mi kolumnami obok Wieży Lollarda (w której biskupi więzili herety ków) do jej kwater w Pałacu Biskupim. Widowisko dobiegło końca. Sądząc po późniejszy ch wy darzeniach, już pierwszego dnia infantka zdoby ła serca mieszkańców Londy nu.

1 Kipling, Receyt, 32. 2 Tamże. 3 More, Selected Letters, 2.

4 Kipling, Receyt, 14. 5 Lochman, „Between Country and City ”. 6 Ackroy d, Life of Thomas More, 25. 7 Brewer, Reign of Henry VIII, t. 1, 2391. 8 Cy tat w: Lochman, „Between Country and City ”. 9 Hall, Hall’s Chronicle, 493. 10 Tamże. 11 Marius, Thomas More, 45–46. 12 Kipling, Receyt, 35. Thomas i Thornley, Great Chronicle of London, 304. 13 Kipling, Receyt, 36.

10 CEREMONIA ZAŚLUBIN Stara katedra św. Pawła 14 listopada 1501 roku

W

nętrze katedry św. Pawła zostało całkowicie zmienione. Wzdłuż nawy długiego budy nku z wy niosły m drewniany m dachem i strzelistą, niemal 150-metrową iglicą, wzniesiono drewnianą scenę o imponujący ch wy miarach: szeroka na ponad 3,5 metra estrada została ustawiona niczy m ogromna rampa na całej stumetrowej szerokości od zachodniej bramy aż pod drzwi chóru, na drewniany ch, ponadmetrowy ch podporach. Balustrady wzdłuż każdego boku zdobiły tkaniny z cienkiej wełny lub jedwabiu. Na podwy ższony m, okrągły m podeście wzrok przy kuwała intensy wna czerwień dy wanu, przy bitego do podłogi gwoździami o bły szczący ch główkach. Kamienne ściany świąty ni dekorowały arrasy, najwspanialsze z królewskiej kolekcji, na który ch można by ło podziwiać piękne wzory i barwne sceny 1. To właśnie tutaj miał się odby ć ostatni akt ślubu Katarzy ny, obserwowany przez ty lu mieszkańców, ilu ty lko zdołał pomieścić budy nek. Król pragnął, by infantka i Artur stali na środkowej scenie. Po jednej stronie, naprzeciw miejsca wy znaczonego na ceremonię, wzniesiono sekretne pomieszczenie, przy pominające wy glądem pokaźną szafę z okratowany mi drzwiami. Henry k i jego małżonka mieli zamiar ukry ć się w nim i obserwować uroczy stą ceremonię. Nie chcieli, aby ich obecność odciągała uwagę od najważniejszego wy darzenia, dzień ten bowiem miał należeć do ich sy na i jego żony. Katarzy na przy by ła do Pałacu Biskupiego późną nocą, kilkanaście godzin przed pamiętny m wy darzeniem. Popołudnie i wieczór spędziła w niedawno przebudowanej królewskiej rezy dencji Bay nard’s Castle, sy tuującej się na brzegu rzeki, gdzie poznała swą teściową. Spotkanie z ży czliwą Elżbietą York przebiegło pomy ślnie, a tańce trwały do późnej nocy ; po ich zakończeniu Katarzy na została odprowadzona do pałacu w asy ście procesji, której pochodnie rozświetlały ulice angielskiej stolicy 2.

Tego ranka, odziana w białą saty nową szatę ślubną, spotkała się przy drzwiach pałacu z dziesięcioletnim Henry kiem, mający m poprowadzić ją do bram katedry. Tren sukni niosła jego ciotka ze strony matki, lady Cecily. Trębacze, stojący na sklepieniach wy soko nad zachodnią bramą, zadęli w trąby na powitanie księżniczki3. Na zewnątrz i w środku świąty ni zgromadziły się tłumy. Na widok niektóry ch strojów, zdobiony ch pawimi piórami, autor Przybycia lady Katarzyny pisał o ich właścicielach z pogardą jako o „nietaktowny ch i niewy kształcony ch ludziach”, którzy przy by li jedy nie po to, aby samemu się pokazać lub zwy czajnie gapić 4. Z całą jednak pewnością piękny ch widoków nie brakowało, jako że kry nolinowa, zjawiskowa wręcz suknia Katarzy ny wzbudzała podziw, zwiastując ty m samy m nadchodzącą modę epoki Tudorów. Okazałe obręcze, uwy datniające spódnicę, zostały prawdopodobnie wy konane z giętkiego zielonego bambusa. Damy dworu infantki by ły ubrane podobnie, „poniżej bioder mając charaktery sty czne okrągłe pierścienie, niepozwalające, by tkanina doty kała ciała” 5. Większą część oblicza księżniczki przy kry wał biały, jedwabny welon, zdobiony złotem, perłami i drogimi kamieniami, opadając aż na biodra kobiety. Wy gląd ślubnej szaty Katarzy ny by ł dla Anglików zaskoczeniem. W pisemny ch relacjach została ona przedstawiona jako „bardzo obszerna, o szerokich rękawach oraz liczny ch zakładkach”. Jeden z angielskich obserwatorów powiedział nawet, iż na my śl przy wodzi „strój męski” 6. Pierwsza część ceremonii ślubnej odnosiła się do zagadnień polity czny ch i finansowy ch: odczy tano publicznie umowę zawartą między Anglią i Hiszpanią, informując również o posagu Katarzy ny. Następnie wręczono jej dokument patentowy od króla i księcia Artura, z wy szczególniony mi darowiznami oraz zawarty m poręczeniem. Po omówieniu spraw świeckich nadszedł czas na kwestie natury duchowej, rozpoczęte długą przemową 18 biskupów w infułach oraz opatów. Młody książę – który zjawił się wcześniej, by wy czekiwać przy by cia panny młodej – by ł ubrany w białe atłasowe szaty. Katarzy na i Artur wspólnie złoży li śluby. By ła to jednak dopiero pierwsza część ceremonii. Po uroczy sty ch obrzędach małżonkowie ręka w rękę przemieścili się po scenie ku ołtarzowi głównemu. Przy drzwiach chóru odwrócili się najpierw w kierunku północnej, następnie południowej części sceny, aby „zgromadzony lud mógł ich zobaczy ć” 7. Zgodnie z trady cją ślubną babka Artura, lady Małgorzata, zalewała się łzami podczas ceremonii8. Przy ołtarzu główny m odprawiono mszę świętą, po której zakończeniu Katarzy na opuściła świąty nię bez męża, jako że młody małżonek pośpiesznie odjechał, by przy witać swą oblubienicę pod drzwiami jej komnaty. Gdy z katedry wy prowadził ją młody Henry k, ponownie uroczy ście rozbrzmiały trąby. Katarzy na by ła odtąd pełnoprawną żoną, chociaż małżeństwo nie zostało jeszcze skonsumowane. Ludność stolicy rozpoczęła już świętowanie. Przy zachodniej bramie wzniesiono scenę, na

której przedstawiono góry, strumienie, skały, burszty ny i korale oraz najróżniejsze gatunki roślin, drzew i zwierząt. Uwagę przy kuwało ich niecodzienne umiejscowienie: w jedny m z miejsc chart zdawał się wy łaniać z róży, podczas gdy ona sama rosła na drzewie. Na scenie by li też trzej królowie, czerwony smok, lew i białe serce; nie brakowało również sy mboli Anglii, Hiszpanii i Francji. Jednakże najważniejszy m elementem dla większości uczestników święta by ła fontanna, w której pły nęło wino. Gdy spragnieni napełniali szlachetny m trunkiem dzbany, z przodu sceny otwierały się i zamy kały niewielkie wrota 9. Bankiet, podczas którego Katarzy na i hiszpański arcy biskup zasiadali przy najwy ższy m stole, odby ł się w wielkiej sali Pałacu Biskupiego. Dla większości biesiadników rozpoczęła się zabawa trwająca dwa ty godnie. W ciągu kolejny ch czternastu nocy organizowano bale przebierańców, bankiety i walki na kopie (w Westminsterze konieczne okazało się zwiezienie żwiru i piachu, aby należy cie przy gotować teren do poty czek). Podczas jednej z nich Katarzy nie i królowej towarzy szy ło 300 dam. Londy ńskie pry watne pałace konkurowały ze sobą w zapewnieniu jak najciekawszy ch rozry wek. Od domostwa Małgorzaty Beaufort przy Coldharbour aż do posiadłości hrabiego Derby organizowano przednie bankiety, a wino lało się strumieniami. Podczas jednego z przy jęć Katarzy na tańczy ła z damą dworu, a książę Artur – ze swoją ciotką, lady Cecily. W pewny m momencie serca uczestników skradł jednak hałaśliwy młody Henry k, tańczący ze swoją jedenastoletnią siostrą Małgorzatą, który z młodzieńczy m entuzjazmem „nagle zrzucił swoją szatę i bawił się w samy m kaftanie” 10, twierdząc, jakoby przy ciężka szata ze złotogłowiu przeszkadzała mu w zabawie. Choć by ło to oczy wiste naruszenie zasad ówczesnej ety kiety, rodzice chłopca spoglądali na to z pobłażliwy m rozbawieniem, a taniec sy na sprawił im „niekłamaną przy jemność”. Gdy król przerwał na chwilę zabawę, zwołując wszy stkich na mszę dziękczy nną, do katedry św. Pawła 11 przy by ło ponad 500 ary stokratów. (Część z nich z całą pewnością mogła już odczuwać znamienne dolegliwości z powodu nadmiernego spoży cia wina). Ty m razem to Katarzy na zajęła miejsce w okratowany m pomieszczeniu, by obserwować zgromadzony ch. Jeden z kronikarzy relacjonował później, iż przy jęcie zorganizowane w dzień ślubu, podczas którego zaprezentowano królewskie złote i srebrne naczy nia, by ło tak okazałe, że zachwy tu tego nie sposób wy razić słowami. Szkocki humanista Walter Ogilvie, jeden z gości, w takich oto słowach ujął piękno sreber i złota, umieszczony ch na królewskich kredensach: „podziwialiśmy kielichy inkrustowane drogimi kamieniami, naczy nia ze szczerego złota i najwspanialsze wy roby złotników oraz mistrzów grawerstwa” 12. Wy razy uznania należały się także królewskim kucharzom, który ch autor Przybycia lady Katarzyny wy chwalał za wy szukane dania, twierdząc z dumą, iż Anglia przewodziła na świecie w dziedzinie gastronomii: wy rafinowane potrawy wy spiarzy wciąż zdoby wały „wy różnienia we wszy stkich krajach na ziemi” 13.

Czy po uroczy stościach małżeństwo zostało skonsumowane? Py tanie to pozostaje największą tajemnicą ży cia Katarzy ny. Wiele lat później angielska królowa będzie trwać na stanowisku, że do stosunku z Arturem nigdy nie doszło. Podczas przesłuchania w Saragossie Juan de Gamarra, służący księżniczki, w dniu ślubu 22-letni mężczy zna, zeznał, że noc poślubną pary królewskiej spędził w przedsionku komnaty młodej małżonki. „Książę Artur wstał zaskakująco wcześnie, co wprawiło wszy stkich w niezwy kłe zdumienie”, oznajmił. Po wejściu do komnaty Katarzy ny uwagę Gamarry zwróciły damy dworu – strapione sy tuacją swej pani i zawiedzione postawą Artura. „Francisca de Cáceres, której powinnością by ło zakładanie szat księżniczce i rozbieranie jej, darzona przez Katarzy nę serdecznością i zaufaniem, wodziła po komnacie smutny m wzrokiem, opowiadając pozostały m damom, że między księciem Arturem a jego żoną do niczego nie doszło. Dla wszy stkich by ło to wielkim zaskoczeniem, a niektórzy zaczęli nawet drwić z pana młodego” 14. Czy Gamarra, dobrze pamiętający wy buchową służącą Katarzy ny, wspomnianą Franciscę de Cáceres, złoży ł rzeczone zeznania jedy nie po to, by chronić swą panią? Czy pozostali świadkowie postąpili w Saragossie podobnie? Czy też infantka, o której pobożności mawiano z wielkim uznaniem, skłamała? Po wielu latach jeden z angielskich kronikarzy wy raził przekonanie, że tak właśnie by ło: „z końcem każdego dnia, gdy zbliżała się noc, krzepki książę i jego urodziwa żona by li zaprowadzani, nieodziani w żadną szatę, nadzy do jednego łoża i dokony wali aktu, niezbędnego do całkowitej konsumpcji małżeństwa [...]. Rankiem książę zawsze prosił o napój, czego nigdy wcześniej nie robił. Jeden z jego szambelanów dziwił się, próbując zarazem dociec przy czy ny owego pragnienia. Młody małżonek miał ponoć odpowiedzieć: „Tej nocy by łem w samy m środku gorącej Hiszpanii i podróż ta bardzo mnie wy cieńczy ła. Jeśli ty znalazłby ś się kiedy ś w tak upalny m klimacie, odczuwałby ś jeszcze większe pragnienie” 15.

1 Kipling, Receyt, 39–43. Anonim, The Chronicle of the Grey Friars, 24–29. 2 Kipling, Receyt, 37–38. 3 Kipling, Receyt, 42. Starkey, Sześć żon, 81. 4 Kipling, Receyt, 41. 5 Tamże, 43. 6 Tamże. 7 Tamże, 44. 8 Dowling, Fisher of Men, 81. 9 Kipling, Receyt, 44–45.

10 Tamże, 47–48, 57–58. 11 Tamże, 48–49. 12 Tamże, 148. 13 Tamże, 46. 14 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 15 Hall, Hall’s Chronicle, 494.

11 CISZA I SMUTEK Londyn, Pałac Biskupi 15 listopada 1501 roku

A

rtur chełpił się i domagał piwa, wy szedłszy nad ranem z sy pialni żony. Małżonka jednak zdawała się mieć zupełnie inne zdanie na temat minionej nocy. Tego dnia jej komnata przeobraziła się w swoisty „hiszpański bunkier”. W Pałacu Biskupim zapadła cisza. Do Katarzy ny mogły wejść ty lko najbardziej zaufane damy dworu. „Panował całkowity zakaz wstępu do komnaty ”, czy tamy w Przybyciu…1. Jedy ną osobą – poza najbliższy mi służący mi – która mogła zobaczy ć się z księżną, by ł hrabia Oksford. Jako Wielki Szambelan Anglii został przy słany, by dopy tać o jej zdrowie i na jej ręce złoży ć podarek od króla. Niezależnie od samopoczucia, Katarzy na przy jęła gościa z uprzejmością. Jeśli Gamarra miał rację, w części należącej do księżnej panował posępny nastrój. By ć może właśnie w ty m okresie doña Elvira, będąca oczami i uszami Izabeli, stwierdziła, że Katarzy na wciąż by ła dziewicą. Hiszpańska trady cja nakazy wała przy jrzeć się prześcieradłom małżeńskiego łoża, wy stawiając je na widok publiczny, aby każdy mógł zobaczy ć dziewiczą krew nowo poślubionej małżonki. Elvira z całą pewnością wy py tała o rzeczone prześcieradła niewolnicę Catalinę, odpowiedzialną za ścielenie łóżka księżnej. Trudno orzec, czy dy plomowany lekarz Katarzy ny Alcaraz napisał do królowej, donosząc o ostatnich wy darzeniach. Siostrzeniec, który wraz z nim udał się do Anglii, zeznał podczas przesłuchania w Saragossie, że wuj by ł prawdziwie zdumiony kondy cją fizy czną Artura: „[…] książę miał bardzo wątłe kończy ny. [Alcaraz] nigdy nie widział człowieka, którego nogi i pozostałe części ciała by ły by tak wy chudzone” 2. By ć może Katarzy na po prostu przestrzegała ety kiety. Zasady ży cia na dworze, przekazy wane z pokolenia na pokolenie w tak zwanej Królewskiej Księdze, jednoznacznie nakazy wały, by na ty m etapie angielska księżna „pozostawała w swej komnacie przez cały dzień

[...], nie wpuszczając do niej żadnego mężczy zny ” 3. W przy padku gdy w noc poślubną nie doszło do współży cia, nie można przecież by ło wy kluczy ć sukcesu w tej kwestii, który mógł nastąpić w inny m terminie. Ostatecznie czas by ł sprzy mierzeńcem 15-latków. Nowa księżna Walii, będąc teraz jedną z najważniejszy ch kobiet w Anglii, szy bko odzy skała dobry nastrój. W ciągu kolejny ch dwóch ty godni nie stroniła od zabawy, tańcząc (choć wciąż ty lko ze swy mi damami dworu) i przy patrując się walkom na kopie. Między nią i Arturem nie by ło jednak żadnej bliskości – ponoć na jedny m z bankietów młodzi małżonkowie zostali posadzeni przy osobny ch stołach4. Przemiana z hiszpańskiej infantki w angielską księżniczkę nie nastąpiła ostatecznie z chwilą zawarcia ślubu: Katarzy nę czekało teraz przy swajanie zwy czajów i ety kiety panujący ch w nowy m domu. Dwa dni później rozpoczęła naukę spoży wania posiłków, tak jak przy stało angielskiej księżniczce. „Jak dotąd serwowano jej dania na sposób hiszpański, teraz zaś – w sty lu angielskim” 5, czy tamy w Przybyciu... Katarzy na musiała zapoznać się z nużący mi zasadami doty czący mi formy obsługiwania jej, gdy przeby wała wśród ludzi powszechnie uważany ch za nieznający ch umiaru w jedzeniu i raczeniu się trunkami. Jeden z cudzoziemców wy raził pogląd, iż Anglicy „jadali mięso, nigdy nie mogąc się nim nasy cić oraz zby t często pili, wy różniając się przy ty m nieokiełznany m apety tem” 6. Nie wiadomo, czy nauka angielskiej ety kiety obejmowała również stopniowe oswajanie się z „ciszą panującą przy stołach osób czcigodny ch i mądry ch” 7, kulty wowanej później przez Tudorów, oraz z faktem, iż podczas posiłku biesiadujący „nie odczuwają wsty du i nie zachowują powściągliwości w głośny m okazy waniu, że posiłek jest rozkoszą, nawet w obecności prominentny ch osób” 8, jak zauważy ł pewien francuski gość. Niebawem ucztowanie przeniosło się nad Tamizę. Floty lla jaskrawo udekorowany ch barek zabrała gości w górę rzeki, do Westminsteru. Muzy kę zapewniała orkiestra piskliwy ch instrumentów podobny ch do obojów, metaliczny ch puzonów, fletów i trąbek. Autor Przybycia… – jak zwy kle stosując hiperbolę – określił ów „pły wający odeon” jako najwspanialsze i najbarwniejsze zjawisko kiedy kolwiek odby wające się na londy ńskiej rzece. Tutaj ponownie dał się we znaki spór między królem a miastem: The Mercer’s Company – gildia londy ńskich kupców handlujący ch tkaninami – została ukarana grzy wną w wy sokości 10 funtów, ponieważ jej barka „nie by ła przy ozdobiona [...] tak pięknie jak pozostałe” 9. Pod koniec uroczy stości jej uczestnicy przemieścili się jeszcze dalej w górę Tamizy, poza Londy n, do niedawno przebudowanego nabrzeżnego pałacu w Richmond – dumy Henry ka VII. Parada ponownie przy pominała nawodny festiwal muzy czny. Pły nąc w górę rzeki, Katarzy na coraz mocniej oddalała się od swojego starego ży cia, wkraczając w nieznany dlań świat Anglii Tudorów. W Richmond przy szło jej pożegnać się z większością osób, które przy jechały wraz z nią na wy spę.

Wy tworne wieże z szarego kamienia i okazałe ogrody pałacu Richmond musiały wy wrzeć na gościach ogromne wrażenie, gdy wy łoniły się zza zakola rzeki. Robotnicy, wy gry wając wy ścig z czasem, zdołali zakończy ć prace i Henry k mógł poszczy cić się swą rezy dencją przed sy nową i Hiszpanami. Sala główna została przeszklona, zaś w pałacu wspaniale wy kończono „okazałe izby do tańca”, „sekretne pomieszczenia” oraz „boskie komnaty ” dla Katarzy ny i Artura 10. Nie by ła to wprawdzie Alhambra, jednak monarsza rezy dencja mogła pochwalić się fontanną na wy brukowany m marmurem wewnętrzny m dziedzińcu i najpiękniejszy mi ogrodami. Hiszpańscy towarzy sze Katarzy ny z pewnością spędzili niezapomniane chwile w najnowocześniejszy m, najwy godniejszy m pałacu Anglii, oferujący m mnóstwo rozry wek, wśród nich również pamiętne polowania. Hiszpański hrabia Cabry miał szczęście ustrzelić jelenia, celując z kuszy, po czy m „nastąpił wielki ubój jeleniny ” 11. Nie brakowało okazji, by zagrać w kręgle czy tenisa, jako że Henry k nakazał wy budować odpowiednie hale, strzelać z łuku do tarczy lub zasiąść przy stołach, aby umilić czas grą w szachy, kości czy karty. W pewny m momencie między dwoma wy sokimi słupami rozpięto linę i hiszpański akrobata, podróżujący z Katarzy ną, zabawiał wszy stkich swoimi sztuczkami – żonglując piłkami tenisowy mi, dzwonkami i mieczami, popisując się tańcem, skokami i zwisem na linie, zaczepiając się na niej jedy nie palcami u stóp. Punktem kulminacy jny m okazało się jednak uczepienie „na zębach, stanowiąc najbardziej emocjonującą chwilę” 12. Ostatniego dnia obdarowano Hiszpanów upominkami. Arcy biskup, biskup, hrabia i jego brat otrzy mali po złoty m i srebrny m talerzu o wartości ponad 300 marek. Goście wy jechali do swojego kraju 29 listopada, dwa ty godnie po ślubie, a z Katarzy ną pozostało około 60 osób – w ty m niewolnicy i służący. Więzi z domem zostały zerwane. By ło to bolesne przeży cie dla młodej kobiety, rozstającej się z rodakami w ogromny m bólu. Tego dnia by ła „po części rozdrażniona i zamy ślona” 13. Wkrótce Henry k zwrócił uwagę na smutek i ponury nastrój sy nowej. Zawezwał ją zatem do nowo wy budowanej biblioteki w Richmond, wraz z jej hiszpańskimi i angielskimi damami dworu. Wy brał dogodne miejsce, Katarzy na bowiem kochała książki. By ć może hiszpański dwór by ł bardziej zaawansowany w krzewieniu idei humanizmu i kwestiach nauczania, lecz w posiadaniu angielskiego monarchy również znajdowało się wiele cenny ch manuskry ptów i ksiąg z okresu kurateli pierwszego „królewskiego bibliotekarza” 14 tego kraju. Henry k pokazał jej dzieła – „mądre, z odpowiednią dozą humoru i naprawdę interesujące, napisane po łacinie i angielsku” 15. Nie wiadomo, czy widok ty lu wspaniałości mógł przy nieść pociechę strapionej Katarzy nie. Na wszelki wy padek król przy gotował dla niej niespodziankę, nawiązawszy uprzednio kontakt z pewny m flamandzkim jubilerem. Wy konana przez rzeczonego złotnika biżuteria została zaprezentowana księżnej w celu „uradowania jej, zmniejszenia smutku i podniesienia na duchu”. Pośród drogocenności by ł zestaw pierścieni z kosztowny mi kamieniami, wielkimi diamentami

oraz inne klejnoty. Katarzy na jako pierwsza miała prawo wy boru najpiękniejszego z nich, a następnie dokonały go jej damy. Autor Przybycia... zauważy ł z opty mizmem, iż ty m samy m Katarzy na „złagodziła swe troski, przy jmując maniery i zwy czaje panujące w Anglii” 16. Jednak w rzeczy wistości między Hiszpanami a Henry kiem zaczął narastać konflikt, a szy bko następująca seria awantur i nieporozumień miała znaczący wpły w na kolejny etap ży cia młodej kobiety. W ciągu dwóch ty godni oszołomionej księżnej przy szło stanąć twarzą w twarz z rozwścieczony m królem Henry kiem, starając się zrozumieć jego gniew. Władca uskarżał się na hiszpańskiego ambasadora, Rodriga de Pueblę, który zrobił z niego głupca i okpił go, namawiając do wy stąpienia o naty chmiastową zapłatę ostatniej części posagu: pereł, biżuterii, tkanin oraz złoty ch i srebrny ch talerzy, chociaż termin wniesienia należności wy znaczono na kolejny rok. Urzędnicy Katarzy ny odmówili przekazania wiana, co dla króla stało się powodem wielkiego upokorzenia. „Jest mi niezmiernie przy kro, że wy stąpiłem o te klejnoty ” 17, powiedział ze złością. „Nie powinienem by ć uważany za człowieka, który prosi o zapłatę przed czasem. Chwała Bogu, nie jestem w potrzebie, a jeśli by łoby to konieczne, mógłby m, z miłości do nich i do ciebie, moja pani córko, wy dać milion złota bez spisy wania długu”. To powiedziawszy, Henry k wy szedł, choć nie by ł usaty sfakcjonowany. Mimo wszy stko złoto zabrano mu sprzed nosa. „Jeśli chodzi o ostatnią część posagu”, zauważy ł inny hiszpański ambasador w Anglii, Pedro de Ay ala, „król pragnie, aby postąpić wedle ustaleń i aby skarby te zostały mu dostarczone” 18. Dodał też, że Henry k by ł gotów na wszy stko, by leby je otrzy mać. Gdy konflikt między Hiszpanami a monarchą narastał z każdy m dniem, Ay ala nakłonił królową do zatwierdzenia zapłaty. Jego prośba została jednak zignorowana. By ł to pierwszy – i nie ostatni – incy dent, gdy Katarzy na znalazła się w niewy godnej sy tuacji – między swoimi rodzicami a Henry kiem spierający mi się o majątek. Księżniczka miała powód do konsternacji. Z jednej strony monarcha twierdził, że prośba o klejnoty wprawiła go w zakłopotanie, z drugiej zaś nalegał na szy bką zapłatę. Zaczy nała rozumieć, że teść nie zawsze by ł uczciwy. Do króla dawno przy lgnęła opinia skąpca. De Puebla, mający za sobą wieloletni poby t w Anglii, już kilkanaście lat wcześniej ostrzegał rodziców Katarzy ny, przedstawiając władcę jako człowieka, który „nieustannie, gdy akurat nie przeby wał w miejscu publiczny m ani w radzie, własnoręcznie spisy wał swoje wy datki” 19. Okazała, pełna przepy chu ceremonia ślubna miała na celu zademonstrowanie swoim rodakom bogactwa i siły oraz upewnienie się, że Hiszpanie powrócili do kraju, sławiąc Henry ka za jego szczodrobliwość. Podarunki w postaci biżuterii by ły rzadkością. Sama Katarzy na już nigdy nie miała doświadczy ć podobnej hojności z jego strony. W niedługim czasie księżna ponownie została wplątana w sieć intry g, gdy Henry k po raz

kolejny usiłował oczy ścić się z zarzutów, obarczając winą inny ch. W ty m przy padku również padła ofiarą coraz większy ch podziałów wśród jej wy rachowany ch i dumny ch hiszpańskich dworzan. U podstaw problemu leżał dy lemat, czy powinna towarzy szy ć Arturowi do jego domu w zamku Ludlow, czy też pozostać na dworze Henry ka. Mąż zmuszony by ł powrócić, aby zadośćuczy nić swy m obowiązkom jako księcia Walii. Jednak kwestię wy jazdu Katarzy ny należało starannie przemy śleć. Zamek Ludlow by ł wielką rezy dencją usy tuowaną w wilgotnej i chłodnej części Anglii. Otoczona luksusami Richmond, Katarzy na zdawała się by ć zmartwiona i stęskniona za domem. Jak zatem księżniczka Alhambry miała sprostać ry gorom Ludlow, zwłaszcza gdy małżonek planował spędzać większość czasu poza domostwem, dokonując objazdu swoich ziem? Skry cie obawiano się również, że dwoje młody ch kochanków może bez opamiętania rzucić się sobie w ramiona i zatracić w cielesny ch uciechach. Doskonale pamiętano, że wy czerpanie seksualne wy wołało przedwczesną śmierć osiemnastoletniego brata Katarzy ny, Jana, zatem niebezpodstawnie obawiano się o bezpieczeństwo niezby t krzepkiego mężczy zny mającego zaledwie piętnaście lat. Henry k zdecy dował, że przedstawi sy nowej ów dy lemat, pozwalając jej dokonać samodzielnego wy boru. Dziewczy na, nie potrafiąc lub nie chcąc czy tać w my ślach władcy czy też narzucać mu własny ch zamiarów, zręcznie unikała odpowiedzi. „Zgadzała się z jego wolą i będzie zadowolona z każdej decy zji monarchy ” 20. Król, ukry wając swoje plany, oznajmił, iż „uczy ni to, czego zaży czy sobie Katarzy na”. Niebawem sam Artur, najwy raźniej na prośbę ojca, zaczął namawiać żonę do wy jazdu. Henry k nie by ł szczery w stosunku do sy nowej, jednak jego wiara w dar przekony wania sy na zdaje się wskazy wać na pewną więź rodzącą się między nowożeńcami. Ostatecznie zdecy dowano o wy jeździe Katarzy ny. Władca, pozorując cierpienie, wy raził swój żal z powodu odesłania jej z mężem. Na szczęście pod ręką by ł de Puebla, zawsze gotów do walki, gdy spór doty czy ł Katarzy ny. Król obarczy ł winą de Pueblę. Wy słał spowiednika Katarzy ny, włoskiego duchownego, humanistę Alessandra Geraldiniego, aby mu przekazał, iż dziewczy na by łaby zrozpaczona, gdy by została 21. Władcza doña Elvira, popierająca pozostanie Katarzy ny w Richmond, wszczy nała awantury, knując zemstę. Niewielki, hiszpański dwór księżnej ogarnęło przy gnębienie. „Bezzwłocznie powinniście wy dać nam wszy stkim – mężczy znom i kobietom – rozkazy jednomy ślnego działania [...] teraz każdy czy ta i mawia to, co chce, a to działa na naszą niekorzy ść” 22, napisał Ay ala do hiszpańskich monarchów. W zarzewiu konfliktu znajdowali się Elvira i jej mąż, Pedro Manrique, rozpoczy nając z Henry kiem spór odnośnie wy nagrodzeń. Król, rozjuszony niedawną sy tuacją doty czącą ostatniej części posagu, nie miał zamiaru rozmawiać o pieniądzach. Nie kry ł (by ć może

sy mulowanego) oburzenia, twierdząc, iż nigdy wcześniej nie spotkał się z podobny mi żądaniami. Czy ż Hiszpanie nie wiedzieli, że ich sprawami zajmował się jego sy n? Za kogo się uważali, aby poruszać kwestie majątkowe i samodzielnie negocjować? Nie sposób dociec, kto rozpoczął tę swoistą wojnę między Anglikami a hiszpańskimi sługami Katarzy ny. Manrique i Elvira by li ludźmi dumny mi. W Hiszpanii należeli do grona prominentny ch osób i Henry k miał tego świadomość, jednak w Anglii ich autory tet niewiele znaczy ł. Obaj maestresala Katarzy ny, Alfonso de Esquivel i Juan de Cuero, mężczy źni, którzy odmówili wy dania klejnotów, zostali zdegradowani do statusu odźwierny ch, Manrique został zaś poinformowany, iż jego hiszpańskie stanowisko Lorda Wielkiego Stewarda nie istnieje w Anglii23. Izabela i Ferdy nand by li świadomi, że podobna zniewaga i utrata twarzy mogły przy nieść poważne skutki. Naty chmiast napisali do de Puebli, rozkazując mu, aby zapobiegł „jakiemukolwiek upokorzeniu Pedra Manrique czy afrontowi wobec niego” 24. Ale na podobne kroki by ło już za późno. Katarzy na nie by ła w stanie narzucić dy scy pliny swoim poddany m. Zamiast tego poprosiła Ay alę, aby rozwiązał konflikt między jej dworzanami i teściem. Ambasador oznajmił w liście do Izabeli: „księżna kilkakrotnie wy dawała mi rozkazy włączenia się w negocjacje, jednak nie posłuchałem jej dy spozy cji, gdy ż nie zostałem do tego upoważniony przez Waszą Wy sokość” 25. Katarzy na czuła się bezsilna, by działać na własną rękę. Wy szła za mąż zaledwie kilka ty godni wcześniej, a sprawy już przy brały niepożądany obrót. W ponury m nastroju, kilka dni przed Boży m Narodzeniem, wy ruszy ła wraz ze swoim dworem na zachód, w kierunku Ludlow.

1 Kipling, Receyt, 47. 2 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja i tłumaczenie na języ k hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 3 Grose, Antiquarian Repertory, 1, 322. 4 Kipling, Receyt, 59. 5 Tamże, 49. 6 Nicander Nucius, Second book, 16. 7 Harrison, Elizabethan England, 95. 8 Grose, Antiquarian Repertory, 4, 501, 512. Lay nesmith, Last Medieval Queens, 118. 9 Kipling, Receyt, 150. 10 Thurley, Royal Palaces, 28–29. 11 Kipling, Receyt, 71.

12 Tamże, 75. 13 Tamże., 77. 14 Carley, Books of King Henry VIII, 41. 15 Kipling, Receyt, 77. 16 Tamże, 78. 17 CSP Hiszpania, Suplement 1, 1. 18 Tamże. 19 CSP Hiszpania, 1, 210. 20 CSP Hiszpania, Suplement 1, 1. 21 Tamże. 22 Tamże. 23 Starkey, Sześć żon, 88. Gairdner, Memorials, 408. 24 Gairdner, Memorials, 408. 25 CSP Hiszpania, Suplement 1, 1.

12 ŻYCIE W MAŁŻEŃSTWIE Zamek Ludlow Koniec grudnia 1501–kwiecień 1502 roku

N

owy dom Katarzy ny wznosił się na wzgórzu, nad zakolem rzeki Teme, a ogromna bry ła zamkowa górowała nad okazały m, otoczony m murami miastem z dominującą w jego miejskim pejzażu wy soką kościelną wieżą. Zamek Ludlow, budząca grozę, a zarazem imponująca budowla o masy wny ch szary ch wieżach i wy sokich blankach, będący ch oznaką królewskiej potęgi, został wzniesiony w celu odpierania ataków zbuntowany ch Walijczy ków. To właśnie z tego miejsca królowie Anglii kontrolowali Marchie Walijskie. Teraz stało się ono domem Artura i jego żony, by – jak ujął to współczesny im kronikarz – „zachować liberalną gościnność i służy ć sprawiedliwości, obojętnej pry mity wny m Walijczy kom” 1. Można sobie jedy nie wy obrazić, jak w wilgotny m i mroczny m krajobrazie angielskiej zimy ów monochromaty czny, surowy zamek został odebrany przez młodą kobietę, spragnioną widoku rodzinnego domu, przy wy kłą do dy skretny ch luksusów i barwnego, kojącego dla oczu otoczenia Alhambry. Katarzy na zamieszkała w jedny m z budy nków przy północnej ścianie, z widokiem na rzekę. Wielka sala by ła otoczona komorami z jednej strony oraz komnatami mieszkalny mi z drugiej, które z kolei prowadziły do wież wznoszący ch się coraz wy żej nad rzeką i otaczający ch wokół zamek. Z latry n w rzeczony ch basztach wy prowadzono ry nny, wy lewające swą zawartość poprzez ściany zamku dziesiątki metrów niżej. Wodę pompowano ze studni, usy tuowanej ponad trzy dzieści metrów poniżej poziomu rzeki. Pośrodku wewnętrznego dziedzińca, na planie koła wzniesiono małą, uroczą kaplicę pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Ów niewielki klejnot normańskiej architektury prawdopodobnie by ł schronieniem dla Katarzy ny i jej spowiednika Geraldiniego. Świece, delikatnie drażniący zapach dy mu i poblask kielicha, połączone z obrazami i kojący m słowem liturgii, wraz z muzy ką (lub niekiedy bez oprawy muzy cznej), kadzidłami oraz wieloma inny mi dodatkami sprawiały, że kapliczka stała się dla Katarzy ny dogodny m miejscem

na rozmy ślania o najważniejszy ch zmy słowy ch doświadczeniach tego czasu. Infantka chowała się tutaj przed szary m, chłodny m światem. By ć może – jak rzekomo zalecił jej lekarz – modliła się tu również o odzy skanie witalny ch sił przez swego męża. Niewiele wiadomo o samy m poby cie Katarzy ny i Artura w Ludlow. To właśnie tutaj Katarzy na zaprzy jaźniła się z Margaret Pole, siostrą hrabiego Warwick, którego stracono w 1499 roku, by przy spieszy ć czy wręcz umożliwić ślub infantki. Mąż Margaret, Sir Richard Pole, by ł szambelanem Artura, a wiele lat później sama Margaret została guwernantką córki królowej, Marii. Katarzy na, przy najmniej w opinii małżeństwa Pole’ów, miała ogromne poczucie winy z powodu śmierci Warwicka. Ich sy n Reginald wspominał później, że „czuła się zobowiązana do zrekompensowania szkody, którą ponieśli z jej powodu” 2. Z czasem nawiązała się między nimi obopólna przy jaźń. Jak wielu najbliższy ch zwolenników Katarzy ny, Margaret Pole miała później zginąć potworną śmiercią z rąk kata 3. Trudno sobie wy obrazić, aby koniec zimy i początek wiosny by ł w Ludlow czasem radosny m. Na przestrzeni czterech miesięcy spędzony ch w zamku Katarzy na doświadczy ła smutku, choroby, samotności, a w końcu tragedii. Jak twierdzili po latach angielscy świadkowie, ona i jej mąż nigdy nie zrezy gnowali z prób spłodzenia potomka. Artur okazjonalnie przy chodził w nocy do komnaty żony. Według Katarzy ny nastąpiło to ty lko siedem razy, jednakże niemal trzy dekady później, gdy ży cie seksualne pary małżeńskiej nagle stało się przedmiotem zainteresowania całego świata, jeden z osobisty ch służący ch Artura zeznał, jakoby „książę wiele razy chadzał w nocnej szacie do komnaty małżonki” 4. Tego roku, podczas obchodów Wielkiego Czwartku, Artur obmy ł stopy dwunastu lub piętnastu biedakom (wcześniej uczy nił to jego jałmużnik), obdarowując ich jałmużną. Prawdopodobnie Katarzy na również brała udział w ty ch wy darzeniach, choć w jej przy padku trady cja nakazy wała obmy cie stóp ubogim kobietom. Przed wy jazdem z Richmond Artur otrzy mał od ojca „ludzi i pieniądze”. Najwy żsi rangą hiszpańscy urzędnicy nie ty lko stracili swe pozy cje, lecz także zmuszeni by li podporządkować się Pole’owi, kontrolerowi finansów Artura, Sir Williamowi Ovedallowi i jego stewardowi, Sir Richardowi Croftowi. Hiszpanie, coraz bardziej upokarzani, chcąc okazać niezadowolenie, uprzy krzali ży cie swojej pani. Jedy ne informacje o Walijczy kach, jakie dotarły do Katarzy ny przed jej przy jazdem do Ludlow, pochodziły od Ay ali. Hiszpański dy plomata kilka lat wcześniej opisał ów lud rodzicom dziewczy ny, twierdząc, iż jego członkowie by li sły nny mi wróżbitami, i porównując ich z mieszkańcami hiszpańskiego, prawdopodobnie celty ckiego, południowo-zachodniego rejonu Galicji. „Musicie wiedzieć – relacjonował – że Walię zamieszkuje wielu ludzi, którzy przepowiadają przy szłość, podobnie jak Galicjanie, czy tając ze znaków na plecach. Potrafią

przewidzieć wiele wy darzeń i chlubią się swoimi własny mi prakty kami w tej dziedzinie”. Anglicy by li również wy jątkowo przesądni. „Wierzą, że proroctwa są prawdziwe” 5, donosił. (By ć może Katarzy na wiedziała, że Henry k VII zwrócił się do walijskiego księdza, znanego z przepowiadania śmierci poprzednich angielskich monarchów, aby poznać swoją przy szłość). Księżna została w zamku aż do wiosny. Tego roku aura by ła srodze niesprzy jająca, zmuszając później gości do nieprzy jemny ch wspomnień: „panowały wówczas najzimniejsze, najbardziej wietrzne i deszczowe dni. Nie widziałem jeszcze tak złej pogody ” 6. W zamku wielkie kamienne kominki sy tuowały się na obu piętrach środkowej hali o drewniany ch podłogach, której okna – przeszklone lub po prostu zasłonięte, by wiatr nie by ł tak dojmujący – wy chodziły na rzekę. W relacjach cudzoziemców często pojawiają się zapiski o brudny ch angielskich domach. „Naprawdę nie wiem, jak mogę godziwie mieszkać w Anglii”, napisał pewien Włoch, Andrew Ammonius, pozostający w służbie angielskiej rodziny królewskiej 7 aż do śmierci (zmarł w wy niku choroby zwanej angielskimi potami). By ć może zamek Ludlow mógł się poszczy cić większą czy stością niż przeciętny angielski dom, w który m, jak opisano, „na podłodze pokry tej sitowiem zalegały plwociny, wy miociny, pły ny ustrojowe psów i ludzi, resztki piwa, ry b oraz inne obrzy dlistwa” 8. Listy do domu, pisane przez Katarzy nę, Elvirę i pozostały ch członków hiszpańskiego dworu, by ły pełne skarg9. Kiepskie warunki sanitarne okazały się znakomity m podłożem dla rozwoju chorób. W owy m czasie w tej części Anglii panowała epidemia angielskich potów – budząca w księżnej coraz większe przerażenie śmiertelna pandemia, która kilkakrotnie nawiedzała ojczy znę jej męża, odkąd Henry k VII zasiadł na angielskim tronie. Jeden z kronikarzy opisał ją jako najboleśniejszą i najbardziej śmiercionośną chorobę, jakiej kiedy kolwiek doświadczy ła ludzkość. „Nagle ciała [chory ch] oblewały się palący m potem”, relacjonował. Krew niemal gotowała się od „żaru obejmującego brzuch i głowę”. Bły skawicznie rosnąca gorączka sprawiała, że chorzy zry wali z siebie ubranie, w desperacji wy krzy kując błagania o zimną wodę, by ugasić „ogromne pragnienie i ochłodzić się”. „Inni, którzy [...] zdołali znieść gorąco i fetor (chorobowy pot rzeczy wiście odznaczał się nieprzy jemną, silną wonią), owijali się możliwie największą ilością materiałów, aby wchłonęły pot”. Choroba albo zabijała w ciągu 48 godzin, albo ustępowała, chociaż wielu ludziom przy szło później doświadczy ć jej drugiego i trzeciego nawrotu. Wskaźnik przeży cia by ł bardzo niski. Kronikarze prawdopodobnie wy olbrzy miali sprawę, twierdząc, że przeży wała jedna osoba na sto, lecz śmiertelność w wy niku angielskich potów, które przetoczy ły się przez nieszczęsną wy spę wy starczy ła, by w ciągu zaledwie ośmiu dni pozbawić ży cia dwóch burmistrzów Londy nu i sześciu radny ch. Według wielu świadków największą szansę na przeży cie dawał odpoczy nek w łóżku, spoży wanie letnich pły nów, utrzy my wanie umiarkowanej ciepłoty ciała i szczelne okry wanie się kocem bądź prześcieradłem, tak aby nie dopuścić do wy chłodzenia

kończy n ciała, albowiem „lepiej leżeć pod kocami, niż szy bko umrzeć” 10. Katarzy na zapadła na tę tajemniczą chorobę podczas poby tu w Ludlow11, podobnie jak książę Artur, któremu miała wy znaczy ć kres ży cia. (W przy padku księcia jako przy czy nę śmierci podaje się również raka jądra). Księżna okazała się by ć bardziej odp*rna na złowrogą dolegliwość 12. Lekarz księżnej stwierdził, iż jej mąż cierpi na tisis, pod który m to pojęciem ukry wały się wszy stkie choroby od gruźlicy płuc po każde wy niszczające i wy wołujące gorączkę schorzenie, powodujące owrzodzenie narządów ciała. „On [lekarz] często mawiał, że młody książę nie miał siły niezbędnej do obcowania z kobietą, jakby by ł wy kuty z zimnego kamienia [...] ponieważ znajdował się w ostatniej fazie tisis”, twierdził siostrzeniec medy ka, gdy w Saragossie poproszono go o wy jaśnienie kwestii nienaruszonego dziewictwa Katarzy ny 13. Artur z pewnością walczy ł w owy m czasie z „najgorszą i najbardziej nędzną chorobą” 14. 2 kwietnia 1502 roku „całkowicie zniszczy ła ona czy stą i przy jazną krew” młodzieńca, która przecież tak anemicznie pły nęła w jego ży łach. Książę zmarł w wieku 15 lat. (Według jednej z hipotez przy czy ną śmierci księcia Artura mógł by ć rak jąder, co potwierdzałoby również bły skawiczne tempo choroby, która u młody ch osób rozwija się wy jątkowo szy bko. Według świadków i zachowany ch relacji 8 lutego książę by ł jeszcze „krzepki w ciele i w męstwie, a 2 kwietnia oddał ducha – przy p. red.). Niektórzy o tragedię obwiniali Katarzy nę. Szeptano, że przy czy ną dramatu by ł jakoby jej hiszpański seksualny temperament, a nieszczęsny Artur nie potrafił trzy mać się z daleka od swej ży wiołowej małżonki, w wy niku czego opadł z sił. „Odkąd lady Katarzy na przy by ła do tego królestwa, nastał dla niego zły czas – powiedział rzekomo jeden z dżentelmenów – ponieważ by ła ona przy czy ną śmierci najszlachetniejszego księcia” 15. Do Londy nu niezwłocznie pospieszy li posłańcy. Doradcy króla nie mieli śmiałości, by od razu przekazać mu tragiczne wieści. Jego spowiednik, obserwant, odczekał do następnego poranka, nim odważy ł się zapukać do drzwi monarszej komnaty. Poprosił wszy stkich, aby opuścili pomieszczenie. Do poinformowania o nieszczęściu posłuży ł się słowami Księgi Hioba: „Si bona de manu dei suscipimus mala autem quare non sustineamus”, przemówił. Skoro otrzy maliśmy od Boga dobre rzeczy, czemuż nie mieliby śmy dostać także ty ch zły ch? Porażony tragedią Henry k posłał po Elżbietę York, by przekazać małżonce makabry czne wieści. Widząc jego ból, kobieta opanowała własny smutek, starając się pocieszy ć męża. Monarcha musiał pamiętać, że w porównaniu z jego własną matką i tak doświadczy li szczególnej łaskawości losu. Sam Henry k VII by ł jedy nakiem, ale miał jeszcze „uczciwego i dorodnego” sy na oraz dwie córki. Co więcej, powiedziała królowa, oboje by li jeszcze „wy starczająco młodzi”, by móc doczekać się kolejnego potomka. Pocieszy wszy męża, królowa wy cofała się do swoich komnat. Tam jednak załamała się i dała ogarnąć rozpaczy. „Ta niewy obrażalna strata bardzo ją dotknęła”, czy tamy w Przybyciu

lady Katarzyny. Posłano zatem po króla i teraz on próbował ukoić boleść małżonki, mówiąc, „że ze swej strony będzie dziękować Bogu [za doznane łaski] i pragnie, aby ona uczy niła podobnie” 16. Z ciała Artura usunięto jelita, zabalsamowano je i wy pełniono specjalną mieszaniną ziół, soli oraz przy praw korzenny ch (by ł to skuteczny sposób zabezpieczenia ciała, który w ty m wy padku nie wy magał złożenia zmarłego w ołowianej trumnie, będącej dodatkową ochroną), po czy m książęce zwłoki wy stawiono na widok publiczny w jego komnacie w Ludlow w drewnianej trumnie. By li tu teraz niektórzy z biedaków, obdarowani przez księcia jałmużną w Wielki Czwartek. Kareta, którą wieziono jego ciało, ciągnięta przez konie i woły, brnęła w strugach deszczu, po zabłocony ch walijskich drogach w ostatnią podróż Artura – w kierunku katedry w Worcesterze. Tam odby ł się pochówek. Szlochający oficer armii zerwał swój kaftan i rzucił na trumnę, oznajmiając ty m samy m, że nie ma już swojego pana. Ovedall, Croft i odźwierni poszli jego śladem, łamiąc nad głowami swoje laski, sy mbolizujące pełnione przezeń funkcje, i wrzucając je do grobu. Chociaż dwóch dżentelmenów z dworu Katarzy ny asy stowało podczas przewożenia ciała do kościoła parafialnego w Ludlow, stanowiącego pierwszy etap ponurej podróży zmarłego Artura do Worcesteru, sama księżna pozostała w domu (podobnie jak rodzice zmarłego królewicza – nakazy wała im to bowiem ówczesna ety kieta). Z nieba lały się strugi deszczu, a wicher szalał wokół szarego, samotnego zamku. Krótkie małżeństwo księżnej z dziedzicem angielskiego tronu dobiegło końca. Zaczęto spekulować, czy przy padkiem księżna nie jest w ciąży, jednak wszelkie podejrzenia szy bko się rozwiały. Katarzy na zawsze ży ła przeświadczeniem, że jej przeznaczeniem jest zostać królową Anglii, ale teraz, po raz pierwszy w ży ciu nie wiedziała, jaka czeka ją przy szłość.

1 Hall, Hall’s Chronicle, 495. 2 Pierce, Margaret Pole, 33. CSP Wenecja, 5, 257–258. 3 Pierce, Margaret Pole, 178. 4 L&P, 4–2, 4875. L&P, 4–3, 5774/5/2. Starkey, Sześć żon, 98. 5 Archiwum Narodowe, PRO 31/11/3. CSP, 1, 239. 6 Kipling, Receyt, 87. 7 Nichols, Epistles, t. 2, 39. 8 Brewer, Reign of Henry VIII, t. 1, 239. 9 Archivo General de Simancas, Patronato Real, leg. 53, doc. 45. 10 Hall, Hall’s Chronicle, 425. 11 Archivo General de Simancas, Patronato Real, leg. 53, doc. 52. CSP Hiszpania, 4, 572. 12 Starkey, Sześć żon, 98.

13 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 14 Kipling, Receyt, 79. 15 L&P, 7, 128. L&P, 4, 5774. 16 Kipling, Receyt, 80–81.

13 BRAT MOJEGO MĘŻA Durham House, ulica Strand, Londyn Maj 1502 roku

N

osze, pokry te czarny m żałobny m aksamitem, rozłożono wewnątrz zamkowy ch murów Ludlow. Ułoży ła się na nich Katarzy na, szesnastoletnia wdowa odziana w żałobne szaty. Jej małżeństwo by ło krótkie, bolesne i jałowe. Przez pierwsze ty godnie po śmierci Artura chora księżna i jej zrozpaczeni dworzanie posy łali do Hiszpanii listy pełne skarg na „nieprzy jazny ” zamek, sprowadzający niemal same katastrofy 1. Wiele lat później powiedziano hiszpańskim urzędnikom, że księżna – gdy spoczy wała na swy m łożu boleści – miała bardzo nieświeży oddech. „Po śmierci Artura lady [...] rozchorowała się i bardzo cierpiała”, pisali, a „z jej ust wy pły wały różne pły ny ” 2. Teściowa Katarzy ny, Elżbieta York, wy słała w końcu „nosze z czarnego aksamitu, obszy te czarną tkaniną i wy kończone falbaną o takiej samej barwie, na który ch księżna została zabrana z Ludlow do Londy nu. Królewska małżonka przesłała również dwie czarne ozdoby na głowę wy konane z tego samego materiału, z czarną wstążką i falbaną” 3. Powrót księżnej do stolicy – i świadomość niepewnej przy szłości – nie mógł mocniej kontrastować z pełny m chwały i uniesienia wjazdem do miasta, które miało miejsce zaledwie sześć miesięcy wcześniej. Katarzy na musiała poczuć ulgę, gdy została umieszczona w nowy m domu nad brzegiem rzeki, który przeznaczy ł dla niej Henry k VII. Durham House – potężny, solidny Pałac Biskupi – sy tuował się w najbardziej eleganckiej części londy ńskich przedmieść. Stanowił jeden z pół tuzina imponujący ch, ary stokraty czny ch domostw z rozległy mi ogrodami, roztaczający mi się wzdłuż Tamizy i ulicy Strand. Mapy z kolejny ch lat tego stulecia nakreślają krótką drogę do dwukondy gnacy jnego pałacu o szerokiej fasadzie urozmaiconej dwoma trzy piętrowy mi wieżami, rozlokowanego bezpośrednio na rzece. Pośrodku głównego budy nku znajdował się dziedziniec, a pałacowy ogród by ł skierowany w stronę Tamizy i bagiennego Lambeth. W ty m

miejscu wodną arterią mknęły lekkie statki, służące pracujący m przy London Bridge, wśród nich barki i szy bkie łodzie wiosłowe, przewożące mieszkańców wzdłuż głównego traktu stolicy. Nieopodal Durham House wy rastały domy najznamienitszy ch osób, zamieszkujący ch londy ńskie przedmieścia, w ty m York House i pałac Savoy. Większość z rzeczony ch budowli została wzniesiona przez potężny ch biskupów, stanowiąc teraz ich siedziby. Katarzy na miała własny pomost, po który m należało przedostać się na barkę i zwiedzić dwór Henry ka VII w Richmond lub Greenwich. Rejs do Westminsteru trwał krótko. W porównaniu z mroczny mi, cuchnący mi ulicami miasta, którego bramy znajdowały się w odległości zaledwie półtora kilometra na wschód, rezy dencja młodej wdowy zdawała się prawdziwą ziemską idy llą. W pałacu urzędował cały dwór liczący około 60 osób, odzy skujący ch teraz swoje dawne pozy cje, ty tuły, honory i, na nieszczęście, również pompaty czność. Katarzy na nie miała już męża, którego mogłaby przy witać w swoim łożu, jednak nie spała sama: María de Rojas, jedna z jej najbliższy ch dam dworu, wspinała się na wielkie łoże, by Katarzy na nie czuła się tak samotna 4. Doña Elvira odzy skała dawną władzę i wy zby ła się uległości. Zaczęła też ściśle przestrzegać zasad żałoby i stosować w prakty ce hiszpański zdrowy rozsądek. Obecność tej groźnej i zasadniczej kobiety, o dość posępny m charakterze, nie pomagała Katarzy nie przegnać smutku i przezwy cięży ć frustracji nastoletniego wdowieństwa. Ponura, klaustrofobiczna atmosfera ogarnęła zamek. W między czasie ludzie z otoczenia księżnej planowali jej nową przy szłość. Katarzy na nie miała świadomości, że jej dalsze losy by ły przedmiotem gorący ch debat. Izabela i Ferdy nand nosili żałobę po utracony m zięciu, ale nie zamierzali tracić czasu, i rozpoczęli poszukiwania nowego. Jeszcze przed napisaniem do Henry ka VII listu z kondolencjami, wy słali do Anglii nowego człowieka, Hernána Estradę, zaopatrzonego w sekretne instrukcje. Hiszpański dy plomata musiał bowiem dokonać dwóch pozornie sprzeczny ch rzeczy. Najpierw miał oznajmić angielskiemu monarsze, że szalejący z rozpaczy rodzice pragną mieć swoją ukochaną córkę z powrotem w domu, zatem król winien ją naty chmiast odesłać do Hiszpanii. Jego misją by ło również przy pomnieć władcy o smutny m losie najstarszej siostry Katarzy ny, Izabeli, która tak mocno przeży ła swoje wdowieństwo w młody m wieku, że obcięła włosy 5. Wy słannik hiszpańskiej pary królewskiej miał też zażądać od skąpego Henry ka zwrotu posagu. Ale by ł to jedy nie podstęp – w rzeczy wistości bowiem monarchowie pragnęli nowego małżeństwa. Wciąż wierzy li, że przeznaczeniem ich córki by ł los angielskiej królowej. Jej przy szły m mężem miał zostać nowy następca tronu – brat Artura, książę Henry k. Fakt, że dziesięcioletni naówczas chłopiec by ł od niej młodszy o sześć lat, nie miał znaczenia. Katarzy na musiała na niego zaczekać. Gdy młoda wdowa przeniosła się do Durham House, rozpoczęła się skomplikowana „partia

szachów”. Henry k i Ferdy nand (po stronie hiszpańskiej to on by ł prawdziwy m graczem) przesuwali swoje figury powoli, lecz z namy słem, czasem zaś z fałszy wy m zachwy tem. By li twardy mi i uparty mi negocjatorami. Z uwagi na chłopięcy wiek księcia Henry ka nie by ło pośpiechu. Katarzy na by ła jedy nie bezsilny m pionkiem na ich szachownicy, miała jednak możliwość przeobrażenia się w królową. Królewska duma, zmienna europejska polity ka i skąpstwo obu mężczy zn sprawiały, że ów pionek przestawiano na jedną i drugą stronę królewskiej planszy przez kolejny ch siedem lat. Uczucia i pragnienia kobiety rzadko by ły brane pod uwagę: teraz miała się stać archety pową nieszczęsną księżniczką, zamkniętą w wieży z kości słoniowej w Durham House. Nim jednak osobliwa gra mogła się w ogóle rozpocząć, należało odpowiedzieć na kluczowe py tanie: czy Katarzy na by ła brzemienna? Ewentualna ciąża i nadzieja na następcę tronu narodzonego z jej łona zmieniły by wszy stko. Anglicy odroczy li ogłoszenie dziesięcioletniego Henry ka nowy m księciem Walii „na miesiąc lub dłużej [...] w ty m czasie bowiem prawda [...] mogłaby wy jść na jaw” 6. Nawet królewscy lekarze nie zawsze by li w stanie potwierdzić błogosławiony stan kobiety. Rok wcześniej genueński medy k błędnie orzekł ciążę u Elżbiety York na podstawie „wy raźnego przy brania na wadze i powiększony ch piersi” 7. Nie pomógł również ferment wokół ży cia seksualnego Katarzy ny. Jej skonfliktowany hiszpański dwór nie by ł nawet w stanie zgodzić się co do kwestii, czy wciąż by ła dziewicą. Doña Elvira twierdziła z uporem, że dziewczy na jeszcze nie współży ła. Nie by ło to rozsądne, nawet jeśli zgodne z prawdą. Skoro małżeństwo nie zostało skonsumowane, by ły podstawy do polemiki, czy w świetle prawa związek ten w ogóle by ł małżeństwem. Mówiąc prozaicznie, istniało ry zy ko uzasadnienia, iż w takiej sy tuacji Katarzy na nigdy nie by ła księżną Walii, a ty m samy m nie miała prawa do znacznej kwoty stanowiącej wiano. Gdy by dziewczy na wciąż by ła dziewicą, umożliwiłoby to Izabeli i Ferdy nandowi zażądanie zwrotu posagu, który już wy płacili. Informacje Elviry mogły jednak by ć oparte na konkretnej wiedzy o ży ciu seksualny m jej podopiecznej. Komnata sy pialniana i samo książęce łoże już od dawna by ły podstawowy mi pozy cjami w wewnętrzny ch protokołach większości królewskich domów – zarówno angielskich, jak i hiszpańskich. Każdy ewentualny krok Artura w łożu Katarzy ny oznaczał wejście na tery torium Elviry : pierwszej damy komnaty sy pialnej. Wy powiedzi guwernantki mogły również stanowić podstawę późniejszy ch zapewnień Hiszpanów, że na prześcieradłach z nocy poślubnej nie by ły śladów krwi Katarzy ny 8. Niezależnie od swoich powodów, guwernantka mogła potajemnie cieszy ć się z przy pinania królewskiemu sy nowi łatki impotenta. By ła rozwścieczona wcześniejszą degradacją męża. Kłamstwo niosło jednak ze sobą ry zy ko. Dziewictwo można by ło dowieść – chociaż wy niki testów nie zawsze by ły wiary godne – badając błonę dziewiczą, piorąc odzież kobiety w wodzie różanej

lub wy machując skrzy dłem kurczaka nad jej łonem 9. Jedy ną osobą, która mogła wy jaśnić sprawę, by ła sama Katarzy na. Ona jednak zachowy wała milczenie w tej kwestii. Dopiero niemal trzy dekady później wy znała: „Quod [non] fuit carnaliter a dicto Arthuro cognita” 10. Nigdy nie poznała Artura w cielesny sposób. Jednak Izabela i Ferdy nand by li już pełni wątpliwości. W połowie czerwca napisali do Estrady z żądaniem, by upewnił się, czy Katarzy na wciąż by ła dziewicą. Podejrzewali nawet spisek, mający na celu zatajenie prawdy. W razie konieczności wy słannik miał uży ć „fałszy wego pochlebstwa”, aby „nie ukry wano przed nim żadny ch faktów” 11. Ktoś zasiał w ich sercach niepewność. W połowie lipca nadeszła odpowiedź. Według Elviry Katarzy na „pozostała taka, jak w dniu wy jazdu”. Niejasna jest rola włoskiego spowiednika dziewczy ny, Alessandra Geraldiniego, którego prawdopodobnie szpiegowała Elvira. Przechwy cono nawet jeden z jego listów, po czy m wy słano do Izabeli i Ferdy nanda, nie wiadomo jednak nic na temat treści owego pisma ani jego adresata, jednak monarchowie naty chmiast nakazali powiernikowi powrót do domu. By ć może stwierdził on, że Katarzy na nie by ła już dziewicą. Sama zainteresowana nigdy nie wy baczy ła mu wy jawienia sekretów powierzony ch w konfesjonale i uważała go za zdrajcę. 15 lat później, gdy powrócił do Anglii jako biskup i sławny literat, poiry towana odmówiła spotkania z nim, mimo protestów papieża Leona X, który nalegał, aby zechciała okazać uprzejmość staremu nauczy cielowi i „wspaniałemu history kowi” 12. Relacje Katarzy ny ze spowiednikiem by ły tak samo (lub nawet bardziej) skomplikowane jak więzi z matką; mogły nawet wzbudzać podejrzenia i wy woły wać plotki. Oceniając ludzi, Katarzy na potrafiła okazać bezwzględność i nieustępliwość. W ty m przy padku zdecy dowała, że Geraldini by ł zdrajcą. Jego odesłanie z Anglii sprawiło, że struktura władzy w całej hiszpańskiej enklawie Durham House stała się przejrzy sta. Niepodzielnie rządziła Elvira, na drugi plan usuwając nawet męża, Pedra Manrique, piastującego funkcję majordomusa Katarzy ny i pierwszego szambelana. Rodrigo de Puebla – którego autory tet ponownie wzrósł, gdy większość wy ższy ch rangą hiszpańskich wy słanników powróciła do domu – patrzy ł z niepokojem na przejmowanie władzy przez guwernantkę. Słowa, który ch uży wał najczęściej, opisując poby t księżnej w Durham House, brzmiały : „reguła”, „posłuszeństwo” i „odosobnienie” 13. Nie sposób nie zauważy ć, że są to określenia charaktery sty czne dla poby tu w klasztorze, a nie ży cia w królewskim pałacu. Inny mi słowy, Durham House można by ło porównać do zamożnego odizolowanego żeńskiego klasztoru – z nieugiętą Elvirą w roli matki przeory szy. Nietrudno wy obrazić sobie Katarzy nę i sześć dam jej dworu, grający ch w karty i szachy, zaczy tany ch w książkach i słuchający ch przeróżny ch historii. By ć może czas umilał im basse

danse i dworskie muzy kowanie. Latem pałacowe ogrody kusiły wizją przy jemny ch przechadzek, zaś zimą miło by ło spoglądać na Tamizę, na której wodach, między barkami i łodziami wiosłowy mi, pły wały stada łabędzi. Nie wiadomo, jak długo Katarzy na nosiła żałobę, ale istnieje małe prawdopodobieństwo, aby w ty m okresie zakładała już złote szaty lub pomarańczowe jedwabne rękawy, ubierane później tego lata przez Elżbietę York lub dwunastoletnią siostrę Artura, Małgorzatę. W noc świętojańską do zacisznego Durham House dotarły z pewnością dy my ognisk i dźwięki huczny ch zabaw, jako że londy ńczy cy hałaśliwie obchodzili rzeczone święto. Księżna nie wzięła jednak udziału w tej jednej z największy ch uroczy stości w Anglii. Trady cja nakazy wała, aby tego dnia w mieście zawisły lampy, a drzwi udekorowano zielony mi rózgami, dziurawcem, biały mi liliami, koprem włoskim, rozchodnikami i girlandami barwny ch kwiatów. Rodzice Artura również rozpalili ogniska tej nocy, podobnie jak ty dzień później, w wigilię św. Piotra. W noc świętojańską teściowa przy wdziała podszy tą futrem, złotą szatę 14. Król Henry k VII i Elżbieta rzadko wy jeżdżali. Jeśli już tak się stało, przeważnie udawali się do Westminsteru, Richmond lub Greenwich. Matka Artura troszczy ła się o sy nową. We wrześniu przy słała jej książki, zaś w październiku po Katarzy nę przy pły nęła barka z 16 wioślarzami. Młodą wdowę zabrano do pobliskiego Westminsteru, gdzie pozostała przez kilka ty godni15, poznając zwodnicze uroki ży cia na królewskim dworze, wy kazujący m już pierwsze cechy świetności, którą miał osiągnąć za panowania Henry ka VIII. Maskarady z okazji Bożego Narodzenia czy też inny ch świąt umożliwiały aktorom ujawnienie swoich talentów. Także dworska muzy ka – będąca przecież jedną z największy ch pasji Katarzy ny – również wkraczała w nowy etap. Jednak młoda kobieta nie brała udziału w bożonarodzeniowy ch uroczy stościach (by ć może Elvira uznała je za niestosowne). Ży czliwość Elżbiety York skończy ła się nagle dziesięć miesięcy po śmierci Artura. Zgodnie z jej deklaracją, że ona sama i małżonek są jeszcze „wy starczająco młodzi”, królowa niespodziewanie okazała się by ć brzemienna. Ponieważ udało jej się to w tak krótkim czasie od pamiętnej rozmowy z małżonkiem, należy przy puszczać, że potrafiła zapobiegać ciąży. Na świat przy szła dziewczy nka, otrzy mując imię Katarzy na (dziecko urodziło się 2 lutego 1503 roku – przy p. red.). Elżbieta nigdy nie odzy skała sił po porodzie. Zmarła dziewięć dni później, dokładnie w dniu swoich 37. urodzin, stając się ty m samy m kolejną męczennicą, poświęcającą ży cie urodzeniu następcy tronu. Nie przeży ła także córeczka, mała Katarzy na. Zgon matki miał ogromny wpły w na chłopca, przy szłego męża księżnej. Książę Henry k pisał później, że kolejna śmierć, która nastąpiła po czterech latach, przy pomniała mu jego „najukochańszą matkę [...]. Zdawała się ponownie rozry wać ranę, zabliźnioną przez czas” 16. Henry k VII szy bko zaczął rozglądać się za nową żoną. Nie należy upatry wać w podobny m

działaniu braku szacunku wobec Elżbiety, lecz przekonania, że skoro został mu ty lko jeden męski następca tronu, ewentualni kolejni sy nowie by liby zabezpieczeniem dla przy szłości angielskiej Korony. Monarcha potrzebował kobiety w wieku rozrodczy m, mającej jednocześnie znaczenie w polity ce między narodowej. Niemal bez namy słu przy szła mu do głowy młoda kobieta, którą miał na wy ciągnięcie ręki. Jednak Izabela ostro się temu sprzeciwiła. „By łaby to niedopuszczalna rzecz – nigdy nie widziano czegoś podobnego, a już samo wspomnienie o ty m jest prawdziwą raną dla ucha” 17, oznajmiła. Jednak śmierć Elżbiety otworzy ła przed królową możliwość sprowadzenia córki do domu. Uznała, że po śmierci teściowej, która za ży cia otaczała Katarzy nę opieką, honor i reputacja młodej wdowy by ły zagrożone. Poza ty m nie do przy jęcia by ł fakt, aby hiszpańska infantka wciąż przeby wała w Anglii, błagając swą obecnością o kolejne zaręczy ny. W połowie kwietnia 1503 roku Izabela napisała do córki, by spakowała swoje rzeczy 18. Flota hiszpańskich kupców wracała właśnie z Flandrii, nic zatem nie stało na przeszkodzie, by odebrać ją w jedny m z angielskich portów. Dziewczy na musiała by ć gotowa do wejścia na pokład, gdy ty lko statek zrzuci kotwicę. Nawet jeśli Katarzy na oddała się marzeniom o powrocie w objęcia matki i rozkoszach utraconej Alhambry, wkrótce jej sny zostały brutalnie przerwane. Wy bieg okazał się zwy kły m podstępem. Izabela chciała, aby Henry k VII skoncentrował się na szy bkich zaręczy nach swego sy na. Plan poszedł po jej my śli: 23 czerwca 1503 roku w Londy nie uzgodniono warunki ślubu. Pionek Katarzy ny po raz kolejny został przesunięty na szachownicy. Obie strony zgodnie uznały, że konieczna by ła dy spensa papieża. Gdy infantka poślubiła Artura, Henry k stał się dla niej – przy najmniej w teorii – krewny m pierwszego stopnia. Ponownie podjęto kwestię ży cia seksualnego Katarzy ny, jeśli bowiem zachowała dziewictwo, nie istniało żadne powinowactwo. Traktat małżeński wy raźnie akcentował konieczność uzy skania papieskiej dy spensy, ponieważ „małżeństwo z księciem Arturem zawarto zgodnie z trady cjami Kościoła katolickiego, a następnie zostało ono skonsumowane” 19. Jednak dwa miesiące później Ferdy nand przekazał swojemu ambasadorowi w Waty kanie – którego misją by ło zdoby cie rzeczonego przy zwolenia – że wszy stko to by ło kłamstwem. „Zgodnie z prawdą małżeństwo nie zostało skonsumowane i nasza córka księżna jest taka, jaką by ła przed ślubem”, napisał. „I choć fakty te są wszy stkim znane, szaleni Anglicy [wierzą], iż w dy spensie winniśmy wskazać, że małżeństwo to zostało skonsumowane”. Z zaskakującą zdolnością przewidy wania wy jaśnił, iż „ma to na celu wy kluczenie wszelkich przy szły ch wątpliwości, doty czący ch [prawa] sukcesji dzieci, które, jeśli Bóg da, zrodzą się z nowego związku” 20. Według niego Anglicy chcieli, by papież wy raźnie orzekł, iż udzielając Katarzy nie dy spensy na ślub z Henry kiem i wy danie na świat dzieci, wziął pod uwagę jej inty mne związki z Arturem.

Jednak papieże XVI stulecia by li zręczny mi graczami polity czny mi. Juliusz II wiedział, w jaki sposób zabezpieczy ć swoje interesy, pisząc w dy spensie wy stosowanej do Anglii21, że małżeństwo „by ć może” zostało skonsumowane. O to jedno stwierdzenie spierano się przez kolejne wieki. (Papieska bulla zawierała sformułowanie, że zwierzchnika Kościoła poinformowano, iż małżeństwo angielskiego księcia i hiszpańskiej księżniczki „by ć może” zostało skonsumowane. W ory ginale to stanowisko oddano za pomocą słowa forsan, gdzie rdzeń fors tłumaczony jest jako „przy padek”. Zwy kle wspomniane słowo jest przekładane jako „by ć może”, ale czasem – o czy m wspomina w swojej książce David Starkey – stosuje się go, chcąc zaakcentować pewien fakt, że „coś się trafiło” albo „stało się przy padkiem”. W takim rozumieniu słowa znaczenie fragmentu bulli by łoby zgoła inne: że książęce małżeństwo zostało „przy padkiem skonsumowane”. Owa dwuznaczność by ła wówczas dla Juliusza II ogromny m ułatwieniem i pozwalała odłoży ć rozstrzy gnięcie niewy godnego problemu na przy szłość – przy p. red.). Dwa dni później ustalono w Londy nie warunki ślubu, a siedemnastoletnia Katarzy na udała się do pałacu biskupa Salisbury na Fleet Street22, gdzie została oficjalnie zaręczona z jedenastoletnim księciem Henry kiem. Jej rodzice obawiali się ry chłego wy buchu wojny z Francją, toteż z coraz większą desperacją starali się podpisać nowy akt małżeństwa. Jak się miało okazać, nie by ł on korzy stny dla Katarzy ny. Cena 200 ty s. skudów posagu, jaki miała wnieść, nie zmieniła się od czasu ślubu z Arturem. Henry k VII zaakceptował połowę tej sumy, ponieważ zapłacono już pierwszą ratę za małżeństwo z jego starszy m sy nem. Ty mczasem Katarzy na musiała pozostać w Anglii. Jej utrzy manie by ło zależne od Henry ka. Monarcha nie miał zamiaru oddać jednej trzeciej pieniędzy, należny ch wdowie z dóbr Artura, a fakt, że jej posag nigdy nie został w pełni wy płacony, zapewniał mu podstawy do takiego działania 23. Inny mi słowy, rozpoczy nały się problemy. Przy szłość Katarzy ny w końcu by ła zabezpieczona. Jednakże nie mogła poślubić Henry ka – który ukończy ł dopiero dwanaście lat trzy dni po zaręczy nach – do czasu, gdy osiągnie on czternasty rok ży cia – ona sama wówczas miała już by ć dziewiętnastoletnią kobietą 24. Ty m samy m dzieciństwo księżnej zostało na siłę i w sztuczny sposób przedłużone o kolejne dwa lata.

1 CSP Hiszpania, 1, 322. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 2 CSP Hiszpania, 4, 572. 3 Nicolas, Privy Purse expenses of Elizabeth of York, 103. 4 CSP Hiszpania, 4, 577. 5 CSP Hiszpania, 1, 278. Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 86. 6 Hall, Hall’s Chronicle, 497.

7 Gairdner, Letters and papers, t. 2, 102. 8 CSP Hiszpania, 1, 246. CSP Hiszpania, 4, 572. 9 Chaire, Physicians. Perry, Sisters to the King, 62. 10 L&P, 4–3, 2579. 11 CSP Hiszpania, 1, 325. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 12 L&P, 2–2, 3374–5, 4196. 13 CSP Hiszpania, 1, 420. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 14 Nicolas, Privy Purse expenses of Elizabeth of York, 33, 179. 15 Tamże, 48. 16 Weir, Henry VIII, 4. 17 CSP Hiszpania, 1, 360. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 18 Tamże. 19 CSP Hiszpania, 1, 364. 20 CSP Hiszpania, 1, 370. Archivo General de Simancas, Patronato Real, leg. 53, doc. 77. 21 Scarisbrick, Henry the Eighth, 187–88. 22 Thomas i Thornley, Great Chronicle of London, 323. 23 CSP Hiszpania, 1, 364, 375–385. Starkey, Sześć żon, 102. 24 CSP Hiszpania, 1, 364.

14 UPUŚĆ MI KRWI Durham House, Londyn Sierpień 1504 roku

D

oktor Juan szukał ży ły na ciele Katarzy ny. Księżna by ła blada, nie chciała jeść i po raz kolejny rozchorowała się. Nadszedł zatem czas na upuszczenie jej krwi. Juan miał odpowiednie kwalifikacje, a podopieczna wy brała tę właśnie metodę leczenia. Wolała to niż inny, ulubiony sposób lekarzy – przeczy szczanie. Najprawdopodobniej Katarzy na by ła przy zwy czajona do upuszczania krwi przez niewielkie nacięcie ży ły na ręce, nodze lub szy i, z którego krew kapała do niewielkiej miski. Angielscy medy cy korzy stali z podręcznika 1, wzorując się na zamieszczony m w nim ry sunku nagiego mężczy zny z zaznaczony mi 24 ży łami, przeznaczony mi do upuszczania krwi – z który ch każda miała by ć odpowiedzialna za określone dolegliwości. W jedny m z włoskich manuskry ptów, pochodzący m z początku XVI wieku, dodano 20 kolejny ch punktów2 na cały m ciele – od czoła, przez pachwinę, aż po stopy. Przy tej okazji doktor Juan otrzy mał rozkaz dwukrotnego przeprowadzenia zabiegu – na ręce i kostce. Rzeczony medy k należał do dworskiej świty Katarzy ny i wśród Hiszpanów cieszy ł się opinią osoby „dobrze wy konującej tę pracę” 3. Jednak – ku zaskoczeniu wszy stkich – krew nie pojawiła się. Zdawać by się mogło, że księżna – osamotniona i pogrążona w depresji – miała upuszczoną już całą krew. Ta sy tuacja by ła ty lko jedny m z wielu dramaty czny ch objawów choroby, atakującej młodą kobietę w ciągu siedmiu długich, niespokojny ch lat wdowieństwa. Nagłe dreszcze, „szaleństwa brzucha” 4, oblewające nieszczęsną gorące i zimne poty, długotrwała gorączka, przeziębienia i kaszel w środku lata wprawiały medy ków – nie wy łączając genueńskich ekspertów, przy słany ch do niej przez króla Henry ka – w zakłopotanie. Trudno nie zauważy ć, że przy czy ną ty ch schorzeń by ły nieszczęście, samotność i wrażliwość dziewczy ny, niemogącej znaleźć porozumienia z mężczy zną, który winien zapewnić jej opiekę – Henry kiem VII. Jadła niewiele. „Jej cera

całkowicie się zmieniła”, relacjonował w 1504 roku strapiony Estrada 5. Chociaż wcześniej często chorowała, jej ży cie nigdy nie by ło z tego powodu zagrożone. Za to tego samego dnia potrafiła narzekać, iż odczuwa zarówno zimno, jak i gorąco. Upuszczanie krwi miało na celu wy równanie nastroju i by ło standardową prakty ką medy czną, szczególnie zalecaną w czasie gorączki. „Otwieramy ży łę, aby ciało wy daliło złą krew, a reszta posoki się schłodziła”, wy jaśnił XVI-wieczny francuski chirurg, Ambroise Paré 6. Medy czne ry tuały upuszczania krwi i przeczy szczania, łączące potencjalnie silną lub gwałtowną fizy czną reakcję z sy mboliczną mocą krwi, wy miocin i ekskrementów, miały tę zaletę, że pacjent znajdował się w centrum zainteresowania. Katarzy na, o którą świat zdawał się w ogóle nie troszczy ć, przy najmniej podczas choroby by ła otoczona opieką, czując zainteresowanie lekarzy oraz inny ch członków dworu. W pośredni lub bezpośredni sposób mogła skupić na sobie uwagę. Jeśli przy pomnimy sobie wy mówki7 Izabeli, mające na celu opóźnienie wy jazdu córki do Anglii (jako powód tej zwłoki królowa wskazy wała na kolejne choroby Katarzy ny – przy p. red.), nie sposób nie zauważy ć, że kłopoty zdrowotne dziewczy ny zaczęły się o wiele wcześniej – gdy miała piętnaście lat i towarzy szy ła jej świadomość ry chłego rozstania z rodziną oraz przy jaciółmi, a także wy jazdu do obcego, odległego kraju. Współcześni jej uważali, że potrafiła rozchorować się „na ży czenie”, odnajdując sposób na pojawienie się żądany ch dolegliwości w zaprzestaniu jedzenia. „Nieregularne spoży wanie posiłków oraz pokarmy, które przy jmuje, sprawiają, że nieprawidłowo miesiączkuje” 8, relacjonował w 1510 roku pewien zaprzy jaźniony obserwator. Jej niewłaściwe odży wianie się 9 przy sparzało zmartwień osobom z najbliższego otoczenia księżnej. Pojawiło się wiele klasy czny ch objawów chorobowy ch, które dziś zaliczy liby śmy do zaburzeń odży wiania, jak choćby jadłowstręt psy chiczny. Henry k VII by ł coraz bardziej zaniepokojony zaistniałą sy tuacją, poprosił więc sy na o wy stosowanie prośby do papieża, by Ojciec Święty nakazał Katarzy nie regularne przy jmowanie poży wienia. Pismo, odesłane przez zwierzchnika Kościoła, zostało wprawdzie opatrzone błędną datą, ale nie pozostawiało wątpliwości co do faktu, że najbliżsi coraz bardziej niepokoili się o księżną. Na jego podstawie książę Walii mógł zmusić Katarzy nę do przerwania postu, absty nencji i modlitwy, w który ch przejawiała niezwy kłą gorliwość, zagrażając ty m samy m swemu zdrowiu i możliwości zajścia w ciążę 10. Juliusz II został poinformowany, że jej poświęcenie by ło wy jątkowe: „nieustannie wy znawała i przestrzegała święty ch przy siąg i modlitw, postów, absty nencji i nakazu pielgrzy mek, i zamierza je konty nuować”. Młoda kobieta przejawiała już intensy wność doznań i perfekcjonizm, zwiększający ch jej upór i determinację. W owy m czasie wy wołały one u niej chorobę. „Żona nie ma pełnej kontroli nad własny m ciałem”, rzekł papież do księcia. „A poświęcenie i post, jeśli staną na drodze do odzy skania zdrowia fizy cznego czy urodzenia dzieci [...] mogą

zostać zakwestionowane przez inny ch”. „Ponieważ mężczy zna jest przewodnikiem kobiety, a wy chowy wanie dzieci stanowi jedną z najważniejszy ch powinności małżeństwa [...], przy znajemy Wam władzę w celu powstrzy mania Katarzy ny przed dalszy m poświęcaniem się” – konty nuował papież. „Bez Waszej zgody nie wolno jej brać udziału w nabożeństwach i modlitwach, postach, absty nencji i pielgrzy mkach ani żadny ch inny ch przedsięwzięciach, które mogły by stanąć na drodze do spłodzenia dzieci”, dodał. Nadmienił również, że książę Walii miał prawo „na podstawie obserwacji wy darzeń przeszkodzić jej w rozpoczęciu postu czy też inny ch czy nności lub zapobiec złamaniu zakazu”. Zaburzenia odży wiania wy wołały u Katarzy ny nieregularne miesiączkowanie. W wieku dwudziestu kilku lat okres miała raz na ponad dziewięć ty godni. Ówczesne problemy z jedzeniem mogły ty m samy m wpły nąć na późniejszą zdolność do wy dania na świat następców tronu11. Co pewien czas głodziła się, inny m razem narzekała na brak jedzenia – zwłaszcza w dni, kiedy spoży wano wy łącznie ry bę. „Skoro nie czuję się dobrze, a wolno zjeść ty lko ry bę, niemożliwe by łoby podanie mi mięsa, nawet gdy by m umierała w pałacu króla”, skarży ła się w marcu 1509 roku. „Na każdego, kto spoży wa pieczeń, spogląda się niczy m na herety ka” 12. Choroba i depresja stały się niemal trwały m elementem ży cia Katarzy ny, wy pełnionego niecierpliwy m wy czekiwaniem na to, co przy niesie przy szłość. Opanowało ją nieodparte odczucie porzucenia przez ty ch, którzy mieli się o nią zatroszczy ć – rodziców i teścia 13. Jedna z najdłuższy ch chorób, jaką zdiagnozował u niej hiszpański lekarz, trwała kilka lat. Dopiero w lipcu 1507 roku wspomniany medy k wy słał raport, donosząc, że twarz kobiety nabrała rumieńców po raz pierwszy „odkąd przy by ła do tego królestwa” pięć i pół roku wcześniej 14. Nawet on by ł zdania, że główne przy czy ny dolegliwości tkwiły w umy śle i sercu dziewczy ny. „Odczuwa teraz ból duchowy, a jej lekarz nie potrafi uleczy ć ty ch dolegliwości”, wy jaśnił. Lekarstwem, jakie ośmielił się zasugerować ojcu młodej damy, by ła po prostu rodzicielska troska, której brak Katarzy na dotkliwie odczuwała. Owa opieka, twierdził, by ła jedy ną nadzieją. Jej hiszpańscy zwolennicy twierdzili później – jakkolwiek brzmi to wręcz nieprawdopodobnie – iż po spotkaniu wielkich medy ków zawy rokowano, jakoby „przy czy ną choroby młodej kobiety by ło dziewictwo i brak [inty mny ch] kontaktów z Arturem. Jeśli Katarzy na poślubi człowieka, który potrafił obchodzić się z kobietami, jej dolegliwości miną” 15. Uważano, że w rzeczy wistości potrzebowała jedy nie prawdziwego mężczy zny w swoim łożu, pragnąc zarazem, co zrozumiałe, odrobiny miłości. Oczy wista przy czy na choroby księżnej leżała w psy chice. Teraz stała się opuszczoną i bezsilną wdową, w obcy m kraju, nie znając języ ka. Jej ojciec i teść spierali się o pieniądze, zaś planowany ślub z Henry kiem by ł sprawą niepewną, uzależnioną od burzliwy ch wód europejskiej polity ki. Naturalnie Katarzy na miała skłonności do dramaty zowania i wy olbrzy miania

problemów. Upór, skupienie na własnej godności i jednoczesne posłuszeństwo wobec Boga i rodziców mogły jedy nie pogorszy ć sy tuację. Katarzy na stała się polity czną kartą przetargową o zmiennej wartości. Matka i ojciec wy magali od niej całkowitej lojalności i – w razie potrzeby – akty wnego wspierania ich celów. I tak oto w październiku 1503 roku Izabela przy słała córce instrukcje. Jeśli król Anglii nie odpowie na hiszpańskie żądania odnośnie militarnego wsparcia w konflikcie z Francją, zadaniem księżnej by ło zebranie dwóch ty sięcy piechoty 16. Katarzy na miała 17 lat – ty le co Izabela, gdy zawarła pokój ze swy m bratem przy zwierzęcy ch posągach z Guisando. Polecenie to w drasty czny sposób przy pominało dziewczy nie, że by ła dorosła, choć zdawała się tego nie akceptować. Pieniądze od początku by ły problemem. Matka nauczy ła ją, że hojność stanowiła zaletę i oznakę wy sokiej rangi. Katarzy na powinna zatem oddawać szaty damom dworu, obdarowy wać je prezentami i zapewniać odpowiednie posagi, by mogły godnie wy jść za mąż. Sama również musiała nosić się stosownie do okazji. Gdy by owdowiała księżna – jak ją nazwano – otrzy my wała pieniądze z terenów należący ch do zmarłego męża, mogłaby robić to wszy stko z prawdziwą dumą. Zamiast tego stała się pozy cją na liście w ukochany ch przez Henry ka VII i ściśle przezeń kontrolowany ch księgach rachunkowy ch. By ł to zwiastun niechy bnej katastrofy. Katarzy na nie miała pojęcia o wy sokości majątku i swobodnie nim dy sponowała. Strapiony de Puebla kilkakrotnie ostrzegał rodziców o „wielkiej szczodrości” ich córki17. „Księżna jest niezwy kle hojna, a tutaj nie brak ludzi, którzy ochoczo zerwaliby z niej srebro i klejnoty ”, donosił18. Izabela i Ferdy nand oczekiwali od angielskiego władcy należy tej opieki nad ich córką. „Trudno nam uwierzy ć, że król nie wy pełnia swoich zobowiązań wobec niej, zwłaszcza w tak trudny m okresie” 19, odpisali de Puebli po śmierci Artura. Dy plomata, świadomy skąpstwa Henry ka, już wcześniej przestrzegał hiszpańskich monarchów przed zostawieniem dziewczy ny na jego łasce. Niemniej rodzice Katarzy ny nakazali jej posłuszeństwo wobec króla. Przede wszy stkim nie powinna zaciągać długów czy też wy dawać złotej i srebrnej zastawy, którą przy wiozła ze sobą (według ich zamy słu miała zostać wliczona w zapłatę ostatniej części posagu). Skoro księżna potrzebowała pieniędzy, powinna wy doby ć je od Henry ka. Niebawem po śmierci Artura oznajmili: „kilka osób doniosło nam, iż w ich opinii księżna Walii nie powinna przy jmować od króla Anglii żadny ch datków na utrzy manie jej domostwa i dworzan”. „Nie rozumieją jednak, że ona nie ma innego wy jścia” 20. Katarzy na, nadal bierna i posłuszna, przy stała na żądanie rodziców. W rzeczy wistości Henry k zaczął ograniczać budżet sy nowej. Według raportów pochodzący ch z jego ksiąg przy dzielał jej pieniądze, odkąd zjawiła się w Londy nie. Latem wy słał 300 funtów na trzy miesiące 21 (co w przeliczeniu na wartość dzisiejszy ch pieniędzy wy nosiło około 40 ty s. funtów miesięcznie). Jeśli coś zostało, „powinno by ć oddane księżnej, by mogła wy dać pieniądze

zgodnie z upodobaniem” 22. W listopadzie 1503 roku ustalono jej budżet na ty siąc funtów rocznie lub 831,6 szy lingów i 8 pensów miesięcznie, bez możliwości wy dania pieniędzy, które zostały 23. Henry k zatroskał się również o zdrowie sy nowej, przy sy łając najlepszy ch lekarzy w Anglii, zapewniając jednocześnie o swoim uczuciu, którą darzy ją jak własną córkę. Gdy zby t długo nie otrzy my wał od niej dobry ch wieści, wy rażał w listach do niej – pisząc po łacinie, w języ ku który oboje rozumieli – swoje zmartwienie jej stanem zdrowia 24. Henry k najpewniej nie spodziewał się, że utrzy mując Katarzy nę, będzie musiał poradzić sobie z uciążliwy mi dworzanami sy nowej zamieszkujący mi Durham House. Sama księżna nie umiała okiełznać ich warcholstwa. Po wy eksmitowaniu Geraldiniego, Elvira wiodła teraz spory z Juanem de Cuero, który to przechowy wał klucze do skrzy ń z biżuterią i srebrem Katarzy ny. Mąż guwernantki, Pedro Manrique, wy kłócał się ze wszy stkimi, stając ty m samy m na drodze ślubny m negocjacjom 25. Elvira otrzy mała instrukcje z Hiszpanii z żądaniem, by „wy ciszy ła rozpętaną burzę najlepiej jak potrafi” 26. Nietrudno wy obrazić sobie, że będąc surową guwernantką, równie ry gory sty cznie postępowała w roli małżonki. Od tej pory mąż, z który m kiedy ś procesowała się o własny posag27, nie pojawiał się już w listach. Elvira i jej ary stokraty czny małżonek gardzili de Pueblą – mężczy zną, który czy nił co w jego mocy, by doprowadzić do kolejnego ślubu Katarzy ny. Problemem by ła proweniencja dy plomaty. Nie by ły to bowiem dobre czasy dla hiszpańskiego marrano, wy wodzącego się z rodziny nawrócony ch ży dów. Gdy przeby wał w Anglii, jego jedy na córka została aresztowana w Sewilli przez inkwizy cję 28. De Puebla wy błagał u Izabeli wstawienie się za nią. Królowa by ła podejrzliwa wobec dy plomaty

i przy puszczalnie ignorowała jego listy. Katarzy na –

prawdopodobnie pod wpły wem Elviry – podzielała jej uprzedzenia 29, niesprawiedliwie nim gardząc – podobnie jak część możniejszy ch ary stokratów, stale wy sy łany ch z Hiszpanii przez Izabelę i Ferdy nanda. Młoda wdowa całkowicie straciła kontrolę nad swoim dworem. W sierpniu 1504 roku poprosiła Henry ka o ingerencję, on jednak wolał unikać spotkania z ty m osobliwy m „gniazdem os”. Ubolewał, że jej służący nie potrafili ży ć w zgodzie, lecz nie mógł pozwolić sobie na rozstrzy ganie ich sporów. Zamiast tego wy sy łał Elvirze cenne prezenty, wśród nich nakry cia głowy i złotą figurkę św. Piotra, w nadziei, że w ten sposób pomoże jej w rozwiązaniu problemów30. W końcu został zobligowany do interwencji, choć nie chciał, by informacja ta dotarła do księżnej. Ży czy ł sobie raczej, by dziewczy na dorosła i skoncentrowała się na swoich obowiązkach. Później tego roku Katarzy nę zaczęła martwić inna kwestia. Podpisawszy porozumienie o ślubie, rodzice nagle zamilkli. Stroskaną córkę doszły słuchy o ich chorobie. Siostra Joanna

doniosła jej o dreszczach i gorączkach matki. 26 listopada 1504 roku Katarzy na napisała do nich obojga, prosząc o informacje. Twierdziła, że od Ferdy nanda nie miała wieści od roku31, poza ty m nie odczuje „zadowolenia ani radości” 32, dopóki nie ujrzy listu od matki z zapewnieniem o powrocie do zdrowia. Owego tragicznego dnia w Medina del Campo – gdzie 15 lat wcześniej angielscy ambasadorowie negocjowali zaręczy ny infantki z Arturem – król napisał list do córki. Ukochana matka Izabela właśnie zmarła. „Jej śmierć przepełniła nas najgłębszą żałobą, jaka ty lko może spotkać w ty m ży ciu, ponieważ straciliśmy najwspanialszą żonę, jaką kiedy kolwiek mógł mieć król”, powiedział. „Nasze serca przeszy ł smutek” 33. By ł to podwójny cios. Młoda kobieta nie ty lko utraciła matkę, lecz także status – nie by ła już bowiem córką potężnej królowej Kasty lii. Śmierć Izabeli mogła wstrząsnąć polity czny mi sojuszami w Europie i traktatami ślubny mi czołowy ch dy nastii. Nową królową Kasty lii została siostra Katarzy ny – Joanna – mimo faktu, że zarówno według męża, jak i ojca jej niestabilność emocjonalna stanowiła przeszkodę w należy ty m sprawowaniu rządów. Za to status młodej wdowy ograniczał się teraz jedy nie do pozy cji córki króla Aragonii. W porównaniu z potężną Izabelą Ferdy nand by ł stosunkowo słaby m europejskim monarchą. Jednak w 1505 roku rozpoczął z Henry kiem negocjacje w sprawie odnowienia i rozszerzenia ich sojuszu. Ojciec dał Katarzy nie do zrozumienia, iż od tej pory w kwestiach utrzy mania miała całkowicie polegać na królu Anglii. „Przekażcie mojej córce księżnej, iż w ty ch wszy stkich sprawach winna by ć posłuszna królowi Anglii i pełna szacunku dla niego [...] w ten sposób bardziej ją pokocha i zapragnie uczy nić dla niej więcej”, napisał do de Puebli w czerwcu tego roku34. W rzeczy wistości Ferdy nand udzielił Katarzy nie nagany. Ponieważ Henry k cały czas ograniczał jej finanse, skłonna do ugody dziewczy na zaczęła się buntować. Księżna zignorowała zakaz poży czania pieniędzy. „Mam w Londy nie dług i nie wy dałam ty ch pieniędzy ani na ekstrawaganckie zachcianki, ani nawet na pomoc moim ludziom, którzy bardzo jej potrzebują, lecz na poży wienie”, odpisała ojcu35. „Król Anglii, mój panie, nie spłaci owy ch długów, chociaż rozmawiałam z nim przed jego radą, cała we łzach”. Henry k okazy wał jej wszy stkie uczucia oprócz miłości. „Powiedział, że nie jest zobowiązany do ofiarowania mi czegokolwiek, a ży wność zapewnia mi z dobrej woli, ponieważ Wasza Wy sokość nie dotrzy małeś obietnicy, nie spłaciwszy mojej części posagu. Odparłam z przekonaniem, że w najbliższy m czasie uregulujecie tę należność, król jednak by ł pełen scepty cy zmu”. Dla Katarzy ny zaistniała sy tuacja oznaczała ubóstwo. Jedy ny m sposobem na zdoby cie pieniędzy, który ch tak potrzebowała, by ło wy przedawanie jej przedmiotów. „Mam same halki, dlatego, zaklinam na ży cie Waszej Wy sokości, sprzedałam kilka bransoletek, by kupić sobie suknię z czarnego aksamitu, gdy ż nie miałam się w co ubrać. Zachowałam ty lko dwie nowe brokatowe

kreacje, przy wiezione z Hiszpanii” 36. Katarzy na skarży ła się, uży wając najbardziej dosadnego języ ka, jakim śmiała zwracać się do ojca, i nakazała de Puebli przy pomnieć królowi o swojej nędzy. Miał „przekazać mu w prosty ch słowach, że ubóstwo jego córki i niemożność zapłaty za jedzenie jest plamą na jego honorze” 37. Możliwe, że kobieta wy dawała pieniądze na suknie, jednak swą nędzę opisała w najbardziej dramaty czny sposób. Pieniądze na ży wność stały się najważniejszy m źródłem skarg. „Cały świat wie, że mam [długi] ty lko z tego powodu, że jem” 38, twierdziła. By ła w ty m pewna przesada, ale Katarzy na po raz pierwszy w ży ciu wy kazała się walecznością. Wspomniała nawet w liście, że jeśli zechce wy zwolić się z sy tuacji, będzie musiała sama znaleźć rozwiązanie. Nie zdawała sobie sprawy, do jakiego stopnia i jak szy bko całkowicie zmieni swoje postępowanie. Goście, którzy mieli brutalnie obudzić ją z bezwolnej bierności, by li już w drodze.

1 The Physician’s Handbook, Biblioteka Wellcome’a, WMS. 8004. 2 Anonim., „Collecta Jacobi”, w: Articella de Partibus in medicina pro anothomia. 3 CSP Hiszpania, 1, 398. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 4 Tamże. 5 Tamże. 6 Seigworth, „Bloodletting”. 7 CSP Hiszpania, 1, 300. 8 CSP Hiszpania, Suplement 1, 8. 9 Tamże. 10 Ehses, Römische Dokumente, xliii. Scarisbrick, Henry the Eighth, 9–10. 11 CSP Hiszpania, Suplement 1, 8. 12 CSP Hiszpania, 1, 603. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. Molins, Crónica, 383. 13 Berwick y de Alba, Fuensalida 435, cy towany w: Pérez, La Espaa, 24. 14 CSP Hiszpania, 1, 398, 517. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 15 CSP Hiszpania, 4, 572. 16 CSP Hiszpania, 1, 385. 17 CSP Hiszpania, 1, 401. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 18 CSP Hiszpania, 1, 439. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 19 CSP Hiszpania, 1, 321. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 20 CSP Hiszpania, 1, 321. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 21 Archivo General de Simancas, Patronato Real, leg. 52, doc. 185. CSP Spain, 1, 395.

22 Archivo General de Simancas, Patronato Real, leg. 52, doc. 185. CSP Spain, 1, 395. 23 Bentley, Excerpta Historica, 127, 129. 24 CSP Hiszpania, 1, 397. 25 CSP Hiszpania, 1, 360, 401. 26 CSP Hiszpania, 1, 354. Archiwum Narodowe, PRO 31/11/4. 27 Archivo General de Simancas, RGS, 149708, 170. 28 CSP Hiszpania, 1, 410. 29 Berwick y de Alba, Fuensalida, 493. 30 CSP Hiszpania, 1, 400–401. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 31 CSP Hiszpania, 1, 412. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 32 CSP Hiszpania, 1, 413. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 33 Gairdner, Memorials, 415–416. 34 Wood, Letters, t. 1, 134. 35 Tamże, 139. 36 Tamże, 138. 37 CSP Hiszpania, 1, 427. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 38 CSP Hiszpania, 1, 427. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4.

15 ZDRADZONA Durham House, Londyn Sierpień 1505 roku

K

atarzy nie nie podobał się żaden z dwóch portretów olejny ch – ani ten namalowany na

drewnie, ani ten wy konany na płótnie 1 – dostarczony ch jej do Durham House. Obrazy przy woły wały jednak szczęśliwe wspomnienia z dzieciństwa. Na obu malowidłach widniała podobizna Małgorzaty Habsburg, towarzy skiej księżniczki z północy, która na krótko rozweseliła surowy hiszpański dwór podczas swego małżeństwa z bratem Katarzy ny, Janem. Na rzeczony ch portretach przedstawiono bratową księżnej po ośmiu latach od momentu, gdy powróciła do Niderlandów jako młoda wdowa. Małgorzata by ła teraz kandy datką na żonę Henry ka VII, choć by najmniej nie pragnęła tego ślubu. Malarskie przedstawienia miały przy bliży ć królowi wy gląd przy szłej małżonki. Księżna chciała, aby wy konał je ulubiony jej arty sta – Michel, co też oznajmiła de Puebli. Prawdopodobnie miała na my śli wędrownego estońskiego malarza Michela Sittowa 2, który w przeszłości malował na dworze Izabeli Kasty lijskiej. Katarzy na pozowała arty ście po przy jeździe do Anglii. Z pewnością łaknęła kontaktu z człowiekiem, który znał języ k hiszpański i mógł opowiedzieć o wy darzeniach na kasty lijskim dworze. Michel Sittow stworzy ł subtelny, piękny obraz księżnej. Oczy kobiety spoglądają w dół, jakby w zamy śleniu, podczas gdy usta układają się w nieśmiały, tajemniczy uśmiech. Jej cera jest nieco przy bladła, a twarz trochę okrąglejsza niż na wcześniejszy ch, bardziej wy sty lizowany ch portretach z dzieciństwa, namalowany ch przez Juana de Flandesa 3. Kasztanowe włosy, zakry te według angielskiej mody, nabierają złotorudego blasku powy żej czoła, na które pada światło. Brwi młodej wdowy są delikatnie zary sowane. Szy ję księżnej zdobi gruby złoty łańcuch, składający się z liter „K” (w języ ku angielskim jej imię zaczy nało się właśnie od tej litery ) i biały ch oraz czerwony ch kwiatów, ułożony ch naprzemiennie. Kwadratowy dekolt szkarłatnej sukni został

upiększony mały mi złoty mi muszelkami, co stanowiło swego rodzaju hołd dla najpopularniejszego świętego w Hiszpanii – św. Jakuba, którego grobowiec Katarzy na odwiedziła przed wy pły nięciem do Anglii. Co ciekawe, arty sta namalował nad głową Katarzy ny delikatną aureolę. Sittow najprawdopodobniej uży ł jej portretu jako wzorca podczas tworzenia dwóch kolejny ch, niezwy kle podobny ch obrazów, przedstawiający ch Marię Magdalenę i Dziewicę Mary ję 4, by ć może dostrzegając w osobie księżnej ten sam kontrast służalczości i silnej woli. Na obu portretach miedziane włosy kobiet spły wają gęsty mi falami na ramiona. Wizerunek Marii Magdaleny przedstawia kobietę try skającą eroty czną zmy słowością, stanowiącą przeciwwagę dla skromnej Katarzy ny, którą oglądali londy ńczy cy podczas publiczny ch wy stąpień. Portrety Małgorzaty by ły częścią przewrotu, jaki dokonał się w sierpniu 1505 roku w nieco drętwy m ży ciu Durham House. Przy wieźli je prominentni goście, okazujący młodej wdowie szacunek i obsy pując ją komplementami. Owi wy słannicy zostali oddelegowani przez ród Habsburgów, którego głową wciąż by ł ojciec Małgorzaty, Maksy milian, majestaty czny cesarz Świętego Cesarstwa Rzy mskiego. Posłańcy przy nosili nowiny z jednego z najbardziej światowy ch, europejskich dworów, należącego do cesarskiego sy na – księcia Burgundii. Księżna nie zapy tała o przy czy ny odwiedzin, uznając, iż wspomniany książę Burgundii, jej szwagier Filip Piękny, pragnął po prostu ją wy różnić. Ambasadorowie przy wieźli także informacje o siostrze Katarzy ny, Joannie, która ponownie by ła w ciąży i oczekiwała rozwiązania w ciągu najbliższy ch ty godni. Później planowała wraz z małżonkiem Filipem opuścić Flandrię, by domagać się swoich praw do kasty lijskiego tronu. Żałoba w Durham House dobiegła już końca. Poprzedniego lata młoda wdowa dołączy ła do dworu Henry ka VII 5 i wraz z nim podróżowała między Richmond, Windsorem, Westminsterem i Greenwich. Król chętnie odwiedzał swoje posiadłości i urządzał łowy. Księżna uwielbiała polowania – zwłaszcza z sokołami – i zdawało się, że miło spędzała ów czas, choć później nagle zachorowała. Zaczęła również spoty kać się ze swoją – ponad dziesięć lat młodszą – szwagierką, księżniczką Marią oraz inny mi damami angielskiego dworu. Mimo to ży cie w Durham House wciąż nie by ło zajmujące. Emisariusze Filipa Pięknego ubarwili nagle to prozaiczne miejsce. Składali pocałunki na dłoniach Katarzy ny, padając przed nią na kolana. Nikt nie interesował się księżną w takim stopniu od czterech lat – od pamiętnego ślubu z księciem Arturem. Posłańcy traktowali ją nie ty lko jak dorosłą kobietę i przy szłą angielską królową, lecz także jak osobę wielce wpły wową. Twierdzili, iż posiadła władzę łączenia najpotężniejszy ch ludzi w Europie. Jeśli chciałaby zobaczy ć się z siostrą – a oczy wiście Katarzy na wy raziła takie pragnienie – sugerowali, aby zaproponowała Henry kowi spotkanie, w który m wziąłby udział on sam, Katarzy na, Joanna oraz jej mąż, Filip. Księżna mogłaby towarzy szy ć angielskiemu królowi i w ten sposób doprowadzić do szczęśliwego rodzinnego zjazdu. Pomy sł uradował Katarzy nę.

W takim razie – oznajmili delegaci – winna wy stosować wiadomość do Filipa. Katarzy na, zachęcana dodatkowo przez Elvirę, napisała list. De Puebla zauważy ł z niepokojem, iż zamorscy goście wy wierali na nią ogromny wpły w6. Odpowiedź od Filipa, własnoręcznie przezeń napisana, nadeszła bardzo szy bko – książę Burgundii pochwalał tak wspaniałą inicjaty wę. Z „całego serca” 7 pragnął zobaczy ć się z Henry kiem, zapy tując jednocześnie, czy król przy stałby na spotkanie pomiędzy angielskim miastem Calais a flamandzkim Saint-Omer. Zachwy cona Katarzy na obiecała jak najszy bciej napisać do angielskiego monarchy. Nie wiedziała, że właśnie została wy korzy stana i w niedalekiej przy szłości jej dzieciństwo bezpowrotnie dobiegnie kresu, a problemy pojawią się z całkiem nieoczekiwanej strony. W jej domostwie bowiem mieszkała zdrajczy ni – kobieta, którą traktowała niemal jak zastępczą matkę – Elvira Manuel. Katarzy na miała się niebawem przekonać, że guwernantka by ła lojalna wobec obcy ch. Epizod ten stanowił znaczący zwrot w ży ciu młodej kobiety, przy nosząc początkowo jedy nie ból i upokorzenie. Ponieważ po śmierci królowej Izabeli Kasty lię miała przejąć rzekomo obłąkana siostra Katarzy ny, Joanna, rozgorzał konflikt między jej mężem Filipem Burgundzkim a ojcem Ferdy nandem. Dla najmłodszej siostry by łoby najkorzy stniej, gdy by sp*rne tereny pozostały przy ojcu, wówczas bowiem, jako córka władcy Kasty lii, miałaby większe szanse na kolejny korzy stny mariaż. Inteligentny, przebiegły brat Elviry, Juan Manuel, by ł przy wódcą grupy popierającej Filipa. Wkrótce guwernantka zaczęła manipulować naiwną dziewczy ną, podburzając ją przeciw własnej rodzinie. Sam król Henry k nie kry ł zdziwienia, przekonawszy się, jak dalece jego sy nowa wspierała księcia Burgundii8. Zarówno Ferdy nand, jak i Filip potrzebowali sojuszników. Obaj też pragnęli poparcia Anglii. W opinii Juana Manuela najlepszy m sposobem na zawarcie sojuszu by ło spotkanie Filipa z Henry kiem VII. Katarzy na została wy brana na mimowolnego pośrednika. Ambasadorowie burgundzkiego księcia mieli uśpić czujność dziewczy ny. W ciągu ostatnich lat nikt nie by ł dla niej tak uprzejmy – nic zatem dziwnego, że wpadła w spry tnie zastawione sidła. Księżniczka, otrzy mawszy list od Filipa, nie posiadała się z radości. Naty chmiast też posłała po de Pueblę 9, zdradzając mu swoje zamiary wy słania pisma do angielskiego monarchy z prośbą o spotkanie z Joanną i Filipem, „nim siostra powije potomka” 10. De Puebla, lojalny wobec Ferdy nanda, by ł przerażony. Zaproponował, że osobiście doręczy list, planując skry cie, iż albo zgubi fatalną przesy łkę po drodze, albo wy jaśni Henry kowi całą sy tuację. Katarzy na, która nagle okazała swą władczość, nie wy raziła zgody, oświadczając, że list zostanie dostarczony do Richmond przez jednego z jej służący ch. Elvira zapewne zdradziecko „upomniała” Katarzy nę – wciąż nieświadomą powstałej wokół niej sieci intry g – by nie

przekazy wała listu wy słannikom Ferdy nanda. Gdy de Puebla poprosił, by dała mu trochę czasu na rozmowę z Elvirą o „sprawach domowy ch”, przy stała na to z radością. Mężczy zna udał się wraz z guwernantką do innej komnaty, po czy m, zebrawszy całą odwagę potrzebną, by stawić czoła owej budzącej grozę kobiecie, zdecy dował się na szczerą rozmowę. Bez ogródek oznajmił, że brat jej by ł zwy kły m zdrajcą, a list adresowany do księcia Filipa nie może zostać wy słany. Przy parta do muru Elvira, zgodziła się z nim. Nie miała jednak zamiaru dotrzy my wać słowa. Gdy ty lko de Puebla udał się do swoich komnat, wy słano gońca z listem do burgundzkiego księcia. Ambasador, powiadomiony o sy tuacji, pospiesznie zawrócił do Durham House, po czy m wbiegł do komnaty oszołomionej Katarzy ny, nalegając, żeby wy słuchała prawdy. Wiedział doskonale, że księżna – podatna na słowa Elviry psującej mu opinię przez całe lata – uważała go za człowieka gorszego. Ary stokraty czni wy słannicy z Hiszpanii również wpły wali na Katarzy nę, by ta spoglądała na marrano z góry. W owej chwili ten niski mężczy zna, w którego ży łach pły nęła ży dowska krew, stał przed nią, a po jego policzkach spły wały łzy. Błagał ją, by przy sięgła, iż nie zdradzi Elvirze ani słowa z ich rozmowy, po czy m przedstawił całą historię oszustwa. Katarzy na musiała nagle podjąć najtrudniejszą decy zję w ży ciu, wy bierając między kobietą, którą przez ostatnie cztery lata traktowała jak matkę, a mężczy zną, którego pochodzeniem i postawą tak dalece gardziła. By ć może by ła osobą naiwną, ale na pewno nie bezrozumną. Stosownie wy kształcono ją między inny mi w ty m celu, by broniła interesów swy ch rodziców. „Ma wspaniałe serce i kocha ojca bardziej niż siebie samą 11”, relacjonował później de Puebla. Naty chmiast też Katarzy na napisała do Henry ka z prośbą, aby zignorował wcześniejszy list, albowiem została wprowadzona w błąd. Błagała również, by „cenił interesy jej ojca, króla Hiszpanii, nad sprawy każdego innego władcy na świecie” 12. Katarzy na zawarła potajemny pakt z de Pueblą, w my śl którego musiała pozorować przed Elvirą, że niezmiennie pragnie spotkania. Guwernantka nie mogła się dowiedzieć o przejrzeniu jej zdradzieckich planów. W między czasie Katarzy na wręczy ła ambasadorowi jeszcze jeden list, który miał zostać doręczony do rąk własny ch Henry ka VII. „To ja zaproponowałam spotkanie... [a] ponieważ teraz świadoma jestem, co Wasza Wy sokość wie, zanoszę błagania, aby Wasza Wy sokość już o ty m nie my ślał” 13, napisała. W ciągu zaledwie kilku godzin Katarzy na wy doroślała. Mając dziewiętnaście lat, w końcu zrozumiała, że uległość nie zawsze jest opłacalna. Ślepe posłuszeństwo i bierność Katarzy ny sprawiały, że stała się kobietą bezbronną. Teraz dostała od losu cenną nauczkę. Ty lko ona sama mogła zadbać o własne interesy. Po zdradzie guwernantki młoda księżna przy pomniała sobie wcześniejszą sy tuację. Dla najbliższy ch zawsze starała się robić, co ty lko mogła, angażując się między inny mi w plany

małżeńskie dam dworu. Jej matka, Izabela Kasty lijska, często swatała ludzi, otaczając szczególną opieką kobiety z najbliższego kręgu i nadzorując sojusze zawierane wśród ary stokratów. Katarzy na pragnęła czy nić podobnie, jednakże uniemożliwiała jej to osłabiona pozy cja w Anglii oraz skromne zasoby finansowe. Oprócz tego dwaj mężczy źni, odpowiedzialni za jej przy szłość, poświęcali dziewczy nie coraz mniej uwagi, nie posiadała więc wy starczający ch środków, by wnieść wkład w posagi swoich dam dworu. „Powinny wy jść za mąż”, pisała w jedny m z listów do domu, „a ja nie mam niczego, co mogłaby m im podarować” 14. O jej ukochaną damę dworu, Maríę de Rojas, z którą nawet spała w jedny m łożu, zabiegał sam przy szły hrabia Derby. Katarzy na uważała go za dobrą partię. By ł, jak powiedziała, „jedną z najważniejszy ch osobistości w ty m kraju” 15. Dama dworu odwzajemniała zresztą jego uczucia. Pod koniec 1504 roku podekscy towana Katarzy na napisała do domu, że młodzi by ć może wstąpią w związek małżeński. Obie kobiety ży wiły nadzieję, iż po ślubie María będzie mogła wciąż zamieszkiwać w domostwie księżnej. Katarzy na poprosiła ojca o pozwolenie na małżeństwo i gwarancję wy płaty posagu dla damy dworu. Nie spodziewała się jednak, iż na drodze stanie Elvira. María by ła wspaniałą partią – jedy ny m dzieckiem i dziedziczką bogatego hiszpańskiego właściciela ziemskiego. Guwernantka umiejętnie nie dopuściła więc do ślubu z Anglikiem, aranżując małżeństwo dziewczy ny ze swoim sy nem, Antoniem 16. Osobiste interesy zagłuszy ły w niej poczucie obowiązku. Nakłoniła Katarzy nę na wy mianę złotej i srebrnej zastawy, chociaż Ferdy nand surowo tego zabronił. Skarby te miały przecież stanowić część posagu, należnego Henry kowi za drugie małżeństwo. Jednak Elvira szy bko udowodniła, iż potrafi nagiąć nienaruszalne wcześniej zasady. Wkrótce więc Juan de Cuero – mężczy zna, który miał strzec pieniędzy – odkry ł, że zniknęło pięć najokazalszy ch srebrny ch talerzy i nieco biżuterii. „Elvira i don Pedro de Ay ala namówili księżną do oddania kilku osobom naszy jnika, brokatowego materiału i srebrny ch naczy ń” 17, relacjonował de Puebla w liście, zgłaszając brak drogocenności. Poinformował również o zaręczy nach Maríi de Rojas z sy nem Elviry. „Jestem zaskoczony ”, skomentował rzeczone zdarzenie 18. Można założy ć, że kosztowności skry cie przeznaczono dla zaręczonej pary. Natomiast afera doty cząca spotkania z Joanną i Filipem Piękny m rozerwała ostatecznie kokon, w który m ży ła Katarzy na. Niestety, de Puebla by ł pierwszą osobą, która miała odczuć te zmiany. Wprawdzie obronił młodą wdowę przed ośmieszeniem się, jednak ona wciąż obwiniała ambasadora o wiele problemów. W końcu Henry k VII zdecy dował o jej wy prowadzce z Durham House. Stało się to niebawem po wy jeździe Elviry do Flandrii (która umknęła do brata, rzekomo chcąc szukać u tamtejszy ch medy ków porady w kwestii swojego słabego wzroku). Według jednego z członków dworu w ży ciu mieszkańców domostwa nastała „straszna godzina” 19. Infantka twierdziła, że nie

miała już żadny ch pieniędzy. „Odkąd przy jechałam do Anglii nie otrzy małam ani jednego maravedí [hiszpańska waluta] poza ty mi, które dawano mi na poży wienie, a i tak suma ta nie uchroniła mnie od zaciągnięcia długów w Londy nie” 20, skarży ła się w liście do ojca w grudniu 1505 roku. „Najbardziej martwi mnie fakt, iż moi służący i damy dworu są w rozterce, nie mają bowiem jak zaopatrzy ć się w ubrania”. Starała się pozy skać pomoc od de Puebli, on jednak potrafił wskórać jedy nie ty le, by została przeniesiona z Durham House do pałacu w Richmond. Kilka „poważny ch ataków gorączki”, które nastąpiły w ciągu dwóch ostatnich miesięcy, by ły spowodowane najpewniej postępowaniem wy słannika. Księżna nalegała, aby naty chmiast go zwolnić i przy słać na jego miejsce bardziej kompetentną osobę. Katarzy na spotkała się z Joanną przez zwy kłe zrządzenie losu. Gdy w sty czniu 1506 roku jej siostra i Filip w końcu wy pły nęli z Flandrii do Hiszpanii, niekorzy stne wiatry zepchnęły ich statek do portu w Melcombe Regis, w pobliżu Wey mouth w Dorset. Przeznaczenie sprawiło, że spotkanie, które Katarzy na najpierw starała się zorganizować, później zaś odwołać, wreszcie doszło do skutku. Oczy wiście Henry k wy korzy stał sy tuację, by rozmówić się z Filipem. Książę pozostał w Anglii niemal trzy miesiące. Bez wiedzy Katarzy ny król podpisał tajny traktat windsorski, zobowiązując się w nim strzec Filipa przed „wrogami”, czy li wspierać go w walce o przejęcie kontroli nad Kasty lią 21. Dla Katarzy ny jednak przy jazd Burgundczy ków oznaczał spotkanie z siostrą – niewidzianą od dziewięciu lat. Miała również poznać swojego szwagra, sły nącego z trudnego charakteru. Księżna dotarła do Windsoru w ciągu dwóch godzin od przy jazdu Filipa, jednak Joanny nigdzie nie by ło, jako że mąż pozostawił ją z ty łu, na wy brzeżu. Katarzy na i jej szwagierka Maria czy niły co mogły, by zabawić zrzędliwego, aroganckiego mężczy znę. Zaprowadzono wszy stkich do królewskiej jadalni, w której „lady księżniczka tańczy ła z hiszpańską lady w wy tworny ch hiszpańskich szatach. Po kilku tańcach lady Katarzy na odeszła, a [...] lady Maria rozpoczęła zabawę z angielską damą dworu”. Księżna starała się zabawić szwagra, wciąż trzy mającego się na uboczu. „Katarzy na poprosiła króla Kasty lii [jak nakazał się ty tułować] do tańca. Odmówił jednak dwukrotnie, po czy m odparł, iż by ł przecież mary narzem, „a [...] mimo to namawiano [go] do tej rozry wki. I nie zatańczy ł ani razu”. Po takim afroncie wcześniejsza sy mpatia młodej wdowy do szwagra zniknęła bezpowrotnie. (Ta osobliwa bądź co bądź odpowiedź Filipa nie została wy jaśniona, choć zapewne należy ją wiązać ze zdradzieckim działaniem Juana i Elviry. Filip wiedział, że Katarzy na – świadoma od pewnego momentu całej intry gi – robiła wszy stko, by uniemożliwić mu wy prawę do Hiszpanii i wcześniejsze spotkanie z angielskim monarchą. Arogancja Filipa i sugesty wne ty tułowanie siebie „mary narzem” miały dać do zrozumienia Katarzy nie, że szwagier nie wy baczy ł jej, iż pragnęła zapobiec jego morskiej podróży – przy p. red.). Katarzy na usiadła razem z księżniczką Marią „na kobiercu pod baldachimem”, w miejscu

przeznaczony m dla wy soko sy tuowany ch osób. Filip i Henry k wciąż rozmawiali o swoich sprawach, a szwagierka Katarzy ny oczarowała później wszy stkich grą na flecie 22. Joanna przy by ła ponad ty dzień później, 10 lutego, na dzień przed wy jazdem siostry. Spotkanie by ło dość osobliwe i pozostawiło pewien niedosy t. Wraz ze swy mi dworzanami Joanna „wkroczy ła do Windsoru przez niewielki park i potajemnie przeszła na ty lną stronę zamku, do nowej wieży króla, gdzie – u podnóża schodów – Henry k ucałował ją i uściskał”. Filip oznajmił władcy, aby nie kłopotał się tak dalece – według niego angielski król nie musiał witać Joanny w tak godny sposób. W końcu doszło do spotkania obu sióstr. „Gdy król ją odpowiednio przy jął, księżna przy witała swą siostrę. Pozdrowiły ją również damy dworu oraz inne niewiasty ” 23. Po raz pierwszy od niemal sześciu lat Katarzy na zobaczy ła jednego z członków swej rodziny. Po raz pierwszy – i zarazem ostatni. Spotkanie by ło zby t krótkie i zakończy ło się niezręczną sy tuacją. Ponieważ młoda wdowa miała wy jechać następnego dnia wraz z Marią do Richmond, mogła spędzić w towarzy stwie siostry jedy nie kilka godzin – a Joanna odczuwalnie skróciła ich rozmowę. (Do Richmond niebawem wy ruszy ł także król Henry k, pragnąc możliwie najszy bciej pokazać znamienity m gościom swoje okazałe domostwo. Owy ch królewskich wspaniałości nie ujrzała jednak Joanna – arogancki małżonek odesłał ją na wy brzeże, po czy m sam wy ruszy ł w gościnę do angielskiego suwerena – przy p. red.). Najsmutniejszy by ł jednak fakt, iż starsza siostra Katarzy ny przy pominała niemal swój cień. Księżna bez trudu spostrzegła, jak bardzo cierpiała z powodu próżnego i pory wczego męża. Filip tolerował małżonkę ty lko przez wzgląd na jej ty tuł królowej Kasty lii. Pragnął przejąć kontrolę nad królestwem Joanny i zorganizować ży cie tak, by możliwie najrzadziej widy wać swoją połowicę. Po upły wie przeszło roku Katarzy na wciąż rozmy ślała o ty m wy darzeniu. W liście do Joanny wspominała o „wielkiej radości, którą sprawiło spotkanie [jej] i olbrzy mim cierpieniu, przepełniający m duszę kilka godzin później, gdy musiała wy jechać” 24. Gdy starsza siostra dotarła wreszcie do Hiszpanii z Filipem u swego boku, Ferdy nand uświadomił sobie, że utracił szanse przejęcia kontroli nad Kasty lią. Władca, tak bardzo wielbiony przez Machiavellego, wiedział, jak wy cofać się z dumą. Udzieliwszy swemu zięciowi ojcowskiej rady doty czącej rządów w swoim kraju, zaczął planować wy jazd do Włoch25. W czerwcu 1506 roku zawarto traktat o „bliskiej przy jaźni i sojuszu”, potwierdzający władzę Filipa nad Kasty lią. (Jednakże w celu asekuracji Ferdy nand naty chmiast rozkazał sporządzić tajny dokument, stwierdzając w nim, iż podpisał porozumienie ty lko ze strachu o swe ży cie). Obaj mężczy źni bezwzględnie zabronili Joannie pełnienia obowiązków królowej, ponieważ ich zdaniem przy czy niłaby się ty m samy m do „zguby i zrujnowania ty ch ziem” 26. Twierdzili, że nie by ła w stanie rządzić z powodu swoich „słabości i cierpień”. Inny mi słowy, Joannę oficjalnie uznano za obłąkaną. W ty m czasie pozy cja samej Katarzy ny straciła na znaczeniu. Priory tetem stały się

teraz zaręczy ny córki Henry ka VII Marii z sy nem Joanny, przy szły m cesarzem Świętego Cesarstwa Rzy mskiego, Karolem V, co oznaczało, iż najważniejsze sojusze między Anglią i Hiszpanią nie zależały już od młodej wdowy. Teraz stała się ona księżniczką drugiej kategorii. Katarzy na nie wiedziała, że rok wcześniej, w przededniu czternasty ch urodzin jej narzeczonego, doszło do incy dentu, który mógł spowodować jeszcze poważniejsze skutki. Na rozkaz swego ojca, książę uroczy ście wy powiedział przed biskupem Winchesteru Richardem Foxem zawartą wcześniej umowę małżeńską. Jako że by ł wtedy nieletni, zaręczy ny stały się nieważne. Nie mając zamiaru ich raty fikować 27, oznajmił: „ja, wy żej wspomniany Henry k, książę Walii, niemal osiągnąwszy dojrzałość, po latach zgody [...] nie aprobuję wspomnianego traktatu małżeńskiego ani wstąpienia z lady Katarzy ną w prawowity związek małżeński”. Rzeczona deklaracja nie wy kluczała wprawdzie mariażu (zwłaszcza że utrzy my wano ją w tajemnicy ), ale umożliwiała zerwanie zaręczy n. Inny mi słowy, księżna wdowa znalazła się w swoisty m zawieszeniu. 28 czerwca 1505 roku książę Henry k skończy ł czternaście lat, zatem wedle pierwotnej wersji ślubnego traktatu młodzi mogli się pobrać 28, chociaż w umowie zastrzeżono, że małżeństwo to mogło nie dojść do skutku w przy padku nieuregulowania wy sokości posagu w postaci stu ty sięcy skudów. Ferdy nand jednak nadal nie miał zamiaru tego uczy nić. Gdy przy szłość Katarzy ny stawała się coraz mniej pewna, we wrześniu 1506 roku Filip Piękny nieoczekiwanie zachorował i zmarł. Brat Elviry, Juan Manuel, który „rządził u boku króla Filipa wedle własny ch upodobań” 29, wy prawił nieco wcześniej w Burgos przy jęcie na jego cześć. Małżonek Joanny, bawiąc się wy śmienicie, skosztował zimnej wody, by co nieco się ochłodzić, po czy m zaniemógł i zmarł (najprawdopodobniej w wy niku ataku serca, wy wołanego szokiem – przy p. red.). Według relacji niektóry ch kronikarzy przy czy ną śmierci króla mogły by ć również kontakty z kobietami i udział w liczny ch zabawach. „Odszedł z powodu złego sposobu ży cia”, donosił jeden z obserwatorów30. Po zgonie zięcia Ferdy nand przejął kontrolę nad Joanną i królestwami. Sy tuacja Katarzy ny uległa naty chmiastowej poprawie. Ty mczasem jej siostra pogrąży ła się w głębokiej żałobie, która przekroczy ła wszelkie granice rozpaczy. Najpierw odmówiła rozstania się ze zwłokami męża, nakazując wozić je ze sobą w trumnie, nieustannie też urządzała nocne procesje po okolicy. Z czasem stawała się coraz bardziej nieobliczalna. „Bardzo często oddaje mocz – częściej niż ktokolwiek inny... Mawiają, że jej twarz i ciało są pokry te brudem. Jada na podłodze, bez obrusa i zastawy stołowej”, relacjonował jej by ły spowiednik, Diego Ramírez de Villaescusa 31. Podczas gdy siostra, będąc ofiarą Ferdy nanda i choroby umy słowej, podróżowała po Hiszpanii, Katarzy na postanowiła przedsięwziąć kroki dla poprawy swej sy tuacji. Zdecy dowała, by skoncentrować uwagę na teraźniejszości – wy datkach na ży cie – oraz przy szłości, czy li

dopilnowaniu, by ojciec zapłacił jej posag. Jednak najistotniejsze by ło zapewnienie sobie ży cia wiecznego, co wiązało się ze znalezieniem odpowiedniego spowiednika. W wy niku ty ch poszukiwań Katarzy na została uwikłana w jedy ny w swy m ży ciu miłosny skandal. Głęboko zaniepokojony ambasador ostrzegał, iż niebezpiecznie zbliży ła się do młodego mężczy zny, przeby wającego „w pałacu pośród kobiet” 32.

1 CSP Hiszpania, 1, 439. 2 Tamże. 3 http://www.museothy ssen.org/thy ssen/ficha _obra/32. 4 http://www.dia.org/the_collection/overview/full.asp?objectID=61540&image=1. http://www.kaiserfriedrich-museum-verein. de/cms/upload/bildergalerie/gemaelde/maria_mit_dem_kind.jpg 5 CSP Hiszpania, 1, 398. 6 CSP Hiszpania, 1, 440. 7 CSP Hiszpania, 1, 440. Archivo General de Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 19, f64R. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 8 CSP Hiszpania, 1, 439. 9 CSP Hiszpania, 1, 440. 10 Archiwum Główne w Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 19, f64R. CSP Hiszpania, 1, 440. 11 Archiwum Główne w Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 19, f65R. CSP Hiszpania, 1, 440. 12 Archiwum Główne w Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 32, f87R. CSP Hiszpania, 1, 441. 13 Archiwum Główne w Simancas, Patronato Real, leg. 52, doc. 159, f841R. CSP Hiszpania, 1, 443. 14 Wood, Letters, t. 1, 129. 15 CSP Hiszpania, 1, 413. National Archives, PRO 31/11/4. 16 CSP Hiszpania, 1, 439. National Archives, PRO 31/11/4. 17 Tamże. 18 Tamże. 19 CSP Hiszpania, 1, 539. 20 Wood, Letters, t. 1, 130–134. 21 CSP Hiszpania, 1, 452, 453. 22 Wood, Letters, vol. 1, 136. 23 Tamże. 24 CSP Hiszpania, 1, 533. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 25 CSP Hiszpania, 1, 472.

26 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1. (Joanna) 11. 27 Herbert, Autobiography, 389. 28 CSP Hiszpania, 1, 364. 29 Aram, Juana the Mad, 87. 30 Aram, Juana the Mad, 87, cy tat z Anonima, Continuación de la crónica de Pulgar, 31 Aram, Juana the Mad, 97–100. 32 CSP Hiszpania, CSP Hiszpania, 1, 364.

16 WYZNANIA Pałac Richmond Kwiecień 1507 roku

K

atarzy na klęczała przed człowiekiem, budzący m w niej żarliwą lojalność. W ży ciu nauczono ją, by słuchała przede wszy stkim królów, męża i księży. Na monarchów nie mogła liczy ć, mąż by ł dla niej na razie nieosiągalny, pozostał więc wy słannik Boga, któremu w końcu mogła zaufać. Spowiedzi kobiety wy słuchał młody hiszpański zakonnik, Diego Fernández. Księżna powierzy ła mu swoje sekrety, a duchowny miał pomóc jej w odnalezieniu drogi do Nieba. Katarzy na prosiła o przy słanie nowego hiszpańskiego spowiednika przez ponad dwanaście miesięcy. W kwietniu 1506 roku, cztery i pół roku od momentu przy by cia do Anglii, napisała do ojca z nowego domu w Richmond, iż potrzebuje hiszpańskiego spowiednika, jako że „nie rozumie języ ka angielskiego ani nie włada tą mową” 1. Choć od jej przy jazdu minęło wiele lat, wciąż by ła odizolowana od reszty dworu. Gorąco pragnęła, by przy słano „mnicha z zakonu obserwantów, który często pisuje listy ”. Niebawem też znalazła odpowiedniego człowieka. Nie ma pewności, skąd pojawił się młody zakonnik Diego Fernández, ale w kwietniu 1507 roku miał już pewną pozy cję u boku Katarzy ny 2. Po małżonku i ojcu stał się najważniejszy m mężczy zną jej ży cia. Wy znaczenie spowiednika by ło pierwszy m niezależny m działaniem księżnej, a zarazem przy czy ną jednego z najsilniejszy ch zauroczeń kobiety. O ile Geraldini został uznany za zdrajcę, o ty le brat Diego to „najlepszy spowiednik, jakiego może pragnąć niewiasta o mojej pozy cji” 3. Katarzy na twierdziła, iż młody mnich by ł „niezawodny w wy kony waniu swy ch czy nności i udzielaniu rad. Niezmiennie też służy ł dobry m przy kładem”. Zaczęto podejrzewać, że Katarzy na darzy go uczuciem 4. Duchowny mógł by ć dobry m spowiednikiem, niemniej cechowały go próżność, arogancja i despoty zm. Nie stronił też od plotek i ponoć by ł mizoginistą. Z czasem udowodniono przed

angielskim sądem, iż często oddawał się rozpuście. Wy korzy stał fakt, że Katarzy na tak bardzo pragnęła spowiednika, który potrafiłby ży ć zgodnie z wy magający mi standardami jej rodziny. Królowa Izabela by ła pod wrażeniem zachowania duchownego, każącego jej pozostać na kolanach, podczas gdy on siedział. Córkę kasty lijskiej monarchini przepełniało szczęście, gdy mogła wy pełniać wskazówki surowego, kapry śnego człowieka, mającego dobrą opinię o sobie i niepochlebną – o kobietach. Nie umiała na razie zbuntować się przeciwko swej naturalnej uległości wobec mężczy zn i wciąż pozostawała ślepo posłuszna człowiekowi reprezentującemu samego Boga. Wy starczy ło, aby brat Diego zaledwie określił coś mianem grzesznego, a Katarzy na naty chmiast posłuszna by ła jego wy rokowi, w przy szłości unikając powtarzania tegoż „przewinienia”. W luty m 1508 roku Gutierre Gómez de Fuensalida, jeden z wy słanników Ferdy nanda, relacjonował po swoim przy jeździe: „ów młody mężczy zna twierdzi, że grzechem jest wszy stko, co mu się nie podoba, przez co księżna popełnia wiele błędów” 5. Fuensalida skarży ł się, że zachowanie „młodego, światłego i wy niosłego mnicha by ło skandaliczne”. Kolejni hiszpańscy ambasadorowie potwierdzali ogromny wpły w zakonnika na Katarzy nę 6. W my śl jego nakazu kobieta potrafiła zlekceważy ć nawet samego Henry ka, chociaż w ten sposób działała na swoją szkodę – to przecież od angielskiego króla zależały jej utrzy manie i przy szłość. Podczas jednej z okazji w marcu 1509 roku, gdy władca potrzebował obecności Katarzy ny w Richmond, brat Diego cofnął monarszy rozkaz, w ostatniej chwili oznajmiając, że stan zdrowia kobiety nie pozwala jej podróżować. „Czuję się dobrze, nie chcę zostać tutaj sama” 7, zaprotestowała. Rzeczy wiście, poprzedniej nocy męczy ły ją wy mioty, jednak rano nic jej nie dolegało, wzięła więc udział w mszy świętej, zaś po niej spoży ła śniadanie. „Pod groźbą grzechu śmiertelnego nakazuję wam pozostać dziś w domu”, odparł Diego. Katarzy na „nie śmiała go denerwować”, a ponadto, obawiając się popełnienia grzechu śmiertelnego, poszła za namową zakonnika, nie wy konując polecenia króla. Księżniczka Maria oraz jej dworzanie, którzy czekali na księżną dwie godziny, a wcześniej widzieli ją na mszy i podczas śniadania, wy ruszy li sami. Henry k wpadł we wściekłość. Gdy Katarzy na przy jechała następnego dnia z mnichem i kilkoma służący mi, zignorował ją. Wówczas ponownie się rozchorowała, jednak ty m razem władca nie okazał współczucia. Zaczął z nią rozmawiać dopiero po upły wie trzech ty godni. By ł to pierwszy, lecz nie ostatni przy padek, gdy Katarzy na wy brała posłuszeństwo wobec Boga (lub też jego wy słannika), a nie króla 8. W ty m incy dencie po stronie Henry ka opowiedział się również Fuensalida. „Król Anglii nie ponosi odpowiedzialności za to zdarzenie. I nie dziwię się, iż postąpił tak a nie inaczej, lecz zaskoczy ł mnie fakt, że nie uczy nił nic ponadto” 9, powiedział. Według kłamliwy ch plotek relacje między zakonnikiem i Katarzy ną przekroczy ły granice przy zwoitości. Fuensalida nigdy nie śmiał napisać o ty m w swoich listach do Ferdy nanda, jednakże posądzano ich o potajemny romans. Co

zrozumiałe – w takiej sy tuacji nietrudno o skandal. Królewska krew, religia i niedozwolone relacje zawsze stanowiły podatny grunt dla pomówień. Diego by ł jedy ny m mężczy zną, do którego Katarzy na mogła zbliży ć się pod względem emocjonalny m, a w dodatku przeby wała z nim sam na sam przez długi czas. Przecież spowiedź stanowi jedną z najbardziej inty mny ch czy nności. Z całą pewnością mnich zauroczy ł Katarzy nę. Jednak córka Izabeli nie wdałaby się w niebezpieczny związek ze swoim powiernikiem, nawet gdy by mężczy zna ten by ł młody, silny i atrakcy jny. Bardziej prawdopodobny jest fakt, iż przelała swą namiętność na religię, nie zaś na gorący, zakazany i grzeszny romans. Z drugiej strony inty mne relacje z kobietą, zaręczoną z sy nem króla, by ły by krokiem dalece nierozsądny m ze strony samego duchownego. Tak czy inaczej, spoty kali się na gruncie religijny m, chociaż Diego zy skał wy raźną władzę także nad jej świeckimi sprawami. Królowa Izabela wpoiła swy m córkom przekonanie, że wizerunek jest niemal tak istotny jak sama rzeczy wistość. Równie ważną rzeczą jest by cie niewinną, jak i to, by ludzie za taką cię uważali. Henry k wy chodził z podobnego założenia. Wpadł we wściekłość. Nieustannie my ślał o zaistniałej sy tuacji10, relacjonował Fuensalida. „Król Anglii czuł tak wielką odrazę do mnicha [...] przeby wającego pośród kobiet”, dodał. „Nic nie mogło zdenerwować go bardziej”. Katarzy na została wezwana przed oblicze monarchy, gdzie w ostry ch słowach11 udzielono jej nagany. Kobieta zignorowała jednak teścia. Władca, świadom swej bezsilności w tej materii, najwy raźniej by ł gotów pozwolić, aby księżna popsuła sobie reputację. Dla Henry ka, szukającego sposobów na wy plątanie się z postanowień traktatu małżeńskiego, brat Diego by ł prawdziwy m darem od losu. Przy okazji też król przekonał się, iż jego sy nowa potrafiła by ć wy jątkowo upartą kobietą. Zamiast pozby ć się przy czy ny ewentualnego skandalu, Katarzy na uskarżała się na ludzi rozgłaszający ch plotki i zaczęła bronić swego spowiednika. W listach dawała wy raz swej ekscy tacji, a czasem wręcz desperacji. Trapiła się, nie mogąc wy płacić mu odpowiedniej sumy pieniędzy 12. Nie potrafiła znieść jego nieobecności, a duchowny – mając tego świadomość – każdego dnia groził swoim odejściem. Księżna zwróciła się nawet z prośbą do ojca, by zechciał wpły nąć na Henry ka. Król powinien okazać większą serdeczność mnichowi. „Nie zgadzam się, by obchodzono się z moim spowiednikiem w podobny sposób”, pisała. „Poproście go, na miłość Waszej Wy sokości, aby nakazał bardzo dobre traktowanie zakonnika i udobruchanie go” 13. Sam Diego – arogancki i zarozumiały – gardził swoimi wrogami. Podczas bezpośredniej konfrontacji z Fuensalidą oznajmił bez ogródek: „w ty m domostwie roi się od zły ch języ ków, rzucający ch na mnie oszczercze oskarżenia, w odniesieniu nie do najniższy ch, lecz ty ch najwy ższy ch rangą [miał na my śli Katarzy nę], i nie jest to dla mnie wsty dem” 14. Fuensalida z trudem powstrzy mał się przed uderzeniem mnicha.

Jedną z niewielu sfer ży cia, w której księżna mogła wy razić swe żądanie, by ł właśnie wy bór spowiednika. Miała szansę wy grać tę walkę i uczy niła to. Główny konflikt rozgorzał w 1509 roku, dwa lata po przy by ciu duchownego, choć Katarzy na by ła od niego zależna już na samy m początku. Tak silna więź z powiernikiem oznaczała, że inni mężczy źni, którzy mieli sprawować nad nią opiekę, pełnili swoje obowiązki w nieodpowiedni sposób. Henry k i Ferdy nand niezmiennie zabawiali się w kotka i my szkę. Zamiast przy słać sto ty sięcy skudów, ojciec Katarzy ny wnioskował o przedłużenie ustalonego terminu, by zebrać pieniądze na posag. Angielski monarcha przenosił swój gniew na sy nową. Gdy po raz kolejny nie mógł dojść do porozumienia z Ferdy nandem, kobieta znów zaniemogła 15. Na manewry hiszpańskiego władcy Henry k odpowiadał ograniczeniami narzucany mi jego córce. Miał nadzieję, że jej coraz głośniejsze skargi nakłonią ojca do szy bszego uregulowania długu. Jeśli tak się nie stanie, młody książę Henry k pojmie za żonę inną kobietę, a na europejskim ry nku matry monialny m odpowiednich kandy datek nie brakowało. Katarzy na rzadko widy wała księcia, jako że by ł on pod nieustanną kontrolą. W kwietniu 1507 roku uskarżała się, że trzy mano ich z dala od siebie przez cztery miesiące 16. Henry k oszalał na punkcie bezpieczeństwa swego jedy nego męskiego następcy tronu. W opinii Fuensalidy królewicz by ł traktowany jak nadmiernie chroniona hiszpańska dama. Król bardzo ograniczy ł sy na, pilnując, by nigdzie nie chodził sam. Rok później Fuensalida relacjonował, iż „nikomu nie wolno by ło rozmawiać z królewskim potomkiem, którego przetrzy my wano w komnacie pozbawionej wy jścia. Jedy ne znajdujące się w niej drzwi wiodły wprost do pokoju króla” 17. Nie by ło nawet mowy o wy słaniu młodego Henry ka do Ludlow, tak jak niegdy ś starszego brata, by zarządzał Walią. Książę by ł tak „poddańczy, iż nie odzy wał się ani słowem, chy ba że odpowiadał na py tanie króla”, relacjonował posłaniec. Dodał również, że Henry k VII popadał w coraz większe malkontenctwo i nieustannie ganił sy na. W połowie 1507 roku w osobowości Katarzy ny nastąpiła pewna zmiana. Poczuła się atrakcy jna pod względem fizy czny m, wy doroślała i zaczęła postępować zgodnie ze swoją wolą. By ć może metamorfoza ta dokonała się pod wpły wem brata Diego, którego rady kobieta wciąż brała sobie do serca.

1 Wood, Letters, 140. 2 CSP Hiszpania, 1, 513, 514. 3 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 3. 4 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 4. 5 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 2. 6 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f458. CSP Hiszpania, 2, 201.

7 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 4. 8 Tamże. 9 Tamże. 10 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 4. 11 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 2. 12 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 3. 13 Tamże. 14 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 2. 15 CSP Hiszpania, 1, 497, 506, 517. 16 CSP Hiszpania, 1, 513. 17 Berwick y de Alba, Fuensalida, 449.

17 AMBASADOR Pałac Richmond Kwiecień 1507 roku

K

atarzy na stała przed królem, słuchając słów monarchy. Jej świat nagle się rozsy pał. Henry k zdecy dował, iż nadszedł czas poinformowania księżnej o zerwaniu zaręczy n. Ojciec jak dotąd nie przy słał pieniędzy, toteż o ślubie nie mogło by ć mowy. „Władca oznajmił, że książę Henry k jest stanu wolnego i nie ma żadnego obowiązku, by mnie poślubić”, napisała później do Ferdy nanda, błagając go o wy słanie wiana 1. Kobieta została upokorzona. Wsty dziła się również swego ubóstwa. Przez całe ży cie nauczono ją nie ty lko uległości, lecz także i dumy. Nie potrafiła przestać my śleć, że jest „córką Jego Wy sokości” 2. Katarzy na zwróciła się z prośbą do ojca, by wy słał nowego ambasadora, człowieka szczerego, mającego doświadczenie w oby ciu z Anglikami3. W jej opinii by ł to kraj inny od pozostały ch4. Niecodzienne, osobliwe zachowanie wy spiarzy wy magało bowiem obecności dy plomaty, który potrafiłby należy cie obchodzić się z nimi. Wkrótce nadeszło potwierdzenie o wy borze przez Ferdy nanda nowego dy plomaty 5. Któż broniłby interesów króla lepiej niż lojalny, oddany i szlachetny człowiek, który mieszkał już w Londy nie i miał bezpośredni dostęp do Henry ka VII? Rzeczony m ambasadorem miała zostać sama Katarzy na 6. Ze strony jej ojca by ło to niezwy kłe posunięcie. Mimo wy sokiego statusu niewiast rzadko spoty kano je w świecie siły i dy plomacji. Katarzy na miała dołączy ć do grupy XVI-wieczny ch kobiet, z który ch większość zawdzięczała swoje pozy cje więzom krwi bądź małżeństwom. By ć może Ferdy nand – podobnie jak inni – dostrzegał w Katarzy nie siłę Izabeli. Jego córka miała współpracować z coraz bardziej już schorowany m de Pueblą, zanoszony m od jakiegoś czasu do pałacu na noszach. Na początku lata 1507 roku księżna zaprezentowała Henry kowi swój list uwierzy telniający 7.

Korespondencja wy sy łana do domu by ła coraz bardziej dramaty czna. Katarzy na twierdziła, jakoby jej dworzanie chodzili w łachmanach i ży li w nędzy 8. Ponownie zaczęła sprzedawać zastawę przeznaczoną na posag, błagając ojca o pieniądze. Skoro jednak została dy plomatką, mogła spróbować powziąć kroki, które zmieniły by tę niewesołą sy tuację. W 1506 roku, po śmierci Filipa Pięknego, Henry k od razu okazał Katarzy nie więcej sy mpatii, proponując jej dom w Fulham, zarezerwowany dla flamandzkich ambasadorów, lub każde inne miejsce, aby jak najszy bciej wy zdrowiała 9. Status młodej wdowy ponownie wzrósł i po raz kolejny stała się ona dogodną partią dla królewskiego sy na. Co istotne, samego Henry ka zafascy nowała inna hiszpańska księżniczka. Uroda siostry Katarzy ny, Joanny, rzucała na kolana wielu mężczy zn, a jej szaleństwo by ło dlań swego rodzaju ekscy tacją. Jak się okazało, oczarowała ona władcę podczas krótkiego poby tu w Anglii. Henry k twierdził nawet, że „powinna stać się wolną kobietą” 10 po przejęciu przez Filipa kontroli nad jej królestwem. Nie bez znaczenia by ł również ty tuł królowej Kasty lii. Jeżeli król poślubiłby ją, miałby u boku piękną, zajmującą żonę, zaś jego potęga jako monarchy znacznie by wzrosła. Przekazał de Puebli, iż Ferdy nand – który musiał wy razić zgodę na zawarcie małżeństwa – wciąż mógł by ć regentem 11. Henry k pragnął ty lko poślubić Joannę, spłodzić z nią potomków i cieszy ć się zy skami, jakie czerpałby z przedłużenia rodu12. Zdając sobie sprawę, że by łaby to idealna sy tuacja, włoży ł wiele wy siłku w realizację ty ch planów. Również Ferdy nand oznajmił, jakoby umieścił angielskiego monarchę na pierwszej pozy cji długiej listy kandy datów na męża Joanny 13. Chodziło jednak ty lko o uśpienie czujności Henry ka – hiszpański władca nie miał zamiaru ponownie wy dawać córki za mąż. Dopóki by ła wdową – owładniętą obsesją na punkcie zmarłego małżonka – to Ferdy nand władał Kasty lią. Katarzy na naty chmiast wy czuła, że nadarzy ła się okazja do zmiany swego położenia. Pośredniczy ła w przekazy waniu wiadomości między Henry kiem a ojcem. „Dałam królowi nadzieję na poślubienie Joanny i schlebiałam jemu oraz jego doradcom” 14, poinformowała Ferdy nanda w zaszy frowany m liście, wy słany m potajemnie w październiku 1507 roku. Napisała również bezpośrednio do siostry, iż jej pospieszny wy jazd sprawił władcy ból oraz że nie podobał mu się sposób, w jaki Filip traktował ją w Anglii. Nie potrafił ukry ć gniewu, jednakże rada ostrzegła go, by „nie ingerował w relacje męża i żony ” 15. Katarzy na przekazała Joannie, iż Henry k by ł „królem pełny m namiętności”. „Wielkie uczucie, jakim zapałał od tamtej pory i wciąż je ży wi względem Waszej Królewskiej Mości jest wszy stkim dobrze znane” – dodała. Dzięki roli dy plomaty Katarzy na rozpoczęła nowe ży cie. Słowne utarczki z władcą uważała za wy soce sty mulujące. „Moja przemowa by ła tak doskonała, iż powinnam ją opisać”, chwaliła się ojcu po kolejnej rozmowie z królem. „Bardzo mądrze mówicie”, przy znał władca podczas jednego ze spotkań z Katarzy ną. „Obawiam się jednak, że wasz ojciec i król, a mój brat, jest zby t

przebiegły ” 16. Katarzy na z entuzjazmem przy stąpiła do nauki dy plomaty czny ch sztuczek. Wiedziała, że większość listów by ła przechwy ty wana 17. Szpiedzy Henry ka usiłowali dowiedzieć się, o czy m pisała do ojca, a także – co istotniejsze – poznać jego reakcję na treść korespondencji córki. Katarzy na zaczęła więc szy frować wiadomości, stosując hiszpański sposób kodowania. Niektóre z szy frów przy słany ch jej przez Ferdy nanda zastępowały poszczególne litery sy mbolami przy pominający mi chińskie znaki, inne, w miejsce kluczowy ch słów – zwłaszcza imion – wprowadzały łacińskie cy fry 18 lub wy my ślne wy rażenia. „Goniec wy słany przez małą kaczkę do sokoła wrócił niedawno zadowolony z odpowiedzi sokoła” 19, napisano w jednej z wcześniejszy ch wiadomości do de Puebli, zaszy frowanej hiszpańskim kodem. „Mała kaczka i fuzarco są tak radzi, że według nich nic nie mogłoby lepiej srokato niż lot z sokołem. Dlatego wszy stko układa się pomy ślnie i to psująca pokojówka przesądzi o korzy ściach dla kukułki i młodego orła”. Nietrudno wy obrazić sobie Katarzy nę siedzącą w swej komnacie w Greenwich lub Richmond z tabelą kodów, z mozołem przepisującą listy, który ch treść dla inny ch by ła niedorzecznością 20. Niekiedy wersja finalna – tak dalece absurdalna – wzbudzała obawy Katarzy ny, iż nikt nie zrozumie jej przesłania. Inny m razem szy frowanie i odszy frowy wanie ekscy towało księżną do tego stopnia, że przez kilka dni ogarniał ją „niebiański” wręcz nastrój 21. Relacje z Anglikami frustrowały

Katarzy nę. „Mieszkańcy

wy spy

są tak opieszali

w negocjacjach, jak nikt inny na świecie” 22, wy jaśniła. Do obrony przy szłego małżeństwa wy korzy stała dy plomaty czne sztuczki i swoją nową pozy cję na dworze. Doradziła nawet Ferdy nandowi, by nie godził się na małżeństwo Joanny z francuskim hrabią Foix23, albowiem rozzłościłoby to Henry ka i rzuciło cień na ślubne plany jej samej. „Piszę te słowa, ponieważ upatruję w ty m ewentualny ch korzy ści dla siebie” 24, przy znała. W sierpniu 1507 roku skarży ła się w liście do ojca, że żadna kobieta, niezależnie od swej pozy cji społecznej, nie cierpiała tak jak ona 25. „Kocham cię bardziej niż jakikolwiek ojciec kochał swą córkę” 26, odparł Ferdy nand w odpowiedzi. Nie robił jednak nic, by dowieść prawdziwości swy ch słów. Mimo wy siłków Katarzy ny przez następne półtora roku sy tuacja ty lko zmieniała się na gorsze. Kobieta na przemian prosiła o pieniądze, uskarżała się na złe traktowanie, kry ty kowała ojca za bezczy nność i – jak zawsze – o całą tę sy tuację oskarżała de Pueblę 27, mającego do niej anielską cierpliwość. Niektóre wiadomości musiały przeby ć okrężną drogę przez Flandrię, wy sy łanie

bowiem ty lu posłańców bezpośrednio do Hiszpanii by łoby niebezpieczne i podejrzane 28. Pragnęła, by wszy scy nadal uważali ją za pasy wną i niczego nieświadomą ofiarę. „Przy puszczają, że jestem taka, jaką prezentuję się na zewnątrz, i nie przejrzałam jego zamiarów” 29, wy jaśniła. „Pozoruję, iż tak właśnie jest” 30. Podobna takty ka by ła rozważny m

krokiem. Według Katarzy ny nieszczęsny de Puebla, którego to „zamiary ” miała na my śli, by ł w zmowie z Henry kiem. W stosunku do króla stosowała naprzemiennie podstęp i upór. Gdy monarcha zasugerował, że jej ojciec rozważał odstąpienie od planów małżeńskich, stwierdziła ze stanowczością, iż „tego uczy nić nie można” 31, i zagroziła angielskiemu władcy. „Oznajmiłam, że nawet jeśliby tak by ło, to Wasza Wy sokość zna me ży czenie: nie chcę, by zabrano mnie od potężnego króla Anglii, nawet gdy by m musiała umrzeć w imię tej sprawy ” 32. Ty m samy m Katarzy na zapowiedziała, że opuści Anglię jedy nie w trumnie. Jeżeli obaj władcy nie doszliby do porozumienia w sprawie małżeństwa księżnej, ona sama nie miała zamiaru pomagać im w odnalezieniu prostego wy jścia z impasu. Pewnego razu, gdy Henry k zasugerował, że zarówno on, jak i hiszpański monarcha wciąż mogli zerwać traktat małżeński, pozorowała całkowite niezrozumienie zasły szany ch słów” 33. Ferdy nandowi udało się przekonać króla do podtrzy mania umowy i przedłużenia czasu wy płaty brakującej części posagu córki34. Na początku 1508 roku ojciec zapewnił Katarzy nę, że traktat nadal obowiązy wał. Pochwalił również jej dy plomaty czne wy siłki. By ła tak „prawa i roztropna” w relacjach z władcą, iż od tej pory Ferdy nand obiecał traktować jej słowa niczy m wy rocznię 35. Katarzy na zorientowała się jednak, że w zaistniałej sy tuacji by ła stroną przegraną. Gdy ty lko Ferdy nandowi udało się wy negocjować przedłużenie terminu uregulowania należności, Henry k coraz bardziej kontrolował sy nową. „W ten sposób nic nie traci, wręcz przeciwnie”, napisała ojcu. „Wiele zy skuje, ponieważ – jak sam powiedział – dopóki nie zostanie całkowicie spłacony, będzie uważał mą obecność za ciężar, a swego sy na traktował jako mężczy znę stanu wolnego. On [jego sy n] nie osiągnął jeszcze wieku, w który m zerwanie traktatu małżeńskiego by łoby niewskazane. Dlatego to ja jestem w gorszej sy tuacji” 36. Nastał lipiec 1508 roku, a Ferdy nand wciąż nie zapłacił posagu. Wściekły Fuensalida, który przy by ł w luty m, aby pomóc Katarzy nie, dodatkowo pogorszy ł sprawę, oświadczając Henry kowi, iż królewski honor nakazuje mu przestrzegania warunków umowy, chociaż hiszpański monarcha wciąż je narusza 37. W odpowiedzi angielski suweren zażądał gotówki, albowiem – jak oznajmił – zastawa i biżuteria księżnej straciły na wartości. Fuensalida by ł zbulwersowany sposobem, w jaki traktowano jego panią. „Księżna nie czuje się dobrze, jest bardzo chuda i blada” 38, donosił. Z biegiem czasu, gdy Henry k stawiał coraz to nowe żądania, kobieta zaczęła tracić nadzieję. „Jest przy gnębiona i posępna – relacjonował wy słannik – i choć wszy stkim okazuje serdeczność, przede mną nie potrafi ukry ć swy ch prawdziwy ch uczuć” 39. W między czasie Henry k VII okazjonalnie wzy wał do siebie księżną, by pozłorzeczy ć na jej

ojca 40. Podczas ostatniego z takich spotkań nakazał opuścić salę swojemu sy nowi41. Zaczął również ograniczać kontakty Katarzy ny ze swoją córką, Marią 42. Niechcianej księżnej przy znano odrapane, cuchnące komnaty, a Fuensalida zarzekał się, iż nawet służba mogła liczy ć na lepsze poży wienie niż to przy sy łane Katarzy nie przez króla 43. Według ambasadora, który szczerze nienawidził Henry ka i jego kraju, z poślubienia młodego księcia nie mogło dla Katarzy ny wy niknąć nic prócz cierpienia. „By ć może pewnego dnia zostanie królową Anglii, ale ty m samy m będzie najbardziej nieszczęśliwą kobietą na świecie”, oznajmił44. W owy m czasie Maksy milian, dziad Karola, sy na Joanny i przy szłego następcy tronu, planował przy szłość swego wnuka. Zaaranżował małżeństwo chłopca, ty tułowanego już jako książę Hiszpanii, z córką Henry ka VII, Marią. Król by ł zachwy cony. Dopilnował, by Katarzy na uświadomiła sobie, że stosunki między Anglią i Hiszpanią nie zależały już ty lko od niej 45. Gdy w marcu 1509 roku Ferdy nand wciąż nie zapłacił posagu, Katarzy na straciła nadzieję. Jak sama stwierdziła, współpracujący z nią ludzie jedy nie pogarszali sy tuację. „Doktor de Puebla podchodził do wszy stkich spraw nazby t ostrożnie, zaś ów drugi ambasador [Fuensalida] traktuje króla i jego służący ch zby t obcesowo”, przekazała swemu ojcu46. „Nie jestem w stanie skorzy stać na żadny ch dy plomaty czny ch zabiegach, jeśli nie wy konano ich z umiarem”. W między czasie ojciec Diego nakłonił ją do sprzedaży kolejny ch części zastawy. Uczy niła to mimo gwałtownego sprzeciwu Juana de Cuery, którego niebawem również zapragnęła zwolnić. „Księżna zachowuje się tak, jakby dopuścił się najgorszej zdrady, ty lko dlatego, że co dnia usiłuje powstrzy mać ją przed wy zby waniem się złoty ch talerzy, aby spełnić ty m samy m nonsensowne żądania mnicha”, relacjonował Fuensalida 47. Mimo to w ciągu piętnastu dni Katarzy na sprzedała złoto o wartości dwustu dukatów. Nie „wiedziano, na jaki cel przeznacza pieniądze, poza kupnem książek i wy datkami na zakonnika” 48. Najwy raźniej znajdowała oparcie jedy nie w mnichu i literaturze. „Najbardziej męczy mnie fakt, że nie jestem w stanie zadośćuczy nić ciężkiemu losowi mojego spowiednika” 49, skarży ła się ojcu. Za to brat Diego znalazł kilka rozwiązań: nieustannie doradzał jej zaciąganie długów50. Do drzwi młodej kobiety zaczęli pukać wierzy ciele – wśród nich bankier, zwany Grimaldem (który wszedł w bliskie relacje z lady Franciscą de Cáceres, co doprowadziło do kolejnego poważnego sporu). W ty m czasie Diego wspierał Katarzy nę w dy plomaty czny ch wy siłkach. Duchowny został nawet wy słany do Henry ka z prośbą o sporządzenie kopii niektóry ch arty kułów traktatu małżeńskiego. Posunięcie to zadziałało na króla niczy m przy słowiowa czerwona płachta na by ka. „By ł wielce wzburzony ”, donosiła Katarzy na z iry tacją. „Pozwolił sobie uży ć wy jątkowo szorstkich słów, który ch nie wy pada przy taczać Waszej Wy sokości” 51. Król wy korzy stał obecność mnicha, chcąc wy py tać duchownego o plotki

na temat jego rzekomego romansu z księżną. Później księżna skarży ła się, że Henry k „zwątpił w jej dobrą cześć i szerzy ł kłamliwe informacje”. Teraz Katarzy na nie kry ła wzburzenia. „Jej Wy sokość już nie udaje swej złości w stosunku do mojej osoby, ona jest naprawdę zbulwersowana”, skarży ł się Fuensalida po ostrej repry mendzie otrzy manej od księżnej 52. Kobieta nie mogła już znieść obecności wy soko postawiony ch osób ze swojego otoczenia. „Po stokroć wolałaby m umrzeć aniżeli jeszcze raz doświadczy ć cierpień, które każdego dnia spoty kają mnie ze strony ambasadora i wszy stkich moich służący ch”, obwieściła ojcu53. Od momentu przy by cia do Anglii minęło już osiem nieszczęśliwy ch lat, a sy tuacja księżnej wciąż nie ulegała poprawie. Wiosną 1509 roku napisała do Ferdy nanda: „nie jestem w stanie już dłużej znosić nieprzy chy lności króla i sposobu, w jaki mnie traktuje” 54. Henry k zaczął by ć mściwy. „Odreagowy wał na mnie swoją potrzebę miłości” – skarży ła się. „Oznajmił, iż nie musi ży wić ani moich służący ch, ani mnie samej” 55. Katarzy na poczuła, że sięgnęła dna. Nic, czego dokonała w roli ambasadora, nie miało znaczenia. Wy przedawszy niemal całą zastawę i biżuterię, nie mogła już pokry wać kosztów swoich potrzeb56. Ojciec również zwątpił w małżeństwo z młody m Henry kiem i zaczął planować powrót córki do Hiszpanii57, stwierdziwszy, że angielski monarcha nie pragnął wcale tego ślubu58. Zrozpaczona Katarzy na oczy ma wy obraźni ujrzała swą ry chłą śmierć 59. „Obawiam się, iż z uwagi na problemy moje ży cie będzie krótkie” 60, napisała do Ferdy nanda. Jedną z niewielu opcji, jakie jej pozostały, by ło samobójstwo. „Lękam się, iż mogę uczy nić rzecz, której nie będziecie mogli zapobiec – ani Wasza Wy sokość, ani król Anglii, chy ba że – na co nalegam – przy ślecie po mnie” 61, oznajmiła w liście do ojca. Do głosu ponownie dochodziła melodramaty czna natura dziewczy ny. Zawsze ilekroć tak się działo, insty nktownie szukała ukojenia w religii. Skoro nie mogła poślubić mężczy zny, pragnęła zostać oblubienicą samego Chry stusa. Poprosiła ojca o zabranie do domu i zgodę na wstąpienie do klasztoru, „aby te dni, które [jej] pozostały, spędziła w służbie Bogu [...]. By łoby to największe szczęście, jakie mogłoby spotkać [ją] na ty m świecie” 62. Jednak w ciągu kilku ty godni rzeczy wistość zmieniła się w zaskakujący sposób. 21 kwietnia 1509 roku, prawdopodobnie z powodu gruźlicy płuc, zmarł Henry k VII 63. Mimo liczny ch spisków przeciw jego osobie i stosowania przezeń niepopularny ch metod sprawowania rządów zdołał przedłuży ć ród Tudorów. Jego siedemnastoletni sy n nieoczekiwanie postanowił, że pragnie jak najszy bciej poślubić Katarzy nę. Po latach cierpień córka Monarchów Katolickich w końcu miała zostać królową Anglii.

1 Archiwum Główne w Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 41. CSP Hiszpania, 1, 514. 2 Archiwum Główne w Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 40. CSP Hiszpania, 1, 513. 3 Tamże. 4 Tamże. 5 CSP Hiszpania, 1, 520. Gairdner, Memorials, 424. 6 Wood, Letters, vol. 1, 159. 7 CSP Hiszpania, 1, 520, 523, 526. 8 CSP Hiszpania, 1, 513. 9 CSP Hiszpania, 1, 495. 10 CSP Hiszpania, 1, 432. 11 CSP Hiszpania, 1, 511. 12 Tamże. 13 CSP Hiszpania, 1, 523. 14 CSP Hiszpania, 1, 551. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 15 CSP Hiszpania, 1, 533. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 16 Berwick y de Alba, Fuensalida, 419. 17 Tamże. 18 CSP Hiszpania, 1, 224. 19 CSP Hiszpania, 1, 196. 20 CSP Hiszpania, 1, 513, 514, 541, 604. 21 Wood, Letters, vol. 1, 148–54. 22 Tamże. 23 Tamże, 145-147. 24 Tamże. 25 CSP Hiszpania, 1, 422. 26 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, (Joanna) 13. 27 CSP Hiszpania, 1, 551. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 28 Tamże. 29 Tamże. 30 Tamże. 31 Tamże. 32 Tamże. 33 Tamże. 34 CSP Hiszpania, 1, 555

35 CSP Hiszpania, 1, 575, 577. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. 36 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 21. 37 CSP Hiszpania, 1, 586. 38 Berwick y de Alba, Fuensalida, 423. 39 Tamże, 430. 40 Tamże, 442, 468, 482, 483. 41 Tamże, 468. 42 Tamże, 454. 43 Tamże, 454, 463. 44 Tamże, 484. 45 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 3. 46 CSP Hiszpania, 1, 603. CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 3. 47 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 4. 48 Tamże. 49 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 3. 50 Tamże. 51 Tamże. 52 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 4. 53 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 6. 54 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 3. 55 Tamże. 56 Tamże. 57 CSP Hiszpania, 2, 1. 58 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f4. CSP Hiszpania, 2, 1. 59 CSP Hiszpania, 1, 604. 60 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 6. 61 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 3. 62 Tamże. 63 Cunningham, Henry VII, 115.

18 DRUGIE MAŁŻEŃSTWO Greenwich 11 czerwca 1509 roku

W

porównaniu z pierwszą uroczy stością zaślubin, drugi ślub Katarzy ny i Henry ka by ł w pewny m sensie potajemny. Ty m razem w katedrze św. Pawła nie rozstawiono olbrzy miej sceny. Na pry watną uroczy stość zaproszono jedy nie kilku wy brany ch gości. Z pewnością też nie uczestniczy ł w niej żaden kronikarz, mogący spisać dla potomny ch przebieg ślubu, podczas którego dwudziestotrzy letnia Katarzy na została w końcu małżonką osiemnastoletniego Henry ka w jego pałacu w Greenwich. Ceremonia zaślubin odby ła się prawdopodobnie w królewskiej kaplicy, będącej później ulubiony m miejscem monarszej pary. Nie ma też pewności, który z duchowny ch by ł celebransem uroczy stości. Jednakże treść przemówienia z góry wy magała ustalenia. Księżna miała przecież wstąpić w związek małżeński z bratem swego zmarłego męża, co wiązało się z koniecznością wy jaśnienia owego kroku w obecności Boga i powołania się na papieską dy spensę. Zapewne przestrzegano pierwszej deklaracji podpisanej kiedy ś przez Katarzy nę, gdy wy raziła zgodę zawarcia w przy szłości małżeństwa z jedenastoletnim naówczas Henry kiem. „Najsławniejsza księżniczko, czy waszą wolą jest [...] poślubienie obecnego tu księcia na mocy dy spensy, wy danej przez papieża [...]?” – spy tano ją po łacinie. Kobieta powtórzy ła słowo, wy powiedziane chwilę wcześniej przez Henry ka w odpowiedzi na to samo py tanie. „Volo” [chcę] – odparła, wy rażając pragnienie poślubienia przy szłego króla Anglii1. Mężczy zna, który stał u jej boku, wciąż miał chłopięce ry sy twarzy. Ani wiek, ani doświadczenie nie zostawiły jeszcze śladu na obliczu Henry ka, jednakże by ł on już frapujący m młodzieńcem. „Król to najprzy stojniejszy mężczy zna, jakiego widziałem: to człek słusznego wzrostu, o wspaniale wy rzeźbiony ch ły dkach. Wy różnia go jasna, promienna cera, krótkie i proste kasztanowe włosy, obcięte wedle francuskiej mody, a okrągła twarz jest tak urodziwa, iż zdaje się

przy pominać oblicze ładnej kobiety. Ma długą, masy wną szy ję”, relacjonował kilka lat później włoski przy by sz. „Włada języ kiem francuskim, angielskim, łaciną i mówi nieco po włosku, świetnie gra na lutni i klawesy nie, potrafi śpiewać z nut, naciąga łuk mocniej niż jakikolwiek Anglik i zwy cięża w walkach na kopie” 2. Zachwy ty nad urodą silnego, młodego monarchy by ły powszechne. „Jest najprzy stojniejszy spośród wszy stkich chrześcijańskich władców, o wiele bardziej urodziwy niż sam król Francji. Jego ciało jest nadzwy czaj proporcjonalne” 3, opiewał wdzięki Henry ka dekadę później pewien Wenecjanin. Godziny spędzone w siodle każdego dnia i trenowanie walki na kopie, umożliwiające wy zby cie się frustracji wy wołanej okresem dojrzewania, musiały mieć doskonały wpły w na kondy cję księcia. Sprawność fizy czna młodzieńca, a zwłaszcza fakt, iż w trakcie całodziennego polowania potrafił zajeździć nawet dziesięć koni, zadziwiała wielu. „Uwielbia grać w tenisa, przedstawiając przy ty m najpiękniejszy widok na świecie: jego jasna skóra przebły skuje przez koszulę, uszy tą z najdelikatniejszego materiału”, zachwy cał się wspomniany Wenecjanin. „Szczodrobliwa Natura obdarzy ła go wszy stkim, czy m ty lko mogła”. W ży ciu Katarzy ny nastąpił kolejny zwrot. W ciągu kilku ty godni po śmierci Henry ka VII, gdy renegocjowano warunki małżeństwa, samotność, zgorzknienie i ciągłe oczekiwanie zniknęły bezpowrotnie. Na owe okropne lata, które miała za sobą, nie by ła przy gotowana. Rodzice wy chowy wali ją przecież na małżonkę króla Anglii. Nie miała pojęcia, jak poradzić sobie w roli odtrąconej, niekochanej księżnej, niechcianej na dworze Henry ka VII – jednak doskonale wiedziała, jak by ć królową. Jej małżonek, który by wał już na ślubach, nie pragnął przesadnie wy stawnej uroczy stości. Prawdziwa okazja do świętowania miała bowiem nastąpić dwa ty godnie później. Poślubiając Henry ka 11 czerwca 1509 roku Katarzy na została królową, jednakże to koronacja obojga młody ch miała by ć najważniejszy m wy darzeniem. Na dwa dni przed oczekiwaną intronizacją Katarzy na przeniosła się do Tower of London. Gdy Henry k zajęty by ł odznaczaniem Orderem Łaźni dwudziestu czterech ry cerzy, ona przy gotowy wała się do powrotu w glorii na scenę ży cia publicznego. Następnego dnia młodzi małżonkowie przemierzy li w procesji londy ńskie ulice do Westminsteru. Katarzy na podążała za orszakiem męża, złożony m z ary stokratów oraz urzędników, odziany ch w szkarłatne i purpurowe szaty. Na piersiach towarzy szy Henry ka bły szczały masy wne, okazałe złote łańcuchy. Osiem lat wcześniej, podczas pamiętnej triumfalnej procesji, Katarzy na przejeżdżała przez miasto ty mi samy mi ulicami. Także i ty m razem zawisły okazałe gobeliny i arrasy. Ze srebrny ch kadzielnic doby wał się dy m. Przy trasie procesji czuwały „dziewice w bieli”, dzierżące w dłoniach laski białego wosku4. Istotna różnica polegała jednak na ty m, że teraz Katarzy na mogła się cieszy ć towarzy stwem męża. Szy bko dostrzegła wielkie

upodobanie Henry ka do barwny ch strojów. Mąż ubrał kosztowne szaty ze szkarłatnego aksamitu, wy kończone gronostajowy m futrem, zdobione złotem, diamentami, rubinami, perłami i szmaragdami. Jego wspaniałą posturę zdobił ukośnie przewieszony szeroki, masy wny pas. W ogólnej ekscy tacji, wy wołanej nowy mi rządami oraz koronacją nowego króla i królowej, Katarzy na pozostawała jednak nieco na uboczu, choć prezentowała się równie okazale. Tego dnia ubrała lśniącą białą szatę z haftowanej saty ny. Zajęła miejsce w lekty ce wy posażonej w koła, ciągniętej przez dwa białe rumaki, pod który ch siodłami rozłożono zdobione złotem białe czapraki. Gęste kasztanowe włosy nowej monarchini, namalowane niegdy ś przez Sittowa w tak sugesty wny sposób, opadały swobodnie na plecy kobiety. By ła to jedna z niewielu okazji, gdy angielska królowa lub jakakolwiek Angielka mogła pokazać swe pukle. Od tej bowiem pory żaden mężczy zna – wy jąwszy męża – nie mógł ich oglądać. Kronikarz Edward Hall, tworzący za czasów Henry ka, wspominał pełen zachwy tu długie, przepiękne włosy królowej, ozdobione diademem, inkrustowany m orientalny mi klejnotami5. Za Katarzy ną podążał jej dwór, składający się teraz głównie z Anglików. W karecie ciągniętej przez sześć biały ch koni zasiadali starsi członkowie hiszpańskiego dworu oraz damy, wszy scy ubrani w złote szaty. Gronostajowy m futrem i złoty mi tkaninami ozdobiono nawet końskie uprzęże. Przebieg procesji ty lko na chwilę zakłóciła nagła letnia ulewa, zmuszając nową królową do zatrzy mania się i schronienia w sukiennicach przy ulicy Cornhill6. Następnego dnia nadszedł czas uroczy stości świętojańskich. Tego ranka Katarzy na i Henry k przemaszerowali pod baldachimami, podtrzy my wany mi przez baronów z Cinque Ports (franc. „pięć portów” – konfederacja angielskich miast portowy ch, zobowiązany ch w zamian za przy wileje do wy stawiania floty wojennej na potrzeby Korony – przy p. red.). Małżonkowie mieli do pokonania krótki dy stans z Pałacu Westminsterskiego do opactwa. By uczy nić przemarsz okazalszy m, rozwinięto przed nimi dy wan w pasy. Gdy małżonkowie weszli do budy nku, pry mity wny, prosty lud w szale rzucił się na tkaninę, rozry wając ją na strzępy, jako że każdy chciał mieć w domu tak osobliwą „pamiątkę” z koronacji7. Zachowanie londy ńczy ków by ło kolejną oznaką entuzjazmu, jaki zapanował z początkiem nowej ery. Młodzi zostali namaszczeni i ukoronowani przez arcy biskupa Canterbury, Williama Warhama. Gdy zapy tano gości obecny ch na ceremonii, czy pragnęli obwołania Henry ka nowy m królem, zewsząd rozległy się gromkie okrzy ki aprobaty. Prosty drzewory t z tamtego okresu ukazuje Katarzy nę i młodego władcę ze zgoloną brodą, spoglądający ch na siebie z miłością, podczas gdy uradowani biskupi trzy mają korony nad ich głowami. Następnie Katarzy na, będąca teraz królową w oczach Boga, powróciła do Westminster Hall, krocząc po pozostałościach rozłożonego wcześniej dy wanu. Niebawem też rozpoczęto ucztowanie. Nim podano pierwszą potrawę, zadęto w trąby i do sali o wy sokości dwudziestu ośmiu metrów

wjechali konno bogato ubrany książę Buckingham i Lord Steward. Rumaki obu mężczy zn by ły przy strojone złoty mi tkaninami. Następnie podano posiłek. Świętowanie, które miało stać się codziennością Katarzy ny w pierwszy m okresie ży cia z Henry kiem, właśnie się rozpoczęło. Thomas More nie kry ł zachwy tu z nastania nowej ery. „Ów dzień to koniec naszego niewolnictwa i początek wolności, koniec smutku i początek radości” 8, napisał. Nadszedł czas „otarcia łez i długiego okresu chwały ”. Henry k pragnął, by podczas koronacji małżonka towarzy szy ła mu u jego boku. Nie by ł związany żadną umową, jednakże w ciągu kilku dni po śmierci ojca zdecy dował o poślubieniu Katarzy ny. Infantka musiała dowiedzieć się o nieoczekiwany m postanowieniu księcia dość szy bko, jako że 6 maja napisała do Ferdy nanda, pragnąc podzielić się z nim tą wiadomością. Mogła to by ć jedna z decy zji podjęty ch pod wpły wem impulsu, z który ch – poza tendencją do odkładania spraw „na później” – sły nął młody Henry k. Można również przy puszczać, że podobne sugestie zasły szał od członków rady. Tak czy inaczej posunięcie to by ło logiczne. Nieco wcześniej król udowodnił, że potrafił odnaleźć się w trudny ch okolicznościach, i nakazał aresztować dwóch główny ch doradców swego ojca. Richard Empson i Edmund Dudley zostali odesłani do Tower of London niemal naty chmiast po śmierci Henry ka VII. By ł to swego rodzaju ponury przewrót. Młody władca osadził w więzieniu ludzi, którzy pomogli staremu królowi w zebraniu bogactwa, przekazanego teraz jego sy nowi. „Nieuzasadnione gromadzenie pokaźnego majątku wy wołało zazdrość ary stokratów, bunt skąpców, lament biedaków, nagany i kazania duchowny ch pod krzy żem św. Pawła, oburzenie i nienawiść w wielu inny ch miejscach” 9. Aresztowanie mężczy zn spotkało się z radością „wielu z osób, które przez nich doznały liczny ch cierpień” 10. Szesnaście miesięcy później ministrów nieży jącego monarchy stracono (egzekucje obu królewskich doradców wy konano 17 sierpnia 1510 roku – przy p. red.). Stali się oni kozłami ofiarny mi, zmuszeni zapłacić najwy ższą cenę za grzechy Henry ka VII i jego niepopularność wśród poddany ch. „Lud nie roni łez za zmarły m królem”, odnotował Fuensalida. „W rzeczy wistości [poddani] radują się tak bardzo, jakby właśnie zostali oswobodzeni z więzienia” 11. Co zrozumiałe, młody król zaprezentował się swoim ludziom jako przeciwieństwo ojca. By ł nowy m suwerenem, owładnięty m nowy mi ideami sprawowania rządów, zdeterminowany m, by pokazać światu nie ty lko własny geniusz, lecz także zaimponować cały m angielskim narodem. Jedny m ze sposobów na osiągnięcie wspomnianego celu by ło pozbawienie głów doradców Henry ka VII. Nowa królowa i nowy sojusz również dowodziły nadchodzący ch przemian. W głębi duszy mąż Katarzy ny by ł prawdziwy m idealistą. Marzy ł o przy wróceniu Anglii militarnej świetności sprzed stulecia, z czasów zwy cięstwa Henry ka V pod Azincourt, kiedy ludzie wiedzieli, kim by ł ich wróg. Oczy wiście, nieustannie chodziło o Francję. Młody marzy ciel traktował swoje namiętności bardzo poważnie. Wkrótce wy krzy czał francuskiemu ambasadorowi

prosto w twarz, iż „król Francji nie śmie spojrzeć [mu] w oczy, a ty m bardziej wy powiedzieć wojny !” 12. Henry k VII by ł przebiegły, nieufny i pamiętliwy. Nie prowadził wojen, lecz tworzy ł swoją potęgę, ograniczając prawa zarozumiałej, sprawiającej problemy szlachty. Obdarzał za to władzą ludzi wy kształcony ch – zarządców gromadzący ch jego majątek, którzy zawdzięczali stanowiska królowi, a nie swojemu urodzeniu. Jednak sy n Henry ka by ł marzy cielem. Nieustannie pragnął ekscy tacji, ry cerskości i sportu, pod który m to mianem prawdopodobnie kry ł się swoisty sport ary stokratów i królów – wojna. Lubował się w walkach na kopie, muzy kowaniu i świętowaniu. Ary stokraci, którzy nie cieszy li się sy mpatią jego ojca, by li zachwy ceni. Magia nowej ery urzekła także pozostały ch poddany ch. „Ach, mój Erazmie, gdy by ś widział, jak świat raduje się z posiadania tak wspaniałego księcia [...]. Nie ma już chciwości. Ludzie się bogacą, nasz król nie pożąda złota ni srebra, lecz cnoty, chwały i nieśmiertelności”, pisał intelektualista William, baron Mountjoy 13, do wy bitnego holenderskiego humanisty, który po raz pierwszy spotkał Henry ka, gdy przy szły monarcha by ł ośmioletnim chłopcem. Mountjoy miał więcej powodów do radości niż pozostali. Właśnie poślubił Ines de Venegas, córkę leciwej mamki Katarzy ny i jedną z kilku hiszpańskich damas przy by ły ch z infantką do Anglii. Sy tuacja ży ciowa dam dworu również znacznie się poprawiła. María de Salinas, kolejna z towarzy szek księżnej, by ła ulubienicą dworu i zawarła korzy stny mariaż, zostając lady Willoughby. Bliską przy jaciółką Katarzy ny pozostała aż do śmierci. Gdy królowa odzy skała władzę, szy bko przy stąpiła do wy równy wania stary ch porachunków. Fuensalida popadł w niełaskę i został odesłany do Hiszpanii, gdy ż „wy rządził [jej] krzy wdę, [...] poruszając niewłaściwe tematy ”. Wy glądało na to, że brat Diego w końcu wziął odwet. Odesłano również wielu konfliktowy ch służący ch. Katarzy na napisała ojcu: „ukarz jego samego [Fuensalidę] i pozostały ch, ale później [...] wy bacz im i wy daj polecenie, by traktowani by li z szacunkiem jako osoby, które przeby wały w moim domu” 14. Katarzy na nigdy nie wy baczała zdrad. Hiszpańska dama, zajmująca się ubieraniem swej pani i zdejmowaniem jej garderoby – ta sama Francisca de Cáceres, która porzuciła swą panią dla bankiera Grimaldy i by ła śmiertelny m wrogiem brata Diega – spotkała się z surową odmową, gdy poprosiła później o rekomendacje. „To prawda, że przed zamążpójściem by ła moją damą, jednak odkąd się wy prowadziła, nie znajduje się już pod mą opieką”, odparła Katarzy na. Cáceres nie powinna przeby wać również na żadny m inny m dworze, ponieważ „jest bardzo niebezpieczną kobietą” 15 – dodała władczy m tonem młoda królowa. Nieulękły ry cerz – za jakiego teraz uważał się Henry k – potrzebował u boku pani, której mógłby dedy kować swoje zwy cięstwa i szlachetne uczy nki. Katarzy nę również cechowało to nieco staromodne podejście, chociaż jej rodzice postępowali podobnie jak Henry k VII, zatrudniając wy kładowców uniwersy teckich i prawników, by doradzali im w kwestii rządzenia

państwem i pomagali nabrać ary stokraty czny ch manier. Zarówno ona sama, jak i małżonek odebrali staranne wy kształcenie humanisty czne, ale osobowość Katarzy ny przeniknęła także opowieściami o ry cerstwie. Nawet jej budząca szacunek matka potrafiła odegrać rolę średniowiecznej damy, jeśli zaistniała taka potrzeba. Katarzy na insty nktownie potrafiła zachowy wać się bardzo dostojnie. Inny mi słowy – idealnie wpasowała się w rolę wy znaczoną przez męża. Poza ty m zapewniła mu znaczący sojusz przeciwko wrogowi: Henry k planował przecież wojnę z królestwem Francji. Ojciec Katarzy ny by ł nie ty lko naturalny m sprzy mierzeńcem w tej delikatnej materii, ale także wy grał świętą wojnę, przepędzając z Hiszpanii „niewierny ch” muzułmanów. Ferdy nand niezmiennie przy pominał o ty m swoim poddany m i sojusznikom. By ł czołowy m krzy żowcem Europy – a to czy niło go monarchą tak znamienity m jak Henry k V czy też inny wielki angielski bohater, król Artur. Część owego prestiżu odziedziczy ła także Katarzy na. Na decy zję młodzieńca odnośnie ślubu mógł również wpły nąć fakt długoletniej znajomości z Katarzy ną. By ła ona przecież częścią jego świata, odkąd skończy ł dziesięć lat. Jako otoczony zby t troskliwą opieką i sfrustrowany nastolatek ży ł ze świadomością, że prawdopodobnie poślubi tę właśnie kobietę i będzie dzielił z nią łoże. By ć może Katarzy na odegrała większą rolę w dotrzy maniu umowy małżeństwa niż powszechnie samodzielne zapewniłoby doprowadzić

się uważa. Z pewnością Ferdy nand ufał córce do tego stopnia, by pozwolić jej na prowadzenie negocjacji. „Tuż przed śmiercią króla powiedziałaś, że jego odejście ci zawarcie ślubu”, przy pomniał. Po pogrzebie Henry ka Katarzy na miała swój plan do końca. „Musisz uży ć wszelkich sposobów oraz całej swej mądrości

i powiedzieć memu wy słannikowi, co może uczy nić, by jak najszy bciej doprowadzić umowę do skutku” 16. Przy szła królowa Anglii nie potrzebowała ojcowskich instrukcji. Decy zja zapadła, nim jeszcze do niej napisał. Ferdy nand nie kry ł zachwy tu. Przeczuwał, że rola córki w przekonaniu do siebie Henry ka by ła niebagatelna. „Tak mocno wierzę w twą cnotę i mądrość, iż nie ty lko pozwalam ci na samodzielne zrealizowanie tak doniosły ch spraw, lecz także powierzam ci zbawienie mej duszy ” 17, przekazał jej. By ł świadom powagi sy tuacji i zaprzestał sporów o pieniądze. Jeśli nowy monarcha zażądałby posagu w wy sokości stu ty sięcy skudów w gotówce, otrzy małby je. Gdy by Henry k VIII zapragnął, aby w przy padku jego śmierci Ferdy nand i jego córka zrzekli się jakichkolwiek praw do posagu, również spotkałby się z aprobatą teścia. Ojciec Katarzy ny nakazał Fuensalidzie podpisanie prakty cznie każdego traktatu pod warunkiem naty chmiastowego zawarcia małżeństwa. W razie konieczności miał przekupić królewskich doradców18. Wciąż jednak spokoju nie dawała mu my śl, że wcześniejszy ślub – z księciem Arturem – mógłby w ostatniej chwili pokrzy żować plany. Fuensalida zasły szał ponoć od kogoś, iż „młody

Henry k miał wy rzuty sumienia z powodu poślubienia żony swego zmarłego brata” 19. Ferdy nand nakazał swemu wy słannikowi przy pominać, że sam papież wy dał stosowną dy spensę 20. Dwie siostry Katarzy ny poślubiły przecież tego samego króla Portugalii, który – jak podkreślano – ży je teraz szczęśliwie otoczony gromadką dzieci. Edward Hall relacjonował, jakoby „początkowo szeptano z oburzeniem z powodu ślubu z żoną brata” 21. W rzeczy wistości swoje niezadowolenie wy raził ty lko arcy biskup Canterbury, William Warham, zignorowany społeczeństwa 22.

przez większość

Po ślubie z listów Katarzy ny biła radość. Księżna pokochała swego pełnego energii, ry cerskiego, młodego małżonka i wciąż czciła ojca, który umożliwił jej „tak korzy stny mariaż” 23. „Pośród wszy stkich powodów, nakazujący ch mi kochać go bardziej niż siebie samą, dostrzegam jeden – najważniejszy : chociaż jest moim mężem, jest także prawdziwy m sy nem Waszej Wy sokości”, napisała Ferdy nandowi, „i pragnie by ć wam posłuszny oraz służy ć [wam] bardziej, niż jakikolwiek sy n [służy ł] swemu ojcu” 24. Ferdy nand by ł równie zadowolony. „Właściwe małżeństwo to największe błogosławieństwo na świecie [...] i źródło wszelkiego innego szczęścia”, odpowiedział. „Bóg okazuje łaskawość dobry m mężom i żonom” 25. Henry k również napisał do swego hiszpańskiego teścia, by przekazać mu, jak bardzo by ł zakochany. „Odrzucił wszy stkie inne kobiety na świecie, które mu zaprezentowano” 26, aby poślubić Katarzy nę. Król nie żałował swojej decy zji, albowiem „wy bitne cnoty królowej rozkwitały coraz bardziej z każdy m dniem”. Po sześciu ty godniach małżeństwa stwierdził ponoć, iż jeśli zostałby poproszony o podjęcie ponownej decy zji, „wy brałby Katarzy nę przed wszy stkimi inny mi kobietami”. Młody władca by ł zafascy nowany Ferdy nandem, co zdają się poświadczać jego długie listy do teścia. Ten wprawdzie odpisy wał mu szorstko, by hamował swą wy lewność, lecz zarazem okazy wał uczucia w czy nach. Henry kowi, który kochał konie, przy słał w darze trzy wspaniałe rumaki – hiszpańskiego Jenneta, sy cy lijskiego kuca i konia neapolitańskiego. Katarzy na napisała, że to małżonek poprosił ją, aby błagała o te wspaniałe zwierzęta Jego Wy sokość 27. Ferdy nand dodał, iż w razie jakichkolwiek wątpliwości odnośnie relacji z Hiszpanią, zawsze mógł negocjować bezpośrednio z jego osobisty m reprezentantem, któremu należało „wierzy ć tak jak mnie samemu” 28. Owy m reprezentantem by ła żona Henry ka – Katarzy na.

1 Starkey i Doran, Henry VIII, 50. CSP Hiszpania, 2, 17. 2 L&P, 2–1, 395. 3 Giustinian, Four years, 312–313. 4 Hall, Hall’s Chronicle, 508.

5 Tamże. 6 Thomas i Thornley, Great Chronicle of London, 340. 7 Hall, Hall’s Chronicle, 508–509. 8 Marius, Thomas More, 51. 9 Hall, Hall’s Chronicle, 503. 10 Tamże, 505. 11 Berwick y de Alba, Fuensalida, 517. 12 CSP Wenecja, 2, 11. 13 Loades, Politics of Marriage, 17, cy tat z Erazma, Opus Epistolarum, t. 1, 450. 14 Wood, Letters, vol. 1, 160–161. 15 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 81. 16 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f34. CSP Hiszpania, 2, 11. 17 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f58. CSP Hiszpania, 2, 22. 18 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f16. CSP Hiszpania, 2, 3. Berwick y de Alba, Fuensalida, 522–523, 527. 19 Berwick y de Alba, Fuensalida, 516. 20 Archiwum Generalne w Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 87. 21 Hall, Hall’s Chronicle, 507. 22 Scarisbrick, Henry the Eighth, 13. L&P, 4, 5774. 23 Wood, Letters, t. 1, 158–159. 24 Tamże. 25 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f55–57. CSP Hiszpania, 2, 22. 26 Halliwell, Letters, t. 1, 196–198. 27 Wood, Letters, t. 1, 161. 28 Biblioteca Nacional, man. no. 9408, ff 56–57.

19 KRÓLOWA BIESIAD Pałac w Greenwich Lipiec 1509 roku

P

ięć ty godni po ślubie Katarzy na pisała do ojca z pałacu w Greenwich, jednego z jej liczny ch

nowy ch domostw1: „spędzamy czas na ciągły m świętowaniu”. Przy jęcie, które rozpoczęło się, gdy książę Buckingham wjechał konno do Westminster Hall, trwało nieustannie. W mniejszy m lub większy m stopniu ucztowano przez cały początkowy okres małżeństwa Katarzy ny i Henry ka. Młody władca uważał, że splendor by ł cnotą, a przy jemność stanowiła królewski przy wilej. Pragnął więc, by biesiady trwały jak najdłużej. Uroczy stości koronacy jne, jak napisał kronikarz Edward Hall, by ły okazalsze niż u Cezara 2. Podano tak wielorakie potrawy z Anglii i „zza mórz”, iż urzeczony kronikarz przepraszał, nie będąc w stanie ich opisać. W księgach rachunkowy ch Henry ka widnieje „Pero, francuski kucharz”, stanowiący gwarancję jakości serwowany ch dań. Później ary stokracja często chełpiła się, że ich kucharzami są „muzy kalni Francuzi i cudzoziemcy ” 3. Młoda małżonka nie mogła jednak prowadzić liczny ch rozmów podczas świętowania. Przy królewskim stole zajęły miejsce ty lko trzy osoby. Henry k i Katarzy na zasiedli pośrodku; po jednej stronie, dwa metry od nich, usiadł arcy biskup Canterbury. U stóp królowej, aby dy skretnie jej służy ć, czekały co najmniej dwie damy dworu: „pod stołem... [...] podczas całego przy jęcia” 4. Od czasu do czasu rozkładały wokół niej duży fragment płótna, aby mogła „wy pluć coś” 5 niepostrzeżenie. Nowo koronowana królowa rozglądała się po ogromnej, wy sokiej sali, pełnej hałaśliwy ch gości, służący ch roznoszący ch potrawy, pokrzy kujący ch heroldów i trębaczy wy gry wający ch fanfary. Gdy podano drugie danie, do sali wjechał konno kolejny ry cerz. Mężczy zna by ł w pełnej zbroi, a na jego hełmie widniał wielki pióropusz ze strusich piór. „Sir ry cerzu, skąd przy by wacie i czego żądacie?”, krzy knął herold. „Sir, nie jest ważne miejsce,

z którego pochodzę”, brzmiała odpowiedź. Po chwili herold ry cerza wy jaśnił, iż by ł to Sir Robert Dimmock, „królewski mistrz”, dziedziczony przez kolejny ch władców. „Jeśli ktokolwiek, niezależnie od stanu i stopnia, orzeknie lub spróbuje udowodnić, iż król Henry k VIII nie jest prawowity m spadkobiercą i władcą tego królestwa, ja, Sir Robert Dimmock, zdejmę rękawicę, by z nim walczy ć”, obwieścił6. Dimmock, zsiadłszy uprzednio z konia, obszedł całą salę. Ry cerz rzucał rękawicę i wy zy wał na pojedy nek każdego, kto uważałby, że Katarzy na poślubiła nieprawowitego króla Anglii. Nikt nie ośmielił się podjąć wy zwania. Skończy wszy posiłek, Henry k i Katarzy na umy li ręce i – wciąż krocząc pod baldachimami – udali się do swy ch komnat. Rola królowej w ty m niezwy kły m ry cerskim świecie stała się oczy wista, gdy dwa dni później przy Pałacu Westminsterskim rozpoczęły się walki na kopie – wedle króla najważniejsza część uroczy stości. Przy gotowano dwa wozy paradne. Na jedny m z nich umieszczono fontannę na tle zamku, którego blanki ozdobiono różami Tudorów i sy mbolem rodu Katarzy ny – owocem granatu z odległej i tak ukochanej przez królową Grenady. Na zamkowy ch ścianach zawisły zielone i białe romby, udekorowane różami, granatami oraz inicjałami H i K. Z paszcz pałacowy ch gargulców obficie lało się białe i czerwone wino oraz wy kwintne trunki z regionu Bordeaux. Nawet kropierze koni, na który ch jechali młodzi postawni mężczy źni i dostojni ary stokraci, by ły ozdobione różami i owocami granatu. Gdy dwa zespoły po ośmiu walczący ch ry cerzy zaprezentowały się we wspaniały ch zbrojach, przy wódca jednej z grup zbliży ł się do młodej królowej i „oświadczy ł, iż jego wojownicy mieli walczy ć o miłość niewiast, dlatego prosi o jej łaskę, by mężowie ci mogli sprawdzić się w walce” z inny mi. Królowa udzieliła im swej łaski i rozpoczął się turniej 7 – relacjonował Hall. Rola Katarzy ny jako pierwszej damy angielskiego ry cerstwa została potwierdzona. Podczas walk na kopie i turniejów królowa by ła tą kobietą, w imię której ry cerze pragnęli oddać ży cie. Podczas dwudniowego turnieju walczący mężczy źni wciąż ofiarowali swe wy czy ny żonie monarchy i damom dworu. Kolejnego dnia przed królową stanął drugi wóz paradny z akcesoriami do polowań. Przez bramę wy puszczono ży wego jelenia, a „następnie uwolniono charty, które go zagry zły ”, wspominał Hall. „Zabite zwierzę zostało podarowane królowej i jej damom”. Ry cerze by li tak zapaleni do walki, że Henry k zmuszony by ł ustalić liczbę ciosów, jakie mogli wzajemnie sobie zadać. Obie grupy walczący ch na miecze mężczy zn należało rozdzielić siłą, „z wielkim trudem” 8. Ciągłe organizowanie uczt nie stanowiło jedy nie kapry su nastoletniego króla, ale element polity ki. W pierwszy ch dniach po śmierci ojca Henry k zwołał radę w Tower of London w celu przedy skutowania kwestii, czy powinien zostać „wy chowany w sposób światowy, czy w zadowoleniu i wolności, pod opieką rady ”. Po wielu latach jeden z uczestników owego zebrania oznajmił9, że podjęto wówczas decy zję o „wy chowaniu go w zadowoleniu, aby nie by ł nazby t surowy dla swy ch poddany ch tak jak jego król ojciec, i tę decy zję utrzy mano w mocy ”. Inny mi

słowy – młody Henry k winien korzy stać z ży cia. Słudzy i doradcy mieli wziąć na siebie codzienny trud sprawowania rządów nad krajem oraz przekazy wania i wy pełniania poleceń władcy. Nie zwalniało go to rzecz jasna od nadzorowania wielkich wy darzeń polity czny ch, oznaczało jednak, że większą część swego dnia mógł poświęcić – jak określono w jedny m z opisów jego działalności w lecie 1511 roku – „na śpiewy, taniec, zapasy, pchanie kulą, granie na flecie i wirginale, wy kony wanie pieśni i ballad, a także walkę na kopie oraz turnieje. Pozostały czas poświęcał polowaniom (zwy kły m lub z sokołami) i strzelaniu” 10. Na liście powinna pojawić się także gra w tenisa, obserwacja gwiazd, maskarady oraz inne formy rozry wek. W jednej ze swy ch najsły nniejszy ch ballad muzy cznie uzdolniony Henry k wy liczy ł czy nności, które sprawiały mu najwięcej radości: Rozry wkę w dobry m towarzy stwie kocham i pragnę po kres ży cia... polować, śpiewać, tańczy ć. Me serce tęskni za sportem dla pokrzepienia, któż tego nie łaknie? „Młodzi muszą sobie pożartować”, dodał w tej samej popularnej balladzie zaty tułowanej Pastime with Good Company („Rozry wka w dobry m towarzy stwie”), którą napisał w pierwszy ch latach małżeństwa z Katarzy ną. Z pewnością kobieta często ją sły szała. Król niejednokrotnie spierał się, że skoro lenistwo jest wy stępkiem, to czas spędzony z odpowiednimi ludźmi na radości i zabawie powinno uważać się za cnotliwy. Jednak zachowanie królewskich towarzy szy czasem pozostawiało wiele do ży czenia. Doszło nawet do konieczności wy dalenia z dworu hazardzistów – Francuzów i Lombardczy ków, sprowadzony ch przez „pewne potężne osoby ” 11, sądzące, iż na młody m władcy można by ło zbić majątek. Mogło chodzić o mężczy zn takich jak Peter Roy, Peter le Negro i Bartholomew Costopolegrino, którzy – przy łapani na oszustwie podczas gry w karty i kości w angielskim porcie Calais – mówili na swoją obronę, iż „grali z [wieloma ważny mi osobistościami] w Anglii” 12. Za to towarzy stwo królewskiej małżonki gwarantowało cnotliwe zachowanie. W dwudziestotrzy letniej królowej wciąż pozostała jeszcze odrobina młodzieńczego entuzjazmu, choć nieporównanie mniej niż w Henry ku, który kilka dni po koronacji skończy ł osiemnaście lat. Również Katarzy nie nie brakowało czasu na zabawę. Podczas gdy Henry ka VII nie opuszczały zmartwienia związane z królewskimi rachunkami, jego sy n otwarcie przy znawał, że nawet pisanie listów by ło dla niego uciążliwe czy wręcz bolesne 13. Swoją korespondencję zwy kł czy tać podczas mszy, co musiało wprawić w zakłopotanie religijną Katarzy nę 14. W kaplicy jej matki karano niechlujnie odziany ch, nieuważny ch lub chichoczący ch podczas nabożeństwa wierny ch.

Królowa Izabela przy wiązy wała tak wielką wagę do szczegółów, iż notowała błędy swy ch kapelanów, mówiący ch po łacinie, by następnie pouczy ć ich w tej kwestii15. Ferdy nand również zajmował się każdy m zagadnieniem związany m z pełnieniem władzy. Każdego dnia organizował audiencje, aby zasły szeć „o wszy stkich sprawach królestwa [...] nawet ty ch najbardziej błahy ch” 16. W Anglii oczekiwano, że Katarzy na będzie brała udział w rozry wkach króla. Charaktery jej i męża by ły jednak całkiem odmienne. W sy tuacjach, w który ch Henry ka przepełniała ekscy tacja i pragnienie rozry wki, Katarzy na pozostawała poważna, choć radosna. Na szczęście królewskich małżonków łączy ło wiele wspólny ch zainteresowań: od polowań po muzy kę, od pozornie pobożnej religijnej ortodoksji po poglądy na sprawy zagraniczne – ich zapatry wania w znaczny m stopniu się pokry wały. Oboje by li ludźmi oczy tany mi i odebrali staranne humanisty czne wy kształcenie. Katarzy na mogła zarówno szy ć małżonkowi koszule, jak i przedy skutować kwestię wojny z Francją. On potrafił spędzić cały dzień w siodle na polowaniu. Ona by ła córką kobiety, zatrudniającej niegdy ś 450 ludzi do utrzy my wania w gotowości domostw, wy korzy sty wany ch podczas polowań, i mężczy zny zabierającego 120 sokolników na jednodniowe łowy 17. Jej ojciec ignorował nawet uwagi towarzy szy, którzy martwili się o jego zdrowie – wolał ży ć krócej, ale brać udział w polowaniach, aniżeli doży ć nudnej starości pozbawiony ukochany ch rozry wek. Sama Katarzy na przepadała za polowaniami z jastrzębiami i przekonała do nich męża. Młodzi zgadzali się także w małżeńskim łożu. Henry k nie miał jeszcze takich problemów ze współży ciem jak jego brat. Dwór zwy kł chodzić spać późno, często po północy. Regularnie odby wały się procesje z komnat młodego króla do sy pialni małżonki. Mężczy zna ubierał nocną szatę i prawdopodobnie czerwony saty nowy lub czarny, aksamitny nocny czepek. Za monarchą, po spiralny ch schodach pochy lonego stołpu w Richmond, przez dziedzińce i kory tarze łączące ich komnaty w Greenwich lub inny m zamku, podążali służący z pochodniami. Minęło nieco czasu nim zorientowano się, że Katarzy na ma problemy z utrzy maniem ciąży. W początkowy m okresie królowa by ła brzemienna co kilka miesięcy. Oddawała się wówczas radościom i rozry wkom. Rzeczy wiście, zdawało się, iż miłość między małżonkami kwitła, wy kraczając poza konwencjonalne normy dwornej miłości. „Jej Wy sokość cieszy się zdrowiem i jest najpiękniejszą, najradośniejszą i najszczęśliwszą kobietą na świecie”, pisał brat Diego, wciąż trwający u boku królowej. „Mój pan król wielbi ją, ona zaś odwzajemnia jego uczucie” 18. Hiszpan Juan Viny ol, który rok po ślubie Katarzy ny przy jechał na dwór angielski z jedny m z ambasadorów Ferdy nanda, wspominał później – podczas przesłuchania w Saragossie – że „król Henry k bardzo kochał swą żonę i królową, przy znając publicznie po francusku, iż by ł szczęśliwy, mając tak pięknego anioła i [...] tak wspaniały kwiat [u boku]” 19.

Młodzi małżonkowie świętowali Boże Narodzenie w Richmond, gdzie na początku sty cznia ponownie zorganizowano walki na kopie. Jak dotąd władca nie brał w nich udziału. Jego doradcy obawiali się, aby rzucając się z entuzjazmem w wir walki, nie został ranny. Henry k starał się pohamować swoją pasję do turniejów. W końcu w Richmond stanął jednak w szranki ze swoim przy jacielem – Williamem Comptonem. Obaj podali fałszy we nazwiska i skry li się pod zbrojami, tak by nikt nie wiedział, kto naprawdę miał walczy ć. Tłum spoglądał z podziwem, jak król niszczy ł lancę za lancą na zbroi przeciwnika. Istota tej walki polegała na takim kierowaniu i utrzy my waniu kopii, by zrzucić z siodła ry wala lub skruszy ć ją na jego pancerzu bądź tarczy – Henry k by ł przecież jedny m z najlepszy ch. Monarcha musiał się ujawnić, jako że Compton został poważnie ranny i groziła mu śmierć. Jeden z uczestników, wiedząc o kamuflażu, zakrzy knął: „niech Bóg ocali króla!” 20, po czy m Henry k musiał odsłonić swą twarz, aby zapewnić poddany ch, iż to nie on leżał ranny na ziemi. Odtąd młody władca rzucał się w wir walki przy każdej okazji. By ła to rozry wka nie ty lko dla króla, lecz także dla ludu. Według szacunków nuncjusza papieskiego, w późniejszy m czasie, gdy Henry k odnosił zwy cięstwo już nad wszy stkimi, na jedny m z turniejów pojawiło się pięćdziesiąt ty sięcy ludzi. Obliczenia te by ły oczy wiście znacznie zawy żone. Władca i jego ulubiony przeciwnik, Karol Brandon, „poty kali się ze sobą tak heroicznie, że widzowie mieli wrażenie, jakoby oglądali walkę Hektora z Achillesem”, relacjonował nuncjusz Francesco Chieregato21. „Walka trwała niezmiennie przez trzy godziny, przy wtórze dźwięków trąb i bębnów. Król pokonał wszy stkich, skruszy ł wiele kopii i zrzucił z siodła jednego ze swy ch ry wali. Cóż za wspaniałe przedstawienie!” 22, zachwy cał się pewien zagraniczny przy by sz. Uwielbiane przez Henry ka zajęcie by ło naprawdę niebezpieczne. W 1524 roku Katarzy na niemal ponownie nie owdowiała, kiedy jej mąż odniósł bardzo poważne rany, nie zamknąwszy przy łbicy w nowej zbroi23. Gdy dwór powrócił do Westminsteru, królewska para wciąż oddawała się rozry wkom. Pewnego ranka Katarzy na przeby wała w swej komnacie z damami dworu, gdy do sali wpadła grupa mężczy zn z mieczami, łukami i strzałami. Nieznajomi przy by sze mieli na sobie krótkie płaszcze z kapturami z szorstkiej zielonej wełny, przy wodząc na my śl mieszkańców z lasu Sherwood pod przy wództwem Robin Hooda. By ł to wy my ślny żart Henry ka i jego niesforny ch ary stokraty czny ch przy jaciół, dla który ch Robin Hood by ł legendarny m bohaterem. Katarzy na nie kry ła zaskoczenia – lub też potrafiła pozorować zdziwienie. By ła „speszona zarówno niecodzienny m widokiem, jak i nagły m przy by ciem mężczy zn” 24. Nie przeszkodziło jej to jednak w urządzeniu spontanicznego przy jęcia z tańcami i radosną zabawą. Niemal miesiąc w 1510 roku królowa przewodziła u boku męża główny m uroczy stościom – walkom na kopie i miecze, turniejom, pojedy nkom na ringu, najróżniejszy m rozry wkom dla ambasadorów, procesjom z pochodniami i obchodom święta majowego. Pewnego razu ona i jej

damy zostały zaprowadzone do królewskiego parku w Greenwich, by mogły obserwować Henry ka i jego ludzi ćwiczący ch walkę na topory. Młody władca wy zwał na pojedy nek potężnego Niemca zwanego Gy otem. W maju hiszpański ambasador Luis Caroz odnotował, iż król „niemal każdego dnia walczy ł na ringu, na kopie i brał udział w turniejach pieszy ch” 25. Te ostatnie, podczas który ch dwaj mężczy źni rzucali w siebie kopiami, zakończony mi tępy mi, żelazny mi główkami, a następnie, oddzieleni barierką, walczy li na miecze dwuręczne, by ły organizowane dwa razy w ty godniu. „Najlepszy z nich, najwy trwalszy i pełen energii jest sam król”, oznajmił Caroz. Przy okazji poskarży ł się, że dotrzy manie królewskiej parze kroku podczas świętowania by ło dla zagranicznego dy plomaty bardzo kosztowne. Henry k także musiał opróżniać skrzy nie, tak skrupulatnie zapełniane przez jego ojca. Dla Katarzy ny, wy chowanej na ascety czny m hiszpańskim dworze, który demonstrował swe bogactwo jedy nie sporady cznie, wy stawne ży cie na co dzień by ło wielką odmianą. Po smutny ch latach wdowieństwa mogła teraz wy dawać pieniądze i płacić za swoje przy jemności bez zmartwień o kolejny dzień. Podczas dwóch pierwszy ch miesięcy małżeństwa Henry k wy asy gnował ty siąc funtów na spłacenie jej długów, 200 – na kieszonkowe i kolejne 860 – na zubożały ch hiszpańskich służący ch swej żony. Zapłacił również za biżuterię, konia i nowy personel, obsługujący jej garderobę, który zamieszkał w zamku Bay nard. Zamówione w ty m czasie u hiszpańskiego kupca szkarłatne i bladoróżowe pozłacane tkaniny z jedwabiu i saty ny również mogły by ć przeznaczone dla królowej 26. W listopadzie ucztowanie zeszło na drugi plan w obliczu nowy ch, doniosły ch wieści: Katarzy na by ła brzemienna. Nad głową małżonków zajaśniała szczęśliwa gwiazda. Ferdy nand przy słał im gratulacje, podkreślił zarazem znaczenie potomka dla królowej, Henry ka i Anglii – i błagał córkę, by należy cie troszczy ła się o swe zdrowie. „W oczekiwaniu na pierwsze dziecko kobieta musi dbać o siebie znacznie bardziej niż przy kolejny ch ciążach” 27, napisał. Powinna unikać wszelkiego wy siłku. Wzy wał ją przede wszy stkim do zaprzestania najwy raźniej bardzo męczącej czy nności, jaką by ło własnoręczne pisanie. Henry k nie posiadał się z radości. Wkrótce „dla swojej najukochańszej żony i królowej” zamówił materiały, konieczne do ozdobienia „koły ski i dziecięcej komnaty ” 28. W czasie świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku dzieci z królewskiego chóru śpiewały, minstrele Katarzy ny wy gry wali „Gloria in excelsis”, a Lord of Misrule (dosł. Pan Zły ch Rządów), dworzanin wy znaczony specjalnie do nadzorowania zabaw w okresie świąteczny m, dbał o rozry wki w pałacu Richmond29. Na pierwszy rok małżeństwa królowej cieniem rzuciły się ty lko dwa wy darzenia. Zaczęła podejrzewać, że pomimo wy raźnego zachwy tu jej osobą, Henry k wodził oczy ma także za inny mi niewiastami. Jedną z dworskich fawory t by ła siostra dumnego księcia Buckingham,

Elżbieta, pochodząca z najmożniejszej rodziny w królestwie. Sy tuacja stała się napięta, gdy rodzeństwo zaczęło martwić się o drugą siostrę, Annę, która rzekomo wdała się w „miłosną intry gę” 30 z przy jacielem Henry ka, Williamem Comptonem. Mawiano jednak, jakoby Compton by ł ty lko przy kry wką, ponieważ w rzeczy wistości to sam król nawiązał z nią romans. Anna by ła mężatką. Rozgniewany książę skonfrontował się z Comptonem, a wściekły Henry k zaczął bronić przy jaciela. Książę wy biegł z pałacu i nie pokazy wał się przez kilka dni. Niepokorna Anna została wy gnana przez męża do zakonu, oddalonego niemal sto kilometrów od Londy nu. Wówczas rozzłoszczony władca usunął z pałacu drugą siostrę, będącą jednocześnie fawory tą Katarzy ny, i zaczął uskarżać się na przy jaciół swej żony. „Podejrzewając, że w zamku mieszkały inne kobiety, które [...] szpiegowały wszy stkich, by później donieść o ty m królowej, król najchętniej wy rzuciłby je wszy stkie, lecz wiązałoby się to z ogromny m skandalem”, stwierdził Caroz. Władca przekonał się, że jego z reguły uległa małżonka potrafiła by ć także nieustępliwa. „Później niemal cały dwór wiedział już, że królowa by ła zła na króla, a i on sam nie kry ł gniewu, a konflikt między nimi wciąż trwał”, relacjonował Caroz. Katarzy na miała świadomość, że mężczy źni – zwłaszcza królowie – błądzili w sferze seksualnej, ale i tak czuła ukłucia zazdrości. Cudzołóstwo pojawiało się w chwili, gdy miłosne gry – przy zwoita rozry wka nawet dla osób po ślubie – ustępowały miejsca seksualnej pokusie. Królowa z pewnością ży wiła nadzieję, że nie będzie musiała zaprzątać sobie ty m głowy w początkowej fazie małżeństwa – zwłaszcza że wszy stko układało się pomy ślnie. Podczas lektury dokumentów z tamtego okresu można wy wnioskować, że by ła wściekła. „W żadny m razie nie ukry wa swej złości przed Comptonem, a król bardzo za to przepraszał” 31, powiedział Caroz. Jednak w przeciwieństwie do swej siostry Joanny Katarzy na potrafiła zataić lub pohamować zazdrość. Pod ty m względem wy kazy wała podobieństwo do matki. Drugie wy darzenie, uniemożliwiające księżnej osiągnięcie pełni małżeńskiego szczęścia, miało miejsce ostatniego dnia sty cznia 1510 roku: królowa straciła ciążę. Jej samozwańczy strażnik, brat Diego, twierdził, jakoby poronienie przebiegło „bez najmniejszy ch dolegliwości, poza ty m że poprzedniej nocy królową bolało kolano” 32. Niebawem nastał pewien zamęt – spotęgowany niewiedzą królowej na temat własnego ciała – ponieważ podejrzewano u niej ciążę bliźniaczą. Według mnicha, królewski medy k wy jaśnił, iż „Jej Wy sokość nadal by ła brzemienna, nosząc w łonie drugie dziecko”. Zarówno Katarzy na, jak i Henry k pragnęli zwieńczy ć swe szczęście narodzinami następcy tronu – chociaż szansa na to, by królowa wciąż spodziewała się drugiego dziecka, by ła nikła. Podejrzewa się, że lekarz postawił niewłaściwą diagnozę z rozmy słem, w reakcji na entuzjazm i upór pary małżeńskiej – zwłaszcza Henry k okazy wał pod ty m względem wy jątkowy opty mizm. Wierzono w ciążę, nawet gdy królowa zaczęła nieregularnie miesiączkować. Caroz by ł zaskoczony chaosem, jaki powstał, kiedy Katarzy na

oficjalnie udała się do Greenwich, by przy gotować się do narodzin dziecka 33. „Powiedziano mi, że pięć miesięcy po zajściu w ciążę ponownie miała menstruację, zatem – jakkolwiek zdarza się to brzemienny m kobietom – zacząłem się martwić” 34, powiedział. Nieregularny cy kl miesiączkowy Katarzy ny i złe nawy ki ży wieniowe dodatkowo pogarszały sy tuację. Caroz podejrzewał, że młodzi małżonkowie i mnich nie mieli pojęcia o biologicznej stronie człowieka. „Po ty m, co nazwano poronieniem i w obliczu wielkiej nadziei, iż królowa nadal nosiła w łonie drugie dziecko, Bóg sprawił, że po pewny m czasie Jej Wy sokość przestała miesiączkować, a jej brzuch spuchł. Wówczas wszy scy by li już przekonani o ciąży ”, odnotował ambasador. Później jednak menstruacja wróciła, a opuchlizna ustąpiła. Rzekoma ciąża mogła zostać podświadomie wy wołana przez Katarzy nę-perfekcjonistkę, zawsze dążącą do tego, czego od niej oczekiwano. „Pragnęła uszczęśliwić króla i poddany ch, wy dając na świat księcia” 35, stwierdził wy słannik. Donosząc o „ty m, co nazwano poronieniem”, Caroz zasugerował, jakoby w ogóle nie by ło żadnej ciąży. Jednak cała sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej, ponieważ królowa dopiero w maju napisała do ojca o rzekomy m niedawny m poronieniu36. Kłamstwo to potwierdziły potajemne listy Caroza i mnicha, wy słane do Ferdy nanda. Zaistniała sy tuacja dowiodła, że Katarzy na nie by ła tak prawa i pobożna, jak powszchnie się uważa (fakt ten został pierwotnie zatajony przez hiszpańskich archiwistów, chcący ch bronić reputacji swej królowej, którzy ukry li dokumenty Ferdy nanda przed wiktoriańskimi history kami). „Wy daje się, iż bardzo niewiele kobiet i mężczy zn, biorący ch udział w ży ciu publiczny m sprzed trzy stu lub cztery stu lat, zachowuje w naszy ch oczach nieposzlakowaną opinię”, stwierdził history k Gustav Bergenroth, gdy w 1868 roku37 w końcu pokazano mu rzeczone listy. Powiedział również, że „Katarzy na zwy czajnie stała się tego kolejny m dowodem”. By ło to jednak białe kłamstwo, mające na celu uniknięcie konieczności przy znania się do swoich błędów. Katarzy na wraz z mężem zastanawiała się, w jaki sposób wy jaśnić ciążę de facto nieistniejącą, a mimo to ogłoszoną publicznie. Gdy królowa zniknęła w Greenwich, by powić potomka, towarzy szy ły jej liczne dworskie ry tuały. Obawiano się, że kobieta się ośmieszy. W marcu 1510 roku Henry k zamówił nawet czerwoną tkaninę, wstążkę, pozłacane gwoździe, haczy ki, płótno i materiał z Niderlandów, aby udekorować specjalną srebrną chrzcielnicę przy słaną z Canterbury. Zakupił również meble „do komnaty dla dzieci, jeśli Bóg da” 38. Katarzy na by ła tak zrozpaczona pomy łką, że odmówiła publicznego pojawiania się aż do końca maja. Nieuży waną chrzcielnicę odesłano. Poczucie winy królowej jest wy raźnie widoczne w liście do Ferdy nanda. Katarzy na błagała ojca, by „nie winił jej za to, co czy ni Bóg” 39. Czy hiszpański władca, będący mistrzem polity cznego fałszu, naprawdę przejąłby się takim niewinny m kłamstwem? By ć może podziwiał nawet swoją córkę. Katarzy na by ła dobrze

przy gotowana na odrzucenie niewy godnej dla niej prawdy. Fałszy wa ciąża mogła by ć skutkiem infekcji. Nie ma wątpliwości, że królowa – podobnie jak po wielu latach jej córka Maria – również wy kazy wała niektóre z klasy czny ch psy chologiczny ch i fizjologiczny ch cech przy padłości, zwanej w dzisiejszy ch czasach ciążą rzekomą. Choć bez dziecka, łono Katarzy ny powiększy ło się do rozmiarów „nigdy niewidziany ch u kobiety w ciąży ”. Objawy towarzy szące często obejmują nieregularne miesiączki, niecodzienne nawy ki ży wieniowe (obie cechy zaobserwowano u królowej już wcześniej) i silne pragnienie brzemienności, a przecież wy jątkowo uczuciowa i pełna emocji Katarzy na bardzo pragnęła podarować swemu mężowi i Anglii najwspanialszy prezent – męskiego następcę tronu. Obawy, iż rzekoma ciąża ośmieszy Katarzy nę i wy woła plotki, by ły uzasadnione. Snuto już domy sły o jej bezpłodności, gdy nagle wszy stko się odmieniło. Pod koniec maja 1510 roku nastąpiło kolejne zawirowanie. Królowa by ła brzemienna – zaszła w ciążę prawdopodobnie jeszcze przed wy jazdem do Greenwich. Marzenia Katarzy ny w końcu miały się spełnić. By ł to wspaniały koniec pierwszego roku jej małżeństwa.

1 Wood, Letters, t. 1, 159. 2 Hall, Hall’s Chronicle, 510. 3 L&P, 2–2, 1441. Harrison, Elizabethan England, 88. 4 Hall, Hall’s Chronicle, 509. 5 Ives, Life and Death, 180. 6 Hall, Hall’s Chronicle, 509. 7 Tamże, 511. 8 Thomas i Thornley, Great Chronicle of London, 343. 9 Ellis, Original letters, ser. 3, t. 3, 370. 10 Hall, Hall’s Chronicle, 515. 11 Tamże, 520 12 Archiwa Narodowe, SP 1/9, f. 221. L&P, 1–2, 3567. 13 L&P, 3, 1. 14 Weir, King and Court, 134. 15 Fernández de Córdova Miralles, La Corte de Isabel I, 289–90. 16 L&P, 1 (ory ginalnie cz. 1 Brewera, wy danie z 1862 r.), xxxi i przy pis 490. 17 Fernández de Oviedo, Libro, przy pis 134 (Univ. de Valencia ed.). 18 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 7. 19 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja

i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 20 Hall, Hall’s Chronicle, 513. 21 Paul, Catherine of Aragon, 42–43. Starkey, Sześć żon, 136. 22 Brewer, Reign of Henry VIII, t. 1, 4, cy tat z: Giustinian, Four years, 81. 23 Hall, Hall’s Chronicle, 674. 24 Tamże, 513. 25 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f133. CSP Hiszpania, 2, 45. 26 L&P, 2–2, 1442, 1445, 1451. 27 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f76. CSP Hiszpania, 2, 28. 28 L&P, 1–1, 394. 29 L&P, 2 2, 1444. 30 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 8. 31 Tamże. 32 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 7. 33 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 1, 8. 34 Tamże. 35 Tamże. 36 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f119. CSP Hiszpania, 2, 43. 37 CSP Hiszpania Uzupełnienie, 1, xiii. 38 L&P, 1–1, 381, 395. 39 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f119. CSP Hiszpania, 2, 43.

20 NASTĘPCA TRONU Richmond Grudzień 1510 roku

W

szy scy mężczy źni opuścili izbę. Minęły ty godnie, nim Katarzy na ponownie ujrzała któregokolwiek z nich. W tajemniczy m, otoczony m ścisłą ochroną świecie komnaty królewskich narodzin istniały teraz ty lko kobiety. Nawet mąż królowej nie śmiałby przekroczy ć progu tej sali przed narodzinami dziecka, albowiem tego właśnie wy magał ry tuał narodzin. Po raz ostatni królowa widziała męską twarz, gdy została uroczy ście doprowadzona do drzwi swego pokoju w pałacu w Richmond po specjalny m nabożeństwie, przy gotowujący m ją do „zajęcia komnaty ”. Wszy stkie ty powo męskie role – „lokajów, stolników, krawców czy cześników” – by ły ty mczasowo pełnione przez kobiety. Jeśli Katarzy na potrzebowała czegoś innego, zostawiano niezbędną rzecz pod „drzwiami komnaty, po czy m przejmowały ją kobiety służące królowej”. Zasada zapisana w „Królewskiej Księdze” by ła wy raźna: żaden mężczy zna nie mógł przestąpić progu jej komnat. Przez cały okres poprzedzający narodziny dziecka przy szłej matce towarzy szy ły ty lko akuszerki oraz inne kobiety. Mężczy znom pozostały modlitwy, by na świat przy szło zdrowe dziecko1. Pokój Katarzy ny przeobraził się w przy tulne pomieszczenie, ozdobione gobelinami, zasłonami i dy wanami. „W komnacie należy zawiesić arrasy [...] na suficie, ścianach i oknach – poza jedny m, by przez nie wpadało światło dzienne, jeśli królowa sobie tego zaży czy ”. Dopilnowano, aby wzory na arrasach nie by ły nazby t krzy kliwe, ponieważ „nie jest to przy jemne dla kobiety w takiej sy tuacji”. Aby pomieszczenie by ło jeszcze bardziej nastrojowe, „na podłodze wy ścielono kilka warstw dy wanów” 2. Najważniejsze w komnacie by ło królewskie łoże, dopasowane do potrzeb Katarzy ny, wy starczająco pokaźny ch rozmiarów, by pomieścić całą rodzinę, o równy ch bokach długości dwóch i pół metra każde. W przedmiotach należący ch do księżnej znaleziono później specjalne

narzuty do połogu, [...] w ty m jedną ze „szkarłatnej purpury ”. Obie zostały „pokry te [...] futrem z gronostaja”; uszy to też do nich odpowiednie poszewki na poduszki. By ły one częścią rozliczny ch skarbów zebrany ch przez królową w okresie narodzin dziecka. W oczekiwaniu na rozwiązanie królowa mogła odpoczy wać i zaży wać snu na łożu. Prawdopodobnie wraz z nią kładły się jedna lub dwie najbliższe służące 3. Tuż obok stała wspaniała koły ska o długości ponad półtora metra. Owa „królewska kolebka” została zbudowana dla przy szłego króla i prawdopodobnie to w niej spoczy wało niemowlę, gdy prezentowano je gościom. W mniejszej koły sce, o długości zaledwie około dziewięćdziesięciu centy metrów, dziecko układano do snu. Wśród przedmiotów zebrany ch przez Katarzy nę w późniejszy ch latach znalazł się baldachim uszy ty z długich, czerwony ch i niebieskich jedwabny ch zasłon oraz narzuta dla noworodka wy konana ze szkarłatnego aksamitu i wy kończona złotą tkaniną 4. Ty m razem królowa by ła bardzo ostrożna. Smutek i wsty d wy wołane utratą „bliźniąt” zostały szy bko wy mazane przez fakt, iż w końcu naprawdę spodziewała się dziecka. Nie chciała jednak podejmować niepotrzebnego ry zy ka. Dzięki rzekomej bliźniaczej ciąży przeprowadzono próbę odpowiednich ry tuałów i dużo wcześniej przy gotowano się do narodzin. W młody ch małżonkach obudził się ogromny lęk. Latem młody władca odby ł trady cy jną podróż po południowej Anglii. Królowa spędziła część lata w Elthan – w domu, w który m dorastał Henry k. Z wielką troską dbała o dziecko rozwijające się w jej łonie. Późną jesienią 1510 roku dwór przeniósł się do Richmond. Komnaty Katarzy ny sy tuowały się na pierwszy m piętrze królewskiego domostwa, będącego częścią imponującego kompleksu mieszkalnego o szary ch ścianach, przebudowanego jeszcze przez jej teścia. Okna pokojów wy chodziły na południe, na otoczony murem wspaniały pry watny ogród i Tamizę. Gdy w przeddzień Nowego Roku rozpoczął się poród, królowa musiała wy brać między królewskim łożem a oddzielny m „łożem z siennikiem”. To ostatnie nie by ło jednak przy kry te zwy kły m materacem, wy pchany m słomą, lecz wy posażono je w wy godny, duży siennik wy pełniony miękką wełną i puchem. Łoże nakry te saty nowy m, szkarłatny m baldachimem, mieściło się w ty m samy m pokoju do narodzin. Trzy takie materace, owinięte w materiał, zostały później znalezione w osobistej garderobie Katarzy ny na zamku Bay nard w Londy nie. Każdy z nich, wy pełniony piórami oraz puchem, miał wy miary około trzech na dwa i pół metra, zapewniając mnóstwo miejsca nie ty lko królowej, lecz także każdej innej kobiecie wezwanej do pomocy. W komnacie znalazły się też poduszki z płótna i wełny, zwane roullers, w które owijano dziecko tuż po narodzinach. Podczas porodu królowa miała na sobie prawdopodobnie jedną z dwóch podwójny ch halek lub jedną z trzech luźny ch sukni z „delikatnej tkaniny z Niderlandów” z ozdobny mi kołnierzy kami,

obszy ty mi złotem lub jedwabiem, przetrzy my wany mi w garderobie na czas „spoczy wania w łożu przed porodem”. Nie zabrakło też płaszcza ze szkarłatnego aksamitu z zaokrąglony mi brzegami, pokry tego gronostajowy m futrem, aby Katarzy na nie odczuwała zimna i niezmiennie czuła się jak królowa 5. Rodzącej towarzy szy ła akuszerka, mogąca oczekiwać sowitego wy nagrodzenia, jeśli wszy stko przebiegło bez komplikacji. W pobliżu przeby wały także inne doświadczone kobiety, wśród nich Elizabeth Denton, przy szła guwernantka dziecka, opiekująca się wcześniej także Henry kiem, jak również wy soko urodzona mamka Elizabeth Poy ntz, sy nowa wiceszambelana. Akuszerka potrafiła złagodzić bóle porodowe w bardzo niewielkim stopniu. Nie by ło również gwarancji sukcesu – wszy stko zależało od samego Boga. W komnacie umieszczono zatem Pas Mary i – relikwię przechowy waną w Opactwie Westminsterskim, mającą przy nosić szczęście podczas porodu (rzeczoną relikwię Katarzy na poży czy ła później swojej ciężarnej szwagierce, Małgorzacie Tudor, królowej Szkocji). Zawsze brano pod uwagę komplikacje, jakie mogły wy stąpić podczas porodu, tak więc duchowni zostali postawieni w stan gotowości, na wy padek gdy by słabowita dusza dziecka musiała zostać ocalona przez naty chmiastowy chrzest. Do Richmond zjechali także reprezentanci rodziców chrzestny ch. Zdrowie i ży cie Katarzy ny również by ło zagrożone: powszechnie wiedziano, że czasem matki nie przeży wały porodu lub umierały w połogu. Królowa świetnie zdawała sobie z tego sprawę – w wy niku powikłań porodowy ch zmarły przecież jej siostra Izabela i teściowa, Elżbieta York. Henry k, również mając tę świadomość, nakazał mężczy znom zebrany m w jego kaplicy „zanosić modły o bezpieczne rozwiązanie” 6. Tej chwili wy czekiwała królowa. Od pierwszy ch lat ży cia wiedziała, że jej przeznaczeniem by ło połączenie Anglii i Hiszpanii poprzez małżeństwo i królewską krew. Gwarancja mozolnie wy pracowany ch i wy negocjowany ch traktatów – oraz przy szłości jej samej – znajdowała się w jej matczy ny m łonie. Gdy nastał 1511 rok i dwór przy gotowy wał się na świętowanie, królowa spełniła swoje marzenia. O pierwszej trzy dzieści w nocy by ło po wszy stkim: Katarzy na urodziła sy na. Anglia doczekała się następcy tronu.

1 Grose, Antiquarian Repertory, t. 1, 304–305. Anonim, Ordinances, 125. 2 Grose, Antiquarian Repertory, t. 1, 304–305. 3 Grose, Antiquarian Repertory, t. 1, 304–305. Anonim, Wardrobe Stuff, 30–36. 4 Anonim, Ordinances, 127. Grose, Antiquarian Repertory, t. 1, 336–337. Anonim, Wardrobe Stuff, 30–36. L&P, 1–1, 381, 395. 5 Anonim, Ordinances, 125–126. Anon., Wardrobe Stuff, 31, 40. 6 L&P, 2–2, 1449. L&P, 1–1, 465, 670, 674, 885. Anonim, Ordinances, 125.

21 MACIERZYŃSTWO Westminster Luty 1511 roku

J

ako pierwszy przy by ł pustelnik, kłusując przed nią na koniu. Jego twarz i ciało by ły częściowo zakry te długą, rudobrunatną pelery ną. Następnie zjawiło się dwóch pielgrzy mów odziany ch na czarno, w kapeluszach o szerokich rondach. Mieli ze sobą laski Jakuba. Muszle przegrzebków na płaszczach mężczy zn, które dostrzegła Katarzy na, oznaczały, że podróżni znajdowali się właśnie na drodze świętego Jakuba i zmierzali do hiszpańskiego miasta Santiago de Compostela. Teraz jednak pragnęli oddać hołd małżonce króla i matce księcia. Katarzy na nigdy dotąd nie cieszy ła się tak wy soką pozy cją. Jej zdolność wy dania na świat potomstwa by ła nie ty lko źródłem osobistej saty sfakcji, lecz także publicznej radości. Gdy rozeszły się wieści o narodzinach, na ulicach Londy nu zapłonęły ogniska, a wino polało się strumieniami. Z twierdzy Tower wy strzeliły na wiwat armaty, zuży wając ponad dziewięćdziesiąt kilogramów prochu. Henry k, nie posiadając się ze szczęścia, wy ruszy ł z dziękczy nną pielgrzy mką do świąty ni Mary i Dziewicy w Walsingham w Norfolk i posłał Katarzy nie prezent w postaci dwóch łań. Nieustannie odprawiano nabożeństwa, by oczy ścić królową z brudu narodzin. Świeżo upieczona matka, zasłoniwszy twarz welonem, klęczała u drzwi kaplicy w oczekiwaniu na księdza, który miał zabrać ją do wnętrza, by mogła podziękować Bogu za bezpieczne przeby cie bolesnego i groźnego dla ży cia porodu. Po nabożeństwach królewscy małżonkowie zostawili dziecko i przenieśli się do Westminsteru. Tam Henry k zorganizował uroczy stość na cześć Katarzy ny. Nie by ło to jednak zwy kłe świętowanie. W opinii współczesny ch turniej, który miał wówczas miejsce, by ł najbardziej niespoty kany m przedstawieniem, jakie kiedy kolwiek widziano – jedną z trzech najdroższy ch uroczy stości1 podczas długich rządów Henry ka (najwięcej kosztów pochłonął pogrzeb ojca

i ogromny obóz reprezentacy jny, zwany później Polem Złotogłowia). Podczas rzeczonej uroczy stości pustelnik odziany w pelery nę i dwóch pielgrzy mów by li jedny mi z uczestników biorący ch udział w skomplikowany m pojedy nku. Gdy pustelnik zrzucił swą szatę, by odsłonić wspaniałą zbroję, okazało się, że by ł to sam Karol Brandon (przy szły małżonek księżniczki Marii, siostry Henry ka VIII). Wraz z Nicholasem Carew, Sir Thomasem Kny vetem i samy m Henry kiem tworzy ł grupę najwspanialszy ch angielskich ry cerzy tamty ch czasów. Pielgrzy mi również by li przebrany mi wojownikami. Jedny m z nich by ł Sir Tomasz Boley n, jakkolwiek jego nazwisko w tamtej chwili najpewniej nic jeszcze nie znaczy ło dla Katarzy ny. Tuż przy szrankach w Westminsterze dla królowej i jej dam zbudowano specjalny balkon. Uroczy stość rozpoczęła się 13 lutego od przejazdu wielkiego wozu paradnego. By ło to najwspanialsze i najbardziej pomy słowe przedstawienie, jakie doty chczas widziano. Utworzono malowniczy „las ze skałami, wzgórzami i dolinami, z rozmaity mi drzewami, kwiatami, paprociami i trawami. Nie zabrakło też leśniczy ch, odziany ch w płaszcze i kaptury z zielonego aksamitu. Na środku widniał złoty pałac, a mężczy zna u jego bram układał girlandę z róż” 2. Wóz o wy miarach osiem na pięć metrów, ciągnięty przez srebrną anty lopę i złotego lwa, zatrzy mał się przed Katarzy ną. Leśniczy zadęli w rogi, wóz otworzy ł się ze wszy stkich stron, po czy m wy jechało zeń czterech zbrojny ch ry cerzy z kopiami, w hełmach zdobiony ch pióropuszami. Na ich czele stał sam monarcha. Słowa, wy haftowane na złotej szacie i kropierzu jego konia, by ły oficjalny m wy znaniem miłości. Henry k stał się Cure loial – „lojalny m sercem” swej żony. Jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości, która z kobiet by ła obiektem jego westchnień, mógł rozwiać je, spoglądając na królewski namiot z licznie haftowany mi literami K. Turniej, który odby ł się tamtego dnia, został uwieczniony na zwoju z Westminsteru. Ukazy wał on Katarzy nę i jej damy oraz samego władcę na koniu. Kropierz zwierzęcia by ł przy ozdobiony literami K i złoty mi sercami. Król kruszy ł kopię na przeciwniku. John Blanke, ciemnoskóry trębacz służący na dworze Henry ka i jego ojca, wy gry wał fanfary. Towarzy sze króla również oddawali cześć młodej matce, a hafty na ich kostiumach wy rażały radość z faktu, że królowa – sy mbolizowana przez wieniec z sześciu tuzinów róż – mogła teraz osiągnąć wszy stko, co ty lko chciała. Kompani Henry ka biorący udział w niezwy kły m widowisku zwali się Bon Espoir, Bon Voloire i Valiaunt Desire – Dobra Nadzieja, Dobra Wola i Odważne Pragnienie. Inny z ry cerzy obrał przy domek Joyous Panser, co znaczy Radosne My śli. Odważne Pragnienie, w którą to rolę wcielił się owego dnia Sir Thomas Kny vet, mistrz konny ch poty czek, przy stroił swój kostium setkami złoty ch ozdób, z który ch jedna sugesty wnie pokry wała saczek. Tego dnia turniej wy grał właśnie Odważne Pragnienie, a Katarzy na wręczy ła mu nagrodę dla „najlepszego człowieka czy nu” 3. Uwielbiający konie Henry k przejechał dwadzieścia pięć odcinków, o wiele więcej niż

który kolwiek inny uczestnik, i zakończy ł dzień okazały m przedstawieniem dla królowej, wy konując na swy m koniu serię akrobaty czny ch figur, w ty m „podskoki, nawroty i gwałtowne ruchy ”. Na koniec monarcha zmusił zwierzę do uderzenia kopy tami w drewnianą ściankę, dzielącą szranki na dwie części, tak by odgłos ten przy pominał wy strzał z armaty. Następnie skłonił się nisko Katarzy nie i opuścił pole bitwy. Nieco później zauważono, jak „całował ją czule” 4 w jej namiocie. Nie by ł to jednak koniec uroczy stości. Turniej trwał nadal, a po wieczorny m nabożeństwie rozpoczął się bankiet. W White Hall Pałacu Westminsterskiego umilano sobie czas śpiewami i tańcem. Przy jęciu przy patry wał się tłum londy ńczy ków. W pewny m momencie Henry k wy mknął się i po niedługim czasie, przy dźwiękach piętnastu trąb, wjechał kolejny wóz paradny pokry ty literami H i K. Kurty na – nowy wy nalazek i jednocześnie prekursorka kurty n teatralny ch – została odsłonięta, a oczom gości ukazali się młody władca i jego przy jaciele w purpurowy ch, saty nowy ch szatach, również ozdobiony ch wspomniany mi literami, wy konany mi z najdelikatniejszego złotego kruszcu. Zjawili się także muzy cy i sześć dam, które stanęły do tańca z mężczy znami. Świadkowie, tak podekscy towani wy darzeniami, „podbiegali do wozu, po czy m zaczęli zry wać zeń tkaniny i niemalże rozkładać niezwy kły pojazd na części”. Doszło nawet do bójki, podczas której dwaj mężczy źni, odpowiadający za bezpieczeństwo, odnieśli rany. Następnie sam Henry k jeszcze bardziej rozjuszy ł rozentuzjazmowany tłum, zachęcając służący ch obecny ch na przy jęciu ambasadorów do zerwania złoty ch liter z ubrań jego i pozostały ch tancerzy. Świadkowie uznali wówczas, że każdy z nich może zatrzy mać coś na pamiątkę. „Podbiegli zatem do króla, rozbierając go do spodni i dubletu”. Następnie ochoczo zabrano się za pozostałe osoby biorące udział w przedstawieniu. Kny vet usiłował schronić się na scenie, lecz i tak został niemal całkowicie pozbawiony swoich szat, a jego złoty saczek ukradziono. Gdy podekscy towany tłum zaczął zdzierać ubrania z dam, królewskie straże zareagowały, odpy chając natrętów. W królowej i towarzy szący ch jej dwórkach musiało wzbudzić to przerażenie, jednakże król nie stracił dobrego nastroju i zabawa trwała w najlepsze. Londy ńczy cy udali się do domów szczęśliwi, bogatsi o ponad sześć kilogramów zrabowanego złota. Pewnemu żeglarzowi udało się zdoby ć siedem złoty ch liter, które następnie odsprzedał złotnikowi za trzy funty, dziewięć szy lingów i osiem pensów – jak na zwy kłego wy robnika by ła to ogromna kwota 5. Katarzy na nie widy wała zby t często swego nowonarodzonego sy na. Cztery dni po przy jściu dziecka na świat zabrano je, podążając drogą porośniętą sitowiem, do kaplicy obserwantów naprzeciw ogrodu w Richmond. Tam też królewski potomek został ochrzczony, otrzy mując imię po swoim ojcu i dziadku. Jego matka, która nie została jeszcze pobłogosławiona po porodzie, nie mogła uczestniczy ć w uroczy stości. Maleńki Henry k wrócił do niej wraz z procesją dostojników niosący ch dary – w ty m ogromny złoty puchar i sól otrzy maną od francuskiego ojca

chrzestnego, Ludwika XII. Gdy królowa wy jechała do Westminsteru, chłopiec pozostał pod pieczą Elizabeth Poy ntz oraz inny ch opiekunek i służby, w ty m czterech osób, do który ch zadań należało wprawianie w delikatny ruch książęcej koły ski. Mały następca tronu miał do dy spozy cji swoich gospodarzy i stajenny ch, pilnujący ch, by „poży wienie dla mamki by ło zawsze sprawdzone [aby wy kluczy ć obecność ewentualnej trucizny ], ponieważ to ona karmi dziecko”. Podczas każdego posiłku pozostawała pod okiem nadworny ch medy ków6. Nieoczekiwanie jednak nastąpił tragiczny koniec: mały książę Henry k zmarł ty dzień po uroczy stościach w Westminsterze, nie osiągnąwszy wieku dziewięciu ty godni. Katarzy na wiedziała, że śmierć niemowląt by ła rzeczą powszechną, ale cios ten by ł dla niej wy jątkowo bolesny. „Królowa, jak każda kobieta, nie mogła opanować rozpaczy 7”, relacjonował Hall. Władca ukry wał swą zgry zotę, by nie martwić żony, ale przy chodziło mu to z ogromny m trudem. Katarzy na straciła sy na, Anglia natomiast wy czekiwanego następcę tronu.

1 Thomas i Thornley, Great Chronicle of London, 374. 2 Hall, Hall’s Chronicle, 517. 3 Starkey and Doran, Man and Monarch, 69. 4 Thomas i Thornley, Great Chronicle of London, 370. Hall, Hall’s Chronicle, 517–518. 5 Hall, Hall’s Chronicle, 518–19. L&P, 2–2, 1449, 1495. 6 L&P, 1–1, 670. Anon., Ordinances, 127. 7 Hall, Hall’s Chronicle, 519.

22 POLITYKA SYPIALNIANA Opactwo Westminsterskie Koniec lutego 1511 roku

Z

końcem lutego uczestnicy pogrzebu wy pły nęli z Richmond w dół rzeki trzema barkami przy brany mi czarny mi tkaninami. Ciało dziecka spoczęło w niewielkim karawanie w Opactwie Westminsterskim. W komnacie śpiewał chór królewski, a wokół trumny płonęły i topiły się świece o łącznej wadze około 440 kilogramów. Mały książę został pochowany, a ty m samy m sen Katarzy ny o zjednoczeniu Anglii i Hiszpanii jeszcze nie miał się spełnić. Henry k starał się ukry ć przed żoną swą rozpacz, lecz nagła tragedia załamała go do tego stopnia, iż jednemu z ambasadorów poradzono, by nie składał królowi kondolencji, to bowiem „ty lko zwiększy łoby żal monarchy ” 1. Królowa jednak by ła wciąż młoda i płodna, podobnie jak on sam – mieli zatem dużo czasu na spłodzenie kolejnego następcy tronu. Śmierć dziecka nie miała wpły wu na uczucia pomiędzy małżonkami. By ć może wspólne doświadczenie tragedii dodatkowo je pogłębiło. Rola Katarzy ny w oczach Henry ka z całą pewnością nie ograniczała się jednak do powinności wy dania na świat królewskich następców. Należała ona do grona jego najważniejszy ch, chociaż nieoficjalny ch, doradców. Umożliwiała mu dostęp do jednego z najpotężniejszy ch ludzi w Europie. Podczas pierwszego roku małżeństwa niemal nieustannie pełniła rolę ambasadorki swego ojca i nawet gdy do Anglii przy by ł nowy dy plomata, wciąż pomagała Ferdy nandowi w bezpośrednim komunikowaniu się z zięciem. Młody król, planując rozpoczęcie wojny, uważał się za wy brańca losu. Gdy ty lko doszedł do władzy, dał wy raźnie do zrozumienia, że pragnie zaatakować Francję. Publicznie znieważał też posłańców Ludwika XII, a gdy jeden z członków rady napisał do francuskiego monarchy pojednawczy list, Henry k wpadł we wściekłość 2. Wiedział jednak, iż samotne wy stąpienie przeciw wrogowi nie by łoby mądry m posunięciem. Kluczem do całej sprawy by ł Ferdy nand. Zawsze, ilekroć młody Tudor zwoły wał swy ch kompanów, nakazując im towarzy szy ć mu

w drodze do sy pialni małżonki, jego celem by ło nie ty lko jej łoże, lecz także zawarcie sojuszu z teściem. Późniejsze relacje króla z kobietami by ły bardziej złożone. W młodości pozwalał, by wpły w na niego wy wierały jedy nie niewiasty z najbliższego otoczenia. Niekiedy twierdzono wręcz, iż zby t często korzy stał z ich rad. Pozy cja Katarzy ny nie by ła jednoznacznie określona. Tuż po ślubie jej ojciec napisał, że od tej pory Hiszpanię i Anglię łączą „wspólne” 3 interesy. Monarcha pozwolił sobie jednak na kłamstwo. W owy m czasie Ferdy nand by ł sojusznikiem Francji, przede wszy stkim zwracając uwagę na swoje korzy ści. Młodego króla cechowała natomiast naiwność. Jego teść by ł prawdziwą legendą krzy żowców, walczy ł z Maurami, a jednocześnie miał swój udział w zaaranżowaniu jego małżeństwa z Katarzy ną. Ona oczy wiście pragnęła, aby interesy obu krajów wzajemnie się przenikały. Oboje zaufali Ferdy nandowi. Swój błąd zrozumieli dopiero po pewny m czasie. Mimo wszy stko władca Hiszpanii traktował królową Anglii z godnością. Córka, porzucona niegdy ś przez niego i pozostawiona własnemu losowi, stała się teraz głosem angielskiej Korony, podszeptujący m mu do ucha. On sam obiecał na bieżąco informować ją o wy darzeniach w Wenecji – jedny m z kluczowy ch miast europejskiej areny polity cznej. Wenecja by ła główny m śródziemnomorskim miastem handlowy m, kontrolujący m pas włoskich ziem, na który ch wy jątkowo często wy buchały konflikty zbrojne. Uchodziła również za jedno z najwspanialszy ch centrów kulturalny ch na konty nencie 4. Ferdy nand zaczął nadsy łać Katarzy nie instrukcje upoważniające ją do zawarcia z Anglią drugiego potajemnego, dwustronnego sojuszu. W jego listach można odnaleźć rodzicielską troskę i rady dla młodej pary, kroczącej zdradliwą ścieżką dy plomacji i polity ki. Córka miała nakłonić męża do utrzy mania drugiego sojuszu w sekrecie przed Francją. „Tajemnica i ostrożność to zasadnicze elementy wielkich przedsięwzięć”, ostrzegł ją w listopadzie 1509 roku. Czasem niezbędne by ło też oszustwo. Poradził, by zięć pozorował przy jaźń z francuskim królem do czasu, gdy będzie gotów do wojny, by „powstrzy mać Ludwika przed czy nem, który później mógłby zaszkodzić wszy stkim”. Mieli wy korzy stać potajemny ch posłańców, aby stworzy ć potężny europejski sojusz przeciw Francji, do którego dołączy łby sam cesarz Maksy milian. Ferdy nand ostrzegał również przed szpiegami mogący mi przechwy cić korespondencję, zaprzestano zatem pisania otwarcie o wzajemny ch zamiarach. Ważne informacje miały by ć odtąd przesy łane za pośrednictwem Katarzy ny, która opanowała już szy frowanie wiadomości. Sam Ferdy nand planował postępować podobnie, zaś w niezakodowany ch listach donosić ty lko o ty m, co „Francuzi powinni przeczy tać”. Ty mczasem małżonkowie mieli odsunąć od siebie obawy ataku ze strony Francji i nie martwić się o bezpieczeństwo Anglii. „Dopóki ży ję, Francja nie odważy się na podobny krok” 5, chełpił się Ferdy nand.

Królowa pomogła w negocjowaniu traktatu. W korespondencji z końca 1509 roku ojciec potwierdził jego otrzy manie. „Dotarły do nas wasze listy [...] a wraz z nimi traktaty, które wy słaliście”, informował. Mogły to by ć wczesne projekty umowy podpisanej w kolejny m roku6. Doradcy Henry ka również powstrzy my wali go przed wojną z francuskim królestwem. W marcu 1510 roku król posłuchał rady teścia i podpisał z nieprzy jacielem traktat pokojowy. Drogi polity ki i narodzin ewentualnego następcy ponownie się skrzy żowały. Pierwsza ciąża rzekoma Katarzy ny zmierzała ku końcowi. Doradcy, który ch pewną część Hiszpanie podejrzewali o profrancuskie sy mpatie, oznajmili, że wojenna wy prawa to zby t duże ry zy ko dla króla, który nie doczekał się jeszcze męskiego potomka. Powinien wstrzy mać się do czasu narodzin sy na 7. Ponieważ królowa przeby wała w odosobnieniu przed spodziewany m porodem, ciężar wy negocjowania z Henry kiem oficjalnego sojuszu spadł na kolejnego posłańca Ferdy nanda, Luisa Caroza, który przy by ł do Anglii między sty czniem a majem 1510 roku. Zadanie wy dawało się łatwe, ale ambasador spostrzegł, że skłonny do zabawy król „nie lubi zaprzątać sobie głowy podobny mi sprawami” 8. Jednak Katarzy na i jej ojciec zdąży li przy gotować podłoże do zawarcia rzeczonego sojuszu. Gdy Caroz wreszcie zasugerował Henry kowi, iż nadszedł dogodny czas na podpisanie traktatu, młody król zareagował z ogromną radością i wy raźnie rozemocjonowany, cieszy ł się, mogąc służy ć 9 teściowi. Ponieważ nie lubił ustalać szczegółów, zlecił to swoim doradcom. Wspomniana sy tuacja miała miejsce pod koniec maja, jednak angielski monarcha aż do listopada nie znalazł ani czasu, ani ochoty na osobiste raty fikowanie traktatu. Wówczas Ferdy nand ponownie popadł w konflikt z Francją. Raportowano, że armia francuska maszerowała przez Włochy. Ojciec Katarzy ny zaczął się niepokoić, iż wkrótce może zostać uwikłany w wojnę z Francją. Pozorowanie przez Henry ka przy jaźni z wrogiem to jedna kwestia, natomiast uchy lanie się od działań zbrojny ch przeciw niemu w decy dujący m momencie – to druga. Po raz kolejny kluczem do całej sprawy by ła Katarzy na. „Jeśli król Anglii nie zechce zapobiec francuskiej ty ranii, postaraj się, by królowa przekonała go do tego” 10, rozkazał Ferdy nand Carozowi. Gdy by obawiała się wojny, wy słannik miał zwrócić się do brata Diego i „wy wrzeć na nią wpły w poprzez jego osobę”. Nawet w takiej sy tuacji minął kolejny rok, nim Henry k zdecy dował się na wojnę z Francją 11. W ty m też czasie hiszpański król wy powiedział słowo, które przy prawiło o dreszcze emocji zarówno jego córkę, jak i zięcia: „Afry ka”. To właśnie tam pragnął prowadzić wojnę z Maurami. Monarcha planował przekroczy ć Morze Śródziemne, by walczy ć na afry kańskiej ziemi, na której odniósł już kilka niewielkich sukcesów, potraktowany ch nazby t poważnie przez zapalczy wy ch, rozmarzony ch Anglików. „Króla i królową radują dobre wieści o zwy cięstwie w Afry ce”, relacjonował Caroz12. Małżonkowie wy obrażali sobie, że niebawem Ferdy nand podbije cały

konty nent. Henry k, wielce podekscy towany, pozwolił na ekspedy cję lorda Darcy ’ego, który wy ruszy ł do południowej Hiszpanii z ty siącem łuczników, by wspomóc teścia w „jego szlachetnej wy prawie z wielką armią przeciw Maurom i niewierny m wrogom wiary chrześcijańskiej” 13. Rozentuzjazmowany król Anglii rozważał osobiste poprowadzenie rzeczonej ekspedy cji. Kiedy jednak łucznicy dotarli na miejsce, nie spotkali hiszpańskiego władcy : termin afry kańskiej wojny został przełożony na późniejszy czas. Angielskie oddziały przy by łe na miejsce zaczęły mocno naduży wać alkoholu, napadać na kobiety i mordować miejscową ludność. Ta porażka kosztowała Henry ka ty siąc funtów. „W podobny sposób pieniądze monarchy są marnotrawione w każdy m miejscu” 14, skomentował jeden z obserwatorów. By ł to pierwszy znak, że przebiegły Ferdy nand może łatwo oszukać zięcia, wciąż przepełnionego młodzieńczy m entuzjazmem. Jednakże ekspedy cja wojsk do Afry ki stanowiła jedy nie zapowiedź wielkich marzeń angielskiego króla o ofensy wie we Francji. Wiosną 1512 roku Henry k i Ferdy nand wreszcie doszli do porozumienia w kwestii wspólnego ataku na Akwitanię („której prowincja zgodnie z prawem należy do króla Anglii” 15). Mąż Katarzy ny wy słał do teścia sześć ty sięcy żołnierzy, aby podczas ataku na francuską granicę dołączy li do takiej samej ilości Hiszpanów. Rzeczona wy prawa również zakończy ła się porażką, ciągnąc za sobą pokaźne koszty. Oddziały Henry ka oczekiwały w przy graniczny m miasteczku Fuenterrabia, ale Ferdy nand rozkazał swojej armii przeprowadzić atak z zaskoczenia na sąsiadującą prowincję Nawarrę. Gburowaci Anglicy narzekali na brak domowej wy gody i nie zostali dobrze przy jęci przez miejscowy ch. „Najbardziej brakuje tu piwa” 16, zauważy ł John Stile, angielski ambasador w Hiszpanii, „ponieważ tutejsze grzane wino szkodzi [Anglikom], a od cy dru chorują”. Z czasem angielscy żołnierze stali się agresy wni, co ponownie doprowadziło do konfliktu z mieszkańcami. Gdy oczekiwane hiszpańskie oddziały nie dołączy ły do nich, ry cerze Henry ka zmusili swy ch dowódców do powrotu na wy spę. Hiszpański król po raz kolejny zwiódł swego zięcia, wy korzy stując jego armię do uśpienia czujności mieszkańców Nawarry. Poprzestał na podbiciu ich terenów. W rzeczy wistości Akwitania nigdy nie by ła prawdziwy m celem aragońskiego władcy – to Nawarra stanowiła dlań najważniejszą nagrodę, pozwalając mu ustalić granice współczesnej Hiszpanii. Jednocześnie, ku wielkiemu zakłopotaniu Katarzy ny i Henry ka, ich ry cerze okazali się by ć niezdy scy plinowani, a dowódcy wy soce niekompetentni. Młoda para królewska nie ty lko została oszukana: teść także upokorzy ł swojego zięcia. O nieudany atak na Francję Ferdy nand obwiniał Anglików. Młody duchowny Thomas Wolsey z Ipswich, który rozpoczął bły skawiczną karierę u boku angielskiego władcy, miał inne poglądy na ten temat. Według niego fiasko by ło skutkiem „bierności króla Aragonii” 17. Stile, mając bezpośredni kontakt z ojcem Katarzy ny, również przejrzał zamiary królewskiego teścia. „Jego polity ka i powolne działanie doprowadzają do problemów inny ch ludzi” 18, zauważy ł.

Córka zaczęła buntować się przeciw własnemu ojcu. Nie kry ła złości, zrozumiawszy, że nie by ł wobec nich w porządku. Gdy by miała wy brać między dwulicowy m rodzicem i pełny m entuzjazmu, naiwny m, upokorzony m mężem, wy bór by łby oczy wisty. We wrześniu 1512 roku napisała do ambasadora Anglii w Rzy mie pełen emocji list, stwierdzając w nim, jakoby jej mąż poprzy siągł „zniszczy ć schizmaty ckiego króla Francji” nawet bez wsparcia Ferdy nanda 19. Nie chciała już dłużej służy ć ojcu – mimo jego instrukcji dla posłańca, który niezmiennie miał szukać z nią bezpośredniego kontaktu – jednak nadal działała wbrew woli niektóry ch doradców Henry ka i nakłaniała go do wojny. „Król pragnie wojny, królowa go wspiera, a rada jest temu przeciwna”, zauważy ł Wenecjanin20. „Władca mówi, że wiosną zaatakuje Francję”, relacjonował inny wenecki przy by sz, „królowa zaś sprzy ja ty m planom” 21. Katarzy na pragnęła wojny. Zaangażowała się również w przy gotowania do konfliktu zbrojnego. Wzorem swej matki oddawała się logisty ce wojskowej; dzieliła też pasję męża mary narką wojenną (jednemu z największy ch statków król nadał nazwę „Peter Pomegranate”, chcąc prawdopodobnie nawiązać do sy mbolu, jaki przy jęła Katarzy na – owocu granatu) i niepokoiła ją siła okrętów zasilający ch francuską flotę. Katarzy na „pragnie od Signorii Wenecji (Signoria – wieloosobowy organ rządzący niektóry ch miast włoskich w wiekach XIII–XVI, np. w Wenecji Najjaśniejsza Signoria Wenecka składała się z doży, członków Tajnej Rady i przewodniczący ch try bunału karnego – przy p. red.) dostarczenia czterech duży ch galeasów [szy bkich, dobrze uzbrojony ch, trzy masztowy ch okrętów, wy posażony ch zarówno w żagle, jak i wiosła, który ch by ło około 70] i dwóch szerokich galer [do transportu]”, zaraportował wenecki wy słannik Andrea Badoer 22. Henry k niemal codziennie oglądał nowe okręty. Ich wodowanie by ło znakomitą okazją do zademonstrowania gościom i ambasadorom rosnącej potęgi morskiej Anglii. Gdy w kwietniu 1513 roku nowa flota wy pły nęła w morze, atakując Francję, admirał Sir Edward Howard napisał do Thomasa Wolsey a z okrętu „Mary Rose”: „Sir, błagam was, polećcie mnie Jej Królewskiej Mości. Niechaj zanosi modlitwy, by nasz okręt przy śpieszy ł” 23. W ty m przy padku błagania Katarzy ny o pomy ślność wy prawy okazały się nieskuteczne. Howard, stający w szranki przed obliczem królowej po jej koronacji, zginął jeszcze tego samego miesiąca, kiedy przedostał się na francuski statek, a później próbował zeń uciec. Pozostali wy bitni wojownicy królowej, łącznie z Sir Thomasem Kny vetem, również stracili ży cie na morzu, gdy tego lata ich kraj szy kował się do inwazji na Francję. Henry k niezmiennie zachwy cał się swą waleczną małżonką. Hiszpańska delegacja, która w 1512 roku spotkała się z królewską parą w Winchesterze, by ła świadkiem, jak otwarcie komplementował Katarzy nę, okazując jej miłość. „Obejmował ją i publicznie całował, traktując z troską i uczuciem”, wspominał później jeden z członków delegacji, Hernando López24.

„Wszy scy obecni na spotkaniu ary stokraci, w ty m biskupi i ry cerze, by li zaskoczeni wielką miłością, jaką król darzy ł królową”. Pewnego razu inny hiszpański przy by sz, Juan de Lanuza, doręczy ł Katarzy nie list od ojca. „Królowa włoży ła kopertę między suknię i piersi”, wspominał wy słannik. „Gdy Henry k ujrzał ukry ty w ten sposób list, poczuł zazdrość, jako że koperta znajdowała się przy piersiach małżonki”. Król, w tamty m czasie bardzo zakochany w swej wy brance, poprosił nawet Lanuzę o dokładne przy jrzenie się jego małżonce, „aby zobaczy ł jej niezwy kłą urodę”. Z okazji Bożego Narodzenia i Nowego Roku podarował ukochanej dwa okazałe pozłacane dzbany, ważące około 16 kilogramów. Ich twórca, złotnik William Holland, narzekał ponoć, iż gdy by miał częściej wy kony wać tak pracochłonne zadania, z pewnością doprowadziły by go one do bankructwa 25. Ferdy nand wciąż wy sy łał swy ch ludzi w celu nawiązania bezpośredniego kontaktu z Katarzy ną, jednak okres przy jaźni między Hiszpanią i Anglią dobiegł końca. Obserwując zachowanie ojca, królowa zrozumiała wreszcie, że interesy obu krajów nie przenikały się wzajemnie. Ona by ła władczy nią Anglii. Jeśli to oznaczało, że nie mogła już dłużej by ć posłuszną córką Hiszpanii, podźwignie ten ciężar. Wkrótce nowa ojczy zna Katarzy ny miała docenić tę decy zję. Na przestrzeni kolejnego roku królowa udowodniła, jak mocno pokochała angielską ziemię i jak zagorzale potrafiła jej bronić.

1 L&P, 1–1, 734. 2 CSP Wenecja, 1, 942–3. CSP Wenecja, 2, 11. 3 CSP Hiszpania, 2, 22. 4 CSP Hiszpania, 2, 23. 5 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f71–72. CSP Hiszpania, 2, 27. 6 Archiwum w Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 104, f279R. CSP Hiszpania, 2, 28, 36, 39. 7 National Archives, PRO 31/11/5, f130. CSP Hiszpania, 2, 36, 44. 8 CSP Hiszpania, 2, 44. 9 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f128. CSP Hiszpania, 2, 44. 10 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f144. CSP Hiszpania, 2, 50. 11 CSP Hiszpania, 2, 53, 56, 58, 59. 12 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f133. CSP Hiszpania, 2, 45. 13 L&P, 1–1, 730, 734. 14 L&P, 1–1, 880. 15 CSP Hiszpania, 2, 59. 16 L&P, 1 (ory ginalnie pierwsza część relacji Brewera – częściowo zmieniona w. 1862 r.), xl. 17 Fiddes, Collections, 8.

18 L&P, 1 (ory ginalnie pierwsza część relacji Brewera – częściowo zmieniona w 1862 r.), xli. 19 CSP Wenecja, 2, 203. 20 Sanuto, Diarii, vol. 15, 462. 21 Sanuto, Diarii, vol. 15, 461–462. 22 Tamże. 23 L&P, 1–1, 1748. 24 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 25 L&P, 1–1, 1549.

23 WOJNA... Dover 30 czerwca 1513 roku

L

atem 1513 roku Anglia by ła wreszcie gotowa do wojny. 15 czerwca Katarzy na wy ruszy ła z Greenwich z mężem i sześciuset łucznikami, ubrany mi w kapelusze i długie białe płaszcze gabardy nowe o szerokich rękawach. Powoli przemieszczali się w kierunku Dover. W tamtejszy m zamku, z którego rozpościerał się widok na morze, kobieta została oficjalnie mianowana królową regentką Anglii. Gdy mąż wy ruszy ł do angielskiego portu Calais, skąd planował rozpocząć kampanię przeciw Francji, żona miała sprawować władzę w jego imieniu. Katarzy na została „regentką oraz gubernatorem Anglii, Walii i Irlandii na czas naszej nieobecności [...] w celu obrony religii katolickiej i przy wrócenia naszy ch praw [...] a także w celu wy dawania upoważnień, własnoręcznie przez nią podpisany ch [...] może też wy płacać ze skarbca sumy, jakich będzie potrzebować”. Królowa otrzy mała zezwolenie na gromadzenie armii, powoły wanie szery fów, akceptowanie większości kościelny ch nominacji i rozporządzanie pieniędzmi wedle własnego uznania. Henry k ogłosił, że pozostawia Anglików pod opieką kobiety, w której „honor, […] roztropność, przezorność i wierność” nie można by ło wątpić. Nakazał swoim poddany m by ć posłuszny m jej rozkazom. Regentkę miało wspierać również kilku doradców1. Większość armii by ła gotowa do przekroczenia kanału. 30 czerwca Henry k dotarł do Calais, a jego flota zdominowała wody kanału La Manche. Młody władca wy posaży ł swą armię w dwanaście wielkich armat, znany ch jako „dwunastu apostołów”. „Mają ty le arty lerii, jakby zamierzali podbić samo piekło” 2, donosił jeden z Wenecjan. Katarzy na popierała kampanię wojenną, lecz obawiała się, iż jej żądny chwały małżonek będzie zachowy wać się lekkomy ślnie i niepotrzebnie narażać na niebezpieczeństwo. Wkrótce po wy jeździe ukochanego napisała list (posługując się już języ kiem angielskim) do jałmużnika, Thomasa Wolsey a, błagając go o coty godniowe raporty, które miały by zapewniać ją

o bezpieczeństwie pory wczego męża. „Mistrzu Jałmużniku, mając na względzie fakt, że po wy jeździe króla z Calais nie będę otrzy my wać od Jego Wy sokości częsty ch wieści o postępach i sukcesach wy prawy, wy sy łam mego sługę, by przy wiózł mi [...] słowo króla. Sługa ten winien pozostać z Wami przez ty dzień, do przy jazdu kolejnego, by m w ten sposób mogła otrzy mać coty godniowe wieści [...] donoście mi o zdrowiu i zamiarach króla, ponieważ nie zaznam spokoju, dopóki będzie tak blisko wroga” 3. Niektórzy z angielskich duchowny ch by li przeciwni wojnie. Królowa pragnęła jednak, by Henry k wiedział o jej nieustający m poparciu – zwłaszcza odkąd papież przeobraził tę wy prawę w świętą wojnę, przy łączając się do ataku na Ludwika XII (tzw. Liga Święta by ła koalicją o charakterze anty francuskim, zawiązaną w 1511 roku z udziałem papieża, Wenecji, Hiszpanii i cesarza, mającą na celu przeciwstawienie się francuskiej ekspansji we Włoszech – przy p. red.). Angielski król pragnął konfliktu zbrojnego jeszcze nim doszło do sporu między Ludwikiem a papieżem. Król Francji zagroził zwołaniem schizmaty ckiego soboru powszechnego, by go obalić. Jednak Katarzy na uznała tę wy mówkę za główną przy czy nę konfliktu, twierdząc, że to „sprawa z Kościołem” 4 przekonała ich do wy powiedzenia wojny Francji. Dla pary królewskiej sądy papieża na temat dobra i zła by ły decy dujące. Żadne z nich nie zamierzało podważać jego autory tetu. Z listów królowej można wnioskować, jak dalece zmieniły się jej poglądy. Kilka miesięcy przed wy ruszeniem na wojnę Henry k, papież i cesarz Maksy milian zawarli porozumienie o ataku na Francję. Ambasador Ferdy nanda w Londy nie zobowiązał się do nich dołączy ć. Podczas gdy on planował z sojusznikami obustronny atak na Francję, król Hiszpanii podpisał traktat pokojowy z francuskim monarchą. Uczy nił to, jak twierdził, z uwagi na stan zdrowia. „Podczas polowania mocno się przeziębił. Choroba zaatakowała klatkę piersiową i wy wołała wy soką gorączkę” 5. Ponieważ ży cie władcy by ło zagrożone, spowiednik „nakłonił go do podpisania rocznego rozejmu”. Następnie Ferdy nand próbował obarczy ć winą Henry ka, pisząc, iż angielski monarcha nie zapłacił mu za przy łączenie się do wojny. „Król Anglii [...] nie przy słał mi ani ludzi, ani pieniędzy ; nie sugeruje również, że to uczy ni” 6, skarży ł się. Młody władca by ł u kresu wy trzy małości. Przy pomniał teściowi o jego obietnicy ataku na Francję i błagał go, aby jako „dobry ojciec” nie łamał danego słowa 7. Niestałość hiszpańskiego króla wkrótce stała się tematem dy skusji w Londy nie i Pary żu. Gdy Henry k dowiedział się o sojuszu Ferdy nanda z Ludwikiem, wpadł we wściekłość – relacjonował florencki ambasador we Francji8. Katarzy na czuła coraz większy żal do swego ojca. Zawiódł jej męża już po raz trzeci. „Ufam Bogu, że z Jego łaską król szy bko powróci do domu, radując się największy m sukcesem, jaki kiedy kolwiek osiągnął książę jego pokroju. Modlę się, aby Bóg zesłał mu wiktorię bez konieczności wy patry wania pomocy inny ch książąt” 9, napisała do Wolsey a. Słowo „inni” wy raźnie odnosiło

się do ojca. Dni Katarzy ny wy pełniało teraz zarządzanie krajem w zastępstwie męża. Należało ułaskawić przestępców, ustalić prebendy, mianować kanoników i komorników, rozdać ziemie i określić opłaty roczne, postanowić o przy szłości majątku niedawno zmarłej hrabiny Somerset i zażegnać dłużący się spór administracy jny między arcy biskupem Canterbury i biskupem Winchesteru. Dodatkowo królowa zdalnie musiała zajmować się sprawami Calais, zabezpieczając Henry ka. Listy, patenty, granty i pisma by ły teraz opatrzone podpisem: „teste Katerina Angliae Regina” („poświadczone przez Katarzy nę, królową Anglii”), w miejsce uprzedniego: „teste me ipso” („poświadczy łem to”), czy li komentarza samego króla. Teraz urzędowe pisma podpisy wała „Katherine [Katherina] the Qwene” – królowa Katarzy na. Regentka martwiła się o bezpieczeństwo męża. Gdy Henry k otoczy ł francuskie miasto Thérouanne, ponownie napisała do Thomasa Wolsey a, z niepokojem wy glądając informacji doty czący ch oblężenia” 10. Po raz kolejny też poprosiła Wolsey a o stałą wy mianę listów i zapewnienie jej o bezpieczeństwie Henry ka. Dobro króla, pisała, by ło ponad wszy stko. Ostrzegała, że jeśli wy darzy łoby się coś tragicznego, „doprowadzi to do samy ch niepożądany ch konsekwencji”. Wy słała list również do swej by łej szwagierki Małgorzaty Habsburg, będącej teraz regentką Niderlandów, błagając ją, by przy słała mężowi medy ka, który sprawowałby nad nim nieustanną opiekę 11. Katarzy na poczuła się bezpieczniej, gdy do wojny dołączy ł ojciec Małgorzaty, cesarz Maksy milian – wprawdzie pełnił on rolę płatnego najemnika, ale by ł o wiele bardziej doświadczony m wojownikiem niż król Anglii. Królowa ży wiła nadzieję, iż „za jego dobrą radą Jego Wy sokość [Henry k] nie będzie narażał się na niebezpieczeństwa, czego wcześniej tak bardzo się obawiała” 12. Gdy Henry k rozkoszował się wojenny mi „przy godami” we Francji, małżonka musiała poradzić sobie z dalece poważniejszy mi wy zwaniami. Problemy dały bowiem o sobie znać na granicy ze Szkocją. Królowa planowała poprowadzić własną wojnę, która miała się okazać o wiele bardziej krwawa niż kampania króla. Ze strony Szkotów, sojuszników Francji, należało spodziewać się kontrakcji. Zdawało się, że Katarzy na nie mogła doczekać się rzeczonego konfliktu. W połowie sierpnia 1513 roku napisała beztrosko do Wolsey a, prosząc go o przekazanie wieści Henry kowi, iż „dzięki Bogu wszy scy jego poddani są uradowani, mogąc zająć się Szkotami, ponieważ poczy tują to za znakomitą rozry wkę” 13. Dla kobiety, której rola regentki najwy raźniej bardzo przy padła do gustu, „rozry wka”, jaką stanowiła wojna, sprawiała dodatkową radość. Katarzy na niewątpliwie odziedziczy ła waleczność po swej matce Izabeli. Jako regentka miała prawo do „walki z każdy m […] wrogiem pod nieobecność [króla]”. Została upoważniona między inny mi do „zwoły wania i gromadzenia, gdy będzie to konieczne

i dogodne dla królowej, każdego z oddziałów, które będą najbardziej odpowiednie i zdolne do obrony królestwa Anglii [...] uzbrojenia ich i wy posażenia, przy gotowania i poprowadzenia na wojnę” 14. W lipcu Katarzy na zaczęła przy gotowy wać ludzi, dowiedziawszy się, że Jakub IV zbierał liczną armię. Na początku sierpnia zażądała informacji, dlaczego burmistrz i szery f Gloucester nie odpowiedział na jej listy z zapy taniem, ilu ludzi i koni mogli dostarczy ć. „Wieści z granicy oznaczają, że król Szkocji planuje wojnę”, oznajmiła. Należało podjąć niezwłoczne działania. Burmistrzowi nakazała udzielić odpowiedzi w ciągu piętnastu dni15. Herold Jakuba IV by ł już w drodze do Francji, by osobiście wy powiedzieć Henry kowi wojnę. Pieniądze od Ludwika XII pomogły przekonać szkockiego króla do wszczęcia zbrojnego konfliktu. Francuska królowa odwołała się do ry cerskości Jakuba, wy sy łając mu swą rękawiczkę i turkusowy pierścień z prośbą, by został jej wojownikiem. Obiecała również dostarczy ć mu czternaście ty sięcy francuskich koron. Szkocki herold przy by ł do obozu Anglików 11 sierpnia i doręczy ł wiadomość od swego władcy. Donoszono w niej, że angielski król winien „naty chmiast wrócić do domu”. Posłaniec został odesłany do Szkocji, a w uszach wciąż brzmiał mu wściekły głos Henry ka: „to nie przy stoi, by król Szkocji rozkazy wał suwerenowi Anglii”. Młody władca ży wił przekonanie, iż jego żona i hrabia Surrey, który został, by mieć na oku poczy nania Szkotów, będą w stanie pokonać wroga. „Przekaż swojemu panu, że ufam w potęgę Anglii, ale niechaj czy ni, co uważa za stosowne”, powiedział. „Ry zy ko ataku z jego strony zostało wzięte pod uwagę i powinien o ty m wiedzieć” 16. Katarzy na nie czuła onieśmielenia. Rozkoszowała się wy zwaniem, jakie otrzy mała od losu, i całkowicie poświęciła się organizowaniu obrony Anglii. „Moje serce bardzo się z tego raduje”, napisała podekscy towana do Wolsey a. Dziewięć dni później Jakub przeprowadził przez rzekę Tweed swoje wojska, złożone z trzy dziestu ty sięcy ludzi17. Jedną z jego pierwszy ch akcji by ł atak na zamek Norham, należący do biskupa Durham. Rok wcześniej królowa, podekscy towana nadchodzącą wojną, podkreślała, że jej mąż „podbije i zniszczy królestwo Szkocji, tak jak król katolicki [Ferdy nand] postąpił z królem Nawarry ” 18. Teraz miała okazję do spełnienia owej groźby. Do działań przy gotowała się starannie. By ła pochłonięta nie ty lko, jak powiedziała Wolsey owi z fałszy wą skromnością, organizowaniem „sztandarów, chorągwi i odznak”. Znaczną kwotę dziesięciu ty sięcy funtów przekazała na północ do opactwa Marii Panny w pobliżu Yorku, by ukry ć je w bezpieczny m miejscu (i, by ć może, pokry ć z ich pomocą koszty związane z wojną). Na granicę ze Szkocją skierowała arty lerię, kanonierów i flotę ośmiu statków, łącznie z „Mary Rose”, na której umieszczono dodatkowe oddziały. Na północ posłano także ziarno, piwo i lekkie zbroje. Pierwsza linia obrony miała opierać się na oddziałach hrabiego Surrey, zgromadzony ch

przez niego w północny ch hrabstwach, oraz na armii, która przeprawiła się przez morze. Wojsko Jakuba by ło jednak liczne, wzmocnione nowoczesną francuską arty lerią. Katarzy na, w obawie że szkocki król mógł pokonać Surrey a i przebić się dalej, rozkazała zgromadzenie kolejny ch oddziałów z hrabstw Midlands, od Nottinghamshire do Staffordshire, Rutland i Lincolnshire. Ostrzegała także przed ewentualną koniecznością zebrania ludzi również z sąsiednich hrabstw, chociaż mogło to nastąpić jedy nie „na rozkaz królowej regentki”. W ty m czasie sporządzono dokumenty, uznające za wrogów wszy stkich Szkotów ży jący ch w Anglii. Ich doby tki miały zostać przejęte, oni sami zaś wy gnani pod groźbą utraty ży cia 19”. Katarzy na, skoncentrowana na Szkotach, by ła poiry towana, gdy Henry k – uszczęśliwiony niewielkimi sukcesami we Francji – wy słał do niej jednego ze swy ch najznakomitszy ch jeńców, księcia Longueville. Królowa miała na głowie ważniejsze sprawy niż zabawianie starszego francuskiego ary stokraty. „Będzie on dla mnie ogromny m ciężarem”, skarży ła się. Poza ty m planowała właśnie osobiście wy ruszy ć na północ. Książę wraz z sześcioma inny mi osobami miał pozostać w Tower of London przez kilka ty godni, zwłaszcza że wy jazd królowej mógł nastąpić w każdej chwili. By ć może – zasugerowała Wolsey owi – ry cerze we Francji, którzy w przerwach między bitwami by li zabawiani przez Henry ka tańcem oraz grą na lutni i kornecie, mogliby pomodlić się do Boga, by „zesłał nam szczęście w walce ze Szkotami, by sprzy jało nam tak jak Henry kowi we Francji” 20. Na początku września królowa napisała do Great Wardrobe (centralnego składu królewskiej odzieży i wy posażenia, znajdującego się nieopodal zamku Bay nard w Londy nie), żądając dostarczenia chorągwi, sztandarów i proporców dla ludzi mający ch wy ruszy ć na północ wraz z nią. Katarzy nie zależało przede wszy stkim na dwóch „sztandarach ukazujący ch lwa w koronie, wzorowany ch na chorągwiach i szablonach [Henry ka]” 21. Konieczność osobistego zaangażowania w zbrojną kampanię zrodziła pragnienie, by na sztandarach widniały również jej sy mbole. Poprosiła zatem o „dwie chorągwie, na który ch znajdą się zbroje [...] Anglii i Hiszpanii” oraz o sztandary z krzy żem św. Jerzego, wizerunkiem Mary i Dziewicy, Trójcy Świętej i samego św. Jerzego. Wraz z królową miał wy ruszy ć także herold, odziany w angielski wojskowy płaszcz. Jego zadaniem by ło doręczenie oficjalnego wy powiedzenia wojny lub inny ch wiadomości wy stosowany ch przez Katarzy nę do króla Szkocji. Wreszcie, by okazać swą świetność, zabrała ze sobą sześciu trębaczy z instrumentami ozdobiony mi chorągwiami oraz sto niewielkich proporczy ków przy mocowany ch do powozów. Królowa wy ruszy ła na północ z wojskami opisy wany mi jako potężne i liczne 22. W ty m czasie zamówiła również złoty hełm z koroną 23. Posiadała także lekką saladę i okrągły hełm o szerokim rondzie, przy pominający raczej „uzbrojony ” kapelusz przeciwsłoneczny. Oba elementy zbroi by ły odpowiednio przy ozdobione, prawdopodobnie złotem i klejnotami. Żaden

z uczestników tamty ch wy darzeń nie odnotował wprawdzie, że widział ją w zbroi, ale zachowały się raporty doty czące strzelców, którzy „udali się na północ z Jej Królewską Mością” 24. Inny mi słowy, najpewniej Katarzy na jechała w trzeciej linii obrony i dowodziła lub wy brała się na północ, by dołączy ć do armii w Midlands. Nie oznacza to jednak, że przy gotowy wała się do bezpośredniej walki tak jak Joanna d’Arc. Od tego miała feldmarszałków. Jej matka Izabela wy ruszy ła bez męża do walki z Maurami. Katarzy na nie widziała powodu, dla którego nie miałaby uczy nić podobnie w bitwie przeciw Szkotom. „Nasza królowa udała się więc na wojnę z liczny m wojskiem do miejsca oddalonego o sto sześćdziesiąt kilometrów stąd” 25, raportował Wenecjanin mieszkający w Londy nie, najwy raźniej zauroczony żoną monarchy. Wieści o bohaterskich czy nach regentki rozeszły się po całej Europie, docierając również do Hiszpanii. Po drodze zostały uzupełnione o dodatkowe informacje. Pedro Mártir de Anghiera w Valladolid zasły szał taką oto wersję opowieści o jej dokonaniach: „królowa Katarzy na, naśladująca matkę Izabelę i przepełniona duch*em swego ojca [...] wy głosiła wspaniałą przemowę do angielskich kapitanów, prosząc ich o gotowość do obrony ojczy zny, przy pominając, że Pan wspierał ty ch, którzy bronili swej ziemi i że odwaga Anglików winna przewy ższać heroizm wszelkich inny ch narodów”. Ostrzegła, iż „Anglia by ła otoczona przez wrogów i – co gorsze – sąsiadów, chcący ch ją zniszczy ć, próbując gnębić wbrew wszelkiemu prawu i sprawiedliwości” 26. Jednak wojna nie trwała bezustannie. Król Szkocji by ł szwagrem Henry ka. Dziesięć lat wcześniej poślubił najstarszą siostrę przy szłego monarchy, Małgorzatę. Sama Katarzy na wy słała do niej pas Mary i z Opactwa Westminsterskiego, kiedy ta oczekiwała narodzin dziecka. Gdy by królowa Anglii pozostała bezdzietna, Małgorzata i jej sy n Jakub (przy szły Jakub V, urodzony w 1512 roku) by li w pierwszej linii do dziedziczenia angielskiego tronu. Jeszcze przed narodzinami potomka ciężarna kobieta by ła dręczona koszmarny mi wizjami, w który ch małżonek spadał w przepaść, ona zaś traciła oko. Ponoć błagała go, by zaniechał najazdu na Anglię. Szkocki władca uważał te ostrzeżenia za mrzonki27. Małgorzata jednak doskonale znała Anglików. Po drugiej stronie bary kady znajdowało się teraz wielu jej przy jaciół z dzieciństwa. „Jaką wielką niedorzecznością i zaślepieniem jest gaszenie pożaru w domu francuskiego sąsiada, a wzniecanie ognia we własny m”, przestrzegała. „Czy listy królowej Francji (Anny Bretońskiej – przy p. red.) – kobiety dwukrotnie zamężnej [pierwsze małżeństwo wy nikło z cudzołóstwa, drugie by ło związkiem niemal kazirodczy m], której nigdy nie widzieliście i nie ujrzy cie – są ważniejsze niż płacz mój i waszego małego sy na, niż łzy, skargi i przekleństwa sierot i wdów, które niedługo usły szy cie?”. Powy ższa wersja historii, prawdopodobnie apokry ficzna, sugeruje, iż gdy by obie kobiety miały rozwiązać konflikt, by ć może nie doszłoby do rozlewu krwi. „Jeśli pozwolicie, by m wam

towarzy szy ła” – błagała Małgorzata męża – „może moi rodacy okażą mi więcej łaski niż wam i uda się zapewnić pokój. Ponoć moja siostra królowa [Katarzy na] będzie dowodziła armią pod nieobecność swego króla. Jeśli się spotkamy, kto wie, co może się wy darzy ć”. Katarzy na i Małgorzata nigdy nie miały okazji do pokojowej, siostrzanej rozmowy. Wkrótce po wy marszu królowej Anglii na północ armia Jakuba IV została poprowadzona pod Flodden Field w pobliżu wsi Branxton w Northumberland. Zacięta bitwa, do której doszło 9 września 1513 roku, zmieniła się w prawdziwą rzeź dokonaną przez ludzi Surrey a. Król Jakub IV zginął na polu walki. By ła to jedna z największy ch porażek w historii Szkocji. Pod Flodden Field ży cie straciło większość szkockich ary stokratów. To z pewnością pory wająca mowa królowej, przy toczona przez Pedra Mártira de Anghierę, przy czy niła się do wy granej Anglików. „Pełni zapału, po ty ch słowach ary stokraci ruszy li na Szkotów [...] kończąc batalię swy m chwalebny m zwy cięstwem” 28, napisał. W rzeczy wistości Katarzy na nie przeby wała nawet w pobliżu Flodden Field. Gdy dotarły do niej wieści o zwy cięstwie, wciąż by ła w Buckingham. Jako wojenne trofeum Surrey przy wiózł jej kawałek wojskowego płaszcza szkockiego monarchy. Katarzy na napisała do Henry ka triumfalny list. „Bitwę tę bowiem wy grano dzięki waszej łasce i całe królestwo cieszy się większy mi zaszczy tami, niż gdy by ście zdoby li wszy stkie korony Francji” 29, oznajmiła. „Powinieneś zobaczy ć, Wasza Wy sokość, jak dotrzy muję swy ch obietnic. Posy łam wam królewski płaszcz Jakuba IV, który możecie umieścić na sztandarze”. Początkowo rozradowana i nazby t żądna krwi Katarzy na pragnęła wy słać mu coś więcej niż ty lko rzeczony płaszcz. Najchętniej bowiem posłałaby mu ciało króla Szkocji (odpowiednio „wy patroszone, zabalsamowane i owinięte w tkaninę, nasączoną woskiem”). Okazało się jednak, że pod ty m względem niewłaściwie oceniała mieszkańców swej przy branej ojczy zny, albowiem – jak odkry ła – serca Anglików nie zniosły by tego. Katarzy na wy słała mężowi również dokument odebrany jednemu ze Szkotów, w który m „zawarto wiadomości od króla Francji dla monarchy Szkocji mające na celu wy wołanie wojny z Anglią” 30. W sposobie, w jaki wy rażała swą radość z powodu śmierci Jakuba, nie by ło najmniejszej delikatności. „Dla mnie to [...] największy zaszczy t, jakim mógłby cieszy ć się książę; podczas jego nieobecności poddani nie ty lko odnieśli zwy cięstwo, lecz także pozbawili ży cia króla i wielu wy soko postawiony ch ludzi”, oznajmiła Wolsey owi. Zasugerowała mu również, by przy pomniał swemu mistrzowi o podziękowaniu prawdziwemu twórcy rzeczonego zwy cięstwa. „[Wy darzenie to] jest tak niezwy kłe, że zdaje się, iż sprawił to sam Bóg. Król winien pamiętać o ty m, by złoży ć Mu dzięki”. Katarzy na nie wspomniała, że odniosła większe zwy cięstwo niż jej żądny zbrojny ch konfliktów małżonek – który wy grał jedną małą bitwę kawalerii, podczas której wróg zbiegł, i jak

dotąd przejął jedy nie niewielkie miasto Thérouanne (chociaż później opanował ważniejsze miasto Tournai z jego okazały mi murami, wieżami i mostami). Anglicy by li świadomi ironii całej sy tuacji. Włoski książę Ferrara twierdził, jakoby królowa napisała do Henry ka, gratulując mu zwy cięstwa i schwy tania księcia Longueville. Dodała ponoć, iż „pojmanie przez uzbrojonego męża innego ry cerza, takiego jak przy słany Francuz, to żaden istotny wy czy n. [Ona bowiem posłała] trzech Szkotów, ujęty ch przez jedną kobietę” 31. W żadny m z zachowany ch listów królowa nie obnosiła się ze swoim zwy cięstwem w tak oczy wisty sposób. Za to do czasów obecny ch przetrwała wiadomość, w której błagała męża, by wrócił do domu. W między czasie Katarzy na pragnęła udać się na pielgrzy mkę do sanktuarium w Walsingham. Miała za co dziękować.

1 Archiwa Narodowe, C 82/393. L&P, 1–2, 2055 (46/47/60). Hall, Hall’s Chronicle, 539. 2 Sanuto, Diarii, vol. 16, 456, vol. 15, 530. Hall, Hall’s Chronicle, 539. Scarisbrick, Henry the Eighth, 32, 35. 3 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 79–80. 4 Tamże. 5 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f248. CSP Hiszpania, 2, 111. 6 Archiwum generalne Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 110, f307. CSP Hiszpania, 2, 118. 7 Archiwum generalne Simancas, Patronato Real, leg. 54, doc. 74. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, ff 278–79. CSP Hiszpania, 2, 125. 8 Archiwa Narodowe, PRO 31/14/129, f37. CSP Venice, 2, 248, 255. 9 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 80. 10 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 82–83 11 L&P, 1–2, 2138. 12 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 83–85. 13 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 83. 14 Archiwa Narodowe, C 82/393. 15 L&P, 1–2, 2143. 16 L&P, 1–2, 2157. Hall, Hall’s Chronicle, 545. 17 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 83. 18 CSP Wenecja, 2, 203. 19 Ry mer, Foedera, t. 13, 4434. L&P, 1–1, 2226, 2330/3/i. 20 Ellis, Original letters, ser. 3, t. 1, 152–154. L&P, 1–1, 2226. L&P, 2–2, 1462. 21 L&P, 1–2, 2243.

22 Hall, Hall’s Chronicle, 545. CSP Wenecja, 2, 340. 23 L&P, 2–2, 1462. 24 L&P, 1–2, 2831 (9). 25 Sanuto, Diarii, t. 17, 201–204. CSP Hiszpania, 2, 340. 26 Anghiera, Opus epistolarum, DXXVII. L&P, 1, 2299. 27 Drummond, History of Scotland, 143–144. 28 Anghiera, Opus epistolarum, DXXVII. 29 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 88–90. Hall, Hall’s Chronicle, 564. 30 Tamże. 31 Sanuto, Diarii, t. 17, 163, 233–234. CSP Venice, 2, 328.

24 ... I POKÓJ Anglia i Francja Jesień 1513 roku

P

o raz pierwszy – i na pewien czas – Wy spy Bry ty jskie znajdowały się w rękach dwóch kobiet. Katarzy na sprawowała rządy w Anglii w imieniu męża. Miała czerpać jak największe korzy ści z odniesionego zwy cięstwa. Niedawno owdowiała Małgorzata, jej szwagierka, zarządzała Szkocją jako protektorka w imieniu rocznego sy na Jakuba V, koronowanego wkrótce po śmierci ojca. Z uwagi na morze łez wy lany ch z powodu śmierci szkockich mężczy zn na Flodden Field uroczy stość ta zy skała miano „koronacji żałobnej”. Żadna z kobiet nie miała zamiaru przedłużać wojny. Żona Henry ka nie by ła tak bezlitosna, jak mogłaby to sugerować ży wiołowa, początkowa radość ze zwy cięstwa. Wy słała też wiadomość do Małgorzaty, chcąc pocieszy ć ją po śmierci męża, zabitego przez angielskich ry cerzy. „Z miłości do królowej Szkocji władczy ni Anglii pragnie wy słać jej ku pokrzepieniu swojego służącego”, napisała. Wkrótce w drogę wy ruszy ł jeden z najbliższy ch Katarzy nie mnichów, brat Langley. W ty m też czasie angielscy oficerowie stacjonujący na granicy ze Szkocją otrzy mali rozkazy, by „informować królową o wszy stkich wy darzeniach” 1. Po upły wie dwóch ty godni od bitwy mówiono już o rozejmie. Dowódcy kwaterujący na północy napisali do królowej, sugerując zakończenie konfliktu. Biskup Durham, mimo oczy wistej wściekłości spowodowanej zniszczeniem jego zamku w Norham, twierdził, że alternaty wa nie istniała. Pogoda nie sprzy jała wojenny m działaniom, a angielskim oddziałom zaczy nało brakować poży wienia. Zapasy piwa skradzionego Szkotom, które – wedle słów biskupa – „wy jątkowo odświeżało ludzi” 2, prawdopodobnie się skończy ły. Ulewny deszcz utrudniał najazdy na szkockie ziemie – podejmowane w celu palenia upraw, kradzieży owiec i atakowania farmerów. Mimo to wielu ocalały ch szkockich ary stokratów rozpalała żądza zemsty i Katarzy na musiała zdecy dować, czy jej oddziały winny na stałe stacjonować na określony ch terenach

przy graniczny ch. Tak czy inaczej, niestabilna sy tuacja w każdej chwili groziła ponowny m wy buchem wojny. Langley pośredniczy ł w negocjacjach pokojowy ch. Stosowny traktat podpisano dopiero w luty m. Henry k również przy czy nił się do poprawy stosunków, prosząc papieża o zgodę na pochowanie Jakuba IV w katedrze św. Pawła, chociaż szkocki monarcha został ekskomunikowany za złamanie sankcjonowanego przez papieża paktu o nieagresji z Anglią 3. Szkocja, której męska populacja znacznie się zmniejszy ła, bory kała się z własny mi problemami. Należało jak najszy bciej wy stosować królewskie odezwy zapobiegające grabieży majątków i molestowaniu kobiet oraz dzieci. Gwałty na wdowach i sierotach miały by ć odtąd karane śmiercią. Rodziny ry cerzy poległy ch pod Flodden Field zostały wy różnione specjalny m prawem, zgodnie z który m „żony są pogrążony mi w smutku wdowami, a córki, będące jeszcze pannami, stają się ich spadkobierczy niami” 4. Katarzy na

nadzorowała

wy cofy wanie

wojsk,

wy płacanie

żołdów

ry cerzom

oraz

mary narzom i podpisy wała rozliczenia kosztów arty lerii, żeglugi i transportu. Nawet w Walsingham, gdzie przeszła bosą stopą ostatnie półtora kilometra do sanktuarium Mary i Dziewicy, musiała stale kontrolować funkcjonowanie państwa. Na pierwszy plan wy sunęły się nowe problemy, z który ch najpoważniejsza okazała się zaraza, zabijająca każdego dnia od trzy stu do cztery stu londy ńczy ków. Żona Henry ka by ła prawdopodobnie ostatnią angielską królową odwiedzającą sanktuarium w Walsingham. Od XI stulecia „nowe Nazaret” Anglii stanowiło jeden z główny ch celów pielgrzy mek. To tutaj wierni w cudowny sposób odzy skiwali wzrok, a lunaty cy, trędowaci i opętani przez złe duchy doznawali uzdrowienia. Władca, jak każdy pobożny Anglik, kochał to miejsce. To on nakazał oszklić okna. „Gdy spojrzy sz w głąb siebie, zrozumiesz, że jest to siedziba święty ch – tak wspaniale bły szczy klejnotami, złotem i srebrem” 5, napisał holenderski humanista Erazm z Rotterdamu po wizy cie w sanktuarium. „Dziewica Mary ja stoi w zacieniony m miejscu po prawej stronie ołtarza [...] jest to niewielki wizerunek, nieprzy ciągający szczególnej uwagi ani wielkością, ani materiałem, ani nawet wy jątkowy m wy konaniem”. Jednak sanktuarium czekała zagłada. Przy szłość Walsingham, podobnie jak losy całego Kościoła w Anglii, by ła nierozerwalnie związana z późniejszy m ży ciem Katarzy ny. Tuż po rozbiciu obozu pod murami Tournai, Henry k otrzy mał wieści o zwy cięstwie na Flodden Field. Angielska armia rozpaliła wielkie ogniska, by uczcić tę wiktorię, a następnie odprawiono mszę świętą z udziałem chórzy stów władcy, którzy odśpiewali dziękczy nne Te Deum. Uroczy stości odby ły się w okazały m, złoto-purpurowy m namiocie 6. Kilka dni później otrzy mano wy słany przez Katarzy nę płaszcz Jakuba IV. Król Anglii nie kry ł zachwy tu. 24 września padło Tournai, podobnie jak miesiąc wcześniej Thérouanne. To Henry kowi

wy starczy ło. Odniósł wprawdzie ty lko trzy niewielkie zwy cięstwa, ale rola wojownika już go wy czerpała i bitewny sezon dobiegł końca. 21 października, po trzech ty godniach walk na kopie, rozry wek i turniejów król wy pły nął z Calais do Dover. Pośpieszy ł ku Richmond, do Katarzy ny, „gdzie czekało go cudowne spotkanie, które ucieszy łoby każdego człowieka” 7. Znowu by li razem, stanowiąc teraz parę młody ch zwy cięzców. Plotkowano, że pod nieobecność małżonka królowa spodziewała się dziecka, jednak straciła tę ciążę. Niewiele ponad pół roku później ponownie by ła przy nadziei. Podczas kampanii Henry k wy dał ogromną ilość pieniędzy, ale udowodnił książętom ze swego kraju, że potrafi zorganizować wy prawę wojenną w konty nentalnej Europie. Planował też rozpocząć kolejną następnego lata, ale wiedział, że już nigdy nie będzie mógł zaufać ojcu Katarzy ny. Władca Hiszpanii by ł bardzo chory i starał się teraz jak najlepiej wy korzy stać czas, jaki mu jeszcze pozostał, poświęcając się ukochany m polowaniom. „Jego powierzchowność zmieniła się, z trudem przy chodzi mu słuchanie i nie ma w nim dawnej łagodności”, wy jaśnił Pedro Mártir de Anghiera 8. „W odzy skaniu sił przeszkadzają mu trzy kwestie: wiek, ponieważ ma już sześćdziesiąt dwa lata, żona [ożenił się po raz drugi z Germaine de Foix], której nigdy nie pozwala odejść od swego boku, oraz polowania i pragnienie ży cia poza dworem, przez co nieustannie przeby wa w lasach”. Hiszpański władca czy nił próby odzy skania zaufania zięcia. W październiku podpisano nawet projekt traktatu, w który m Henry k, Maksy milian i Ferdy nand zadeklarowali ponowne wy powiedzenie wojny Francji latem następnego roku. Żadnemu z sy gnatariuszy nie wolno by ło zawrzeć pokoju z wrogiem na własną rękę. Teść króla Anglii raty fikował traktat w grudniu, jednakże w ciągu trzech ty godni ponownie próbował dobić targu z Ludwikiem XII – korzy ści z rzeczonego sojuszu czerpałby on sam, cesarz Maksy milian oraz ich wspólny wnuk i spadkobierca, Karol Habsburg. Ferdy nand twierdził z przekonaniem, że Anglikom nie można ufać 9. Francuska kampania przy niosła kolejną, wielką zmianę. Thomas Wolsey, człowiek, do którego Katarzy na pisała listy podczas wojny, stał się prawą ręką monarchy. Pełen energii, pracowity jałmużnik króla, służąc jako minister wojny, okazał się by ć uczciwy m, lojalny m zarządcą. Drzemały w nim jednak daleko większe ambicje. Chociaż oficjalnie pełnił funkcję jałmużnika i rozdawał pieniądze w imieniu Henry ka, zasiadał również w radzie królewskiej. Trafnie ocenił swego władcę. „Monarcha by ł młody i silny, pragnął rozry wek i przy jemności, spełniał swoje zachcianki i niezby t interesował się najważniejszy mi sprawami królestwa [...]. Nie lubił by ć zmuszany do robienia czegokolwiek wbrew swej królewskiej woli” 10, opisał władcę odźwierny Wolsey a, George Cavendish. Gdy inni doradcy wzy wali Henry ka do zainteresowania się sprawami Korony, Wolsey widział, jak dalece nuży ło to młodego króla. „Jałmużnik zaczął zatem namawiać go do spełniania swoich zachcianek, co wprawiło władcę w zachwy t i zrodziło w nim

ogromną sy mpatię do rzeczonego sługi”, napisał Cavendish. Zaproponował przejęcie na swoje barki najważniejszy ch spraw, uwalniając króla od monotonii dnia powszedniego. Mąż Katarzy ny by ł zachwy cony. Mógł teraz oddawać się polowaniu – jednej z największy ch namiętności, uczestniczy ć w przy jęciach, spędzać czas na muzy kowaniu i planować wojny, nie trapiąc się iry tujący mi szczegółami kłopotliwy ch interesów swego kraju. „I któż odniósł z tego największe korzy ści, jeśli nie Mistrz Jałmużnik?”, spy tał Cavendish. „I któż miał największą władzę poza królem, jeśli nie Mistrz Jałmużnik?”. Kariera Wolsey a potoczy ła się bły skawicznie, zarówno w sferze świeckiej, jak i kościelnej. W ciągu niespełna roku ze stanowiska zwy kłego dziekana awansował do godności arcy biskupa Yorku. Po dwóch latach został kardy nałem. We wstępie do podsumowania pięciu lat panowania Henry ka, kronikarz Edward Hall zauważy ł, iż „człowiek ten, urodzony w Ipswich, by ł doskonały m filozofem, elokwentny m i inteligentny m, przewy ższał jednak wszy stkich pod względem dumy, chciwości i ambicji11”. Sam Cavendish napisał, że „fortuna uśmiechnęła się doń, ale czas pokaże, co przy niesie mu u kresu ży cia. Dlatego niechaj wszy scy ludzie, cieszący się jej łaską, nie ufają jej kapry śny m nastrojom” 12. Gdy wpły w Wolsey a wzrastał, malało znaczenie inny ch ludzi z otoczenia Henry ka. Także samej królowej. Po zakończeniu regencji Katarzy na powróciła do obowiązków małżonki, pomagając między inny mi w przy gotowaniach do ślubu siedemnastoletniej siostry męża, Marii Tudor. Uparta księżniczka miała poślubić siostrzeńca Katarzy ny, czternastoletniego Karola. Jako sy n Joanny Szalonej i wnuk Ferdy nanda oraz cesarza Maksy miliana by ł bodaj najlepszą partią w Europie. Maria, podekscy towana swy m przy szły m statusem, wzdy chała ponoć do portretu młodego Karola, który nosiła przy sobie. Młodzi mieli pobrać się w Calais, w połowie maja. Dla przy szłej panny młodej należało wy brać suknię ślubną i całą niezbędną wy prawkę. Do zadań królowej należało również wy znaczenie „guwernantki” oraz inny ch dam, które miały wy ruszy ć z Marią do Flandrii. Nie by ło nic dziwnego w ty m, że Katarzy na tak nagle skierowała swą uwagę z działań zbrojny ch na przy gotowania do ślubu. Bądź co bądź, sprawy te by ły ze sobą ściśle powiązane. Anglia pozostawała na wojennej ścieżce przez całą zimę, ku ogromnej iry tacji kapry śnego holenderskiego uczonego, Erazma z Rotterdamu13. „Przy gotowania do wojny szy bko zmieniają oblicze tej wspaniałej wy spy. Ceny są coraz wy ższe, a hojność ludzi maleje. To przecież naturalne, że oby watele, płacący tak wy sokie podatki, oszczędzają na darach. A nie tak dawno, w związku z ograniczoną ilością wina, niemal zabił mnie kamień, powstały po wy piciu nędznego alkoholu”, skarży ł się, uważając prawdopodobnie, że kamica nerkowa by ła efektem uboczny m raczenia sie piwem niskiej jakości. „Co więcej, jako że każda wy spa jest w pewny m sensie miejscem wy gnania, jesteśmy teraz jeszcze bardziej ograniczeni wojną, napoty kamy zatem trudności nawet przy wy sy łaniu listów”. Wojenna gorączka jeszcze wzrosła, gdy po raz kolejny wy słano do Calais ludzi i wy posażenie

w celu przy gotowania kampanii w przy szły m sezonie. Marzenie o wspaniały m sojuszu przeciwko Francji upadło jednak ostatecznie, gdy Ferdy nand i Maksy milian odwrócili się od króla Anglii. W ty m też czasie młody Karol zaczął uty skiwać na wiek swej narzeczonej Marii, twierdząc, że nadawała się raczej na jego matkę niż przy szłą małżonkę. W końcu nowy papież, Leon X, załagodził spór między Waty kanem a Francją. Zniknął zatem najistotniejszy pretekst, dzięki któremu Henry k mógł wy powiedzieć Francji wojnę. W marcu 1514 roku Ferdy nand i Maksy milian zawarli całoroczny rozejm z nieprzy jacielem, obiecując, że przekonają do sojuszu także króla Anglii. Ten usiłował najpierw konty nuować realizację swy ch planów, ty m razem z pomocą Szwajcarii. Nagle jednak zmienił takty kę. Osobiście stwierdził, jakoby Wolsey „wy jątkowo się napracował” nad zawarciem pokoju z Francuzami14. Niebawem podpisano traktat. Maria nie została księżną Kasty lii. Zamiast tego miała poślubić zgrzy białego, wy niszczonego podagrą króla Ludwika XII i zostać królową Francji. Katarzy na nie wy słała więc młodszej szwagierki, by poślubiła jej siostrzeńca, lecz udała się do Greenwich, gdzie wzięła udział w ceremonii zawarcia małżeństwa z pełnomocnikiem (miejsce króla Francji zajął książę Longueville). Na początku października 1514 roku osiemnastoletnia Maria – określana przez jednego z Francuzów jako „niebiańska nimfa” – by ła już we Francji, gdzie zorganizowano oficjalny ślub. Zmiany na europejskiej arenie polity cznej dokonały się. Henry k prowadził z Ferdy nandem podwójną grę. Nie by ł to dobry moment, aby popierać teścia. „Hiszpański ambasador nigdy nie pojawiał się na przy jęciach, zawsze zostawał w domu”, relacjonował Wenecjanin15. Słowo „Hiszpania” stało się słowem plugawy m. Złość Henry ka na ojca małżonki przy wodziła go do niecny ch marzeń o brutalnej zemście. Próbował nawet nakłonić Francję do wspólnej wojny przeciw Hiszpanii. Jedny m z najdziwniejszy ch powodów wy wołania konfliktu zbrojnego z teściem by ła sama Katarzy na. Król Anglii chciał podbić tę część Kasty lii, która – jak raptem zaczął twierdzić – należała do jego żony i zarazem córki nieży jącej królowej, Izabeli. Argument ten brzmiał absurdalnie, ale znakomicie obrazował ogrom wściekłości Henry ka. Każda wy mówka by ła odpowiednia do wy wołania wojny z Ferdy nandem. Na szczęście dla królowej, działania męża nie miały żadny ch następstw. Zrozumiała jednak, że ukochana Hiszpania stała się nowy m wrogiem Anglii. Nie wiemy, czy Katarzy na zaakceptowałaby prowadzony w jej imieniu zbrojny konflikt z władcą Aragonii i jednocześnie ze starszą siostrą, Joanną Szaloną, w której imieniu Ferdy nand zarządzał Kasty lią. Dla królowej taki obrót spraw by łby ogromny m cierpieniem. Jednak oburzenie, wy wołane zachowaniem ojca, doprowadziło w niej do ogromnej przemiany. By ła teraz Angielką w stopniu większy m niż kiedy kolwiek wcześniej. W grudniu, gdy w zaawansowanej ciąży po raz kolejny wy jechała, by urodzić potomka, ambasador Ferdy nanda,

Caroz, skarży ł się, że całkowicie go ignorowała 16. „Królowa potrzebuje dy skretnej, wy kształconej osoby, która umiałaby zaopiekować się nie ty lko jej duszą, lecz także zarządzaniem dworem i ludźmi, tak aby mogła jak najlepiej służy ć swemu królowi”, napisał do brata Juana de Eztunigi, prowincjała Aragonii. „Jej Wy sokość zachowuje się dość osobliwie, ponieważ spowiednik, brat Diego, powiedział, aby w celu zdoby cia miłości angielskiego króla oraz jego poddany ch postępowała tak, jakby zapomniała o Hiszpanii i wszy stkim co z nią związane. Przy zwy czaiła się do takiego sposobu postępowania i nie chce tego zmienić”. Kilku hiszpańskich przy jaciół Katarzy ny również przy jęło nagle proangielską postawę, wśród nich ukochana María de Salinas (wówczas już lady Willoughby ), będąca jej najbliższą przy jaciółką. „María de Salinas okazała się by ć naszy m wrogiem”, relacjonował Caroz, podejrzewający ją o spiskowanie z Elvirą Manuel. „Widzicie zatem, jak niewiele mogę zdziałać podczas negocjacji z królową” 17. Władca Anglii również ignorował Caroza, a gdy ty lko wspomniano Ferdy nanda, wy rzucał z siebie najgorsze obelgi. Wy słannik Hiszpanii skarży ł się, że traktowano go niczy m „tarczę, do której wszy scy rzucali strzałkami”. „Jeśli Bóg nie zmieni umy słu Henry ka VIII, ów zrealizuje swe plany i rozwścieczy naszego króla do granic możliwości”, ostrzegał Eztuniga. Nadszedł czas, by Ferdy nand „kategory cznie powstrzy mał młodzieńca”, nim zupełnie straci kontrolę. Zrozpaczony Caroz błagał hiszpańskiego władcę o zwolnienie go ze służby. Według niego nie stało się tak jedy nie z uwagi na listy otrzy mane od Katarzy ny 18. Chociaż królowa ponownie spodziewała się dziecka, we Włoszech zaczęły krąży ć pogłoski, jakoby Henry k zastanawiał się nad rozwodem i poślubieniem Francuzki. Choć by ł to jedy nie wy my sł, przy pomniał jednak o dwóch ważny ch sprawach. Żona władcy musiała wy dać na świat zdrowego następcę tronu, a zadanie połączenia interesów Hiszpanii i Anglii nie zostało jak dotąd wy konane. Nie należało za to winić Katarzy ny, ale mimo okazanego przez nią wsparcia dla nowej ojczy zny i ogromnego sukcesu, jaki odniosła w roli regentki, obserwatorzy wiedzieli, iż dwa najważniejsze cele małżeństwa wciąż nie zostały osiągnięte. Ty m razem ciąża królowej rozwijała się prawidłowo. W październiku Henry k podpisał dla Great Wardrobe nakaz dostarczenia koły ski pokry tej szkarłatny m aksamitem „do pokoju dla dzieci, jeśli Bóg da”. Wiedział, że nigdy nie by ło gwarancji prawidłowego przebiegu porodu. Ludwik XII pragnął by ć ojcem chrzestny m, ale ty lko w przy padku narodzin sy na. Chciał też wy słać na dwór angielski „zaufane, uczciwe kobiety, które asy stowały by podczas rozwiązania” 19. W połowie listopada królowa by ła gotowa udać się do swy ch komnat. W grudniu urodził się chłopiec. Po raz kolejny okazało się, że tragiczne fatum nie opuszczało Katarzy ny. Dziecko przy szło na świat przedwcześnie i „ku wielkiej rozpaczy całego dworu” narodziło się martwe lub zmarło tuż po

porodzie. Pedro Mártir de Anghiera, przeby wający w Hiszpanii, postawił pewną tezę. „Przedwczesny poród królowej Anglii został wy wołany bólem, spowodowany m sporem między mężem a ojcem”, oznajmił. „Małżonek ganił niewinną Katarzy nę za zachowanie jej rodzica i odreagowy wał na niej swój gniew”. Uważał, że rozżalenie Katarzy ny doprowadziło do porodu przed czasem 20. Królowa nie by ła winna, jednak po raz kolejny sprawy nie układały się pomy ślnie. W grudniu skończy ła dwadzieścia dziewięć lat. Jej małżeństwo nie wy dawało się już tak szczęśliwe.

1 L&P, 1–2, 2279, 2323. 2 L&P, 1–2, 2283. 3 CSP Hiszpania, 2, 137. 4 Perry, Sisters to the King, 105. 5 http://www.walsingham.org.uk/romancatholic/history. html. 6 Hall, Hall’s Chronicle, 564. L&P, 1, 2391. 7 Hall, Hall’s Chronicle, 567. 8 Anghiera, Opus epistolarum, DXXIX. 9 CSP Hiszpania, 2, 148, 154, 155. 10 Cavendish, Life and death, 39–42. 11 Hall, Hall’s Chronicle, 567. 12 Cavendish, Life and death, 40. 13 Allen, Erasmus, Opus epistolarum, t. 1, 551, 552, letter 288. L&P, 1–2, 2724. Nichols, Epistles of Erasmus, 121. 14 L&P, 1–2, 3140. 15 CSP Wenecja, 2, 500. Archiwa Narodowe, PRO 31/14/129, f62. 16 CSP Hiszpania 2, 201. 17 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f458, 480. Molins, Crónica, 468–70. CSP Hiszpania, 2, 201. 18 Tamże. 19 L&P, 1–2, 3332, 3333, 3416. 20 Anghiera, Opus epistolarum, DXLIV. CSP Wenecja, 2, 555. L&P, 1–2, 3581.

25 KRÓLEWSKA CÓRA Greenwich Dzień Bożego Narodzenia 1514 roku

N

iewielka grupa pieśniarzy, bębniarzy, zamaskowany ch lordów i osób z pochodniami udała się

do odległej części dziedzińca pałacu w Greenwich, usy tuowanej nad wodą 1, kierując się ku komnatom królowej. By ło Boże Narodzenie 1514 roku, ale Katarzy na nie miała powodów do świętowania. Narodziny martwego sy na jedy nie zwiększy ły jej rozpacz. Relacje między Henry kiem a Ferdy nandem jeszcze nigdy nie by ły tak wrogie. Teraz znajdowała się między dwoma nieprzy jaźnie do siebie nastawiony mi mężczy znami, który ch powinna kochać i zjednoczy ć. Jednak podczas uroczy stości bożonarodzeniowy ch jej mąż by ł w wy śmienity m nastroju. Nie potrafił zby t długo tłumić swego pragnienia, by oddać się rozry wkom, a świąteczny czas by ł znakomitą okazją do zorganizowania ulubiony ch zabaw. Świętowanie, prowadzone trady cy jnie przez dworzanina zwanego Lord of Misrule, trwało aż do dnia Trzech Króli. W ty m okresie muzy kowano, tańczono i odgry wano tematy czne scenki. Z setek metrów saty ny, jedwabiu i aksamitu uszy to kostiumy dla mimów, pieśniarzy i chórzy stów2, zbudowano wozy paradne i przeprowadzano liczne próby tańców. Gotowe by ły też listy sezonowy ch prezentów, który mi jak zwy kle wy mieniano się w Nowy Rok. W ty m czasie do mieszkańców Greenwich dołączy li goście z Hiszpanii, Francji i Niemiec. Dwór zgromadził się w eleganckim pałacu, położony m wzdłuż południowego brzegu Tamizy. Henry k przy gotował dla żony prezent – świąteczną maskaradę. Sam przy brał niebieski, aksamitny czepek, po czy m przeprowadził przez jej komnaty muzy ków i siedem zamaskowany ch osób: lordów oraz kobiet. Trzy lata wcześniej, po trady cy jny m bankiecie z okazji okresu bożonarodzeniowego i noworocznego, zjawiło się sześciu zamaskowany ch mężczy zn, którzy poprosili damy do tańca. Podobne wy darzenie w Anglii „nie miało wcześniej miejsca” i niektóre

mocno zdumione niewiasty odmówiły tańca z nieznajomy mi dżentelmenami3. Od tej pory jednak maski stały się wy jątkowo modne, a mimowie, towarzy szący teraz Henry kowi podczas różnorodny ch rozry wek w komnatach Katarzy ny, zakry li swe twarze i szy je żółty mi, jedwabny mi „całunami” 4. Król uwielbiał się przebierać – na święta państwowe zakładał złoto i biżuterię, na uroczy stości majowe ubierał się w rusty kalną zieleń, zaś do tańca, maskarad i pantomimy przy wdziewał wielobarwne, bły szczące stroje. Trzej zamaskowani lordowie i król mieli na sobie pelery ny bez rękawów ze srebrnej tkaniny podszy tej niebieskim aksamitem i okazałe czapki. Cztery kobiety by ły odziane w dopasowane szaty z niebieskiego aksamitu, srebrne pelery ny i ciemnozłote nakry cia głowy. Henry ka, mierzącego ponad metr i osiemdziesiąt pięć centy metrów wzrostu, można by ło łatwo rozpoznać. „Te dziwne stroje przy padły do gustu każdemu, zaś najbardziej królowej” 5, relacjonował Hall. Cztery kobiety i czterej mężczy źni wkroczy li do komnaty królewskiej małżonki w świetle pochodni i zaczęli tańczy ć. Następnie, gdy zdjęli w końcu swe maski, wszy scy poznali ich tożsamość, królowa zaś z całego serca dziękowała Jego Królewskiej Mości za tę rozry wkę i złoży ła na jego ustach pocałunek”. Do grupy przebrany ch osób należała jedna z dam dworu, Elżbieta Blount, wy kształcona urodziwa kobieta, gustująca w poezji, która posiadła umiejętność wy twornego tańca oraz gry na instrumentach. Podczas uroczy stości z okazji Nowego Roku, które ty m razem odby wały się w wielkiej sali, wprowadzono wóz paradny z czterema lordami „w purpurowej saty nie z wy haftowany mi złoty mi wieńcami i literami H oraz K”. Mężowie ci walczy li przed obliczem króla i królowej w zajadłej, pozorowanej walce z „dzikimi mężczy znami, odziany mi w zielony mech [...] w odrażający ch maskach” 6. Dzieci śpiewały, minstrele grali na puzonach, szałamajach ze stroikami oraz instrumentach przy pominający ch skrzy pce. Część z nich tańczy ła przed parą królewską. Henry k wy jątkowo przy glądał się świątecznej zabawie u boku żony. Nie spostrzeżono, aby wodził oczy ma za inny mi kobietami. Zdawał się wciąż darzy ć swą wy brankę głębokim uczuciem. Nastrój królowej szy bko uległ poprawie 7. Niebawem jednak goście na dworze zaczęli komentować wy gląd Katarzy ny, twierdząc jakoby straciła ona młodzieńczy wy gląd i by ła „raczej nieatrakcy jną kobietą”, zwłaszcza w porównaniu ze swy m urodziwy m mężem. (Mimo to pełni patrioty zmu Hiszpanie twierdzili po latach, podczas przesłuchania w Saragossie, że odznaczała się wówczas wy jątkową urodą, „niczy m druga Helena [Trojańska]” 8). Henry k wciąż odwiedzał małżonkę w jej alkowie i niebawem królowa po raz kolejny by ła brzemienna. Łono Katarzy ny stało się przedmiotem zainteresowań także poza granicami Anglii. W marcu 1515 roku we Francji mawiano, jakoby królowa miała powić chłopca w ciągu roku. Wieści o kolejnej ciąży ponownie pojawiły się w maju, a we wrześniu zaczęto niecierpliwie dopy ty wać

się o potencjalnego potomka królewskiej pary. Zaciekawiony cesarz Maksy milian dwukrotnie py tał Katarzy nę, czy spodziewa się dziecka, a władze Tournai upraszały o informacje, czy należało już rozpocząć modlitwy za nią i nienarodzone niemowlę. Jednak boleśnie doświadczeni przez los małżonkowie unikali publicznego ogłoszenia radosnej nowiny. Królowa najpewniej zaszła w ciążę w maju, jednak nie poinformowano o ty m poddany ch do października lub nawet listopada 9. Katarzy na, obserwująca nieustanne zmiany polity czne w Europie, miała świadomość, jak istotne by ło wy danie na świat potomka. 1 sty cznia 1515 roku zmarł król Francji Ludwik XII. Jego następca, Franciszek I, miał wówczas dwadzieścia lat. By ł młodszy od Henry ka VIII, lecz cechowało go podobne usposobienie: ambicja, ży wotność i marzenia o podbojach. Siostra angielskiego króla, Maria – o której mówiono, że „zatańczy ła” swego starszego męża na śmierć – została nagle uwolniona od małżeństwa trwającego jedy nie dwanaście ty godni. Osiemnastolatka zapewne potraktowała to jako cudowne ocalenie. W akcie prowokacy jnej i prawdopodobnie pody ktowanej żądzą samowoli potajemnie poślubiła Karola Brandona, księcia Suffolk – mężczy znę, który został wy słany do Francji, by sprowadzić ją z powrotem do ojczy zny. Ostatecznie Henry k wy baczy ł małżonkom ową imperty nencję, a królowa Francji, jak nazy wano Marię, dołączy ła do dworu w Anglii10. Siostry Tudor by ły równie impulsy wne i uparte jak ich brat. Małgorzata, królowa Szkocji, także wy brała uczucie zamiast polity ki i rok wcześniej poślubiła Archibalda Douglasa, hrabiego Angus, tracąc ty m samy m prawo do stanowiska regentki swego sy na. W końcu uciekła z kraju, co oznaczało – jak w październiku 1515 roku żartował jeden z weneckich kupców – że w Anglii ży ły teraz jednocześnie trzy królowe. W pewny m okresie zamęt z ty m związany by ł tak męczący, iż Hall uznał za stosowne wy różnienie Katarzy ny mianem „królowej dzielącej los z królem” 11. Małżonka angielskiego władcy zaczęła z wolna wy cofy wać się ze świata polity ki. Thomas Wolsey ukoronował swą wspinaczkę po szczeblach kariery kościelnej i administracy jnej, gdy w połowie 1515 roku został kardy nałem i Lordem Kanclerzem. Jego siła, oparta na kontroli mechanizmów zarządzania krajem, zastąpiła głos Katarzy ny, szepczący Henry kowi wskazówki do ucha. Dy plomaci wiedzieli jednak, że królowa wciąż mogła wy wierać wpły w na męża. Ambasadorowie wielokrotnie otrzy my wali instrukcje, w my śl który ch powinni rozmawiać bezpośrednio z nią. Jeden z Wenecjan zachwy cił Katarzy nę, zwracając się do niej w języ ku hiszpańskim, co „sprawiło jej ogromną radość i rozmawiała [z nim] o sprawach Hiszpanii i swej matce, wy mieniając wszelkie możliwe uprzejmości” 12, relacjonował. Królowa ubrana w hiszpański strój, w towarzy stwie dwudziestu pięciu dam dosiadający ch biały ch rumaków, zaprosiła go później do lasu nieopodal Greenwich – w który m rozstawiono altany pełne śpiewający ch ptaków – by przy jrzeć się, jak monarcha obchodził Święto Majowe. Mąż

Katarzy ny miał na sobie zielony strój, a jego ludzie, dzierżący łuki i strzały, przy wdziali zielone liberie. Wraz z giganty czny mi, kartonowy mi figurami, przemieszczany mi na wozach, utworzy li orszak składający się rzekomo z dwudziestu pięciu ty sięcy osób. Wenecjanin, który wcześniej odwiedził Pary ż, uświadomił sobie, że zarówno próżność Henry ka, jak i trady cy jna potrzeba ry walizacji z Francją zostały urażone, gdy na francuskim tronie zasiadł młody Franciszek. „Jego Wy sokość [Henry k] wszedł do naszej altany i, zwracając się do mnie po francusku, rzekł: » zechciejcie zamienić ze mną kilka słów przez chwilę. Czy król Francji jest tak wy soki jak ja?» ”, zapy tał Henry k dociekliwie, ja zaś odpowiedziałem mu, że różnica by ła zdecy dowanie niewielka. [Monarcha] konty nuował: » czy jest on równie silny ?« Odparłem, że nie. Następnie spy tał: » jakie ma nogi?« , a gdy odrzekłem: » szczupłe« , [Henry k] rozpiął przód dubletu, położy ł dłoń na swy m udzie, mówiąc: » spójrzcie, ja również mam piękne ły dki« ” 13. Chociaż Katarzy na niemal nie brała udziału w polity ce, ochoczo poparła ambicje swego męża pragnącego stworzy ć program budowy statków i zapewnić Anglii stałą flotę. 29 października 1515 roku królowa zapoczątkowała długą angielską trady cję wodowania okrętów mary narki przez wy soko urodzone kobiety. Pierwszą jednostką by ła „Princess Mary ” – wielki, najeżony armatami czteromasztowiec. „Zwodowano nieprawdopodobnie wielki galeas […]. Na jego pokładzie umieszczono ty le armat, że zdaje się, iż żadna – nawet najpotężniejsza – forteca nie będzie w stanie stawić mu oporu”, skomentował rzeczone wy darzenie wenecki ambasador. Okręt wy posażony w 207 dział i 120 wioseł by ł trzy krotnie większy niż najokazalsza galera Wenecji14. Francuzi tak dalece martwili się budową wspomnianego statku, że ostatecznie Wolsey zmuszony by ł ich uspokoić, informując, że galeas nie został skonstruowany w celu ataku na Francję, lecz „miał sprawić przy jemność królowej Katarzy nie i królowej Marii, siostrze Henry ka VIII” 15. Przy znał, iż obie monarchinie, Henry k oraz jego rada „zasiadali do stołu na pokładzie statku, wiwatowali i cieszy li się ze swego zwy cięstwa najbardziej jak się dało”. Z okazji wodowania odby ła się nie ty lko oficjalna, uroczy sta kolacja, lecz także msza święta na pokładzie wy sy pany m żwirem. Mąż Katarzy ny, wy jątkowo zachwy cony swą nową zabawką, specjalnie na tę okazję przy wdział złoty mary narski płaszcz, spodnie o takiej samej barwie i szkarłatne rajtuzy. Na szy i, na gruby m złoty m łańcuchu zawiesił złoty, zdobiony klejnotami gwizdek, którego dźwięk by ł „niemal tak głośny jak trąbka czy klarnet”. Niebawem też, z ogromnej pasji do okrętów, władca zlecił wy konanie pierwszego królewskiego jachtu Anglii. Barka, której kabiny obito deskami i umeblowano specjalnie dla pary królewskiej, została ukończona w 1518 roku i nazwana – na cześć królewskiej małżonki – „Katherine Pleasaunce”. W ty m czasie Ferdy nand, starając się odzy skać zaufanie zięcia, wy sy łał mu wspaniałe

prezenty, łącznie z kołnierzem wy sadzany m klejnotami, dwoma piękny mi końmi i cenny m mieczem. Hiszpański władca twierdził, jakoby ich wzajemne relacje ochłodziły się z powodu „zwy kłego biegu ziemskich spraw, które z czasem się pogorszy ły, po trosze przez szczerość przy zawieraniu poprzednich umów” 16. Jednak gniewu Henry ka nie sposób by ło załagodzić tak łatwo. Gdy na początku nowego roku na francuskim tronie zasiadł nowy monarcha, pierwszą reakcją angielskiego władcy by ła my śl, czy zechciałby on dopomóc w ataku na Kasty lię. Jednak Henry k, nauczony doświadczeniem, odpowiedział teściowi w podobny m miły m tonie, jakiego uży wał sam Ferdy nand, twierdząc, że „gorąca miłość” ojca Katarzy ny by ła „dozgonna” i „wy rzucił z pamięci” wszelkie przy kre zdarzenia, które w przeszłości zaszły między nimi17. Podczas gdy pry watnie wy rażał nieufność wobec teścia 18, w październiku 1515 roku podpisał z nim traktat o „harmonii i przy jaźni”, w który m uznano, że wszy stkie krzy wdy, obrazy i szkody zostały wy baczone 19. Królowa po raz kolejny pełniła rolę mediatora między oboma mężczy znami. Z pewnością odczuwała potrzebę wy jaśnienia Ferdy nandowi, dlaczego Anglicy zareagowali tak wielką złością na fakt, który dla niego by ł jedy nie chłodną kalkulacją na drodze do zy skania przewagi polity cznej w Europie. W jej wy jaśnieniach po raz kolejny pojawiła się wzmianka o stereoty pach (które od tego czasu się zmieniły ). Anglicy by li rzekomo pobudliwi i wy jątkowo szy bko popadali w przesadę, podczas gdy Hiszpanów cechowały spokój, powaga i chłodne usposobienie. „Na świecie nie ma ludzi, na który ch dobry lub zły los ich nieprzy jaciół miałby większy wpły w”, powiedziała. „Nawet niewielkie powodzenie przeciwników sprawia, że stają się apody kty czni” 20. Katarzy na martwiła się zły m stanem zdrowia swego ojca i – jak napisała – modliła się za niego. Jej modły jednak na nic się zdały. Podpisanie traktatu z Anglią by ło jedną z ostatnich ważny ch kwestii, jakie zrealizował Ferdy nand. Zmarł 23 sty cznia 1516 roku, utrzy mując, że pozostawił Hiszpanię silniejszą niż by ła przez ostatnich siedemset lat: „I to wszy stko, dzięki Bogu, jest moją zasługą”, oznajmił umierający monarcha. Ambasador Anglii zauważy ł, że król „z własnej woli skrócił swoje ży cie, nieustannie wy ruszając na polowania i częściej słuchając doradców od spraw my ślistwa aniżeli własny ch lekarzy ” 21. Jego następcą został niemal szesnastoletni Karol Habsburg, siostrzeniec królowej Katarzy ny. Sprawował rządy

już

w Niderlandach, a w przy szłości miał przejąć kontrolę nad większością germańskiej, środkowej części Europy. Po śmierci swego dziadka Maksy miliana w 1519 roku został mianowany święty m cesarzem rzy mskim. Zmiana pokoleniowa na najpotężniejszy ch tronach Europy niemal się dokonała. Zawiłość relacji między trzema młody mi i ambitny mi mężczy znami, władający mi największy mi państwami Starego Konty nentu, miała zdominować najbliższe dekady i odegrać doniosłą rolę w ży ciu samej Katarzy ny.

Królowej nie informowano o śmierci ojca przez dwa ty godnie, albowiem oczekiwała właśnie narodzin dziecka i obawiano się, aby szok nie wy wołał przedwczesnego porodu tak długo oczekiwanego potomka. 18 lutego 1516 roku na świat przy szła dziewczy nka. „Królowa urodziła zdrową córkę” 22, napisał pewien anonim do Erazma z Rotterdamu. Księżniczce nadano imię Maria. Rodzice dziecka by li zachwy ceni, choć jednocześnie nie ukry wano faktu, że narodziny chłopca by ły by dla nich większą pociechą. Anglia nigdy wcześniej nie miała samodzielnie rządzącej królowej. Córka by ła jedy nie częściowy m rozwiązaniem problemu sukcesji. Wenecki ambasador Sebastian Giustinian relacjonował, że z pewnością pośpieszy łby złoży ć gratulacje królowi, gdy by na świat przy szedł chłopiec. Ponieważ jednak królewska para mogła poszczy cić się na razie ty lko dziewczy nką, miał zamiar poczekać do chrzcin dziecka. Wedle słów dy plomaty narodziny księżniczki „by ły przy krą niespodzianką, nigdy bowiem w ty m królestwie nikt tak bardzo nie pragnął narodzin księcia i każdemu zdawało się, że kraj będzie bezpieczniejszy, jeśli Jego Wy sokość zostawi po sobie męskiego potomka, a jeśli tak się nie stanie, zapanuje chaos” 23. Później Giustinian bez ogródek oznajmił Henry kowi, że Wenecjanie odczuliby większą radość, gdy by Katarzy na powiła chłopca. Odpowiedź króla by ła zarówno grzeczna, jak i pełna opty mizmu: „jesteśmy jeszcze młodzi. Ty m razem jest to córka, ale jeśli Bóg da, jako następni urodzą się sy nowie”.

1 Thurley, Royal Palaces, 34, plany 3 i 4. 2 L&P, 2–2, 1500–2. Thurley, Royal Palaces, 34, plany 3 i 4. 3 Hall, Hall’s Chronicle, 526. 4 L&P, 2–2: 1501–5. Hall, Hall’s Chronicle, 580. 5 Hall, Hall’s Chronicle, 580–581. 6 Hall, Hall’s Chronicle, 580. L&P, 2–2: 1501. 7 L&P, 2–2: 1466. 8 Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej MS 9–4674 (Veruela). Transkry pcja i tłumaczenie na hiszpański, wy konane przez Ruth Miguel Franco, znajdują się w posiadaniu autora. 9 L&P, 2–1, 285, 807, 890, 1198. CSP Wenecja, 679. 10 L&P, 4, 1939. 11 Hall, Hall’s Chronicle, 602. CSP Wenecja, 2, 661. 12 L&P, 2–1, 410, 411. 13 Tamże.

14 CSP Wenecja, 2, 659, 662. L&P, 2, 1086, 1113. 15 L&P, 2, xlix. 16 CSP Hiszpania, 2, 215, 229, 234. 17 Archiwum Generalne Simancas, Patronato Real, leg. 55, doc. 20. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f474. CSP, 2, 231. L&P, 2, 1524, załącznik, przy pis 4. 18 CSP Wenecja, 2, 665. 19 Archiwum Generalne Simancas, Patronato Real, leg. 55, doc. 4. CSP Hiszpania, 2, 229. CSP Wenecja, 2, 665. 20 Biblioteka Narodowa, MS 1490, ff 402–404. Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f480. CSP Hiszpania, 2, 238. 21 L&P, 2, cxxxi. 22 Nichols, Epistles of Erasmus, t. 2, letter 377. 23 Giustinian, Four years, t. 2, 240, Oct. 31, 1515. CSP Wenecja, 2, 690, 691.

26 NARZECZONY KSIĘŻNICZKI MARII Komnata królowej, Greenwich 5 października 1518 roku

P

rzed Katarzy ną siedziała przy szła panna młoda ubrana w złotą szatę. Na główkę dziewczy nki nałożono czapkę z czarnego aksamitu poły skującą klejnotami. Ksiądz wy głosił mowę. Mała Maria poczuła, jak silne ręce unoszą ją do góry i przy trzy mują przed kardy nałem. Obok niewielkiej, dwuletniej rączki duchowny położy ł nieduży złoty pierścionek z okazały m bry lantem. Następnie admirał Francji wy ciągnął rękę, wziął pierścień i założy ł go na palec serdeczny dziewczy nki. Królowa, spodziewająca się kolejnego dziecka, przy glądała się zaręczy nom swojej córki Marii. Wcześniej poproszono ją o zaaprobowanie narzeczonego. „Z największą przy jemnością dajemy nasze królewskie słowo”, oznajmiła, prawdopodobnie przez zaciśnięte zęby 1. Nie wiadomo, co mała Maria sądziła o uroczy stości odby wającej się w komnacie matki. W najwcześniejszy ch raportach księżniczka by ła opisy wana jako żwawe, radosne dziecko. Kilka miesięcy wcześniej zaślepiony miłością do niej Henry k z dumą prezentował ją ambasadorom, z który ch jeden wy różnił dziewczy nkę bardziej niż „samą królową” 2. Do organisty Diony siusa Memo z Bazy liki św. Marka w Wenecji, którego gra tak zachwy ciła Katarzy nę i Henry ka, że słuchali jej przez kilka godzin, Maria krzy knęła ponoć rezolutnie: „księże! księże”, prosząc go ty m samy m, by zechciał dla nich zagrać. Rodzice by li szczerze zakochani w swej córce. Zgodnie ze zwy czajem ambasadorowie mieli pocałować jej małą dłoń, a dumny władca chełpił się, mówiąc: „Ista puella nunquam plorat” 3 (ta dziewczy nka nigdy nie płacze). Podczas ceremonii zaręczy n królowa zachowy wała się stosownie i obiecała zrobić wszy stko, by ślub się odby ł, choć z pewnością nie zaakceptowała narzeczonego córki – delfina Francji. W jednej z relacji z uroczy stości w Greenwich opisano, jakoby mała Maria pragnęła dowiedzieć

się, czy mężczy zna, który założy ł jej pierścień na palec, lord Bonivet, admirał Francji, by ł delfinem. „Czy jesteście delfinem Francji? Jeśli tak, to chcę was pocałować” 4, rzekła dziewczy nka. Narzeczony księżniczki, Franciszek, by ł od niej młodszy. Następca francuskiego tronu przy szedł na świat siedem miesięcy przed uzgodnieniem małżeństwa z Marią. Ustalono, że ślub odbędzie się, gdy książę ukończy czternasty rok ży cia. W samej ceremonii nie by ło dla Katarzy ny nic nadzwy czajnego – uroczy stość przy pominała jej własne zaręczy ny z księciem Arturem. Pragnienie Henry ka, by olśnić francuskich gości splendorem królewskiego dworu sprawiło, że urządzono najbardziej wy stawne przy jęcia w historii jego rządów. Ucztowano wiele dni. Wolsey, wy negocjowawszy pokój – który nastał wraz z zaręczy nami – zaprosił znaczną część francuskiej delegacji do swej rezy dencji York House nad Tamizą, znanej później jako Whitehall Palace. „Zasiedliśmy do uroczy stej kolacji, która – jak sądzę – by ła wspanialsza aniżeli posiłek dla Kleopatry czy Kaliguli” 5, napisał jeden z gości, zachwy cony srebrny mi i złoty mi wazami prezentowany mi przez coraz bogatszego kardy nała Wolsey a. Katarzy na wy mówiła się zaawansowaną ciążą i wcześnie poszła na spoczy nek6, a Henry k i jego siostra Maria poprowadzili tańce. Rodzeństwo Tudorów stanowiło część trzy dziestoosobowej grupy przebierańców, którzy – odziani w zdobione złotem stroje z zielonej saty ny – zabawiali Francuzów w York House. Wy kształcona dama dworu królowej, Elżbieta Blount, tańczy ła razem z nimi7. Choć najpewniej nikt tego nie zauważy ł, prawdopodobnie już wtedy nosiła w łonie dziecko Henry ka. Połączy ł ich przelotny romans, a niedługo później kochanka zniknęła z dworu. Bonivet by ł zachwy cony przy jęciem. Rachunek z Greenwich8 z 7 października wy kazuje, że do przy gotowania dań zuży to 10 tusz wołowy ch, 17 świń i tuczników, 56 porcji baraniny, około 500 kurcząt i kapłonów, a także mnóstwo łabędzi, żurawi, skowronków, gęsi, gołębi oraz pawi. Spoży to również 3000 bochenków chleba, 3000 gruszek, 1300 jabłek, 60 litrów śmietany, 60 litrów mleka, 26 litrów twarogu i opróżniono 367 pojemników masła. Podano także 3 mniejsze i 2 większe beczki wina oraz 6 mniejszy ch i 7 większy ch beczek ale 9 – niemal 3700 litrów wina i dwukrotnie więcej piwa. „Uroczy stości by ły nazby t wspaniałe, by móc je opisać” 10, relacjonował Bonivet w liście wy słany m do ojczy zny. Francuski admirał mógł nie zdawać sobie sprawy, że Katarzy na nie popierała zaręczy n. Król Franciszek, który zawarł sojusz z Anglią i przy obiecał swego sy na Marii, by ł oczy wisty m ry walem nowego fawory ta królowej – siostrzeńca Karola władającego Hiszpanią. Spór ten martwił również Wolsey a pragnącego pokoju z Francją wbrew stanowisku królowej, sekundującej Hiszpanii. Ty m razem zaufany doradca monarchy wy grał nieformalną walkę, ale córka Ferdy nanda nie zamierzała się poddać. Katarzy na zamanifestowała swe poglądy, gdy w 1517 roku Karol wy słał do Londy nu swy ch

dy plomatów. Podjęto ich w komnacie królowej „z honorami godny mi monarchy, zapewniając także rozry wki wszelkiego rodzaju”, w ty m koncert uwielbianego Memo, podniesionego nagle do rangi królewskiego kapelana. „Rzeczony wy stęp trwał cztery godziny i sprawił ogromną radość całej widowni”. Katarzy na i jej damy zabawiały również ambasadora Hiszpanii po jedny m z bankietów. Tańce trwały dwie godziny. Król Anglii jak zwy kle „nie szczędził sił, tańczy ł i skakał, udowadniając, że by ł niestrudzony ” 11. Podczas uroczy stości po zaręczy nach Marii odegrano przed gośćmi „komedię”, w której wziął udział skrzy dlaty Pegaz. Dosiadający go jeździec przy bliży ł widzom w przemowie sy mbolikę największy ch europejskich władców, wy jaśniając też, dlaczego dla hiszpańskiego monarchy wy brał akurat owoc granatu. „Granat jest okrągły, podobnie jak świat, który m włada król Hiszpanii” 12. Nieco wcześniej tego roku Katarzy na otrzy mała dary, będące oczy wisty m dowodem rosnącej potęgi jej ojczy zny. Królowej przy wieziono egzoty czne prezenty z wy spy Hispaniola na Karaibach – dwadzieścia lat wcześniej Krzy sztof Kolumb założy ł tam swą pierwszą kolonię. Wśród podarunków znalazły się płaszcz i krzesło – uży wane przez karaibskich władców. Nadawca – będący główny m skarbnikiem jej siostrzeńca Karola w Indiach – ubolewał, nie mogąc wy słać papugi, obawiał się bowiem, że ptak nie przeży łby w angielskim klimacie 13. Potęga Hiszpanii wzrastała i Karol – jak później Katarzy na miała przekonać się na własnej skórze – by ł ważny m sojusznikiem dla każdego, kto zdołał go pozy skać. Gdy końca dobiegała pierwsza dekada rządów Katarzy ny w Anglii, rozpoczął się jeszcze jeden – początkowo niezauważalny – proces. Popularność królowej sy stematy cznie rosła. Początek lata 1518 roku Katarzy na spędziła w Woodstock. Wieczorem 5 lipca Henry k, po przy by ciu do domu z wy prawy, został przy witany przez szczęśliwą małżonkę. Jeden ze służący ch zauważy ł z radością, że „królowa spotkała się z Jego Wy sokością przy drzwiach do komnaty i oznajmiła mu, że spodziewa się dziecka” 14. Podczas nieobecności męża odwiedziła także pobliski Oksford. Gdy wjeżdżała do miasta, okazy wano jej szacunek i cześć, co skłoniło arcy biskupa Cantenbury do stwierdzenia, że stanowiła najwspanialszy przy kład wszelkich kobiecy ch cnót15. Podczas dziesięciu lat panowania Katarzy na zawsze starała się podbić serca zwy kły ch oby wateli. By ła ich regentką. Wy słała mężczy zn na wojnę, podczas której ginęli w chwale. Zajmowała się działalnością chary taty wną, co w przy szłości miało doprowadzić nawet do oskarżeń o kupowanie popularności. Brała udział w uroczy stościach Wielkiego Czwartku, rozdawała jałmużnę i obmy wała stopy ubogim. Na ofiarę przeznaczała blisko dwieście funtów rocznie – około pięciu procent wszy stkich jej wy datków. Część pieniędzy pokry wała również zobowiązania wy nikające z ty tułu dziedziczenia przez nią ziem – regularnie opłacała zakony w Marlborough i Sheen oraz franciszkanów w Grantham. Jako że samą Katarzy nę cechowała skłonność do ascezy, nic dziwnego, że czuła się związana z samotny mi, srogimi, ży jący mi

w odosobnieniu anachoretami – przy najmniej dwóm z nich przekazy wała regularne jałmużny 16. Prezenty i nagrody kosztowały około ty siąca funtów rocznie i stanowiły jedną czwartą wszy stkich wy datków królowej. Kolejne sto funtów przeznaczała na podziękowania dla osób, które obdarowy wały ją prezentami podczas jej podróży po kraju. Upominki – chociaż skromne – by ły sposobem na okazanie władczy ni szacunku. Katarzy na akceptowała nawet najmniejszy prezent i każdy mógł ją czy mś obdarować. Z raportów, prowadzony ch przez dworzan wy nika, że królowa przy jmowała tak proste podarunki jak ciasta, przepiórki, króliki czy też bukiety róż17. W zamian wręczała nagrody, okazując ty m samy m swą łaskę. Żona Henry ka dbała również o swój dwór w sposób, jaki z pewnością pochwalałaby jej matka Izabela. Katarzy na przekazy wała damom ubrania, a także – idąc za przy kładem swej teściowej – kopie pięknie wy danej Księgi Godzin18. „Modlitwy przy jaciół są bardzo mile widziane”, napisała w księdze przeznaczonej dla jednego ze swy ch wielbicieli, „a ponieważ uważam was za swego przy jaciela [...] modlę się, by ście pamiętali o mnie w rozmowach z Bogiem”. Nie ty lko opłacała służący ch, lecz często pomagała członkom dworu w uzy skaniu dodatkowy ch pieniędzy od swego męża lub cenny ch licencji na eksport wełny czy ale. Dzięki hojności – okazy wanej zarówno przy jaciołom, jak i obcy m – Katarzy na zy skała sy mpatię wśród oby wateli. Jednak największy m uznaniem 19 cieszy ła się w maju 1517 roku, gdy odegrała kluczową rolę w zamieszkach określany ch później mianem Evil May Day. W owy m czasie londy ńczy cy zwrócili się przeciwko mieszkający m w stolicy obco*krajowcom, chociaż już wcześniej ży wiono urazę do zamożny ch zagraniczny ch kupców. Uczucia te by ły podsy cane przez kaznodzieję rozpowszechniającego oszczerstwa na temat imigrantów, który m udało się odnieść sukces. Twierdził on, jakoby cudzoziemcy lekceważy li londy ńczy ków. Nie ty lko podkradali ich klientów, lecz także „brali sobie” ich żony i córki. Od tej pory – relacjonował wenecki ambasador Sebastian Giustinian – „obcy m grożono, iż 1 maja zostaną poćwiartowani, a ich domy ograbione”. Wieczorem przed rzeczony m dniem majowy m tłum złożony z około dwóch ty sięcy mężczy zn ruszy ł przez ulice miasta, atakując obco*krajowców i zamy kając bramy, by uniemożliwić interwencję oddziałom króla. 1 maja, dzień wonny ch bukietów kwiatów oraz „szalony ch tańców”, które później sprawią, że pury tanie będą uskarżać się na „cuchnące bożki”, zamienił się w potworne, pełne przemocy widowisko. Buntownicy „zmusili siły Lorda May ora oraz radny ch do otwarcia lochów i wy puszczenia więźniów” 20. Zamieszki zostały szy bko stłumione przez ludzi Henry ka. Zatrzy mano kaznodzieję, kilkunastu prowody rów i siedemdziesiąt inny ch osób – niektóre w wieku zaledwie trzy nastu lat. Ujęty ch związano parami, po czy m przeprowadzono przez miasto do otwarty ch bram, by rozpocząć sąd. Gdy wzniesiono szubienice, rozpoczęto wieszanie, makabry czne wy pruwanie wnętrzności

i ćwiartowanie (ang. drawing, hanging and quartering – metoda egzekucji polegająca na powieszeniu [chwilowy m, następnie uwolnieniu z pętli jeszcze ży wej ofiary ], kastracji i rozcięciu brzucha z wy doby ciem wnętrzności, które palono przed wciąż ży wy m skazańcem, po czy m odcięciu głowy i rozczłonkowaniu zwłok. Karę tę stosowano wobec zdrajców stanu płci męskiej. Niektórzy history cy (np. Ian Mortimer) twierdzą, że nie zawsze należy pojmować jedną z sentencji wy roku (drawing) jako „wy prucie wnętrzności”; egzekucje w tej najbrutalniejszej formie rzeczy wiście się zdarzały, lecz wówczas w oficjalny ch dokumentach najczęściej opisy wano ten element kaźni w formie niepozostawiającej wątpliwości. Słowo draw częściej znaczy bowiem „ciągnąć” i w ty m kontekście oznacza ciągnięcie za koniem przy wiązanego do drewnianej ramy skazańca na miejsce egzekucji, co traktowano jako dodatkowy, hańbiący element kary – przy p. red.). Wy konano kilkanaście wy roków. Podczas zamieszek nie zabito żadnego obco*krajowca, ale później ary stokraci, pełniący rolę katów, wy kazy wali się wy jątkowy m sady zmem względem inicjatorów zamieszek. Według Halla młodzi buntownicy by li „zabijani w najbardziej okrutny sposób”. Oprawcy, jak relacjonowano, „nie znali litości dla nieszczęsny ch młodzieńców” 21. Okaleczone ciała zostały wy stawione na widok publiczny, by każdy mógł je obejrzeć. „U bram miasta widać ty lko szubienice i poćwiartowane ciała, przejście obok nich jest rzeczą straszliwą”, opowiadał jeden z gości22. Setki osób zamknięto w więzieniu. Jeszcze w ty m samy m miesiącu pozostali oskarżeni zostali doprowadzeni przed oblicze Henry ka, który zasiadł na podwy ższeniu w Westminster Hall. By ło to formalne zgromadzenie, w który m obok liczny ch ary stokratów i biskupów brała udział także Katarzy na oraz obie jej szwagierki – Małgorzata, królowa Szkotów, i Maria, owdowiała królowa Francji. „Król rozkazał wprowadzić wszy stkich więźniów. Do sali wkroczy li więc jeden po drugim biedni młodzieńcy i starzy ry cerze związani linami, odziani w koszule. Każdy z nich miał na szy i stry czek. By ło 400 mężczy zn i jedenaście kobiet. Wolsey poprosił króla o łaskę dla nich, jednak monarcha odmówił. „Litości! 23” krzy czeli skazańcy, pewni, że wszy scy zostaną zaprowadzeni na szubienicę. Wówczas zainterweniowała Katarzy na, padając na kolana. Podobnie uczy niły Małgorzata i Maria. Trzy królowe klęczały przed władcą przez długi czas, „błagając o przebaczenie. Wspierał ich kardy nał Thomas Wolsey i [...] król uległ”, wspominał jeden z kronikarzy. Nuncjusz papieski, Francesco Chieregato, nie miał wątpliwości, kto przy czy nił się do zmiany stanowiska władcy. Według jego relacji królowa uprosiła dla nich o łaskę, klęcząc na ziemi ze łzami w oczach24. Więźniowie płakali z ulgi i szczęścia. „By ł to niezwy kły widok. Każdy zdjął stry czek z szy i i wy rzucił go w powietrze, radując się, uniknąwszy największego zagrożenia”, zauważy ł jeden ze świadków25. Chociaż szubienice wokół Londy nu rozebrano, a do miasta powrócił spokój – minęło wiele czasu, nim obco*krajowcy czuli się bezpiecznie na miejskich ulicach w Święto Majowe.

Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że cała sy tuacja została wy reży serowana przez Henry ka, Katarzy nę i Wolsey a, którzy chcieli zmniejszy ć niezadowolenie panujące wśród mieszkańców. Jednak zwy kli oby watele nie mieli tej świadomości. Pewien bły skotliwy obserwator uznał, że pokazano ludziom „piękny, doskonale odegrany spektakl”. Tłum („niezliczony ” lub „w liczbie 15 000 londy ńczy ków” 26) zebrał się, aby obejrzeć to wy darzenie. Popularność Katarzy ny wzrosła jeszcze bardziej. Tego i kolejnego roku mieszkańcy Londy nu wy jątkowo cierpieli, zmagając się z epidemią angielskich potów. W opinii niektóry ch osób zarazę zesłał sam Bóg. Londy ńczy cy, mieszkający w zakażony ch domach, zmuszeni by li w nich pozostać, na drzwiach zawiesić wiązkę słomy, a jeżeli odważy li się opuścić swą siedzibę – nosić przy sobie białe kije jako znak dla inny ch, aby unikać kontaktu z nimi27. Później zasady te obowiązy wały także mieszkańców Oksfordu. Pokaźny brzuch, który m Katarzy na mogła się pochwalić mężowi w Woodstock w 1518 roku, spowodował kolejną falę modlitw, aby ty m razem w końcu urodził się zdrowy chłopiec. Każdy – począwszy od papieża i ambasadora Wenecji po zwy kły ch Anglików – miał nadzieję na narodziny następcy tronu. „Jeśli Bóg da, [Katarzy na] powije sy na i król, mający potomka, nie będzie już musiał rezy gnować z wielkich przedsięwzięć”, oznajmił ambasador Wenecji, Giustinian28. Para królewska nie wracała do Londy nu. Wy jechała, chcąc uniknąć epidemii, która dotarła do królewskiego dworu i zabiła kilku giermków. Już w listopadzie 1517 roku małżonkowie uciekali z terenów dotknięty ch zarazą, przemieszczając się między swoimi rezy dencjami w towarzy stwie jedy nie trzech służący ch i ukochanego Memo. Latem 1518 roku oboje obawiali się o ży cie, zaś Henry k dodatkowo martwił się o ciężarną małżonkę 29. Katarzy na zabroniła mu powrotu do stolicy. Uważała, że potrafiła lepiej ocenić sy tuację w mieście, a jeden ze świadków ich rozmów relacjonował: „chociaż nie jest prorokiem, da sobie uciąć palec, iż jeśli król wróci teraz do Londy nu, przy trafi mu się coś tragicznego” 30. Według Henry ka także Katarzy na w takiej chwili nie powinna narażać się na niebezpieczeństwo. Król Napisał do Wolsey a, informując go o ciąży, będącej „główną przy czy ną [jego] niechęci do powrotu do Londy nu” 31. Przeży li już zby t wiele rozczarowań. Doświadczenie mówiło mu, że żona przechodziła „trudny okres”, zatem „[powinni] jak najmniej podróżować”. Oboje błagali Wolsey a, który wciąż trwał na swoim stanowisku, aby uciekał z Londy nu i szukał bezpieczeństwa z dala od morowego powietrza 32. Wprawdzie królowa obawiała się potów, ale ciąża nie powstrzy my wała jej przed rozry wkami. I tak w lipcu wy brała się bez męża na całodzienne polowanie – prawdopodobnie ze swy mi ukochany mi jastrzębiami – do posiadłości Sir Johna Peachy ’ego. Henry k przy znał, że ty m

razem ciąża nie by ła „pewna”, ale ży wił ogromne nadzieje na szczęśliwe rozwiązanie” 33. W listopadzie 1518 roku los po raz kolejny nie okazał łaskawości: na świat ponownie przy szła dziewczy nka, a jakby na potwierdzenie fatum, które zdawało się nie opuszczać Katarzy ny, dziecko wkrótce zmarło. Brak męskiego potomka działał na niekorzy ść sojuszu z Francją, któremu królowa by ła tak bardzo przeciwna. Giustinian uważał, że jeśli narodziny miały by miejsce przed zaręczy nami Marii z delfinem, „mogłoby do nich nie dojść z powodu obaw, iż w wy niku tego małżeństwa królestwo zostałoby przejęte przez Francję” 34. Na tę my śl Katarzy nę ogarniał jeszcze większy smutek.

1 CSP Wenecja, 1085, 1088. Giustinian, Four years, t. 2, 226. L&P, 2, 4480–81. Dokumenty państwowe, 1, 2. Archiwa Narodowe, PRO 31/8/137, f113–117. 2 L&P, 2, cci. 3 CSP Wenecja, 2, 1287. Prescott, Mary Tudor, 28. 4 CSP Wenecja, 2, 1088. 5 Dillon, Per for mance and Spectacle, 212. L&P, 2, przedmowa, clxi. 6 CSP Wenecja, 2, 1088. Dillon, Per for mance and Spectacle, 212. L&P, 2, clxi–ii. 7 L&P, 2, 1514–15, przedmowa, clxii. 8 L&P, 2, 1514–18. 9 L&P, 2, clxiii. 10 L&P, 2, clxi–iii. 11 L&P, 2, 3455, 3462. 12 CSP Wenecja, 2, 1088. 13 L&P, 2, 3871. 14 National Archives, SP 1/16, f318. State Papers, 1, 2. L&P, 2, 4288. 15 Fiddes, Life of Cardinal Wolsey, 167–69. Fiddes, Collections, 28. L&P, 2, 1543, Uzupełnienie, przy pis 46. 16 L&P, 3, 429. L&P 4–3, 6121. 17 Nicolas, Privy purse expenses, ci. 18 Duff y, Marking the Hours, 52. 19 L&P, 2, 3259. 20 L&P, 2, ccxix i przy pisy 3204, 3259. CSP Wenecja, 887. 21 Hall, Hall’s Chronicle, 590. Starkey, Sześć żon, 184. 22 L&P, 2, 3259. 23 L&P, 2, 3259. Hall, Hall’s Chronicle, 591. CSP Wenecja, 887.

24 Paul, Catherine of Aragon, 42–43. Starkey, Sześć żon, 185. CSP Wenecja, 2, 887. L&P, 2, ccxxi–x. 25 L&P, 2, ccxxi, przy pis 3259. 26 L&P, 2, 3259. CSP Wenecja, 2, 887. 27 L&P, 2, 3781, 4125 i ccxi. 28 L&P, 2, 4529, 4398. CSP Wenecja, 1093. 29 L&P, 2, 4279. Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 125. 30 L&P, 2, 4060. 31 L&P, 2, 4279. Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 125. 32 L&P, 2, 4054, 4124. 33 L&P, 2, 4279. Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 125. 34 L&P, 2, 4568.

27 SYN MOJEJ SIOSTRY Pole Złotogłowia, Guisnes i Ardres Czerwiec 1520 roku

W

iosną 1520 roku my śli Katarzy ny zaprzątnął urok i czar. Nie martwiła się jednak o swój wy gląd – chociaż jej blask zaczął nieuchronnie gasnąć. Miała ponad trzy dzieści lat, ale uznawano ją za „niezby t urodziwą”. Jej młodszy mąż by ł o wiele przy stojniejszy, chociaż jeden z Francuzów zauważy ł, że król również trochę przy ty ł1. Królowa zaangażowała się w najważniejsze sprawy Europy, które wy magały od niej niety powy ch poświęceń dla przy branej ojczy zny. Przy gotowy wała się do jednego z najbardziej niezwy kły ch wy darzeń w owy m czasie – siedemnastodniowego, wy stawnego spotkania przy wódców Anglii i Francji, które przeszło do historii pod nazwą Pole Złotogłowia. By ł to niecodzienny, wy my ślny sposób na okazanie swej narodowej py chy. Obie strony pragnęły za wszelką cenę wy grać tę walkę pretensjonalności i ry cerskości. Do Anglii dotarły wieści, jakoby francuska królowa Klaudia przemierzała kraj w poszukiwaniu piękny ch dziewcząt, które towarzy szy ły by jej podczas rzeczonego wy darzenia. Oczekiwano, że Katarzy na również zgromadzi przy sobie kobiety o najwspanialszej urodzie i – jak to określił pewien mężczy zna, uważając Angielki za niezrównane piękności – „zawsze zachwy cające oblicze Anglii” 2 zatriumfuje raz jeszcze. Sam orszak angielskiej królowej na Polu Złotogłowia, olśniewający m miejscu pełny m kolorowy ch, wy kwintny ch namiotów oraz ty mczasowo wzniesiony ch drewniany ch pałaców, rozciągający m się na angielsko-francuskiej granicy – składał się z 1175 ludzi i 778 koni. Pomagając Anglii wy grać z Francją ów konkursu piękności i splendoru, Katarzy na starała się jednocześnie podważy ć sojusz, który planowano wzmocnić. Podczas gdy Henry k – lub przy najmniej Wolsey – chciał spotkać się z królem Franciszkiem, królowa miała inne zamiary. Pragnęła bowiem zobaczy ć się ze swoim siostrzeńcem Karolem, zarządzający m już nie ty lko

Hiszpanią, Sardy nią, Sy cy lią, Neapolem i Niderlandami, lecz także ziemiami dziadka Maksy miliana. W dodatku nie tak dawno został on obwołany cesarzem Świętego Cesarstwa Rzy mskiego. Nie chodziło ty lko o senty ment, jakkolwiek z całą pewnością młody siostrzeniec miał zapewnione miejsce w sercu Katarzy ny. Oboje wiedzieli, że sojusz z Francją działał na niekorzy ść jego samego i Hiszpanii. Zawiązali więc spisek i starali się dopilnować, aby Karol spotkał się z Henry kiem zarówno przed, jak i po rozmowach z Franciszkiem. Królowa tak dalece pragnęła stanąć po stronie siostrzeńca, że po raz kolejny włączy ła się w angielską polity kę zagraniczną i – obok swego męża oraz Wolsey a – odegrała w niej jedną z główny ch ról. W efekcie Karol (i jego ciotka Małgorzata Habsburg, niegdy ś szwagierka Katarzy ny, będąca teraz regentką Niderlandów z ramienia swego bratanka) zwrócił się do niej o pomoc. By ł to początek relacji, która w przy szłości, w niełatwy ch dla niej czasach, miała okazać się wy jątkowo ważna. Nagrodą oferowaną Karolowi by ła ręka córki królowej, Marii. Jej zaręczy ny z delfinem zawsze można by ło anulować. Katarzy na nie zaangażowała się w ry walizację Karola i Franciszka o ty tuł cesarza – jednak ambasador Wenecji zauważy ł, że Henry k „w naturalny sposób [...] popierał Hiszpanię”. „Królowa Anglii, jako Hiszpanka, cieszy się z sukcesu swego siostrzeńca”, dodał3. Pośród ludzi drwiący ch z oczy wistego fawory zowania cesarza przez ciotkę znajdowała się matka króla Francji, Ludwika Sabaudzka, sły nąca z ciętego języ ka, która postawiła w niezręcznej sy tuacji niejednego angielskiego dy plomatę. Nie spodobało się jej, że władca Anglii nie dotrzy mał umowy z pewny m siebie, młody m Franciszkiem, chociaż uzgodnili, że przed spotkaniem nie będą golić swoich bród. „Wy daje mi się, że takie by ło ży czenie królowej”, wy jaśnił ambasador Tomasz Boley n. „Poprzednim razem, gdy król miał długą brodę, Jej Wy sokość codziennie prosiła go, by ją dla niej zgolił” 4. „Czy Jej Wy sokość nie jest ciotką króla Hiszpanii?” – spy tała Ludwika przebiegle. „Madame, [Karol] jest sy nem jej siostry ”, odparł. „Jednak król Anglii ma większy senty ment do waszego sy na niż do jakiegokolwiek innego ży jącego króla”. Ludwika, choć nie by ła przekonana do zasły szany ch właśnie słów, odrzekła inteligentnie: „Ich miłość znajduje się nie w brodach, lecz sercach”. Matka króla wciąż podejrzewała, że Katarzy na starała się osłabić sojusz, który miał zostać przy pieczętowany podczas nadchodzącego spotkania. Od innego angielskiego ambasadora zażądała informacji, czy królowa Anglii by ła „pełna oddania dla zgromadzenia [na Polu Złotogłowia]”. „Odpowiedziałem”, rzekł ambasador, „iż według mnie nie by ło bardziej cnotliwej ani rozumniejszej księżniczki niż moja pani królowa, dla której największą przy jemnością na ty m świecie by ło czy nić wszy stko, co wy wołałoby radość króla” 5. Nawet on nie potrafił pozorować,

że Katarzy na weźmie udział w uroczy stościach jedy nie z poczucia obowiązku. Królowa wy głosiła przed swą radą przemówienie na temat niebezpieczeństw, jakie niosło ze sobą spotkanie z francuskim królem. „Rozmowa z Francuzami będzie przeprowadzona bez wątpienia wbrew woli królowej i wszy stkich ary stokratów”, stwierdził jeden z posłów Karola 6. Przewodził im potężny książę Buckingham, szczerze nienawidzący Wolsey a z uwagi na jego pochodzenie społeczne. Relacje te odzwierciedlają kolejną cechę charakteru królowej, dzięki której Anglicy pokochali swą panią. W jej oczach Francja by ła wrogiem – podobnie jak w oczach wy spiarzy. Ci sami angielscy oby watele ży wili przekonanie, że sojusz z Francją nie by ł korzy stny m posunięciem. „Wszy scy tutaj obecni są przeciwni spotkaniu z królem Francji”, potwierdził posłaniec. „W ich opinii oznacza to porzucenie stary ch przy jaciół na rzecz odwieczny ch wrogów”. Bardziej wy mownie zabrzmiały słowa jednego z ary stokratów, skierowane do przy jaciela: „jeśli miałby m w sobie choć kroplę francuskiej krwi, bez namy słu rozciąłby m swe ciało i pozby ł się jej” 7. „I ja uczy niłby m podobnie”, odparł jego towarzy sz. Odpowiedź ta wy rażała zresztą przekonanie wielu wy spiarzy. W Wolsey u Katarzy na odnalazła godnego ry wala. „Kardy nał jest człowiekiem, który rządzi zarówno królem, jak i cały m królestwem” 8, zauważy ł jeden z włoskich obserwatorów. Królowa by ła zby t rozsądna, by narażać się na konfrontację. Tak czy inaczej, duchowny miał świadomość korzy ści wy nikający ch z przeciwstawienia sobie dwóch wielkich europejskich potęg. Zachęcał więc do tego swojego pana. Angielski władca może i by ł słabszy niż Franciszek czy Karol, miał jednak wy starczającą siłę, by przechy lić szalę na stronę jednego z wielkich europejskich monarchów. Kampania królowej na rzecz siostrzeńca przy niosła oczekiwane owoce. Ostateczna decy zja zapadła podczas spotkania Henry ka, Wolsey a i Katarzy ny w jej komnatach w Greenwich. Ambasadorowie Karola oczekiwali z zaparty m tchem w ty m samy m pomieszczeniu. W końcu król Anglii przemówił do nich. „Jestem wy jątkowo rad z takiego obrotu spraw i uważam, że wszy stko pomy ślnie się zakończy ”, oznajmił9. Następnie zwrócił się do Katarzy ny : „niechaj cesarz, mój brat, a wasz siostrzeniec, przy będzie tutaj. Mam nadzieję na rozmowę z nim przed spotkaniem z królem Francji, inaczej nie odczuję zadowolenia”. „Aby zapewnić cesarzowi więcej czasu, napisałem do króla Francji z zapy taniem o przełożenie naszy ch obrad, chociaż nie podałem mu przy czy ny mojej prośby ”, dodał. „Nie może dowiedzieć się o sprawach między mną i cesarzem [...] należy trzy mać to w tajemnicy tak długo, jak będzie to możliwe”. Katarzy na nie kry ła zachwy tu. „Na te słowa królowa złoży ła ręce, wzniosła oczy ku niebu i zaczęła wy chwalać Boga [...] za to, iż będzie mogła ujrzeć swego siostrzeńca, by ło to bowiem

jej największy m pragnieniem”, relacjonowali wy słannicy Karola. „To rzekłszy, podziękowała także królowi, oddając mu głęboki pokłon. Król zdjął nakry cie głowy i zapewnił Jej Wy sokość, że ze swej strony uczy ni wszy stko, co ty lko będzie w jego mocy ”. Czułość i szarmanckość Henry ka by ła dla Katarzy ny dowodem wy granej. „Porozmawiamy inny m razem” 10, powiedziała tajemniczo ambasadorom, gdy opuszczali jej komnatę. W końcu Francuzi dowiedzieli się o całej sprawie. Wolsey, któremu podobała się rola pośrednika między największy mi europejskimi potęgami, odpowiedział krótko. „Powiem uczciwie: jeśli władca Kasty lii proponuje spotkanie w Sandwich lub okolicach, jak to uczy nił, by zobaczy ć się z królem i królową, jego wujem i ciotką, i aby przy by ć na to widzenie, musi przeprawić się przez morze, to odmowa ze strony mego pana by łaby ogromną niewdzięcznością”, oznajmił11. Jednak cesarz mógł nie dotrzeć na czas przez kapry śne wiatry szalejące nad Atlanty kiem. Gdy jego statek osiadł na mieliźnie w La Coruñi, napisał do Katarzy ny, błagając ją, by zatrzy mała Henry ka do czasu jego przy by cia. „Przekazano mi, że w zaaranżowanie tego spotkania włoży ły ście mnóstwo wy siłku i dobrej woli12. Ponieważ jednak morze jest tak zmienne, że nie zawsze można na jego wodach postępować wedle własnej woli [...] błagam, aby ście w razie opóźnienia uczy niły to co wcześniej i próbowały nakłonić mego brata i wuja, króla Anglii, by zechciał na mnie poczekać”. 26 maja 1520 roku przy by ł w końcu do Dover, jak stwierdził Sir Thomas More, ku ogromnej radości króla, ary stokratów i nawet prosty ch ludzi. „Widok cesarza sprawił Anglikom ogromną przy jemność”, zgodził się Hall13. „Radowali się jeszcze bardziej, gdy w tak potężny m księciu dostrzegli wielką łagodność i dobro”. Katarzy na i jej małżonek jechali już w stronę wy brzeża z zamiarem przekroczenia kanału i udania się na Pole Złotogłowia, lecz dotarli ty lko do Canterbury. Henry k naty chmiast popędził ku Dover i następnego ranka powrócił z Karolem. „Celem cesarza by ło spotkanie królowej Anglii, jego ciotki”, wspominał Hall. Katarzy na z niecierpliwością oczekiwała swego siostrzeńca, którego nauczy ła się kochać, choć nigdy dotąd go nie widziała. Władcę przy witano w katedrze w Canterbury, a arcy biskup wy machujący kadzielnicą pokropił go wodą święconą. W końcu Karol mógł spotkać się z ciotką, oczekującą siostrzeńca w pałacu arcy biskupa. W przedsionku został przy jęty przez urodziwe damy, a następnie poprowadzony kory tarzem biegnący m do marmurowy ch schodów, wzdłuż którego ustawili się giermkowie w atłasowy ch strojach w złoto-szkarłatną kratkę. Tam czekała już na niego Katarzy na, odziana w swą najokazalszą królewską szatę. Po raz pierwszy ujrzała go, gdy zaczął wchodzić po piętnastu schodach na półpiętro, na który m stała ona – ubrana w suknię uszy tą z gronostajowego futra, złotej tkaniny, ze sznurami piękny ch pereł na szy i. Widok siostrzeńca wy trącił z równowagi zwy kle opanowaną kobietę. „Uścisnęła go serdecznie” 14, relacjonował

świadek, po czy m się rozpłakała. Powierzchowność przy bladłego młodzieńca w osobliwy m, zby t obszerny m stroju, nie robiła wrażenia, jednakże jak na swoje dwadzieścia lat by ł bardzo dojrzały m, ostrożny m, poważny m i mądry m władcą, którego dy skretny sposób rządzenia kontrastował z romanty czną ostentacją i okazjonalną pory wczością jego dwóch największy ch ry wali: Henry ka i Franciszka. „Proporcjonalne ciało, umięśnione nogi, silne ramiona, orli nos, jasne, poważne oczy, jednak bez cienia okrucieństwa czy surowości” – opisał cesarza jeden ze współczesny ch mu ludzi. „Do reszty jego ciała nie można mieć zastrzeżeń, poza podbródkiem i dolną częścią twarzy, tak szeroką i długą, iż mogłoby się wy dawać, że należy do kogoś innego (by ła to tzw. warga habsburska – zaburzenie genety czne, przy który m dolna warga przy biera rozmiar większy od górnej, a żuchwa jest zby t rozwinięta – przy p. red.). Gdy zamknie usta, nie może złączy ć górnej i dolnej szczęki [...]. Oznacza to, że kiedy mówi, zwłaszcza pod koniec zdania, zdarza mu się zniekształcić słowo, które wówczas trudno zrozumieć”. Jednak Karol miał „więcej [roztropności] w głowie, niż można by ło wy czy tać to z jego twarzy ” 15. Katarzy na cieszy ła się towarzy stwem swego siostrzeńca o szerokiej szczęce przez trzy dni. Przy wiózł on ze sobą liczną grupę Hiszpanów, łącznie z dwustoma damami ubrany mi w hiszpańskie stroje i opisany mi przez weneckiego ambasadora raczej jako pełne wdzięku aniżeli urodziwe. Kobiety te z pewnością obudziły w królowej wspomnienia z dzieciństwa. Z Karolem prawdopodobnie rozmawiała po hiszpańsku – w języ ku, którego niedawno się nauczy ł. Będąc władcą, łączący m pod swy mi rządami tak wiele części Europy, zwy kł twierdzić, iż „z Bogiem [rozmawiał] po hiszpańsku, z niewiastami – po włosku, z mężczy znami – po francusku, ze swoim koniem zaś – po niemiecku” 16. W owy m okresie Katarzy na preferowała eleganckie i poważne stroje. Nosiła bogate, ciemne ubrania z aksamitu i saty ny w kolorach czarny m, purpurowy m, szkarłatny m, płowy m lub brunatny m. Jednak na bankiety i msze z udziałem swojego siostrzeńca zakładała wspaniałe, kolorowe suknie i drogą biżuterię. Jedna ze złoty ch szat – z bły szczącą srebrną halką z tkaniny zwanej lamą – by ła podszy ta fioletowy m aksamitem, a wy golone włosie tworzy ło kształt pozłacanej róży Tudorów. Inna halka została wy konana ze złotej tkaniny z czarną podszewką, wy kończonej sznurkami, na który ch zawisły perły oraz inne kosztowności. Królowa nosiła również wspaniałą biżuterię: pewnego dnia założy ła naszy jnik z ogromny ch pereł z drogocenny m diamentowy m krzy żem pod czarny m aksamitny m nakry ciem głowy, pokry ty m klejnotami i perłami. Następnego dnia jej szy ję zdobiło pięć sznurów okazały ch pereł z wisiorem z diamentów, przedstawiający m świętego Jerzego walczącego ze smokiem. Ubierając najwspanialsze stroje Katarzy na dała do zrozumienia, że Karol by ł jej ulubiony m – tuż po mężu – europejskim księciem.

Garderoba została nieco wcześniej uzupełniona, aby królowa mogła wy wrzeć wrażenie na Francuzach. W ciągu miniony ch sześciu miesięcy zamówiono kilkadziesiąt metrów kosztowny ch tkanin, w ty m „trzy naście metrów srebrnego adamaszku z wy szy ty m złoty m wzorem” 17, wy korzy stany ch do uszy cia jednej szaty. Trzy metry „drogiej i delikatnej złotej tkaniny ”, także ze złoty m adamaszkowy m wzorem, zostały wy korzy stane do wy konania kolejnej kreacji. Ty lko w jedny m miesiącu zakupiono ponad szesnaście metrów czarnego drogocennego jedwabiu, przeszy tego złotą lub srebrną nicią, ozdobionego kołami Katarzy ny Aleksandry jskiej (atry but świętej nawiązujący do koła, na który m by ła łamana – przy p. red.) oraz jedenaście jardów czarnego jedwabiu ze złoty m adamaszkowy m wzorem, prawdopodobnie na dwie kolejne szaty. Zamówiono również szkarłatną tkaninę, „skręconą” ze złoty mi nićmi na jeden ze wspaniale dekorowany ch bawetów o kształcie litery V, wszy wany ch lub przy pinany ch do sukni tak, by zakry wały klatkę piersiową i brzuch. W my śl zasad dwornej miłości, podczas jednego z czterogodzinny ch bankietów waleczni i spragnieni miłości Hiszpanie gromadzili się wokół stołów, przy który ch zasiadały damy. Część z nich odgry wała swe role w prawdziwie mistrzowski sposób18, jak określił to jeden z weneckich biesiadników. Hrabia Cabry by ł w stanie uniesienia i zemdlał, znalazłszy się pod wpły wem odurzającej mocy jednej z dam. Od razu wy niesiono go z komnaty bankietowej za ręce i nogi, aby doszedł do siebie. Tańce prowadził kochliwy sześćdziesięciolatek, książę Alby, mający na głowie płową czapkę zdobioną frędzlami. Za nim w tany uderzy ł hrabia Cabry i jego partner. Podczas przy jęcia trwającego do świtu bawił się również Henry k. Katarzy na prawdopodobnie napawała się widokiem angielsko-hiszpańskiego towarzy stwa. Tak różnorodny ch gości nie widziała od czasu swojego pierwszego ślubu – dwie dekady wcześniej. Po upły wie trzech dni wszy scy wy jechali z Canterbury i skierowali się ku południowemu wy brzeżu. W Dover Katarzy na i Henry k weszli na pokład niedawno pomalowanego i pozłoconego okrętu „Katherine Pleasaunce”, rozpoczy nając spokojny rejs do Calais w asy ście dwudziestu sześciu inny ch statków. Dla królowej zbudowano specjalną kabinę obitą deskami, z oszklony mi oknami, na który ch umieszczono jej herb. W pomieszczeniu ustawiono także „tuzin stołków” 19 dla dam i gości. W między czasie Karol wy pły nął z Sandwich w kierunku swy ch ziem w pobliżu Flandrii. Zarówno on, jak i Katarzy na wiedzieli, że to, czego nie udało się osiągnąć podczas pierwszego spotkania, można ustalić później, ponieważ kolejne rozmowy miały odby ć się po zakończeniu Pola Złotogłowia. Świętowanie w niecodzienny m obozie wy pełniały walki na kopie oraz konne i piesze turnieje. „Polem” podczas owy ch zmagań by ły szranki, zbudowane na granicy angielskiego miasta Guisnes i francuskiego Ardres. Angielscy i francuscy ry cerze mogli umilać sobie czas pozorowaną walką, podczas gdy Katarzy na i królowa Francji Klaudia obserwowały ich ze swy ch

specjalny ch oszklony ch komnat. Pod wieloma względami spotkanie to by ło sposobem na wy jście z history cznego konfliktu między dwoma sąsiadami. Dzięki kodeksom ry cerskim udało się zapobiec wszelkim wy buchom prawdziwej przemocy, która wciąż czaiła się w obu narodach. Nie powstrzy mało to wprawdzie plotek o francuskich zasadzkach czy wzajemny ch podejrzeń o łamanie zasad. Konkurs nie doty czy ł jedy nie imitowany ch walk w szrankach (aby uniknąć konfrontacji, obaj władcy mądrze połączy li siły podczas poty czek, chociaż w czasie improwizowany ch zapasów między dwoma królami zapanowała niezręczna atmosfera, kiedy Franciszek rzucił Henry ka na ziemię), co by ło doskonale widoczne po wielomiesięczny ch przy gotowaniach wizerunków obu państw: znacznie bardziej bowiem ry walizowano pod względem przepy chu. Królewskie księgi rachunkowe dowodzą, że Katarzy na wy jątkowo długo sposobiła się do tego wy darzenia. Królowa osobiście nadzorowała proces wy posażenia pięćdziesięciu pięciu członków swej świty, siedmiu pomocników oraz lokajów, stajenny ch, giermków, tragarzy i służący ch, którzy dbali o jej karety, konie i lekty ki. Odrzuciła wcześniejszy model zielonego płaszcza dla strażników, ponieważ „nie przy padł jej do gustu” 20. Gdy zaakceptowała nowe fasony, zamówiono odzież uszy tą z setek metrów tkaniny. Na dublety i płaszcze dla członków świty zuży to ponad 440 metrów białej saty ny i zielonego aksamitu oraz ogromne ilości gładkiej wełnianej tkaniny „kersey ” do wy konania rajstop (które prawdopodobnie by ły nieprzy jemne dla ciała i – mówiąc potocznie – „gry zły ”). Pomocnicy Katarzy ny otrzy mali wy jątkowo barwne stroje – fantazy jne pomarańczowe buty, czarne aksamitne pelery ny, dublety z żółtego aksamitu, zielonorudobrunatne aksamitne płaszcze i czapki przy pominające berety, uszy te według mediolańskiej mody. Siodła koni królowej obrębiono złotą i srebrną tkaniną, a jej „krzesło” – zadaszona kareta – zostało przemalowane. By przemieszczać się ze swoimi damami po Polu Złotogłowia, Katarzy na potrzebowała czterdziestu dorożek, sześciu wozów i własnej, bogato zdobionej lekty ki. Ściany komnaty królowej pokry wały delikatne, srebrne i złote gobeliny w skomplikowane wzory z liści, a ty mczasowy pałac zbudowano z drewna, cegieł i grubego płótna. Pry watne kaplice – osobne dla Katarzy ny i Henry ka – wy pełniono złoty mi obrazami, świecznikami, kielichami i miednicami. Na środku swojej kaplicy królowa prowokacy jnie przy kazała umieścić tarczę z herbami Anglii i Hiszpanii. Obserwatorzy zauważy li również, że założy ła suknię „uszy tą według hiszpańskiej mody ”, a jej warkocze opadały na ramiona 21. Zgodnie z ustalony m wcześniej planem, komnaty Katarzy ny miały by ć tak przestronne jak pokoje Henry ka i połączone z nimi. Ponieważ to ona by ła odpowiedzialna za rozry wkę, jej główna komnata miała by ć okazalsza niż White Hall w Westminsterze, a druga co do wielkości sala by ła obszerniejsza niż jakakolwiek w wy budowany m ostatnio pałacu Bridewell (w pobliżu Fleet Street w Londy nie). Trzecia i ostatnia komnata szczy ciła się wy miarami osiemnaście na

dziesięć i wy sokością ośmiu metrów. To właśnie w ty ch pomieszczeniach Katarzy na zabawiała króla Francji, podczas gdy jej mąż udał się do Ardres, by spoży ć obiad w towarzy stwie francuskiej królowej. By ł to nie ty lko wy szukany sposób zabawy i chlubienia się bogactwem. Chodziło również o okazanie uprzejmości i zachowanie dobry ch oby czajów. Kiedy zatem odprawiano mszę na świeży m powietrzu, obie królowe zaczęły nalegać, aby ta druga jako pierwsza złoży ła pocałunek na Biblii, i w końcu ucałowały się wzajemnie. Na niebie nad ich głowami ukazał się potężny, ponad siedmiometrowy smok z fajerwerków wy strzelony ch przez Anglików, który przejął strachem wszy stkich obecny ch na Polu. Zdawało się, że całe przedsięwzięcie odniosło ogromny sukces. Tematem kazania by ł pokój, a dwaj monarchowie zobowiązali się do wy budowania w miejscu spotkania kaplicy Matki Boskiej Pokoju. Wy stawność Pola Złotogłowia oczarowała współczesny ch obserwatorów, określający ch je mianem ósmego cudu świata. Uroczy stości przy ciągnęły sy mpaty ków wszy stkich narodowości i klas społeczny ch. Do uczestników owej świetności zaliczali się także podchmieleni „włóczędzy, oracze, robotnicy [...] woźnicy i żebracy ”, którzy – według relacji Halla, leżeli niemal wszędzie, oraz ry cerze i damy, zmuszeni do spania na dworze, na słomie i sianie 22. Władcy mieli nadzieję, że siedemnaście dni – spędzony ch na uprawianiu sportu i zabawach – przy czy ni się do zawarcia pokoju i długoletniej przy jaźni. Gdy dwa ty godnie później Karol odwiedził ciotkę Katarzy nę i wuja Henry ka w Calais i Gravelines, król Anglii sprzeciwił się stworzeniu militarnego sojuszu z Francją. Dla królowej spotkanie to oznaczało między inny mi możliwość zobaczenia się ze swoją by łą szwagierką Małgorzatą Habsburg, której Katarzy na nie widziała, odkąd ta wy jechała z Hiszpanii po śmierci Jana. Kiedy pewnej lipcowej nocy w Calais wszy scy zasiedli do wieczerzy, Katarzy na i Małgorzata miały do omówienia wy darzenia z okresu dwudziestu lat. Francuzi przy glądali się temu z niepokojem. Mimo starań Wolsey a relacje pomiędzy Anglią i Francją znowu uległy pogorszeniu. „Między monarchami nie ma pokoju”, zauważy ł Wenecjanin, i „szczerze się nienawidzą” 23. W rzeczy samej, latem 1521 roku zaręczy ny Marii i delfina Francji zostały zerwane. W sierpniu tego roku podpisano w Brugii tajny traktat, wy pracowany przez Wolsey a i Małgorzatę. Wkrótce córka Katarzy ny miała nowego narzeczonego – samego Karola. By ła to ponowna próba zbliżenia do siebie Anglii i Hiszpanii. Królowa osiągnęła swój cel.

1 Giustinian, Four years, t. 2, 313. CSP Wenecja, 2, 1287. L&P, 3, lxxvi. 2 L&P, 3, 698. 3 L&P, 3, 371, 402, 407. 4 L&P, 3, xxxiii i przy pis 514. 5 L&P, 3, 721.

6 L&P, 3, li–iii i przy pis 728. 7 CSP Wenecja, 3, 108. 8 Giustinian, Four years, t. 2, 314. 9 L&P, 3, 689. 10 L&P, 3, xlviii i przy pis 689. 11 L&P, 3, 735. 12 Monumenta Habsburgica, 173. 13 Hall, Hall’s Chronicle, 604. L&P, 3, 838. 14 Archiwa Narodowe, PRO 31/14/139, f226. CSP Wenecja, 3, 50. 15 Hay ward, Dress at the Court, 20–23. Mignet, El Emperador Carlos V, 35. 16 Hay ward, Dress at the Court, 20. 17 Hay ward, Dress at the Court, 178. 18 CSP Wenecja, 3, 50. 19 L&P, 3, 1009. 20 L&P, 3, 852. 21 CSP Wenecja, 3, 85, 94. 22 Hall, Hall’s Chronicle, 620. 23 Scarisbrick, Henry the Eighth, 79. CSP Wenecja, 3, 119.

28 NIEPŁODNOŚĆ I NIEWIERNOŚĆ Opactwo Syon Około 1523 roku

Ł

ódź sunęła po Tamizie, zostawiając z ty łu opactwo Sy on i kierując się w górę rzeki ku położonemu nieopodal Richmond. Katarzy nę ogarnęła melancholia. Mieszkańcy bogatego klasztoru, zarówno zakonnice jak i księża, znani by li ze swej pobożności i wy kształcenia. Wizy ta w owy m miejscu zmusiła królową do refleksji. Na szczęście w drodze do domu towarzy szy ł jej genialny hiszpański humanista, Luis Vives. By ł jedy ną osobą, z którą mogła prowadzić inteligentne, a czasem nawet inty mne rozmowy w ojczy sty m języ ku. Jej ukochany brat Diego wy jechał z kraju w atmosferze podejrzeń niemal dekadę wcześniej – reputacja duchownego została nadszarpnięta po ty m, jak oskarżono go i uznano winny m cudzołóstwa. W ciągu ostatnich lat nie miała przy sobie żadnego zaufanego Hiszpana, z który m mogłaby rozmawiać w podobny sposób. Ich wy miana poglądów z tego dnia pozostała Vivesowi w pamięci na długo. „Niegdy ś wasza matka, najmądrzejsza z kobiet, powiedziała mi [...] że wolała umiarkowane i stateczne ży cie od wielkich wzlotów i upadków”, przekazał jej córce Marii w książce napisanej dla niej w 1524 roku, w rok po jego przy by ciu do Anglii1. „Gdy by jednak musiała dokonać wy boru, skłoniłaby się ku najsmutniejszemu, nie ku najwspanialszemu z losów, ponieważ w nieszczęściu można zostać pocieszony m, podczas gdy osoby cieszące się w ży ciu największy m powodzeniem często nie są w stanie roztropnie osądzić rzeczy wistości”. Prawdopodobnie senty mentalne przemy ślenia można wy tłumaczy ć nowy m etapem, który nastał w ży ciu Katarzy ny po przy jeździe Vivesa. Królowa by ła już bezpłodna. Po raz ostatni zaszła w ciążę w 1518 roku. Wprawdzie miała wówczas dopiero trzy dzieści pięć lat, jednak wcześniejsze liczne poronienia mogły doprowadzić do trwały ch uszkodzeń w jej organizmie. Zdawała się akceptować tę sy tuację ze spokojem, by ć może – ponieważ doświadczy ła bólu podczas porodów – pomagała jej my śl, że taka by ła wola Boga. Nieprecy zy jne raporty

z tamtego okresu wspominają, że na świat przy szło troje zdrowy ch dzieci. Co najmniej trzy razy Katarzy na urodziła martwe potomstwo lub poroniła. Ciąże udowodniły, że nie uchy lała się od obowiązków wobec męża, rodziców czy Anglii. Jednak łono królowej nie by ło już w stanie jej służy ć. Na świecie pozostało jedno dziecko, córka Maria, następczy ni tronu. Taka by ła wola Pana. Zatem – przy najmniej w teorii – nastąpił koniec prób poczęcia potomka. Matka Katarzy ny, Izabela, by ła samodzielnie panującą królową. W owy ch czasach rzadko spoty kano kobiety władające cały mi królestwami, nie istniał jednak żaden powód, dla którego jej wnuczka również nie miałaby przejąć władzy. Wprawdzie Anglia nigdy nie miała samodzielnie rządzącej królowej, ale nie by ło ku temu żadny ch przeciwwskazań. Jeśli Maria wy szłaby za mąż, jej potomkowie nie mogliby mianować się Tudorami. Jednak członkowie rodu Henry ka nie mieli obsesji na punkcie swego walijskiego nazwiska. Chcieli, aby poddani traktowali ich rządy jako ostateczne i zgodne z prawem zjednoczenie rodzin Lancasterów i Yorków, walczący ch niegdy ś ze sobą w wojnie Dwóch Róż. Katarzy na by ła troskliwą matką. Maria, jak wiele jedy naków, czuła, że rodzicielka miała wobec niej wy sokie wy magania. Z pewnością łączy ły je bliskie relacje, chociaż zdarzały się długie okresy, podczas który ch nie widy wały się. W późniejszy m czasie córka wy kazała się ogromną odwagą i dowiodła, że ich uczucia by ły w stanie przetrwać nie ty lko rozłąkę, lecz także prześladowania. Od samego początku Katarzy na położy ła ogromny nacisk na wy kształcenie Marii. Sama zabrała się do zapoznania dziecka z podstawami łaciny i zachwy cała się, gdy dziewczy nka zaczęła pięknie tańczy ć i grać na pianinie czy flecie. Królowa nie zapomniała własnego humanisty cznego wy kształcenia, odebranego w Hiszpanii, i zwróciła się do Vivesa, by doradził jej w kwestii nauczania córki. Mężczy zna pochodził z rodziny prześladowanej przez inkwizy cję. Jest prawdopodobne, że w jego domu prakty kowano kry ptojudaizm. By ł poważny m, rozsądny m chrześcijaninem, który poświęcił się zarówno religii, jak i edukacji. Katarzy na zamówiła u niego napisanie przełomowej i popularnej książki zaty tułowanej The Education of a Christian Woman („Edukacja chrześcijańskiej kobiety ”). W późniejszy ch latach tamtego stulecia rzeczona pozy cja pomogła utorować drogę dla młody ch wy kształcony ch kobiet. Chociaż Vives zawarł w niej liczne starodawne uprzedzenia, by ł nowatorski w swy m my śleniu dzięki zaleceniu, aby dziewczęta pobierały edukację w znacznie szerszy m zakresie, wy chodząc poza umiejętności prowadzenia domu i tańca. „Jeśli matka potrafi czy tać, powinna przekazać tę wiedzę dzieciom, gdy są jeszcze małe”, radził. „Poza nauką czy tania, córki winny posiąść kwalifikacje niezbędne dla ich płci i wiedzieć, jak obrabiać wełnę i len, prząść, tkać, szy ć i nadzorować sprawy gospodarstwa”. Istotny m celem – twierdził – powinno by ć wpajanie im znaczenia „sprawiedliwości, pobożności, męstwa, umiarkowania,

wy kształcenia, łaskawości, miłosierdzia i miłości do ludzi” 2. Katarzy na sprowadziła Vivesa z pomocą Wolsey a, Sir Thomasa More’a i pracowników uniwersy tetu w Oksfordzie. Kolejny ch pięć lat uczony w dużej mierze spędził w Anglii. Hiszpan został wy chowany przez surową matkę. „Nigdy nawet się do mnie nie uśmiechnęła”, powiedział. „To przed nią najczęściej uciekałem, gdy by łem dzieckiem, unikając jakiejkolwiek bliskości”. Biorąc pod uwagę jego doświadczenia, można by ło się spodziewać zaleceń innego podejścia do królewskiej córki. On jednak miał takie same poglądy na wy chowanie jak matka. Odstawienie rózgi oznaczało rozpuszczenie dziecka, szczególnie w przy padku dziewczy nki, jako że mogły spotkać ją różne (przy puszczalnie seksualne) nieszczęścia. „To właśnie córka winna by ć traktowana bez troskliwości – tkliwość bowiem pomaga sy nom, lecz może całkowicie zniszczy ć kobietę” 3. Katarzy na i Henry k zignorowali te wskazówki. Kierowali się za to radami uczonego w kwestii edukacji Marii. Pomy sł, że kobiety zasługują na takie samo wy kształcenie jak mężczy źni, by ł rewolucy jny jak na owe czasy. Vives śmiał nawet sugerować, iż niewiasty często by ły rozumniejsze aniżeli ich mężowie. Dla królewskiej córki opracował zestawienie literatury, obejmującej dzieła Erazma czy Utopię Thomasa More’a, a także codzienną lekturę Nowego Testamentu. Zakazane by ły zarówno średniowieczne romanse, jak i zabawa lalkami. Według uczonego mogły one sprowadzić dziewczy nę na manowce przez pobudzanie wy obraźni. Jego teorie by ły surowe i niekiedy nieodpowiednie – ale bądź co bądź poważnie traktowały edukację kobiet. Katarzy nę tak dalece zadowalały jego pomy sły, że przeznaczy ła pieniądze na tłumaczenie The Education of a Christian Woman z łaciny na języ k angielski. W XVI stuleciu wersja ta miała już osiem wy dań, co sugeruje, że książka trafiła na podatny grunt w odpowiednim czasie 4. Oczy wiście królowa zdąży ła już zaczerpnąć wiedzy, która w przy szłości zupełnie zmieniła starodawne oby czaje. „Nasze czasy widziały cztery córki królowej Izabeli [...] każda z nich by ła utalentowana” 5, wspominał Vives. Według niego Joanna Szalona wy wierała wrażenie na swy ch rodakach, odpowiadając po łacinie na wszy stkie możliwe przemowy, wy głaszane gdy przekraczała granice miast. „Anglicy mawiają to samo o królowej Katarzy nie”, dodał. „Jeszcze nigdy poddani nie kochali i nie wielbili tak dalece swej królowej”. Wiedza nie stanowiła więc zagrożenia dla kobiet. Wbrew twierdzeniom części społeczeństwa, nie by ła przeszkodą w osiągnięciu cnotliwości, ale pomagała w dążeniu do niej. Tę wiadomość Vives – człowiek twierdzący, że nie znał ani jednej wy kształconej niewiasty, którą cechowały by niecne uczy nki – przekazał Katarzy nie i Marii na piśmie. Nastąpiła zatem pewna rewolucja w świecie, w który m niepodzielnie rządziła teoria o niższości kobiet6. Ten pozornie prosty pomy sł pomógł w stworzeniu atmosfery wolności intelektualnej, do której kobiety (oraz ich mężczy źni) nie by ły przy zwy czajone. W istocie, dla Erazma

z Rotterdamu i inny ch uczony ch godny m uwagi by ł fakt, że królowa (czy kobiety pokroju wy edukowany ch córek Sir Thomasa More’a) włączała się w debaty „przed Jego Wy sokością” 7. Uważano, że po części wy nikało to z wy kształcenia, jakie królewskiej małżonce zapewniła matka Izabela. „Któż by nie chciał”, spy tał Erazm, „ży ć na takim dworze jak jej?” 8. Humanista wy chwalał również samą Katarzy nę, dla której wy kształcenie i religia musiały iść w parze. Nazy wał ją „wy jątkowy m w naszy ch czasach przy kładem [...] osoby ży wiącej niechęć do spraw nie mający ch znaczenia, tak uwielbiany ch przez inne niewiasty. Znaczną część dnia poświęca czy taniu święty ch dzieł” 9. Poważna i pobożna królowa stanowiła kontrast dla kobiet, które „marnowały większość swego czasu na malowanie twarzy lub gry losowe czy podobne rozry wki”, mawiał Erazm z uznaniem. Izabela by łaby dumna ze sposobu, w jaki Katarzy na przekazała swej córce miłość do nauki. Jeden z francuskich gości określił wprawdzie dziewczy nkę jako „szczupłą, słabowitą i niską” 10, lecz „godną podziwu ze względu na wspaniałe i niespoty kane zdolności umy słowe”. Królowa wierzy ła, że niezależnie od odebranego wy kształcenia, Maria poślubi jednego z wielkich europejskich książąt. Nie oznaczało to rezy gnacji z jej praw jako panującej królowej. Kobieta obawiała się jednak, iż w końcu zagraniczny małżonek przejąłby władzę nad królestwem. Niektórzy Anglicy uświadomili sobie z niepokojem, że małżeństwo z Francuzem mogłoby oznaczać rządy francuskiego króla. Jednak nowe zaręczy ny z Karolem spełniały oczekiwania Katarzy ny, stanowiąc sposób na osiągnięcie jej własnego ży ciowego celu. Anglia i Hiszpania mogły połączy ć swe siły dzięki jej córce. Królowej tak dalece podobał się ten pomy sł, że pozwoliła popuścić wodze swej fantazji i zaczęła wy obrażać sobie idealne małżeństwo Marii – chociaż do zamążpójścia dziewczy nki miały jeszcze minąć długie lata. W dzień św. Walentego 1522 roku do piersi sześcioletniej córeczki przy pięto złotą, wy sadzaną kamieniami broszkę z imieniem cesarza. Jej matka pragnęła, aby wszy scy wiedzieli, że Karol jest „walenty nką dziewczy nki” – nawet jeśli by ł od niej starszy o szesnaście lat. Dwa ty godnie później, gdy do Greenwich przy by li ambasadorowie jej siostrzeńca, królowa upewniła się, czy brosza by ła na swoim miejscu. Miała również miłe słowa dla Karola. „Gdy przy witaliśmy się z księżniczką, Katarzy na ponownie zaczęła zadawać py tania o Jego Wy sokość w tak samo miły i roztropny sposób. Rozmowa by ła niezwy kle przy jemna” 11, relacjonował jeden z ambasadorów. „Rozprawiano głównie o urodzie i wdzięku księżniczki, która – co należy podkreślić – miała na swej piersi złotą broszkę zdobioną drogimi kamieniami, tworzący mi imię Jego Wy sokości”, dodał. Gdy kilka dni później ambasadorowie przy by li, by się pożegnać, Katarzy na ponownie okazała im wiele serdeczności. „Zaczęła też w dobry ch słowach mówić [o jego Wy sokości], oznajmiając, że jej największy m pragnieniem by ło ujrzeć [go] tutaj” 12, relacjonował. „Następnie stwierdziła, iż nie mogę wy jechać, nie zobaczy wszy

uprzednio, jak tańczy jej córka księżniczka. Marii nie trzeba by ło prosić dwa razy. Wy konała basse dance i wirowała tak pięknie, że żadna kobieta na świecie nie mogłaby uczy nić tego lepiej. Następnie królowa poprosiła ją, aby zaprezentowała galiardę, a [królewska latorośl] zrobiła to tak wspaniale, iż przy jemnie by ło spoglądać na nią. Później zagrała dwie lub trzy pieśni na pianinie i, Najjaśniejszy Panie, jej umiejętności i gracja są rzeczy wiście wy jątkowe. Poza ty m kontroluje się lepiej niż niewiasta lat dwudziestu. I – co więcej – jest urodziwa i bardzo wy soka jak na swój wiek [...] doprawdy, to wspaniała kuzy nka”. Ostatni etap uwodzenia Karola nastąpił latem 1522 roku, gdy władca ponownie odwiedził Anglię – ty m razem na sześć ty godni. Z tej okazji Katarzy na i Maria powitały go w drzwiach sali w Greenwich, gdzie – jak relacjonował Hall – Karol „poprosił o błogosławieństwo królowej [...] taki jest zwy czaj w Hiszpanii, który ustala relacje między ciotką a siostrzeńcem” 13. Henry k przeprowadził cesarza ulicami Londy nu i – jak nakazy wał oby czaj – zaprosił na turniej ry cerski. Karol wolał jednak ty lko obserwować owe bitewne poczy nania i stał na balkonie z Katarzy ną, podczas gdy jej mąż rzucił się w wir walki. W pewnej chwili dotarła do nich wiadomość z Francji, która wy wołała wśród widzów falę wojennej ekscy tacji. „Podczas gdy król i cesarz patrzy li na list, wśród poddany ch zapanowało wzburzenie, ponieważ by ła to prowokacja wy słana do obu [władców] przez króla Francji” 14. Zdawało się, że wszy scy zgromadzeni rwali się do sporu z Francją. Ucztowano i bawiono się. Maria zatańczy ła ponownie – ty m razem dla swego wy branka. Sojusz przeciw Francji został umocniony. Zaręczy ny Marii i Karola obowiązy wały jeszcze trzy lata później, gdy dziewczy nka pozowała do miniaturowego portretu15, malowanego przez Lucasa Horenbouta. Miała broszkę z dumny m ty tułem, noszony m przez jej narzeczonego: „Cesarz”. Ozdoba została przy pięta tak blisko jej serca, jak by ło to możliwe. Jednak dzień ślubu nadal by ł odległy i nikt nie mógł zagwarantować, że gdy nadejdzie, gwiazdy na polity czny m niebie Europy wciąż będą tworzy ły konstelację pożądaną przez Katarzy nę. Miniatura ukazy wała rudowłosą i rumianą dziewczy nę o jasnoniebieskich oczach – Maria przy pominała bardziej angielską różę niż wnuczkę odległej Kasty lii czy Aragonii. W tamty m czasie jej matka dwukrotnie zasiadała przed Horenboutem. By ła już wówczas zauważalnie tęższa i miała mocniej zary sowaną linię szczęki niż na wcześniejszy ch portretach – jednak wciąż szczy ciła się piękną cerą. Nadal by ła królową w każdy m calu16. Na jedny m z obrazów ma na sobie trójkątny czepiec (czepek zwany Tudor – popularne w Anglii nakry cie głowy składające się m.in. z opaski ze złotogłowia i opadającego na plecy welonu [u panien] lub naśladującego trapez albo trójkąt kapturka z szerszą, spłaszczoną górą [u mężatek]. Czepce te przy bierały różne formy i stanowią jeden z rozliczny ch nakry ć głowy w XVI-wiecznej Europie. Popularny m ty pem tudorowskiego czepca by ł narzucony na kaptur szty wny, trzy krotnie załamany nad czołem czepek

ze złotogłowia, który całkowicie zakry wał włosy. Niektóre czepce spły wały szty wny mi fałdami na ramiona, inne zdobiono dodatkową falbaną materiału zwieszonego po obu stronach głowy pod brodą. Wszy stkie czepce ty pu Tudor stanowiły swoiste obramowanie dla twarzy, która zgodnie z goty cką jeszcze modą miała przy bierać kształt wy dłużonego, smukłego trójkąta – przy p. red.), a rękawy jej czarnej szaty są wy kończone cętkowany m gronostajem. Na jej ręku siedzi mała, wesoła, małpka, do której nadgarstka przy czepiono delikatny łańcuszek. Na drugim portrecie Katarzy na ma na sobie czerwoną szatę, której kwadratowy dekolt jest wy kończony klejnotami, a bardziej dy skretny francuski czepek odkry wa gęste miedziane włosy. W wiek średni królowa wkroczy ła z zadowoleniem. Może i straciła swą świeżość, młodzieńczość czy zdolność wy dania na świat potomstwa, lecz udało się jej podarować królestwu następcę – czy też raczej następczy nię tronu. Wprawdzie mąż nie by ł jej wierny w kwestiach seksualny ch, ale wy kazy wał lojalność pod inny mi względami. Druga miniatura Horenbouta – podpisana „Królowa Katarzy na, jego żona” 17 – by ła jedny m z wielu tego dowodów. Vives również pochwalał postawę dobrej żony (a będąca perfekcjonistką wy branka Henry ka z pewnością nią by ła), której organizm starzał się i zmierzał ku menopauzie. „Naprawdę dobra kobieta będzie mieć władzę nad mężem i jednocześnie okaże mu posłuszeństwo” 18, powiedział. Najważniejszą przy czy ną jej szczęścia by ł jednak fakt, że dzięki córce zdołała ustabilizować stosunki z Hiszpanią. W ten sposób Katarzy na odegrała rolę swatki w szerszy m znaczeniu. Z Karolem łączy ła się nie ty lko Maria, lecz także jej ojciec. Król Anglii okazy wał prawdziwe – chociaż w zmienny m natężeniu – zaangażowanie w tej kwestii. Interesował go nie ty le Karol, ile wspaniałe plany, które razem snuli. Wierzy ł, że wspólnie mogli zrównać Francję z ziemią. Dzięki tak zwanemu Wielkiemu Przedsięwzięciu (Great Enterprise) Anglia miała wreszcie odzy skać stare ziemie – utracone podczas wojny stuletniej. Henry k marzy ł nawet, że pewnego dnia upomni się o „swe staroży tne prawo do francuskiej korony i ty tułu” 19. By łoby to największe osiągnięcie w angielskiej historii od czasów Azincourt – jego autorem by łby król Anglii, podczas gdy odwieczny wróg stałby się ofiarą. Katarzy na naty chmiast wy czuła niebezpieczeństwo. Widziała, jak Ferdy nand ośmieszał i upokarzał jej męża. Chłopięcy entuzjazm Henry ka dla wspaniały ch i zarazem nazby t ambitny ch pomy słów by ł wciąż zby t duży, chociaż Wolsey często go hamował. On też miał pewne podejrzenia. Wiele lat wcześniej królowa ostrzegała, że Anglicy ulegali nadmierny m emocjom, dalece ekscy towali się niemożliwy mi do zrealizowania pomy słami i łatwo by ło ich urazić, zranić i sprawić, by stali się nieufni. Inny mi słowy – jej siostrzeniec igrał z ogniem. Proponował Henry kowi gwiazdkę z nieba. A przecież angielski król już próbował po nią sięgnąć. Jeśli Karol nie sprawdziłby się w tej roli, niechęć monarchy do Hiszpanii przy brały by na sile jeszcze bardziej. To ambasador siostrzeńca

jako pierwszy miał do czy nienia z cięty m języ kiem Katarzy ny, gdy ta zorientowała się, że jego pan mógł obiecać zby t wiele. „Powiedziała ze stanowczością, iż jedy ny m sposobem na utrzy manie przy jaźni króla i całej Anglii by ło spełnienie wszy stkich [waszy ch] przy rzeczeń”, napisał do Karola (w sty czniu 1523 roku). „O wiele lepiej by łoby obiecać mniej i wy wiązać się z tego, niż złoży ć wiele obietnic i połowy z nich nie dotrzy mać” 20. Od samego początku Wielkie Przedsięwzięcie stanowiło zarazem wielką niewiadomą. Henry k by ł na przemian rozemocjonowany i oziębły, a do tego – coraz bardziej sfrustrowany, jako że jego entuzjazm nie pokry wał się z odczuciami Karola. W między czasie Wolsey często szukał sposobów na zawarcie ugody z Francją. Katarzy na rozpoczęła własne potajemne działania dy plomaty czne. W marcu 1524 roku ostrzegła cesarskiego ambasadora, Louisa de Praet, że cierpliwość angielskiego władcy zaczy nała się kończy ć. „Król jest bardzo rozczarowany ”, napisał de Praet. „Przed swy mi domownikami wy rażał niezadowolenie tak głośno i sprawy zaszły tak daleko, że królowa w tajemnicy wy słała swego spowiednika, by ostrzegł mnie przed złością Henry ka i poprosił, aby m do was napisał i poinformował o zaistniałej sy tuacji. Jest jej bardzo przy kro, że Wasza Wy sokość tak wiele obiecał w owy m traktacie i obawia się, że pewnego dnia może to doprowadzić do osłabienia przy jaźni między wami i królem Anglii. Błagam Waszą Wy sokość, by ście utrzy mali w tajemnicy to porozumienie z królową. Niektórzy Anglicy nie powinni się o nim dowiedzieć” 21. Wkrótce stało się jasne, kto kry ł się pod określeniem „niektórzy Anglicy ”. Kardy nał by ł coraz bardziej ostrożny wobec Katarzy ny. Kobieta, która robiła wszy stko, by połączy ć Henry ka i Karola – i wplątała w to Wolsey a – powoli zaczy nała coś podejrzewać. Doradca króla obserwował każdy jej ruch, traktując ją jako zagrożenie dla własny ch posunięć. „Skontaktowałby m się z królową wcześniej, jednak jej przy jaciele ostrzegli mnie, że nasze skomunikowanie się mogłoby zostać ujawnione”, napisał de Praet 17 listopada 1524 roku. „W rzeczy samej, często by łem świadkiem wielkiego zaniepokojenia kardy nała, gdy ty lko zaczy nałem z nią rozmawiać, a i on sam często nam przery wał” 22. W ty m okresie Anglia odgry wała dla Karola rolę drugoplanową. Cesarz by ł zajęty walką z Franciszkiem we Włoszech i miał zby t mało czasu oraz pieniędzy na przy gody z Henry kiem. Frustracja tego ostatniego zmniejszy ła się częściowo w wy niku konfliktu króla Francji i cesarza. W listopadzie 1524 roku władca Anglii triumfalnie przeczy tał Katarzy nie wiadomość, że Franciszek, który stanął na czele swej armii, wdał się w spór z oddziałami Karola stacjonujący mi we Włoszech. „Odczy tał te wieści na głos Jej Wy sokości oraz inny m obecny m. Dla wszy stkich by ły one pomy ślne”, relacjonował jeden ze świadków. „Jej Królewska Mość [Katarzy na] odrzekła, iż by ła zadowolona, ponieważ Hiszpanie uczy nili coś [dobrego] we Włoszech” 23. Władca spekulował, że Franciszek posunął się za daleko i jego próba powrotu do domu mogłaby zakończy ć się niepowodzeniem. „Jego Wy sokość zaśmiał się, oznajmiając, że będzie mu ciężko

tam dotrzeć [do domu]”. Radość Anglików by ła jeszcze większa, gdy w luty m następnego roku Franciszek został pojmany w Pawii (po przegranej bitwie, która miała miejsce 24 lutego 1525 roku – przy p. red.) i odesłany do Hiszpanii. Ulicami Londy nu lało się wino, rozpalono ogniska i grano na trąbach, by uczcić tę nowinę. Henry k biesiadował i w radosny m orszaku udał się z Katarzy ną na uroczy stą mszę do katedry św. Pawła, zupełnie tak, jakby rzeczone zwy cięstwo należało do niego, nie do cesarza. Szczęśliwą królową niepokoił jednak fakt, że siostrzeniec zdawał się o niej zapomnieć. Napisała do niego z Greenwich, błagając o wy jaśnienie milczenia. Czy żby jego listy topiły się w kapry śny ch wodach morza? „Nic nie boli mnie tak bardzo jak my śl, że o mnie zapomnieliście”, napisała, dodając zarazem, że jej mąż zorganizował w kraju uroczy ste procesje, by uczcić triumf nad Franciszkiem 24. „Miłość i stopień pokrewieństwa wy magają, aby śmy częściej do siebie pisy wali”. Radość by ła krótkotrwała. Zwy cięstwo Karola zmieniło rozkład sił w Europie. Na jego korzy ść. Henry k – czy raczej kardy nał – nie by ł już kluczem do sukcesu, zatem cesarz stracił zainteresowanie Wielkim Przedsięwzięciem. Zaręczy ny z Marią zerwano i wkrótce Karol zdecy dował się poślubić portugalską księżniczkę, jako że preferował zawieranie sojuszów bliżej ojczy zny. Wrogość wobec Hiszpanii odży ła. Wolsey obraził cesarza, publicznie nazy wając go „kłamcą, który nie miał pojęcia o zaufaniu i obietnicach”. Według zawsze szczerego angielskiego kardy nała ciotka Karola Małgorzata to „nieprzy zwoita” kobieta, a jego brat Ferdy nand by ł jedy nie „sprawujący m władzę dzieckiem”. Niedy plomaty czny wy buch duchownego został skry ty kowany przez jego własny ch ambasadorów. „Wasza szczerość nie została odebrana tak dobrze, jak powinna, dlatego lepiej jest dać im dobre słowo za dobre słowo i utrzy my wać swe my śli w tajemnicy, tak jak czy nią to oni” 25, powiedziano mu. Wkrótce okoliczności zmieniły się tak dalece, że w sierpniu 1525 roku Henry k podpisał z Francją traktat pokojowy. Relacje Katarzy ny z Wolsey em by ły coraz bardziej napięte, podobnie jak stosunki z Hiszpanią. Jak dotąd sporady cznie spierali się, czy król Anglii powinien wesprzeć Francję czy Hiszpanię. Królowa rozsądnie unikała konfrontacji z kardy nałem i zawsze by ła uprzejmie zatroskana o jego dobro. I tak na początku 1525 roku według jednego z korespondentów kardy nała na dworze py tała o „[jego] zdrowie [...] bardzo troskliwie, zarówno w słowach, jak i na obliczu” 26. De facto skończy ły się jednak czasy, gdy Henry k mógł doń napisać: „królowa i ma żona poprosiła mnie, by m przedstawił wam jej serdeczne zalecenia jako człowiekowi, którego bardzo kocha” 27. Dokonała się wielka przemiana. Wolsey by ł teraz u szczy tu władzy. Z niezrozumiały ch dla Katarzy ny powodów zaczy nał zachowy wać się tak, jakby ona sama nie miała już żadnego wpły wu na męża. Tajemniczy i arogancki, zaczął traktować ją z pogardą.

W końcu kwestią sp*rną dla nich obojga stał się nawet jej rodak Vives, którego nauki oboje chętnie przy jmowali. Jednak w opinii królowej konflikty wy woły wane przez Wolsey a by ły swoisty m darem od Boga. „[Stwórca] wie, co jest korzy stne dla wszy stkich, i zmieniając słody cz w gory cz często sprawia, że sy tuacja ulega znacznej poprawie”, napisał później do Katarzy ny Erazm z Rotterdamu, przy taczając jej własną rozmowę z Vivesem przeprowadzoną w drodze powrotnej z Sy onu, gdy królowa skłoniła się ku „najsmutniejszemu z losów”, a nie ku „najszczęśliwszemu ży ciu” 28.

1 Vives i Watson, On Education, lxxx. – De tradendis disciplinis? 2 Vives, Education of a Christian Woman, 270–72. 3 Vives i Watson, Tudor school-boy life, 9. Prescott, Mary Tudor, 26. 4 Vives, Education of a Christian Woman, 2, 76, 78. Prescott, Mary Tudor, 33. Fernández Suárez, Luis Vives, 148. 5 Vives, Education of a Christian Woman, 70. 6 Vives, Education of a Christian Woman, 2. Fernández Suárez, „Luis Vives” 149–152. 7 Watson, Luis Vives: El gran valenciano, 68, cy tat z: John Palsgrave. 8 Watson, Renascence Education of Women, 9. 9 Vives, Education of a Christian Woman, 45. 10 CSP Wenecja, 4, 105. 11 CSP Hiszpania, Uzupełnienie 2: 71. Archiwa Narodowe, PRO 31/18/1, ff 202. 12 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/1, f211. CSP Hiszpania, Uzupełnienie 2: 73–74. 13 Hall, Hall’s Chronicle, 635. 14 Hall, Hall’s Chronicle, 636. 15 Narodowa Galeria Portretów, zob.: http:// www.npg.org.uk/collections/search/portrait. php? search=ap&npgno=6453. 16

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/ec/

Horenbout_Catherine_of_Aragon_with_a_monkey.jpg/107px-Horenbout_Catherine_of _Aragon_with _a_monkey.jpg. 17 Starkey, A European Court, 91. 18 Vives, Education of a Christian Woman, 294. 19 Scarisbrick, Henry the Eighth, 130, cy tat z: Rogers, Correspondence of Sir Thomas More, 300. L&P, 3, 3485. 20 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/1, f578. CSP Hiszpania, Uzupełnienie 2: 185. 21 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/1, f1075 i 1077. CSP Hiszpania, Uzupełnienie 2: 325.

22 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/1, f1341. CSP Hiszpania, Uzupełnienie 2: 411. 23 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 254. L&P, 4, 882. 24 Whitelock, Mary Tudor, 30, cy tat z: CSP Hiszpania, 3, 60. 25 L&P, 4 1379–80. Ellis, Original letters, ser. 3, vol. 2, 13. 26 Ellis, Original letters, ser. 3, t. 2, 47. 27 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 270. 28 Erazm z Rotterdamu, Correspondance, t. 7, 402.

29 BĘKART Anglia i Walia Lato 1525 roku

K

atarzy na zwy kle przy my kała oczy na zdrady Henry ka. „I to nie ty lko w czasie owy ch trzech ostatnich nierozważny ch czy nów króla, lecz także wcześniej”, powiedział potem książę Norfolk, wy chwalając jej wy rozumiałość. „Jego Wy sokość wciąż jest uwikłany w miłosne intry gi” 1. Staromodny ary stokrata taki jak Norfolk (sam cieszący się towarzy stwem kochanki) doceniał postawę królowej, która wiedziała, kiedy zamknąć oczy. Późniejsze plotki, jakoby Henry k sy piał z matką i dwiema córkami z jednej ary stokraty cznej rodziny, by ły ty lko częściowo przesadzone. Teraz jednak miejsce wy rozumiałości zajęła wściekłość. To, że król uganiał się za jej damami dworu – to jedno. Ale czy mś zgoła inny m by ło obnoszenie się ze swoim dzieckiem z nieprawego łoża przed cały m dworem i – co gorsza – obdarowy wanie nieślubnego sy na ty tułami i zaszczy tami. Tak właśnie działo się latem 1525 roku. Sześć lat wcześniej Elżbieta Blount została wy słana do klasztoru w Essex, by urodzić dziecko, które nosiła pod sercem. Udało jej się to, czego Katarzy na nie dokonała przez wszy stkie lata. Na świat przy szedł sy n – Henry k Fitzroy. Blount zniknęła z dworu, jednak król uznał dziecko i upewnił się, że jego by łą kochankę otoczono należy tą opieką. Teraz jednak chłopiec przestał by ć półanonimowy i został przedstawiony jako potencjalny następca tronu. W czerwcu 1525 roku król nagle obdarował swego sy na najwy ższy mi honorami i najważniejszy mi ty tułami w kraju. W krótkich odstępach czasu chłopiec został Kawalerem Orderu Podwiązki, hrabią Nottingham, księciem Richmond oraz Somerset, główny m generałem marchii na granicy ze Szkocją i wreszcie Lordem Admirałem Anglii. W ciągu zaledwie sześciu ty godni sześciolatek stał się jedny m z najwy żej postawiony ch i najbogatszy ch ludzi w kraju. Co ważniejsze, czy niło to z niego ry wala dla dziecka królowej. Jeśli jej mąż postanowiłby, że nie przekaże korony kobiecie, miał pod ręką potencjalnego męskiego następcę tronu.

Reakcja Katarzy ny by ła gwałtowna. Ojciec podkopy wał pozy cję własnej córki. Królowa nie wahała się wy razić swej opinii. Henry k by ł zszokowany nagły m wy buchem jej kasty lijskiego temperamentu – wcześniej małżonka rzadko doprowadzała do konfrontacji, za to król nieczęsto napoty kał opór. W dzieciństwie Henry ka wy jątkowo rozpieszczano i kochano. Teraz by ł już mężczy zną, otoczony m służący mi i pochlebcami. Niewiele osób – jeśli w ogóle miało to miejsce – śmiało kry ty kować jego decy zje. Mógł zrobić i robił niemal wszy stko, na co miał ochotę. Teraz jednak natrafił na zdecy dowany sprzeciw żony. Ogarnęła go równie wielka wściekłość. Królowa nie mogła dy ktować mu warunków. Jednak większość swej złości skierował na trzy damy dworu Katarzy ny, uznając je za inicjatorki wy buchu gniewu swej pani – najwy raźniej poczy tanego za niestosowny. W rzeczy wistości owe damy by ły kozłami ofiarny mi. Kierując swą frustrację na nie, starał się uniknąć bezpośredniej konfrontacji z żoną, która nagle stała się nieugięta. Trzy kobiety zostały wy dalone z dworu. Dla Katarzy ny kara ta by ła wy jątkowo bolesna. Zagraniczni ambasadorowie uznali to za surową publiczną naganę, którą musiała „cierpliwie znieść” 2. Henry

Fitzroy

otrzy mał trady cy jne nazwisko królewskich bękartów. Niebezpieczne

niemowlęce lata spędził w domu w Lincolnshire, należący m do Gilberta Tailboy sa, za którego w pośpiechu wy dano matkę chłopca. Kobieta nie sprzeciwiała się tej decy zji. Tailboy s by ł sy nem obłąkanego ary stokraty, również znajdującego się kiedy ś pod opieką króla. „Naturalny ” potomek monarchy chełpił się, że jego ojcem chrzestny m został kardy nał Wolsey. Nie wiemy, jaka by ła pierwsza reakcja królowej na dziecko. Kardy nał stwierdził kiedy ś, że zazdrość by ła oznaką „serdecznej miłości” 3, jednak miała ona destrukcy jny wpły w na kobiety w rodzinie królowej. „Jakie tortury i cierpienia można z ty m porównać?”, spy tał ten sam Juan Luis Vives, który ustalił zakres edukacji Marii. Zazdrość, ostrzegał, by ła „bezwzględną i niepohamowaną ty ranką” 4. Według niego lepiej by ło umrzeć, aniżeli ją okazać. Jeśli kobieta pozwalała sobie na cierpienie z jej powodu, musiała robić to potajemnie. Uczucie to nie mogło „by ć przesadne i gwałtowne”, nie mogło „burzy ć spokoju domu i stać się niemożliwy m do zniesienia ciężarem dla męża”. „Jeśli tak jest”, rozmy ślał Vives, „to w mojej opinii należy podać jej odpowiednie lekarstwa. Przede wszy stkim kobieta powinna pamiętać, iż jej mąż jest panem domu i nie wszy stko, co wolno jemu, przy stoi także jej samej. Ludzkie prawa nie wy magają od mężczy zny takiej niewinności jak od kobiety ” 5. Człowiek tak skupiony na swy ch przy jemnościach jak Henry k z pewnością nie stanowił wy jątku. Zresztą, niemal wszy scy królowie by li kobieciarzami. Zazdrość Katarzy ny o płeć nieślubnego dziecka mogła by ć więc większa niż zazdrość o samego mężczy znę, którego darzy ła uczuciem. Niezależnie od tego co czuła, potrafiła ukry ć emocje. Gdy z czasem przy boku jej męża

pojawiła się kolejna kochanka, która znacznie bardziej zagrażała królewskiemu małżeństwu, jego żonę chwalono za to, że „skry wała to z wielką mądrością i cierpliwością” 6. Podobnie zachowała się wobec Elżbiety Blount, swej by łej damy dworu. Królewskie bękarty nie by ły rzadkością. Katarzy na przy zwy czaiła się do widy wania na dworze ojca jego nieślubnego potomstwa. Gdy jej szwagierka Małgorzata przy jechała do Szkocji, by poślubić tamtejszego monarchę, ujrzała siedmioro pozamałżeńskich dzieci swego męża biegający ch po królewskiej komnacie zabaw. Po zawarciu związku Jakub wciąż spoty kał się ze swoją kochanką, Janet Kennedy. Najważniejszy nie by ł jednak fakt, że król miał dzieci z nieprawego łoża, lecz to, co zdecy dował o ich losie. Ponieważ Elżbieta Blount została wy dana za mąż i mieszkała ze swy m sy nem daleko w Lincolnshire, królowa nie miała powodów do zmartwień. Jej wściekłość częściowo osłabła, gdy Henry k zdecy dował się powierzy ć dziewięcioletniej Marii zarządzanie Walią. Zgodnie z trady cją zadanie to otrzy my wał następca tronu. Dziewczy nka by ła jeszcze dzieckiem, zatem wszy stkie wy nikające z rzeczonej funkcji obowiązki sprawowała jej rada, jednak Maria miała już teraz iść w ślady swego nieży jącego wuja Artura, pierwszego męża matki. Odnowiono dla niej stary, poszarzały zamek w Ludlow. Ry walizacja między Wolsey em i Katarzy ną przeniosła się na walkę o prawa dwojga mały ch dzieci. Kardy nał namawiał swego pana do nobilitowania nieślubnego sy na – tak przy najmniej my śleli doradcy dziecka. Nakłonili młodego księcia, by napisał do duchownego list z podziękowaniem za nagłą zmianę w statusie, którą w większości „zawdzięczał [jego] ży czliwości” 7. Fitzroy – lub osoba dy ktująca siedmiolatkowi treść listu – stwierdził, że „żadna inna istota nie odczuwa równie wielkiej wdzięczności za przy chy lność” Wolsey a. By ć młody m księciem – to ciężka praca. Nieszczęsne dziecko szczerze nienawidziło czasu spędzanego na czy taniu, pisaniu i nauce łaciny. Do jego nowego domu w Yorkshire przy by wało mnóstwo listów od opatów i „skąpy ch osób”. Według guwernanta, którego chłopcu przy dzielono razem z dużą posiadłością, zadanie udzielania odpowiedzi na nie „osłabiało jego umy sł, ducha i pamięć, ale nie wy woły wało u niego bólu głowy, brzucha czy całego ciała”. Przy najmniej w tej kwestii nie by ł konkurencją dla swej mądrej i utalentowanej przy rodniej siostry Marii. Gwałtowny sprzeciw Katarzy ny wobec awansu chłopca mógł spowodować, że jej mąż wy słał Marię w celu sprawowania władzy nad Walią. W ten sposób córka dotarła na sam szczy t, chociaż jej przy rodni brat znajdował się niebezpiecznie blisko. By ło to jednak py rrusowe zwy cięstwo. Po wy gnaniu hiszpańskich dam dworu królowa została pozbawiona ostatnich ważny ch więzów łączący ch ją z ojczy zną. Teraz na dodatek miała stracić także córkę. Katarzy na pożegnała swą jedy naczkę w sierpniu 1525 roku. Maria dzielnie wy ruszy ła na zachód ku Marchiom Walijskim w towarzy stwie służący ch w nowy ch liberiach, uszy ty ch z niebieskiego i zielonego adamaszku, oraz dworu złożonego z dam i dżentelmenów w czarny ch

aksamitny ch lub adamaszkowy ch strojach. Korowód wozów wy słany za nimi zawierał wszy stko, czego księżniczka mogła potrzebować: od garnków i patelni po „skrzy nię z żelazem, by [za jego pomocą] więzić skazany ch” 8. Nad jej dalszą edukacją mieli czuwać zaufana guwernantka lady Salisbury (ta sama Margaret Pole, która udała się do Ludlow z Katarzy ną) i nauczy ciel Richard Featherstone. To oni okazali się później jedny mi z najwierniejszy ch i najbardziej lojalny ch przy jaciół królowej. Szczęśliwe rządy Henry ka zaczęły tracić swój złoty blask. Katarzy na jako pierwsza miała odczuć zmiany i doświadczy ć coraz większej nieufności i poczucia niepokoju. Tęskniła za córeczką, a jej mąż często wy jeżdżał. „Długa nieobecność króla i twój wy jazd bardzo mnie trapią” 9, napisała do Marii. Martwiła się o zdrowie córki i z niepokojem wy py ty wała o lekcje łaciny. Chwy tała się każdego sposobu, aby ich relacje nie uległy rozluźnieniu. „Jeśli chodzi o twoją znajomość łaciny, to cieszę się, że w nauczaniu ciebie zastąpił mnie mistrz Featherstone, albowiem nauka poprawnego pisania na pewno wy jdzie ci na dobre” 10, napisała w czuły m liście, tuszując swój żal zachęcaniem dziecka do dalszego kształcenia. „By łaby m jednak zadowolona, gdy by ś czasami napisała do mistrza Featherstone’a własny list, który przeczy tałby i on, i ja”, stwierdziła. „Bardzo pragnęłaby m zobaczy ć twoje postępy w łacinie i w pisaniu”. Inny mi słowy, samotnej matce wy starczy ły by nawet łacińskie teksty, czy tane już wcześniej przez kogoś innego. Sy ndrom pustego gniazda został wkrótce spotęgowany przez jeszcze groźniejsze zjawisko, które pogłębiło samotność królowej. Nie chodziło o brak towarzy stwa, lecz o stałą kontrolę nad królową. Wolsey zaczął umieszczać w jej otoczeniu szpiegów i informatorów. Na niegdy ś szczęśliwy m angielskim dworze zapanowała nieufność i atmosfera podejrzliwości. Wczesne ostrzeżenie przed ty m, co mogło nastąpić, miało miejsce już w maju 1521 roku, gdy Henry k, podejrzewając, że jego najwy żsi rangą ary stokraci spiskowali przeciw niemu, nakazał ściąć potężnego i nienawidzącego Francuzów księcia Buckingham (Edwarda Stafforda). Choć ty m samy m królowa straciła naturalnego sojusznika, egzekucja zdawała się by ć jednorazowy m wy darzeniem, a nie zapowiedzią tego, co miało nastąpić. Teraz jednak na osoby najbliższe Katarzy nie zaczęto wy wierać nacisk: by ły one obserwowane i podsłuchiwane, a następnie donoszono na nie Henry kowi. W otoczeniu królowej by ło coraz więcej informatorów. Jedna z dam by ła tak nieszczęśliwa z tego powodu, że „opuściła dwór, nie mogąc już dłużej zdradzać swej pani” 11. Gdy pod koniec 1526 roku do Anglii przy by ł nowy posłaniec Karola, Iñigo de Mendoza, stary znajomy rodziny, by ł zaskoczony dowiedziawszy się, że nie wolno mu rozmawiać z Katarzy ną sam na sam. Ku jego zdziwieniu mógł się z nią komunikować jedy nie pośrednio przez spowiednika królowej, bojaźliwego Hiszpana, Jorgego de Athequa, który został biskupem Llandaff. Duchowny przekazy wał im wzajemne informacje, aż w końcu kobieta poinformowała

zaskoczonego Mendozę, iż każda oficjalna rozmowa musiała by ć aranżowana przez Wolsey a. Poinstruowała go także, w jaki sposób powinien prosić o rzeczone spotkanie: zmuszony by ł pozorować, że pragnął jedy nie porozmawiać o stary ch hiszpańskich przy jaciołach. Plotkowano, jakoby Henry k i kardy nał planowali wy dać Marię za owdowiałego króla Francji12, ponieważ ślub z Karolem nie by ł już możliwy. Katarzy na nie pochwalała tego pomy słu13. Pomijając oddalenie się od Hiszpanii, istniał jeszcze inny powód, dla którego Franciszek nie stanowił odpowiedniej partii. Jego matka by ła „zawistną kobietą” 14, traktującą swe sy nowe jak służbę – tak przy najmniej powiedziano doradcom jednej z potencjalny ch ry walek Marii. Przerażona kandy datka została ostrzeżona, że uganiający się za kobietami król nie ty lko wy wołałby u niej wy buchy szaleńczej zazdrości, lecz także prawdopodobnie zaraziłby ją kiłą, na którą zmarła jego pierwsza żona. Jakie by nie by ły obawy Katarzy ny, Mendoza nie mógł zapy tać o nie w bezpośredni sposób. Pewnej wiosennej niedzieli 1527 roku wreszcie udało mu się spotkać z królową, oczy wiście w obecności Wolsey a. Rozmawiali przez chwilę, wy mieniając się informacjami o ludziach, który ch znali, gdy oboje mieszkali na dworze w Hiszpanii. Nim zdąży li poruszy ć jakikolwiek drażliwy temat doty czący polity ki, wtrącił się kardy nał. „Wasza Wy sokość z pewnością wy baczy nam, że musimy już iść”, rzekł. „Spotkacie się inny m razem” 15. Mendoza by ł wstrząśnięty oficjalny m wy proszeniem go z komnaty. Katarzy na nie chciała się już spoty kać z ambasadorem swego siostrzeńca. Mendoza zgodził się, że „doprowadziłoby to do kolejny ch przy krości i plotek na jej temat” 16. Mimo wy raźnej obojętności Karola, jego ciotka wciąż pisała doń czułe listy, a wy słannik by ł pewien, że kobieta „uczy ni wszy stko co w jej mocy, by utrwalić stary sojusz między Hiszpanią a Anglią”. Jednak wszechpotężny i bezwzględny kardy nał pozbawił ją polity cznej siły. „Chociaż jej marzenia są wielkie, możliwości zrealizowania ich – nikłe”, zauważy ł Mendoza. Wolsey obawiał się wpły wu Katarzy ny i w końcu udało mu się ją odizolować. „Jej podejrzenia są uzasadnione”, relacjonował wy słannik Karola. Ty lko kardy nał i Henry k wiedzieli, co tak naprawdę się działo. Chodziło o znacznie więcej aniżeli ty lko nagłą zmianę układu europejskich sojuszy Anglii.

1 CSP Hiszpania, 4–2, 1077. 2 Sanuto, Diarii, t. 39, 217. 3 L&P, 4–1, 1240. 4 Vives, Education of a Christian Woman, 230. 5 Vives, Education of a Christian Woman, 232. 6 Cavendish, Life and death, 65.

7 Ellis, Original letters, ser. 1, t. 1, 267. 8 Prescott, Mary Tudor, 35. 9 Ellis, Original letters, ser. 1, vol. 2, 19–20. 10 L&P, 4, 1519. 11 Scarisbrick, Henry the Eighth, 151. 12 CSP 13 CSP 14 CSP 15 CSP

Hiszpania, 3–2, 36. Hiszpania, 3–2, 37. Wenecja, 3, 1066. Hiszpania, 3–2, 37.

16 Tamże.

30 ROZWÓD: WIELKA SPRAWA KRÓLA York Place, Westminster 17 maja 1527 roku

I

mię Katarzy ny by ło wy powiadane z największą czcią. Nazy wano ją „Serenissima Domina Catherina” – Najjaśniejsza Lady Katarzy na. Ludzie rozmawiający o niej w luksusowy m i ostentacy jny m miejskim pałacu kardy nała Wolsey a musieli stwarzać pozory. Duchowny jak zwy kle nad wszy stkim sprawował kontrolę. Król zasiadł po jego prawicy. Członkowie domostwa, którzy zostali po drugiej stronie drzwi, mogli odczuwać pokusę podsłuchiwania tej dy sputy : przecież do komnaty wszedł nie ty lko ich pan – przy sadzisty kardy nał – z wy sokim, potężny m i wciąż wy wierający m wrażenie królem. Na spotkanie przy by li także arcy biskup Canterbury, archiwista i kilku doktorów prawa. Jeśli który kolwiek ze sług Wolsey a zdołałby podsłuchać rozmowę, by łby wstrząśnięty rzeczoną konwersacją prowadzoną po łacinie w zamkniętej komnacie 1. Za drzwiami toczy ł się proces samego króla Anglii. O podobny m wy darzeniu mieszkańcy Korony jeszcze nie sły szeli. Istniały dowody na to, jakoby Henry k popełnił straszliwy grzech. Obawiano się, że nie miał prawa ży ć z żoną swego zmarłego brata. Jego dusza by ła w niebezpieczeństwie – groziła mu kara boska. Czy by ł gotów, spy tali zebrani, zaakceptować proces przed kościelny m sądem? Król wy raził zgodę. Odczy tał lub przekazał swą pisemną odpowiedź. Czuł wielkie zadowolenie z przy znania się do wszy stkich win. Od tej pory miał go reprezentować jego obrońca, dr John Bell. Rozprawa została odroczona z piątku do poniedziałku. Proces by ł oczy wiście farsą. W rzeczy wistości zadaniem Bella nie by ła obrona monarchy. Tak zwany oskarżony chciał, by wy sunięte wobec niego zarzuty okazały się słuszne. Co więcej, druga oskarżona – Katarzy na – nie została nawet powiadomiona o potajemny m spotkaniu. Sąd zebrał się, albowiem Henry k pragnął zakończy ć swoje małżeństwo, twierdząc że dręczy ły go wy rzuty sumienia. W starotestamentowej Księdze Kapłańskiej napisano: „ktokolwiek bierze żonę

swojego brata, popełnia kazirodztwo. Odsłonił nagość swojego brata – będą bezdzietni” (Kpł, 20, 21). Czy żby to dlatego wciąż nie miał męskiego następcy tronu? Czy Bóg ukarał go za przestępstwo popełnione nieświadomie? Gdy miał poślubić Katarzy nę, papież uży ł swej władzy, by uchy lić to staroży tne biblijne prawo. Na ży czenie rodziców obojga młody ch wy stosował specjalną bullę, dzięki której małżeństwo mogło zostać zawarte. A jeśli jednak papież przekroczy ł granice swojej władzy lub został nakłoniony do podpisania dokumentu przy pomocy oszustwa? A jeśli zakaz by ł niepodważalny i nawet Ojciec Święty nie mógł go uchy lić? Czy to oznaczało, że on, król, ży ł w grzechu? Czy w ogóle by ł żonaty ? Nagły atak moralnej paniki nakazał zastanowić się nad py taniem, kto lub co wy wołało u Henry ka tak gwałtowne wy rzuty sumienia. Przecież jego ślub miał miejsce przed osiemnastoma laty, gdy władca by ł znacznie młodszy niż teraz. Opracowano już odpowiednią argumentację. Według oficjalnej wersji to Gabriel de Grammont, francuski biskup Tarbes, zadał py tanie o prawomocność królewskiego ślubu2. Właśnie wy jechał z Anglii do Francji, by omówić możliwe wy danie Marii za mąż za członka francuskiej rodziny królewskiej. Zgodnie z logiką – skoro małżeństwo władcy by ło nieważne, jego córka nie dziedziczy ła już angielskiej korony, ponieważ by ła bękartem. W ten sposób jej znaczenie jako potencjalnej panny młodej znacznie zmalało. Henry k umiał przekonać samego siebie, że to, co odczuwał, by ło pody ktowane wy rzutami sumienia, a nie pragnieniem. Jednak nie należy mieć wątpliwości, że to ostatnie rozpalało jego umy sł, serce oraz inne części ciała. Król nadzwy czaj pragnął dwóch rzeczy, z który ch nie mógł mieć żadnej. Pierwszą z nich by ł męski następca tronu, drugą – jedna z młody ch dam dworu jego żony. Nazy wała się Anna Boley n. Katarzy na ujrzała ją po raz pierwszy prawdopodobnie sześć lat wcześniej, gdy Anna wróciła do Anglii po długim poby cie za granicą. Córka Tomasza Boley na spędziła swoją młodość na dwóch najbardziej wy rafinowany ch europejskich dworach – w Mechelen z Małgorzatą Habsburg oraz we Francji u boku króla Franciszka i królowej Klaudii. Żona Henry ka zauważy ła Annę, gdy kobieta wróciła do ojczy zny pod koniec 1521 roku i kilka miesięcy później wcieliła się w rolę Wy trwałości podczas widowiska zwanego Château Vert (fr. zielony zamek). Trzeba przy znać, że nie chodziło o zwy kłą córkę angielskiego lorda, która przy by ła ze wsi. Anna by ła mądrą kobietą, mówiła po francusku, potrafiła śpiewać, grać na instrumentach i tańczy ć. Co więcej, przy wiozła ze sobą atmosferę, wdzięk i modę francuskiego dworu, już tęskniącego za nią po jej wy jeździe. Inny mi słowy – by ła niezwy kle wy rafinowana. Jedna ze współczesny ch osób stwierdziła, że „sądząc po jej manierach, nikt nie wziąłby jej za Angielkę, lecz rodowitą Francuzkę”. Miała łabędzią szy ję, wspaniałe, ciemne włosy i pociągłą twarz. Nie uchodziła za piękność, jednak uznawano ją za „wy starczająco ładną”. Królowa zwróciła uwagę przede

wszy stkim na sty l Anny, nie na wy gląd. Musiała również zauważy ć młody ch mężczy zn, takich jak nieszczęsny lord Henry Percy, który przy by ł „do komnaty królowej i rozpoczy nał igraszki z damami, zaznajamiając się na końcu z panną Anną Boley n bardziej niż z którąkolwiek inną niewiastą, a później, gdy pojawiło się między nimi uczucie, zaręczając się z nią potajemnie” 3. Ku rozgory czeniu młody ch, ich rodziny (z poparciem Wolsey a) wkrótce zakończy ły ten związek. W owy m czasie, gdy kardy nał i Henry k spotkali się w Westminsterze na sekretnej rozprawie sądowej, król by ł bez pamięci zakochany w Annie. W jedny m z siedemnastu płomienny ch listów wy znał jej, że „minął już ponad rok, odkąd trafiła go strzała miłości” 4. Dwanaście miesięcy wcześniej, w 1526 roku, przy by ł do Greenwich na uroczy stości z okazji ostatków, przebrany za torturowanego kochanka. Na złoto-srebrny m kropierzu konia wy haftowano płonące, ściśnięte serce. Wy szy to również tajemnicze słowa: „declare ie nose” 5 – „nie śmiem ogłosić”. Komu i czego król nie śmiał wy znać? Wszy scy wiedzieli, iż by ły to zwy kle niewinne, miłosne igraszki. Oczy wiście zastanawiano się, kogo król miał na my śli (jednakże bez wątpienia widzów spektaklu bardziej zaprzątała postać Sir Francisa Bry ana, który tego dnia stracił oko podczas walki), jednak niewiele osób widziało w owy m napisie coś niestosownego. Litery H i K, zdobiące wcześniej stroje podczas turniejów, zniknęły, ale tej nocy podczas bankietu Henry k – jakoby chcąc uspokoić Katarzy nę i cały świat – usługiwał swej żonie. Anna, bardziej przez przy padek niż umy ślnie, odkry ła sposób na podbicie próżnego królewskiego serca. Odrzucała awanse mężczy zny. Widziała, jak wy korzy stał i porzucił swą ostatnią kochankę – jej rodzoną siostrę Marię, która teraz by ła już mężatką. Odtrącenie i frustracja miały ogromny wpły w na króla, rozpalając w nim namiętność. Całą swą niespoży tą energię i siłę woli skierował na zdoby cie czegoś, czego rzekomo nie mógł otrzy mać. Anna prawdopodobnie zwróciła na siebie jego uwagę przez przy padek, a następnie zaczęła z nim długą i powolną grę, aż w końcu Henry k złapał się w jej sieć – a ona w jego. Postawiła mu ultimatum: albo małżeństwo, albo nic. Aby spełnić ży czenie Anny, Henry k musiał pozby ć się Katarzy ny. Jego sposób na wy plątanie się z małżeństwa znany jest pod nazwą „rozwód”, jednak król nigdy go nie pragnął – a przy najmniej nie we współczesny m znaczeniu tego słowa. W rzeczy wistości jego celem by ło udowodnienie, że de facto nigdy się nie ożenił, a związek z hiszpańską infantką od samego początku by ł nieważny. Król uważał się za dobrego człowieka i uczciwego chrześcijanina. W końcu w 1521 roku papież Leon X nadał mu ty tuł Fidei defensor (obrońca wiary ) za napisanie, wprawdzie z pomocą innej osoby, wspaniałej rozprawy naukowej przeciw herety kowi Lutrowi, zaty tułowanej Obrona siedmiu sakramentów (Assertio Septem Sacramentorum). Król musiał przekonać się, że separacja z Katarzy ną nie skompromitowałaby jego pozy cji i własnego wy obrażenia o sobie jako prawy m

chrześcijańskim księciu. Wszy scy wiedzieli, że tak naprawdę król pragnął zamienić starą żonę na młodą, jednak jego umy sł by ł zarówno egocentry czny, jak i wy jątkowo prężny. Henry k szy bko doszedł do wniosku, że prowadziły go znacznie wznioślejsze my śli – wy wołujące prawdziwe „skrupuły ” u rozsądnego, religijnego człowieka na temat tego, czy jego małżeństwo kiedy kolwiek by ło zgodne z prawem. Nic nie mogło zmienić raz podjętej przezeń decy zji. Postanowienie to bardzo utrudniło uwolnienie się od małżeństwa, ponieważ jego żona – przy najmniej w teorii – miała szansę na podjęcie walki i zwy cięstwo w sporze. Jednak król miał o sobie bardzo wy sokie mniemanie, dzięki czemu jeszcze dalej posunął się w rozważaniach. Nie ty lko wierzy ł w swoją wspaniałomy ślność, lecz także swoją rację. Mógł przecież znaleźć bardziej bezpośredni czy brutalny sposób na pozby cie się Katarzy ny (jak później robił to z kolejny mi żonami), miał jednak pewność, iż potrafił przekonać do swej teorii każdego – nawet papieża. Możliwe że sam Wolsey mimowolnie podsunął mu pomy sł podważenia legalności małżeństwa. By ć może dlatego później ostrzegał, że w przy padku Henry ka „należy by ć pewny m i dobrze poinformowany m o propozy cji, jaką składa się królowi, ponieważ on nigdy już o niej nie zapomni” 6. Niezależnie od tego, czy by ła to sugestia kardy nała, jego zadaniem by ło zapewnienie królowi tego, czego on pragnął. I tak oto wszechwładny, arogancki i zatwardziały Wolsey znalazł się między dwiema potężny mi kobietami – Katarzy ną i Anną. Ci, którzy podczas widowiska rozpoznali, kim by ł królewski obiekt pożądania – zakładając, iż chodziło o Annę Boley n – nie by li oburzeni. Cóż z tego, że władca uganiał się za drugą córką Boley na? Wszak już zaspokajał swój seksualny apety t z siostrą Anny, Marią. Rzeczy wiście, początkowo królowa zaakceptowała relacje Henry ka z damą dworu. Gdy francuska delegacja pod przy wództwem biskupa Tarbes przy by ła na angielski dwór w maju 1527 roku, żona władcy zabawiała go w swy ch komnatach w Greenwich. „Bawiono się i na polecenie króla M. de Touraine tańczy ł z księżniczką, a król z panną Boulan [Boley n], która wy chowała się we Francji u boku królowej” 7, relacjonował później Francuz. Niczego jednak nie podejrzewano. Czy sama Katarzy na coś zauważy ła? Według sługi i biografa Wolsey a, George’a Cavendisha, nie ty lko wiedziała o wszy stkim, lecz także mimo tego okazy wała Annie specjalne względy. „Nie ma wątpliwości, że dobra królowa, każdego dnia przeby wając ze swą damą, zarówno sły szała relacje inny ch, jak i sama by ła tego świadkiem”, napisał. „Niezależnie od tego, nie okazała żadnej urazy ani pannie Annie, ani królowi, lecz zaakceptowała wszy stko, przy jęła w dobrej wierze i zataiła z mądrością i ogromny m spokojem. Dla dobra władcy miała dla Anny jeszcze większy szacunek niż wcześniej”. W jego opinii Katarzy na by ła „idealną Gry zeldą” 8 – cierpliwą, posłuszną i cierpiącą żoną, rodem ze średniowieczny ch podań ludowy ch, która pojawia się w Dekameronie Boccaccia i Opowieściach kanterberyjskich Chaucera. By ć może królowa szy bko zrozumiała, że Anna ma większe ambicje niż poprzednie kochanki

Henry ka. Wiele lat później opowiadano, że gdy pewnego dnia obie kobiety grały w karty, dama dworu odkry ła króla. „Moja lady Anno, macie dobrą okazję zatrzy mać się przy królu, ale wy nie jesteście takie jak inne i zdobędziecie albo wszy stko, albo nic” 9, rzekomo zażartowała królowa. Gdy młoda kobieta by ła tuż obok, łatwiej by ło ją obserwować. Potajemny try bunał w York Place – zbierający się przez kolejne dwa ty godnie – diametralnie zmienił sy tuację. Henry k zdecy dował, że jego małżeństwo dobiegło końca, jednak wskazanie przy czy ny możliwej do zaakceptowania przez Kościół nie by ło łatwe. Nawet człowiek tak pory wczy jak król odczuwał potrzebę usprawiedliwienia wy jątkowo rady kalny ch kroków. By ł przekonany, że idealną wy mówkę stanowiła treść Księgi Kapłańskiej. Jednak czy Kościół wy razi na to zgodę? Aby tak się stało, najpierw należało uznać, że poprzedni papież, Juliusz II, popełnił błąd, legalizując rzeczone małżeństwo. Kwestia ta by ła tak dalece drażliwa, że sąd, który zebrał się 31 maja, nie doszedł do żadnego wniosku. Wolsey natomiast stwierdził, iż pragnie skonsultować się z prawnikami i teologami. Chciał poczekać na ich raporty. Henry k obrał trudną ścieżkę. Wiele miało też zależeć od reakcji Katarzy ny. By ć może nawet oszukiwał samego siebie, ufając, iż w końcowy m akcie lojalności i posłuszeństwa żona zrozumie jego niełatwą sy tuację i z pokorą wy razi zgodę na unieważnienie małżeństwa. Trudno jednoznacznie stwierdzić, kiedy królowa poznała prawdę o wstrząsający ch wy darzeniach rozgry wający ch się wokół niej. Mężczy źni, którzy zebrali się w York Place 17 maja, by li zdecy dowani utrzy mać całą sprawę w tajemnicy. Mawiano o niej, uży wając eufemizmów: by ła to „wielka sprawa króla” oraz jego „doniosłe i tajemne wy darzenie” 10. Katarzy na jednak by ła królową przez osiemnaście lat, a dodatkowo jej popularność stale rosła. Miała też wielu przy jaciół. W miniony m roku, gdy Wolsey zwiększy ł nad nią kontrolę, potajemnie komunikowała się z ludźmi takimi jak ambasador Karola, Mendoza. „[Katarzy na] zdaje sobie sprawę, że w ty ch czy inny ch kwestiach nie mówi się jej prawdy ” 11, zauważy ł posłaniec kilka miesięcy wcześniej, mając na my śli determinację kardy nała, by trzy mać królową z daleka od dy plomacji. To, czego jej nie powiedziano, zawsze mogła wy doby ć od przy jaciół lub – dzięki swoim damom – od inny ch mieszkańców dworu. „Hiszpańskie niewiasty są dobry mi szpiegami” 12, skomentował jednooki Francis Bry an przy jednej z okazji. Kobieta musiała działać ostrożnie, ponieważ kardy nał zadbał o to, by szpiegów nie brakło – nawet w jej komnacie. By wy wiedzieć się o zajściach podczas pierwszego spotkania w York Place 17 maja, Katarzy na nie potrzebowała nawet dwudziestu czterech godzin. Wy jątkowo krótki czas, w jakim odkry ła „tajemnicę” małżonka, mógłby sugerować, że w królowej już wcześniej zrodziły się pewne podejrzenia. Następnego dnia jej sojusznik, hiszpański ambasador Mendoza, wiedział już o wszy stkim.

„» Dobry « legat [Wolsey ] próbuje przy pieczętować swe winy i stara się uczy nić z królowej kobietę niezamężną, a ona jest tak zlękniona, iż boi się ze mną o ty m rozmawiać”, napisał tego dnia w liście do cesarza Karola 13. „Król tak dalece pragnie rozwodu, iż potajemnie zgromadził kilku biskupów i prawników, którzy mogą podpisać deklarację stwierdzającą, że małżeństwo z królową jest nieważne, jako że wcześniej by ła żoną jego brata. Stąd należy obawiać się, iż albo papież zostanie nakłoniony do wy stąpienia przeciw Jej Wy sokości z fałszy wy m stwierdzeniem, albo kardy nał – posiadający władzę legata – podejmie kroki, które okażą się fatalne dla królewskiego małżeństwa. Jestem całkowicie świadom faktu, że – chociaż sama królowa nie zary zy kowała i nie zary zy kuje rozmowy ze mną na rzeczony temat – cała nadzieja, po Panu Bogu, spoczy wa w Waszej Cesarskiej Mości” 14. Nieustanne zapewnienia Mendozy, wedle który ch Katarzy na nie rozmawiała z nim o wspomnianej sprawie ani twarzą w twarz, ani pośrednio, świadczą o jego ostrożności. Dy plomata znał bowiem ry zy ko przechwy cenia jego korespondencji przez szpiegów. Niedługi czas, w jakim udało mu się poinformować Karola o zaistniałej sy tuacji, świadczy o ty m, że kobieta prawdopodobnie uważnie obserwowała męża i by ć może spodziewała się takiego rozwoju wy darzeń. Mendoza i Katarzy na chcieli ostrzec papieża – nie mógł zostać zmuszany przez Anglików do nagłego wy stąpienia przeciw jej małżeństwu. W między czasie ambasador Hiszpanii zasugerował, że papież winien powstrzy mać Wolsey a przed działaniem na własną rękę. Jeśli Henry k zdecy dowałby się na konty nuowanie owej sprawy, wszelkie wiążące decy zje powinny zapaść w Rzy mie. „Gdy król zrozumie, że nie uda mu się osiągnąć celu, nie będzie chciał, by ludzie zostali poinformowani o jego pierwszy ch posunięciach. Jeśli jednak nadal zechce kroczy ć obraną ścieżką, jego poddani będą nadzwy czaj oburzeni, jako że w ty m kraju królowa jest uwielbiana” 15, donosił Mendoza. Jednak Katarzy na świetnie znała swego męża. Nie chciała zmuszać go do publicznej obrony swoich poczy nań, gdy ż w ten sposób zapędziłaby go w kozi róg, z którego nie mógłby się wy dostać. „Królowa pragnie całkowitej dy skrecji w tej sprawie, przy najmniej na tę chwilę”, poinformował ambasador, gdy wciąż udawało im się utrzy my wać kontakty rodem z filmów płaszcza i szpady. „Ży czenie to zostało mi przekazane przez osobę trzecią, twierdzącą, że nie przy szła od niej, choć ja podejrzewam, że spotkała się ze mną za zgodą królowej”. W dniu, w który m oficjalnie ruszy ło postępowanie mające na celu unieważnienie małżeństwa, królowa rozpoczęła już rozważanie strategii pokonania męża. Z jednej strony Henry k z pewnością obawiał się jej popularności. Z drugiej zaś, czego Katarzy na by ła świadoma, ostateczna decy zja doty cząca jej małżeństwa nie mogła zostać podjęta przez Wolsey a jako kardy nała ani żadną osobę przezeń mianowaną. Jeśli chciała ocalić swe małżeństwo, musiała

przenieść tę bitwę na teren Rzy mu. Jej największy m sojusznikiem by ł siostrzeniec, wpły wowy cesarz. Pierwsza runda zaciętej i złożonej walki, która miała ciągnąć się przez kolejny ch sześć lat, okazała się zwy cięstwem Katarzy ny. Henry k sądził, że małżonka nie miała o niczy m pojęcia. Jego ignorancja i pragnienie utrzy mania wszy stkiego w tajemnicy działały na korzy ść królowej, a on sam dał jej czas na przy gotowanie linii obrony.

1 L&P, 4, 3140. 2 L&P, 4, 3231. 3 Cavendish, Life and death, 59. 4 Starkey, Królowe. Sześć żon Henryka VIII, 279 5 Hall, Hall’s Chronicle, 707. 6 Cavendish, Life and death, 225. 7 Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 88. 8 Cavendish, Life and death, 65. 9 Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 100. 10 L&P, 4, 3311, 3283. 11 Brewer, Reign of Henry VIII, t. 2, 201. 12 L&P, 7, 248. 13 CSP Hiszpania, 3–2, 193. 14 L&P, 4, cclxxvii. 15 Tamże.

31 DZIEWICTWO Windsor 22 czerwca 1527 roku

Z

oczu Katarzy ny pły nęły gorące łzy wściekłości. Jej mąż stał przed nią, prawdopodobnie czując zarówno lęk, jak i ulgę, że w końcu udało mu się zebrać w sobie siły i osobiście poinformować żonę o przy szłości, jaka czekała ich małżeństwo. Podał te same argumenty, jakich uży wał do przekonania siebie o zasadności „wielkiej królewskiej sprawy ”. Według monarchy by ła to poważna kwestia sumienia. Przez wszy stkie minione lata – jak powiedzieli mu kanonicy i teolodzy – ży li z Katarzy ną w śmiertelny m grzechu. Dla dobra ich dusz musieli się rozdzielić „a mensa et thoro” – od stołu i łoża. Królowa miała wskazać miejsce, do którego pragnie się wy cofać. W odpowiedzi na zasły szane informacje żona wy buchła płaczem. Nie znalazła odpowiednich słów. Henry k starał się pocieszy ć kobietę, dzielącą z nim ży cie przez niemal osiemnaście lat. Mimo wszy stko urodziła mu dzieci – ży we i martwe – i trwała u jego boku od czasów, gdy by ł jeszcze niedoświadczony m, młody m królem. Teraz twierdził z uporem, że to wszy stko powinno dokonać się „dla ich dobra”. Bądź co bądź, wciąż oficjalnie by ł jej mężem, a ty m samy m – panem. Błagał ją o zachowanie sprawy w tajemnicy. Łzy Katarzy ny by ły wy mowną formą ciszy. Nie przeciwstawiła się mężowi, ale nie wy raziła też na nic zgody 1. Wspomniana rozmowa miała miejsce prawdopodobnie w Windsorze. 22 czerwca 1527 roku Henry k załatwiał tam pewne sprawy, chociaż część tego dnia spędził także w Westminsterze. W zaistniałej sy tuacji prośba o dochowanie tajemnicy by ła czy sty m absurdem. Sugeruje to, że król zaczy nał już obawiać się żelaznego charakteru swej miłej i uległej małżonki. W zdumiewający sposób lekceważy ł wy wołany przez siebie skandal. O jego tak zwany m sekrecie wiedziano już w Hiszpanii, a w Londy nie oraz inny ch miastach by ł tematem plotek i przedmiotem oburzenia. „Mieszkańcy Anglii nie ignorują intencji króla, jednakże cała ta sprawa wy gląda tak, jakby inicjatorem jej by ł zwy kły awanturnik, a nie władca”, zauważy ł Mendoza.

„Aż trudno uwierzy ć, że przy szło mu do głowy realizowanie tak przedziwnego pomy słu” 2. Władca bał się żony z innego jeszcze powodu – jej wy jątkowej popularności. Według Mendozy król mógł spodziewać się kłopotów, jako że „przy wiązanie Anglików do królowej jest wy jątkowe”. Przepowiadał też, że rozwód wy woła skandal. Później jeden z ambasadorów Henry ka zgodził się z ty m i powiedział w Pary żu pewnemu Włochowi, iż „Jej Wy sokość kochano tak bardzo, jakby w ży łach [jej] pły nęła królewska krew Anglii” 3. Poza ty m by ła matką następczy ni tronu. Jeżeli małżeństwo zostałoby uznane za nieważne, córka – księżniczka Maria – nie ty lko straciłaby swe prawa do tronu, lecz także zostałaby ogłoszona bękartem. „Każdy wy jątkowo przeży wa to, co mówi się o odsunięciu królowej, zarówno ze względu na nią, jak i księżniczkę, którą wówczas uznano by za dziecko z nieprawego łoża” 4, relacjonował Mendoza. „Jeśli rzeczy wiście sprawy przy biorą taki obrót, a na wy brzeże Kornwalii przy by łoby sześć lub siedem ty sięcy Hiszpanów, by stanąć w obronie matki i córki, dołączy łoby do nich czterdzieści ty sięcy Anglików”. Dodał jednak, że „popularność często zawodzi, gdy jest wy stawiona na próbę”. Ponieważ angielscy oby watele nie mieli żadnego konkretnego przy wódcy, do którego mogliby się zwrócić o wsparcie, mogło się okazać, iż poprzestaliby jedy nie na narzekaniu – zwłaszcza na niepopularnego Wolsey a, według wielu będącego zwolennikiem królewskiego rozwodu. W rzeczy wistości determinacja Henry ka, by pozby ć się Katarzy ny, sprawiła duchownemu wiele różnorakich problemów – nie ty lko dlatego, że piastował urząd kardy nała. Musiał by ć przecież posłuszny papieżowi. Dlatego też doradzał swemu panu, by w stosunku do żony by ł „delikatny i miły ” 5, jednocześnie manipulując nią i przekonując do swego pomy słu. Wolsey wiedział, że w przeszłości papieże często by wali pobłażliwi dla królewskich kapry sów. Jednak na delikatność i uczucia by ło już za późno. Katarzy na kipiała ze złości, chociaż nie okazy wała tego. By ć posłuszną żoną to jedno, ale biernie przy glądać się swemu upadkowi – to zupełnie inna kwestia. Nie zadeklarowała wprawdzie głośno swego buntu, ale nie miała zamiaru się poddać. Ży cie nauczy ło ją, że łatwiej by ło radzić sobie z mężczy znami, jeśli uważali ją za nierozumną, ustępliwą i naiwną kobietę. Henry k powoli przy jmował postawę osoby cierpiącej w milczeniu katusze i ty m samy m dawał swej żonie czas do namy słu. Wkrótce zrozumiał, iż niosło to za sobą duże niebezpieczeństwo. Pierwszy cios, zadany przez Katarzy nę, by ł prosty, ale straszliwy w skutkach. Według króla grzeszy li oboje, ponieważ małżonka „poznała jego starszego brata pod względem cielesny m”. Królowa oznajmiła mu zatem, że by ł w błędzie: mimo iż przy świadkach legli w królewskim łożu w noc poślubną, ona i Artur nigdy nie współży li. Prawda o dziewictwie Katarzy ny pozostanie już tajemnicą. Niezależnie od tego, co wy darzy ło się przed laty w królewskiej alkowie, kobieta miała świadomość, że nikt nie by ł

w stanie zaprzeczy ć jej słowom. Jednakże po aferze z pierwszą rzekomą ciążą wiedziano również, iż w razie konieczności królowa potrafiła kłamać. Dowód na jej dziewictwo, przedstawiony po latach w Londy nie i Saragossie, by ł wątpliwy. Teraz jednak twierdziła, jakoby Henry k wiedział o jej niewinności, gdy po raz pierwszy miało dojść między nimi do inty mnego poży cia. Wolsey nie kry ł wściekłości, zasły szawszy, że królowa – jak to określił – utrzy muje, iż nigdy nie poznała [królewskiego] brata w cielesny sposób” 6. Jeśli słowa te by ły prawdą, wy trącały konkurentowi z ręki najważniejsze argumenty. Kobieta zażądała również, by mąż pozwolił jej zwrócić się do zagraniczny ch doradców, którzy mieliby podpowiedzieć, jak postępować w rzeczonej sprawie. Według kardy nała by ło to dowodem na to, że kobieta otrzy muje wskazówki z zewnątrz. „Sama nigdy nie pomy ślałaby w ten sposób”, oznajmił. Duchowny dalece nie doceniał swego przeciwnika. By ć może Katarzy na przez całe ży cie zachowy wała się w ten właśnie sposób, pozorując, że „nie ma [w niej] niczego więcej ponad to, co widać na zewnątrz, i nie pojmuje zamiarów inny ch ludzi” 7. Podobne wrażenie zrobiła przed laty na Henry ku VII i jego doradcach. Katarzy na zniszczy ła szanse na łatwe i dy skretne rozstanie z mężem. „By ły to najgorsze argumenty [przeciw rozwodowi], jakie można by ło sobie wy obrazić” 8, przy znał Wolsey. Przewidując kłopoty, starał się wy perswadować swemu panu uporczy we obstawanie przy twierdzeniu, że jego żona i Artur współży li ze sobą. Według niego wy starczy ło, że by li małżeństwem. Król zignorował jego słowa. Członkowie rady dostrzegli jeden z zasadniczy ch problemów, który mógłby udaremnić unieważnienie ślubu. W innej z ksiąg Starego Testamentu – Powtórzonego Prawa – zaprzeczano tezie z Księgi Kapłańskiej, twierdząc w niej, że obowiązkiem mężczy zny jest poślubienie wdowy po swy m bracie, jeśli z pierwszego małżeństwa nie narodził się sy n: „[...] lecz szwagier jej zbliży się do niej, weźmie ją sobie za żonę” (Pwt 25, 5), powiedziano. Wolsey by ł błędnie przekonany, iż Katarzy na nie będzie w stanie się bronić, i ty m samy m wpadł we własną pułapkę. Według jego podejrzeń, to potajemni doradcy królowej doprowadzili do jej „niezłomności i uporu”. Wkrótce zaczął oskarżać ją o brak rozsądku9. Zarówno on, jak i Henry k nabrali podejrzeń. Zrozumieli, że Katarzy na musiała dowiedzieć się o „wielkiej sprawie króla” na długo nim Henry k poinformował ją o swy ch zamierzeniach. Niewierny mąż pragnął dociec, kim by ł jej informator. Przy puszczał również, że przekazy wała te wieści dalej, burząc w ten sposób jego plany utrzy mania całej sprawy w tajemnicy. „[Można to wy wnioskować] po jej sposobie zachowania, słowach i wiadomościach, które wy słała, ujawniła i przedstawiła” 10, powiedział Wolsey. W między czasie kardy nał zaczął nakłaniać biskupów do poparcia monarchy i wy stąpienia przeciw królowej. Według niego władca wy kazy wał się rozsądkiem, podczas gdy jego żona „sprawiała wrażenie podejrzanej i celowo wzbudzała wątpliwości” 11. Nawet starszy, bezstronny i nieprzekupny John Fisher, biskup Rochester,

początkowo zgodził się, że królowa zachowy wała się w sposób „ry zy kowny i niebezpieczny ” 12. Celem kardy nała by ło postawienie wszy stkiego na głowie: Katarzy na, będąc de facto ofiarą, miała by ć ukazana jako intry gantka, zaś Henry k – prowody r całej intry gi – miał przeobrazić się w ofiarę, wy magającą ocalenia przed „ży ciem pełny m cierpienia” 13, które wiódł, odkąd uświadomiono mu nielegalność małżeństwa. Według nich nieodpowiedzialna i prowokująca plotki postawa królowej zagrażała zarówno stabilności Korony, jak i pokojowi w Europie. Powinna milczeć, okazać posłuszeństwo mężowi i czekać na decy zje podjęte przez ważne osobistości. W między czasie Wolsey pragnął dowiedzieć się, czy Katarzy na zabiegała potajemnie o jakiekolwiek wsparcie. Wizy ta u Fishera potwierdziła jego najgorsze obawy. Biskup poświadczy ł, że przy by ł do niego posłaniec od królowej. Katarzy na napisała Fisherowi, iż „by łaby zadowolona, gdy by zechciał doradzać jej” w sprawie z królem. Wy słannik nie sprecy zował, dlaczego potrzebowała pomocy duchownego, lecz ten się domy ślił, albowiem jego brat zasły szał już plotki o rozwodzie krążące w Londy nie. Jednakże nawet biskup zapowiedział Wolsey owi, że nie odpowie na jej prośbę bez otrzy mania zezwolenia monarchy. Inny mi słowy – Katarzy na pozostała na polu bitwy sama. Gdy potrzebowała pomocy, zmuszona by ła szukać jej potajemnie i – jeśli to by ło konieczne – za pomocą podstępu i oszustwa. Kardy nała trapił jednak inny problem. Król zaczął wątpić w jego działania, choć zarazem stał się tak bardzo zależny od niego. Wrogowie duchownego na dworze, będący w bliskich relacjach z rodziną Boley n, zasiali w Henry ku niepewność, mówiąc, że jego sługa wcale nie pragnął rozwodu. Wolsey by ł wzburzony, otrzy mawszy wiadomość, w której władca sugerował, jakoby doradca starał się utrudniać osiągnięcie celu. „Bóg mi świadkiem, że najbardziej na świecie pragnę właśnie postępów w » sekretnej sprawie« ” 14, odparł. Czy się to kardy nałowi podobało, czy nie – jego przy szłość zależała teraz od umiejętności zrealizowania planów króla. Razem z Katarzy ną, Henry kiem, księżniczką Marią i Anną Boley n stał się stroną zainteresowaną w tej sprawie. Stawka dla niego by ła tak samo wy soka – o ile nie wy ższa – jak dla pozostały ch. Król nie wy baczał niczego, co chociażby pachniało zdradą. Kolejny m problemem duchownego by ł fakt, iż żona władcy miała potencjalnego sojusznika, silniejszego nie ty lko od kardy nała, lecz także od samego króla. Jej siostrzeniec Karol odnosił we Włoszech militarne sukcesy. Podczas gdy monarcha Anglii i Wolsey potajemnie planowali strategię rozwodu, 6 maja 1527 roku oddziały cesarza przejęły i ograbiły Rzy m. Papież Klemens VII by ł teraz zdany na łaskę Karola. Nakłonienie głowy Kościoła do łatwego, prostego uwolnienia Henry ka od małżeństwa, stało się nagle zadaniem wy soce złożony m. Katarzy na by ła świadoma, że jej zbawienie znajdowało się w Rzy mie, i pragnęła, by papież ogłosił, że ty lko on mógł uchy lić decy zję swego poprzednika. Wiedziała także, iż najlepiej będzie, jeśli przekona go o ty m jej siostrzeniec. Listy Mendozy do Karola udowadniają, że nikt nie musiał

wskazy wać jej odpowiedniej drogi. Robiła wszy stko, by zaangażować w sprawę zarówno Rzy m, jak i cesarza. W jaki jednak sposób Katarzy na – kobieta znajdująca się prakty cznie pod stałą kontrolą – miała wy słać list bezpośrednio do niego? Udało jej się to na początku lipca, gdy Wolsey wy jechał z kraju, by poprowadzić we Francji negocjacje z Franciszkiem. Jej męża by ło o wiele łatwiej zwieść niż kardy nała. Pod nieobecność duchownego Henry k musiał radzić sobie sam. Nie by ł przy zwy czajony do zwracania uwagi na szczegóły, jednak zauważy ł, a przy najmniej tak mu się wy dawało, podjęte przez małżonkę próby wy słania listu do siostrzeńca. Jedny m z najbliższy ch powierników Katarzy ny by ł Francisco Felipez, hiszpański sługa, którego oficjalny m zadaniem by ło nadzorowanie jej służący ch podczas posiłków. Wy różniały go cechy ty powe dla najwierniejszy ch przy jaciół królowej – by ł intelektualistą i przy jacielem Erazma z Rotterdamu. Sam władca uważał, że Felipez „jest i zawsze by ł powiernikiem spraw i sekretów Jej Wy sokości”. To właśnie jego Katarzy na wy brała na swego posłańca. Wprowadziła w ży cie misterny plan z podwójny m blefem. W lipcu Felipez zaczął rozpowiadać, że jak najszy bciej musiał wy jechać do domu, by odwiedzić chorą matkę. Katarzy na, udając swój sprzeciw, poprosiła męża, by nie wy raził na to zgody. Henry k pewien, że żona próbuje go oszukać, postanowił ją przechy trzy ć. „Jego Wy sokość zauważy ł, iż królowa jest jedy ny m powodem wy prawy tego mężczy zny do Hiszpanii” 15, napisał do Wolsey a William Knight, królewski sekretarz. „Widząc wielką zmowę między nimi, [król] uczy nił więc tak, jakby ży czenie Philipa [Felipeza] by ło zrozumiałe i z łatwością przekonał królową, aby cieszy ła się z jego wy jazdu”. Władca zobowiązał się nawet do wy kupienia posłańca, jeśli ten zostałby porwany po drodze – jakby w ogóle istniało podobne niebezpieczeństwo. „Jego Wy sokość oznajmił, że jeśli Philip [Felipez] zostałby uprowadzony przez wrogów, on uwolni go i zapłaci zań okup”, napisał Knight. W rzeczy wistości Henry k pragnął, aby Wolsey lub Franciszek doprowadzili do zatrzy mania posłańca „w areszcie we Francji”. Kardy nał miał dopilnować, aby nikt nie dowiedział się o rozkazie króla. Angielski władca ży wił przekonanie, że dzięki temu spry tnemu posunięciu nie ty lko powstrzy ma wy słannika, lecz także pozna treść wiadomości, którą ten zabrał ze sobą do Hiszpanii. Felipez wy ruszy ł więc na spotkanie z matką. W między czasie Katarzy na zawarła z mężem swego rodzaju pokój. Wkrótce po wy jeździe Felipeza królowa, król i Maria wy ruszy li z Hunsdon w Hertfordshire do Beaulieu w Essex. Ku uldze wszy stkich, żona Henry ka by ła w dobry m nastroju. „Na jej obliczu znowu malowała się radość”, przekazał Wolsey owi dziekan kaplicy królewskiej, Richard Sampson. Miała również „przy jemny wy raz twarzy, w mej opinii mniej lub mało podejrzany ” 16. Najwy raźniej kobieta nie zapomniała, jak skutecznie udawać. Sampson stwierdził, że wszy stko szło w dobry m kierunku. „Realizacja wielkiej sprawy

przy brała pomy ślny obrót”, relacjonował z podekscy towaniem. Król Anglii także odgry wał swą rolę, będąc dla żony „delikatny i miły ”, trzy mając ją w ten sposób w ry zach. Zwy kle niecierpliwy władca poczekał nawet na królową, która przy gotowy wała się w Hunsdon, ponieważ chciał, aby razem wy ruszy li do Beaulieu. W rzeczy wistości każde z nich prowadziło własną grę. Anna Boley n albo wy jechała razem z nimi, albo dołączy ła do królewskiej pary w Beaulieu. Henry k podarował jej tam pierścień ze szmaragdem, będący jedny m z liczny ch prezentów wręczony ch wy brance po wy rażeniu zgody na zamążpójście. Król musiał zaufać kardy nałowi. Katarzy na by ła za to zdana na Felipeza. Po raz kolejny to ona zatriumfowała. Felipez, zamiast pojechać przez Francję, zignorował ostrzeżenia władcy o niebezpieczeństwie, jakie czy hało na morzu, i wsiadł na pokład statku. W ten sposób uniknął pułapki i z końcem lipca dotarł na dwór Karola w Valladolid, w północnej Kasty lii. Cesarz naty chmiast wy dał swoim ludziom w Rzy mie odpowiednie rozkazy. Napisał do papieża, żądając, by Wolsey został odsunięty od podejmowania decy zji w sprawie małżeństwa. Stwierdził, że sąd powinien odby ć się nie w Anglii – w której żona władcy nie miała szans na sprawiedliwy proces – lecz w Rzy mie. „Możecie sobie wy obrazić, jak wielki wpły w na naszego ducha będzie miało coś tak dalece skandalicznego, mającego tak straszliwe konsekwencje – coś, co przy niesie ze sobą nieskończone zło [...]. Nie możemy porzucić królowej, naszej ciotki, w potrzebie, i musimy uczy nić wszy stko, aby jej pomóc” 17, napisał Karol do Mendozy, odesławszy Felipeza z powrotem do Katarzy ny z wiadomością. „Nie wolno nam dopuścić do tego, żeby Jego Wy sokość [Henry k] okry ł taką hańbą ją [Marię] lub jej matkę. Tak potworne wy darzenia jeszcze nigdy nie miały miejsca ani w historii staroży tnej, ani nowoży tnej”. Druga ciotka Karola, Małgorzata Habsburg, ze swoich źródeł dowiedziała się o aferze i z Niderlandów (wciąż sprawując władzę w imieniu cesarza) próbowała zmusić Wolsey a do wy jaśnień. „Wielką sprawę” angielskiego władcy odarto z resztek tajemnicy. W rozwiązanie problemu zaangażowały się największe europejskie potęgi, wy wierające nacisk na papieża, by nie dopuścił do unieważnienia małżeństwa Katarzy ny. Niczy m bajkowy król w nowy ch szatach, Henry k stał teraz przed światem zupełnie nagi – chociaż jeszcze o ty m nie wiedział.

1 CSP Hiszpania, 3–2, 276. L&P, 4, cclxxix. 2 L&P, 4, cclxxix. 3 L&P, 4, ccxxi, citing CSP Wenecja, 4, 393. 4 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f243. CSP Hiszpania, 3–2, 113. 5 Dokumenty państwowe, 1, 194. 6 Tamże. 7 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/4. CSP Hiszpania, 1, 551.

8 Dokumenty państwowe, 1, 194. 9 L&P, 4, 3231. 10 Dokumenty państwowe, 1, 196. L&P, 4, cclxvii i przy pis 3231. 11 Tamże. 12 Tamże. 13 Burnet, History of the Reformation, vol. 6, 19. 14 Dokumenty państwowe, 1, 194. 15 L&P, 4, 3256. 16 L&P, 4, 3302. 17 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, ff 254–55. CSP Hiszpania, 3–2, 131.

32 CHOROBA Londyn 6 grudnia 1527 roku

K

rólowa by ła chora. Autor listu oznajmił, iż z uwagi na dobre wy chowanie – przy puszczalnie pozorowane – nie podawał szczegółów tak złego stanu zdrowia Katarzy ny. By ł jednak zdania, że papież Klemens VII powinien wiedzieć, dlaczego Henry k uznawał ją teraz za fizy cznie odpy chającą. „Istnieją przy czy ny, które objęte są tajemnicą i nie mogą zostać ujawnione” 1, relacjonował. „Niektóry ch dolegliwości królowej nie sposób zwalczy ć medy kamentami. Z tego, a także z inny ch powodów król nigdy nie będzie ży ł z nią jak z żoną”. Autor nie uchy lił rąbka tajemnicy, nie zdradzając, czy m by ła owa przy padłość, najwy raźniej zby t odstręczająca, by ją opisać, i znana jedy nie mężczy źnie dzielącemu z Katarzy ną łoże. Przy puszczalnie dolegliwość kobiety by ła związana z jej narządami rozrodczy mi. Kardy nał Wolsey, autor w Rzy mie, Gregorio Casale, Kościoła, jak i sama królowa nigdy już „nie posiąść ciała” 2

wspomnianej korespondencji, pragnął, by jego reprezentant przekazał Klemensowi tę właśnie informację. Zarówno głowa musieli zrozumieć, że Henry k zdecy dował z całą stanowczością

Katarzy ny i nakazał swoim ambasadorom, aby to postanowienie powtórzy li papieżowi. Ojciec Święty powinien wiedzieć, „jak wielkie niebezpieczeństwo czy hało na króla, jeśli ów wciąż odwiedzałby komnatę królowej”. Nie ma pewności, co władca chciał przez to powiedzieć. By ć może sugerował, że rozwścieczona małżonka mogłaby wy rządzić mu fizy czną krzy wdę (jak później zezna) lub obawiał się, że seksualna pokusa ze strony kobiety zagrozi jego moralności, podczas gdy nowo odkry te „skrupuły ” nakazy wały mu trzy manie się z daleka od jej alkowy. Tak czy inaczej pragnął, aby papieżowi doniesiono, że angielski monarcha nigdy już nie odwiedzi komnaty swej małżonki. Argumentacja Wolsey a posuwała się znacznie dalej. Kardy nał sugerował, jakoby Katarzy na nie potrafiła poradzić sobie bez monarchy. Lubieżne pragnienie, najniebezpieczniejsza

i najbardziej przerażająca z kobiecy ch cech, przejęło nad nią kontrolę i ją zdradziło. Dlatego tak bardzo pragnęła zatrzy mać Henry ka. Według Wolsey a taka postawa by ła niemoralna i haniebna. Chęć oddawania się cielesnej przy jemności z bratem by łego męża została wkrótce uznana za grzech śmiertelny. Żałował teraz, iż kiedy kolwiek zauważy ł „doskonałość” i „cnotę” w kobiecie mającej tak „bezbożne cele” – zwłaszcza gdy zaprzeczy ła utrzy my waniu kontaktów seksualny ch z pierwszy m małżonkiem, podczas gdy on, Wolsey, wiedział, że posłańcy Ferdy nanda wy słali do Hiszpanii zakrwawione prześcieradła z nocy poślubnej. Krótko mówiąc, Katarzy na by ła winna, ponieważ „nie czy niła niczego oprócz ogłaszania swego zmy słowego przy wiązania”. „Zarówno prawo boskie, jak i ludzkie [...] słusznie potępiło” 3 jej pragnienia. Wolsey by ł zdesperowany. Królowa wcale nie chorowała. Do Hiszpanii nie wy słano żadny ch zakrwawiony ch prześcieradeł. Kobieta nie broniła również swego małżeństwa z powodu pożądania seksualnego czy też zwy kłej rozpaczy. Potrafiła kontrolować pragnienie, jakie czuła wobec wspaniałego ciała swego męża. Wkrótce została zresztą oskarżona o niespełnianie małżeńskich obowiązków (chociaż pojawią się również my lące doniesienia, jakoby władca ponownie pukał do drzwi jej alkowy ) 4. Kardy nał jednak walczy ł o swoją przy szłość. W brutalny sposób uświadomiono mu, iż w kwestii rozwodu nie by ło już odwrotu i musiał wy korzy stać przeciw królowej wszy stkie możliwe argumenty, zarówno te racjonalne, jak i urojone. Miał świadomość – w przeciwieństwie do Henry ka – że zy skanie papieskiego poparcia będzie trudne, jeśli w ogóle możliwe. Zaczął sobie również uzmy sławiać, że jeśli nie spełni wy magań swego pana, wrogowie zniszczą go do cna. Wolsey zrozumiał to wszy stko we wrześniu 1527 roku, po powrocie z podróży do Francji. Podczas jego nieobecności władca wy słał do Rzy mu swoich ambasadorów, nie konsultując tego posunięcia z kardy nałem. Podobny krok by łby nie do pomy ślenia na jakimkolwiek etapie przez większą część poprzedniej dekady, jednakże tego lata w Beaulieu oraz w inny ch miejscowościach Henry k miał sty czność z ludźmi z otoczenia Anny Boley n. Oddelegowanie ambasadorów by ło oczy wisty m dowodem, że Wolsey zaczął tracić władzę. Duchowny bezzwłocznie napisał z Francji pojednawczy, przy milny list. „Nigdy żaden kochanek nie patrzy ł na swą lady z większą miłością i pragnieniem, niż ja spoglądam na waszą najszlachetniejszą i najwspanialszą osobę”, napisał do swego pana 5. Niestety, uży ł niefortunnego porównania. Król, zauroczony Anną Boley n, by ł aż nadto świadom, jak sfrustrowany kochanek może płonąć z pożądania. Największe upokorzenie nastąpiło po powrocie Wolsey a do Dover. Kardy nał spodziewał się ciepłego przy jęcia i wy stawnej uczty – na której obecni by liby oczy wiście inni ary stokraci i by ć może sam władca. Zamiast tego musiał udać się do króla do Richmond. Dotarłszy tam, naty chmiast wy słał do Henry ka swego sługę z zapy taniem, kiedy i gdzie mogą się spotkać. Mendoza zauważy ł, iż zgodnie ze zwy czajem „gdy ty lko legat [Wolsey ] miał do przekazania Jego

Wy sokości informacje związane ze sprawami królestwa, monarcha zapraszał go do pry watnej sali”. Ty m razem jednak, kiedy przy by ł posłaniec, władca spędzał akurat czas z Anną Boley n. „Nim Jego Wy sokość zdąży ł co*kolwiek odpowiedzieć”, relacjonował Mendoza, „[Anna] wy krzy knęła: » A gdzież indziej miałby przy jechać kardy nał? Powiedzcież mu, aby przy by ł tam, gdzie przeby wa król« ” 6. By ł to doniosły moment: wspaniały kardy nał został przy wołany przez kochankę swojego władcy. Katarzy na nigdy nie by ła tak despoty czna. Wolsey, nie mając wy boru, musiał przy chy lić się do polecenia. „Mimo ogromnego oburzenia”, zauważy ł Mendoza, „[Wolsey ] ukry ł swój żal”. By ł to wy mowny znak, że u władzy następowały zmiany. Przenikliwy ambasador wy snuł dwa wnioski: po pierwsze – nowa miłość króla „zdaje się nie przepadać za kardy nałem” 7, po drugie – takie traktowanie by ło „oznaką niezadowolenia monarchy ”. Żona władcy z pewnością dowiedziała się o cały m zdarzeniu, co mogło ty lko zwiększy ć jej niepokój. Według pogłosek Wolsey poszukiwał dla Henry ka francuskiej żony. Z całą pewnością obawiał się, że jeśli Anna Boley n zostałaby królową, miałby kłopoty, nawet jeśli zdołałby uzy skać zgodę na rozwód. Wrogowie stali się jego sojusznikami. Kardy nał nie znajdował innego rozwiązania. Anna Boley n, równie zdeterminowana co Katarzy na, by ła już wtedy potajemnie zaręczona z królem. Historię „czy stego szaleństwa” władcy na jej punkcie można odnaleźć w szeregu niezwy kły ch listów miłosny ch, które w nieznany sposób zachowały się w waty kańskim archiwum. Siedemnaście listów nie zostało niestety opatrzony ch dokładny mi datami, lecz ich powstanie należy najpewniej datować na okres między 1526 a 1528 rokiem. Na początku kobieta jeszcze odrzuca awanse monarchy, w końcu jednak zgadza się zostać jego żoną. W pierwszy ch listach król przekomarza się z wy branką. Posy łając ukochanej zająca, którego ubił poprzedniego wieczoru, wy znaje: „wolałby m, aby ście by ły tutaj zamiast swego brata”. W ten sposób Henry k, postępując w my śl zasad dworskiej miłości, deklarował, że pragnie czegoś więcej. Na początkowy m etapie prawdopodobnie łaknął ty lko inty mny ch kontaktów. Anna początkowo odmówiła, po czy m zaczęła wy sy łać sprzeczne sy gnały. „Jestem w ogromnej rozpaczy [pisał Henry k], nie wiedząc, jak je rozumieć, czy na moją niekorzy ść, jak to kilka razy pokazałaś, o pani, czy na mój poży tek”, skarży ł się. „Jeśli zadowoli was pozy cja wiernej królewskiej kochanki i przy jaciółki oraz oddanie mi swego ciała i duszy [...] obiecuję, że nie ty lko zy skacie reputację, ale także będziecie moją jedy ną nałożnicą, a ja wy rzucę ze swy ch my śli i uczuć wszy stkie inne” 8. Chociaż pragnął jej ciała i duszy, nie zaproponował małżeństwa. Henry k wy wierał na Annę zby t dużą presję. By ć może w swej nadmiernej nachalności usiłował zaprowadzić ją do swego łoża w nieudolny sposób i oczekiwał na to przy zwolenia. Jednak córkę Tomasza Boley na cechował ogromny upór. W odpowiedzi Anna pisała, iż by ła pewna, że

Henry k „wy powiedział te słowa w żartach, by [ją] sprawdzić, nie chcąc skalać się grzechem, albowiem dla [niej] jest to niegodziwość, która sprowadziłaby [na nią] nienawiść Boga i dobrej królowej” 9. W ty m samy m liście kobieta informowała, że wciąż by ła dziewicą – ży jącą nadzieją na znalezienie męża, któremu mogłaby podarować „swą niewinność”. Nie powinna też przeciwstawiać się Katarzy nie, będącej wszak jej panią, dodała. Z punktu widzenia królowej nie by ł ważny fakt, czy Anna Boley n walecznie odrzucała nachalne zaloty króla, czy też snuła intry gę, by osiągnąć jeszcze wspanialsze korzy ści. Najistotniejsza by ła ekscy tacja Henry ka, która wy wołała w nim niekontrolowaną, szaloną namiętność. „Pragnę [wieczoru] spędzonego w ramionach mej ukochanej, całując jej [piersi]”, zakończy ł jeden z listów król. By ć może na to Anna dała mu przy zwolenie, lecz najpewniej na nic innego. Jakkolwiek by nie by ło, Henry k pragnął dostać wszy stko. Skoro małżeństwo stanowiło jedy ną drogę, niechaj będzie i tak. A jeśli Anna powiłaby mu sy na, sprawy przy brały by jeszcze korzy stniejszy obrót. W ten sposób mąż Katarzy ny zaręczy ł się w tajemnicy z inną kobietą. Czy oznacza to, że Anna tak dalece zmanipulowała Henry ka, że po osiemnastu latach zostawił swą żonę? Czy może to on podjął tę decy zję, otwierając drzwi dla ambitnej kobiety ? Nie sposób odpowiedzieć na to py tanie z absolutną pewnością. Dowody w tej kwestii nie są jednoznaczne, a uczeni nie potrafią dojść do porozumienia. By ć może chęć porzucenia królowej i ponownego ożenku mogły rozwijać się równocześnie, a jedno pragnienie ty lko wzmagało drugie. Bądź co bądź, obie te sprawy połączy ły się ze sobą tak niespodziewanie – nie ty lko w głowie króla – że pod koniec lata 1527 roku stały się niemal jednością. Katarzy na obudziła się nagle w nowej, niepokojącej rzeczy wistości, która zaskoczy ła również samego Wolsey a, gdy we wrześniu zszedł z pokładu w Dover. Co ważniejsze, król – potrzebujący czasem utwierdzenia się w swy ch przekonaniach – znalazł kolejną kobietę o silny m charakterze, by trwała u jego boku. Gdy już raz zobowiązał się do przeprowadzenia rozwodu, ona zrobiła wszy stko, by osiągnąć swój cel. Królowa Katarzy na trafiła na godną przeciwniczkę. Henry k spoglądał w przy szłość z opty mizmem. Ży wił przekonanie, że papież uzna logikę jego argumentów i naty chmiast anuluje małżeństwo. Z pewnością tak właśnie poinformował Annę, oświadczając się jej. Nie brał pod uwagę ani uporu Katarzy ny, ani jej umiejętności zebrania sił do przeprowadzenia kontrataku. Wojna, którą król spodziewał się wy grać w ciągu kilku miesięcy, miała trwać sześć lat. Jego zwy cięstwo – jeśli można tak je nazwać – wy magało przedsięwzięcia drasty czny ch środków, które zmieniły bieg dziejów Anglii.

1 Burnet, History of the Reformation, t. 4, 55. L&P, 4, 3644. 2 L&P, 4, 4977. 3 Fiddes, Collections, 171–72.

4 Poco*ck, Records, 1, 212. L&P, 4, 2096. 5 Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 109. 6 CSP Hiszpania, 3–2, 224. L&P, 4, cccx–xi. 7 Tamże. 8 Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 84–85. L&P, 4, 3218. 9 Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 85, cy tat z: British Library Sloane MS 2495, f3.

33 Z MATKĄ – NIGDY Anglia i Rzym Lata 1527–1528

S

ir George Throckmorton by ł szczery. Zaniepokojony pomy słem ponownego ożenku króla, nie omieszkał go o ty m poinformować. Problemem nie by ło jednak porzucenie Katarzy ny, lecz poślubienie Anny Boley n. Doszły go słuchy, jakoby Henry k sy piał ze wszy stkimi kobietami z rodu Boley n, i postanowił spy tać o to swego pana bez ogródek – choć w ty powy dla siebie, niezdarny sposób: „mawia się, że mieliście kontakty zarówno z matką, jak i córką”, a powiedziawszy to, usły szał opry skliwą, odkry wczą odpowiedź: „Z matką – nigdy ” 1. Throckmorton poruszy ł kolejny poważny problem doty czący planów zamiany Katarzy ny na Annę. Henry k nie romansował z jej matką, ale miał za sobą inty mne relacje z siostrą Anny, Marią. Throckmorton niepokoił się, iż „na dłuższą metę sumienie [króla] będzie jeszcze mocniej cierpieć” po ślubie z Anną Boley n. Według Leviticua, grzechem by ło poślubienie żony brata. A jeśli taką samą niegodziwością by ł ożenek z siostrą by łej kochanki? De facto, w obu przy padkach doszło przecież do cielesnego kontaktu. W związku z ty m pozamałżeński seks by ł równie istotny jak małżeński, co oznaczało, że Anna by ła „spowinowacona” z Henry kiem. Królewscy ambasadorowie w Rzy mie otrzy mali więc podwójne zadanie: mieli nie ty lko doprowadzić do anulowania ślubu z Katarzy ną, lecz zarazem oczy ścić drogę dla jej ry walki. Wy magana by ła papieska dy spensa na poślubienie Anny, mimo uprzednich stosunków seksualny ch utrzy my wany ch z jej siostrą. Sugerowano, że dokument powinien zezwolić mu na małżeństwo z kobietą, która może „by ć z nim połączona [...] pierwszy m stopniem spowinowacenia, powstały m w wy niku legalnego lub nielegalnego stosunku” 2. Z jednej strony przekony wano papieża, że Katarzy na nie powinna przed laty otrzy mać dy spensy na poślubienie brata swego by łego męża; z drugiej zaś – proszono go o kolejną, zgodnie z którą Henry k będzie mógł ożenić się z siostrą by łej kochanki.

Król by ł przekonany o swej racji i wy chodził z założenia, że w końcu każdy będzie musiał się z nim zgodzić w rzeczonej kwestii. Argumentacja władcy została najlepiej podsumowana przez Wolsey a, gdy w luty m 1528 roku kardy nał wy stąpił zarówno o dy spensę dla króla na poślubienie Anny, jak i o pozwolenie dla siebie, aby – najlepiej samodzielnie, ale jeśli nie, to w towarzy stwie innego kardy nała – mógł wy słuchać sprawy rozwodowej w Londy nie. Angielscy dy plomaci, którzy udali się do Rzy mu, mieli przekonać papieża, iż król nie działał z powodu „próżnego uczucia czy niewłaściwej miłości do kobiety o niedoskonały ch cechach”, lecz z uwagi na swe szlachetne sumienie, znajdujące się w stanie zagrożenia. „Pragnienie monarchy opiera się na sprawiedliwości i nie wy pły wa z żadnej urazy lub niezadowolenia z królowej, szanowanej i kochanej przez Jego Wy sokość, któren będzie ją miłował i traktował jak siostrę, z dobrocią wszelkiego rodzaju”. Katarzy na by ła przecież „pamiątką po jego najukochańszy m bracie”. Jednak i Annie Boley n nie brakowało przy miotów. „Z drugiej strony godne uznania, wspaniałe i cnotliwe (cechy ) wspomnianej już niewiasty [Anny Boley n], czy stość jej ży cia, dziewictwo, dziewczęca i kobieca niewinność, powaga, cnotliwość, łagodność, pokora, mądrość, prawdziwie ary stokraty czne pochodzenie i wy soka pozy cja, wy kształcenie we wszy stkich dobry ch i chwalebny ch dziedzinach, oczy wista zdolność do wy dawania na świat dzieci [...] stanowią powody, które czy nią pragnienie króla zasadny m” 3. Wolsey nie podzielał przekonania Henry ka. By ł świadom zarówno słabości jego argumentacji, jak i władzy siostrzeńca Katarzy ny nad papieżem. Jego próby perswazji by ły zatem nie ty lko ograniczone do opisy wania królowej jako chorej, oszalałej na punkcie cielesności, samolubnej kobiety. Ostrzegał również Ojca Świętego, że jeśli pokrzy żuje plany angielskiego władcy, ten może odwrócić się od Kościoła katolickiego. Herezja Lutra zatoczy coraz szersze kręgi, dodał, i zagrożone będzie ży cie samego Wolsey a 4. W między czasie Katarzy na bory kała się z inny mi problemami. Henry k nie ty lko pragnął poślubić Annę Boley n, lecz także mieć ją jak najbliżej siebie do czasu uzy skania pozwolenia na rozwód. W efekcie zdarzało się, że ży li we trójkę – jeśli nie pod jedny m dachem, to przy najmniej w ty m samy m kompleksie mieszkalny m w królewskich pałacach, porozmieszczany ch wokół Londy nu. W ten oto sposób w maju 1528 roku Anna otrzy mała swe własne pokoje w przepięknej Tilty ard Gallery w Greenwich. Została tutaj umieszczona w celu ochrony jej przed ospą, jako że choroba ta zaczęła szerzy ć się pośród dam dworu. Król wy słał też do niej ambasadora, który niedawno powrócił z Rzy mu, by przekazał jej najnowsze wieści. Katarzy na dzielnie znosiła wszy stko w nadziei, że mąż znuży się Anną lub pojmie, iż nazwisko Boley n mogło stać się jedy nie kolejną pozy cją na liście królewskich kochanek. Królowa nie poddawała się nawet wtedy, gdy pojawiało się coraz więcej dowodów na rozwój sy tuacji w przeciwny m kierunku. Ży cie Katarzy ny nabrało specy ficznej dwoistości. Nie brakowało chwil

względnego spokoju, gdy Anny nie by ło na dworze, ale zarazem momentów dziwnej i przy puszczalnie bolesnej nienaturalności, kiedy ry walka na nim przeby wała. Jeszcze większy chaos wprowadzał fakt, że ona i Henry k wciąż czuli się zobowiązani do publicznego zachowy wania się tak, jak gdy by nie wy darzy ło się nic niestosownego. Gdy w 1528 roku w okolicach Londy nu ponownie wy buchła epidemia angielskich potów, król i królowa razem uciekli ze stolicy. Doszło do paniki, a notariusze mieli ręce pełne roboty, jako że wszy scy pragnęli spisy wać swe testamenty. Anna Boley n udała się do domu ojca w Hever, gdzie wprawdzie nie ustrzegła się przed chorobą, ale udało jej się przeży ć. Władca posłał do niej lekarza, pisząc, iż z największą radością oddałby swe własne zdrowie, by ją wy leczy ć, poza ty m obawiał się, że „będzie jeszcze dłużej dręczony przez wroga – [jej] nieobecność” 5. Poty nie zabiły wprawdzie ry walki Katarzy ny, ale podarowały królowej namiastkę normalności. Nie pierwszy raz uciekali przed epidemią. Także i ty m razem liczebność dworu mocno ograniczono, aby uniknąć zarażenia. Każdego ranka władca uczestniczy ł z żoną we mszy. „Codziennie, gdy ty lko wracał od królowej, py tał, czy mam jakieś wieści od Waszej Wy sokości”, napisał Sir Thomas Heneage do Wolsey a, kiedy ten wy jechał do swego nowego okazałego pałacu w Hampton Court6. Co ty dzień Henry k zaży wał pigułki Rasisa na przeczy szczenie i polecał słodki proszek manus christi („dłoń Chry stusa”), który rzekomo zwalczał chorobę. Oboje z Katarzy ną każdego dnia przy stępowali do sakramentu pokuty, na wy padek zarażenia się chorobą 7. Jednak pod koniec lata Anna Boley n wróciła. „Król jest tak zakochany, iż ty lko Bóg może pomóc mu wy dostać się z tej matni”, skomentował francuski ambasador 8. Sądowa strategia królowej by ła jasna od samego początku. Sprawa miała zostać rozpatrzona w Rzy mie. W Anglii kobieta nie mogła spodziewać się sprawiedliwego procesu, jako że sędziowie z pewnością przy chy liliby się do woli monarchy – zwłaszcza jeśli jedny m z nich by łby kardy nał Wolsey – prawa ręka Henry ka. W takim przy padku Katarzy na planowała odmówić stawienia się przed sądem. W między czasie chciała sprowadzić prawników z Hiszpanii i Flandrii, albowiem angielskich adwokatów nie sposób by ło obdarzy ć zaufaniem. Czuła się samotna i bezbronna. Nie miała bezpośredniego kontaktu z ambasadorem cesarza w Rzy mie, zatem wieści o postępach swej sprawy otrzy my wała jedy nie z drugiej ręki, przez Mendozę, a do tego ze znaczny m opóźnieniem. Niektórzy z jej własny ch doradców działali przeciw niej, podczas gdy część zwolenników ją porzuciło – skuszeni korzy ściami zapewniony mi przez króla lub w obawie o swoje dworskie kariery. Ku ogromnemu rozgory czeniu Katarzy ny papież Klemens zgodził się, by Wolsey wy słuchał sprawy w Londy nie, ale ty lko w towarzy stwie drugiego kardy nała, oddelegowanego z Rzy mu Lorenza Campeggia. By ło to lepsze rozwiązanie niż zdanie się na samego Wolsey a lub jego angielskich biskupów, ale gdy we wrześniu 1528 roku połamany artrety zmem i zrzędliwy

Campeggio rozpoczął swą podróż do Anglii, królowa spanikowała. By ła pewna, że papież nakazał mu ustąpić Henry kowi we wszy stkim, w czy m sobie zaży czy, i przekazała Mendozie, jakoby papież został oszukany, jeśli powiedziano mu, że nie ty lko Anglicy wspierali rozwód, lecz także ona sama i jej siostrzeniec 9. Wszy scy by li pewni, że zbliżający się przy jazd Campeggia oznaczało sfinalizowanie całej sprawy. Henry k i Anna Boley n ży wili przekonanie, że ich narzeczeństwo wkrótce przeobrazi się w małżeństwo. Katarzy na niemal szalała z niepokoju. Po raz kolejny poczuła, że jest cudzoziemką, porzuconą i pozbawioną przy jaciół w obcy m kraju. Wciąż jednak by ła królową Anglii i oznajmiła Mendozie, że pozostało jej zaufanie do Boga, siostrzeńca Karola i grupy ludzi niezadowolony ch ze sposobu, w jaki ją traktowano – mieszkańców Anglii10.

1 L&P, 12–2, 952. 2 Kelly, Matrimonial Trials, 42–43, 47. 3 L&P, 4, cccxxxviii i 3913n. 4 L&P, 4, 2113, 2120, 3912. 5 Henry VIII, Love Letters, 22. 6 L&P, 4, ccclxxvi i 4486n. 7 L&P, 4, 4409, 4429, 4542. Woolgar, Senses, 265. 8 L&P, 4, 4649. 9 CSP Hiszpania, 3–2, 562. 10 CSP Hiszpania, 3–2, 550.

34 BÓG I MÓJ SIOSTRZENIEC Bath Place, Londyn 26 października 1528 roku

O

wego chłodnego, październikowego poranka Katarzy na wsiadła na barkę. Łódź z dwoma tuzinami wioślarzy sunęła Tamizą, mijając okazałe budy nki Westminsteru. 26 października 1528 roku o dziewiątej rano zacumowano przy najbliższy m pomoście przy Bath Place. To właśnie tutaj poiry towany i złamany cierpieniem kardy nał Lorenzo Campeggio leżał w łożu, odpoczy wając – gdy ty lko mógł – po nagły m, ostry m i rozdzierający m ataku bólu, przy pominający m rozgrzane igły wbijane w jego kolano. Tego ranka włoski duchowny miał dodatkowe powody do rozdrażnienia. Nie ty lko dręczy ł go fizy czny ból, lecz także zbudzono go już o świcie. Drugi legat, Wolsey, przy by ł, by przekazać mu kolejne informacje na temat problematy cznej sprawy, której mieli wspólnie wy słuchać. Angielski kardy nał przy bliży ł mu ostatnie spotkanie Henry ka i jego żony. Katarzy nę poinformowano wówczas, iż jedy ny m hiszpańskim doradcą, mogący m wspomagać ją swy m doświadczeniem, by ł jej przy jaciel – Juan Luis Vives. Służy ć radą królowej mogli również angielscy biskupi, łącznie z Johnem Fisherem i Williamem Warhamem, arcy biskupem Canterbury. Następnie Wolsey oznajmił, że Katarzy na by ła już w drodze do nich. Chciała się wy spowiadać 1. Jeśli kobieta miała zamiar zawierzy ć swe sprawy Bogu, to Campeggio – mający bezpośredni kontakt z najbardziej zaufany mi doradcami papieża – by ł jedną z najbliższy ch mu osób, z który mi wolno jej by ło przeby wać. Mieli za sobą już jedno nieprzy jemne spotkanie sprzed dziesięciu dni, gdy dopiero co przy by ły Campeggio poszedł spotkać się z nią w towarzy stwie drugiego legata. Ku swemu przerażeniu królowa odkry ła wówczas, że w opinii obu mężczy zn problem można łatwo rozwiązać, gdy by złoży ła śluby wiecznej czy stości, została zakonnicą i przeniosła się do klasztoru. Takie rozwiązanie saty sfakcjonowałoby Henry ka, lecz ty lko wtedy, jeśli pozwalałoby

mu na ponowny ożenek. Co więcej, szy bko zniknąłby również kłopot dla papieża, przerażonego, że znalazł się w pułapce w samy m środku zaciętego sporu między królem Anglii a cesarzem Karolem. Campeggio oznajmił Katarzy nie, że Ojciec Święty „radził jej, raczej poddając to pod rozwagę niż naciskając na proces, aby sama z siebie obrała inną drogę, która przy niosłaby zaspokojenie potrzeb ogółu, a jej samej – wspaniałe korzy ści” 2. Chy trze nie dodał nic więcej, unikając wzmianki o zakonnicach czy klasztorach i czekał odpowiedzi. Jednak królowa po raz kolejny wy przedziła przeciwnika i znów udało jej się ustalić, co działo się za zamknięty mi drzwiami. „Sły szała, że chcieliśmy namówić ją do wstąpienia [do klasztoru]” 3. Campeggio napisał do Rzy mu, informując o rozmowie z Katarzy ną. Królowa oznajmiła mu bez ogródek, iż „wierząc w szczerość własnego sumienia, postanowiła umrzeć w wierze i posłuszeństwie wobec Boga oraz Jego Świętego Kościoła”. Wówczas rzy mski kardy nał próbował uży ć siły perswazji. By łoby najlepiej, gdy by Katarzy na po prostu wy cofała się z honorem. Henry k powiedział mu, że nie sy piał z żoną od dwóch lat. Z całą pewnością królowa powinna „ustąpić jego niezadowoleniu, niż czekać na niewiadomy wy rok w jej sprawie. Włoch ostrzegł, że jeśli on i Wolsey staną przeciw niej, jej reputacja będzie utracona na zawsze, wy buchnie skandal, a wiano przepadnie. „Z drugiej strony, gdy by zechciała się dostosować, zachowałaby posag, opiekę nad księżniczką [Marią], pozy cję i wszy stko, czego ty lko by zażądała, i nie uraziłoby to ani Boga, ani jej sumienia”, relacjonował. „Za przy kład podałem królową Francji, która uczy niła to samo i wciąż jest szanowana przez Boga i [francuskie] królestwo” 4. Nie zdąży ł jednak powiedzieć nic więcej. „[Królowa] zakończy ła rozmowę”, napisał, „mówiąc, że by ła tutaj samotną i obcą kobietą, pozbawioną przy jaciela czy doradcy i miała zamiar prosić króla o wy znaczenie osoby, która mogłaby jej radzić podczas spotkania z nami”. Upór Katarzy ny i determinacja Henry ka zaczy nały go niepokoić. Kiedy kilka dni wcześniej król osobiście odwiedził Campeggia, wy buchowy i podekscy towany, zażądał naty chmiastowej decy zji sądu. „Wy obraźcie sobie mój stan, gdy poza niedy spozy cją ciała cierpię z powodu ciągłego wzburzenia”, donosił5. Papieski wy słannik nie wiedział, że przed kilkoma dniami Henry k i Katarzy na pokłócili się, a kontrolowany impas między nimi zaczął zanikać właśnie dzięki obecności Campeggia w Londy nie. Król próbował zastraszy ć żonę, twierdząc, jakoby włoski kardy nał otrzy mał wy raźne instrukcje unieważnienia ich małżeństwa. Według niego papież by ł rozwścieczony na cesarza za oblężenie Rzy mu i chciał ją ukarać, mszcząc się ty m samy m na jej siostrzeńcu. Dodał, że zwracając się o pomoc do Karola i angażując go w rzeczony spór, królowa wy kopała dla siebie grób. Powinna zatem jak najszy bciej wstąpić do klasztoru, albo on – Henry k – zmusi ją do tego. „Jakim prawem papież mógł potępić mnie bez rozprawy ?”, zapłakała. „Wiem doskonale,

że jeśli sędziowie będą bezstronni i zostanę wy słuchana, wy gram tę sprawę, ponieważ żaden sędzia nie znajdzie takiej niesprawiedliwości, by mnie obwinić” 6. Dzięki temu spotkaniu oraz angielskim biskupom, przy sy łany m w celu nakłonienia jej do wstąpienia do klasztoru, kobieta ty lko zwiększy ła swój upór. By ła teraz gotowa na udzielenie odpowiedzi włoskiemu kardy nałowi. Nalegała, aby rozmowa została objęta tajemnicą spowiedzi. Przebieg spotkania miał zostać zachowany w sekrecie przed Wolsey em, królem i niemal wszy stkimi inny mi osobami. Katarzy na wy raźnie uchy liła obowiązek dotrzy mania tajemnicy wobec papieża – tak naprawdę jej słowa by ły skierowane właśnie do niego. „Jej przemowa obejmowała okres od przy jazdu do Anglii aż do chwili obecnej”, napisał później Campeggio. „Najpierw przy rzekła na swe sumienie, że od dnia jej małżeństwa z księciem Arturem 14 listopada aż do jego śmierci 2 kwietnia nie spała z nim w jedny m łożu więcej niż przez siedem nocy oraz że by ła tak niewinna i nienaruszona jak w chwili, w której opuściła łono swej matki. Potem, gdy wezwałem ją do zadania sobie trudu i pozby cia się ty ch wszy stkich problemów […], przedstawiając jej wszelkie argumenty, jakie mogły by do niej przemówić, zapewniła mnie, że nigdy się na to nie zgodzi, że postanowiła ży ć i umrzeć w stanie małżeńskim, do jakiego powołał ją Bóg, oraz że nie zmieni swej decy zji” 7. Campeggio mógł by ć zaskoczony kolejny mi zdaniami wy powiedziany mi przez zwy kle skromną i wesołą Katarzy nę. Mogli rozry wać ją „na strzępy ”, rzekła, a ona i tak będzie trwać przy swy m stanowisku. Gdy by później została przy wrócona do ży cia, wolałaby umrzeć raz jeszcze, niż zmienić zdanie. Nie by ły to czcze pogróżki. Królowa by ła przy gotowana na ewentualną śmierć za swe poglądy i w imię swego honoru. Słowa te miały by ć przestrogą dla papieża, że kobieta by ła w stanie podnieść stawkę bardzo wy soko. Katarzy na de facto pragnęła, aby Klemens VII nakłonił Henry ka do cofnięcia czasu, zaakceptowania swego małżeństwa i postępowania tak, jakby nic się nie wy darzy ło. W jej słowach skry wała się obietnica niewielkiej nagrody – jeśli król złoży łby broń, ona wpły nęłaby na swego siostrzeńca cesarza, by „zawarł powszechny pokój”. Mendozie oznajmiła, że Bóg by ł jedną z jej trzech największy ch nadziei – wraz z cesarzem Karolem i Anglikami. Zdawało się jednak, iż Pan, którego rozkazy wy kony wał Campeggio, nie do końca by ł po jej stronie. Na ratunek przy by ł jednak nieoczekiwanie siostrzeniec kobiety – czy też raczej biedny, sponiewierany ambasador marrano, de Puebla, który zza grobu udowodnił swą lojalność. W dokumentach de Puebli, przechowy wany ch przez jego sy nów, znaleziono kluczowy – i nieznany wcześniej – dokument. By ły to papieskie instrukcje z czasów początku małżeństwa Katarzy ny i Henry ka, wzmacniające ory ginalną bullę papieską umożliwiającą im zawarcie związku. Dokument ten cechował nieco mniej formalny charakter, jednakże by ł prawomocny. Nie

wiedziała o nim nawet królowa. Brewe zostało opatrzone tą samą datą co bulla umożliwiająca infantce poślubienie brata swego zmarłego męża. Najwy raźniej zostało ono wy słane przez papieża do królowej Izabeli, leżącej już na łożu śmierci, aby mogła umrzeć ze świadomością, że przy szłość jej córki by ła zabezpieczona. Sy nowie de Puebli przekazali brewe cesarzowi Karolowi pod koniec 1527 roku. Katarzy na wiedziała o nim przy najmniej od maja 1528 roku. Po przy gotowaniu notarialnie poświadczonej kopii pisma, pokazała je niczego niepodejrzewającemu i rozwścieczonemu władcy pod koniec 1528 roku. Dokument królowej zmienił wszy stko. Znajdowały się w nim bowiem dodatkowe usprawiedliwienia dla małżeństwa z Henry kiem, tak solidne, że wy stąpienie przeciw nim by ło prakty cznie niemożliwe. Zaistniała więc groźba przerwania sprawy rozwodowej. „Brewe potwierdza, że królowa ma całkowitą rację” 8, relacjonował podekscy towany Mendoza. Proces w sądzie jeszcze się nawet nie zaczął, a już – ku ogromnemu rozdrażnieniu władcy – Katarzy na zadała niemal śmiertelny cios.

1 L&P, 4, 4875. 2 Theiner, Vetera Monumenta Hibernorum, 572–74. L&P, 4, 4858. 3 Tamże. 4 Theiner, Vetera Monumenta Hibernorum, 573–74, L&P, 4, ccccxiv i przy pis 4858. 5 Tamże. 6 CSP Hiszpania, 3–2, 586. 7 Theiner, Vetera Monumenta Hibernorum, 574. L&P, 4, ccccxvi. 8 National Achives, PRO 31/18/2/1, ff 377. CSP Hiszpania, 3–2, 592.

35 LUDZIE KRÓLOWEJ Bridewell, Londyn Listopad 1528 roku

K

atarzy na kroczy ła długą, podwy ższoną galerią, łączącą nową królewską rezy dencję w Bridewell, na południe od Fleet Street, z sąsiednim klasztorem Dominikanów, Blackfriars. Droga unosiła się nad cuchnącą, przy pominającą wręcz ścieki rzekę Fleet, po czy m wchodziła na mury miasta, rozciągając się na ponad siedemdziesiąt metrów. Mieszkańcy Londy nu wiedzieli, że na ty m odcinku można by ło dojrzeć króla lub królową, ponieważ – co niespoty kane – niedawno wy kończony, wzniesiony z cegieł pałac w Bridewell nie miał własnej kaplicy, w której para królewska mogłaby uczestniczy ć w obrzędach. Katarzy na szła przejściem tak, jak czy niła to niemal codziennie, kierując się ku kaplicy braci dominikanów, noszący ch zwy czajowe czarne okry cia zarzucone na białe habity. Tłumy londy ńczy ków spoglądały w górę na idącą nad nimi królową. Nagle protokół i decorum zostały złamane. Lud zaczął wy krzy kiwać słowa poparcia, wy rażając pragnienie, aby Katarzy na wy grała swoją sprawę 1. Henry k by ł zbulwersowany – przecież by li to jego poddani. Powinni wspierać swego władcę. Niezwłocznie wy dał rozkazy zabraniające komukolwiek zbliżania się do galerii. By ł wściekły przede wszy stkim na Katarzy nę, która jego zdaniem świadomie „pokazała się publicznie” 2. Podejrzewał ją o próbę pozy skania poparcia poddany ch i podburzenia ich przeciw niemu. Choć wciąż cieszy ł się popularnością, wiedział, że nadchodziły ciężkie czasy. Bezdeszczowe lata, zimowe przy mrozki, choroby by dła i podupadający handel z cesarstwem Karola V przy czy niły się do powstania atmosfery sprzy jającej wy buchowi społecznego niezadowolenia. Dodatkowo ciąży ł mu nowy sojusz z Francją, przez który – jak twierdzono – obumierał handel3. By ć może społeczna opozy cja wobec „rozwodu” nie by ła tak silna, jak opisy wał to Mendoza, jednak fala rozgory czenia pośród ludzi narastała. Znacznie łatwiej i bezpieczniej by ło winić za

wszy stko kardy nała niż prawdziwego sprawcę fermentu – wciąż uwielbianego króla. Pierwszy m z intelektualistów, który przeszedł na stronę Henry ka i wsparł go w kwestii rozwodu, by ł Robert Wakefield. Przy znał, że podjął ry zy ko. „Jeśli ludzie dowiedzą się, iż ja, który zacząłem bronić sprawy królowej [...], będę teraz opowiadać się przeciw niej, z pewnością ukamienują mnie lub rzucą tak wielkie oszczerstwa i pomówienia, że po ty siąckroć wolałby m umrzeć” 4, powiedział. Nawet w dalekiej Flandrii, jak relacjonował jeden z Anglików, tak zwana wielka sprawa króla została uznana za „wy starczającą, by kamienie poruszy ły się z ulic i zawołały o pomstę za nas” 5. Przy by cie Campeggia wzmogło ogólne niezadowolenie w stolicy. „Pospólstwo, a w szczególności kobiety i ci, którzy wy różniali królową, często rozmawiali, mówiąc, że król pragnie nowej żony dla własnej przy jemności”, relacjonował Hall6. „Ktokolwiek opowiadał się przeciw ich małżeństwu, by ł od razu nienawidzony i potępiany przez zwy kły ch ludzi”. Według Halla to właśnie owe „plotki i czcza gadanina” ponownie doprowadziły do tego, że Henry k usiłował naprawić swą reputację, co jednak przy niosło fatalne skutki. Niczy m polity k, wy znający niepopularne teorie, wierzy ł, że sprawa nie została jeszcze odpowiednio wy jaśniona. Po południu 8 listopada 1528 roku zawezwał Lorda May ora, radny ch Londy nu i ary stokrację, sędziów oraz inny ch dostojników do wielkiej komnaty w Bridewell, po czy m wy jaśnił, że wszy stko to uczy nił pod wpły wem sumienia, które dręczy ło go, „odkąd biskup Francji [Tarbes], niezwy kła osobistość i uczony człowiek, będący wówczas ambasadorem, powiedział swojej radzie niepokojące i dobitne słowa”. Jego największy m marzeniem by ło „zapewnienie sukcesji królestwa, pokoju i porządku poddany m, zrozumienie, co by ło prawe i rozsądne, i bezwzględne przy jęcie ty ch zasad”. Obawiał się jednak, że on i Katarzy na „ży li wspólnie [...] w jawny m grzechu cudzołóstwa” 7. Według będącego świadkiem wy darzeń Halla, król zapowiedział nawet, że będzie zachwy cony, jeśli małżeństwo z królową okaże się prawomocne. „W moim ży ciu nie pojawiła się nigdy kobieta tak wy jątkowa [...] albowiem zapewniam was, iż poza szlachetny m pochodzeniem – jak wszy scy wiecie – jest najbardziej łagodną, pokorną i posłuszną niewiastą”. Monarcha zapewniał z pełną powagą, iż konieczność rozdzielenia się z kobietą, którą dwadzieścia lat temu wziął jako prawowitą małżonkę, przepełniała go wielkim bólem. Według niego miłość ta by ła tak wielka, że „jeśli miałby ponownie się ożenić i jeśli małżeństwo miałoby by ć owocne, z pewnością wy brałby m właśnie ją spośród wszy stkich inny ch niewiast” 8. Jednakże, zgodnie z wieloma relacjami, w rzeczonej przemowie pojawił się także cień groźby. Monarcha dał do zrozumienia, że nie zaakceptuje najmniejszego sprzeciwu wobec jego postanowień, relacjonował francuski ambasador Du Bellay 9. Odtąd sy mpaty zowanie z Katarzy ną wy magało odwagi. Henry k potrafił przekonać samego siebie o swej rzekomo nienagannej moralności, ale nakłonienie poddany ch, by dali temu wiarę, by ło już inną kwestią.

Przemówienie monarchy nie wy padło najlepiej, o czy m zdawał się świadczy ć wy raz twarzy słuchaczy. „Osobliwy by ł to widok”, relacjonował Hall10. „Niektórzy wzdy chali jedy nie, nie wy powiadając ni słowa, inni z kolei wy rażali swój żal, że sumienie tak bardzo niepokoiło króla. Pozostali, stojący po stronie królowej, by li o wiele bardziej zatroskani, że sprawa ta została teraz ujawniona”. Henry k wy jechał z Londy nu, by spotkać się z Anną, Katarzy na zaś została odesłana z powrotem do Greenwich. W stolicy mawiano, że monarcha – zaniepokojony reakcją na swoją przemowę – chciał zjawić się dopiero na rozpoczęcie procesu. Jednakże kilka dni później ukochana namówiła go do powrotu do Londy nu, prawdopodobnie znalazłszy sposób na dodanie mu pewności siebie. Wkrótce dołączy ła do niego, przy puszczalnie by wspierać go w rzeczonej sprawie. Komedia odgry wana dotąd dla Campeggia – w której Anna i Henry k ży li osobno i rzadko się widy wali – zakończy ła się, a Wolsey zauważy ł, że jej „piękne komnaty ” znajdowały się wy jątkowo blisko pokojów monarchy. W październiku Katarzy nie udało się zwieść francuskiego ambasadora do tego stopnia, by napisał, że ona i Henry k wciąż musieli dzielić nie ty lko stół, lecz także łoże: „królowa jest tak radosna, jak w dniach swojego największego triumfu”. „Nawet nie widząc ich razem, można zauważy ć, że z pewnością łączy ich uczucie. Do tej godziny dzielą to samo łoże i ten sam stół” 11. Jednakże już na początku grudnia dy plomata odnotował, że Anna Boley n stała się centrum ży cia dworskiego i główny m powodem oburzenia zwy kły ch oby wateli. „Każdego dnia zabiega się o jej względy bardziej aniżeli w przeszłości o przy chy lność królowej. Wierzę, iż król pragnie krok za krokiem oswajać poddany ch ze swą nową panią, aby po wielkim zamachu stanu nie zapanowała ponura atmosfera. Niezależnie od tego, lud zawsze będzie wrogi wobec niej. Uważam jednak, że poddani uczy niliby więcej, gdy by połączy li swe siły, jednak każdego dnia wszy scy ściśle przestrzegają rozkazów. W mieście rozpoczęto już poszukiwania arkebuzów i kusz, po czy m wszy stkie zabrano, jedy ną bronią zatem, jaka pozostała, jest języ k. Zaprawdę, w ty m kraju wszy scy są stale nadzorowani” 12. Zdolność Katarzy ny do krzy żowania planów Henry ka i zachowy wania przy ty m zewnętrznego spokoju sprawiała, że postępowanie króla stawało się coraz bardziej paranoiczne. Podejrzewał, iż Karol planował posłuchać rady Mendozy i z pomocą królowej podburzy ć Anglików przeciw niemu. Odnalezienie brewe wprawiło go w jeszcze większy szał. Połączenie dobrego nastroju i odważny ch ciosów w postępowaniu żony doprowadziło Henry ka do wściekłości. Doszedł do wniosku, że by ła to swoista gra pod publikę. Ponieważ w jego opinii Katarzy na usiłowała nastawić przeciw niemu mieszkańców Anglii, napisano ostrą naganę, będącą oczy wisty m dowodem, jak dalece Henry k obawiał się dalszy ch działań swojej małżonki. Katarzy na, przedstawiając nowe dokumenty, zadała bolesny cios jego prawnej argumentacji.

Ona również miała ludzi po swej stronie. Król podejrzewał, że teraz mogła planować nawet wszczęcie buntu. W tekście odnotowano, jakoby spiskowcy i „niechętni królowi ludzie” planowali zamordowanie władcy i Wolsey a „dla dobra Jej Wy sokości [Katarzy ny ] lub ze względu na Jej Wy sokość”. Ty m samy m uczy niono ją odpowiedzialną za ewentualne tragedie, jakie dotknęły by króla lub kardy nała” 13. Niniejszy m, królowa została oskarżona o podżeganie do zdrady i królobójstwa – przestępstw karany ch śmiercią. Henry k zasły szał pogłoski, że według członków tajnej rady proces wy woła wojnę, w której poddani wy stąpią przeciw niemu. „Doprowadziło to króla do wściekłości”, relacjonował Mendoza 14. „Uwierzcie mi jednak – jego strach jest większy niż wściekłość, jakkolwiek ogromna by ona nie by ła”. W rzeczony m tekście królową oskarżano o różne wy stępki, wśród nich odmawianie mężowi wstępu do jej łoża. „Jego Królewska Mość traktuje to bardzo poważnie i jeszcze bardziej wątpi z tego powodu, że nie okazujecie Mu wy starczającej miłości ani w łożu, ani poza nim (a przecież jest tak szlachetny m i kochający m księciem), jaką żona winna okazy wać swemu mężowi. Pomijamy to, co działo się między wami w alkowie, jednak Wasza Wy sokość [Katarzy na] wy raźnie nie podporządkowuje się w wy starczający m stopniu”, powiedziano Katarzy nie. Biorąc pod uwagę fakt, że Campeggio został nieco wcześniej poinformowany, iż Henry k nie wchodził w inty mne relacje z Katarzy ną przez minione dwa lata oraz że Wolsey wspominał papieżowi o straszliwej chorobie królowej, sprawa wy glądała poważnie. Jeśli jej pry watna postawa została uznana za nieprawidłową, to publiczne zachowanie określono jako fry wolne czy wręcz prowokacy jne. „Albowiem podczas gdy Jego Wy sokość jest bardzo melancholijny, wy [zdajecie się] zachowy wać całkiem odmiennie”, stwierdzono w dokumencie, według którego by ło to wy raźnie widoczne „na [jej] obliczu, w stroju i we wszy stkich inny ch zachowaniach”. W rzeczy samej, Katarzy na została oskarżona o „zachęcanie inny ch dam i dżentelmenów dworu do tańca, zabawy oraz zgromadzeń mający ch na celu zapewnienie rozry wki”. A według autorów tekstu powinna nakłaniać ich do modlitwy. Najbardziej niewłaściwe by ło jednak jej zachowanie poza dworem. Uważano bowiem, że samy m uśmiechem nakłaniała ludność do protestów. „Wasza Wy sokość zby t często ukazuje się poddany m, radując się ich okrzy kami i chory mi kalumniami. A potakując głową i uśmiechając się [...] Wasza Wy sokość raczej zachęca ich to tego, by czy nili tak nadal, zamiast – co jest obowiązkiem Waszej Wy sokości – karcić ich lub namawiać do odstąpienia od tego”. Wy daje się, że istnieją dwa powody, dla który ch powstała ta skandaliczna lista oskarżeń. Z jednej strony królowa ukry wała sekretne brewe przez kilka ty godni, chociaż „powinna powiadomić o nim Jego Wy sokość”. Z drugiej zaś, Henry k szukał wy mówek do rozstania się z nią jeszcze przed orzeczeniem rozwodu. „Jego Wy sokość nie potrafi przekonać się, że Wasza

Wy sokość kocha go tak jak powinna małżonka, podejrzewa raczej, że Wasza Wy sokość darzy go nienawiścią”. Z tego powodu jego rada orzekła, iż „utrzy my wanie kontaktów z Waszą Wy sokością zarówno w łożu, jak i przy stole, zwłaszcza po rozpoczęciu procesu”, nie by ło dla niego bezpieczne. Zasugerowano, jakoby Katarzy na mogła ulec pokusie i próbować pozbawić go ży cia. Henry k mógł zrezy gnować z jej towarzy stwa, „gdy ż nie ma ani prawa, ani powodu, dla którego człowiek musiałby przeby wać w obecności osób podejrzewany ch o czy hanie na jego ży cie”. Władca lub osoba, która napisała za niego wspomniane słowa, by ła wy jątkowo mściwa. Ostatnie wersy miały osłabić morale królowej i pogrąży ć jej dotąd niezłomnego ducha. Od tej pory „król nie zgadza się na przeby wanie w [jej] obecności lady księżniczki [Marii]”. Córka, będąca w wieku, w który m matka powinna nadzorować jej wy kształcenie, miała by ć trzy mana z dala od niej. „Co powinno by ć dla was bardzo bolesne”, dodali autorzy z niepotrzebną złośliwością. Nawet jeśli rzeczony tekst nigdy nie został doręczony Katarzy nie w powy ższej formie, z pewnością sły szała podobne słowa podczas wizy t członków swej rady – prawdopodobnie wy pełniający ch rozkazy Wolsey a – którzy chcieli wiedzieć, czy rzeczy wiście spiskowała w celu zamordowania męża. Królowa by ła oburzona, sły sząc, że Henry k mógł oskarży ć ją o coś podobnego. Oznajmiła zatem, że jego ży cie ceniła bardziej niż swoje. Dlatego nie miała nawet zamiaru odpowiadać na to py tanie. Następnie doszło do konfrontacji pomiędzy nią a mężem, który twierdził, jakoby stanowiła dla niego niebezpieczeństwo – monarcha obawiał się wprawdzie nie ty le samej królowej, ile służący ch kobiety – zwłaszcza Hiszpanów15. Jeśli król chciał zetrzeć uśmiech z twarzy małżonki, osiągnął swój cel. Publicznie okazy wał królowej uprzejmość, pry watnie uczy nił jej ży cie nieznośny m. Te święta Bożego Narodzenia nie by ły radosne dla Katarzy ny. Gdy wróciła do Greenwich razem z Henry kiem i dworem, gościła tam również Anna Boley n z własną służbą. W nieustanny m ignorowaniu siebie nawzajem obie kobiety zdawały się dojść do impasu. Do Greenwich na wspólne świętowanie przy by li również hrabiowie, książęta i bliscy członków dworu. Przy wdziewano maski i urządzano walki na kopie, turnieje oraz wy stawne bankiety, na który ch jedny m z honorowy ch gości by ł Campeggio. Jednak żona Henry ka nie potrafiła ukry ć smutku. „Królowa by ła tak zmartwiona, że jej oblicze wy glądało jak pozbawione wy razu i nic nie sprawiało jej radości”, oznajmił Hall16. W sty czniu 1529 roku nawet Campeggio nie mógł nie spostrzec, że Anna Boley n coraz częściej pokazy wała się publicznie. „Król bardziej niż kiedy kolwiek trwa w swy m pragnieniu poślubienia lady Anny, obsy puje ją pocałunkami i traktuje wobec wszy stkich tak, jakby by ła mu zaślubiona” 17, zauważy ł. Zaobserwował również, że Henry k i Anna powstrzy my wali się od „wszelkich inny ch zachowań [seksualny ch] „ aż do czasu otrzy mania pozwolenia od Ojca

Świętego, „od którego [Henry k] oczekuje zadośćuczy nienia, by zaspokoić swe pragnienie”. Inny mi słowy, uwolnienie króla od seksualnego i miłosnego napięcia by ło teraz w mocy papieża. Tego właśnie oczekiwali od niego kochankowie. Katarzy na obawiała się, że Campeggia przy słano właśnie po to, by osiągnął ów cel.

1 CSP Hiszpania, 3–2, 586. 2 Poco*ck, Records, 1, 212. L&P, 4, 4981. 3 L&P, 4, 4310. 4 L&P, 4, 3234. 5 L&P, 4, 4725. 6 Hall, Hall’s Chronicle, 754. 7 Tamże. 8 Tamże, 754–755. 9 L&P, 4, 4942. 10 Hall, Hall’s Chronicle, 755. 11 L&P, 4, 4851. 12 L&P, 4 intro., ccccii–iii i przy pis 5016. 13 Poco*ck, Rec ords, 1, 212. 14 CSP Hiszpania, 3–2, 600. 15 CSP Hiszpania, 3–2, 586, 592, 600. 16 Hall, Hall’s Chronicle, 756. 17 Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 113. Brewer, Reign of Henry VIII, t. 2, 486.

36 SZPIEGOWANIE I KAMUFLAŻ Greenwich 23 listopada 1528 roku

M

endoza przy brał najlepszy kamuflaż, jaki ty lko potrafił. Katarzy na niezwłocznie i w największej tajemnicy chciała z nim porozmawiać. Nikt nie mógł go rozpoznać. Królowa miała tajne informacje do przekazania, które odebrała od swoich informatorów z otoczenia króla. Dy plomata musiał zjawić się „w przebraniu i tak sekretnie jak to możliwe” 1. Spotkali się w Greenwich. Nie sposób orzec, w jaki sposób hiszpańskiemu ambasadorowi udało się przedostać do komnaty królowej, jeśli w ogóle to zrobił. By ć może rozmawiali w ogrodzie lub Katarzy na po prostu udała się na zimowy spacer wzdłuż Tamizy. Sieć, którą zacieśniano wokół królowej przed rozpoczęciem sprawy rozwodowej, została zawężona do tego stopnia, że kobieta zaczęła się niemal dusić. W owej chwili znajdowała się w pułapce tego samego dworu, z którego mąż planował ją wy dalić. Mendoza by ł jej jedy ny m kontaktem ze światem zewnętrzny m. To on przekazy wał informacje i listy, a także wy słuchiwał plotek i pełny ch niepokoju relacji z dworskiego ży cia. Tego dnia królowa martwiła się o brewe, przesłane pierwotnie jej matce, odnalezione ostatnimi czasy wśród rzeczy zmarłego de Puebli. Wezwała ambasadora na tajne spotkanie, by oznajmić mu, że Henry k z desperacją próbował wejść w posiadanie jedy nego istniejącego egzemplarzu aktu. Ponieważ król miał zamiar zniszczy ć go lub skraść przy pierwszej okazji, należało ostrzec cesarza Karola. Mendoza nie widział potrzeby pospiesznego działania. Jeśli angielski władca wy słał swego przedstawiciela z prośbą o zwrócenie dokumentu, by ło dużo czasu na ostrzeżenie cesarza. Starał się uspokoić Katarzy nę, ale jeszcze tego samego popołudnia usiadł i napisał do Karola. „Ostrzeżono królową, iż Henry k pragnie oddelegować posłańca do Waszej Wy sokości, ponieważ powiedziano mu, że posiadacie ory ginał dokumentu”, stwierdził. „Ów wy słannik poprosi

w piękny ch słowach o udostępnienie go i, gdy już dostanie go w swe ręce, ukry je tak, by nikt nie zdołał go odnaleźć”. Kilka dni później powtórzy ł swoją wiadomość. „Królowa ostrzega Waszą Wy sokość, aby ście nigdy nie oddawali ory ginału nikomu innemu, ponieważ wie, że ludzie ci nie cofną się przed niczy m, by go przejąć” 2. W rzeczy wistości Mendozę bardziej zainteresowały inne wieści. Podczas poby tu w Greenwich Henry k ponownie zaczął odwiedzać sy pialnię żony. „Spoży wają posiłki i sy piają razem”, powiedział3. Jego zdaniem prawnicy króla doradzili mu, by nie odbierał Katarzy nie jej małżeńskich praw. By ć może po prostu by ła to znana i wy godna forma poży cia, bez seksu, powstała z nawy ków dwudziestu lat wspólnej przeszłości. Król mógł by ć pełen energii i pasji w szrankach lub na parkiecie, ale – przy najmniej w późniejszy ch czasach – nie zawsze by ł namiętny m kochankiem i od czasu do czasu cierpiał na impotencję. Możliwe również, że władca, który marzy ł o piersiach Anny, lecz nie wolno by ło mu dzielić z nią łoża, szukał u żony czegoś więcej. Relacje na ten temat by ły sprzeczne i mogły opierać się na bezpodstawny ch plotkach. Jednakże zaskakująca jest nawet ich inty mność pozbawiona eroty zmu. Wiara Henry ka w jego racje z pewnością zmuszała go do zachowania grzeczności wobec Katarzy ny, przy najmniej podczas publiczny ch wy stąpień. By ć może od czasu do czasu lub nawet z senty mentu król wierzy ł w słowa wy powiedziane przez siebie w Bridewell, podsumowane przez Halla w następujący sposób: „z pewnością kochał ją tak, jak każdy książę [kocha] swą żonę, a i ona go miłowała, dlatego wszy stkich ogarnia smutek na my śl, że ich małżeństwo nie by ło dobre” 4. Niezależnie od przy czy n zaistnienia tego faktu, Mendoza uznał, że by ł on wy starczająco ważny, by powiadomić o nim cesarza. Z całą pewnością oznaczało to, że Henry k nie spełnił swy ch gróźb i nie odsunął się od małżonki całkowicie. By ć może francuski ambasador również miał rację, twierdząc, iż latem dzielili sy pialnię. Jeśli by ła to prawda, Katarzy na mogła by ć usprawiedliwiona, wciąż ży wiąc nadzieję na odzy skanie męża. Ty mczasem króla i jego radę ogarnęła obsesja na punkcie dokumentu, którego kopia została już przedstawiona w Rzy mie. Włoski ambasador Henry ka, Gregorio Casale, potwierdził, że brewe zdawało się wy jaśniać wszy stkie nieścisłości ory ginalnej bulli. Podano w nim obszerniejsze moty wacje, dla który ch papież Juliusz II zezwolił Katarzy nie na poślubienie Henry ka. Obok głównej przy czy ny, czy li zagwarantowania pokoju, widniało wy rażenie: „pewne inne powody ”. Ponieważ ostatnie moty wy nie zostały jasno określone, nie można by ło ich podważy ć, nawet jeśli w pokrętny sposób potwierdzono również, że infantka i Artur skonsumowali swe małżeństwo5. Król Anglii podejrzewał fałszerstwo. Coraz częściej węszy ł wokół siebie spiski i teraz wy dał dokładne instrukcje doty czące sposobu szczegółowej analizy dokumentu, gdy by jego ludziom udało się go zdoby ć 6. Należało przy jrzeć mu się w świetle słoneczny m i poszukać śladów ścierania lub przepisy wania, skaz, podwójny ch pieczęci, a także sprawdzić, czy nie doklejono do

niego kawałków papieru. Czy cały akt sporządzono jedny m charakterem pisma? Czy ostatnia linijka by ła dokończona? Czy na dokumencie widniała odpowiednia woskowa pieczęć z odciskiem papieskiego Pierścienia Ry baka z wizerunkiem św. Piotra, łowiącego ry by z łodzi? Eksperci w dziedzinie lingwisty ki mieli przeanalizować dokument pod kątem sty lu i zastosowanej łaciny. Nacisk na Katarzy nę, żeby zdoby ła ory ginał i pokazała go Henry kowi, stał się nie do zniesienia. „Chwy tają się wszelkich sposobów, by dostać go w swe ręce”, donosił Mendoza. Jej doradcy obawiali się poczy nań króla, a niektórzy z nich działali na jego rozkaz. Sporządzono nawet dla nich groźnie brzmiące pismo, w który m instruowano, co powinni mówić królowej w kwestii brewe. Jeśli naty chmiast nie „przy stąpiłaby do gorliwego działania mającego na celu uzy skanie wspomnianego ory ginału” 7, jej doradcy mieli oznajmić, że dokument może zostać unieważniony jako dowód w sprawie. Sprowadzenie go by ło obowiązkiem Katarzy ny, nie ty lko dla uzy skania sprawiedliwego wy roku, lecz także okazania „nieustannej miłości” względem męża. Królowa zobowiązana by ła pokazać akt w ciągu trzech miesięcy i przy siąc przed notariuszem, iż uczy ni wszy stko co w jej mocy, by zdoby ć ory ginał. Doradcy mieli również w subtelny sposób zagrozić Katarzy nie, oznajmiając, iż w razie niepowodzenia córka Maria może utracić prawo dziedziczenia korony. Przerażona Katarzy na postąpiła według nakazu. „Król wy musił na królowej złożenie przy sięgi, że uczy ni co w jej mocy, by odzy skać dokument, dlatego wbrew swej woli musiała napisać list” 8, przekazał Mendoza cesarzowi Karolowi, niezwłocznie wy sy łając do niego wiadomość, by zignorował korespondencję od ciotki. Nie musiał się obawiać. Żona władcy po raz kolejny należy cie wy brała swy ch posłańców. W jej otoczeniu znajdowali się ludzie godni zaufania zarówno w kwestii doręczenia pisma, jak i poinformowania siostrzeńca, by nie zwracał nań uwagi. Sługa Francisco Felipez, mężczy zna, któremu jako pierwszemu udało się umknąć Wolsey owi i Henry kowi, by ostrzec cesarza o „wielkiej sprawie”, wy ruszy ł w podróż przez Francję. Jednak ty m razem nie dotarł daleko, albowiem w Abbeville w tajemniczy sposób upadł i zwichnął ramię. Druga kopia listu popły nęła przez morze, zdradziecką Zatoką Biskajską, z angielskim kapelanem Katarzy ny, Thomasem Abelem. Królowa nie darzy ła go pełny m zaufaniem, ponieważ by ł przy niej od niedawna, wy słała zatem z nim jeszcze jednego hiszpańskiego sługę, Juana de Montoy ę. Abel okazał się by ć jedny m z owy ch nieliczny ch nieulękły ch Anglików, gotowy ch przeciwstawić się zastraszaniu ze strony Henry ka. To on opowiedział prawdziwą historię zdumionemu cesarzowi Karolowi. Wy jaśnił też, że de facto Katarzy na pragnęła czegoś zgoła przeciwnego niż to, co napisała w dostarczony m liście. „Pierwsza rzecz, o jaką błagamy Waszą Wy sokość, to niewy rażanie zgody na wy danie nam dokumentu, nawet jeśli królowa będzie prosić o to w swy m liście”, oznajmił9. Wy jaśnił, iż w rzeczy wistości kobieta stała się więźniem

swojego męża. „Wszy stko, co mówi, pisze i podpisuje jest zgodne z ty m, co rozkaże jej król”, opowiadał Karolowi. W kwietniu 1529 roku cesarz odczy tał dokument publicznie w obecności ambasadorów Henry ka i wręczy ł im jego kopię. Abel stał obok w milczeniu. Karol odpisał Katarzy nie w liście, że zamierza przedstawić ten problem w Rzy mie. „Wasza Wy sokość może by ć pewna, iż dobrze zajmę się waszą sprawą, tak jak każdą inną, której się podejmuję, i nieustannie będę tak czy nił”, napisał. Szum, jaki powstał wokół brewe, pozwolił zy skać cesarzowi trochę czasu. Campeggio by ł w Anglii od końca września 1528 roku, ale spory o dokument oraz inne kwestie trwały aż do kwietnia. Papież potajemnie nakazał kardy nałowi przeciąganie spraw możliwie najdłużej. W ten sposób Katarzy na mogła poszukać sposobu na ucieczkę przed czujnością Henry ka i napisać list bezpośrednio do głowy Kościoła. Z pomocą Mendozy udało się to w kwietniu. W ty m samy m też okresie, w który m angielscy ambasadorowie w Madry cie otrzy mali kopię dokumentu, do rąk własny ch papieża dostarczono listy napisane osobiście przez królową. By ło to kluczowe posunięcie, ponieważ Klemens VII – choć nad wy raz niezadowolony z zaistniałej sy tuacji – nie mógł teraz zignorować sprzeciwów Katarzy ny. Listy kobiety wy warły wrażenie nawet na Ojcu Święty m. Według Miçera Mai, ambasadora Karola w Rzy mie, by ły one wy starczająco posępne i zarazem elokwentne, by „poruszy ć skałę”. Kardy nał Giovanni Salviati, obecny przy ich doręczeniu, nie by ł tak przejęty. Odpowiedział ostrzeżeniem, że jeśli królowa nie wstąpi do klasztoru, Henry k może zwy czajnie wy dać rozkaz jej zamordowania. Jego zdaniem powinna złoży ć śluby czy stości, albowiem „jej ży ciu zagraża niebezpieczeństwo”. Nawet jeśli król nie wy dałby potajemnej dy spozy cji zabicia swej żony, powinna ona „wy strzegać się ziół”, jako że jego słudzy i tak mogli próbować ją otruć 10. Miçer Mai nie pozostawił wątpliwości odnośnie determinacji Katarzy ny. „Królowa by ła raczej gotowa ponieść ry zy ko, niż by ć niegodną żoną i narazić swą córkę”, powiedział. „A jeśli posłużono by się trucizną, cesarz z pewnością pomściłby jej krzy wdę” 11. Papież wy raził zgodę na przeniesienie sprawy do Rzy mu, jeśli żona Henry ka formalnie przedstawi wniosek w swoim własny m imieniu. Fakt, że do tej pory Katarzy na odmawiała – mimo nalegań Mendozy – przesłania pełnomocnictw do Miçera Mai, aby wniósł prośbę w jej imieniu, może by ć zaskakujący. Częściowo wy jaśnia to nieustanna kontrola nad nią. Jednak przekazanie rzeczonego upoważnienia by łoby dla jej męża oficjalny m wy zwaniem. Istniało kilka powodów, dla który ch nie chciała tego jeszcze uczy nić, a wśród nich najważniejszy : nadzieja, że mąż nagle porzuci Annę Boley n i powróci do żony. Gdy na początku maja angielscy ambasadorowie spotkali się z papieżem, zrozumieli, że sy tuacja obróciła się przeciwko nim. Zdali się jednak nie zauważy ć, iż królowa miała bezpośredni

kontakt z Klemensem VII. Papież, który wciąż podsy cał nadzieję króla na zwy cięstwo, musiał teraz przy znać, że sy tuacja ry suje się niezby t pomy ślnie. Nie oznaczało to, że zwierzchnik Kościoła opowiedział się po stronie Katarzy ny. W rzeczy wistości oznajmił Anglikom, że ży czy ł jej śmierci. „Pragnie, by dla dobra chrześcijaństwa królowa spoczy wała w grobie”, relacjonowali dy plomaci Henry ka 12. Papież zaczy nał rozumieć, że kontrola Rzy mu nad Kościołem w Anglii – tak jak ostrzegał go Wolsey – by ła zagrożona. Obawiał się, że podobnie jak oddziały cesarza złupiły Rzy m, obracając w ruinę bogactwo przy by tków, tak upór Katarzy ny „doprowadzi do zniszczenia duchowości”. Nagły niepokój Henry ka, że jego żona zdoła by ć może przenieść sprawę do Rzy mu, oznaczał pragnienie, by w Londy nie rozpoczął się długo odkładany proces – który miał zostać zakończony możliwie najszy bciej. Odkąd Campeggio po raz pierwszy postawił stopę na angielskiej ziemi, minęło już osiem miesięcy. Król nie planował czekać tak długo. 31 maja 1529 roku, gdy w stolicy Anglii wciąż panowały zimowe temperatury (a przy by sze z południowej części Europy, jak Campeggio, narzekali, że musieli rozpalać ogniska, by się ogrzać), rozpoczęła się rozprawa. Dwóch wy znaczony ch biskupów złoży ło wizy ty Katarzy nie i Henry kowi, wzy wając ich do stawienia się na sali sądowej w Blackfriars. Gdy ustalono termin rozpoczęcia procesu, przerażona królowa podpisała w końcu pełnomocnictwo dla Miçera Mai, który miał wy stąpić w Rzy mie w jej imieniu – a nie w imieniu Karola – przeciwko rozprawie w angielskiej stolicy. Małgorzata Habsburg, otrzy mawszy listy od spanikowanej Katarzy ny, proszącej o pomoc, gdy ty lko ogłoszono termin rozprawy, potajemnie wy słała jej notariusza z Brukseli. Przeby wający w rzeczony m mieście Mendoza poczuł ulgę, że jego pani wreszcie uczy niła ten krok, i zaaranżował resztę. 16 czerwca, dwa dni przed rozpoczęciem procesu, na który m królowa miała się stawić, wszy stkie formalności zostały zakończone i przy najmniej część dokumentów by ła w drodze 13. Niebawem miała nastąpić rozprawa, wy jątkowa jak na tamte – czy też każde inne czasy. „By ł to najdziwniejszy widok. O tak niespoty kany m wy darzeniu nikt nie czy tał i nie sły szał w historii czy też kronice jakiegokolwiek regionu” 14, relacjonował George Cavendish. To nieby wałe, „aby król i królowa [...] stawili się w sądzie niczy m zwy kli oby watele”. Anglia Tudorów musiała czekać wiele lat na przedstawienie podobne do tego, które rozegrało się w Blackfriars. Król, grający główną rolę męską, by ł bardzo przy stojny m i naprawdę popularny m mężczy zną. Role drugoplanowe przy padły barwny m, imponujący m postaciom, takim jak Wolsey i Campeggio, a czarny m charakterem, odgry wający m swą rolę za kulisami, by ła Anna Boley n. Surowy John Fisher, biskup Rochester, zagrał w epizodzie zapamiętany m na długie lata. Publiczność by ła oczarowana nawet niewielkimi rolami prosty ch, starszy ch wiejskich giermków, którzy przy jechali ze swy ch gospodarstw, by powspominać młodość w stolicy i w

sprośny sposób spekulować na temat ży cia seksualnego królowej. Jednak całe przedstawienie skradła odtwórczy ni głównej roli żeńskiej – Katarzy na Aragońska.

1 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f377. CSP Hiszpania, 3–2, 592 i 600. 2 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f377. CSP Hiszpania, 3–2, 592 i 600. 3 CSP Hiszpania, 3–2, 600. 4 Hall, Hall’s Chronicle, 756. 5 Scarisbrick, Henry the Eighth, 182, cy tat z: Burnet, History of the Reformation, t. 4, 610. L&P, 4, 4977, 5376. Kelly, Matrimonial Trials, 64. Starkey, Królowe. Sześć żon Henryka VIII, 250. 6 L&P, 4, 5376. 7 L&P, 4, 5155. 8 L&P, 4, ccccxxvii. CSP Hiszpania, 3–2, 614. 9 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f268. L&P, 4, 5154. 10 CSP Hiszpania, 3–2, 664. 11 Tamże. 12 L&P, 4, 5518. 13 Kelly, Matrimonial Trials, 75, 79–80, 135–36. CSP Hiszpania, 4, 44, 132, 133, 154. Poco*ck, Records, t. 1, 219, t. 2, 609. L&P, 4, 5695, 5702. 14 Cavendish, Life and death, 111.

37 PROWOKACJA Blackfriars, Londyn 21 czerwca 1529 roku

„K

rólu Anglii, [Henry ku], stawcie się na sali rozpraw!” Słowa protokolanta rozległy się w wielkim pomieszczeniu klasztoru Blackfriars – zmienionego teraz w miejsce obrad dostojnego sądu. Przewodniczy li mu Wolsey i Campeggio, zasiadający na eleganckich krzesłach ze złoty mi poduchami, znajdujący ch się na podwy ższeniu pokry ty m dy wanami i kilimami. Ustawiono na nim stoły – przy który ch zasiadali również adwokaci – oraz ławy. „Jestem, o panowie!” odparł Henry k, siedzący już po prawicy sądu na krześle pokry ty m złotogłowiem, pod złoty m baldachimem. Po drugiej stronie ław, które zajęli angielscy biskupi, zasiadła żona monarchy 1. Tak oto

rozpoczął

się

najbardziej

ekscy tujący,

pełen

wy darzeń

dzień

jednej

z najważniejszy ch rozpraw sądowy ch, jakie kiedy kolwiek widziano w Anglii. Bezprecedensowy by ł fakt, że król i królowa zostali zawezwani do sali rozpraw, aby kardy nałowie, dwaj reprezentanci papieża, mogli wy dać wy rok. Świadkowie na próżno usiłowali przy pomnieć sobie podobne zdarzenia z przeszłości: taka sprawa sądowa by ła nie ty lko niespoty kana w dziejach Anglii, lecz także całego świata chrześcijańskiego2. Uwaga oszołomiony ch, choć zarazem zafascy nowany ch obserwatorów z największy ch europejskich dworów i ośrodków nauki by ła skierowana na wy jątkowy proces, toczący się właśnie w Blackfriars. Stało się tak, jakby trzy największe potęgi Europy – za pośrednictwem pełnomocników lub osobiście – stanęły naprzeciw siebie w sali rozpraw. Prawą stronę zajął król Anglii. Po lewej, „pod postacią Katarzy ny ”, zasiadł cesarz Karol V. Między nimi, niczy m nieszczęśnik ściskany w imadle, którego śruby są przy kręcane coraz mocniej, zajął miejsce papież, reprezentowany przez Campeggia i – jakkolwiek w mniejszy m stopniu – Wolsey a. Chociaż teorety cznie to kardy nałowie znajdowali się na sali sądowej w celu rozwiązania problemu, Klemens VII uważał

siebie za główną ofiarę sporu. Papież przeczuwał, że przy czy ną jego niekorzy stnej sy tuacji by ła nieustępliwość obojga władców. Mimo że biskup Rzy mu wy wodził się ze wspaniałej rodziny Medy ceuszy, by ł nieśmiały m mężczy zną, otoczony m przeciętnością, jak odkry ł jeden z bardziej doświadczony ch dy plomatów Henry ka 3. Główny mi obserwatorami tego niecodziennego spektaklu, w który m udział wzięli ich dwaj panowie – monarcha i papież – by li angielscy biskupi. Do sądu w Blackfriars przy by ło również pospólstwo, stłoczone w komnacie i przy glądające się ty m bezprecedensowy m wy darzeniom. Katarzy na wkroczy ła na salę rozpraw w radosny m usposobieniu. Prawdopodobnie wy glądała równie wspaniale jak przed trzema dniami, gdy niespodziewanie zjawiła się, by złoży ć formalny sprzeciw wobec sądu i jego sędziów. Towarzy szy li jej czterej biskupi oraz inni członkowie rady, za nią natomiast podążała „liczna gromada niewiast”. Okazanie solidarności przez jej damy spotkało się z entuzjazmem kobiet oczekujący ch w tłumie na zewnątrz budy nku sądu. „Gdy by sprawę miały rozsądzać białogłowy, król niechy bnie przegrałby tę bitwę, gdy ż nie omieszkały one okazać królowej wsparcia, wy krzy kując, by niczy m się nie trwoży ła”, potwierdził francuski ambasador, Du Bellay. „Z pomocą hiszpańskich sztuczek poleciła się ich dobry m modlitwom” 4. Istnieją pewne nieścisłości odnośnie dokładnej kolejności zdarzeń po wejściu Katarzy ny, Henry ka oraz inny ch osób na salę. Król prawdopodobnie przemawiał jako pierwszy. Podniósł swój główny argument, twierdząc, że darzy swą żonę miłością, ale jego sumienie dręczy go coraz mocniej, gdy ż ożenił się z wdową po swy m bracie. W ty m czasie Wolsey poprosił władcę o publiczne przy znanie, że on – kardy nał – nie wy stąpił z inicjaty wą rozwodu. Sy tuacja by ła niespoty kana, ponieważ to sędzia zabrał głos, zwracając się do oskarżonego i prosząc o obronę przed zarzutami Katarzy ny, według której duchowny by ł stronniczy. „W rzeczy samej, by liście raczej przeciw mnie” 5, odparł Henry k. „Ale mogę wam wy baczy ć”. Odpowiedź królowej zapadła w pamięć wszy stkim obecny m. Gdy Katarzy na w milczeniu wstała ze swego krzesła, uwaga zebrany ch skoncentrowała się na niej. Rozmy ślnie przeszła przez całą salę, minęła biskupów i stanęła przed mężem, siedzący m na wspaniały m krześle z poduchami, po czy m uklękła u jego stóp. By ł to gest absolutnego poddaństwa. Nikt z obecny ch nie mógł wątpić, że oto ich oczom ukazała się kobieta okazująca swemu małżonkowi szacunek i miłość. Przy jąwszy tę pozy cję, rozpoczęła dramaty czną mowę obronną. Przemawiała nie ty lko do Henry ka – wy słuchać mieli jej wszy scy obecni. By ła tak zdenerwowana, że w pewny ch momentach zapominała języ ka angielskiego, przery wała zdania i – jak można przy puszczać – w jej wy powiedzi dał się sły szeć hiszpański akcent6. Według relacji Cavendisha, przemowę rozpoczęła następujący mi słowami: „panie, zaklinam was na wszelką miłość, która zrodziła się między nami, i na miłość Boga, oddajcie mi sprawiedliwość. Miejcie dla mnie litość i współczucie, albowiem jestem ty lko nieszczęsną

niewiastą i obcą osobą, zrodzoną z twej władzy. Nie mam w ty m kraju żadny ch przy jaciół, a jedy nie stronniczego doradcę” 7. Henry k by ł, jak mu przy pomniała, „głową sprawiedliwości” Anglii. To na nim spoczy wała odpowiedzialność za uczciwe potraktowanie żony. Oczy wiście by ł też jej mężem i osobą, którą starała się zadowolić ze wszy stkich sił przez dwie dekady. „Niestety ! Panie, czy m ci uchy biłam? Czy m wy wołałam twe niezadowolenie? By łam ci wierną, pokorną i posłuszną żoną, dostosowy wałam się do twej woli i zadowolenia, nigdy nie rzekłam i nie uczy niłam niczego wbrew tobie, zawsze by łam zadowolona, nawet jeśliś miał znaczące bardziej lub mniej rozkosze czy flirty. Nigdy nie wy raziłam niechęci ni urazy, nie okazałam na swy m obliczu cienia niechęci”. Jej następne słowa by ć może odnosiły się do Wolsey a, siedzącego na podwy ższeniu, choć równie dobrze mogły by ć docinkiem w kierunku Anny Boley n. „Ty lko dla twojego dobra kochałam wszy stkich, który ch ty darzy łeś uczuciem”, powiedziała Henry kowi. „Czy miałam ku temu powód, czy też nie, czy by li moimi przy jaciółmi, czy nie”. „Przez miniony ch dwadzieścia lat by łam twoją prawdziwą żoną i powiłam dzieci, chociaż Bóg zapragnął powołać je z tego świata, co nie by ło przecież moją winą”, rzekła. Teraz widziała, że nagrodą za lata wierności i szczerego uczucia by ło zwątpienie w jej słowa i postawienie przed sądem. Wciąż powtarzała, że najlepszy m i jedy ny m świadkiem jej dziewictwa by ł sam Henry k. To jemu, o czy m doskonale wiedział, ofiarowała swą niewinność. „Gdy dotknęliście mnie po raz pierwszy – biorę Boga na mego sędziego – by łam prawdziwą panną, której cieleśnie nie poznał żaden inny mężczy zna. I to wasze sumienie musi zdecy dować, czy by ła to prawda, czy też nie”, powiedziała. „Jeśli w świetle prawa dopuściłam się jakiegokolwiek uchy bienia, które możecie mi zarzucić, posądzić mnie o nieuczciwość lub inną wadę, by mnie oddalić od siebie – jestem gotowa odejść w wielkiej hańbie i potępieniu. Jeśli jednak nie ma żadnej przy czy ny, to ja, najpokorniejsza z pokorny ch, proszę, by ście pozwolili mi utrzy mać mój stan”. Oznajmiła również, że sąd ma wy dać wy rok nie ty lko w wiadomej sprawie, lecz także w kwestii jej ojca Ferdy nanda i teścia Henry ka VII. De facto to oni doprowadzili do ślubu. „W czasach swego panowania wasz król ojciec cieszy ł się w świecie tak wielkim poważaniem z uwagi na swe doświadczenie, iż by ł nazy wany » drugim Salomonem« ”, przy pomniała Katarzy na. Dwaj starzy królowie otaczali się „mądry mi doradcami, takimi, jakich dziś spoty ka się w obu królestwach [...], potrafiący mi wy dać stosowne osądy, którzy wówczas uznali, że małżeństwo między nami zawarte by ło zgodne z prawem i moralnością” 8. „Dlatego dziwię się, sły sząc, jakoby wy najdy wano przeciw mnie coraz to inne zarzuty – a przecież zawsze pragnęłam jedy nie prawości – przez które znalazłam się w nowy ch porządkach

i muszę pozwolić, by osądzał mnie nowy sąd”, oznajmiła Katarzy na. Przy pomniała również, że ludzie, który ch zadaniem by ła obrona jej praw w sądzie, przede wszy stkim musieli pozostać lojalni wobec króla. „To wasi poddani, wcześniej należeli do waszej rady i nie śmią przeciwstawić się królewskiej woli i zamiarom, narażając się na niezadowolenie swego pana”, rzekła, wciąż nieświadoma tego, jak bardzo odważni okażą się w przy szłości niektórzy słudzy monarchy. „Dlatego błagam was z największą pokorą, by ście miłosiernie i ze względu na miłość Boga – który jest jedy ny m sędzią – oszczędzili mi potworności nowego sądu, dopóki nie przy będą do mnie moi bezstronni przy jaciele z Hiszpanii, by mi doradzać. Jeśli jednak nie zgodzicie się na wy świadczenie tej przy sługi, niechaj będzie spełniona wasza wola – wtedy oddam mą sprawę Bogu!” Królowa nadal klęczała. Henry k dwukrotnie próbował ją podnieść, ona jednak wciąż z uporem padała przed nim na kolana 9. Taką postawą wy rażała swe stanowisko jako małżonki – całkowicie zależnej od zachcianek i decy zji męża. Teraz poprosiła go o ostatnią rzecz. Czy jako jej mąż i pan zgodzi się, by napisała bezpośrednio do Rzy mu i mogła w ten sposób bronić swego honoru i sumienia? Henry k, podniósłszy Katarzy nę z kolan, wy raził zgodę. Zagranie by ło iście mistrzowskie. Niczego niepodejrzewający monarcha został zapędzony w kozi róg. Nie potrafiąc sprzeciwić się sile jej prośby ani spojrzeniom tłumu świadków, pozwolił Katarzy nie na jedy ną rzecz, która mogła ją ocalić – bezpośrednią apelację do sądu o przeniesienie sprawy do Rzy mu. W rzeczy wistości Henry k prawdopodobnie wy raził zgodę na to, co zostało już uczy nione. Królowa potrafiła skłamać. Podpisała już pełnomocnictwo i odwołania, które w owy m czasie mogły by ć już w drodze do Rzy mu. Czy wy słałaby je, nawet gdy by Henry k nie zaaprobował takiego kroku? Ponieważ jednak król publicznie wy raził swe przy zwolenie, nie mógł oskarży ć żony o działanie za jego plecami. Nigdy nie pozwoliła mu o ty m zapomnieć. Katarzy na powiedziała już to, co zamierzała, i otrzy mała to, co chciała. Skłoniła się głęboko swemu mężowi. Świadkowie oczekiwali, że powróci na swe miejsce. Ku ich zaskoczeniu skierowała się prosto ku drzwiom. Poszukała ramienia Griffitha Richardsa, swego głównego poborcy, i z dumą przeszła obok osłupiały ch gapiów. Protokolant usiłował ją przy wołać. „Katarzy no, królowo Anglii, wejdźcie na salę rozpraw!”, wrzasnął. „Madame, znowu was wzy wają”, rzekł Richards. Jej odpowiedź dotarła do uszu osób obecny ch na sali rozpraw. „Idziemy, idziemy ”, odrzekła do towarzy sza. „To nic nie znaczy, albowiem sąd ten nie jest bezstronny, więc nie ma co zwlekać. Idziemy ”. Królowa wy szła. Nigdy nie wróciła już na salę rozpraw10.

1 Cavendish, Life and death, 113. Hall, Hall’s Chronicle, 756. CSP Wenecja, 4, 482. 2 Cavendish, Life and death, 111. CSP Hiszpania, 3–2, 131. Archiwa Narodore, PRO 31/18/2/1,

f254, 255. 3 L&P, 4, 5762. CSP Hiszpania, 4, 87. 4 L&P, 4, cccclxxiv i 5702. Hall, Hall’s Chronicle, 757. Ehses, Römische Dokumente, 104 –106. Kelly, Matrimonial Trials, 79–81. 5 Cavendish, Life and death, 116. 6 Tamże, 114. 7 Tamże. 8 Tamże, 114–115. 9 Ehses, Römische Dokumente, 108–109. 10 Cavendish, Life and death, 115–116.

38 DUCHOWA PORADA Blackfriars, Londyn Czerwiec i lipiec 1529 roku

D

ramaty czne opuszczenie sądu przez Katarzy nę nie zakończy ło procesu, chociaż Henry k z pewnością by ł zdania, że małżonka pozbawiła się szans na zwy cięstwo. Zignorowała wszy stkie kolejne wezwania. Król nie znał zamiarów ty lko jednej osoby, obecnej na sali rozpraw – Lorenza Campeggia. Drugi sędzia, Wolsey, stał po jego stronie. Nawet obrońcy królowej i jej doradcy musieli okazać posłuszeństwo swemu władcy, któremu często zawdzięczali swe utrzy manie. On i Wolsey czuli się upoważnieni do wy dawania im rozkazów w czasie przy gotowań do przesłuchań i posy łania ich do królowej, by nakłaniali ją do oddania brewe. To dlatego Katarzy na skarży ła się na brak doradców godny ch zaufania. Mogło się zdawać, że fikcy jny proces, z jedy ny m możliwy m wy rokiem, stał się sprawą oczy wistą. Podczas blisko dwunastu posiedzeń sądu, które odby ły się w kolejny m miesiącu, Henry ka czekało jednak kilka niespodzianek. Wkrótce odkry ł, że nie wszy scy Anglicy by li tak bierni, jak tego oczekiwano. Pierwsze oznaki sprzeciwu nastąpiły w chwili, gdy król uroczy ście poinformował sąd, że wszy scy biskupi, zasiadający w owej chwili w komnacie klasztoru Blackfriars, wy razili zgodę na rozpatrzenie kwestii małżeństwa podczas rozprawy. Według George’a Cavendisha Henry k stwierdził, jakoby wątpliwościami odnośnie związku z Katarzy ną podzielił się najpierw ze swy m „duchowy m ojcem”, czy li spowiednikiem, biskupem Lincolnu. Następnie poprosił o radę biskupa Canterbury, a wszy stkich biskupów obecny ch w sądzie spy tał, czy powinien iść z rzeczoną sprawą do sądu. „Owi dostojnicy potwierdzili to, składając podpis pod swy mi pieczęciami, które mogę okazać”, oznajmił1, wy machując dokumentem, poobkładany m ciężkimi, woskowy mi sy gnaturami angielskich biskupów. „To prawda”, zgodził się arcy biskup Warham. „Nie wątpię, że moi bracia tutaj obecni bez wy jątku potwierdzą te słowa”.

Na nieszczęście dla Henry ka, nie wszy scy dostojnicy skinęli głowami. Jeden z nich, ascety czny i nieprzekupny biskup Rochester, John Fisher, zaprotestował. „Nie, panie, ja tego nie potwierdzę”, przerwał. „Nie macie bowiem mojej zgody ”. Henry k potrząsnął w jego kierunku dokumentem z pieczęciami. „Nie mam?” – spy tał z narastającą wściekłością. „Spójrzcie na to. Czy to nie wasz podpis i nie wasza pieczęć?” „Zaprawdę nie, panie”, odparł oburzony Fisher. „To nie jest mój podpis ani moja pieczęć!” Po czy m oznajmił, że kiedy arcy biskup Canterbury przy by ł do niego z prośbą o podpisanie zgody, on odmówił. Następnie oskarży ł Warhama zarówno o podrobienie jego podpisu, jak i bezprawne uży cie pieczęci. „Odrzekłem wam, że nigdy nie zaaprobuję takiego czy nu”, zwrócił się do arcy biskupa, „gdy ż jest to wbrew memu sumieniu”. Warham przy znał, że sfałszował podpis, ale za zgodą Fishera. „W istocie, mówicie prawdę”, odparł arcy biskup, „jednakże ostatecznie by liście przekonani, iż powinienem podpisać się w waszy m imieniu i przy bić pieczęć”. Fisher odmówił jednak uznania tego naduży cia. „Nie ma nic bardziej kłamliwego”, oświadczy ł. Henry k zbagatelizował skargę biskupa, uznając, że jeden wiekowy Fisher nie mógł stawić zby t dużego oporu. „Dobrze, dobrze. Nie zrobi to żadnej różnicy ”, rzekł. „Nie będziemy się z wami spierać, przecież jesteście osamotnieni w swy m stanowisku”. Jeśli uważał, że podczas rozprawy łatwo zdoła pokonać opór Fishera, oznaczało to, że królewscy doradcy sądowi niewłaściwie przeprowadzili wy wiady. Biskup już wcześniej wy rażał się dwuznacznie na temat wspomnianej sprawy. „Królowie z reguły sądzą, iż ze względu na swą potęgę, mogą robić, co zechcą”, napisał w liście do przy jaciela. „Dlatego w my m mniemaniu dla ty ch monarchów najlepiej będzie, jeśli podporządkują się orzeczeniom Kościoła [...] inaczej zbuntują się i będą robić to, czego ty lko zapragną”. W tej samej korespondencji zauważy ł, że nie każdy został zmuszony do poparcia stanowiska króla, chociaż otwarty sprzeciw niósł ze sobą niebezpieczeństwo2. Dziewictwo Katarzy ny stało się główny m tematem debaty podczas piątego posiedzenia sądu. Fisher po raz kolejny stanął w jej obronie. Henry k, zdecy dowany obstawać przy swoim zdaniu, przy prowadził ze sobą ponad tuzin świadków, którzy poparli jego argumentację. „Doradca króla poświadczy ł, iż małżeństwo nie by ło udane od samego początku z uwagi na wcześniejszą cielesną znajomość między księciem Arturem, pierwszy m mężem królowej, bratem króla, a nią samą”, pisał Cavendish. Świadkowie, którzy tego dnia zostali wezwani do sądu, by li przeważnie członkami dworu Artura. Wielu z nich już od dawna mieszkało w hrabstwach, rozsiany ch w różny ch częściach kraju. Kazano im przy pomnieć sobie wy darzenia sprzed ponad ćwierćwiecza. Niektórzy z nich

nie by li nawet w stanie podać swojego wieku. Sir William Thomas, jeden z członków pry watnej świty Artura, powiedział, że miał najprawdopodobniej pięćdziesiąt lat lub – jak się wy raził – „coś około tego”. Twierdził jednak, że pamiętał, jak często towarzy szy ł Arturowi, ubranemu w nocną szatę, w drodze do sy pialni Katarzy ny i przy chodził po niego rankiem. Ty mczasem pięćdziesięcioośmioletni hrabia Shrewsbury wspominał, jak skonsumował swoje małżeństwo, mając piętnaście i pół roku. Według niego Artur uczy nił to samo. Markiz Dorset pamiętał nastoletnią Hiszpankę, leżącą w noc poślubną w pałacu biskupa pod przy kry ciem „w odpowiedniej do sy tuacji pozy cji królowej”. Dodał, że z całą pewnością między nią a księciem doszło następnie do inty mnego poży cia. Ponieważ niektórzy ze świadków, wśród nich owdowiała księżna Norfolk, by li zby t chorzy, by podróżować, wy słano do nich członków komisji w celu ich przesłuchania. Księżna potwierdziła, jakoby ona również widziała Katarzy nę leżącą na łożu w noc poślubną. Część osób obecny ch w pałacu w chwili, gdy małżonkowie mieli skonsumować związek, wspominało, iż Artur rankiem zażądał ale, przechwalając się tak wy jątkowy m pragnieniem z powodu podróży, jak to ujął – „w sam środek gorącej Hiszpanii” – którą odby ł minionej nocy 3. Przeciwko ty m zeznaniom wy stąpiła Katarzy na, podpisując zapewnienie o swoim dziewictwie. Nie wezwano świadków, którzy mogliby potwierdzić jej wersję wy darzeń, choćby osób zeznający ch później w Saragossie. Nawet adwokat Henry ka zasugerował w końcu, że by ć może prawda nigdy nie zostanie poznana 4. Wy powiedź ta wy wołała gniewną ripostę Fishera: „Ego nosco veritatem”, odrzekł. Znam prawdę. „Znacie prawdę?” dociekał oburzony Wolsey. „Wiem, że Bóg jest prawdą samą w sobie”, odparł biskup, po czy m zacy tował kardy nałowi słowa Ewangelii wg św. Mateusza z Nowego Testamentu. „Quos Deus conjunxit, hom*o non separet. » Co więc Bóg złączy ł, niech człowiek nie rozdziela« (Mt 19, 6). A ponieważ to małżeństwo zostało zawarte w dobrej woli i w Bogu, twierdzę, iż znam prawdę: nie można go unieważnić ani rozwiązać z mocy człowieka”. Kolejne słowa wy powiedziane przez Fishera wy wołały w sądzie szok. Wy znał, że by ł tak pewien prawdziwości zeznania Katarzy ny, że gotów by ł oddać za to ży cie. Według Jana Chrzciciela nie można by ło umrzeć w większej chwale, niż w imię małżeństwa. Teraz, po śmierci Chry stusa, słowa te niosą w sobie jeszcze więcej prawdy niż wtedy. By ł to zarówno akt buntu oraz wy zwanie, jak i mało subtelne odniesienie do historii śmierci samego Jana Chrzciciela – Henry k odgry wał rolę heroda – króla, który rozkazał ściąć Jana Chrzciciela, gdy ten zakwestionował jego decy zję o zmianie małżonki. Angielski władca, doskonale znający Biblię, nie kry ł wściekłości na Fishera. „Jakiż jest sens tego porównania, w który m stara się dopasować swoją sprawę do przy padku Jana Chrzciciela? Chy ba że twierdził, iż zachowuję się jak Herod lub próbuję dokony wać podobny ch aktów przemocy ?” 5.

By ło to wspaniałe przemówienie. Sekretarz Campeggia ży wił przekonanie, że tego dnia Fisher triumfował. „Jako że ten duchowny [biskup] jest mężem o dobrej sławie, król nie może dłużej obstawać przy rozwiązaniu małżeństwa; jako że ten człowiek jest temu przeciwny, całe królestwo nie pozwoli, aby królowa cierpiała w imię niesłusznej sprawy ”, napisał z egzaltacją po włosku6. Francuski ambasador uznał Fishera za „jednego z najlepszy ch i najświętszy ch duchowny ch w Anglii” 7. Nie ty lko sprzeciwił się sędziom, lecz także dostarczy ł „księgę” lub raport, „uzupełniając sprawę królowej o wiele mądry ch słów”. Ty m samy m wy warł wrażenie nawet na zmęczony m, połamany m podagrą Campeggiu. „Na scenie wy stąpił biskup Rochester”, napisał do Rzy mu. „Przedstawił, potwierdził i zademonstrował potężne dowody na to, że małżeństwo króla i królowej nie może zostać rozwiązane żadną siłą – ni ludzką, ni boską, oświadczając, iż jest nawet w stanie oddać za to swe ży cie” 8. „Wy darzenie to, całkowicie nieoczekiwane i nieprzewidziane, zaskoczy ło wszy stkich obecny ch”, konty nuował włoski kardy nał. By ł pewien, że Fisher pragnąłby zostać męczennikiem. „W odpowiednim czasie okaże się, co zrobi. Wiecie już, jakim jest człowiekiem, i możecie sobie wy obrazić, co może się wy darzy ć”. Przemówienie biskupa by ło rękawicą rzuconą Henry kowi. Fisher obalił argument króla, jakoby Katarzy na by ła odosobniona w pragnieniu utrzy mania legalności małżeństwa. Królowa nie by ła świadkiem tego wy mownego aktu heroiczności, ale także i ona rozmy ślała o śmierci, która wy bawiłaby ją od hańby, toteż postawa biskupa zdawała się by ć spójna z jej stanowiskiem. Podnieśli więc stawkę – bunt mógł przeobrazić się w męczeństwo. Od dłuższego czasu Kościół rzy mskokatolicki nie przedstawiał światu nowy ch męczenników. To sprawa Katarzy ny i zasady, jakim hołdowała, mogły doprowadzić do tego, iż polałaby się pierwsza od wieków świeża krew cierpiętników. Fisher nieświadomie zapoczątkował nową erę, w której męczeństwo po raz kolejny przestało by ć pojęciem teorety czny m i przy brało wy miar prakty czny. Wszy stko to miało jednak nastąpić w odległej przy szłości. W owej chwili królowa niepokoiła się o najbliższe ty godnie. Publicznie zignorowała sąd w taki sposób, by mówiono o ty m wszędzie – zarówno w tawernach Londy nu, jak i na rzy mskich kory tarzach. Wy słała papieżowi swoją apelację, a dodatkowo zdołała nawet zmusić Henry ka do wy rażenia na to zgody w obecności liczny ch świadków. Teraz potrzebowała, by mąż zawiesił sąd w Anglii, nim wy da on wy rok, którego nie będzie można cofnąć. Wszy stko zależało od Wolsey a i Lorenza Campeggia – mężczy zny, w opinii którego powinna wstąpić do klasztoru.

1 Cavendish, Life and death, 118–119.

2 Kelly, Matrimonial Trials, 83. L&P, 4, 3232. 3 L&P, 4, 5774–5778. Cavendish, Life and death, 119–120. 4 Cavendish, Life and death, 119–120. 5 L&P, 4, cccclxxxiii. 6 Laemmer, Monumenta Vaticana, 33. L&P, 4, 5734. 7 L&P, 4, page cccclxxix i 5741n. 8 Theiner, Vetera Monumenta Hibernorum, 585. L&P, 4 5732.

39 OBCOWANIE CIELESNE Blackfriars, Londyn 22 czerwca–23 lipca 1529 roku

N

a początku lata Lorenzo Campeggio ze znużeniem chodził do sądu dwa lub trzy razy w ty godniu. Jego poczucie nadchodzącej zagłady zwiększało się z każdą rozprawą. W przeciwieństwie do Wolsey a (który jednakże miał dwoje dzieci z nieślubnego łoża ze swą kochanką Joan Larke), wiedział co nieco o małżeństwie. By ł żonaty – doczekał się pięciorga swoich potomków – a karierę w Kościele rozpoczął w 1509 roku po śmierci żony. Jako sędzia i dy plomata po raz pierwszy spotkał Henry ka i Wolsey a podczas misji w Anglii w 1518 roku. Następnie został kardy nałem-protektorem Anglii, a król podarował mu biskupstwo Salisbury. Nie oczekiwano jednak, że dostojnik odwiedzi swą diecezję. Prezent generował dodatkowe dochody dla i tak już wpły wowego i zamożnego kardy nała – który jednak stracił wszy stko, gdy w 1527 roku oddziały Karola ograbiły Rzy m. Campeggio cieszy ł się w Anglii liczny mi przy wilejami, Henry k oczekiwał więc, że Włoch odwdzięczy się za tę hojność, popierając rozwód. W rzeczy wistości Campeggio otrzy mał tajemne instrukcje, aby spróbował nakłonić Henry ka do zmiany zdania lub przekonać Katarzy nę do wstąpienia do klasztoru. Gdy by jednak plan się nie powiódł, miał nie podejmować żadny ch kroków. Zalecono mu opóźnianie całego procesu tak długo, jak ty lko będzie to możliwe, a nade wszy stko – jak wy nikało z listów nadsy łany ch nieustannie z Rzy mu – miał nie wy dawać wy roku. Katarzy na musiała od początku wiedzieć o całej misji. Hiszpański ambasador i jeden z największy ch sojuszników królowej, Mendoza 1, już na początku przewidział, że kardy nał otrzy mał takie właśnie instrukcje. Z pewnością podzielił się owy mi domy słami ze swą panią. By ła to ty lko jedna z wielu plotek o prawdziwej misji Campeggia krążący ch naówczas po Londy nie. Katarzy na, podobnie jak Henry k, nie dawała im wiary. Ży ła natomiast w ciągły m strachu przed Włochem. By ło to zrozumiałe wziąwszy pod uwagę fakt, iż duchowny bardzo często

przeby wał w towarzy stwie Wolsey a i usilnie starał się przekonać królową do rozpoczęcia ży cia klasztornego. Podczas gdy formalny protest Katarzy ny wobec procesu w Blackfriars został wy słany w try bie ekspresowy m do Rzy mu, pogoda nagle zmieniła się i chłód ustąpił upałowi. Wraz z temperaturą poza salą sądową wzrastało napięcie wśród wszy stkich osób zaangażowany ch w proces. Pewnego wy jątkowo upalnego i dusznego dnia Henry k wezwał Wolsey a do Bridewell. Z uwagi na coraz większe zniecierpliwienie i frustrację króla rozmowa przy brała wy jątkowo drasty czny przebieg. W drodze powrotnej do Westminsteru przy gnębiony kardy nał zabrał ze sobą biskupa Carlisle. „Sir, dzisiaj jest bardzo gorąco”, rzekł biskup, ocierając pot z twarzy, gdy wy pły nęli na otwartą rzekę, a lipcowy upał dał się im we znaki. „Tak”, odparł Wolsey. „Jeśli rozgniewano by was tak, jak mnie w ostatniej godzinie, powiedzieliby ście, że jest wręcz upalnie” 2. Dotarłszy do York Place w Westminsterze, poiry towany i wy czerpany Wolsey udał się prosto do łóżka. Jednakże dwie godziny później obudził go ojciec Anny Boley n. Król zdecy dował, rzekł mężczy zna, iż nadszedł czas na ostateczną próbę zmuszenia Katarzy ny do uległości. Obaj kardy nałowie mieli naty chmiast ją odwiedzić. „Powinni nakazać jej oddanie z własnej woli całej sprawy w ręce króla”. Tego rozkazu nie można by ło zignorować. Wolsey, przeklinając szpetnie doradców swego pana, podniósł się z łoża. Po raz kolejny przy gotowano łódź. Angielski kardy nał zabrał ze sobą Campeggia – który z pewnością również złorzeczy ł pod nosem, ty le że po włosku – i wrócili do Bridewell3. Obaj duchowni, w obecności między inny mi Cavendisha, udali się wprost do pry watnej komnaty Katarzy ny i poprosili odźwiernego, by poinformował królową o ich przy by ciu. Kobieta właśnie szy ła i gdy wy szła z sali, na jej szy i wciąż by ł nałożony motek białej nici. Jeśliby chciała, z pewnością odłoży łaby szy cie na ten moment, lecz ona rzecz jasna wolała ukazać się gościom jako niewinna niewiasta, solennie wy pełniająca obowiązki domowe. Od dawna szy ła Henry kowi koszule i wciąż to robiła (ku niewątpliwej wściekłości Anny Boley n) – przy najmniej przez kolejny rok. Wprawdzie mogła już nie cieszy ć się ciałem króla w małżeńskim łożu, jednak z całą pewnością to ona je ubierała, wy pełniając ty m samy m powinność żony. By ła to subtelna forma posiadania, o czy m ry walka doskonale wiedziała. „Mój Boże, panowie, przepraszam, że przy jmuję was w takim stanie. Jakie macie ży czenia?” – spy tała w obecności swy ch dam i służący ch. Wolsey odparł, że jeśli nie będzie to dla niej przeszkodą, woleliby porozmawiać z nią na osobności. „Mój panie, jeśli macie mi co*kolwiek do powiedzenia, mówcie otwarcie przed ty mi oto

wszy stkimi tu obecny mi”, brzmiała odpowiedź. „Albowiem nie obawiam się niczego, co powiecie przeciw mnie lub mi zarzucicie, pragnę jedy nie, by cały świat to usły szał i zobaczy ł. Dlatego zaklinam was, mówcie bez ogródek” 4. Angielski kardy nał zaczął przemowę po łacinie, jednak królowa przerwała. Pragnęła, by świadkowie rozumieli jego słowa. „Znam łacinę, lecz zaklinam was, mówcie po angielsku”, poprosiła. „Madame, jeśli to was zadowoli”, odrzekł Wolsey, „przy by wamy, by poznać wasze zdanie na temat tego, co chcecie uczy nić w sprawie między królem a wami, a także by w tajemnicy powierzy ć wam nasze opinie i radę”. Katarzy na postanowiła zastosować takty kę, z której korzy stała już wcześniej, manipulując mężczy znami cieszący mi się wy soką pozy cją społeczną. Udała zatem naiwną niewiastę. „Nie mogę od razu udzielić wam odpowiedzi, albowiem właśnie pracowałam z moimi damami, nie my śląc o żadnej ze spraw”, oznajmiła. „Potrzebuję czasu do namy słu i bardziej rozumnej głowy niż moja, by odpowiedzieć tak szlachetny m i doświadczony m mężczy znom jak wy ”. Wy korzy stała okazję, po raz kolejny uskarżając się na brak bezstronnego adwokata. „Czy jakikolwiek angielski doradca, będący poddany m króla, by łby wobec mnie ży czliwy wbrew jego woli?” spy tała, najwy raźniej zapominając o stanowisku Fishera. „Nie ma przy mnie ty ch, który m mogłaby m zaufać – albowiem są w Hiszpanii, mojej ojczy źnie. Mój Boże, panowie! Jestem ty lko nieszczęsną niewiastą, brakuje mi rozumu i rozeznania, by w tak ważnej sprawie udzielić odpowiedzi tak światły m ludziom jak wy. Modlę się, by ście w swej władzy przedłoży li mi wasze dobre i bezstronne umy sły, albowiem jestem ty lko prostą kobietą, ży jącą tutaj, w obcy m miejscu, w nędzy, bez przy jaciół, bez doradcy. Nie omieszkam jednak i z chęcią wy słucham waszej porady ” 5. Powiedziawszy to, wzięła Wolsey a pod rękę i zaprowadziła kardy nałów do swej pry watnej komnaty. Po spotkaniu angielski duchowny wy kazy wał jeszcze większe zniecierpliwienie. Cavendish wspominał, że od czasu do czasu sły chać by ło jej głos zza drzwi. „My, siedzący w innej komnacie, sły szeliśmy niekiedy królową, gdy mówiła bardzo głośno, tego dnia jednak nie mogliśmy zrozumieć jej słów”, powiedział. „Kardy nałowie po zakończeniu wizy ty udali się prosto do króla i zdali mu relację z rozmowy z Jej Wy sokością. Następnie oddalili się do swy ch domów na wieczerzę”. Campeggio chciał spowolnić proces. Wkrótce jednak kardy nał zrozumiał, że sprawy toczy ły się tak szy bko, iż z trudem by ł w stanie złapać oddech. Zespół adwokatów Henry ka narzucał rozprawom tempo w obawie przed działaniami Katarzy ny, która mogła wy grać i przenieść proces do Rzy mu. Zadeklarowawszy, że nie chce mieć już do czy nienia z sądem w Blackfriars, królowa nie mogła uczy nić nic, by to spowolnić. Przy chy lny wy rok, wy dany przez Campeggia

i Wolsey a, mógł przecież zezwolić Henry kowi na naty chmiastowy ponowny ożenek. Przy wrócenie poprzedniego stanu rzeczy by łoby bardzo trudne (jeżeli w ogóle możliwe), nawet gdy by Rzy m zaakceptował jej wniosek i uznał orzeczenie angielskiego sądu za nieważne. Bezpośrednia apelacja Katarzy ny skierowana do papieża i pełnomocnictwo dla Miçera Mai dotarły do Rzy mu 5 lipca. Następnego dnia Klemens ze szlochem oznajmił angielskim ambasadorom, że nie mógł odmówić jej prośbie 6. Błagali go, by poczekał, z nadzieją, że wy rok w Anglii zapadnie nim instrukcje od papieża dotrą do Londy nu. Gory cz panująca wśród ludzi spierający ch się w Rzy mie by ła tak wielka, iż jeden ze strażników, niosący wiadomość od Karola dla Henry ka, miał szczęście, że uszedł z ży ciem 7. Gdy jednak dotarł list od Campeggia, w który m duchowny wy jaśnił, jak szy bko toczy ły się sprawy w Londy nie, papież nie miał wy jścia i 13 lipca uznał roszczenia Katarzy ny. Sześć dni później, gdy decy zja została ogłoszona podczas spotkania kongregacji kardy nałów, napisał do Wolsey a list z przeprosinami i wy jaśnieniami. Klemens wiedział, że ty m samy m skazy wał duchownego na osobisty dramat, a by ć może i śmierć 8. Katarzy na nie by ła świadoma ty ch wy darzeń. Posłańcy z Rzy mu jechali ponad dwa ty godnie. Królowa zaczęła pogrążać się w rozpaczy. Pod koniec lipca, gdy wszy stko wskazy wało na to, że sąd wkrótce wy da wy rok, coraz częściej nie mogła powstrzy mać płaczu. Zwracając się do papieża osobiście, przeciwstawiła się mężowi i jednocześnie skłoniła go do szy bszego działania. Wciąż nie by ło żadnego sy gnału, że sąd został uznany za nielegalny, a od wy dania wy roku dzieliły ją zaledwie godziny. „Królowa nie czuje się dobrze, gdy ż mimo zaży wania wszy stkich przepisany ch jej medy kamentów, nie odczuwa żadnej ulgi”, relacjonował Mendoza 9. „Jest zasmucona, ty m bardziej że swy m działaniem zbulwersowała męża i wciąż nie widzi żadnej poprawy swej sy tuacji”. Nie ty lko ona obawiała się, że Henry k mógł zmusić już sąd do wy dania wy roku. Zdaniem Campeggia mogło to by ć nieuniknione. Według niego po zapadnięciu wy roku można by jedy nie zdać się na Boga i dobroć Stolicy Apostolskiej. Proces planowano zakończy ć w piątek 23 lipca. Przed sądem przedstawiono wszy stkie argumenty i fakty. Henry k miał tak duże oczekiwania, iż stanął na jednej z galerii z widokiem na wielką salę w Blackfriars, by móc spoglądać z góry. Nietrudno wy obrazić sobie nastrój Katarzy ny owego poranka. Przy szłość jej samej i córki zależała teraz od słów, które tego dnia mieli wy powiedzieć Wolsey i Campeggio. Strach zapewne paraliżował każdy jej ruch. W ciągu ostatniego ty godnia Włoch starał się ze wszy stkich sił opóźnić wy danie wy roku. Jak oznajmił, w Rzy mie rozpoczął się właśnie czas „żniw i zbiorów”, w który m to okresie sądy zaprzestawały zgromadzeń. „Zgodnie z rzy mskim porządkiem odraczam posiedzenie sądu”, oznajmił izbie 10. Miał zamiar ponownie spotkać się ze wszy stkimi na początku października.

Henry k i jego zwolennicy wpadli we wściekłość. Zarówno Cavendish, jak i Hall wspominali, że na rozkaz króla hrabia Suffolk wy stąpił do przodu i przy jął groźną postawę. „Teraz widzę, iż stare powiedzenie jest prawdą. Nigdy nie pojawił się żaden legat ni kardy nał, który uczy niłby coś dobrego dla Anglii”, rzekł, uderzając dłonią w stół11. By ł to zarzut nie ty lko wobec Campeggia i Wolsey a, lecz zarazem wobec każdego, kto sprawował papieską władzę w Anglii. Wkrótce po przerwaniu obrad z Rzy mu nadeszły wieści, że odwołanie Katarzy ny zostało uznane. Sprawę przeniesiono do Rzy mu, a sąd w Blackfriars już nigdy nie miał się zebrać. Królowa, przy najmniej na pewien czas, została uratowana.

1 CSP Hiszpania, 3, 550, 562. 2 Cavendish, Life and death, 121. 3 Tamże. 4 Tamże, 122. 5 Tamże, 123. 6 L&P, 4, 5761. 7 CSP Hiszpania, 4, 3. 8 L&P, 4, 5761, 5785. 9 Biblioteka Bry ty jska, Add. MS. 28578 f410. CSP Hiszpania, 4, 83. 10 Cavendish, Life and death, 124–125. Kelly, Matrimonial Trials, 127–128. 11 Cavendish, Life and death, 124–125. Hall, Hall’s Chronicle, 758.

40 CHWILA WYTCHNIENIA Greenwich 30 listopada 1529 roku

K

atarzy na i Henry k jedli razem obiad. Ich schizofreniczny związek przy pominał teraz karuzelę, a wspólne spoży wanie posiłków by ło jego częścią. Królowa sporady cznie widy wała swego męża, a on często przeby wał z Anną Boley n. Jednak przez większość czasu cała trójka podróżowała wraz z dworem. Dwie kobiety nieustannie krąży ły wokół siebie niczy m wojowniczki. W ty m osobliwy m świecie król miał nie ty lko królową, lecz zarazem – w zależności od stanowiska zapy tanego rozmówcy – przy szłą królową, nałożnicę, konkubinę lub zwy kłą ladacznicę. Każda z nich na swój sposób by ła silną osobowością, a sam władca zdawał się niekiedy by ć najsłabszy z nich wszy stkich. Dwór przy patry wał się całej sy tuacji, nie będąc pewny m, jak powinien zareagować, ale zawsze gotów do plotkowania. Wszy stkich otaczały pozory normalności i napięta atmosfera. Gdy Henry k i Katarzy na przeby wali razem, zachowy wali wobec siebie przesadną czułość. Królowa ukry wała swój ból, starając się zachować dostojny spokój. Henry k również by ł opanowany. Chciał uchodzić za sprawiedliwego i szlachetnego króla, nie za okrutnika, pragnącego za wszelką cenę spełnić swe pragnienia. Czasem jednak powierzchowna ży czliwość znikała. Jeden z takich momentów nastąpił podczas obchodów dnia św. Andrzeja 30 listopada. Odkąd Campeggio zawiesił sąd w Blackfriars i wy jechał do domu po otrzy maniu rozkazów przeniesienia sprawy do Rzy mu, król spędzał z Anną coraz więcej czasu. Najwy raźniej uznał jednak, iż w święto wy padało spoży ć obiad z żoną. 30 listopada 1529 roku w Greenwich, po posiłku, Katarzy na poczuła, że jej wy trzy małość dobiegła kresu. Nie kontrolując się, wy rzuciła z siebie całe cierpienie i gniew. Przechodziła męki, gdy król jej unikał. Od dawna nie jedli wspólnie obiadu. Nie odwiedzał jej komnat ani łoża. Dlaczego? Henry k zaczął szukać mało wiary godny ch wy mówek, wzmiankując jedy nie o ogromie pracy. Później jednak wpadł w gniew, twierdząc, że

Katarzy na nie miała powodów do narzekań. By ła panią własnego domu i mogła czy nić, co uważała za stosowne. „Co do odwiedzania jej komnat i łoża, [powiedział], to winna wiedzieć, iż nie by ł jej prawowity m małżonkiem”, relacjonował nowy ambasador Karola, Eustace Chapuy s, po spotkaniu z królową 1. W zaistniałej sy tuacji monarcha postanowił poszukać wsparcia na europejskich uniwersy tetach, zbierając opinie najbardziej uczony ch ludzi z konty nentu. Nie dodał jednak, że wielu z nich opłacił, chcąc uzy skać zadowalający werdy kt. Henry k szczy cił się, iż po jego stronie stanęli najznakomitsi teolodzy Pary ża. Miał zamiar przedstawić ich opinie papieżowi i – jeśli ten nie „uzna małżeństwa nielegalny m” – ogłosi Klemensa herety kiem”. Następnie ożeni się z kim ty lko zechce. Sy tuacja Ojca Świętego nie by ła godna pozazdroszczenia. Konflikt z Anglią nastąpił zaledwie kilkanaście lat po wy zwaniu, jakie rzucił głowie Kościoła Marcin Luter, i ogłosił początek reformacji, przy bijając swoje dziewięćdziesiąt pięć tez do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze. Inni księża północnej Europy zdąży li już odkry ć rady kalne sposoby na podważenie autory tetu papieża i ostrzeżono Klemensa, że mógł utracić nie ty lko Henry ka, lecz także całą Anglię. Katarzy na skierowała temat kłótni na swe dziewictwo. Henry k doskonale wiedział o jej niewinności, ponieważ „odnalazł ją” podczas nocy poślubnej. Potwierdził to zresztą nie raz. (A może to wszy stko by ło – jak później opowiadał – jedy nie żartem młodego mężczy zny ?) Opinie ludzi, który ch zdaniem jego małżeństwo by ło nieudane, nie miały żadnej wartości. „Nie mają dla mnie żadnego znaczenia”, dodała królowa. „Jeśli pozwolicie mi skorzy stać z rad adwokata w rzeczonej sprawie, nie zawaham się powiedzieć, że dla każdego medy ka czy prawnika, który mógłby was poprzeć i zeznawać przeciwko mnie, znajdę ty siąc inny ch, twierdzący ch, że to małżeństwo jest legalnie zawarte i nierozerwalne” 2. W ciągu ostatnich kilku lat zarówno królowa, jak i król, poznali każdy szczegół prawa kanonicznego. Na radców prawny ch Katarzy na wy dała sporą sumę. Podobnie jak w dzisiejszy ch czasach, prawnicy zajmujący się kwestiami rozwodowy mi wy magali znaczny ch nakładów finansowy ch. Przez dwa la-ta takie wy datki pochłonęły równowartość 10 do 15 procent wszy stkich kosztów związany ch z utrzy maniem dworu. Katarzy na słuchała ich z uwagą i nauczy ła się wy starczająco dużo, by mieć przewagę nad swy m mężem podczas każdej kłótni. Wielokrotnie zdarzało się, że zrezy gnowany Henry k w końcu poddawał się, odwracał się na pięcie, po czy m wy biegał z pomieszczenia 3. Kolacja spoży wana z Anną Boley n okazała się nie mniej przy kra. „Czy ż nie mówiłam wam, że ponosicie klęskę podczas każdego sporu z królową?”, warknęła kochanka. „Widzę, iż pewnego pięknego dnia ulegniecie jej namowom i oddalicie mnie”. Ona również odgry wała rolę ofiary.

„Czekam już bardzo długo, a w ty m czasie mogłam zawrzeć jakieś korzy stne małżeństwo, z którego mogłaby m doczekać się potomstwa, będącego wszak największą pociechą na ty m świecie”, zagrzmiała. „Ale niestety ! Ostatnie lata mej młodości spędziłam na bezcelowy m oczekiwaniu” 4. Ta szczera odpowiedź (jak pisał – co prawda stronniczy – Chapuy s) wy nikała z największej obawy kochanki. Czekała na Henry ka już ponad dwa lata i zastanawiała się, czy kiedy kolwiek zostanie jego żoną. Jej lęk pokry wał się z ostatnią, desperacką nadzieją Katarzy ny – królowa ży wiła przekonanie, iż jeśli ty lko zdołałaby odsunąć Annę Boley n od króla na kilka ty godni, mogłaby znów go odzy skać. „Wnoszę swój zarzut nie przeciw królowi, mój Panie, lecz przeciw podżegaczom i pomy słodawcom tej sprawy [rozwodowej]”, napisała Katarzy na do papieża rok później. „Moja wiara w naturalną dobroć i zalety króla jest tak wielka, iż gdy by m mogła mieć go przy swy m boku choćby dwa miesiące, tak jak niegdy ś, mnie samej udałoby się sprawić, by zapomniał o ty m, co się wy darzy ło. A ponieważ wszy scy wiedzą, że tak właśnie potoczy ły by się sprawy, nie pozwalają mu by ć ze mną”. Taką nadzieję królowa nosiła w sercu przez półtora roku po zwy cięstwie w Blackfriars5. Gdy by nie reakcja Anny Boley n podczas dnia św. Andrzeja, mogłoby się zdawać, że królowa oszukiwała samą siebie. Wciąż uważała, że by ła w stanie przekonać Henry ka do wy cofania się ze sprawy rozwodowej. Ry walka obawiała się dalszy ch kroków Katarzy ny. W opinii większości osób Henry k by ł w stanie zrobić absolutnie wszy stko, by uzy skać rozwód. Chapuy s, będący w kolejny ch latach największy m sojusznikiem Katarzy ny, wy czuwał to niemal od samego przy by cia do Anglii w sierpniu 1529 roku. „[Henry k] jest tak zaślepiony miłością do nowej pani, iż nie widzi niczego poza nią i pragnie ty lko jej” 6, skomentował dy plomata. Książę Norfolk, obecnie jeden z najważniejszy ch doradców Henry ka, potwierdził te spostrzeżenia. „Król tak bardzo pragnie rozwodu, że nie sądzę, by ktokolwiek poza Bogiem by ł w stanie zmienić jego zamiary ” 7, powiedział. Niejako potwierdzając te spostrzeżenia, Henry k zakończy ł 1529 rok, składając wy lewny hołd swej nowej pani. 8 grudnia uroczy ście podniósł ojca Anny do rangi hrabiego, darując mu godność hrabiowską zarówno w Wiltshire, jak i Ormonde. Następnego dnia król wy dał okazały bankiet, podczas którego traktowano Annę Boley n tak, jakby już by ła królową. Zasiadła po prawej stronie władcy – na miejscu należący m do Katarzy ny. Według relacji Chapuy sa, żona monarchy spędziła wieczór, szlochając w swy m domostwie, usy tuowany m w odległości jedenastu kilometrów. Siostra Henry ka, Maria, oraz żona i matka księcia Norfolk (trzy najważniejsze kobiety w kraju) nagle w hierarchii znalazły się poniżej Anny. Ambasador jeszcze nigdy nie by ł świadkiem podobny ch wy darzeń. Tańczono i bawiono się hucznie. „Na uczcie nie

brakowało

nikogo

poza

księdzem,

który

wręczy łby

pierścień

małżeński

i

wy głosił

błogosławieństwo” 8, relacjonował. Związek króla z kochanką należał do burzliwy ch. Henry k by ł równie mocno podekscy towany co przerażony ognistą, wy niosłą naturą Anny. Szala na krótko przechy liła się na stronę Katarzy ny podczas Bożego Narodzenia 1529 roku, gdy królowa powitała swego męża w Greenwich. Choć świętowano w „atmosferze wielkiego zwy cięstwa”, to jednak – jak się zdaje – Anna zbojkotowała uroczy stości. Najwy raźniej zdesperowany Henry k wy słał jej w przeddzień Nowego Roku kosztowny prezent, po czy m spędzał z nią większość swego czasu. Kilka miesięcy później, podczas powrotu z Windsoru, zbulwersował świadków, wioząc Annę z ty łu na siodle swego konia. Dwóch mężczy zn zostało rzekomo zamknięty ch w lochu za przestępstwo „skomentowania” tego incy dentu9. Anna Boley n nie omieszkała wy korzy sty wać swy ch nowo zdoby ty ch wpły wów polity czny ch, czasem zresztą – wkrótce po fiasku sądu w Blackfriars – odczuwając przy ty m mściwą saty sfakcję. Katarzy na wciąż rzucała im kłody pod nogi, a Anna zmuszona do czekania nie kry ła wściekłości. Swą żółć wy lewała zwy kle na Wolsey a” 10. Kardy nałowi nie udało się doprowadzić do rozwodu, tak jak przewidy wał, co oznaczało upadek najpotężniejszego – zaraz po królu – człowieka w Anglii. Gdy ty lko Chapuy s przy by ł na wy spę, Katarzy na naty chmiast ostrzegła go przed Wolsey em. Zdawało się, że los dostojnika by ł już przesądzony. Królowa wiedziała, że wrogowie ostrzy li sobie nań zęby. Niebawem miał nastąpić atak. „Sy tuacja kardy nała nie jest w ty m momencie godna pozazdroszczenia”, szepnęła ambasadorowi podczas pośpiesznego spotkania w Grafton w Northamptonshire, gdzie ona i Henry k w 1529 roku zatrzy mali się podczas letniej podróży. Nawet dworzanie, będący w tej samej komnacie, nie widzieli ruchu jej warg, a zaskoczony Chapuy s opowiadał po owy m pierwszy m spotkaniu o kobiecie, która będzie walczy ć uporem i zaciętością. Zaczął poznawać – już zwy czajowe – metody płaszcza i szpady stosowane przez Katarzy nę. „Istnieją bowiem sprawy, o który ch – w ty m otoczeniu – nie śmiem wam mówić”, zwierzy ła się. „Wy ślę do was jednego z my ch służący ch, aby to wy jaśnić” 11. By ł to początek intensy wny ch, potajemny ch relacji, prowadzony ch najczęściej przez posłańców przekazujący ch zaszy frowane wiadomości. Sporady cznie udawało im się spotkać w sekrecie – Katarzy na, wokół której nie brakowało szpiegów, mogła działać ty lko w taki sposób. Formalne próby podejmowane przez ambasadora w celu spotkania się z Katarzy ną mogły zostać udaremnione przez sfrustrowany ch urzędników, zachowujący ch się częstokroć tak, jakby królowa zwy czajnie nie istniała. Anna Boley n, zachęcona przez ojca oraz ich sojusznika księcia Norfolk, pragnęła doprowadzić do całkowitej zagłady Wolsey a. Ostatecznie kardy nał został oskarżony o praemunire –

naduży wanie swy ch praw legata w celu przedkładania prawa rzy mskiego nad angielskie – do czego przy znał się w październiku 1529 roku, by zminimalizować szkody. „Właśnie przepędzono Wolsey a, a wszy stkie jego dobra trafiły w ręce króla”, relacjonował 22 października przejęty Du Bellay, ambasador Francji. „Został zupełnie zniszczony ”, dodał, informując zarazem, że siłą napędową całej sy tuacji by ła mademoiselle Anna. Stała teraz „ponad wszy stkimi”. „Wielu ludzi nie ma już żadny ch wpły wów, chy ba że który ś z nich pragnie uczy nić to, co [Annę] zadowoli, a wówczas otrzy ma pozwolenie”, dodał Du Bellay 12. Na brzegach Tamizy zgromadziły się tłumy w oczekiwaniu na doprowadzenie zhańbionego kardy nała do Tower. Zamiast tego jednak pozwolono mu udać się do domu w Esher. Będący już w drodze Wolsey otrzy mał od Henry ka prezent w postaci pierścienia. Z ulgi, że by ć może pojawiła się dlań jeszcze jakaś nadzieja, okry ty złą sławą duchowny padł na kolana w błoto. W podzięce za podarunek wy słał królowi swego błazna, Patcha Williamsa, nie zważając na protesty tego ostatniego. Zwolennicy Anny obawiali się, że kardy nał znajdzie sposób, by na nowo wkupić się w łaski władcy, a Katarzy na zaczęła odczuwać swego rodzaju sy mpatię do Wolsey a, by ć może zjednoczona z nim świadomością istnienia wspólnego adwersarza. Wrogowie kardy nała zdołali doprowadzić do oskarżenia go o zdradę dopiero w listopadzie 1530 roku. Królowa znajdowała się w centrum ty ch doniesień. Według Chapuy sa Wolsey owi zarzucono zamiar doprowadzenia do sy tuacji, w której papież zagroziłby ekskomunikowaniem Henry ka, jeśli monarcha nie będzie traktował swej żony z należny m jej szacunkiem i nie wy dali Anny Boley n z dworu. Później Henry k stwierdzi, jakoby kardy nał snuł intry gi „zarówno w samy m królestwie, jak i poza nim”. Krąży ły plotki o rzekomy m pojawieniu się „wrogich prakty k, przeprowadzany ch podczas sądu w Rzy mie”. Rzeczy wiście, Wolsey instruował Chapuy sa, jak powinien przy stąpić do sprawy królowej. W pewny m momencie wezwał ją do „podjęcia naty chmiastowy ch działań” w odpowiedzi na manewry Henry ka 13. Kardy nał został aresztowany i odmówił spoży wania posiłków, chociaż od dłuższego czasu podupadał na zdrowiu. Zmarł śmiercią naturalną już w drodze do Tower 29 listopada 1530 roku, unkając ty m samy m upokarzającego poby tu w więzieniu, egzekucji lub obu ty ch doświadczeń. Umierał z pełną świadomością, że przy czy ną jego upadku stał się konflikt Henry ka i Katarzy ny. „Taką oto nagrodę odbieram za mą pracowitość na ty m świecie i cierpienia, który ch doznałem, służąc królowi i próbując zaspokoić jego próżne pragnienia”, oznajmił, gdy na łożu śmierci zaczął żałować, iż by ł bardziej lojalny wobec Henry ka aniżeli wobec Boga. Ostatnia wiadomość od kardy nała dla jego pana niosła poradę, by król zechciał wsłuchać się we własne sumienie „w ogromnie istotnej sprawie [...] by zdecy dować, czy obraziłem go, czy nie”. Ową „istotną sprawą”, jak potwierdził Cavendish, by ła „niedawno rozpoczęta kwestia między nim a dobrą

królową Katarzy ną” 14. Niegdy ś wszechwładny kardy nał stał się więc pierwszą poważną ofiarą wojny między królewskimi małżonkami. Zwolennicy Anny Boley n by li zachwy ceni takim rozwojem sy tuacji. Jej ojciec uczcił to wy darzenie okrutną modą – pisząc farsę, w której Wolsey a, po jego skazaniu na piekielne męki, odwiedza w owy ch czeluściach kilku Francuzów. Łagodniejszy stosunek Katarzy ny do kardy nała w ty ch ostatnich dniach poświadczy ł, iż w cały m zawirowaniu doty czący m rozwodu królowa wolała paktować z diabłem, którego już znała. Nie wiedziała, kto miał wy pełnić „lukę” pozostawioną przez duchownego, ale jeśli budziło w niej to pewne obawy, okazały się one uzasadnione. Wprawdzie miejsce zmarłego objął przy jaciel, Lord Kanclerz Thomas More, jednak w pobliżu czy hał także protegowany Wolsey a, Thomas Cromwell, gotów do udowodnienia swej bezwzględności. Długa lista drogocenny ch dóbr, znaleziony ch w domu kardy nała i skonfiskowany ch przez Henry ka ku radości Anny, zawierała również przedmioty przy pominające o fakcie, że relacje Katarzy ny i duchownego trwały już wiele lat. Hiszpański płaszcz wojskowy, ozdobiony na brzegach jedny m ze wspaniały ch flamandzkich arrasów oraz zestaw mis z całą pewnością by ły prezentem od Katarzy ny. Udekorowano je zarówno jej herbem, jak i wizerunkiem kardy nalskiego kapelusza. Złość Anny Boley n by ła teraz skierowana nie ty lko przeciw Wolsey owi i jego zwolennikom. Jej zadziorny i ostry sposób wy powiadania się doprowadził do sporów ze starszą ary stokracją, która zaczęła planować późniejszą zemstę. Anna poróżniła się z księżną Norfolk – własną ciotką – w kwestii ślubny ch planów córki tej ostatniej, uży wając wy jątkowo „wzburzony ch słów”. Większość dojrzały ch dam w Anglii nie pamiętała, by podobne wy rażenia kiedy kolwiek padły z ust Katarzy ny 15. Spór między kobietami wy jaśnia, dlaczego później księżna posłała Katarzy nie prezent – drób i pomarańcze. W jednej z nich ukry ła wiadomość – wy raz poparcia dla królowej, stanowiący rzadkość w owy ch czasach, po czy m przy rzekła jej posłuszeństwo16. Publiczne zaloty księcia Norfolk do jednej z dam dworu Anny Boley n, Bessie Holland, również mogły by ć przy czy ną, dla której jego żona tak jawnie poparła Katarzy nę. W końcu na ży czenie Anny księżna została oddalona z dworu. Szwagier Henry ka, książę Suffolk, również zaczy nał odczuwać do ukochanej króla coraz większą nienawiść. Rozpowszechniał na jej temat wy imaginowane historie i trzy mał się z dala od dworu – najpewniej czując się urażony faktem, że Anna by ła ważniejszą damą niż jego żona Maria Tudor, siostra Henry ka. W czerwcu 1530 roku Katarzy na stała się bezpośrednim celem ataku wy branki swego męża. Zdawało się, że królowa by ła zby t trudną przeciwniczką, aby Henry k mógł z nią sobie poradzić bez niczy jej pomocy. Jego próby spierania się z królową jedy nie utwierdziły Annę w ty m przekonaniu. Wpadała w szał, gdy Katarzy na wciąż szy ła koszule dla władcy. „Ostatnimi czasy [Henry k] wy słał królowej materiał, prosząc ją o uszy cie mu odzieży ”, relacjonował Chapuy s. „Usły szawszy o ty m, lady [Anna Boley n] wezwała przed oblicze króla człowieka, który zabrał

tkaninę – jednego z najważniejszy ch dżentelmenów komnaty sy pialnej. Chociaż sam król przy znał, że mężczy zna uczy nił to na jego rozkaz, Anna nie szczędziła służącemu cierpkich słów w obecności ukochanego, oznajmiając, że rozkaże go przy kładnie ukarać” 17. By ć może nieprzy padkowo wy darzy ło się to w jedny m z ty ch okresów, gdy Chapuy s zgadzał się z Katarzy ną co do pewnej kwestii: by ć może królowa zdołałaby odzy skać uczucie Henry ka, gdy by mogła pozostać z nim sam na sam. Król, jak zauważy ł ambasador, zdawał się nie znosić „złej woli” Katarzy ny, a mimo to, gdy prowadzili dy sputy, ona zmuszała go do wy słuchiwania jej pełny ch namiętności mów obronny ch doty czący ch ich małżeństwa 19. Anna Boley n najwy raźniej nie czuła się pewnie. By ć może obawiała się, że król mógłby złagodzić swe stanowisko w obliczu publicznego niezadowolenia i perspekty wy walki z papieżem. Zaczęła również wy wierać nacisk na damy Katarzy ny. Dwór opuściła młoda żona markiza Dorset (kolejna dama dworu i bliska przy jaciółka królowej) oraz dwie inne przy jaciółki Katarzy ny, wy słane do domów na rozkaz Anny 19. Anna Boley n zaczęła również rozumieć, że królowa by ła wy jątkowo dobrze poinformowana o wszelkich ruchach Henry ka w sprawie rozwodowej. We wrześniu 1530 roku zakazała dżentelmenom z dworu Katarzy ny widzenia się z nią, twierdząc, iż z całą pewnością by li oni jej informatorami. Wprowadziła również do otoczenia Katarzy ny damy lojalne wobec siebie, by szpiegowały królową, a jej składały raporty. Takty ka ta przy nosiła efekty. Niebawem żona władcy zaczęła się skarży ć na brak informacji o bieżący ch wy darzeniach na dworze 20. Jeszcze tego roku Chapuy s znalazł się w samy m centrum osobliwej maskarady, której wy raźny m celem by ło zy skanie przewagi przez nową wy brankę Henry ka. Pewnego dnia król przy parł go do niewielkiego okna w galerii, starając się skierować temat rozmowy na Katarzy nę i rozwód. Ambasador by ł zakłopotany ty m niety powy m zachowaniem i determinacją, z jaką Henry k wciąż chciał rozmawiać ty lko o jednej sprawie. Wówczas spostrzegł szpiegującą ich Annę. „Lady [Anna Boley n] stała w mały m oknie w komnacie króla wy chodzący m na galerię, w której staliśmy, i mogła nas widzieć i sły szeć”, relacjonował21. Inny mi słowy, Henry k urządził dla niej swoiste przedstawienie, aby udowodnić, jak ciężko pracował nad pokonaniem przeciwników ich przy szły ch zaślubin. Fakt, że kochanka odczuwała potrzebę szpiegowania królowej, a władca dał na to przy zwolenie, wy nikał z kolejny ch sukcesów odnoszony ch przez Katarzy nę w Rzy mie. To właśnie tam znajdował teraz główny prawny front walki w sprawie rozwodowej. Zgodnie z przy czy ną zamknięcia obrad sądu w Blackfriars, papież by ł jedy ną osobą, która mogła zdecy dować, czy żona Henry ka miała rację. Katarzy na nalegała, aby uczy nił to możliwie najszy bciej. Z drugiej strony król robił wszy stko, by przedłuży ć sprawę, a uległy Klemens z ulgą odmawiał podjęcia jakiejkolwiek decy zji – i miał zamiar czy nić to jak najdłużej.

Katarzy na wciąż wy wierała nacisk na swoich reprezentantów w Rzy mie, siostrzeńca Karola i samego papieża. Szczegóły sprawy i pogłoski wręcz stały się jej obsesją. Krąży ły słuchy, jakoby czasem dawała upust złości wy wołanej rozwodem. Pewnego dnia poprosiła Chapuy sa, aby zwery fikował niektóre z plotek, zwłaszcza te o rzekomy ch problemach na uniwersy tetach w Oksfordzie i Cambridge po ty m, jak władze uczelni zostały zmuszone do wsparcia Henry ka. Czy król mógł wy jaśnić pomówienia, według który ch kobiety w Oksfordzie obrzuciły kamieniami jego przedstawicieli, a w Cambridge zginęło siedem osób? Władca zaprzeczy ł, jakoby w ty ch miejscach doszło do jakichkolwiek aktów przemocy lub przy musu22. Królowa nie chciała zrezy gnować z męża i chwy tała się wszelkich sposobów, by na nowo go do siebie przekonać. Błagała papieża, aby nakazał jej ry walce opuszczenie dworu do czasu ogłoszenia wy roku. Rozpaczała z powodu opóźnień, jako że sprawa mogła przedłuży ć się o kilka lat. Jej nastroje gwałtownie się zmieniały. Na duchu podnosiły ją dobre wieści od jej siostrzeńca lub pomy ślne informacje z Rzy mu. Gdy kolejny uniwersy tet zwracał się przeciwko niej, gdy do papieża wpły nęła pety cja od bardziej uległy ch angielskich ary stokratów lub gdy zbliżało się zebranie Parlamentu, podczas którego – czego się obawiała – mogła zostać przeforsowana decy zja o rozwodzie, ogarniał ją gwałtowny niepokój 23. Gdy Klemens nieśmiało zaczął wy dawać brewe w jej imieniu, Henry k stał się podejrzliwy, a my śl zaprzątnęło mu py tanie, w jaki sposób żona organizowała swą obronę. Winił ją za skandaliczne plotki krążące po Włoszech (według który ch Anna Boley n by ła seksualny m drapieżnikiem). Jego zdaniem mogły się one zrodzić jedy nie z listów Katarzy ny do papieża i cesarza. Król dokładnie przestudiował obraźliwe słowa napisane do niego z Włoch. Twierdził nawet, jakoby rozpoznał „po wy rażeniach, który ch uży to […] sty l i języ k królowej” 24. Henry k miał poważne powody do zmartwień. Katarzy na gorliwie pracowała nad swą sprawą: niezmiennie pisała do siostrzeńca lub nalegała, by Chapuy s posłał Karolowi nowe dokumenty od Johna Fishera w celu jej obrony. Ponaglała swy ch prawników w Rzy mie, zwracała się bezpośrednio do papieża lub potajemnie przekony wała anonimowego sojusznika, by głosił jej sprawę na dworach niemieckich książąt25. Sy tuacja królowej zaintry gowała wielu potężny ch ludzi w całej Europie. Jej małżeństwo stało się teraz kluczowy m czy nnikiem europejskiej polity ki. Zarówno Henry k, jak i Karol obawiali się, że zaistniała sy tuacja zmusi ich do udziału w wojnie. Cesarz oznajmił swemu bratu Ferdy nandowi, aby na początku 1530 roku unikał konfliktu z Niemcami, albowiem mogą by ć zmuszeni do walki za ciotkę w Anglii26. „A jeśli król zechce poślubić tę kobietę, co uczy ni cesarz?”, spy tał Chapuy sa książę Norfolk. „Czy wy powie nam wojnę?” 27. W między czasie Francuzi z nieskry waną saty sfakcją przy glądali się, jak Henry k i Karol wikłają się w coraz poważniejsze kłopoty, a w sobie upatrując roli rozjemców28.

Katarzy na ży ła nieustanną obawą, by Henry k nie znalazł sposobu umożliwiającego mu ominięcie rzy mskiego procesu i poślubienie Anny. Na początku sprawy rozwodowej niektórzy z doradców papieża twierdzili, jakoby najprostszy m rozwiązaniem by ło poślubienie Anny Boley n, a następnie odczekanie na ruch królowej, która zakwestionowałaby to w Rzy mie. We wrześniu 1530 roku sam Ojciec Święty zastanawiał się, czy Henry k nie powinien wziąć sobie drugiej żony. „Przed kilkoma dniami podczas pry watnego spotkania papież zaproponował mi”, relacjonował wy słannik angielskiego króla w Rzy mie, Gregorio Casale, „iż Jego Wy sokość mógłby otrzy mać dy spensę na poślubienie dwóch niewiast” 29. Nie konty nuowano tego tematu. Wy daje się, że Henry k – ze strachu przed reakcją swy ch poddany ch – chciał powstrzy mać się przed cudzołożeniem i oczekiwać na otrzy manie oficjalnego pozwolenia, którego mógł nigdy nie dostać. Nieustannie musiał brać pod uwagę popularność Katarzy ny – z którego to powodu wciąż szukał prawnego sposobu na rozwiązanie swojego małżeństwa. W między czasie obie strony bombardowały Rzy m dowodami, opiniami i argumentami, choć te ostatnie by wały trudne do zrozumienia czy wręcz banalne; nie słabła też obsesja na punkcie dziewictwa Katarzy ny. W jednej z absurdalny ch instrukcji Henry k nakazał swemu ambasadorowi wy jaśnić, że Artur by ł bardzo krzepkim, pełny m wigoru księciem o niespoży ty m apety cie seksualny m. Według króla jego brat wciąż domagał się, by zapewniano mu towarzy stwo kobiet. Ponoć Artur zademonstrował nawet przy jaciołom swego „rozpalonego pożądaniem członka w stanie erekcji”, skarżąc się, że chociaż cieszy ł się inty mny m poży ciem z Katarzy ną, nigdy nie by ł sy ty 30. Władca Anglii nie odpowiedział jednak bezpośrednio na pewne spostrzeżenie Klemensa: wszak królowa zgodziła się zaakceptować zdanie męża na temat jej dziewictwa, o ile ten gotów by ł złoży ć zeznania pod przy sięgą. Królowa odkry ła jego wy bieg. Henry k nigdy nie złoży ł rzeczonej przy sięgi, co stanowiło najmocniejszy dowód jej prawdomówności. Zdaniem jego zwolenników Henry k, żeniąc się z Katarzy ną, by ł zby t młody i niedoświadczony, by stwierdzić dziewictwo lub przekonać się, że księżniczka miała już kontakt z mężczy zną. „Król oznajmił, iż jego niedojrzałość nie pozwalała mu wówczas na poznanie prawdy ” 31, wy jaśnił jego wy słannik w Waty kanie, Gregorio Casale. By ć może Katarzy na wiedziała, że jej mąż, uważający się za tak szlachetnego człowieka, nie skłamałby pod przy sięgą. Ty mczasem królowa i Chapuy s poszukiwali świadków, którzy mogliby potwierdzić jej dziewictwo32. Ambasadorowi udało się w końcu znaleźć cztery osoby w samej Anglii, choć później uznano, że świadkowie ci złoży li przy sięgę w niewłaściwy sposób33. Do Hiszpanii dotarły rozkazy odnalezienia ludzi, którzy przed trzema bez mała dekadami popły nęli z młodą infantką do Anglii. María de Rojas, kobieta, która dotrzy my wała towarzy stwa Katarzy nie w jej łożu po śmierci Artura, by ła teraz małżonką bogatego Álvara de Mendozy i mieszkała w Nájera, Vitorii

lub Madry cie. Catalina, niewolnica, która robiła porządki w komnacie infantki i zmieniała prześcieradła, poślubiła wy twórcę kusz, zwanego Oviedo, pochodzącego z miasta zarządzanego przez rodzinę Elviry (guwernantki Katarzy ny ). Następnie przeniosła się z dwiema córkami na południe do swej rodzinnej miejscowości. Inne damy, a nawet służebni służący ch Katarzy ny, by li porozrzucani po klasztorach i miastach całej Hiszpanii. Niełatwo by ło odnaleźć nawet brata Diego – spowiednika, będącego niegdy ś rzekomo obiektem uczuć młodej księżnej, który opuścił Anglię w niesławie 34. Lista py tań, na jakie musieli odpowiedzieć świadkowie, poruszała ściśle biologiczne aspekty, będąc zarazem pełną absurdów. Czy to prawda, iż na małżeńskich prześcieradłach nie by ło krwi? Czy Henry k przechwalał się, że to on, a nie jego brat, pozbawił królową dziewictwa? Czy Artur mógł by ć impotentem? Czy fakt, że ponoć nigdy nie połączy ł się cieleśnie z Katarzy ną, by ł ogólnie akceptowany lub komentowany ? Czy grupa lekarzy badający ch długotrwałą chorobę księżnej po śmierci męża stwierdziła, że „przy czy ną dolegliwości by ła jej niewinność”? Czy według ich opinii naprawdę mogła zostać uleczona dzięki małżeństwu z mężczy zną „potrafiący m obchodzić się z kobietami”? Odpowiedzi miały zostać potajemnie odesłane na hiszpański dwór królewski. Z zachowany ch dokumentów wy nika, że przesłuchiwano świadków w całej Hiszpanii35. Ich odpowiedzi, poza zeznaniami z Saragossy, zostały jednak w większości utracone. Katarzy na najgoręcej jednak pragnęła, by papież – lub kardy nałowie – podjęli decy zję w kwestii rozwodu. Pod koniec 1530 roku ostrzegła Klemensa, że dalsza zwłoka mogła przy nieść katastrofalne skutki. Twierdziła również, iż w między czasie sam papież nakłaniał ją, by pozwoliła na przedłużenie całej sprawy 36. Królowa zauważy ła, w jakie kłopoty wpędził Anglię jej spór z małżonkiem. Zrozumiała, że stawką by ła nie ty lko jej własna przy szłość, lecz także losy chrześcijaństwa w Anglii, które przez ostatnie dziewięć wieków dominowało w królestwie. „Ci, którzy prowadzą ze mną wojnę”, ostrzegała Klemensa, planowali również zniszczy ć Kościół w Anglii i przejąć jego własność. „Musicie ich powstrzy mać”, nalegała. „Można to uczy nić jedy nie wy dając wy rok [...] jeśli będziecie zwlekać, doprowadzicie do powstania nowego piekła, któremu będzie jeszcze trudniej się przeciwstawić niż obecnemu”. Katarzy na odczuwała coraz większą nienawiść do tchórzliwego Klemensa. „Moją jedy ną pociechą jest fakt, że Bóg pragnie mnie ukarać za grzechy na ty m świecie”, napisała do Ojca Świętego. „Dlatego też Wasza Świątobliwość, Jego wikariusz na tej ziemi, nie chce mi przebaczy ć”. Zagroziła, że jeśli papież nie stanie w obronie prawdy, nigdy się od niej nie uwolni. Nawet z dna piekła będzie krzy czeć tak głośno, aby sam Bóg usły szał jej skargi na niego37.

1 CSP Hiszpania, 4, 224.

2 CSP Hiszpania, 4, 224. L&P, 6, 351. Kelly, Matrimonial trials, 205. 3 CSP Hiszpania, 4, 224. L&P, 4–3, 6121. Starkey, Królowe. Sześć żon, 272. 4 CSP Hiszpania, 4, 224, 352. 5 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, ff 786 –88. CSP Hiszpania, 4, 345, 548. 6 CSP Hiszpania, 4, 25. 7 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f522. CSP Hiszpania, 4, 249. 8 CSP Hiszpania, 4, 232. 9 CSP Hiszpania, 4, 302. 10 Cavendish, Life and death, 177. 11 CSP Hiszpania, 4, 160. 12 Le Grand, Preuves, t. 3, 377–378. L&P, 4–3, 6019. Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 126. Scheurer, Correspondance, 104–06. 13 CSP Hiszpania, 4, 270, 366, 368, 509. L&P, 4, 6720. Dokumenty Państwowe, 7, 212. 14 Cavendish, Life and death, 224. 15 CSP Hiszpania, 4, 460. L&P, 5, 216. 16 CSP Hiszpania, 4, 507, 509. 17 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, ff 607 –610. CSP Hiszpania, 4, 354. 18 Tamże. 19 Tamże. 20 CSP Hiszpania, 4, 422. 21 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f667–668. CSP Hiszpania, 4, 492. 22 CSP Hiszpania, 4, 270, 290. 23 CSP Hiszpania, 4, 160, 249, 460, 548. 24 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f563. CSP Hiszpania, 4, 265, 364. L&P, 4, 6408, 6521– 6522, 6557, 6635, 6772, 6780. 25 CSP Hiszpania, 4, 257, 303, 322, 354, 396. 26 CSP Hiszpania, 4, 245. 27 CSP Hiszpania, 4, 290. 28 CSP Hiszpania, 4, 452. 29 L&P, 4, 6627, Uzupełnienie. 261. 30 Dokumenty Państwowe, 7, 308–309. Kelly, Matrimonial Trials, 61, 153. L&P, 4, 4685. L&P, 5, 327. Fiddes, Collections, 172 31 Kelly, Matrimonial Trials, 61, 137, 139, 140, 144–45. CSP Hiszpania, suplement 2, 450. CSP Hiszpania, 4, 384. 32 Kelly, Matrimonial Trials, 149.

33 L&P, 5, 340, 485, 492. Kelly, Matrimonial Trials, 148. 34 CSP Hiszpania, 4, 570–577. 35 CSP Hiszpania, 4–1, xxiii, 570–577. L&P, 5, 492, 516, 866. 36 CSP Hiszpania, 4, 548. 37 CSP Hiszpania, 4, 548.

41 TRUCIZNA Rochester House, Londyn Koniec lutego 1531 roku

J

ohn Fisher nie by ł głodny. Surowy, ascety czny, sześćdziesięciodwuletni biskup lubił pościć i dręczy ć swe ciało. Odmówił spoży cia rosołu ugotowanego tego dnia przez kucharza. Poza ty m nie czuł się najlepiej. Niektórzy wiązali jego samopoczucie z faktem, iż Henry k – w akcie buntu przeciw papieżowi, który wciąż nie chciał dać mu rozwodu – z łatwością zmusił biskupów do uznania go „najwy ższą głową” angielskiego Kościoła. Dodano wprawdzie niejasną klauzulę, iż rzeczona aprobata obowiązy wała jedy nie w takim zakresie, „w jakim pozwala na to prawo Chry stusa”, jednak szkoda już się dokonała. Henry k, angielski władca, by ł na dobrej drodze, by zostać – jak skomentował jeden z obserwatorów – również papieżem Anglii. Zamiast Fishera rosół spoży li jego służący, resztki zaś otrzy mali żebracy, wy czekujący u bram londy ńskiej siedziby biskupa, Rochester House. Żaden z nich nie zauważy ł osobliwy ch „proszków”, które tego dnia kucharz, Richard Roose, wrzucił do zupy nakłoniony do tego kroku przez pewną tajemniczą osobę. Niebawem wszy scy się rozchorowali. W ogromny ch bólach, gdy trucizna rozpoczęła swe niszczy cielskie dzieło, zmarły co najmniej dwie osoby, służący Bennet Curwen i uboga wdowa Alice Try ppy tt. Przerażony kucharz został aresztowany i na kole tortur przy znał się do wsy pania wspomnianego proszku. Ponoć tajemniczy przy by sz, wręczając Roose’owi truciznę oznajmił, że osoby spoży wające posiłek z pewnością odczują dolegliwości, ale nikt nie umrze. Kucharz my śląc, że dano mu silny środek przeczy szczający, uznał to za wy śmienity dowcip1. Kto chciał zabić najważniejszego – spośród angielskich duchowny ch – sojusznika Katarzy ny ? Naty chmiast wskazano najbardziej zagorzały ch wrogów Fishera, czy li niety kalny ród Boley nów. Otrucie człowieka by ło uznawane naówczas za jedno z największy ch przestępstw i choć najważniejsze osobowości w kraju miały do dy spozy cji służący ch, którzy degustowali za nich

potrawy, wciąż wy woły wało ono najgorsze koszmary. Henry k nie chcąc, by padło nań jakiekolwiek podejrzenie, skazał kucharza na najsurowszą z kar: służący został ugotowany ży wcem w mosiężny m kotle. Co dziwne, mimo zastosowania tortur nigdy nie zdołano ustalić, kto dostarczy ł mu truciznę. Próba zabicia Fishera by ła kolejny m dowodem na to, jak wy soce wzrosła stawka po dramaty cznej interwencji Katarzy ny i przerwaniu obrad sądu w Blackfriars. Biskup zadeklarował gotowość śmierci w imieniu królowej. Teraz okazało się, że ktoś chciał pozbawić go ży cia – jeśli nie na ży czenie Henry ka, to zapewne Anny Boley n. Żona władcy zaczęła odczuwać coraz większy niepokój. „Ira principis mors est” (gniew króla oznacza śmierć) – odparł arcy biskup Canterbury, William Warham, gdy królowa szukała u niego obrony przed mężem. Również Wolsey wy powiadał te słowa, gdy odczuwał niezadowolenie Henry ka 2. Anna Boley n tak jawnie radowała się zwy cięstwem ukochanego po uznaniu go najwy ższą głową Kościoła w Anglii, iż według Chapuy sa zachowy wała się tak, jakby otwarto przed nią bramy raju3. Katarzy nę niepokoiła euforia męża i jego wy branki – królowa obawiała się, że oboje ośmielą się ugodzić bezpośrednio w nią. Biskupi – pod groźbą oskarżenia ich o praemunire podobnie jak w przy padku Wolsey a – zgodzili się na przekazanie królowi stu ty sięcy funtów. By ł to jedy nie początek długiej i nieprzerwanej walki z Kościołem – za której przy czy nę często wskazy wano sprawę Katarzy ny. Przy szłość samego Kościoła wciąż by ła niepewna – tak jak przepowiadali królowa i kardy nał. W 1531 roku Henry k i Anna poczuli pewniejszy grunt pod nogami. Królewska fawory ta rozkazała, aby na liberiach jej służący ch wy haftowano dumne, chełpliwe motto Małgorzaty Habsburg: „Ainsi sera, groigne qui groigne” („Będzie jak zechcę, choćby ludzie sarkali”!). Pod naporem kry ty ki owe aroganckie napisy wkrótce zniknęły, lecz Chapuy s zauważy ł, że Anna by ła „odważniejsza niż lwica” 4. Pewnej oburzonej damie dworu zapowiedziała nawet, iż pragnęła, by „wszy scy Hiszpanie znaleźli się na dnie morza”. Henry k i Anna by li wy jątkowo pewni siebie i Katarzy na by ła przekonana, iż król albo planował poślubić Annę, nie czekając na decy zję Rzy mu, albo spiskował, by w sty czniu zmusić Parlament do udzielenia mu aprobaty na rzeczony krok5. Za każdy m razem, gdy Anna Boley n i Henry k odczuwali choćby przedsmak zwy cięstwa, królowa znajdowała sposób na sprowadzenie ich na ziemię. Wprawdzie papieskie rozkazy napły wały z Rzy mu bardzo opieszale, ale z reguły by ły zgodne z jej oczekiwaniami. Nie ty lko nadszedł zakaz ponownego ożenku przed podjęciem decy zji przez papieża, lecz także nie wy rażono zgody, by sprawę rozpatry wał angielski Parlament lub jakikolwiek sąd. Nie bez powodu Henry k obwiniał żonę i jej siostrzeńca o każdy cios, który otrzy mał z Rzy mu. Niepokoił się i źle sy piał za każdy m razem, gdy papieskie rozkazy raniły jego królewską dumę 6. Ty mczasem Anna

by ła zarówno zatroskana, jak i wzburzona. Władca jak zwy kle stał się ofiarą jej ataków złości i ostrego języ ka. Henry k ze łzami w oczach błagał nawet krewny ch swej niepokornej wy branki, aby okiełznali jej gniew – a historia ta wy wołała serdeczne rozbawienie i żarty ze strony samego papieża. „Skoro płakał z powodu sporu ze swą ukochaną”, kpiła jedna z osób obecny ch przy Ojcu Święty m, gdy ten opowiadał o wspomniany m zdarzeniu, wy wołując kolejne salwy śmiechu, „może się okazać, że jego duchowni doradzili mu płacz nad swy m sumieniem” 7. Fakt, że zakochany król został tak bardzo zrugany przez kobietę, niebędącą nawet jego żoną, by ł swoisty m fenomenem. By ć może jego majestat, tak dumnie i przesadnie broniony przy każdej okazji, rozsy pał się pod wpły wem zjadliwy ch słów Anny Boley n. W istocie, spostrzegawczy Mai zaobserwował, że dy namika pełny ch emocji awantur i spazmów zdawała się wzmacniać ów związek i przy dawać mu namiętności. Henry k by ł zajęty obroną przed małżonką i jej sukcesami w Rzy mie. Wy dał już stosowne rozkazy, uniemożliwiające komukolwiek wy kony wanie poleceń Stolicy Apostolskiej, które mogły by zniszczy ć jego samego lub monarszą władzę. Nie wiadomo, kto podsunął królowi ów pomy sł (czy też może sam do tego doszedł), iż wedle właściwego rozumienia historii żaden Anglik nie mógł by ć osądzony z godnie z prawem przez żaden cudzoziemski sąd – nawet papieski. On zaś by ł nie ty lko Anglikiem – by ł królem Anglii” 8. Poza ty m rzy mskie sądy chroniły go podwójnie. Jego pragnienie, by zostać uznany m za najwy ższą głowę Kościoła znakomicie wpasowy wało się w rzeczoną tezę o wy ższości. Miał zamiar – jak określali to Boley nowie – zostać „absolutny m cesarzem i papieżem w swoim królestwie”. Rewolucja, zapoczątkowana przez nową teorię o królewskiej godności, by ła w toku. Nastały inne czasy : rozpoczęła się bowiem angielska reformacja i odłączenie od Kościoła rzy mskokatolickiego. Zderzenie Henry ka z Katarzy ną przy pominało uderzenie o siebie dwóch krzemieni. Posy pały się iskry, które roznieciły ogień rewolucji. Królowa przy gotowy wała się do dalszej batalii. Razem z Chapuy sem planowała walkę, biorąc pod uwagę ewentualne posunięcia na jej niekorzy ść w Parlamencie i nawet osobiste stawiennictwo w nim. Król jednak nie poruszał w Parlamencie kwestii swego rozwodu aż do marca 1531 roku, a nawet wtedy jego próby spełzły na niczy m. Debatę rozpoczęto zaprzeczeniem popularnej plotce, jakoby przy czy ną rozwodu by ła Anna Boley n, a nie skrupuły monarchy. Gdy ludzie Henry ka przeszli do ataku słownego, najbliżsi zwolennicy Katarzy ny by li albo nieobecni, albo rozmy ślnie powstrzy my wano ich przed zabraniem głosu, jednak w obronie królowej wy stąpili biskupi Bath i St Asaph. Dy skusję przerwał książę Norfolk, najwy raźniej obawiając się, że strona króla może przegrać – zdawało się, że nie by li jeszcze gotowi na odparcie wszy stkich argumentów. Fakt, że dwaj biskupi mieli na ty le odwagi, by wstać i wesprzeć Katarzy nę, oznaczał, że nie ty lko Henry k nabierał pewności siebie – sojusznicy jego żony również urastali w siłę, jakby nagle

rozumiejąc, że zabawa się skończy ła. Niektórzy podejrzewali Boley nów o potajemny luteranizm, Anna natomiast zaczęła przekony wać kochanka do zakazany ch, herety ckich pism wy gnanego reformatora Williama Ty ndale’a – którego przekład Nowego Testamentu, uzupełniony luterańskimi prologami, krąży ł sekretnie między dworzanami, zataczając coraz szersze kręgi. Według Ty ndale’a ugięcie się przed autory tetem Kościoła by ło dla króla „hańbą nad wszy stkie hańby ”. „Tę księgę powinienem przeczy tać ja i wszy scy królowie”, orzekł Henry k, gdy Anna wręczy ła mu kopię The Obedience of a Christian Man autorstwa Ty ndale’a” 9. Jedną z pierwszy ch osób, która sprzeciwiła się tej postawie, by ł Thomas Abel, kapelan wy słany niegdy ś do Hiszpanii, by prosić Karola o niewy dawanie brewe. Później Henry k przegnał go z dworu za stwierdzenie, iż każdy, kto wesprze sprawę rozwodową, będzie „zdrajcą Boga i króla”. Władca zażądał, by Katarzy na ukarała mężczy znę za jego tupet, ale w odpowiedzi zasły szał jedy nie stwierdzenie, że kapelan miał rację. Teraz zaś Thomas Cranmer, duchowny i utalentowany pisarz mający odegrać kluczową rolę w przy szłości królowej, pomógł Henry kowi w napisaniu dokumentu znanego pod nazwą King’s Book lub Determinations („Królewska Księga” albo „Postanowienia”). By ł to niezwy kle popularny propagandowy pamflet, mający na celu zy skanie poparcia poddany ch. Księga zawierała wszy stkie argumenty króla, w ty m pozy skane z uniwersy tetów we Francji i Włoszech, świadczące o nielegalności jego małżeństwa. Odpowiedzią Abela by ła natomiast książka Unconquered Truth („Niezwy ciężona prawda”), w której obnażał „fałszy we persony i twierdzenia”, kry jące się za przy padkiem króla. Ponieważ rzeczona pozy cja została uznana za niebezpieczną, nastąpiły oficjalne zarzuty wobec „bełkotu” Abela. Kapelan nie by ł jedy ną osobą przeciwstawiającą się rozwodowi. Wiejska kobieta Elizabeth Barton, której osobliwe zachowanie, przepowiednie i religijne orzeczenia sprawiły, że otrzy mała przy domek Zakonnicy z Kent, ostrzegała, iż rozstanie króla z Katarzy ną oraz ponowny ożenek monarchy będą miały straszliwe następstwa. Po upły wie miesiąca od rozwodu Henry k „nie będzie już władcą królestwa Anglii”. Jej zdaniem w oczach Boga król przestanie by ć suwerenem w chwili, w której oddali żonę. Z uwagi na zabobonne czasy Zakonnica z Kent – która zresztą dostąpiła audiencji u samego króla więcej niż jeden raz – cieszy ła się znaczną liczbą zwolenników. Co więcej, jej stwierdzeń z uwagą wy słuchali nawet niektórzy z duchowny ch. Po Anglii krąży ły powszechne proroctwa o ży ciu miłosny m władcy. Według jednego z nich królestwo miało zostać zniszczone przez kobietę. Inne, które dotarło do uszu Anny Boley n, głosiło ry chłe spalenie królowej na stosie. W ty m też czasie, jak głosi pewna anegdota, z niewiadomego źródła wy branka Henry ka otrzy mała ry sunek wy konany trujący m piórem, przedstawiający Annę, Katarzy nę i Henry ka, a każdego z nich podpisano inicjałami. Jedna z kobiecy ch postaci, oznaczona literą A, nie miała głowy. Anna Boley n naty chmiast przy wołała Annę Gainsford:

„Nan, chodź tu, pokażę ci księgę z proroctwem. Oto jest król, to królowa, a to tu – to ja, z odciętą głową”. Dziewczy na odparła przy tomnie: „gdy by m wierzy ła, że to naprawdę się ziści, to choćby [król] by ł i cesarzem, ja osobiście nie poślubiłaby m go w takim wy padku”. Anna odpowiedziała na to: „to prawda, Nan, my ślę, że ta księga to błahostka. A jednak, gdy pomy ślę, że kiedy ś szczęśliwie to królestwo by ć może należeć będzie do mego potomka, to zdecy dowana jestem posiąść go bez względu na to, co mnie spotka w przy szłości” 10. Jeden z wielu punktów kulminacy jny ch walki o zdoby cie Henry ka nastąpił pod koniec wiosny 1531 roku. Niegdy siejszy dom Wolsey a York Place – który wkrótce otrzy mał miano Whitehall – został odnowiony i rozbudowany. Sąsiednie domy, ku przerażeniu ich właścicieli, rozebrano, aby długą, zadaszoną galerią można by ło dotrzeć bezpośrednio do nowego parku. By ła to ulubiona królewska rezy dencja Anny, głównie z uwagi na fakt, że królowa Katarzy na nie miała tutaj żadny ch swoich komnat. Córka Boley nów stała się coraz bardziej zaborcza. W kwietniu poróżniła się z Henry kiem w kwestii piętnastoletniej księżniczki Marii, która z uwagi na nagłe, silne bóle brzucha wy raziła pragnienie powrotu do matki i ojca w Greenwich. Na żądanie Anny prośba ta została odrzucona. Gdy ty lko król chwalił swą córkę w obecności ukochanej, ta reagowała jedny m z ty powy ch dla swej natury ataków złośliwości. Księżna Norfolk, będąca teraz jedny m z najzagorzalszy ch wrogów Anny, rozpowszechniała pogłoski, jakoby król skarży ł się jej mężowi na szorstkość swej kochanki, dodając jednocześnie, iż Katarzy na nigdy nie pozwalała sobie na podobne zachowanie 11. Cała sy tuacja wy jaśnia, dlaczego kilka dni później, 3 maja, w Dzień Krzy ża Chry stusowego, Henry k by ł nieoczekiwanie uprzejmy podczas obiadu spoży wanego wspólnie z Katarzy ną – wciąż przestrzegano formalny ch wy mogów, by król i królowa spędzali razem dni świąteczne. Zrugany nie tak dawno przez Annę, nagle zaczął odczuwać ulgę w obecności żony, którą wy różniało znacznie łagodniejsze usposobienie. Królowa, widząc, że mąż spokorniał, spy tała następnego dnia, czy Maria rzeczy wiście nie mogłaby złoży ć im wizy ty. Słowa te wy nikały z prawdziwej matczy nej miłości. Z pewnością by ła to również próba przeciwstawienia się Annie. Henry k odpowiedział obcesowo i niegrzecznie, co sugeruje, że bał się reakcji swej nowej pani, gdy by wy raził zgodę. Żonie odparł, że jeśli pragnie spotkać się z córką, może uczy nić to gdzie indziej – i sama wy kazać inicjaty wę. Katarzy na ugry zła się w języ k i odrzekła, iż ona nigdy nie porzuciłaby męża dla córki12. Królowa wciąż nosiła się dumnie, z uniesioną wy soko głową. Starsi dworzanie dziwili się jej odwadze i wy trwałości. Nie dała po sobie poznać troski czy niepokoju, jak skomentował książę Norfolk, obserwując ją, gdy pewnego dnia wy chodziła ze swej komnaty. Markiz Dorset oznajmił, jakoby powodem jej zachowania by ła pewność co do słuszności swej sprawy. Norfolk, jeden z najzagorzalszy ch zwolenników króla, skinął głową. „Trzeba przy znać, że to sam diabeł – nikt inny

– musiał by ć sprawcą i orędownikiem tej nieszczęsnej intry gi”, odrzekł13. Król rozjuszy ł się jeszcze bardziej, gdy papież po raz kolejny zaczął mu grozić, jeśli nie zjawi się w sądzie w Rzy mie. Henry k poczuł, iż papieska postawa obrażała na nowo odkry te angielskie trady cje i jego królewski status. „Nigdy nie wy rażę zgody, aby by ł sędzią”, rzucił z wściekłością nuncjuszowi papieskiemu, grożąc poprowadzeniem armii na Rzy m. „Nie obchodzą mnie żadne ekskomuniki. Niechaj [papież] zajmie się swy mi sprawami w Rzy mie, ja zaś tutaj będę czy nił to, co uważam za stosowne” 14. Przede wszy stkim pragnął, aby doradcy po raz kolejny spróbowali zastraszy ć Katarzy nę i zmusić ją do poddaństwa. Jego pry watna rada nie ustawała w pracach przez dwa dni, omawiając różne sposoby spełnienia rozkazu króla. Niektórzy z mężczy zn by li mocno zdenerwowani, inni – zwy czajnie zażenowani. Nie brakło i takich, którzy opowiadali się po stronie królowej 15. Po raz kolejny Katarzy na stała się najważniejszą figurą w tej grze. Jedna z ży czliwy ch osób uprzedziła ją o planach męża. Liczna delegacja, wiedziona przez najważniejszy ch ludzi w kraju, dotarła do siedziby w Greenwich dopiero późny m wieczorem. Przy wódcami by li książęta Norfolk i Suffolk, a wśród przy by ły ch znajdowali się także markiz Dorset, trzej hrabiowie i około dwudziestu pięciu inny ch osób. Przeciwko grupie ary stokracji wy stąpiła jedna kobieta – Katarzy na – oraz kilku angielskich biskupów. Norfolk przemówił jako pierwszy. Otóż król przy słał ich, by wy razić swe niezadowolenie i ból spowodowany „pogardą i obelży wością, z jaką z uwagi na postawę królowej traktuje go papież, żądając, by Jego Wy sokość osobiście przy by ł do Rzy mu. Jeszcze nigdy żaden zwierzchnik Kościoła nie stawiał takich wy magań angielskiemu monarsze”. Ale nikomu nie uda się zmusić króla do opuszczenia królestwa, zatem Katarzy na powinna zaakceptować propozy cję przeniesienia sprawy w inne miejsce. W przeciwny m razie królowa może spowodować „wielkie kłopoty i wy wołać skandale w całej Anglii, przez co wszy scy tu obecni oraz ich potomstwo mogą znaleźć się w ogromny m niebezpieczeństwie” 16. Henry k zdawał się sugerować, że dalsze kroki mogą doprowadzić do zamieszek lub nawet wojny domowej. Norfolk twierdził z uporem, iż Katarzy na by ła traktowana z należy ty mi honorami. Musiała uświadomić sobie, że teraz Henry k by ł uznawany za „najwy ższego przy wódcę i suwerena w jego własny m królestwie, zarówno pod względem świeckim, jak i duchowy m”, w tej sy tuacji zatem – o czy m zapewne wiedziała – nie mógł udać się do Rzy mu. Jednak królowa nie dała się zastraszy ć, przy pominając przy by szom, gdzie leżała przy czy na wszy stkich problemów – w potajemny m sądzie Wolsey a w Westminsterze, na który zgodę wy raził sam Henry k. „Jego Wy sokość sam odwołał się w pierwszej instancji do Jego Świątobliwości [ponieważ wszy stkie kościelne sądy by ły podporządkowane papieżowi]”, rzekła. To on rozpoczął tę bitwę, a ona, Katarzy na, szuka jedy nie sprawiedliwości, proponując rozsądne

rozwiązanie sprawy. Reszta zależała od papieża, który zdawał się stać po stronie Henry ka, wciąż odraczając wy danie wy roku. Jak najszy bsze podjęcie decy zji przez Ojca Świętego by ło niezbędne, jak powiedziała, „dla spokoju i przy kładu nie ty lko dla tego królestwa, lecz także dla całego chrześcijaństwa”. Oczy wiście chętnie przy znała, że Henry k by ł jej panem i przy wódcą. Rządził także świeckimi sprawami Anglii. Jednak Kościół miał ty lko jednego prawdziwego suwerena, który m by ł papież. Jeśli ktokolwiek z przy by ły ch pragnął zabrać głos w sprawie króla, niechaj się pakuje i wy rusza do Rzy mu. Czy ż mąż nie pozwolił jej złoży ć odwołania do Rzy mu przy świadkach w Blackfriars? „Uczy niłam tak zgodnie z królewskim pozwoleniem. Przenosząc więc sprawę do Rzy mu, wy korzy stałam me prawa”, odrzekła królowa. Gdy posłańcy zarzucili jej, jakoby próbowała przy spieszać decy zję papieża, przemówiła do ich serc. „Gdy by ście przeży li choć połowę ty ch trudny ch dni i nocy, który ch doświadczy łam od rozpoczęcia owej nieszczęsnej sprawy, nie orzekliby ście, że wszy stko dzieje się zby t szy bko i nie czy niliby ście mi wy mówek o przy śpieszanie procesu, ale próbowaliby ście doprowadzić do wy dania wy roku” 17. Po wy powiedziany ch przez królową słowach do ataku przeszedł biskup Lincolnu, nazwał ją konkubiną i twierdząc, jakoby Bóg pokarał ją za zawarcie nielegalnego małżeństwa i uczy nił niepłodną. Dodał, że dopuściła się kłamstwa w sprawie dziewictwa, co łatwo można udowodnić. Pokonani wy cofali się. Przed odejściem zarówno Norfolk, jak i ojciec Anny Boley n nerwowo przekony wali, iż to nie oni by li inicjatorami rozwodu. Gdy o głos poproszono biskupa Londy nu, dostojnik zwy czajnie zaniemówił. Wiele z przy by ły ch osób nie miało serca do zastraszania królowej. Niektóry m tak bardzo spodobały się jej odpowiedzi, że dy skretnie trącali łokciami sąsiadów za każdy m razem, gdy obalała teorie coraz bardziej agresy wny ch adwokatów Henry ka. Do samego końca odgry wała rolę niewinnej kobiety. Na koniec oznajmiła, iż zdumiewa ją fakt, że ją – bezbronną przecież niewiastę – musiało osaczy ć aż ty lu potężny ch mężczy zn18. Niewątpliwie by ł to hańbiący epizod, co niektórzy z jego uczestników odczuli wy jątkowo dobitnie. Królewski rewident księgowy, Henry Guildford, który mimo wcześniejszego podpisania pety cji do papieża otwarcie opowiadał się po stronie Katarzy ny, zasugerował nawet, iż wszy scy adwokaci i zwolennicy Henry ka powinni zostać związani, zamknięci w skrzy ni i wy słani do Rzy mu, aby tam mogli zostać potraktowani jak szarlatani, który mi są. Rozwścieczona ty mi słowami Anna Boley n ostrzegła Guildforda, że się go pozbędzie, gdy ty lko zostanie królową. Ów odparł, że w takim razie oszczędzi jej kłopotu, po czy m naty chmiast ostentacy jnie udał się do Henry ka, by złoży ć rezy gnację. Chociaż król ją odrzucił, urażony rewident i tak wy jechał do swego domu na wsi. Ary stokracja, wspierająca władcę, by ła coraz bardziej zaniepokojona rozwodem i ty m, jaki los czeka królestwo. W ty m czasie markiz Dorset również został czasowo

wy dalony z dworu, rzekomo za spowodowanie kłopotów w Kornwalii – Katarzy na podejrzewała jednak, że prawdziwą przy czy ną jego wy gnania by ło poparcie dla jej osoby 19. Po spotkaniu dwaj książęta, Norfolk i Suffolk, złoży li Henry kowi raport. Według tego drugiego całe przy kre wy darzenie i odpowiedź królowej można by ło podsumować nazwami dwóch instancji, który m to Katarzy na zawsze będzie posłuszna bardziej aniżeli mężowi. Henry k by ł pewien, że zna odpowiedź. Czy żby chodziło o Karola i papieża? Nie, odparł Suffolk, o Boga i duszę oraz sumienie królowej. „Obawiałem się, że tak właśnie będzie”, odparł monarcha, zrozumiawszy, że ich misja zakończy ła się fiaskiem. „Trzeba teraz zastosować inne środki” 20. Nie wy jaśnił wprawdzie, na czy m owe „inne środki” miały by polegać, ale w czerwcu coraz częściej wy jeżdżał na polowania z Anną Boley n i niewielką grupą towarzy szy, zostawiając Katarzy nę samą. Trzy osobowa rodzina, składająca się z Henry ka, Katarzy ny i Anny, przeniosła się ponownie do Windsoru. Król i jego ukochana mieszkali razem, Katarzy na – osobno. 14 lipca Henry k i Anna wy jechali na polowanie, kierując się w stronę opactwa Chertsey. Król nie uprzedził o ty m Katarzy ny, aby ta mogła choćby ży czy ć mu bezpiecznej podróży. Nawet jej nie odszukał, by się pożegnać, zostawiając jedy nie wiadomość, w której napisał cel swojej wy prawy. By ć może nawet sam Henry k jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy, lecz w owy m momencie opuścił swoją żonę. „Król i królowa już nigdy się nie spotkali”, wspominał Hall. „Z tego powodu pospólstwo każdego dnia szerzy ło pogłoski i snuło niemądre fantazje. Jednak owo pospólstwo nie kierowało sprawami książąt, nie wiedziało też o nich wszy stkiego” 21. Położenie Katarzy ny by ło dramaty czne. Miała czterdzieści pięć lat, niemal dwie trzecie swego ży cia spędziła w Anglii, przez dwadzieścia dwa lata by ła żoną Henry ka. Teraz została sama i już nigdy nie miała odzy skać swojego męża.

1 Dowling, Fisher of Men, 142. Kesselring, „A Draft of the 1531 ‘Acte for Poy soning’”, 894. 2 CSP Hiszpania, 4, 739: 175. Cavendish, Life and death, 177. Brewer, Reign of Henry VIII, t. 2, 419. 3 CSP Hiszpania, 4, 635. 4 CSP Hiszpania, 4, 584. 5 CSP Hiszpania, 4, 584, 590. 6 CSP Hiszpania, 4, 598. 7 CSP Hiszpania, 4, 608. 8 Dokumenty Państwowe, 7, 261–262. L&P, 4, 6667. 9 CSP Hiszpania, 4, 445; Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 133.

10 Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 145. CSP Hiszpania, 4, 547. 11 L&P, 5, 216. CSP Hiszpania, 4, 720. 12 CSP Hiszpania, 4, 720. 13 Tamże. 14 CSP Hiszpania, 4, 739: 170. 15 CSP Hiszpania, 4, 739. 16 CSP Hiszpania, 4, 739: 171–172. 17 CSP 18 CSP 19 CSP 20 CSP

Hiszpania, 4, 739: 174. Hiszpania, 4, 739. Hiszpania, 4, 739, 765. Hiszpania, 4, 739.

21 Hall, Hall’s Chronicle, 781.

42 SAMOTNA Zamek Windsor Koniec lipca 1531 roku

K

atarzy na by ła samotna – tak samotna, jak ty lko można by ć w zamku, w który m mieszkało również trzy dzieści dam dworu i 170 służący ch. Henry k wy jechał, ale królowa nie wiedziała jeszcze, że odszedł na dobre. On również nie zdawał sobie z tego sprawy. Anna Boley n mogła by ć jedy ną osobą z całej trójki, w której w głowie ry sował się wy raźny obraz przy szłości. Henry k uznał swoje postępowanie za formę kary : skoro papież groził wezwaniem go do Rzy mu, to dlatego, że prosiła o to Katarzy na. Inny mi słowy, to ona zagrażała jego nowo stworzonej idei trady cy jnej godności króla Anglii, zatem czuł się usprawiedliwiony, zadając jej tak bolesny cios. Później poinformował nuncjusza papieskiego, że królowa nie okazy wała posłuszeństwa. „Ponieważ Jego Świątobliwość [papież Klemens] zdecy dował się uznać ją za moją prawowitą żonę, jest oczy wiste, że ty lko ja mam prawo do ukarania jej za tę nieuprzejmość, z jaką mnie potraktowała – i wciąż tak czy ni” 1, oznajmił. Katarzy na nie miała pojęcia, jak długo mąż planował ją karać. Nie wiedział o ty m również jej przy jaciel Chapuy s, który ostatnie cztery miesiące spędził na spekulacjach, zastanawiając się kiedy – czy w ogóle kiedy kolwiek – kobieta zostanie wezwana, by ponownie dołączy ć do dworu. By ć może Katarzy nie wcale na ty m nie zależało – Henry k i tak często wy jeżdżał. Dostrzegła za to niewątpliwe zalety odejścia Anny Boley n – do zamku Windsor mogła przy jechać księżniczka Maria. Katarzy na w końcu spędziła radosne chwile ze swoją córką. „[Królowa] pragnie zapomnieć o nieobecności władcy ”, stwierdził Chapuy s. Obie damy urządzały konne przejażdżki i polowały przez całe długie, letnie dni. Wiele czasu spędzały na rozmowie, należało bowiem omówić ważne sprawy. Jedną z nich by ł rozwód, drugą – możliwość ogłoszenia Marii dzieckiem z nieślubnego łoża. Czas pokazał, jak trudno by ło zniszczy ć małżeńskie trady cje. Przez ponad dwie dekady

Katarzy na i Henry k zawsze stosowali określony sy stem komunikacji, gdy przeby wali z dala od siebie. Co trzy dni wy sy łali posłańców z hasłem lub odpowiednim sy mbolem, aby udowodnić swą tożsamość. Kilka dni po wy jeździe Henry ka z Windsoru Katarzy na wręczy ła swemu posłańcowi list i sy mbol (mógł by ć to klejnot). W wy słanej przez siebie wiadomości królowa dopy ty wała o zdrowie męża, wy rażając żal z powodu jego nagłego odjazdu2. Król potraktował posłańca z powagą, po czy m skonsultował się ze swy mi doradcami. Następnie ponownie zawezwał mężczy znę, by zwy czajnie odreagować na nim swą wściekłość. Za nic miał pożegnania czy troskę małżonki o jego zdrowie. Nie zamierzał jej pocieszać: postępowanie królowej iry towało go już od dawna, upokarzała go wzy waniem do Rzy mu i odmową posłuszeństwa wobec jego adwokatów. Wy raził też pogardę dla jej siostrzeńca cesarza i nakazał zaprzestać wy sy łania jakichkolwiek wiadomości3. Dumna Katarzy na zignorowała ten zakaz, wy sy łając kolejną korespondencję. Zapomnijcie o moim siostrzeńcu, napisała. Niechaj Bóg zdecy duje, kto ma rację. Henry k wpadł we wściekłość. Wiedział, że prawda by ła po jego stronie – co też odpisał – albowiem wielu ludzi mogło to potwierdzić. Jego wiedza na temat prawa kanonicznego już teraz cieszy ła się powszechny m uznaniem, stwierdził z arogancją i dumą. Bez namy słu wy słał kolejnego posłańca. Właśnie planował polowanie w pobliżu Windsoru i nie ży czy ł sobie widzieć Katarzy ny. Odrzucona królowa ma niezwłocznie wy jechać. Katarzy na musiała przenieść się do More, jednego z niegdy siejszy ch domostw Wolsey a w Hertfordshire. Sprawę dodatkowo pogorszy ł fakt, że Maria została wy słana do Richmond4. Tak oto dobiegły końca wspólne dni matki i córki. Henry k pragnął, by Katarzy na cierpiąc, spokorniała. Jej „piekło” – jak to nazy wała – dopiero się zaczęło. Nigdy już nie miała ujrzeć swego jedy nego dziecka. Nawet w takiej sy tuacji królowa nie potrafiła zmusić się do bezpośredniej kry ty ki swego męża, choćby na piśmie. By łoby to krok nazby t ry zy kowny. W głębi duszy monarcha by ł dobry m i szlachetny m człowiekiem, pisała w jedny m z wielu listów wy sy łany ch w owy m czasie do Karola. Odmawiając wy dania wy roku, papież pozwolił jej wrogom w obozie Boley n na „przejęcie kontroli nad królem”. Wy jaśniła, że jej mąż przy pominał hiszpańskiego by ka, zmuszanego do działania kolejny mi pchnięciami ich lanc. Ty mczasem zwolennicy Katarzy ny by li przerażeni. „Zostali tak zastraszeni, że nie śmią wy doby ć słowa”, skarży ła się królowa. Zauważy ła już, że osoby niezdecy dowane rzucały się na propozy cje króla niczy m „jastrzębie na przy nęty ”. Czuła się upokorzona, ale starała się nie popadać w przesadę. Z pewnością żaden chrześcijanin nie cierpiał w takim stopniu jak ona. Jej zdaniem wszy stkie męki, który ch doświadczy ła, wy starczy ły by, by zabić pięć osób5. Mario Savorgnano, Wenecjanin, który spotkał się z królową w More, zauważy ł, że choć

władca dopilnował, by odwiedzało ją jak najmniej gości, dwór Katarzy ny wciąż liczy ł ponad dwieście osób. „Rankiem widzieliśmy, jak Jej Wy sokość spoży wa posiłek: wokół niej stało około trzy dziestu dam dworu, a około pięćdziesięciu osób jej usługiwało”, relacjonował. „Królowa jest niska i odrobinę korpulentna. Może nie jest już ładna, ale dawna uroda nie zniknęła zupełnie. Na jej obliczu zawsze widnieje uśmiech” 6. Rezy dencja More została przebudowana przez Wolsey a w nowoczesną, okazałą wiejską posiadłość z długimi galeriami oraz mostami przecinający mi fosy i prowadzący mi do pry watny ch ogrodów. Widok szerokiej fosy z pewnością sprawiał, że Katarzy na czuła się niczy m więzień. Jak oznajmiła Chapuy sowi, po stokroć wolałaby zostać publicznie zamknięta w Tower, co też planowała powtórzy ć samemu królowi. W ten sposób poddani by liby przy najmniej świadomi tragedii, jaka ją dotknęła. „Cały świat naty chmiast dowiedziałby się o jej niedoli” 7. Trzy miesiące po oddaleniu swej żony Henry k postanowił sprawdzić jej silną wolę. Czy hiszpański upór Katarzy ny wreszcie osłabł? – zastanawiał się, po czy m wy słał do niej czworo najbardziej lojalny ch i niezłomny ch podwładny ch. W pewny m sensie by ła to przy kra powtórka wizy ty trzy dziestu doradców, chociaż ludzie ci rzecz jasna mieli świadomość, że jedy nie zmiana strategii może przy nieść szansę na zwy cięstwo. Trzy dziestu gości w Greenwich Katarzy na pokonała kobiecy mi zapewnieniami o niewinności i poddaństwie zarówno wobec króla, jak i samego Boga. Także i ty m razem oznajmiła przy by szom, że broniła nie ty lko siebie, lecz także swej córki. Ku swemu ogromnemu smutkowi zauważy ła w końcu, iż król nie działał pod wpły wem sumienia, a namiętności. Zasugerowała, że Henry k również potrzebował ocalenia – przed sobą samy m. Wówczas, ku ogromnemu zdumieniu całego dworu, wy słannicy padli przed królową na kolana. Taka bowiem by ła ich nowa takty ka. Ty m razem to oni mieli błagać. Pokój w królestwie i honor króla, nie wspominając już o przy szłości jej córki, zależały ty lko od niej. Katarzy na wiedziała, iż by ło to nie ty lko błaganie – kry ła się w ty m również groźba w stosunku do Marii. W owy m osobliwy m przedstawieniu królowa nie pozwoliła zepchnąć się do drugorzędnej roli – także i ona padła na kolana, po czy m uniosła głos. Przy by sze przemawiali wprawdzie spokojnie, jednak ona pragnęła, by sły szeli ją wszy scy. Jej służący przy słuchiwali się całej scenie w skupieniu. Katarzy na błagała wy słanników swego męża: przez wzgląd na krew i cierpienie Chry stusa niechże oni przekonają Henry ka do przy jęcia prawowitej żony ! Czemu nie pozwoli Bogu, w którego imieniu wy powiada się papież, zdecy dować o losie ich małżeństwa? Skrzy wdzona królowa szlochała, błagając doradców swego męża o sprowadzenie go na dobrą drogę. Gdy skończy ła, niemal wszy scy obecni w komnacie płakali8. Tuż przed swoim wy jazdem goście odzy skali mowę i tupet. Król oznajmił przecież, że jeśli Katarzy na nie zechce mieszkać dalej w More, może wprowadzić się do mniejszej posiadłości lub

klasztoru. Odpowiedź Katarzy ny zawierała niezawoalowaną groźbę. Uda się wszędzie, gdziekolwiek ty lko jej mąż i pan ją wy śle. Jeśli rozkaże, by spłonęła na stosie, chętnie to uczy ni. By ło to największe z wy zwań: jeżeli Henry k chciał z królowej Anglii uczy nić męczennicę, ona wy raża zgodę. By ła gotowa oddać ży cie w swej sprawie. Katarzy na przekroczy ła pewną granicę. Dała bowiem do zrozumienia, że jedy nie Bóg mógł zabrać jej ty tuł, a On najwy raźniej stał po jej stronie. Podobna postawa oznaczała dla królowej zarówno niebezpieczeństwo, jak i wy zwolenie. W pewien sposób dumna córka hiszpańskich władców powracała do swej dramaty cznej przeszłości, gdy zapowiedziała, że prędzej umrze, niż opuści Anglię. Teraz jednak nie by ła już młodą dziewczy ną. Z wiekiem jej determinacja jeszcze wzrosła – nawet groźby pod adresem Marii nie by ły w stanie złamać jej woli. Jeśli córka również miała zostać męczennicą, widać taka by ła wola Boga – i króla 9. Pod pozorowaną pewnością siebie Katarzy ny skry wał się ogromny ból. Gdy na krótko przed Boży m Narodzeniem 1531 roku pisała list do siostrzeńca, zakończy ła go słowami: „w More, bez męża, choć w żaden sposób mu nie uchy biłam” 10. Wspomniane święta by ły ponure również dla Henry ka. Nawet królewski kronikarz Edward Hall przy znał, iż to Boże Narodzenie – i noworoczna uroczy stość wręczania podarków na znak nadchodzącego Nowego Roku 1532 – by ły najsmutniejsze od lat. „Wszy scy mężczy źni mawiali, że w święta te nie sposób by ło radować się jak co roku, ponieważ zabrakło królowej i dam dworu” 11, relacjonował. I tak już posępną atmosferę pogorszy ł dodatkowo podarek, jaki Henry k otrzy mał z okazji Nowego Roku od swej małżonki – piękny złoty puchar o niety powy m kształcie. By ła to celowa prowokacja ze strony Katarzy ny. Król zabronił jej wprawdzie przesy łania wiadomości, jednak zapomniał zaznaczy ć, by zaprzestała także zwy czaju przesy łania noworoczny ch upominków. Królowa zręcznie wy korzy stała zatem okazję do publicznego wzmocnienia swego statusu małżonki. Wciąż by ła jego żoną, zatem król otrzy mał od niej podarek. Henry k z trudem uniknął konieczności przy jęcia owego daru w obecności Anny Boley n i pozostały ch członków dworu. Niemal wpadając w furię, nakazał zabrać sprzed oczu niechciany dar. Po raz pierwszy też nie kupił noworocznego prezentu dla Katarzy ny i jej dam dworu (komnata jego nowej wy branki została za to zapełniona gobelinami, a jej łoże uginało się od złoty ch i srebrny ch tkanin, szkarłatny ch saty n i haftów). Co więcej, Henry k zabronił także swoim dworzanom posy łania jej czegokolwiek – po raz pierwszy od dwudziestu lat noworoczny zasób podarków królowej prezentował się tak skromnie. Znienawidzony przez Annę Boley n John Fisher nie dał się złamać, choć wcześniej grożono mu śmiercią. Jednak czasy nie by ły już pewne i duchowny wiedział, że chcąc pomóc królowej, musi uciec się do fortelu. Oznajmił więc Chapuy sowi, z który m wciąż by ł w kontakcie, aby nigdy się nie przy znawał do znajomości z nim. Niechaj ambasador nie czuje urazy, jeśli kiedy ś zostanie

przezeń zignorowany, gdy będą przeby wać w ty m samy m pomieszczeniu, oznajmił duchowny. Co zrozumiałe, nie chciał podzielić losu Wolsey a, upokarzającego aresztowania i oskarżenia o spoufalanie się z wrogami Henry ka. Inny wy soko postawiony dostojnik, kuzy n króla Reginald Pole, ze względu na Katarzy nę odrzucił propozy cję nominacji na stanowisko arcy biskupa Yorku. Zamiast tego poprosił o pozwolenie na wy jazd za granicę – ostrzegając Henry ka, że jeśli zmuszony będzie pozostać w kraju, stawi czoła adwersarzom królowej, broniąc jej sprawy w Parlamencie. Nawet Hall, będący oczy wisty m zwolennikiem króla, musiał przy znać, że opinia publiczna by ła po stronie Katarzy ny. „Król darzy ł lady Annę Boley n tak wielką esty mą, że pospólstwo widziało, iż kłamał, gdy twierdził, że nie jest ona jedy ny m powodem nieobecności królowej” 12, relacjonował. Władca zrozumiał nawet, że kilka osób by ło w stanie wy razić swój sprzeciw oficjalnie. W czasie Wielkanocy 1532 roku prowincjał obserwantów William Peto wy głosił świąteczne kazanie przed królem w kaplicy. Co warte zaznaczenia, bracia zakonni by li szczególnie uwielbiany mi przez Katarzy nę duchowny mi, a relacje królowej z franciszkanami z Greenwich by ły wy jątkowo bliskie. W swy m kazaniu Peto ostrzegł, że bezgraniczne przy wiązanie i fałszy wi doradcy mogą sprowadzić na monarchów zagrożenie. By ły to mało subtelne aluzje do „bezgranicznego” pożądania przez króla Anny Boley n oraz do stanowiska ty ch, którzy utwierdzali władcę w przekonaniu, że zasługiwał na upragniony rozwód. Gdy po zakończeniu kazania Henry k zapy tał duchownego, co miał na my śli, Peto nie omieszkał wy jaśnić królowi swego stanowiska. W jego opinii rozwód zagrażał Koronie. Dodał też, że cała Anglia by ła przeciwna oddaleniu królowej. Henry k starał się powstrzy mać dalsze ry zy kowne kroki kaznodziei, umieszczając niebawem w jego kościele własnego księdza, podczas gdy jego poprzednik został odesłany na wieś. Pozostali mnisi zareagowali gniewem, a stwierdzenie nowego brata, jakoby wszy stkie uniwersy tety wspierały stanowisko króla, zostało przy jęte z oburzeniem i obalone przez ich przełożonego. W pry watnej rozmowie bracia oznajmili Chapuy sowi, że oni również chętnie oddaliby ży cie za Katarzy nę 13. Na wizerunku Kościoła pojawiła się ry sa, która miała przy nieść krwawe konsekwencje. Bezwzględność monarchy przy bierała na sile. Nowy, wpły wowy doradca króla, Thomas Cromwell, miał już oko na ludzi o niewłaściwy ch poglądach. Nie ty lko śledził braci obserwantów, ale nawet miał w ich gronie swojego szpiega. Dwaj mnisi zostali przeniesieni do odległy ch zakonów. Thomasa Abela zamknięto w Tower na kolejny ch osiem miesięcy. Ponoć wy dano też rozkazy odnalezienia wszy stkich egzemplarzy jego książki, która obalała argumenty Henry ka. Niektórzy duchowni ży wili coraz większe obawy, iż pewnego dnia król zacznie ograniczać działalność konwentu. Zawsze czujny Cromwell odkry ł, iż przeor jednego z londy ńskich

klasztorów stwierdził już, że niebawem władca może by ć poczy ty wany jako fidei destructor, niszczy ciel wiary, tracąc ty m samy m zaszczy tne miano fidei defensor, nadane przez samego papieża. Według niesubordy nowanego przeora następny m razem, gdy królewski błazen zechce popisać się jedną ze swy ch ulubiony ch sztuczek polegający ch na upadku z konia, powinien wy jaśnić Henry kowi, że i jego czeka upadek14. Peto miał rację, twierdząc, że cały kraj by ł przeciwny rozwodowi – a niektórzy z adwersarzy zdawali się przechodzić do czy nów. Już pod koniec 1531 roku, gdy wenecki posłaniec Ludovico Falier powrócił do ojczy zny, oznajmił, że „królowa jest bardzo kochana i szanowana, a ludzie zaczy nają już powoli szemrać; pośród nich niebawem znajdzie się jakiś przy wódca [...] naród z pewnością będzie bronić swej pani” 15. Savorgnano by ł w pełni przekonany, że Anglicy trzy mali stronę Katarzy ny. „Ży je z nim [z Henry kiem] teraz młoda niewiasta szlachetnego urodzenia, choć wielu mówi, że ma zły charakter; pragnie ona, by król się procesował”, powiedział. „Ma ją poślubić, jeśli otrzy ma rozwód, do czego wedle wszelkich oznak może nie dojść, albowiem sprzeciwiają się temu możni królestwa, zarówno świeccy, jak i duchowni oraz zwy kli ludzie. Gdy ży je ich obecna królowa, nie chcą w Anglii widzieć innej ” 16. W maju 1532 roku, niejako na potwierdzenie słów Savorgnana, dwóch parlamentarzy stów poskarży ło się na króla, proszącego o pieniądze na umocnienie obrony na granicy ze Szkocją. Anglicy wiedzieli, że Szkoci nigdy nie uczy nili żadnego wrogiego kroku bez wsparcia zagranicznego sojusznika. Jeśli król przy jąłby z powrotem swą żonę i należy cie ją traktował, pacy fikując w ten sposób cesarza, nie istniały by żadne powody do zmartwień – zniknęłoby również zagrożenie wewnętrzny ch tarć w samej Anglii, będący ch pokłosiem sporu w kwestii rozwodu. Członek Izby Gmin, noszący nazwisko Temse, wezwał izbę, by ta zażądała od Henry ka „przy jęcia królowej z powrotem do swego towarzy stwa”, aby uniknąć ty m samy m „ogłoszenia Marii, jedy nej córki monarchów, dzieckiem z nieślubnego łoża, oraz wielu inny ch kłopotów” 17. W ty m czasie Thomas More, nie mogąc znieść moralnego konfliktu powstałego w wy niku podporządkowania się królowi, podczas gdy ten dąży ł do rozwodu i dopominał się swy ch praw w roli zwierzchnika angielskiego Kościoła, w maju 1532 roku zrezy gnował z funkcji kanclerza. „Nigdy nie by ło i nie będzie lepszego człowieka na ty m stanowisku”, zauważy ł Chapuy s. Nawet doktor Benet, zwolennik Henry ka w Rzy mie, przekazał Katarzy nie w pry watnej wiadomości, że wsty dził się tego, co musiał uczy nić. Nie by ł w ty m odosobniony. Inni angielscy ambasadorowie również w cztery oczy przy znawali królowej rację 18. Starsi ary stokraci, konserwaty wna grupa obrażana przez pewną siebie Annę Boley n, obserwowała tę sy tuację ze zdenerwowaniem. Siostra Henry ka, Maria, będąca towarzy szką Katarzy ny podczas wielu wspaniały ch uroczy stości, by ła jedną z osób, które najgoręcej znienawidziły nową wy brankę króla. Spostrzeżenia Marii na temat Anny wy wołały nagły wy buch przemocy w sanktuarium w Westminsterze. Podczas awantury

zginął jeden z najważniejszy ch dżentelmenów rodziny Suffolk. Szwagier króla obiecał powstrzy mać swy ch ludzi przed zemstą, ale spisków nie sposób by ło już zahamować. Markiza Exeter, Gertrude Courtenay, przekazy wała Chapuy sowi informacje na temat kroków podejmowany ch na dworze. Gdy w 1531 roku młody markiz Dorset został czasowo przepędzony z dworu, Katarzy na upatry wała w ty m wpły wu Anny. By ła pewna, że powodem losu mężczy zny by ła przy jaźń, jaką darzy ł swą prawowitą królową. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż żona księcia Norfolk również wy raziła swą troskę, możemy wnioskować, że najwspanialsze rodziny Anglii by ły coraz bardziej zaniepokojone władzą Anny Boley n. Wkrótce Chapuy s zaczął rozpowszechniać informację, jakoby kilka wy soko postawiony ch osób oznajmiło mu, że jeśli papież wy da wy rok, ogłaszając małżeństwo prawomocny m, oni dopilnują (prawdopodobnie z pomocą wojska), by przestrzegano tej decy zji19. Ambasador z niekłamany m zachwy tem przekazy wał cesarzowi każdą plotkę oczerniającą córkę Boley nów. W lipcu 1532 roku, gdy król i jego wy branka udali się na północ na długie polowanie, królewska świta została ponoć wy szy dzona, a kobiety obrażały Annę. Po kilku dniach Henry k zarządził powrót20. Wówczas nie by ł do końca świadom wsparcia, jakim cieszy ła się jego żona. Gdy wrócił na południe – by ć może w celu ukojenia bólu kochanki – zawezwał urzędników zajmujący ch się królewskim protokołem. Oznajmił, że nadszedł czas, by rozpocząć przy gotowania do wielkiego dnia Anny 21.

1 CSP Hiszpania, 4, 952. 2 CSP Hiszpania, 4, 775: 221–222. 3 CSP Hiszpania, 4, 775: 221–222. 4 CSP Hiszpania, 4, 778. 5 CSP Hiszpania, 4, 772, 819, 860. 6 Sanuto, Diarii, vol. 54, 590. 7 L&P, 5, 416. CSP Hiszpania, 4, 788. 8 CSP Hiszpania, 4, 808. 9 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f689. CSP Hiszpania, 4, 833. 10 L&P, 5, 582. CSP Hiszpania, 4, 860, cy tat z: Biblioteka Bry ty jska, add. MS. 28584, f148. 11 Hall, Hall’s Chronicle, 784. 12 Tamże., 788. 13 CSP Hiszpania, 4, 428. L&P, 5, 941. 14 L&P, 5, 1209. 15 Falier, Relazione 26 w: Albèri, Relazioni.

16 Sanuto, Diarii, t. 54, 590. 17 Hall, Hall’s Chronicle, 788. Scarisbrick, Henry the Eighth, 328. L&P, 5, 989. CSP Hiszpania, 4, 948. 18 CSP Hiszpania, 4, 384, 880. 19 L&P, 5, 1109. CSP Hiszpania, 4, 962. 20 L&P, 5, 1202. CSP Hiszpania, 4, 980. 21 L&P, 5, 1202. CSP Hiszpania, 4, 980.

43 KLEJNOTY KRÓLOWEJ Domostwo królowej Koniec września 1532 roku

N

a skrzy ni widniał napis: „klejnoty królowej”. We wnętrzu ogromnej szkatuły bły szczały okazałe kolekcje kamieni szlachetny ch, pereł, bransolet, sznurów korali, pierścieni, klamer, krzy ży, guzików z drogocenny mi kamieniami, opraw klejnotów, cenny ch naszy jników, partletów i ozdobny ch gorsetów angielskiej królowej. Skarby te należały do Katarzy ny. By ć może nie znajdowały się w specjalnej skrzy ni przeznaczonej na klejnoty, po raz pierwszy opisanej w 1547 roku, ale z pewnością wciąż miała je przy sobie. Niektóre z nich, jako część spadku, przy wiozła z Hiszpanii. Inne drogocenności otrzy mała od Henry ka VII, gdy ten pragnął złagodzić jej tęsknotę za ojczy zną. Większość jednak Katarzy na odziedziczy ła wkrótce po zawarciu drugiego małżeństwa, gdy zmarła babka Henry ka, Małgorzata Beaufort. Wiele klejnotów prawdopodobnie już od dawna stanowiło część królewskiej kolekcji, ale w ciągu kolejny ch lat dołączy ły do nich prezenty od Henry ka. Niektóre z nich chowano do skrzy ni – inne zaś wy jmowano, zwłaszcza podczas trady cy jnej noworocznej wy miany podarunków na dworze. Niezależnie od proweniencji poszczególny ch skarbów, wy kończone drogimi kamieniami szaty Katarzy ny i ciężkie, misternie zdobione krzy że, które zakładała, pozując do portretów, by ły świadectwem jej statusu: pozwalały okazać królewską wspaniałość i stanowiły oczy wiste potwierdzenie, że Katarzy na by ła królową. Pod koniec września 1532 roku do jej domu przy by ł posłaniec od księcia Norfolk z wiadomością, iż Henry k zamierzał odebrać jej klejnoty. Nie by ła to jednak próba powiększenia swej osobistej, niezwy kle bogatej kolekcji skarbów. Według gońca król przy gotowy wał się do spotkania z francuskim monarchą i pragnął, by precjoza te założy ła Anna Boley n – kobieta mająca by ć jego towarzy szką podczas rzeczonego zjazdu.

Katarzy na stanowczo odmówiła obdarowania ry walki. „Nie mogę przekazać królowi swy ch kosztowności, jako że ostatnio, gdy podarowałam mu prezent z okazji Nowego Roku, ostrzegł mnie, by m w przy szłości wy rzekła się wy sy łania mu takich podarków”, rzekła, nawiązując do złotego pucharu, który jej mąż z premedy tacją odrzucił. „Poza ty m jest to dla mnie wielce iry tujące i obraźliwe, i uznałaby m to za grzech, jeśli zostałaby m zmuszona do oddania moich klejnotów na tak niegodziwy cel, jakim jest ozdobienie kobiety będącej hańbą dla chrześcijaństwa”. W jej opinii Anna Boley n narażała Henry ka na drwiny, paradując u jego boku – mężczy zny, który nie by ł przecież jej mężem. Królowa przewidy wała, że Anna „sprowadzi na Henry ka obelgi i niesławę, jeśli będzie mu towarzy szy ć podczas tak doniosłego spotkania po drugiej stronie kanału La Manche” 1. Jeśli władca pragnął ty ch kosztowności, rzekła, będzie musiał wy dać odpowiednie rozkazy. „Jak zawsze jestem gotowa spełnić jego żądania”, oznajmiła. Dżentelmen z królewskiej komnaty przy by ł więc z rozkazami – teraz Katarzy na nie miała wy boru. Według Chapuy sa oddała całą biżuterię. Jedy ne co zachowała, to niewielki, prosty złoty krzy ż na szy ję. Miał on dla niej o wiele większą wartość niż jakikolwiek inny klejnot – znajdowała się w nim bowiem drzazga z krzy ża, na który m umarł Chry stus2. Królowa obserwowała z dala poczy nania Anny Boley n – na bieżąco informowały ją o kolejny ch posunięciach damy i osoby z dworu. Ry walka poczy nała sobie coraz śmielej i przekony wała wszy stkich o swojej przewadze. Anna rozpoczęła rok od przejęcia komnat Katarzy ny w Greenwich; otoczy ła się także równie liczną grupą dam dworu jak królowa. Podróż przez kanał w celu spotkania z królem Francji miała by ć jej największy m sukcesem. Przed wy pły nięciem do Calais w 1532 roku Henry k nadał ukochanej ty tuł markiza Pembroke. W ten oto sposób Anna stała się niezależną i jedną z ważniejszy ch osób w kraju. Zapewniło jej to również ogromne dochody. Co ciekawe i niespoty kane, w akcie nadania umożliwiono jej przekazanie ty tułu nieślubny m dzieciom – prawdopodobnie by ł to znak, że król wciąż nie miał pewności, czy uda mu się uzy skać prawny rozwód. Podejrzliwa córka Boley nów obserwowała nie ty lko Katarzy nę i jej zwolenników, lecz także księżniczkę Marię. Gdy tej jesieni podczas polowania Henry k i Maria przy padkowo się spotkali, Anna wy słała dwie ze swy ch dam, by podsłuchały ich rozmowę. Podczas spotkania z córką oszołomiony Henry k ograniczy ł się jedy nie do wy miany grzeczności3. Z okazji podróży do Francji król zamówił dla swej wy branki całą szafę okazały ch królewskich szat. Anglikom dano do zrozumienia, że król nie spotka się z hiszpańską żoną Franciszka, Eleonorą Austriacką, siostrą Karola i siostrzenicą Katarzy ny, ponieważ „ży wi odrazę do hiszpańskich sukni, widzi w nich bowiem diabła” 4. Królowa zastanawiała się, czy konfiskata jej klejnotów oznaczała, że Henry k – jak plotkowano – zamierzał poślubić Annę podczas poby tu na konty nencie. Chapuy s

doniósł jednak, że Boley n odmówiła. „Chce, by ślub zawarto tutaj, w miejscu, w który m inne królowe zwy kle wstępowały w związki małżeńskie i by ły koronowane” 5, relacjonował. Mąż Katarzy ny i jego ukochana powrócili z konty nentu w połowie listopada. Na pewien czas zatrzy mali się w Kent i na południowy m wschodzie Anglii. Możliwe, że to właśnie wówczas, po ponad pięciu latach spotkań, Anna w końcu dopuściła Henry ka do swego łoża. By ć może nastąpiło to w angielskim porcie Calais, gdy ulewne deszcze, wiatr i mgła zatrzy mały ich w okazały m budy nku Ministerstwa Skarbu, w który m otrzy mali dwie sy pialnie połączone jedny mi drzwiami. Niezależnie jednak od miejsca, gdzie doszło do inty mnego poży cia, by ła to niezwy kle ważna decy zja ze strony Anny Boley n. Oznaczała bowiem, że kobieta by ła całkowicie pewna swej koronacji. O rozwoju relacji pomiędzy królem i jego kochanką nie wiedział nikt oprócz kilku osób, które przy sięgły dochować tajemnicy. Zmiany w angielskim rządzie i Kościele by ły już nie do powstrzy mania – i to dawało Annie tak wielką pewność, że zdecy dowała się na rzeczony krok. Henry k starał się znaleźć sposób, by otrzy mać zgodny z prawem rozwód. Katarzy na wciąż przodowała w Rzy mie – a jego główny m osiągnięciem, ku ogromnej frustracji żony, by ło wy raźne spowolnienie całej sprawy. Pomy sły króla rozwijały się raczej niespiesznie. Działał stopniowo. Jednak każde posunięcie przy bliżało go do zrealizowania zamiarów – to on, a nie papież, miał bezwarunkowo zarządzać angielskim Kościołem i duchowieństwem. Henry k – jak zawsze – miał o sobie wy sokie mniemanie. Monarcha, choć chary zmaty czny i potężny, potrzebował pomocy inny ch osób, które zapewniły by mu odpowiednie podłoże ideologiczne, a przede wszy stkim – wprowadziły zmiany w ży cie. Jednakże ary stokraci, do który ch zwrócił się po odejściu Wolsey a, by li wy jątkowo konserwaty wni, choć zarazem pożądali bogactw Kościoła. Również biskupi zachowy wali dy stans. Nawet ci, którzy obawiali się gniewu króla – wśród nich arcy biskup Warham – lub ci, którzy pomogli mu w jego dążeniach do rozwodu, jak biskup Winchesteru Stephen Gardiner, mogli nagle stawić opór, gdy by ktoś zechciał pozbawić władzy papieża oraz ich samy ch. Ludzie pokroju uczonego Edwarda Foxa i Thomasa Cranmera pomagali władcy w gromadzeniu ideologiczny ch argumentów wspierający ch jego rewolucję. Anna Boley n również udowodniła swe wsparcie w tej kwestii, wskazując ukochanemu dzieła Williama Ty ndale’a. W otoczeniu Henry ka to ona miała decy dujący głos, choć fakt, że dowodziła przemianom, utrzy my wano w tajemnicy. Niezależnie od tego, gdzie miały źródło pomy sły króla, bez wątpienia jego największą siłą napędową by ło pragnienie pokonania oporu Katarzy ny w kwestii rozwodu. Rewolucja monarchy potrzebowała osoby, która by łaby w stanie sprawować nad nią kontrolę – człeka utalentowanego, zdeterminowanego, a przede wszy stkim posłusznego, który potrafiłby

wprowadzić zmiany. Rolę tę zaczął pełnić zdy scy plinowany, pracowity, mądry, ambitny i bezwzględny Thomas Cromwell, należący do grona zwolenników króla. Miał coraz większy nadzór nad atakiem Henry ka na Kościół. Umiejętności Cromwella opierały się na prawie i upartej gonitwie za pieniędzmi. Gdy Wolsey osłabił szereg niewielkich klasztorów, by wy korzy stać ich zasoby do ufundowania swy ch uniwersy tetów w Oksfordzie oraz Ipswich, Thomas by ł jego reprezentantem. Po upadku kardy nała Cavendish odnalazł zapłakanego Cromwella, recy tującego godzinki w domu swego pana w Esther. „By ł to bardzo osobliwy widok”, zauważy ł z ironią kilka lat po ty m, gdy doradca króla odegrał kluczową rolę w atakach na Kościół rzy mskokatolicki. Cromwell wy jaśnił, że by ło mu siebie żal. Cóż mógł uczy nić bez Wolsey a? Później zebrał się w garść i oznajmił, iż poszuka szczęścia na dworze Henry ka. „Tego popołudnia, gdy mój Pan obiadował, miałem zamiar [z Boską pomocą] pojechać do Londy nu na dwór, gdzie albo coś osiągnę, albo zniszczeję” 6, oznajmił. Sukces Cromwella miał swe korzenie w nadzorowaniu hojności kardy nała, gdy ten nagle musiał kupować wsparcie. Wolsey rozdawał pieniądze, komu ty lko mógł, wy dając astronomiczne renty roczne na – między inny mi – brata Anny Boley n, Jerzego. Cromwell wy ciągał profity od ludzi, korzy stający ch z nagłej szczodrości kardy nała. Po śmierci duchownego okazał się godny szacunku jako pomocnik króla przy zarządzaniu majątkiem zmarłego. Zaczął również sprawdzać się w Parlamencie. W 1529 roku by ć może przy łączy ł się nawet do okrzy ków: „precz z Kościołem”, rozbrzmiewający ch wokół izby podczas debaty. Sy tuacja ta by ła oczy wisty m dowodem, że Henry k nie by ł jedy ną osobą mającą dość skorumpowany ch i ży jący ch w przepy chu księży. Lata naduży ć, który ch dopuszczało się duchowieństwo, przy gotowały grunt pod rewolucję. Wy daje się również, że Cromwell pomógł przekonać księży do uznania Henry ka najwy ższą głową Kościoła. Pod koniec jesieni 1531 roku został członkiem Parlamentu. Wkrótce posiadł nowe umiejętności – nastawiania Parlamentu przeciwko Kościołowi i duchowieństwu. W marcu 1532 roku Izba Gmin potępiła naduży cia Kościoła i jego sądów w tak zwanej Prośbie przeciw ordynariuszom. Wy raźnie określono w niej Henry ka jako „jedy ną głowę, suwerennego pana, protektora i obrońcę” 7 Kościoła. W ten sposób położono kres wszelkim wy mówkom duchowieństwa, chociaż wcześniej zaznaczono, że prawo to obowiązy wało ty lko w takim zakresie, „w jakim pozwala na to prawo Chry stusa”. Księża, choć walczy li o zmiany, przegrali. W ty m czasie Thomas More, niezmiennie wierny swej wizji Kościoła, złoży ł rezy gnację ze stanowiska Lorda Kanclerza, nie mogąc już dłużej służy ć królowi. Katarzy na natomiast zrozumiała, że jej szanse malały. Papież okazał się słaby. Henry kowi wy sy łał jedy nie nieszczere upomnienia i za wszelką cenę unikał wy dania wy roku. Królowa oznajmiła siostrzeńcowi, że po swej śmierci poskarży się na Klemensa u samego Boga. Karol wciąż ją wspierał, jednak miał ważniejsze sprawy na głowie. W listopadzie 1532 roku ciotka

napisała do niego list z gratulacjami z okazji zwy cięstwa nad turecką armią na Węgrzech. Zaleciła mu także przekazanie papieżowi, by „zgładził drugiego Turka, czy li sprawę między [jej] panem królem a nią samą” 8. By ła zrozpaczona, ale wciąż trzy mała rękę na pulsie. Chapuy s i nuncjusz papieski w Anglii czekali na jej instrukcje – podobnie jak grupa ludzi w Rzy mie. Nie udało się jednak kontrolować wszy stkiego. W sierpniu 1532 roku odszedł arcy biskup William Warham. Mężczy zna, uważany przez Katarzy nę za bojaźliwego, zmarł ze starości, i wściekłość króla na jego osobę nie miała już nic do rzeczy. Henry k musiał teraz ty lko zastąpić go kimś, komu nie straszna by łaby determinacja w dążeniu do uzy skania przez króla rozwodu – niezależnie od decy zji Rzy mu. Człowiekiem ty m został Thomas Cranmer, który jednak bardzo zaniepokoił się wy borem monarchy. Miał on bowiem na sumieniu własne, potajemne małżeństwo. „Nigdy nie narodził się człowiek bardziej niechętny biskupstwu niż ja”, stwierdził z czasem 9. Henry k miał już teraz niemal wszy stko, czego potrzebował, by przeciwstawić się Rzy mowi. Mógł liczy ć na Cromwella, który w razie konieczności by ł w stanie dostarczy ć ostateczne akta Parlamentu. Cranmer zajął się resztą. Nic dziwnego, że Anna Boley n ży wiła teraz przekonanie, iż w końcu otrzy ma to, co obiecy wano jej przez pięć długich lat. Jednakże Henry k wciąż potrzebował wsparcia. Wkrótce nastąpiło to, od czego nie by ło już odwrotu. W Boże Narodzenie 1532 roku kobieta spodziewała się dziecka. By ł to ostateczny i wy rachowany ruch, dzięki któremu miała jeszcze mocniej przy wiązać do siebie Henry ka. W sty czniu 1533 roku pobrali się w największej tajemnicy. Mąż Katarzy ny stał się bigamistą.

1 CSP Hiszpania, 4, 1003: 524. 2 L&P, 10, 351. Hay ward, Dress at the Court, 205. 3 CSP Hiszpania, 4, 1003. L&P, 5, 1370. 4 Hamy, Entrevue de François Premier, ix–xii. L&P, 5, 1187. Starkey, Królowe. Sześć żon. 479. 5 CSP Hiszpania, 4, 1003: 527. 6 Cavendish, Life and death, 141–142. 7 Bray, Documents, 56. 8 Manchester, Court and Society, t. 1, 175. L&P, 5, 1520. 9 Cox, Miscellaneous Writings and Letters, 216.

44 SEKRETY I KŁAMSTWA Londyn 23 lutego 1533 roku

P

ewnego lutowego poranka Chapuy s spotkał „godnego człowieka”, którego nazwiska nie śmiał zdradzić w liście. Zdenerwowany i podekscy towany mężczy zna wy ruszał do More na spotkanie z Katarzy ną. Poznał przerażającą tajemnicę: Henry k pojął za żonę Annę Boley n. Ceremonia zaślubin została poprowadzona przez nikogo innego, jak samego Thomasa Cranmera, arcy biskupa-elekta Canterbury, w obecności rodziców panny młodej, brata i dwóch bliskich przy jaciół1 – przy najmniej tak mu powiedziano. Nalegał, by królowa dowiedziała się o cały m zajściu2. Ambasador, który znał wszy stkie plotki, zwłaszcza te szkalujące Annę Boley n, nie wierzy ł do końca w zasły szane wieści. Może do zaślubin jeszcze nie doszło, rzekł, ale z pewnością tak się stanie. Henry k właśnie czekał na papieskie potwierdzenie nominacji przy szłego arcy biskupa i posłał niezbędne dokumenty. Według Chapuy sa niedługo przejdzie do działania 3. W rzeczy wistości „godny człowiek” my lił się ty lko częściowo. Ślub miał już miejsce, jednak został przeprowadzony w tak wielkiej tajemnicy, iż nie wiedziano jeszcze kiedy i kto mu przewodził. By ć może najbardziej wiary godną plotką by ła ta o nielicznej grupie osób, które przed zachodem słońca zebrały się w komnacie nad Holbein Gate w Whitehall. Cranmer nie brał udziału w zaślubinach, ale sam chował pewną tajemnicę. Ile osób wiedziało, że – wbrew kościelnemu prawu – rok wcześniej poślubił siostrzenicę pastora luterańskiego w niemieckiej Nory mberdze? Z całą pewnością wierzy ł w powodzenie reformy, jednak czy to wiedza o jego sekrecie dała Henry kowi tak ogromną władzę nad człowiekiem, który usłużnie robił to, co mu nakazano? Pod koniec marca odby ła się kolejna krótka ceremonia, podczas niej Cranmer ślubował, że jego arcy biskupia przy sięga wobec papieża nie zmusi go do

uczy nienia czegokolwiek na niekorzy ść przy wilejów króla ani nie powstrzy ma go przed reformowaniem Kościoła w Anglii. Później został mianowany arcy biskupem Canterbury. Jedy na tajemnica, która ujrzała światło dzienne, doty czy ła łona Anny. Pewnego lutowego dnia kobieta wy szła ze swej komnaty wy jątkowo pobudzona. Wpadła prawdopodobnie na swego niegdy siejszego wielbiciela, poetę Thomasa Wy atta, i krzy knęła, jakoby „przez ostatnie dni miała tak nieprawdopodobną ochotę na jabłka, jakiej nigdy dotąd nie doświadczy ła, a według króla by ła to oznaka, że spodziewa się dziecka” 4. Następnie zaśmiała się histery cznie i pośpieszy ła z powrotem do swej komnaty. Henry k potwierdził jej stan w kwietniu, gdy – całkowicie zby tecznie – odpowiedział ze zdenerwowaniem na insy nuacje Chapuy sa, którego zdaniem ponowny ożenek wcale nie musiał przy nieść mu męskiego następcy tronu. „Czy żby m nie by ł mężczy zną takim jak inni? Czy ż nie? Czy ż nie?” 5, odparował. Zadał to py tanie jeszcze dwukrotnie, po czy m dodał, że nie miał zamiaru niczego udowadniać i wtajemniczać ambasadora w „swoje sekrety ” (Chapuy s prawidłowo wy wnioskował, że Anna by ła w ciąży ). Kochanka prawdopodobnie chciała, by ludzie wiedzieli o jej stanie – bądź co bądź nic nie wzmocniłoby jej pozy cji bardziej niż wy danie na świat sy na samego monarchy. Jednak w odpowiedzi króla zdają się również pobrzmiewać głęboko skry wane obawy doty czące jego płodności i – by ć może – impotencji. Chapuy s przekazy wał Katarzy nie wszy stkie pogłoski krążące po Londy nie. Jednak Henry k nie ośmielił się powiedzieć jej o swy m małżeństwie, póki Cranmer nie otrzy mał od papieża dokumentów zezwalający ch mu na objęcie sakry arcy biskupiej, a Cromwell nie przeforsował parlamentarnej ustawy zakazującej w przy szłości odwołań do Rzy mu. Ale nawet wtedy nie uczy nił tego osobiście. 9 kwietnia wy słał do jej wiejskiej posiadłości czterech najwy bitniejszy ch ludzi ze swego kraju. By ło to jedno z kilku poleceń, które – ku swemu wielkiemu zawsty dzeniu i zażenowaniu – musiał wy konać książę Suffolk, szwagier Katarzy ny. Do kolejnej rundy zastraszania kobiety ary stokraci stanęli ze znużeniem. „Miała wy rzec się swego ty tułu królowej i pozwolić, by decy zja w jej sprawie zapadła tutaj, w Anglii”, powiedzieli. „Jeśli by to uczy niła, by łoby to wielkie dobrodziejstwo dla królestwa, zapobiegłaby ogromnemu rozlewowi krwi, a poza ty m król traktowałby ją o wiele lepiej, niż mogłaby oczekiwać”. Jeśli jednak nie przy jmie propozy cji, ostrzegli, poleje się angielska krew. Czterej mężczy źni mieli wy pełnić dalsze instrukcje ty lko w przy padku, gdy by królowa odmówiła dostosowania się do rozkazów monarchy. Jej opór by ł bezcelowy, poinformowali ją. Król ożenił się ponad dwa miesiące temu w obecności świadków. Zupełnie niepotrzebnie i niejako z poczuciem winy dodali, że żaden z nich nie by ł obecny na ślubie. Następnie odeszli, pośród przeprosin i ukłonów, mrucząc pod nosem o nieprzy jemny ch obowiązkach6. Teraz do gry miał wkroczy ć lord Mountjoy, by ły szambelan, który poślubił Ines de Venegas.

Został wy słany, by przez kolejny ty dzień obserwować Katarzy nę. Poinformował ją, że zgodnie z rozkazem króla nie wolno mu już zwracać się do niej jako do królowej. Miesiąc po Wielkanocy Henry k planował wstrzy mać dalsze wy płacanie jej pieniędzy, zwolnić służący ch i przenieść ją do niewielkiej posiadłości, którą będzie musiała utrzy mać ze znacznie niższy ch przy chodów. Oburzona Katarzy na odparła, że Henry k może robić, co zechce, ale nie będzie jej pouczał, w jaki sposób ma utrzy my wać swój dom. Skoro nie mogła ży ć jako królowa, z radością wy jdzie na ulicę i zostanie żebraczką. Jednak zawsze będzie ty tułować się „królową Katarzy ną” 7. Władca i jego nowa małżonka czuli się na ty le pewnie, że w święta Anna – która niebawem miała zostać koronowana – pojawiła się w okazały m stroju królowej. „Markiza Anna udała się z królem na uroczy stą mszę jako królowa i wy glądała okazale, ubrana w szaty ze złotogłowia, w najwspanialszej biżuterii”, relacjonował pewien Włoch przeby wający akurat w Londy nie 8. Anna Boley n, która założy ła najpiękniejsze diamenty Katarzy ny oraz inne królewskie klejnoty sprowokowała plotki poddany ch zastanawiający ch się, w jaki sposób te kosztowności zostały zabrane prawowitej żonie Henry ka. Za kobietą do kościoła wkroczy ł liczny orszak dam dworu – jedna z nich niosła jej tren. Kaznodzieje, przy najmniej ci, którzy chcieli uniknąć kłopotów, zaczęli ty tułować ją królową w swy ch kazaniach i modlitwach – nawet jeśli z tego powodu wierni zaczy nali opuszczać świąty nie. Służący Anny Boley n najwy raźniej traktowali to jako znak, że ich pani wy grała długą walkę. Z podekscy towaniem zerwali herb Katarzy ny z królewskiej łodzi9. Zdecy dowali, że należała ona teraz do Anny – chociaż później Henry k upomniał ich za pochopne podejmowanie decy zji. Herb królowej zniknął także z wielkiej bramy sali w Westminsterze. Jak relacjonował Chapuy s, wszy stko to zaczy nało przy pominać istny koszmar 10. Ludzie nie wiedzieli, co robić, a ty m bardziej co mówić. Niektórzy obawiali się, że pewnego dnia potężny siostrzeniec by łej żony monarchy zjawi się na hory zoncie z ogromną flotą i wy tnie ich w pień. Inni by li zdania, iż Karol zamknie porty Flandrii dla angielskich kupców, prowadząc ich ty m samy m do ry chłego bankructwa. Plotkowano, jakoby Cromwell, uznawany teraz przez Chapuy sa za prawą rękę Henry ka, ukry ł wszy stkie swoje dobra osobiste w Tower of London. By ć może doszły już go pogłoski, krążące we Flandrii później tego roku, że cesarz spiskował z niektóry mi z Anglików, planując wojnę. Ludzie ci mieli „prowadzić ze sobą królową Katarzy nę w koronie i towarzy szy ć jej podczas marszu”. Nawet król i jego doradcy pragnęli poznać zamiary jej siostrzeńca. Spy tali więc Chapuy sa, czy Karol miał teraz zamiar wy powiedzieć im wojnę 11? Henry k wprawdzie ożenił się z Anną Boley n i przed cały m światem ogłosił ją królową, ale wciąż nie rozwiódł się z Katarzy ną. Nadal miał dwie żony. Z pewnością ludzie nie mieli zamiaru wy razić zgody na rozwód władcy, jednak on miał teraz pod ręką Cranmera. Król pragnął, by na początku czerwca Anna została koronowana. Cranmer, który został konsekrowany 30 marca, miał

zaledwie kilka ty godni na zwołanie sądu i wy danie stosownego orzeczenia. Sprawy w Rzy mie, na który ch zrozpaczonej Katarzy nie bardzo zależało, a które wciąż by ły obserwowane przez jej męża z niesłabnący m zainteresowaniem, toczy ły się opieszale. Papież nie mógł wejść Henry kowi w drogę. I tak by tego nie uczy nił. Decy zja angielskiego sądu miała by ć ostateczna, odwołania do Rzy mu zostały bowiem zakazane odpowiednim aktem wy dany m przez Parlament. 11 kwietnia Cranmer napisał do króla „najbardziej pokorny ” list, w który m prosił o pozwolenie na dokończenie tego, co rozpoczęto już sześć lat temu. „Pry mity wne i niewy edukowane pospólstwo”, jak twierdził, chciało, by sprawa została załatwiona 12. Władca łaskawie przy znał Cranmerowi rację, gratulując mu zapału w zapewnianiu sprawiedliwości i trosce o ludzi. Następnie – na wy padek gdy by kogoś dręczy ły wątpliwości – dodał, że on sam nie uznawał już nikogo „wy ższego na ziemi” 13. Sąd zebrał się w klasztorze Dunstable w Bedfordshire, w stosownej odległości od Londy nu, tak by poddani nie przeszkadzali i nie sprawiali problemów na ulicach. „Istnieją obawy, że jeśli sprawa zostałaby sfinalizowana tutaj, pospólstwo nie powstrzy małoby się przed głośny m wy rażeniem swego niezadowolenia i by ć może doszłoby nawet do zamieszek”, relacjonował Chapuy s14. Klasztor sy tuował się również w pobliżu nowego domu Katarzy ny w Ampthill, gdzie w pośpiechu została przeniesiona na początku marca. Gdy 1 maja otrzy mała rozkazy, by stawiła się w sądzie, sparaliżowana strachem nie wiedziała, co czy nić. Chapuy s doradził jej, by nie podejmowała żadny ch kroków. Odwołanie Katarzy ny zostało już złożone w Rzy mie. Wszy stko, co mogło uchodzić za uznanie angielskiego sądu za prawomocny, można by ło wy korzy stać przeciwko niej we Włoszech15. Królowa posłuchała rady ży czliwego dy plomaty. Cranmer odetchnął z ulgą. Ostatnia rzecz, jakiej pragnął, to zjawienie się Katarzy ny w sądzie, rozpoczęcie jej obrony i w efekcie spowolnienie spraw. Według niego najlepiej by łoby, gdy by w ogóle nie otrzy mała żadny ch wieści z Dunstable. „Mówcie o tej sprawie tak niewiele, jak to możliwe” 16, poprosił Cromwella. Proces rozpoczął się 10 maja, a 23 maja pod nieobecność królowej Cranmer wy dał wy rok, który dla nikogo nie by ł zaskoczeniem. W oczach nowego angielskiego Kościoła Katarzy na nigdy nie by ła legalną żoną króla. Sędziowie Henry ka orzekli, że połowę swego ży cia kobieta spędziła jako konkubina angielskiego monarchy. Pięć dni później, 28 maja, Cranmer zalegalizował małżeństwo Anny i Henry ka. Po kolejny ch kilku dniach nadzorował koronację Anny, będącej w szósty m miesiącu ciąży, i by ł honorowy m gościem na wy dany ch później bankietach. W porównaniu z reakcją poddany ch na koronację Katarzy ny, intronizacja nowej żony króla została przy jęta z powściągliwością. Nie wzięło w niej udziału kilka ważny ch osób, łącznie z siostrą Henry ka Marią i Sir Thomasem More. W Anglii zapanował jednak nowy porządek. Zarówno król, jak i nowa królowa pragnęli z determinacją, aby Katarzy na – i reszta kraju – w końcu się podporządkowała.

1 CSP Hiszpania, 4, 1053. 2 CSP Hiszpania, 4, 1503. 3 CSP Hiszpania, 4, 1503. 4 Prescott, Mary Tudor, 49. 5 CSP Hiszpania, 4, 1061. Ives, Life and Death of Anne Boleyn, 191. 6 CSP Hiszpania, 4, 1061. 7 CSP Hiszpania, 4, 1061: 643. 8 CSP Venice, 4, vxii, 870. 9 CSP Hiszpania, 4, 1077. L&P, 6, 508, 566. 10 CSP Hiszpania, 4, 1061. 11 L&P, 6, 1191. CSP Hiszpania, 4, 1076. 12 Dokumenty Państwowe, 1, 390. L&P 6, 327. 13 Dokumenty Państwowe 1, 393. L&P, 6, 332. 14 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f861. CSP Hiszpania, 4, 1062. 15 CSP Hiszpania, 4, 1063. L&P, 6, 391. 16 L&P, 6, 496.

45 TA NIERZĄDNICA Leigh, Lancashire Lato, jesień i zima 1533 roku

„K

to, u diabła, uczy nił Nan Bullen [Annę Boley n], tę dziwkę, królową?” grzmiał James Harrison. Niepotrafiący trzy mać języ ka za zębami duchowny z Leigh w Lancashire by ł oburzony i nie miał zamiaru ukry wać tego przed ludźmi. „Za królową będę uważał jedy nie królową Katarzy nę!”, przekony wał grupę mężczy zn zgromadzony ch w domu sąsiada. Następnie padły słowa zdrady. „Król”, rzekł, „nie powinien by ć królem” 1. Eustace Chapuy s coraz częściej by ł świadkiem podobny ch wy buchów złości. Uważał, że wzburzenie oby wateli, wy wołane zły m traktowaniem królowej, mogło łatwo zmienić się w rebelię. Skoro papież nie akceptował Anny Boley n, ludzie czuli się zachęceni do powstania przeciw królowi. Zdaniem ambasadora konieczny by ł ty lko ruch siostrzeńca Katarzy ny, cesarza Karola. Jeśli najechałby on na królestwo lub choćby pozorował taki zamiar, Anglicy zajęliby się resztą. Chapuy s robił, co mógł, by nakłonić Karola do działania, pisząc, że poddani Henry ka przy witaliby go z otwarty mi ramionami. Ten kraj to beczka prochu, przekony wał. Ludzie namawiający do rebelii zaczęli mu przy pominać, w jaki sposób zdetronizowano Ry szarda II. Poza ty m Tudorowie wcale nie powinni zasiadać na tronie, spierali się. Niektórzy nawet mawiali, jakoby większe prawo do niego miał sam Karol lub siostra Katarzy ny, Joanna Szalona 2. Ostateczna decy zja doty cząca rozwodu Henry ka powinna zostać przy jęta wy powiedzeniem wojny ze strony dwóch osób. Jedną z nich by ł oczy wiście cesarz, drugą – Katarzy na. Odsunięta królowa musiała podjąć decy zję, czy jej ojczy zna powinna zaatakować kraj, w który m spędziła niemal dwie trzecie swego ży cia. W rzeczy wistości nigdy nie chciała wojny. „Uważa, iż jeśli w jakikolwiek sposób doprowadziłaby do konfliktu, zostałaby przeklęta na wieki” 3, donosił

Chapuy s. W kwietniu 1533 roku, gdy Anna Boley n dumnie obnosiła się z jej klejnotami, a Cranmer przy gotowy wał szy bki rozwód, wahała się przez chwilę, rozważając możliwość zastosowania „innego zadośćuczy nienia”, jednak w końcu odsunęła tę my śl. Kilka miesięcy później napisała do Chapuy sa, zastanawiając się, czy papież powinien nawoły wać inny ch do walki w jej imieniu. „Nie proszę Jego Świątobliwości o wojnę”, rzekła. „Wolałaby m umrzeć, niż stać się jej przy czy ną” 4. Karol poczuł ulgę. Ku rozczarowaniu swego ambasadora, cesarz nie miał ochoty na wojnę z Anglią – chociaż wielu poddany ch Henry ka nie by ło w stanie w to uwierzy ć. Strach, rozprzestrzeniający się w królestwie, nie by ł jednak wy wołany jedy nie groźbą ataku ze strony Karola. Cromwell, wszędzie węszący nieposłuszeństwo, powoli wprowadzał nowy rodzaj terroru. John Fisher został aresztowany. Szpiedzy śledzili potencjalny ch buntowników wśród mnichów, zakonnic i braci zakonny ch. Pilnowano również ludzi na emigracji, w ty m obserwanta Peto przeby wającego w Antwerpii. Nazwisko kapelana Katarzy ny, Thomasa Abela, znalazło się na liście poszukiwany ch osób, ale ten zdołał się ukry ć. „Spostrzegłem, że zawiązały się tajne spiski” 5, napisał jeden z sojuszników Cromwella po zniknięciu poszukiwanego. Bracia obserwanci przy sparzali wy jątkowy ch problemów. Dwoje z nich, który m udało się wy mknąć na spotkanie z Katarzy ną, schwy tano i aresztowano w drodze powrotnej do Londy nu. Cromwell zasugerował, aby za pomocą tortur wy doby ć z nich pomocne zeznania. Miesiąc później sojusznik Cromwella, nowy Lord Kanclerz Sir Thomas Audley, oznajmił, że dwaj mnisi oskarżeni o podżeganie przeciw królowi – jak przewidziano – rzeczy wiście złoży li zeznania 6. Posłańcy Katarzy ny znaleźli się pod czujny m nadzorem. Uważnie odnotowy wano każdy list i upominek, by sprawdzić, kto kontaktował się z by łą królową. Niewiele osób ośmielało się to czy nić. Jedną z nich by ła ukochana María de Salinas (później lady Willoughby ), która wy jechała z Katarzy ną do Anglii. Korespondency jny kontakt nawiązały z nią również markiza Exeter (będąca pasierbicą innej z dawny ch hiszpańskich dam dworu, nieży jącej już Ines de Venegas) i Margaret Pole, lady Salisbury, guwernantka jej córki. Ta ostatnia by ła najstarszą angielską przy jaciółką królowej, towarzy szącą jej do Ludlow przed wieloma laty, oraz matką mężczy zny, który odmówił objęcia arcy biskupstwa Yorku, Reginalda Pole’a. Coraz liczniejsza grupa szpiegów i informatorów Cromwella by ła całkowicie świadoma niezadowolenia wy wołanego rozwodem. „Zdaje mi się, iż w ty m królestwie są ludzie niezby t zadowoleni z faktu, że nasz suweren pojął drugą kobietę za żonę, niektórzy są przy chy lni księżnej wdowie lady Katarzy nie, niektórzy lady Marii [jej córce], dla jeszcze inny ch najważniejszy jest autory tet papieża”, napisał w owy m czasie jeden z jego urzędników. „I chociaż nie mówią tego oficjalnie z obawy przed karą, zbierają się potajemnie i szepczą o ty m” 7. Gdy podczas Wielkanocy przeor jednego z klasztorów wezwał wierny ch do modlitwy za

Annę, część zgromadzony ch wstała i opuściła świąty nię. Henry k przelał swą złość na burmistrza Londy nu, który następnie musiał zawezwać londy ńskie cechy i nakazać ich członkom szacunek wobec nowej królowej. Mieli się także upewnić, że ich czeladnicy i służący trzy mali usta zamknięte na kłódki, a małżonki zaprzestały rozpowszechniania o Annie uwłaczający ch jej godności plotek – chociaż uznano, że ten rozkaz, co zrozumiałe, by ł najtrudniejszy do spełnienia 8. Niewiasty przy sparzały szczególny ch problemów. Jeden z londy ńskich kronikarzy opisał nieporadną, brutalną próbę ich uciszenia. „23 sierpnia pobito dwie kobiety w okręgu Cheap i rozebrano je od pasa w górę [...], twierdziły bowiem, że prawdziwą królową Anglii by ła królowa Katarzy na, nie zaś królowa Anna. Jedna z niewiast by ła brzemienna”, relacjonował kronikarz. Kara zdawała się jednak nie odnieść najmniejszego skutku. „Ukarane niewiasty powtórzy ły swe słowa, twierdząc, iż gotowe są zginąć w imieniu królowej Katarzy ny ” 9. Obserwacją objęto nawet niespełna rozumu żonę by łego królewskiego jubilera, panią Amadas. Jej chaoty czne wy powiedzi na temat smoków, płonący ch gwiazd, biały ch wież, wy gnania Cadwalladera i przepowiednie o Mouldwarpie sugerowały zaawansowaną demencję lub halucy nacje alkoholiczki. Twierdziła również, że Anna Boley n by ła ladacznicą, która spłonie na stosie. Tomasz Boley n by ł stręczy cielem nie ty lko Anny, lecz także jej siostry i matki – i oddał wszy stkie trzy kobiety królowi. „Jest mi to obojętne. Król obchodzi mnie ty le, co zeszłoroczny śnieg”, ogłosiła. „To król nieba sprawuje rządy nad wszy stkim”. Według niej siostrzeniec Katarzy ny Karol miał przy by ć na ratunek wszy stkim prawy m angielskim żonom, Henry k zaś zostanie zniszczony […]. Wspomniana niewiasta by ła ty lko jedną z osób, które zaczęły przepowiadać zagładę. Przeor Garendon również by ł zdania, że cesarz Karol przy będzie, by usunąć władcę. „A król wróci ponownie [...] i zginie”, oznajmił. W latach 1535–1539 w królestwie zapanuje przemoc. „Gdy Tower zy ska białą barwę, a inne miejsce się zazieleni, spaleni zostaną dwaj lub trzej biskupi oraz królowa. Gdy to się ziści, nastanie radosny świat” 10. Jego słowa zostały spisane, gdy ludzie Cromwella zbierali wszelkie dowody sprzeciwu. „Sprośni i nieposłuszni” księża, tacy jak opat czy James Harrison z Leigh, stali się nowy mi wewnętrzny mi wrogami.

1 Poco*ck, Records, t. 2, 567. 2 CSP Hiszpania, 4, 1161: 883–884. L&P, 6, 1528. 3 CSP Hiszpania, 4, 1063. 4 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f689. CSP Hiszpania, 4, 833. 5 L&P, 6, 842. 6 L&P, 6, 887 i 945. 7 L&P, 6, 738.

8 CSP Hiszpania, 4, 1062. L&P, 6, 391. 9 Kingsford, “A London Chronicle”, 1–17. 10 L&P, 6, 923, app. 10.

46 NIEŚLUBNA CÓRKA Ampthill 4 lipca 1533 roku

K

atarzy na, spojrzawszy na raport dostarczony przez Mountjoy a, ze złością sięgnęła po atrament i pióro. By ła w podły m nastroju. Męczy ł ją ostry kaszel, a na dodatek nadepnęła na bolec. Ranna w nogę, nie mogła zatem stać i zmuszona by ła leżeć na łóżku. Dzień wcześniej zjawiła się delegacja z kolejny mi groźbami pod jej adresem. Niektórzy z przy by ły ch, jak Griffith Richards i Mountjoy, przez całe lata by li jej przy jaciółmi lub służący mi. Nie lubili wy kony wać czarnej roboty dla króla, ale zarazem nie odmawiali swemu panu. Zobowiązano ich do posłuszeństwa. Mountjoy przy wiózł przy gotowany przez nich raport, aby Katarzy na mogła go przeczy tać, nim zostanie wy słany. Gdy ty lko znajdowała w tekście wy rażenie „księżna wdowa”, naty chmiast je wy mazy wała. Poprzedniego dnia, kiedy posłańcy zaczęli głośno odczy ty wać swe instrukcje, przerwała im niezwłocznie. „Na początku nie zgodziła się na ów ty tuł, twierdząc, że nie by ła księżną wdową, ale królową i prawowitą żoną monarchy ”, wy jaśnił Mountjoy. „Wciąż utrzy my wała, iż jest odwrotnie, protestowała, mówiąc [...] jak przy by ła do króla jako niewinna dziewczy na, nie poznawszy wcześniej cieleśnie księcia Artura, i że z tego właśnie powodu została koronowana i namaszczona na królową, a później powiła królowi prawowite dziecko, nie bastarda” 1. Według Katarzy ny, nic nie zmieni tej sy tuacji, niezależnie od poczy nań Henry ka. Jedy nie papież – człowiek, na którego będzie się jawnie uskarżać, jeśli po śmierci trafi do piekielny ch czeluści – mógł orzec, że nie by ła królową. Nie miał znaczenia fakt, iż za pośrednictwem Cromwella jej mąż wy słał ty ch oto ludzi, by przekazali jej, że ich małżeństwo by ło teraz uznawane za „obrzy dliwe, odrażające, wstrętne i bezpośrednio godzące w prawa Boga i natury ”. Nieważne, że grożono jej zakazem dalszy ch kontaktów z córką. Nie mogła potępić własnej duszy,

nawet w imię relacji z dzieckiem. Nie miała również zamiaru się oczernić, przy znając, iż przez dwadzieścia cztery lata by ła królewską nierządnicą. „Maledictus hom*o qui negligit famam suam” 2, powiedziała. Przeklęty niechaj będzie ten, kto lekceważy własną reputację. Wciąż miała w sobie hiszpańską dumę. Gdy ludzie Henry ka oskarży li ją o przy właszczenie królewskiego ty tułu z próżności, odparła, że status córki Izabeli Kasty lijskiej i Ferdy nanda Aragońskiego wy starczał jej w zupełności. W swy m liście przewodnim Mountjoy wy jaśnił, iż wy kreślenia w tekście by ły dokonane ręką Katarzy ny. Król Anglii by ł wściekły. Naty chmiast posłał po Mountjoy a, na który m z pewnością rozładował gniew. Na swój chłodny i obojętny sposób Cromwell by ł za to pod wrażeniem determinacji i oporu królowej. „Bóg i natura popełnili błąd, nie pozwalając jej narodzić się mężczy zną” 3, zauważy ł. Odwaga tej kobiety, powiedział, spowodowałaby, że „przewy ższy łaby w glorii i chwale” wszy stkich wspaniały ch książąt. To jednak nie czy niło z niej świętej. Pod koniec lipca Katarzy na otrzy mała kolejny rozkaz do przeprowadzki. Ty m razem miała wy ruszy ć z Ampthill do Buckden w Cambridgeshire. Henry k by ł rozdrażniony informacją, że papież uznał jego nowe małżeństwo za nielegalne i – co gorsza – zagroził ekskomuniką, jeśli do października nie zostawi Anny Boley n i nie powróci do Katarzy ny. Henry k jednak nie chciał sprowokować siostrzeńca swej pierwszej żony, Chapuy sowi przekazano zatem, iż na tę chwilę jej domostwo zostało zwy czajnie „ograniczone”. „Reforma, którą król, pan mój, rozważa [...] będzie taka, że wszy stkie strony zrozumieją, że czy niąc tak, miał na względzie nie ty lko jej status i urodzenie, lecz także osobę cesarza” 4, rzekł Cromwell. Utrzy my wanie dwóch kobiet ży jący ch jak królowe by ło kosztowne, wy jaśnił, a na by łą żonę Henry k wy dawał czterdzieści ty sięcy dukatów rocznie. Co najważniejsze, miała zostać pozbawiona orszaku i królewskiej posiadłości, na który ch bardzo jej zależało, czego król by ł doskonale świadom. Anulowanie królewskich przy wilejów by ło kolejny m sposobem na osłabienie morale odtrąconej małżonki. Nawet jeśli straciła wolę walki, podróż do Buckden musiała dodać jej odwagi. W Ampthill całe sąsiedztwo przy by ło, by ją pożegnać, okazać swe poparcie i ży czy ć szczęścia w nowy m domu. Niektórzy płakali, inni złorzeczy li jej wrogom. Choć pod groźbą kary śmierci zabroniono ty tułować Katarzy nę królową, to jednak nie powstrzy mało części mieszkańców przed wy krzy kiwaniem owej godności na całe gardło. Jeszcze inni wy rażali chęć wzięcia udziału w wojnie, deklarując ze łzami w oczach, że by li gotowi za nią zginąć – tak przy najmniej twierdził Chapuy s5. Wszy stko to działo się podczas trzy dziestokilometrowej drogi do Buckden. By ło oczy wiste, że aby złamać Katarzy nę – lub uciszy ć ty ch, którzy mimo grożącego im niebezpieczeństwa przeciwstawiali się królowi i spontanicznie okazy wali jej swe wsparcie – potrzebowano czegoś więcej niż ponownego małżeństwa i koronacji. Królową najbardziej niepokoiły groźby Henry ka pod adresem ich córki Marii. Choć

z heroizmem stawiała im czoła, nie chciała, by siedemnastoletnia dziewczy na została ukarana za poparcie swej matki. Księżniczka by ła największy m ży jący m zagrożeniem dla Anny Boley n i jej przy szłego potomstwa, z który m pewnego dnia mogła rozpocząć walkę o koronę. Ale czy ż nie by ła ona teraz dzieckiem z nieślubnego łoża? Anna Boley n bez wahania mówiła o niej jako o „przeklęty m bękarcie”. Ambasador Francji również by ł zdania, jakoby Henry k chciał „uznać ją za bastarda” 6; podobne plotki krąży ły także we Flandrii. Jednak prawo stanowiło inaczej: Maria bowiem urodziła się w małżeństwie uznawany m w tamty m czasie za legalne, musiała by ć zatem dzieckiem prawowity m, co czy niło ją jeszcze bardziej niebezpieczną. Na dwór królewski docierały wieści, wedle który ch mieszkańcy witali młodą Marię radosny mi okrzy kami – podobnie jak jej matkę. Nowa królowa by ła rozgory czona. „Skarży ła się Henry kowi, iż w miejscowościach, przez które przejeżdżała księżniczka, tak radośnie wiwatowano, jakby z nieba zstąpił sam Bóg Wszechmogący ”, relacjonował Chapuy s, dodając, iż pragnęła, by wieśniacy ponieśli za to karę. Wszy stko to by ło kolejny m dowodem na jej „przewrotność i niegodziwość”, napisał do Karola 7. Córka by ła więc dla Katarzy ny najpotężniejszą bronią i jednocześnie najsłabszy m ogniwem w matczy nej zbroi. Jeśli uparta królowa miała zostać zmuszona do uległości, jej córka mogła by ć kluczem do całej sprawy. Ich siła tkwiła w jedności. Kampania przeciw Marii nie rozwinęła się jednak na dobre aż do chwili wy czekiwanej przez większość kraju z Henry kiem na czele. Anna Boley n wy cofała się do swy ch komnat w sierpniu 1533 roku. Król ukry ł przed nią papieską deklarację, zgodnie z którą w rozumieniu europejskiego Kościoła rzy mskokatolickiego przy szłe dzieci nowej królowej będą uznawane za nieślubne. Rozwiązanie nastąpiło 7 września 1533 roku. Na świat nie przy szedł jednak sy n, którego narodzin by li pewni astrologowie i sam władca – nowa żona Henry ka urodziła dziewczy nkę, ochrzczoną trzy dni później imieniem Elżbieta. W pierwszy m odruchu, poza posłaniem herolda z informacją o narodzinach „ślubnej” księżniczki i zmuszeniem wielu sojuszników by łej żony do wzięcia udziału w chrzcinach, Henry k nakazał odwołać planowane uroczy stości. By ły one przeznaczone jedy nie dla sy na. Katarzy na zasy gnalizowała swoją niechęć do całej sprawy, odmawiając przekazania wspaniały ch chrzcielny ch szatek, przy wieziony ch jeszcze z Hiszpanii, o czy m zresztą oznajmiła bez ogródek. „Nie daj Bóg, aby m kiedy kolwiek tak źle mi doradzono, by m wspierała czy poparła – pośrednio lub osobiście – tak straszliwą i obrzy dliwą sprawę” 8, rzekła. Maria odczuła niebawem skutki narodzin przy rodniej siostry. Herold ogłosił publicznie, że nie by ła już uznawana za księżniczkę. Służący zerwali ze swy ch liberii jej emblematy i zastąpili je herbem Henry ka. Według Chapuy sa reakcja młodej kobiety na przy jście na świat ry walki by ła bardzo chłodna. Napisała serdeczny, pocieszający list do matki, czekając na rozwój wy darzeń. Katarzy na obawiała się najgorszego. Córka cierpiała już podczas przedłużającego się

rozwodu i często podupadała na zdrowiu. Doszły ją też słuchy, iż rozkazano Marii zaakceptowanie jej nowego statusu „lady ” zamiast księżniczki. Dziewczy na potrzebowała zarówno siły, jak i pocieszenia, dlatego królowa napisała do niej list, będący jedną z najbardziej czuły ch dowodów matczy nej bliskości, ale stanowiący zarazem wezwanie do oporu. „Moja córko, zasły szałam dziś takie wieści, iż śmiem podejrzewać, że jeśli to prawda, nadszedł czas, w który m Bóg Wszechmogący wy stawi cię na próbę. Bardzo jestem rada, ufam bowiem, iż ofiaruje ci swą wspaniałą miłość”, napisała. Jeśli nadejdą instrukcje od Henry ka – nakazujące jej zaprzestania ty tułowania się księżniczką – niechaj Maria udzieli odpowiedzi będącej swoisty m połączeniem poddaństwa i buntu – tak jak niegdy ś uczy niła Katarzy na. „Niechaj twe riposty będą krótkie, słuchaj króla swego ojca we wszy stkim, zapowiedz jeno, że nie obrazisz Boga i nie zgubisz swej duszy, nie wdawaj się w dy sputy i spory w tej sprawie”, radziła córce. Oczy wiście, jeśli Maria nie chciała obrazić Boga, musiała obstawać przy decy zji Rzy mu i zachowy wać się tak, jakby rodzice wciąż by li małżeństwem 9. Aby umocnić jej opór, Katarzy na doradziła modlitwę, mądrą lekturę i – dla rozry wki – grę na lutni i wirginałach. Przede wszy stkim jednak córka miała bronić swej niewinności i trzy mać się z dala od „wszelkiego złego i swawolnego towarzy stwa”. Powinna również odrzucać propozy cje małżeństwa. Matka posłała jej dwie książki napisane po łacinie, ukazujące sposób, w jaki ona sama przy gotowy wała się na czekające ją procesy. Dzieło De Vita Christi Ludolfa z Saksonii sugerowało sposób na duchową ucieczkę poprzez intensy wne wy obrażenia scen z ży cia Chry stusa. Listy św. Hieronima, zwłaszcza te najdramaty czniejsze do nieustępliwej Pauli Rzy mianki i jej córki Eustochium, miały wzmocnić moralność dziewczy ny. Zawarto w nich odniesienia nie ty lko do „wad małżeństwa, takich jak [...] torturowanie przez ry wala”, lecz także do raju czekającego na ty ch, którzy przestrzegali zasad. Hieronim przy pominał również, że Bóg nie znał kompromisów, a „Zbawiciel w czasie Apokalipsy będzie pluł ty m, co letnie”. Inny mi słowy nadszedł czas na przy jęcie postawy „wszy stko albo nic”. Katarzy na by ła przeświadczona, że jej córka przejdzie pomy ślnie ten egzamin, ale pragnęła też zapewnić ją o swej miłości mimo dzielącego je dy stansu. „Chciałaby m, droga córko, by Bóg pomógł ci zrozumieć, jak dalece me serce raduje się podczas pisania tego listu. Nigdy nie rozkoszowało się bardziej”. Chociaż Henry k zakazał im wzajemny ch kontaktów, Katarzy na zapewniła córkę, że będą dzielić te same bolesne męki i, jeśli dojdzie do najgorszego, mogą spotkać się w raju. „Ty powinnaś rozpocząć działanie, ja zaś w stosownej chwili pójdę w twe ślady. Nie będę działać pospiesznie, ponieważ gdy uczy nią wszy stko, co będą mogli, nastąpią zmiany, jestem tego pewna”. Nawet w podpisie zawarła wezwanie do oporu. „Twa kochająca matka królowa”, napisała. Nie zaprzestała uży wania swego ty tułu.

Maria odziedziczy ła upór po obojgu rodzicach, by ła zatem w stanie przewy ższy ć w swy m buncie nawet ich. Z uporem oznajmiła, iż nie zaprzestanie ty tułować się księżniczką. Napisała nawet do ojca skargę, żaląc się, że jego urzędnicy zwali ją teraz „lady Marią, córką króla”. Nie miała zamiaru akceptować nowego małżeństwa Henry ka, ponieważ ślub z jej matką wciąż by ł prawomocny. „Jeśli zgodziłaby m się na to, obraziłaby m Boga”, powiedziała, powtarzając słowa Katarzy ny 10. Henry k wpadł we wściekłość. Do Beaulieu, miejsca przeby wania Marii, wy słano urzędników, by ostrzegli zuchwałą dziewczy nę przed próbą „aroganckiego przy właszczenia sobie ty tułu księżniczki i pozorowania, że jest następczy nią tronu”. Jeśli nie zmieni swego zachowania, spotka ją kara ze strony ojca, który ograniczy jej wy datki i pozbawi części służący ch. Po raz kolejny Maria poszła za przy kładem swej matki, nalegając, by wszy stko to zostało powiedziane w obecności mieszkańców domostwa. „Obecni przy ty m płakali rzewny mi łzami”, relacjonował Chapuy s11. W przeciwieństwie do swej rodzicielki, Maria nie doświadczy ła jeszcze zawiści ojca. Nieposłuszna żona to jedno, niepokorna córka – drugie. Henry k nakazał przekazanie domostwa Marii bratu Anny Boley n i przeniesienie jej do mniejszego budy nku. Przez jakiś czas Katarzy na martwiła się, że Henry k zmusi Marię do ożenku z konkurentem niższego stanu lub każe jej wstąpić do klasztoru. Jednakże w listopadzie wściekły monarcha zdecy dował upokorzy ć ją w sposób ostateczny : Maria miała bowiem zostać damą dworu swojej małej przy rodniej siostry, Elżbiety. Jej służba i damy zostały oddalone. Chapuy s napisał jej instrukcje odnośnie tego, jak musi postąpić, gdy zjawią się u niej królewscy posłańcy. Powinna protestować, ale w razie konieczności udać się wraz z nimi. Maria nauczy ła się słów protestu na pamięć i powtarzała je każdego dnia inny m ludziom, aby wszy scy wiedzieli, iż nie wy raziła na to wszy stko zgody z własnej woli12. Do połowy grudnia nikt się nie zjawił. W ty m czasie jednak małą Elżbietę wy słano do Hatfield w Hertfordshire, gdzie otrzy mała własne domostwo. Książę Norfolk został wy znaczony do niełatwego zadania uporania się z krnąbrną siedemnastoletnią córką monarchy. Gdy oznajmił jej, że musi odtąd służy ć księżniczce Elżbiecie, odparła gniewnie: „ty tuł ten należy do mnie i do nikogo innego” 13. Jednak Norfolk nie by ł w nastroju do dy skusji. Maria poprosiła zatem o pół godziny, by przy gotować się do drogi. W ten sposób zy skała jednak czas na napisanie protestu przy gotowanego dla niej przez Chapuy sa. Pozwolono jej zatrzy mać ty lko dwie damy dworu, chociaż jej guwernantka, lady Salisbury, zaproponowała, że sama opłaci swoją służbę u Marii. Gdy przy by li do domu Elżbiety, Norfolk zapy tał, czy chciałaby oddać cześć małej księżniczce. Maria odrzekła z uporem, że o ile jej wiadomo, „córka markizy Pembroke” nie miała prawa do tego ty tułu, a ona sama mogła ją jedy nie nazy wać „siostrą”. Gdy po chwili książę zwrócił się do niej z py taniem, czy miała jakąś wiadomość dla swego ojca, odrzekła dumnie:

„żadnej, oprócz tej, że księżniczka Maria, jego córka, prosi go o błogosławieństwo”. Norfolk pokręcił głową. Nie miał zamiaru powtarzać tego królowi. „W takim razie odejdźcie i zostawcie mnie samą”, odrzekła gniewnie. Maria Z płaczem pobiegła do swego pokoju. Choć szlochała niemal codziennie, Henry k wciąż czuł się nieusaty sfakcjonowany. Zrugał Norfolka za jego zby tnią łagodność względem Marii, córkę zaś przy kładnie ukarał, zabierając resztę dam i pozostawiając jedy nie pokojówkę. Podłe traktowanie Marii oburzy ło Katarzy nę. To ona w głównej mierze ponosiła odpowiedzialność za nieposłuszeństwo córki. To ona doradziła jej przeciwstawienie się ojcu w sprawach, które „obrażają Boga” – w kwestiach rozwodu i zachowania statusu księżniczki. Królowa zaczęła nabierać coraz większego przekonania, że obie zginą męczeńską śmiercią. „Powiedziano mi, iż podczas następnego posiedzenia Parlamentu zapadnie decy zja o ty m, czy ja i moja córka zostaniemy męczennicami”, napisała do Chapuy sa w oczekiwaniu na włączenie Marii do grona służący ch Elżbiety. „Mam nadzieję, iż Bóg okaże nam łaskę i będziemy cierpieć za prawdę, ufając, że – nawet jeśli odrzuci nas cały świat – nie utracimy radości i przy jemności z obcowania z prawdą” 14. Inny mi słowy, Katarzy na przy gotowy wała się na śmierć i by ła gotowa poprowadzić tę samą drogą swoją córkę. W takim religijny m nastroju i podekscy towaniu królowa stawiła się podczas ostatecznego procesu w 1533 roku. Jej najwierniejsi służący z niezmienny m uporem ty tułowali ją królową i nawet służba Henry ka odmówiła dalszego szpiegowania i prześladowań. „Nie będę kłamał dla przy jemności króla”, odrzekł lord Mountjoy w październiku, gdy poproszono go o podanie nazwisk służący ch Katarzy ny, którzy wciąż nazy wali ją królową. „Nie mogę zostać reformatorem języ ków inny ch ludzi, złorzeczy ć na nich ani ich oskarżać”, rzekł, prosząc, by zwolniono go z pracy. „Nie do mnie należy dręczenie [królowej] lub niepokojenie [...], a jeśli Jego Wy sokość uważa, że ktoś inny może mu służy ć lepiej niż ja, a z pewnością będzie takich wielu, serdecznie upraszam [...] o pozwolenie na ustąpienie ze stanowiska szambelana [Katarzy ny ], jednak niechaj król nie ży wi do mnie urazy [...]” 15. Mountjoy powtórzy ł wcześniejsze słowa lorda Vaulxa, który rzekł, iż „wolałby umrzeć”, aniżeli zrezy gnować z pracy w domu Katarzy ny i służy ć władcy w inny sposób. To, co Henry k traktował jako arogancję ze strony by łej małżonki, zostało ukarane kolejną zmianą miejsca zamieszkania. Ty m razem planowano ją przenieść jeszcze dalej od Londy nu – do Fotheringay w Northamptonshire lub do Somersham, miejscowości położonej w wilgotny m i niesprzy jający m zdrowiu Cambridgeshire (której północną część zajmowała rozległa, częściowo depresy jna nizina Fens, wówczas pokry ta mokradłami – przy p. red.). Później oznajmiono jej, że miejsce to by ło „domem otoczony m wodą i bagnami [...] najbardziej szkodliwą dla zdrowia i odpy chającą rezy dencją w całej Anglii”. Według Chapuy sa Henry k

i Anna, którzy rozgłaszali ponoć, że Katarzy na stała już u progu śmierci, planowali zamknąć ją w odosobnieniu z uwagi na rzekome szaleństwo. Na dworze naty chmiast zahuczało od plotek. Anna chce, by ry walka została potajemnie zamordowana, twierdzili niektórzy. Inni ostrzegali, że nocą Katarzy na powinna zamy kać drzwi, ponieważ król i nowa królowa planowali podrzucić jej dowody, na podstawie który ch mogliby oskarży ć ją o cudzołóstwo lub planowanie rebelii – a potem wy korzy stać rzeczone świadectwa podczas oskarżenia jej o zdradę 16. Po raz kolejny to Suffolk miał poinformować ją o decy zji. Jego żona Maria, siostra Henry ka, a jednocześnie oddana przy jaciółka Katarzy ny, zmarła w czerwcu. Książę w nieprzy zwoity m pośpiechu ożenił się ponownie z czternastoletnią Katarzy ną Willoughby, córką owdowiałej lady Willoughby, Maríi de Salinas. By ła dama dworu zhańbionej kobiety pozostała lojalna aż do śmierci. Salinas oznajmiła ponoć Chapuy sowi, że przed wy ruszeniem do królowej w połowie grudnia Suffolk zamówił mszę i modlił się, by w drodze do Buckden przy trafił mu się jakiś wy padek17. Szczęśliwie jednak dotarł na miejsce. By ło to dla niego znacznie gorsze doświadczenie, niż mógł przy puszczać. Bunt okazy wała nie ty lko sama Katarzy na, lecz także cały jej dwór. Katarzy na po raz kolejny zgromadziła wokół siebie służbę, zapewniając sobie ty m samy m świadków spotkania. Suffolk by ł tak surowy, jak ty lko potrafił. I choć uży wał najpodlejszego języ ka, jego brawura ty lko umocniła postawę kobiety. Katarzy na wolałaby raczej zostać rozerwana na strzępy niż zaakceptować rozwód, co zresztą oznajmiła bez ogródek. Następnie kategory cznie odmówiła przeniesienia się do Somersham. Suffolk i jego towarzy sze napisali do króla, informując swego suwerena, iż Katarzy na „nie ty lko uporczy wie odmawia przy jęcia ty tułu księżnej wdowy, lecz także przeprowadzki do Somersham z uwagi na stan zdrowia. Nie zgodziła się zresztą na wy jazd w jakiekolwiek inne miejsce” 18. Zamieszkanie w Somersham by łoby równe samobójstwu – protestowała Katarzy na – z pewnością bowiem zmarłaby w ty m morowy m domu, otoczony m zewsząd bagnami i zgniłą wodą. A skoro w oczach Boga odebranie sobie ży cia by ło grzechem, będą zmuszeni zabrać ją tam siłą. Co więcej – dodała – nie zaakceptuje żadny ch służący ch ty tułujący ch ją księżną wdową (jedny m z zadań Suffolka by ło wy muszenie na jej sługach złożenia przy sięgi, że odtąd tak będą się doń zwracać). Nie zdoławszy doprowadzić do porządku Katarzy ny, usiłował zastraszy ć jej sługi, ale i ten krok nie przy niósł spodziewany ch rezultatów. W oczach służący ch by łoby to krzy woprzy sięstwo – przy sięgali już bowiem lojalność wobec niej jako królowej 19. To właśnie oznajmili przy by szom angielscy kapelani pod przy wództwem Thomasa Abela (który nie ty lko uniknął aresztowania, lecz także oficjalnie zaczął służy ć Katarzy nie). Suffolk zamknął Abela w domu odźwiernego, kilku służący ch zmusił do złożenia przy sięgi, a inny ch wy rzucił. Następnie w desperacji napisał do Henry ka, prosząc go o dalsze instrukcje. Jeśli chce eskortować kobietę do

nowego domostwa, będzie zmuszony „skrępować ją linami”, stwierdził zrezy gnowany. „Uznaliśmy ją za najbardziej upartą niewiastę na ziemi”. Na ty m jednak nie kończy ły się największe obawy nieszczęsnego księcia. A jeśli Katarzy na zwy czajnie odmówi założenia swy ch szat i będzie musiał przewieźć ją – półnagą i związaną, na noszach – po wiejskich drogach Cambridgeshire? Suffolk niezwłocznie napisał do Henry ka, prosząc go o rozkazy. Impas trwał cały ty dzień. Pod koniec tego okresu Katarzy nie zostało ty lko kilka dam dworu, hiszpański spowiednik, lekarz i aptekarz. Oznajmiła, że służący, którzy złoży li przy sięgę, stali się teraz jej dozorcami więzienny mi. Suffolk rozkazał spakować jej bagaże na wozy, czemu przy glądał się tłum mieszkańców Cambridgeshire, „łkający ch i przeklinający ch tak wielkie okrucieństwo” 20. Katarzy na natomiast zamknęła się w swojej komnacie i Suffolk musiał rozmawiać z nią przez otwór w ścianie. „Jeśli chcecie mnie ze sobą zabrać”, rzekł głos po drugiej stronie, „musicie wy waży ć drzwi” 21. Jednak książę nie ośmielił się tego uczy nić. Jeden z jego ludzi przy znał, że obawiali się „ataku tłumu”, który niechy bnie ruszy łby na nich, gdy by usiłowali wy doby ć królową siłą. Jeśli Henry k kiedy kolwiek potrzebował dowodu na to, iż jego pierwsza żona by ła bardziej uparta od niego, właśnie go otrzy mał. Jak zauważy ła Anna Boley n, Katarzy na zawsze wy gry wała ich kłótnie. Za to moralne zwy cięstwo musiała jednak zapłacić wy soką cenę. Odtąd bowiem by ła więźniem.

1 Dokumenty Państwowe, 1, 397–404. 2 Tamże. 3 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f918. CSP Hiszpania, 4, 1100. 4 CSP Hiszpania, 4, 1107. 5 Tamże. 6 L&P, 6, 171, 902. 7 CSP Hiszpania, 4, 1100. 8 CSP Hiszpania, 4, 1107. 9 L&P, 6, 1126. Burnet, History of the Reformation, t. 5, 363. 10 Prescott, Mary Tudor, 57. L&P, 6, 1207. 11 CSP Hiszpania, 4, 1133 and 1137. 12 CSP Hiszpania, 4, 1144. 13 CSP Hiszpania, 4, 1161. 14 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f689. CSP Hiszpania, 4, 833. 15 Dokumenty Państwowe, 1, 408. L&P, 6, 1252. 16 CSP Hiszpania, 4, 1164–65. L&P, 6, 1510.

17 CSP Hiszpania, 4, 1164. 18 Dokumenty Państwowe, 1, 415. 19 Dokumenty Państwowe, 1, 405. 20 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f1035. L&P, 6, 1571. CSP Hiszpania, 4, 1165. 21 L&P, 6, 1571. CSP Hiszpania, 4, 1165.

47 POWIESZENIE, WYPRUCIE WNĘTRZNOŚCI I POĆWIARTOWANIE Rzym i Londyn 23 marca 1534 roku

K

ardy nał Campeggio by ł u kresu wy trzy małości. Po powrocie do Rzy mu wciąż musiał zajmować się argumentami na temat rozwodu Katarzy ny i Henry ka. W marcu 1534 roku minęło dwanaście miesięcy, odkąd on i pozostali kardy nałowie rozpoczęli debatę nad rzeczoną sprawą, podczas gdy papież nadal odkładał wszy stko „na później”. Jednakże małżeństwo Henry ka z Anną zmieniło wszy stko i Campeggio znalazł się w gronie osób próbujący ch uniemożliwiać odkładanie spraw na przy szłość. Kardy nałowie oficjalnie odrzucili starą prośbę władcy o rozwód, orzekając, że jego małżeństwo by ło „ważne i kanoniczne” 1. Nie zadali sobie nawet trudu, by zająć się sprawą dziewictwa Katarzy ny czy legalności zagadkowego brewe odnalezionego w Hiszpanii. Papież Juliusz II wy dał przed laty zgodę na poślubienie Henry ka i miał prawo to uczy nić, orzekli. Nie istniał żaden powód do sporu. Choć dla królowej powinno to oznaczać ogromne zwy cięstwo, w rzeczy wistości nie miało ono żadnego znaczenia. Sprawiedliwość przy by ła zby t późno, stając się ty m samy m nieuczciwością. Odkąd Katarzy na złoży ła odwołanie, minęło pięć lat. Henry k wy korzy stał ten czas do oderwania angielskiego Kościoła od Rzy mu i całkowitego uzależnienia go od siebie. Jednak dla królowej zwy cięstwo moralne oraz ideologiczne by ło równie istotne jak prakty czne. Prawdziwy m sędzią by ł Bóg. W Jego oczach, jak orzekli kardy nałowie, jej małżeństwo zawsze by ło legalne. Nie grzeszy ła. Córka Maria by ła nie ty lko dzieckiem z prawego łoża, lecz także prawdziwą następczy nią angielskiego tronu. Nie miał znaczenia fakt, że wiele osób obawiało się teraz, iż taki wy rok może popchnąć Henry ka do zabójstwa 2. Jeśli doszłoby do takiej tragedii, królowa miałaby zapewniony status męczennicy 3. Nawet papież niepokoił się całą sy tuacją. „Obawiam się, iż

popełniłem ogromny grzech, albowiem królową może przez to spotkać śmierć”, rzekł, gdy wreszcie zapadł wy rok4. Kardy nałowie nie wzięli pod uwagę ency klopedy cznej wiedzy doty czącej prawa kanonicznego, którą rzekomo posiadł Henry k. Po raz kolejny udowodnili, że Katarzy na zawsze wy gry wała ich spory. Jednak angielski Parlament właśnie pogrzebał wszelką nadzieję kobiety, że mogłaby zy skać coś więcej. Izba Lordów zakończy ła odczy ty wanie Aktu Sukcesji. Zadeklarowano w nim, iż małżeństwo by ło „nieważne i zostało anulowane” w dniu, w który m królowa wy grała sprawę w Rzy mie. W dokumencie zaznaczono, iż „od tej pory miała by ć ty tułowana jedy nie wdową po księciu Arturze, nigdy zaś królową” 5. Akt został zatwierdzony przez Henry ka w ciągu ty godnia. Maria by ła teraz dzieckiem z nieprawego łoża. Orzeczono również małżeństwo Henry ka z Anną jako „prawdziwe, szczere i doskonałe w przy szłości” – by ła to jedna z najmniej trafiony ch przepowiedni Parlamentu. Dzieci Anny miały odziedziczy ć koronę. Katarzy na nawet nie usły szała o swy m zwy cięstwie w Rzy mie, a już musiała stawić czoła kolejnej porażce. Niebawem miały nastać jeszcze gorsze czasy. Cromwell, będący znakomity m manipulatorem, wy korzy stał Parlament do zatwierdzenia rewolucji Henry ka. W ten sposób zapanowała atmosfera ży czliwości, sprzy jająca bardziej rady kalny m zmianom – jakby król wielkodusznie skłaniał się ku prośbom Parlamentu, a nie przeobrażał cały kraj, by zrealizować swoje egoisty czne cele. Zwolennicy Katarzy ny w Parlamencie zostali zachęceni, a nawet wezwani, by nie brali udziału w ty ch sprawach. Sam Cromwell wy brał nowy ch członków. Prośba Chapuy sa, pragnącego osobiście się tam udać i bronić królowej, została odrzucona. Parlament by ł narzędziem w rękach polity ka. To przy padek – i zarazem ironia losu – że jednocześnie ustanawiał podwaliny przy szłej parlamentarnej kontroli nad monarchią. W akcie zawarto zarówno ostry wstęp, jak i pełne zjadliwości zakończenie. W preambule ustanowiono, iż papież nie mógł naruszy ć „wspaniały ch i święty ch praw”, nadany ch królowi przez samego Boga. Najważniejszy m punktem by ł wy móg, by cały kraj złoży ł przy sięgę, zobowiązując się w ten sposób do przestrzegania aktu. Ty m samy m Katarzy na, jej zwolennicy i wszy scy lojalni wobec Rzy mu znaleźli się w śmiertelny m niebezpieczeństwie. Oby wateli postawiono przed wy borem: albo złożą przy sięgę, albo zostaną oskarżeni o „zdradę stanu”. Ty ch, którzy odmówią podporządkowania się, czeka okrutna kara – spalenie na stosie lub śmierć przez powieszenie, wy prucie wnętrzności i poćwiartowanie. By ło to iście mistrzowskie posunięcie Cromwella, który zamierzał sterrory zować każdą angielską rodzinę. Poświęcił też trochę czasu na udowodnienie swej brutalności. Jedną z jego pierwszy ch ofiar stała się Elizabeth Barton, misty czna, chary zmaty czna i niebezpiecznie szczera Zakonnica z Kent. Jej letargi, wizje i przepowiednie sprowadzały pod drzwi domu kobiety tłumy ludzi. Ary stokraci,

księża, biskupi, a w pewny m momencie nawet Henry k chcieli się z nią spotkać i wy słuchać, co ma do powiedzenia. Przepowiednia Elizabeth, jakoby po rozwodzie władca miał stracić koronę, sprowadziła na nią jednak królewski gniew. 20 kwietnia 1534 roku Barton została przy wiązana do desek i zaciągnięta przez wy boiste ulice od Tower do Ty burn – najpopularniejszego miejsca kaźni w Londy nie. Władze chciały zapewnić publiczny spektakl, zatem ta konkretna egzekucja, mająca na celu zastraszenie oby wateli, została odpowiednio nagłośniona. Elizabeth Barton, dzięki szczególnej łaskawości króla, uniknęła potworny ch kaźni i została po prostu powieszona. Następnie odcięto jej głowę, którą nabito na włócznię i umieszczono na London Bridge – dokładnie w miejscu, gdzie Katarzy na po raz pierwszy wjechała do miasta jako nastoletnia panna młoda. Wraz z Elizabeth zginęło pięciu jej zwolenników, a ich głowy przy bito do pozostały ch bram Londy nu. Chociaż w niewoli Zakonnica z Kent uległa naciskom, przy znając, że jej proroctwa by ły misty fikacją, prawdziwy m przestępstwem, jakiego się dopuściła, by ło wspieranie Katarzy ny. Cena za taką postawę by ła teraz jasna. Wy stępek Barton został wcześniej omówiony podczas publicznego kazania pod krzy żem św. Pawła, gdzie ona oraz inne ofiary zostały wy stawione na widok publiczny. „W ten oto sposób, dzięki fałszy wy m wizjom i objawieniom zakonnicy, nastąpiło wy szy dzanie i oddalanie [nowego] małżeństwa Jego Wy sokości”, oznajmił duchowny 6. Dla Katarzy ny i jej stronników męczeństwo stało się teraz bardziej realne, zwłaszcza że na wszy stkich spoczy wał obowiązek złożenia przy sięgi wy maganej przez Akt Sukcesji. W opinii niektóry ch osób męczeńska śmierć królowej przy bierała kształty coraz bardziej rzeczy wiste. Wiedziano bowiem, że nigdy nie wy powie przy sięgi, w której uzna swoje małżeństwo za nielegalne. Należało również oczekiwać, że Maria, na którą wpły w matki by ł niezwy kle znaczący, nie potwierdzi, że jest bękartem. Obie kobiety psy chicznie przy gotowy wały się na okrutną śmierć. Z punktu widzenia Katarzy ny taki koniec by ł o wiele lepszy niż śmierć w grzechu. Podejrzenia, że krew królowej zostanie przelana, by ły wówczas w pełni uzasadnione. Katarzy na rozmy ślała o ty m od dawna. Jedy ny m powodem, dla którego kazała przy gotowy wać posiłki w swojej obecności, by ła obawa przed otruciem. Mąż w końcu zesłał ją do bagnistego Fens, by przy śpieszy ć jej śmierć, jak twierdziła. W owy m czasie uważano, że nadmiar wilgoci mógł powodować puchlinę. Ku wielkiej konsternacji Chapuy sa, Henry k od dawna twierdził, że Katarzy na cierpiała na tę przy padłość. „Francuskiemu ambasadorowi oznajmił, iż z uwagi na rzeczoną chorobę, nie będzie ży ła długo”, relacjonował. „Zastanawiam się, czy [planują] wy wołać u niej puchlinę w sztuczny sposób”. Według pogłosek Katarzy na zaczy nała również tracić zmy sły. „Nikt nie wątpi, że królowej, narażonej na tak złe i niegodziwe traktowanie, przy trafi się coś złego”, donosił Chapuy s. Jego zdaniem rządzący w rzeczy wistości pragnęli „śmierci Katarzy ny ” 7.

W maju 1534 roku królową ponownie odwiedzili wy słannicy Henry ka, ty m razem pod przy wództwem arcy biskupa Yorku, Edwarda Lee. Posłańcy przekazali jej, iż wy rok z Rzy mu nie ma znaczenia. Zaproponowali jej luksusowe ży cie, pod warunkiem zaakceptowania Aktu Sukcesji. Królowa, jak później relacjonowano, „zareagowała ogromny m wzburzeniem i histerią, cały czas przery wając przemowę królewskich wy słanników”. Nie by ła przecież poddaną Henry ka, lecz jego żoną. Ustawa nie doty czy ła jej osoby. Zgromadzeni biskupi, którzy określili wy powiedź Katarzy ny jako „pełną niestosowny ch słów”, mieli jednak w zanadrzu kolejną groźbę. „Zapowiedzieli bowiem, że brak zgody na przy jęcie aktu zostanie przy kładnie ukarany i dali do zrozumienia, że mogła ją czekać śmierć” 8, relacjonował oburzony Chapuy s. By ć może groźba nie została wy powiedziana w tak bezpośredni sposób, ale z pewnością o ty m wspomniano. Katarzy na wpadła w furię. Jeśli który kolwiek z nich chciałby stać się jej oprawcą, rzekła, niechaj uczy ni to tu i teraz. Zawsze pragnęła, aby jej ewentualna egzekucja by ła wy darzeniem „publiczny m, nie epizodem odegrany m w tak odległy m miejscu”, ale będzie to jedy ny powód jej niezadowolenia. Jak wielu męczenników, królowa chciała, aby jej śmierć stała się wielkim widowiskiem, podczas którego udowodniłaby swoją rację, odwagę i obnaży ła tchórzostwo morderców. Po raz kolejny posłańcy Henry ka wy cofali się lękliwie 9. Śmierć nie stanowiła najmniejszej nawet groźby dla kobiety przy gotowanej zarówno na ból, jak i męczeńską chwałę. Cromwell zaczął szukać podejrzany ch. Zintensy fikowano obserwację zakonów, zwłaszcza ukochany ch obserwantów Katarzy ny, jako coraz bardziej niebezpieczny ch wy wrotowców. By li bardzo popularny mi kaznodziejami, a zarazem mieli niewiele do stracenia. W przeciwieństwie do skorumpowanej, znacznej części duchowieństwa, nie posiadali pry watnej własności, którą można by ło skonfiskować. Wkradłszy się do ich społeczności, informatorzy Cromwella podali swemu panu zarówno dowody, jak i niezbędne nazwiska. Bracia będący na wy gnaniu, w ty m ojciec Peto w Antwerpii, wciąż by li obserwowani. Resztę nieustannie śledzono. W czerwcu 1534 roku przez londy ńskie ulice przetoczy ły się dwa wozy wy pełnione pojmany mi braćmi, po czy m zniknęły za bramą Tower. Całe lata po śmierci Katarzy ny w rzy mskokatolickiej literaturze pojawiły się kopie listów, wy sy łany ch przez królową i starego przy jaciela z zakonu obserwantów w Greenwich, brata Johna Foresta. By ł on jedny m z zakonników, którzy przez ostatnie sześć lat odwiedzali żonę króla i jej damy. Często pozorowali wizy ty w drodze z jednego klasztoru do drugiego. Przy by wali w czasie postu, by wy słuchać spowiedzi. Ich kazania zwiększy ły determinację Katarzy ny i osób z jej otoczenia. Forest należał do grupy uwięziony ch braci i by ł jedny m z pierwszy ch przy jaciół królowej, który m zagrożono śmiercią. Treść ich listów z pewnością jest fikcy jna, jednak znakomicie

odzwierciedla zarówno charakter brata Foresta, jak i reakcje kobiety. „Nauczcie się cierpieć za prawdę Chry stusa i oddajcie ży cie za jego oblubienicę”, napisano w jednej z pseudokorespondencji. „Nie próbujcie odwodzić mnie od ty ch męczarni, z który ch mam nadzieję czerpać wieczne szczęście” 10. Według pogłosek królowa z ogromny m bólem przy jęła aresztowanie duchownego, zdające się oznaczać pewną śmierć. Zdaniem katolickich pisarzy większość czasu spędzała na modlitwie, klęcząc na nagich kamieniach i oblewając je łzami, „jakby padał deszcz”. Ludzie pokroju Johna Foresta by li w jej oczach prawdziwy mi bohaterami: niezłomny mi, dzielny mi i gotowy mi na śmierć. W fikcy jny ch listach czy tamy, jak z podziwem odpisuje mnichowi, wzy wając go do okazania odwagi i niezłomności. „Wasza rodzina jest szlachetna, nie przy nieście jej wsty du, zgadzając się na żądania króla”, mówiła. „Czeka was za to wieczna nagroda” 11. Kilka lat wcześniej, gdy by ło to jeszcze mało prawdopodobne, oznajmiła papieżowi, iż „męka za prawdę by łaby dla niej przy jemnością” 12. Teraz cierpienie zdawało się by ć coraz bliższe i bardziej rzeczy wiste. Nie chodziło jednak o zwy kłe skłonności samobójcze. Męczeństwo by ło i jest wy razem miłości. Jezus by ł największy m z męczenników – zginął, by zbawić dusze wszy stkich ludzi. Cierpienie by ło jego „pasją”, a medy tacje z nią związane stanowiły zasadniczą część modlitw Katarzy ny. Męczeństwo wy magało nie ty lko niezłomnej wiary, uporu i odwagi, lecz także swego rodzaju wy jątkowego, pełnego namiętności charakteru, który cechował królową i kilka inny ch osób. „Będę trwać [w ty m zadaniu] aż do śmierci, w przeciwny m bowiem wy padku narażę swą duszę na niebezpieczeństwo, i ufam Bogu, że księżniczka, jako dobra córka, uczy ni podobnie” 13, napisała do swego siostrzeńca. W cierpieniu kry ła się obietnica ży cia pozagrobowego, przepełnionego wieczny m szczęściem. Taki koniec by ł z pewnością lepszy niż śmierć grzesznika, po której czeka ty lko potępienie. Forestowi udało się przetrwać w więzieniu i został zwolniony. Jednak psy choza prześladowań zaowocowała, jak napisał Chapuy s, brutalny m wy daleniem wszy stkich obserwantów z ich klasztorów w sierpniu 1534 roku14. Według katolickiej literatury uwięziono 143 mnichów, a jedna czwarta z nich zmarła w niewoli. Większość londy ńczy ków złoży ła wy maganą przez Akt Sukcesji przy sięgę tego samego kwietniowego dnia, w który m – by ułatwić oby watelom podjęcie decy zji – stracono Elizabeth Barton i jej zwolenników. John Fisher, biskup Rochester, i Sir Thomas More by li jedny mi z pierwszy ch, którzy odmówili. Obaj przeby wali teraz w miejscu, będący m ich ostatnim domem – Tower of London. Cztery lata później John Forest został ponownie aresztowany, powieszony nad płomieniami, a następnie spalony. Podobny los spotkał Thomasa Abela. Katarzy na miała żal, że wszy scy ją porzucili. Według papieskiego orzeczenia prawo by ło po

jej stronie. Ojciec Święty początkowo kazał jej czekać tak długo, a później nie nałoży ł nawet na jej męża ekskomuniki, ży jąc nieustannie próżną nadzieją, że w jakiś sposób zdoła go odzy skać. Nawet siostrzeniec królowej stawiał polity kę nad zasady. Po zapadnięciu wy roku w Rzy mie ambasador Karola w ty m mieście, hrabia Cifuentes, radował się, iż w treści wy roku nie wspomniano o konieczności wy egzekwowania go przez cesarza, co z całą pewnością oznaczałoby wojnę. Chapuy s by ł w stały m kontakcie z liczny mi, potajemny mi zwolennikami Katarzy ny pośród ary stokracji i mógł rozpocząć powstanie w Anglii, Karol jednak nie chciał otwierać kolejnego frontu wojennego. Toczy ł już walki w wielu częściach cesarstwa. Bez wsparcia siostrzeńca wy rok by ł bezuży teczny m kawałkiem papieru. Rozczarowana kobieta napisała doń w luty m, uty skując, że uchy lał się od obowiązku, nie zmuszając papieża do działania. Uprzejmy i pełen szacunku ton, jakim zawsze zwracała się do najpotężniejszego człowieka w Europie, nagle się zmienił: teraz surowa ciotka rugała nieobliczalnego siostrzeńca. Karol „mógł uczy nić więcej”, rzekła. By ł „chłodny ” wobec niej i poprzez swoje powolne działanie zignorował „znakomitą okazję, by zmusić Jego Świątobliwość do zadbania, aby sprawiedliwości stało się zadość”. Zażądała, żeby posłuchał sumienia, zmienił swoje nastawienie i okazał więcej uczucia ciotce i jej córce” 15. W maju 1534 roku, po wy daniu wy roku, Katarzy na przekazała mu wiadomość przez Chapuy sa, informując, że „teraz niezbędne są inne środki” 16. Jej zdaniem Karol dobrze wiedział, co należało czy nić, a wspominanie o ty m w liście by ło zby t niebezpieczne, jako że mógł on zostać przechwy cony i wy korzy stany przeciwko niej. „Nie śmie tego napisać”, wy jaśnił Chapuy s. By ła to wiadomość wy jątkowo enigmaty czna. Jeśli do tej pory królowa uważała, że należało wy powiedzieć wojnę, teraz nastąpiła chwilowa zmiana planów. Katarzy na bardziej poważała męczenników niż żołnierzy. Gdy jeszcze bardziej okrzepła, zwiększy ła nacisk na Marię. Ich los – przy najmniej zdaniem matki – by ł nierozłączny. Pragnęła stawić jeszcze większy opór 17. Córka potrzebowała jednak trochę otuchy. Gdy w sty czniu 1534 roku król odwiedził małą Elżbietę, Anna zmusiła go do odmowy spotkania się z Marią, która wciąż nie chciała zaakceptować swego nowego, niższego statusu. Kiedy ojciec dosiadł konia, gotów do odjazdu, na wy sokim tarasie spostrzegł postać młodej kobiety. Jego córka Maria, spoglądając nań, złoży ła dłonie w błagalny m geście. Henry k dotknął kapelusza, oddając jej cześć. Jego słudzy, do tej pory pozorując, że jej nie widzą, z ulgą uczy nili to samo. Ten dworny gest w odpowiedzi by ł drugą naturą Henry ka, nie oznaczał jednak, że królewskie serce zmiękło. Anna nieustannie upominała małżonka, by okazy wał większą surowość starszej córce. Przy rzekała w duchu, że „zniweczy py chę tego niespokojnego hiszpańskiego rodu” 18. Wkrótce skonfiskowano biżuterię i ozdoby Marii, ale dumna córka Katarzy ny i tak nie dała za wy graną,

przy każdej sposobności manifestując swój upór. Pewnego dnia musiano siłą umieścić ją w lekty ce, gdy odmówiła wy jazdu do kolejnego domostwa jako dama dworu w świcie Elżbiety 19. Na dworze huczało od plotek, jakoby Anna Boley n chciała otruć swą pasierbicę. Chapuy s wciąż ży wił obawę, że nowa królowa rzeczy wiście „spełni swe nikczemne zamiary ”. W owy m czasie Anna rozkazała swej ciotce, Annie Shelton (guwernantce Elżbiety ), by za każdy m razem, gdy Maria będzie ty tułować się księżniczką, „trzepnęła ją otwarty mi dłońmi w ucho, jako przeklętemu bastardowi, który m przecież jest” 20. Marii zabroniono również udziału we mszy w pobliskim kościele, z obawy by nie zy skała – jak jej matka – zby tniego poparcia wieśniaków, wciąż witający ch ją z entuzjazmem jako księżniczkę. Moment kry ty czny nastąpił podczas kłótni Anny Boley n z ciotką, gdy ta pierwsza oznajmiła, że z największą radością „wy rzuciłaby [Marię] z domu króla za nieposłuszeństwo”. Przy pomniała, iż teraz, dzięki Aktowi Sukcesji, starsza córka Henry ka by ła bastardem. Skoro odmawiała złożenia przy sięgi, dodała, król oznajmił, że skróci ją o głowę 21. Córka Katarzy ny działała jednak szy bko i z rozmy słem. Niebawem poprosiła o pry watną rozmowę z domowy m lekarzem, Richardem Featherstone’em, który niegdy ś uczy ł ją łaciny i z który m mogła widy wać się ty lko w miejscach publiczny ch. Spry tnie zdołała jednak przekazać mu swoją wiadomość. Oznajmiła bowiem, że jej znajomość łaciny w ostatnim czasie pozostawia wiele do ży czenia. Featherstone poprosił ją, by spróbowała powiedzieć coś w ty m języ ku. Wiedząc, że nikt inny ich nie rozumie, Maria przekazała mu rzekome słowa króla, wedle który ch, „skoro łamała prawa królestwa, on nakaże skrócić ją o głowę” 22. Wstrząśnięty lekarz naty chmiast powtórzy ł ponure wieści Chapuy sowi. Katarzy na dowiedziała się o wszy stkim prawdopodobnie chwilę później. Cesarski ambasador miał już dosy ć podobny ch rewelacji. Za wszy stko można by ło wprawdzie obarczy ć winą Henry ka, ale z drugiej strony królowa zby t mocno naciskała na księżniczkę. Nalegał więc, by Maria złagodziła swoją postawę 23. Chapuy s upewnił się, że córka Katarzy ny podpisała nowe protesty, który ch wcześniej matka nie by ła w stanie jej przekazać. Oczy wiście, wciąż mogła otwarcie wy rażać swoje my śli, ale by łoby lepiej, gdy by unikała gwałtowny ch konfrontacji. W protestach napisano wy raźnie, że nie akceptowała swojego nowego statusu. Uwalniały ją również od posłuszeństwa względem ojca, ale tak, by nie musiała wy rzekać się własny ch praw. Zdaniem ambasadora działanie pod przy musem nie by ło najgorszy m rozwiązaniem, o ile dawano jasno do zrozumienia, że kolejne kroki wy konuje się ty lko z powodu presji. Jedy ną rzeczą, jakiej miała unikać za wszelką cenę, by ło złożenie przy sięgi zawartej w Akcie Sukcesji – mimo okrutny ch kar za odmowę przewidziany ch przez prawo. Gdy Henry k spostrzegł, że jego córka stawiała mniejszy opór,

złagodniał. Wcześniejszy bunt swej latorośli tłumaczy ł „hiszpańską krwią” jej matki. Na swój zmienny i senty mentalny sposób zdawał się by ć szczęśliwszy, jeśli mógł lepiej ją traktować. Nawet hiszpański doktor Katarzy ny otrzy mał pozwolenie na odwiedziny u Marii, gdy we wrześniu 1534 roku cierpiała z powodu ataków choroby, a następnie przy wiózł królowej wieści z pierwszej ręki o niewidzianej przez kilka lat córce. Ku ogromnemu rozdrażnieniu Anny podczas jednej z wizy t Henry ka w More niemal wszy scy dworzanie oddali cześć jego starszej córce. Kiedy w sierpniu tego roku Maria pły nęła barką w dół Tamizy, Chapuy s złamał zakaz widzenia się z księżniczką i przy stanął na brzegu rzeki w stosowny m przebraniu. „Wielką przy jemnością by ło ujrzeć niezwy kłą piękność o tak wspaniały m pochodzeniu”, relacjonował później. Ową spry tną sztuczkę powtórzono dwa miesiące później – ty m razem Maria dopilnowała szczegółów, łącznie ze wskazaniem brzegu, wzdłuż którego miał pły nąć sternik. Rozkazała odkry ć barkę, po czy m stanęła na pokładzie i „nie ruszając się z miejsca, spoglądała na mnie”. By ła „naprawdę ładna i delikatnie zaokrąglona” 24. Prawdopodobnie w ty ch samy ch słowach opisano ją Katarzy nie. Ku wielkiemu rozczarowaniu Anny Henry k nie pozwalał na dręczenie Marii. Anna by ła podwójnie wściekła, jako że pod koniec 1534 roku król znalazł sobie nowy obiekt westchnień. Według pogłosek, kobieta, którą Henry k zaczął adorować, należała do grona zwolenniczek jego starszej córki. Gdy epizod z barką wy szedł na jaw, Anna przeszła do kontrataku i warunki ży cia starszej królewskiej córki ponownie się pogorszy ły. Maria wy kazy wała jednak obojętność w tej kwestii. Matka przekonała ją bowiem, iż powinna oczekiwać śmierci i wspaniałej nagrody. „Mówi, że jest gotowa na raj, oczekuje go i niczy m się nie dręczy ” 25, zauważy ł Chapuy s tego lata. Katarzy na gromadziła w ty m czasie swoje oddziały. Pragnęła „akcji”, ale nie wojny. Jej wojowników cechował zgoła odmienny charakter. Chciała zastępów święty ch męczenników, a jeśli Bóg da, ona osobiście ich poprowadzi. Nastały wy jątkowe czasy. Na przestrzeni ostatnich stuleci Anglia doświadczy ła niewielu cierpiętników. W latach 1254–1481 żaden z męczenników nie został uznany święty m. Złota Legenda autorstwa de Voragine’a, jeden z najpopularniejszy ch średniowieczny ch zbiorów ży wotów święty ch, przy bliżała sy lwetki wielu męczenników, z który ch większość zginęła jednak stulecie wcześniej. Anglia by ła na dobrej drodze do konty nuowania tej trady cji. „Mam nadzieję, że niedługo was ujrzę”, rzekła ponoć Katarzy na (zdanie to jest przy pisane królowej przez autora listów Foresta), „gdy zakończą się burze tego ży cia, a ja rozpocznę spokojny ży wot błogosławiony ch” 26.

1 Kelly, Matrimonial Trials, 169. 2 L&P, 7, 367 and 370. CSP Hiszpania, 5–1, 29:89. 3 L&P, 7, 367.

4 CSP Hiszpania, 5–1, 29:89. 5 Gee i Hardy, Documents illustrative, 232–36. 6 L. E. Whatmore, “The Sermon against the Holy Maid of Kent and her Adherents, delivered at Paul’s Cross, November the 23rd, 1533, and at Canterbury, December the 7th”, English Historical Review 58 (1943): 468. 7 CSP Hiszpania, 5–1, 19, 26. 8 CSP Hiszpania, 5–1, 60. Dokumenty Państwowe, 1, 421. 9 CSP Hiszpania, 5–1, 60. 10 Camm, Lives of the En glish Martyrs, 200–201. 11 Tamże. 12 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/1, f689. CSP Hiszpania, 4, 833. 13 Huth Library, Catalogue, t. 5, 1695. 14 CSP Hiszpania, 5–1, 86. 15 Huth Library, Catalogue, vol. 5, 1693–95. CSP Hiszpania, 5–1, 252. 16 L&P, 7, 662. CSP Hiszpania 5–1, 57. 17 National Archives, PRO 31/18/3/1, f66. CSP Hiszpania, 5–1, 32. 18 CSP Hiszpania, 5–1, 22. L&P, 7, 286. 19 CSP Hiszpania, 5–1, 32. L&P, 7, 393. 20 CSP Hiszpania, 5–1, 10. 21 CSP Hiszpania, 5–1, 45: 129. L&P, 7, 530. 22 CSP Hiszpania, 5–1, 45. L&P, 7, 530. 23 CSP Hiszpania, 5–1, 32, 68, 86. 24 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/3/1, ff 143 –44. CSP Hiszpania, 5–1, 102. 25 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/3/1, f104. CSP Hiszpania, 5–1, 68. 26 Camm, Lives of the En glish Martyrs, 201.

48 WIĘZIEŃ Londyn 17 lipca 1534 roku

E

ustace Chapuy s z niekłamaną saty sfakcją przy patry wał się sześćdziesięciu jeźdźcom. Dy sponował wy starczającą liczbą ludzi, by przy gotować odpowiednie przedstawienie. Tupot końskich kopy t, parskanie, ciche rżenie i ry ki koni oraz mułów, szorstko wy dawane komendy, jasne kolory i wspaniałe tkaniny liberii jeźdźców sprawiały, że wszy scy mieszkańcy Londy nu spoglądali z zaciekawieniem, gdy kawalkada przejeżdżała wąskimi ulicami miasta. Uczestników orszaku odziano w kolorowe szaty, by sprawiali wrażenie osób o wy ższy m statusie. W grupie znajdowali się służący ambasadora oraz zaprzy jaźnieni hiszpańscy kupcy, którzy stworzy li własny korowód. Chapuy s pragnął w owy m momencie zastraszy ć ludność, spowodować wokół siebie zamieszanie i ostentacy jnie rzucać się w oczy. Chciał, aby każdy kupiec, terminator i praczka w Londy nie wiedzieli, że cesarski wy słannik jechał w odwiedziny do ich wy gnanej, uwięzionej królowej 1. Domy ślał się, że Katarzy na pragnęła właśnie takiego przedstawienia, chociaż sama nigdy nie wy jaśniła, dlaczego uparcie błagała go o przy jazd2. Tego dnia i – jeśli to możliwe, przez kolejne dni, ty godnie i miesiące – chciała by ć główny m obiektem rozmów w stolicy. Jeśli jej najbardziej oddany przy jaciel i najważniejszy sojusznik zdołałby dostać się do niej przez strzeżone drzwi jej domostwa, znacznie poprawiłby nastrój królowej. Gdy by został zatrzy many u bram, cel również zostałby osiągnięty. Dy plomata udowodniłby, że Katarzy na w istocie by ła teraz więźniem. Londy n lotem bły skawicy obiegłaby wieść, iż prawdziwa i jedy na królowa Anglików, za którą ona wciąż się uważała, została pojmana przez swego męża. Katarzy na insty nktownie rozumiała poddany ch, wiedziała też, jak poruszy ć ich serca. Hałaśliwa kawalkada Chapuy sa wy ruszy ła w drogę. Później dy plomata opisał tę sy tuację szy derczo i prostodusznie, iż „z konieczności [jego ludzie] rozciągnęli się na całą długość miasta”. Upewnił się zatem, że zobaczy ło ich możliwie

najwięcej mieszkańców. By ł to – jak sam przy znał – „pożądany efekt” 3. Budy nek, do którego zmierzał oddział ambasadora, nie sy tuował się ani w otoczony m bagnami Somersham, gdy ż Katarzy na skutecznie przeciwstawiła się księciu Suffolk, zamy kając przed nim drzwi, ani w Buckden. W maju 1534 roku królowa przeniosła się do umiejscowionego nieopodal, uforty fikowanego dworku w Kimbolton w Huntingdonshire. Dość ponury i starodawny dom by ł położony jedy nie kilka kilometrów na zachód od Buckden, ale ku uldze królowej, nieco dalej od straszliwy ch bagien w Fens. Katarzy nę i tak już męczy ł kaszel. Lekarze wy jaśnili, że kobieta miała problem z pły nami, a jeden z nich, flegma, mógł ty lko zwiększy ć swą objętość na podmokły ch terenach. Nie zmieniły się jednak warunki, w jakich by ła przetrzy my wana. Nie miała kontroli nad własny m domostwem. Jej służba składała się teraz z grona ludzi pochodzący ch z północnej części kraju. Z ty powy mi dla siebie metropolitalny mi uprzedzeniami ambasador stwierdził, że ludzie ci nadawali się raczej na wojnę niż na oby ty ch w świecie służący ch4. Od wy jazdu z Buckden zniknęło wiele cenny ch przedmiotów Katarzy ny ; królowa nie miała też żadnego lub ty lko niewielki dostęp do pieniędzy. Anna Boley n zabroniła jej nawet rozdawania jałmużny w Wielki Czwartek, wiedziała bowiem, że ry walka potrafiła zdoby wać ludzkie serca. Kara uwięzienia stała się jeszcze surowsza z uwagi na ograniczenia narzucone przez samą królową. W Buckden została w swy m pokoju nawet wtedy, gdy Suffolk zrezy gnował z prób wy niesienia jej z domu. „Królowa nie opuszcza komnaty [...] chy ba że idzie wy słuchać mszy w galerii. Nie będzie spoży wała ani piła tego, co przy gotowują jej nowi służący ”, relacjonował Chapuy s miesiąc później. „W swej udręce spoży wa niewiele i to jedy nie posiłki przy gotowane przez pokojówkę, a z uwagi na brak miejsca jej komnata została zamieniona w kuchnię” 5. W Kimbolton uczy niła to samo, wy cofując się do swego pokoju z garstką służący ch, kilkoma damami i trójką najwierniejszy ch Hiszpanów – spowiednikiem, lekarzem i aptekarzem. Zdaniem królowej pozostali służący pracowali dla nie istniejącej de facto kobiety, nazy wanej przez nich księżną wdową. W ten sposób stali się jej strażnikami więzienny mi. Po raz pierwszy Katarzy na miała do czy nienia z urokami i niebezpieczeństwami cierpienia, gdy zby t intensy wnie pościła w czasach młodości. Jej decy zja o zamknięciu się przed światem nie by ła jednak powrotem do młodzieńczej skłonności karania samej siebie. Henry k stworzy ł wokół niej wrażenie bogatego ży cia z zaszczy tami – jakby po prostu wy cofała się do wy godnej wiejskiej siedziby. Ta komedia kosztowała go znaczną kwotę czterech ty sięcy funtów rocznie, ale Katarzy na nie miała zamiaru pozwalać mu na oszukiwanie samego siebie czy kogokolwiek innego i okazy wanie, że traktował ją należy cie. Planowała pogorszy ć warunki swojego ży cia. Skoro traktowano ją jak więźnia, chciała ży ć jak w więzieniu – i dopilnować, by poddani się o ty m dowiedzieli. Jej komnata mogła służy ć za celę, nawet jeśli miała klucz do drzwi. Wciąż jednak potrzebowała pomocy kilkunastu służący ch. Żądania przekazane Chapuy sowi, aby dostarczy ł jej

migdały i „stare” wino, zamiast „młodego”, przy wiezionego przez mężczy zn wy znaczony ch przez króla do prowadzenia jej domu, pokazują, że pogorszenie warunków ży cia by ło bardzo względne. Jak twierdziła, odpowiednie wino miało lepszy wpły w na jej zdrowie 6. Kawalkada Chapuy sa stanowiła po części reakcję na odmowę Henry ka, który nie chciał odpowiedzieć na oficjalną prośbę ambasadora o pozwolenie na odwiedziny u Katarzy ny. Król wciąż odkładał wszy stko na czas późniejszy. Nie znosił podejmowania trudny ch decy zji. Nie chciał odmawiać prośbie cesarskiego ambasadora, ale nie mógł również dopuścić do jego spotkania z królową. Nawet wszechpotężnemu Cromwellowi nie udało się napisać stosownej odpowiedzi. Nieco nieudolnie próbował zby ć Chapuy sa tanim dowcipem, mówiąc, że „kobietom nie można ufać” 7. Jednak wy słannik nie dał się zby ć. Mieszkaniec prowincji Savoy, mający ponad czterdzieści lat, łączy ł w swojej postawie nauki humanizmu i włoski pragmaty zm, odebrane z wy kształceniem na Uniwersy tecie w Tury nie z pełny m energii entuzjazmem. By ł również oddany Katarzy nie i Marii. Gdy królowa przeby wała zamknięta w pokoju, by ł jej okiem i uchem. Mieli stały kontakt dzięki posłańcom i służący m, przekazujący m notatki i przy swajający m ich wiadomości na pamięć. W kraju, w który m nikt inny nie mógł oficjalnie zadeklarować swego poparcia dla królowej, Chapuy s by ł gotów spierać się prakty cznie ze wszy stkimi – nawet z samy m Henry kiem – w kwestii niesprawiedliwego traktowania jego pani. Spotkania ambasadora z władcą by ły ogromny m źródłem stresu dla królewskich doradców. „Na litość boską, monsieur, błagam was, by ście tego dnia uży li całej swej dy skrecji i rozwagi i wy powiadali takie słowa, by nie wpaść w tarapaty i nie przy sporzy ć sobie kłopotów”, powiedziano mu przed jedną z rozmów, podczas której planował bronić obu kobiet. „Macie zamiar rozpocząć tak wstrętne i nieprzy jemne tematy, iż żaden cukier ni znamienita przy prawa nie uczy ni ich smaczny mi. Dlatego po raz kolejny wznoszę modlitwy i błagam was, na miłość boską, uważajcie na siebie i ważcie swe słowa” 8. Chapuy s snuł plany i spiskował w imieniu Katarzy ny oraz Marii. Niekiedy zdawał się również kierować ich niewielkim zespołem. Jednak przede wszy stkim by ł lojalny m sługą swego pana. Gdy między Karolem a jego ciotką zaistniał konflikt interesów, ambasador przede wszy stkim dbał o sprawy cesarza, potrafiącego go pohamować, kiedy ty lko ten za bardzo angażował się w kwestie Katarzy ny, a jego chęć do działania kolidowała z pragmaty czną postawą siostrzeńca królowej. Chapuy s uważał swego pana na zmianę za zabawnego, wy buchowego, ulegającego nastrojom i zwy czajnie niepojętego. Wolał już raczej Cromwella, mery tokratę, którego chłodną, pozbawioną emocji logikę i kalkulację by ł przy najmniej w stanie pojąć. „Ten człowiek rozumie sprawy [państwa]”, zauważy ł. Ambasador wiedział jednak, że nie wolno mu ufać. „Słowa Cromwella są dobre, ale jego czy ny niegodne, jego wola zaś i zamiary nieporówny walnie gorsze” 9, zauważy ł w jedny m z regularny ch meldunków dla cesarza.

Po pamiętny m pochodzie przez Londy n Chapuy s udał się na północ. Hałaśliwy, kolorowy orszak stał się legendą wśród hiszpańskich kupców w angielskiej stolicy. „Przez całą drogę radowali się i wiwatowali, zabrali ze sobą swy ch bardów i trębaczy, a w każdy m miejscu, do którego dotarli, poddani my śleli, iż przy by ł jaki książę” 10, wspominał hiszpański kronikarz ponad dekadę później. Jednak to przede wszy stkim król miał się dowiedzieć, że ambasador by ł w drodze 11. Chapuy s szukał konfrontacji. Nie chciał stosować żadnego fortelu. Podróżowali powoli, by dać Henry kowi czas na reakcję. Rzeczy wiście, już następnego dnia minął ich jeden z ludzi króla i powrócił z gońcem od zarządcy i szambelana, nadzorujący ch Katarzy nę w Kimbolton. „Otrzy mali od swego pana rozkazy, by nie pozwolono mi spotkać się z królową i porozmawiać z nią”, pisał. Ambasador jednak odmówił uznania tego żądania, mówiąc, że potrzebuje go na piśmie 12. Prawdopodobnie uznał, że w ten sposób zy ska dowód, który będzie mógł pokazać światu. Znajdował się teraz już ty lko osiem kilometrów od Kimbolton, ale zarządził popas. Podróżni mieli dotrzeć do celu następnego dnia. Rankiem przy by ł kolejny posłaniec z ostrzeżeniem, że Henry k wpadnie w gniew, jeśli ambasador zjawi się w dworku lub we wsi. Królowi zależało na ty m, by o zakazie spotkania z ich panią nie dowiedzieli się lokalni wieśniacy, którzy w Buckden oficjalnie okazali królowej poparcie. Obawiał się tego, co Chapuy s nazy wał „skandalem” lub – mówiąc inny mi słowy – kolejnego wy buchu wściekłości wśród ludu. Rozpoczęła się zabawa w kotka i my szkę. Powiadomiono Katarzy nę, że wy prawa zakończy ła się sukcesem. „Tej nocy błogosławiona lady wy słała ambasadorowi mnóstwo zwierzy ny, w ty m dziczy zny, i wino wszelkiego rodzaju, błagając go, by się radował”, wspominał później hiszpański kronikarz. Zapędzili Henry ka w kozi róg i udowodnili swoje zamiary. By łaby jeszcze bardziej kontenta, zasugerowała, gdy by kilku jego ludzi przez przy padek przejechało obok jej domu, rzekomo konty nuując to, co miało by ć wy prawą do sanktuarium w Walsingham 13. Ty m samy m owo wczesnorenesansowe przedstawienie osiągnęło swój dramaty czny punkt kulminacy jny. Chapuy s wy słał grupę ludzi do Kimbolton. „Następnego ranka wy jechało około trzy dziestu jeźdźców w odpowiednim porządku, zabrali ze sobą śmiesznego młodego mężczy znę, przy wiezionego przez ambasadora i przebranego za błazna, z którego kaptura zwisała kłódka” 14, relacjonował kronikarz, będąca dowcipną, choć zarazem mało subtelną aluzją do uwięzienia Katarzy ny. Przy by sze zostali powitani przez uradowane damy dworu, wy chy lające się z okien i niemal wiszące nad blankami. We wschodniej Anglii nastąpiła głośna i radosna wy miana hiszpańskich grzeczności. Błazen przedstawił kilka sarkasty czny ch, śmieszny ch gagów. „Głupiec, ujrzawszy damy w oknach, zsiadł z konia i pozorował, że próbuje wejść do fosy, krzy cząc, iż chce się do nich dostać”, wy jaśnił ten sam kronikarz w opisie podróży. „Wkroczy ł w wodę po pas, a wszy scy, którzy przy glądali się temu, my śleli, że błazen się utopi, zaczęli więc krzy czeć”. Trzy osoby

z grupy teatralnie wy doby ły mężczy znę z fosy. W końcu przerzucił nad wodą swoją kłódkę. „Weźcie to”, krzy knął. „Następny m razem przy wiozę klucz”. Jego hiszpańscy towarzy sze zanosili się śmiechem, podczas gdy miejscowi spoglądali na błazna ze zdumieniem. „Chłopom zdawało się, iż przy by ł do nich sam Mesjasz”, rzekł Chapuy s. Grupę jeźdźców śledził jeden z najwierniejszy ch zwolenników Cromwella, Stephen Vaughan. Podobnie jak Katarzy na, mężczy zna musiał by ć świadkiem krótkiej hiszpańskiej fiesty za potężny mi murami i fosą dworku w Kimbolton. W końcu pokazał się Chapuy sowi tuż przed powrotem ambasadora do Londy nu (który celowo wy brał dłuższą drogę, by mogło go zobaczy ć jeszcze więcej osób). Vaughan starał się przekonać dy plomatę, że to nie monarcha, ale zarządcy domu, nie chcieli dopuścić do spotkania Katarzy ny z Hiszpanami. Chapuy s nie dał się zwieść, przy puszczalnie jak wszy scy ludzie, którzy usły szeli o całej historii przekazy wanej w Huntingdonshire, wzdłuż Old North Road i w całej Anglii.

1 CSP Hiszpania, 5–1, 75. 2 Tamże. 3 Archiwa Narodowe, PRO 31/17/3/1, f115. CSP Hiszpania, 5–1, 75. 4 CSP Hiszpania 4, 1164: 892. 5 National Archives, PRO 31/18/3/1, f8. CSP Hiszpania, 5–1, 4. 6 CSP Hiszpania, 5–1, 26. 7 CSP Hiszpania, 5–1, 68. 8 CSP Hiszpania, 5–1, 19. 9 National Archives, PRO 31/18/3/1, f78. CSP Hiszpania, 5–1, 45. 10 Molins, Crónica, 62. Hume, Chronicle of King Henry VIII, 47. 11 CSP Hiszpania, 5–2, 71. 12 CSP Hiszpania, 5–1, 75. 13 Tamże. 14 Molins, Crónica, 63.

49 TERROR Tyburn i Tower Hill 4 maja–6 lipca 1535 roku

M

argaret Chancellor twierdziła później, że by ła pijana. By ć może spoży ła zby t dużo ale

z Suffolku. Na rauszu czy też nie, nie podobało jej się postępowanie króla wobec by łej żony. „Ladacznica z wy łupiasty mi oczami!”, splunęła na wspomnienie imienia Anny Boley n. „Niechaj Bóg ma w opiece królową Katarzy nę!”. Później, podczas przesłuchania w sądzie, stara panna z Bradfield St Clare, już trzeźwa, twierdziła, jakoby ty lko wy zwała Annę Boley n od „fry wolnej dziwki”. Otwarcie wy raziła również nadzieję, że przy szłe dzieci „dziwki” narodzą się martwe, tak jak to, które poroniła w sierpniu 1534 roku. Opatowi Bury i pozostały m sędziom, przy słuchujący m się jej zeznaniom, oznajmiła, że musiał przemawiać przez nią alkohol lub sam diabeł1. We wsi położonej po drugiej stronie królestwa osiemdziesięcioletni chłop Edmund Brocke szedł z trudem w strugach deszczu z targu w Worcesterze, przeklinając pod nosem. „Nie doczekamy się już lepszej pogody za panowania tego króla”, rzekł do towarzy szy. Dodał, że najlepszy m rozwiązaniem by łoby, gdy by władca „został raniony [...] w głowę”. By ły to słowa szaleńca, jak sam później stwierdził. Po raz kolejny winny by ł alkohol2. W całej Anglii wy rażano te same obiekcje, chociaż najpierw należało zwiększy ć swą odwagę – lub bezmy ślność – do jawnego wy powiedzenia ich, racząc się mocny m piwem ale. Poddani, jak zaobserwowali ambasadorowie, opowiadali się po stronie Katarzy ny i wy stępowali przeciw Annie Boley n3. Wiedzieli, że wszy stko, co dotąd się wy darzy ło, miało na celu oddalenie pierwszej żony i poślubienie nowej wy branki. W ty m czasie nastąpiło załamanie pogody, plony uległy zniszczeniu i niezwłocznie wstrzy mano zbiory kukury dzy. Według mieszkańców, w ten sposób Bóg okazy wał swe niezadowolenie. Oni również. Jednak podanie przy czy ny owego

gniewu mogło prowadzić do sali sądowej i tragedii. Podwładny ch nieustannie karmiono jedną wiadomością. Kaznodzieje w kościołach, a nawet nauczy ciele w szkołach by li zmuszani do wy głaszania monotonny ch litanii na temat nowego porządku. Król stał ponad Kościołem. Katarzy na nigdy nie by ła jego prawdziwą żoną. Nową królową należy darzy ć szacunkiem. To właśnie jej dzieci, a nie Maria, odziedziczą tron. Posy pały się kolejne rozkazy : wy kreślić imię papieża z książek dostępny ch dla wszy stkich; to król nosi teraz ty tuł najwy ższej głowy Kościoła w Anglii; należy głosić kazania, nauczać i zmuszać ludzi do składania przy sięgi. Ci, którzy nie chcieli zaakceptować nowego porządku, mieli zostać ukarani: ich uwagę należało skoncentrować na egzekucjach. Księża, zaklejający w mszałach imię papieża paskami papieru lub, z przy zwy czajenia albo starości, zapominający imienia nowej królowej, by li w tarapatach. Niektórzy mścili się na wrogach, którzy rzekomo obrażali Annę lub wy chwalali Katarzy nę i papieża, donosząc na nich ludziom Cromwella. Czy Richard Boord naprawdę powiedział, że „wolałby raczej zostać rozszarpany przez dzikie konie” niż zgodzić się na zmniejszenie autory tetu papieża? Czy irlandzki bednarz, David Leonard, wy krzy knął: „niech Bóg broni króla Henry ka i królową Katarzy nę”, przepowiadając, że „Anglia pożałuje” pojawienia się Anny Boley n? Same oskarżenia wy starczy ły, by przy sporzy ć kłopotów, niezależnie od tego, jakie słowa padły w rzeczy wistości4. Lud naprawdę głosił – lub przy najmniej szeptał – swoje poparcie dla Katarzy ny i papieża, skutkiem czego Henry k nie ży czy ł sobie, by jego by ła małżonka wy stępowała publicznie. W marcu 1535 roku zabronił jej trady cy jnego obmy cia stóp biedakom w kościele w Kimbolton z okazji Wielkiego Czwartku. Jeśli bardzo tego pragnęła, mogła uczy nić to w swoich komnatach, ale ty lko jako księżna wdowa – nie jako królowa. Prośba Katarzy ny o pozwolenie na podtrzy manie trady cji by ła nieudolną próbą buntu, wy wołaną prawdopodobnie faktem, że Henry k wciąż stopniowo i w podły sposób ograniczał jej wolność. Poprzedniego miesiąca wy rzucił jej najbardziej lojalnego i oddanego sługę – Francisco Felipeza, który heroicznie przekazy wał wiadomości jej siostrzeńcowi. W późniejszy m okresie mężczy znę przy wrócono z powrotem na stanowisko. Katarzy na niepokoiła się, że Maria zostanie otruta lub ugnie się pod presją. Jeśli córka miała umrzeć, to matka chciała by ć u jej boku. Nie wy rażono jednak zgody, by pielęgnowała swą jedy naczkę, która pod wpły wem napięć i lęku zaczęła coraz częściej chorować. „Pomówcie z królem i błagajcie go w moim imieniu, by okazał mi swą łaskę i przy słał naszą córkę do miejsca, w który m przeby wam”, poprosiła Chapuy sa w luty m 1535 roku. „Albowiem serce me nie zazna spokoju, dopóki nie będę mogła osobiście jej pielęgnować, zgodnie z radami mojego lekarza oraz inny ch medy ków, nawet jeśli Bóg zechce potem zabrać ją z tego świata” 5. „Będę się nią opiekować”, dodała w desperackim liście, pragnąc ujrzeć osiemnastoletnią

córkę, niewidzianą niemal cztery lata. „Może przy by ć do mnie, a ja zapewnię jej opiekę, gdy zajdzie taka potrzeba” 6, odparł nieugięty Henry k. Jego zdaniem Katarzy na jedy nie podsy cała opór Marii. Zdesperowana królowa przy rzekła zatem nie odwiedzać córki, jeśli ty lko zostałaby przeniesiona wy starczająco blisko, by mogły by ć w stały m kontakcie. List, w który m zobowiązała się nie spoty kać z córką, udowadnia, jak niewielką kontrolę królowa miała nad swoim ży ciem. „W ty ch czasach nie wolno mi składać wizy t, a choćby m i chciała, to nie mam na to środków”, napisała 7. Henry k niebezpodstawnie obawiał się, że mogły zrodzić się spiski w celu wy wiezienia Marii z kraju. „Od tej pory poręczeniem jestem ja”, rzekła matka. „Jeśli zatem doszłoby do tego, [Henry k] może wy mierzy ć sprawiedliwość mnie jako najbardziej zdradzieckiej kobiecie w historii”. By ć może Katarzy na rzeczy wiście nie miała świadomości, że Chapuy s i Maria rozmawiali o sposobach ucieczki, a może gotowa by ła zapłacić za wolność swojego dziecka. Jednak królowa i jej córka by ły wspierane nie ty lko przez prosty lud. „Król sądzi, że będzie miał większą kontrolę nad swoimi poddany mi, gdy zmusi ich do złożenia przy sięgi i zaakceptowania praw, wy mierzony ch w królową i księżniczkę, a popierający ch jego drugie małżeństwo. Ty mczasem iry tacja ludzi wzrasta”, zauważy ł Chapuy s. „Ich lęk jest tak wielki, że nikt – wy sokiego czy też niskiego urodzenia – nie ośmiela się odzy wać ani narzekać. Jednakże gdy nadejdzie czas, wszy scy wy rażą swe zdanie” 8. W istocie, niektórzy zaczęli deklarować własne poglądy ambasadorowi. Tenże z okazji Nowego Roku od lorda Darcy ’ego otrzy mał miecz, który to podarek dał mu do zrozumienia, że nadszedł czas, aby „pójść na miecze”. Wśród ludzi opowiadający ch się za powstaniem, jeśli ty lko cesarz wy powiedziałby Anglii wojnę, nie brakowało najbliższy ch sojuszników Henry ka, w ty m jego najwierniejszy ch pomocników i najlepszy ch dowódców wojskowy ch. Wszy scy oni wy znawali stary porządek lub by li tak dalece zbulwersowani despoty cznością i szorstkim oby ciem Anny Boley n, że nie mogli już dłużej znieść jej obecności. Sły szano nawet, jak po jedny m z nieprzy jemny ch spotkań jej wuj, książę Norfolk, nazwał ją „wielką dziwką” 9. Król i Cromwell spoglądali na wszy stko z niepokojem. Bardziej jednak niepokoili się cesarską flotą, mogącą w każdej chwili zjawić się na hory zoncie, niż spiskowcami w królestwie. Według przepowiedni Henry k miał zacząć swoje rządy jako owieczka, zakończy ć zaś – niczy m oszalały lew, który rozkaże zgładzić wszy stkich więźniów Tower oraz wielu inny ch. W kwietniu 1535 roku monarcha wy dał rozkaz aresztowania kolejny ch osób podejrzany ch o podżeganie do buntu. Niektórzy duchowni wciąż nie mieli zamiaru się ugiąć. Jako pierwszy ch przeznaczono na kaźń londy ńskich kartuzów, którzy odmówili uznania zwierzchnictwa króla nad papieżem. Podczas jednej egzekucji zgładzono jednocześnie trzech przeorów, wy kształconego mnicha Richarda Rey noldsa oraz wikariusza z Isleworth, Johna Hale. Pod koniec kwietnia

Rey nolds oznajmił oprawcom: „w ty m królestwie po waszej stronie opowiada się mniejsza część, jestem pewien, iż większość w swy m sercu ży wi takie same przekonania jak my [...] i ty lko na pozór, po części ze strachu, po części z nadziei, deklarują poparcie dla was”. Gdy spy tano go o konkretne nazwiska, Rey nolds odparł wy zy wająco: „wszy scy dobrzy ludzie tego królestwa” 10. W między czasie Hale postawił tezę, według której 75 procent Anglików opowiadało się przeciw królowi. Nie stronił też od komentarzy na temat moralności kobiet rodu Boley n. Anna by ła dla Henry ka „żoną z nierządu”. Uważano również, że władca „wtrącał się w sprawy matki królowej [Anny ]”. Podobno Henry k by ł nawet ojcem dziecka Marii Boley n, „zmusił do obcowania” większość kobiet na dworze i utrzy my wał grupę „dziewcząt w jednej ze swy ch komnat w Farnham, gdzie przeby wał ze stary m lordem Winchester” 11. 4 maja 1535 roku skazańców przeciągnięto końmi po wy boistej drodze z Tower of London do wzgórza Ty burn. Każdego z nich na chwilę powieszono na krótkiej linie i podduszano, by spowodować stan agonalny. Wciąż ży li, gdy kat zdjąwszy więźniów, przy stąpił do brutalnej kaźni, wy pruwając im wnętrzności i serca, które następnie spalono. Skazańcom odcięto głowy, ich ciała zostały zmasakrowane i poćwiartowane, a poszczególne narządy osadzono na długich włóczniach. Ostatnie, wciąż ży jące ofiary, musiały by ć świadkami okrutnej śmierci towarzy szy. W dokumencie, odnaleziony m potem w waty kańskim archiwum, stwierdzono, że umierali w spokoju, zachęcając obecny ch do przeciwstawienia się Henry kowi, jako że nie szanował on Boga i Kościoła rzy mskiego. „W ich skromności, wy glądzie, sposobie zachowania i mowie nie by ło oznak ludzkiej słabości”, napisano12. Bunt męczenników podczas egzekucji zmobilizował władcę, który siedem ty godni później powtórzy ł rozkaz, skazując na śmierć trzech kolejny ch kartuzów. Mąż Katarzy ny coraz częściej przy pominał rozjuszonego lwa z przepowiedni. Dzień po egzekucji Hale’a i pierwszy ch kartuzów Chapuy s relacjonował, że John Fisher, Sir Thomas More, najwierniejszy duchowny królowej Thomas Abel i by ły nauczy ciel łaciny jej córki, Richard Featherstone otrzy mali sześć ty godni na złożenie przy sięgi. W inny m wy padku mieli ponieść straszliwe konsekwencje 13. Jeden z najbardziej przejmujący ch i patety czny ch opisów owy ch czasów pochodzi od More’a. „Jestem wierny m poddany m króla i modlę się o Jego Wy sokość, wszy stkich [jego ludzi] i całe królestwo”, napisał do swej córki, należącej do nowego pokolenia wy kształcony ch i oczy tany ch kobiet, takich jak królowa Katarzy na. „Nie czy nię nikomu krzy wdy, nie mówię nic co złe, nie my ślę o niczy m co zdrożne, lecz ży czę wszy stkim jak najlepiej. A jeśli to nie wy starczy, by móc egzy stować na tej ziemi w dobrej wierze, to nie mam już po co ży ć” 14. Medy k Katarzy ny, główny pośrednik między nią a Chapuy sem, informował, że królowa by ła teraz w stanie „bezgranicznej konsternacji”. Wieści o prześladowaniach zaskakująco łatwo dotarły

do Kimbolton. Egzekucje dotknęły ją nieporównanie bardziej niż stracenie Zakonnicy z Kent i jej przy jaciół. Wiedziała, że mąż nie musiałby ogłaszać swego zwierzchnictwa nad Kościołem, jeśli ona nie walczy łaby z taką determinacją o uznanie legalności małżeństwa. Dlatego teraz ginęli ludzie. Męczennicy cierpieli wprawdzie katusze na ziemi, ale w końcu szli do raju. Królowa spodziewała się, że niebawem do nich dołączy. Jej samej i córce powiedziano już, że mogły by ć następny mi osobami, które otrzy mają wy bór: złożenia przy sięgi lub śmierci. „Królowa, cierpiąca wielkie katusze, wy sy ła męczenników, by ją poprzedzili”, rzekł jeden z cesarskich ambasadorów w Rzy mie, doktor Ortiz, który nakłonił żonę Karola, Izabelę, do gromadzenia listów ciotki, mogący ch stać się reliktami przy szłej męczennicy 15. Wstrząs wy wołany straceniem kartuzów by ł niczy m w porównaniu z ty m, co nastąpiło później. Złożenia przy sięgi odmówili zarówno John Fisher, jak i Thomas More. Propozy cja, którą otrzy maliśmy, by ła niczy m „obosieczny miecz”, oznajmił More 16. Jeden z jego końców – odmowa – zabiłby ciało, zaś drugi – przy sięga – zgładziłby duszę. More wy brał zatem pierwszy z nich. Nowy papież Paweł III, którego cechował mocniejszy charakter niż jego poprzednika, chciał wzmocnić pozy cję Fishera. 21 maja, po ty m jak sześćdziesięciopięcioletni biskup spędził w Tower czternaście miesięcy, przy wodząc teraz na my śl widmo człowieka, Ojciec Święty uczy nił go kardy nałem. Rozwścieczony Henry k zagroził, że „wy śle głowę biskupa do Rzy mu” 17, aby uroczy ście nałożono nań czerwony kardy nalski kapelusz. 22 czerwca 1535 roku Fisher odrzucił ostatnią propozy cję złożenia przy sięgi, gdy wstępował na szafot. More uczy nił podobnie 6 lipca. „Wiem, że potępiacie mnie, ponieważ nigdy nie chciałem uznać drugiego małżeństwa króla” 18, rzekł, kiedy padły słowa wy roku. Obaj mężczy źni zostali skazani na nieco mniej okrutną śmierć przez dekapitację. By ła to niewielka oznaka szacunku. (Thomas More został beaty fikowany w 1886 roku przez papieża Leona XIII, a w 1935 roku papież Pius XI dokonał jego kanonizacji – przy p. red.). Katarzy na miała teraz pewność, że ją i córkę czeka podobny los. By ło oczy wiste, że zostaną uznane za winne tej samej zdrady, jeśli odmówią wy konania bezpośredniego rozkazu uznania albo wy ższości króla nad angielskim Kościołem, albo złożenia przy sięgi zawartej w Akcie Sukcesji. Ludzie Cromwella, którzy skrupulatnie przesłuchiwali podejrzany ch, szukali zarzutów możliwy ch do wy korzy stania przeciwko Katarzy nie. Jeden z listów, rzekomo napisany do królowej przez samego Fishera, sugerował, jakoby kobieta „zwątpiła w Łaskę Boga”. By ła to znakomita podstawa do postawienia zarzutów: jeśli Katarzy na zaczęła wątpić w Boga, stanowiło to oznakę nieczy stego sumienia. Tak przy najmniej utrzy my wali ludzie Cromwella. Czy owo zwątpienie zrodziło się z faktu, że dopuściła się krzy woprzy sięstwa, twierdząc, iż nigdy nie doświadczy ła inty mny ch relacji z księciem Arturem? – py tano Fishera. Czy przy znała się do tego? Cromwell zasugerował Chapuy sowi, iż by łoby o wiele łatwiej, nawet dla Karola, gdy by obie

kobiety straciły ży cie. „Jeśli księżniczkę Bóg powołałby do siebie właśnie teraz, jakie wy nikły by z tego szkody ? Czy cesarz miałby powody ku temu, by odczuwać żal z powodu jej śmierci?” – spy tał19. W opinii ambasadora najbardziej lojalni służący Henry ka i Anny nieustannie rozmy ślali o sposobach pozby cia się Katarzy ny i Marii. Mimo to królowa nie miała zamiaru uciekać. „Bez wątpienia jestem zdecy dowana umrzeć w ty m królestwie” 20, oznajmiła, gdy zaproponowano jej, aby poręczy ła za Marię. Karol nie udzielił jej prakty cznie żadnej pomocy. Na początku 1535 roku by ł zby t zaprzątnięty przy gotowaniami do ataku na flotę Barbarossy w pobliżu Tunezji. W luty m wy jaśnił, dlaczego jeszcze nie podjął żadny ch kroków, wy mieniając najważniejsze przy czy ny, wśród nich kampanię w Tunisie i niepokoje we Francji. Sama gotowość niektóry ch spośród angielskich ary stokratów nie by ła dlań wy starczająca do wy stąpienia przeciw Henry kowi. „Nie sprzeciwiając się dobrej woli wspomniany ch osób oraz inny ch mieszkańców Anglii, nie widzimy w tej chwili możliwości powstrzy mania krzy wdy siłą, ponieważ, po prawdzie, mamy inne sprawy ”, oznajmił. „Albowiem rozsądnie będzie grać na zwłokę, mając nadzieję, że sy tuacja się rozwiąże [...], a Bóg zmusi wspomnianego króla Anglii do ustąpienia lub stworzy korzy stną sposobność do uży cia siły ” 21. Egzekucje przeprowadzone przez Henry ka wy wołały w Europie przerażenie: w oczach mieszkańców konty nentu król stał się oto wy buchowy m, okrutny m i niewiary godny m władcą – więźniem własny ch, zmienny ch namiętności. Wciąż jednak ceniono go jako sojusznika. Jak zawsze najważniejszy mi dominujący mi siłami w Europie by ł król Francji i cesarz. Obaj pragnęli, aby angielski władca poparł jedną ze stron. Franciszek niechętny m okiem spoglądał na jego coraz bardziej nieobliczalne zachowanie. „Król Anglii jest najbardziej kłopotliwy m przy jacielem na świecie: by wa niestały [...], inny m zaś razem uparty, gwałtowny i tak dumny, iż wy trwanie w jego obecności jest prawie niemożliwością”, zawy rokował. „Czasami traktuje mnie jak swego poddanego”. Jednak Franciszek nie miał wielkiego wy boru. „Jest najsilniejszy m człowiekiem na świecie”, dodał, „muszę go tolerować, to nie są dobre czasy, by tracić przy jaciół” 22. Również cesarz Karol nie chciał ry zy kować, mimo jego wy raźnego obrzy dzenia do Henry ka. „Wrogość króla Anglii wobec królowej i księżniczki jest okrutna i nie do przy jęcia”, oznajmił23. Papież Paweł III pragnął, by cesarz ukarał władcę za odmowę zaakceptowania wy roku w sprawie rozwodu. Jednak siostrzeniec Katarzy ny go zwodził. Wszy stkie możliwe działania przeciwko Henry kowi zdawały się kry ć w sobie niebezpieczeństwo. Nawet zwy cięstwo w Tunisie nie przekonało cesarza, że nadszedł stosowny czas na reakcję w sprawie Anglii. 10 października 1535 roku królowa napisała 2 listy do mężczy zn, którzy wciąż by li na ty le potężni, by przy jść jej z pomocą. Karolowi przekazała, że on i papież muszą znaleźć lekarstwo na problemy Anglii. „Jeśli wszy stko znowu zostanie opóźnione [...] mnie samej i mojej córce

uczy nią to, co uczy nili wielu święty m męczennikom”, ostrzegła. Jej jedy ny m pocieszeniem by łaby świadomość śmierci męczeńskiej. „Nie mówię tego ze strachu przed ty m co ostateczne, albowiem, jak już napisałam, cieszę się na my śl, iż podzielę los ty ch, który ch – co smuci mnie niepomiernie – nie mogłam naśladować, gdy ż oni wiedli ży cie religijne, ja zaś – świeckie”. Napisała też do papieża: „jeśli Wasza Świątobliwość nie podejmie naty chmiastowy ch środków w tej sprawie, potępienie dusz i kaźń kolejny ch osób nie będą miały końca”. Śmierć by ł dlań wielką pokusą – dodała dramaty cznie na końcu „Piszę do Waszej Świątobliwości, by pozby ć się wy rzutów sumienia jako kobieta, która razem ze swą córką czeka na śmierć” 24. Zapanowała odpowiednia atmosfera, by zbuntować się przeciw Henry kowi, co potwierdził nawet francuski ambasador, biskup Tarbes. Jego zdaniem Anglików niepokoiła zła pogoda, zagrożenie wojną i trapiła ponura my śl, że cesarz mógłby zamknąć swój ry nek na odzież, wełniane tkaniny, skóry, cy nę i ołów. „Mieszkańcy Anglii są bardzo niezadowoleni [...] Przy łączą się do każdego, kto opowie się [za Katarzy ną i Marią]”, napisał w październiku. „Większość z nich trapi się sy tuacją królowej i córki, część boi się unicestwienia religii, jeszcze inni obawiają się wojny [...]. Pogoda w kraju jest tak dalece niesprzy jająca, iż nie zebrano nawet połowy niezbędny ch zapasów zboża [...]. Ludzie niższego stanu nie kry ją swego oburzenia wobec królowej [Anny ], a swą straszliwą złość wy rażają w ty siącach okrutny ch, potępiający ch słów [...]. Jeśli wy buchnie wojna, ludzie się zbuntują” 25. Ty mczasem sy tuacja Katarzy ny i jej córki uległa pogorszeniu. Markiza Exeter, dawna sojuszniczka królowej, wy sy łała jej z dworu pełne grozy wiadomości, donosząc, jakoby podczas kolejnego posiedzenia Parlamentu Henry k planował pozby ć się swej pierwszej żony. Według Chapuy sa „poprzy siągł nie zwlekać już dłużej”. Markiza udała się nawet do domu cesarskiego dy plomaty, by potwierdzić te tragiczne wiadomości. „Gdy król, wy powiedziawszy te słowa, spostrzegł łzy na twarzach obecny ch, oznajmił jedy nie, iż „nie ma zamiaru zaniechać realizacji swy ch planów, nawet jeśli kosztowałoby go to koronę” 26. Chapuy s wiedział już, że Henry k zamierzał poprosić Parlament o wy danie rozkazów stracenia Katarzy ny i jej córki. „Osobą, która nim włada, jest konkubina [jak ambasador określał Annę Boley n], od dawna snująca plany pozby cia się obu niewiast”, twierdził. „A król nie potrafi się jej przeciwstawić”.

1 L&P, 8, 196. 2 L&P, 9, 74. 3 L&P, 9, 566. 4 L&P, 8, 254. L&P, 9 136, 408, 1066, 1067. 5 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f276. CSP Hiszpania, 5–1, 134.

6 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f276. CSP Hiszpania, 5–1, 134. 7 Archiwa Narodowe, SP 1/85, f157. L&P, 7, 1126. L&P, 8, 328. Mattingly, Catherine of Aragon, 297. 8 L&P, 7, xxiii, 539. 9 CSP Hiszpania, 5–1, 122. 10 L&P, 8, 661. 11 L&P, 8, xxix i przy pisy 567, 609 i 656. 12 Camm, Lives of the English Martyrs, 17. L&P, 8, 661. 13 L&P, 8, 666. 14 More, Correspondence of Sir Thomas More, 533. 15 Biblioteka Bry ty jska, Add. MS. 28587, f320. CSP Hiszpania, 5–1, 169. L&P, 5, 1642. 16 L&P, 8, 814. 17 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f95. CSP Spain, 5–1, 174. 18 L&P, 8, 996. 19 CSP Hiszpania, 5–1, 142. 20 Archiwa Narodowe, SP1/85, f157. L&P, 7, 1126. 21 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f272. L&P, 8, 272. 22 L&P, 8, 837. 23 L&P, 9, xxxiii i przy pis 1035. 24 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f291–92. L&P, 9, 587, 588. 25 L&P, 9, 566. Camusat, Meslanges historiques, f195. 26 CSP Hiszpania, 5–1, 105. L&P, 9, xxxi i przy pisy 776 i 861.

50 ŚMIERĆ I SUMIENIE Kimbolton Grudzień 1535–styczeń 1536 roku

N

ikt nie wie, w który m momencie Katarzy na tak polubiła walijskie piwo. Niemal cztery dekady wcześniej babka Henry ka, Małgorzata Beaufort, poradziła jej, aby przed wy jazdem z Hiszpanii przy zwy czaiła się do picia wina, jako że angielska woda nie nadaje się do spoży cia. By ć może królowa zaczęła raczy ć się piwem z uwagi na fakt, że wy jątkowo nie lubiła młodego wina. Niezależnie od przy czy ny, podczas przedłużającej się choroby w grudniu 1535 roku skosztowała walijskiego piwa z beczki i wkrótce poczuła się gorzej. Później Chapuy s zastanawiał się, czy nie dodano do niego przy padkiem wolno działającej trucizny, jakkolwiek nie wy daje się to możliwe. Na początku Cromwell przekazał ambasadorowi wieści o zły m stanie królowej, choć by ły to raczej jego pobożne ży czenia. Zaniepokojony Chapuy s przy gotowy wał się już do wy jazdu do Kimbolton, lecz medy k Katarzy ny uspokoił dy plomatę. Jej stan uległ poprawie, a jednocześnie lekarz obiecał niezwłocznie poinformować, jeśli kobieta poczułaby się gorzej. 13 grudnia ambasador donosił, że Katarzy na „wy zdrowiała i miewa się już dobrze” 1. Rzeczy wiście, owego dnia królowa napisała nawet ostatni błagalny list do siostrzeńca i drugi do doktora Ortiza, jej żarliwego zwolennika w Rzy mie, ostatniego z nich ostrzegając, że jeśli papież nie wy stąpi teraz przeciw Henry kowi, odda ty m samy m Anglię samemu „diabłu, który już nie próżnuje” 2. „Po raz kolejny muszę spróbować przeciwdziałać temu, o czy m każdego dnia donoszą mi moi oburzeni przy jaciele, jakoby podczas następnego zgromadzenia Parlamentu rządzący chcieli wy stąpić przeciw Bogu, Kościołowi i nam”, napisała Karolowi. Błagała Chapuy sa, mającego przesłać list, by dodał słowa, które „poruszą ten kamień tak, by poczuł litość”. Ambasador przy znał, iż uczy nił, co mógł. Jeśli dotąd nikt nie zechciał go posłuchać, dalsze próby nie miały

sensu3. Ty mczasem Anna Boley n po raz kolejny spodziewała się dziecka. Jak dotąd nie by ło powodów, by podejrzewać, że Henry k już niebawem przestanie z nią rozmawiać lub zwróci uwagę na jedną z by ły ch dam Katarzy ny, Jane Sey mour, która – częściowo dzięki naukom stary ch przy jaciół pierwszej królowej – z sukcesem rozegra swoją partię, nalegając na małżeństwo. Pierwszej żonie monarchy nigdy nie przy szłoby na my śl, że w ciągu najbliższy ch sześciu miesięcy Anna padnie ofiarą katowskiego miecza. 29 grudnia lekarz wy słał do Chapuy sa pilną wiadomość. Katarzy na doświadczy ła poważnego nawrotu choroby i ambasador powinien naty chmiast uzy skać pozwolenie na przy jazd. Następnego dnia władca przy jął go w szrankach w Greenwich. By ł najwy raźniej w dobry m nastroju. Zarzuciwszy rękę na ramię gościa, odprowadził go do swy ch komnat i zaczął rozprawiać o polity ce. Katarzy na nie poży je długo, rzekł z widoczną ulgą. To otworzy łoby drogę do sojuszu z cesarzem. Dotarły do niego wieści, że królowa by ła już bardzo chora 4. Chapuy s nie wiedział, jak poważny by ł w rzeczy wistości jej stan. Zgromadzenie odpowiedniej świty, która miała z nim wy ruszy ć, zajęło trzy dni. Po raz kolejny Cromwell wy słał Stephena Vaughana, by miał oko na dy plomatę. Nie miał zamiaru zaprzestać kontrolowania Katarzy ny, nawet jeśli fakty cznie by ła na łożu śmierci. Ty mczasem Henry k odrzucił prośbę Marii, pragnącej odwiedzić matkę. W Kimbolton zjawił się niespodziewany gość. Wczesny m wieczorem 1 sty cznia 1536 roku do bramy domostwa zapukała ubłocona kobieta, wy jaśniając, że spadła z konia i potrzebuje schronienia. Tajemniczy m przy by szem by ła María de Salinas, wierna lady Willoughby, która pośpieszy ła do królowej ze swej londy ńskiej posiadłości Bas Court. Wieści o chorobie Katarzy ny rozeszły się lotem bły skawicy i Salinas obawiała się, „że już nigdy nie ujrzy swej księżniczki” 5. Przed wieloma laty przeży ły wspólnie straszliwy rejs do Anglii. Od tamtej pory dama dworu by ła najwierniejszą przy jaciółką swej pani. „W cały m my m cierpieniu ona jedna daje mi pocieszenie”, rzekła Katarzy na dwie dekady wcześniej 6. Teraz Salinas z determinacją pragnęła by ć przy królowej w ostatnich godzinach jej ży cia. By w ogóle umożliwić ten krok, skłamała, twierdząc, jakoby list z pozwoleniem na spotkanie z chorą by ł już w drodze. Błagała zatem zarządców, aby nie wy rzucali na chłodną zimową noc kobiety, która spadła z konia. Gospodarze nie znaleźli żadnej stosownej odpowiedzi, a Salinas pomaszerowała wprost do pokojów Katarzy ny, zatrzaskując za sobą drzwi. „Więcej nie ujrzeliśmy ani jej, ani żadnego listu z pozwoleniem” 7, relacjonował oszołomiony zarządca, Sir Edmund Bedingfield. Przy jaciółka zastała królową w bardzo zły m stanie. Katarzy na właśnie skończy ła pięćdziesiąt lat. Z trudem siedziała, nie wspominając już o ty m, by mogła stanąć. Od kilku dni nie przy jmowała pokarmów i nie by ła w stanie utrzy mać w żołądku żadnego poży wienia. W ciągu ostatnich sześciu dni ból brzucha pozwolił jej przespać ty lko dwie godziny. Wciąż jednak by ła

dostatecznie świadoma, aby zasugerować Chapuy sowi – który przy by ł następnego dnia – że ich pierwsze spotkanie powinno odby ć się przy świadkach. Nie chciała, by podejrzliwy Henry k orzekł spiskowanie przeciwko niemu. Zaproszono zatem Vaughana i starszy ch rangą oficerów – Bedingfielda oraz Sir Edwarda Chamberlaina. Musieli by ć zaskoczeni. Katarzy na, jak zapowiedziała, nie chciała mieć nic wspólnego z urzędnikami ty tułujący mi ją księżną wdową. Przez ponad rok nie widzieli kobiety, nad której domostwem sprawowali przecież pieczę. Królowa i Chapuy s nie spoty kali się często, ale w obliczu przeciwności losu ich przy jaźń kwitła. By li jednak zby t doświadczeni, by okazać swoje emocje w obecności ludzi króla. Ci bowiem, nawet w tak ekstremalny ch warunkach, potrafili spostrzec subtelności podczas pierwszego od kilku lat oficjalnego widzenia się z gościem. By ły ukłony, pocałunki na dłoni i wy szukane słowa powitania. Zawczasu ustalono listę słów, które należało wy powiedzieć głośno i dostatecznie powoli, by wszy scy je sły szeli, a następnie przekazali Henry kowi. Zarządca i szambelan nic nie rozumieli, ale Vaughan tłumaczy ł rozmowę dla siebie, starając się zapamiętać każde słowo. Katarzy na podziękowała Chapuy sowi za przy by cie. Jak rzekła, „ [...] największą ulgą by ła dla niej świadomość, że mogła teraz umrzeć w [jego] ramionach, i nie zginie jak zwierzę”, wspominał z czasem. Namawiał ją, by spróbowała wy zdrowieć. Od tego mógł zależeć pokój w chrześcijańskim świecie, przekony wał. Po kilku minutach zmęczona Katarzy na poprosiła wszy stkich o opuszczenie jej komnaty 8. O piątej tego popołudnia ponownie wezwała ambasadora, ty m razem bez świadków. Rozmawiali przez dwie pełne godziny. „Z obawy, że ją przemęczę, poczy niłem kilka prób wy jścia z pokoju”, opowiadał. „Nawet nie chciała o ty m sły szeć”. Bedingfield niepokoił się, nie wiedząc, co działo się po drugiej stronie drzwi. Zaufane staruszki, które sprzątały komnaty królowej, nie władały języ kiem hiszpańskim, a by ły one jego jedy ny m źródłem informacji o ty m, co zaszło w owy m tajemniczy m pokoju, w który m Katarzy na zniknęła na tak długi czas9. Ambasador przy chodził do niej każdego wieczoru na dwie godziny przez cztery dni. Królową niepokoiła sy tuacja córki. Po raz kolejny skarży ła się na opieszałość papieża i cesarza. Chapuy s naginał rzeczy wistość, by ukoić troski chorej, i twierdził, jakoby rozwścieczony egzekucjami Ojciec Święty zdecy dował się wy stąpić przeciw Henry kowi10. Jednakże inteligentna Katarzy na prawdopodobnie nie dała się oszukać. Przy znała się natomiast do wy rzutów sumienia na my śl o ty m, że problemy w Anglii, a przy najmniej „herezje” i „skandale”, do który ch doszło podczas sporu między nią a królem, mogły wy nikać z jej winy. Czy to jej upór w walce z mężem odsunął przy braną ojczy znę od Rzy mu i doprowadził do niepotrzebnej śmierci wy bitny ch ludzi? By ło to wy jątkowo niewy godne py tanie. Tak bowiem mogło by ć – nawet jeśli największa wina leżała po stronie bezdennego egoizmu Henry ka. Jednak Chapuy s uspokoił królową. Mogły nękać ją „wątpliwości i skrupuły ” 11, rzekł,

lecz nie miała wy jścia i musiała zachować się właśnie w taki sposób. Wizy ty wy słannika i troskliwa opieka Maríi de Salinas poprawiły samopoczucie i zdrowie Katarzy ny. Chora zaczęła jeść i nie męczy ły ją wy mioty. Czwartego dnia czuła się na ty le dobrze, że podjęto decy zję o wy jeździe ambasadora. W przeciwny m razie Henry k mógłby pomy śleć, że Chapuy s dopuścił się naduży cia – miał przecież odwiedzić kobietę na łożu śmierci. „Tego samego wieczoru widziałem, jak dwa lub trzy razy się zaśmiała, a pół godziny po moim wy jściu zapragnęła, by jeden z ludzi zapewnił jej rozry wkę” 12, rzekł. Następnej nocy spała spokojnie, a ambasador powoli szy kował się do drogi. Lekarz zapewnił go, że w przy padku pogorszenia stanu królowej niezwłocznie wy śle za nim jeźdźca. Ponieważ nikt nie dogonił wy słannika, ten konty nuował podróż do Londy nu. W ciągu kolejny ch dwóch dni Katarzy na czuła się coraz lepiej. 6 sty cznia usiadła na łóżku, własnoręcznie związała włosy i nałoży ła czepiec. Jednak tej nocy ogarnął ją niepokój. Gdy minęła północ, zaczęła py tać o godzinę. Chciała przy jąć hostię i obawiała się, że może nie dotrwać do świtu. Spowiednik, nerwowy stary biskup Llandaff, Jorge de Athequa, udzielił jej komunii. Widział, że sy tuacja by ła bardzo poważna. Jej nieliczni wierni służący zaczy nali panikować. Katarzy na poczekała do wschodu słońca. Przy jęła komunię i wy spowiadała się, chociaż biskup zapomniał o obietnicy złożonej Chapuy sowi, że na łożu śmierci wy dobędzie od królowej dla potomny ch oświadczenie w sprawie, która zdominowała jej ostatnie lata – czy kiedy kolwiek skonsumowała swoje małżeństwo z Arturem?13. Katarzy na jednak miała ważniejsze sprawy na głowie. Wiedziała, że umierała i nie doczeka wieczoru. Podpisała prośbę do Henry ka, precy zując w niej, co należy zrobić z jej majątkiem. Zaży czy ła też sobie, by pochowano ją w kaplicy należącej do ukochany ch braci obserwantów14. Kilka lat po śmierci Katarzy ny między katolickimi pisarzami zaczął krąży ć jej list do męża, rzekomo pody ktowany na łożu śmierci. Prawdopodobnie jest on fikcy jny, tak jak korespondencja do Foresta. Możemy sobie jednak wy obrazić, iż ten tekst odzwierciedla stan jej duszy, gdy owego zimowego ranka leżała na łóżku ze świadomością nadchodzącej śmierci. Mój najdroższy Panie, Królu i Mężu, zbliża się oto godzina mej śmierci, której nie mogę wy brać, jednakże z miłości do was i przez wzgląd na waszą duszę pragnę przy pomnieć to, co winno by ć najważniejsze przed wszelkimi względami świeckimi bądź cielesny mi. Sprowadziliście na mnie wiele nieszczęść i przy sporzy liście sobie mnóstwo trosk. Wy baczam wam to jednak i modlę się, aby Bóg uczy nił tak samo. Co do reszty, polecam waszej trosce naszą córkę Marię. Bądźcie dla niej dobry m ojcem. Muszę was jeszcze prosić o opiekę nad moimi trzema pokojówkami. Wy dajcie je proszę za mąż, a pozostały m służący m wy płaćcie roczne

wy nagrodzenie, by nie pozostali bez środków do ży cia do czasu, aż znajdą nowe zatrudnienie. Pragnę jeszcze ty lko jednej rzeczy – przy rzec wam, iż w ty m ży ciu moje oczy pragną ty lko waszego widoku. Niech Bóg was strzeże. Katarzy na zaczęła się modlić. Błagała Pana, by skierował Henry ka na dobrą drogę i wy baczy ł królowi jej krzy wdę. Poprosiła również o odpuszczenie swy ch win. Wy raźnie czuła nadchodzącą śmierć. Biskup Llandaff udzielił jej ostatniego namaszczenia. Odpowiadała mu odważnie, wy raźny m głosem. Wciąż modliła się po cichu. By ło to jej ostatnie pocieszenie. 7 sty cznia 1536 roku, tuż przed drugą po południu, wy dała ostatnie tchnienie. Hiszpańska królowa Henry ka zmarła, pełna niepokoju, czy by ła dobrą panią dla kraju, który okazał się by ć dla niej tak okrutny.

1 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, 138. CSP Hiszpania 5–1, 238:585. 2 CSP Hiszpania, 5–1, 237. 3 National Archives, PRO 31/18/2/2, f303. L&P, 9, 966. L&P, 9, note 964 i xxxii. 4 CSP Hiszpania, 5–1, 246: 600. 5 L&P, 10, 28. 6 Archiwa Narodowe, PRO 31/11/5, f480. CSP Hiszpania, 2, 238. 7 L&P, 10, 28. 8 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f105. CSP Hiszpania, 5–2, 3. 9 L&P, 10, 28. Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f105. CSP Hiszpania, 5–2, 3. 10 CSP Hiszpania, 5–2, 3. 11 Archiwa Narodowe, PRO 31/18/2/2, f105. CSP Hiszpania, 5–2, 3. 12 CSP Hiszpania, 5–2, 3. 13 L&P, 10, 142. 14 CSP Hiszpania, 5–2, 9:16.

POSŁOWIE Opactwo Peterborough 29 stycznia 1536 roku

P

o śmierci Katarzy ny krąży ły pogłoski o truciźnie sprowadzonej rzekomo z Włoch i dodanej do posiłku lub napoju królowej. Ty mczasem z duży m prawdopodobieństwem należy przy puszczać, że pierwsza żona Henry ka zmarła na raka. Balsamista przy gotowujący do pochówku jej ciało poświadczy ł, że „[...] wszy stkie narządy wewnętrzne by ły w stanie niemal niezmieniony m, jak to ty lko możliwe [po zgonie], z wy jątkiem serca, które przy brało czarną, straszliwą barwę”. W rzeczy wistości o zwłoki królowej zatroszczy ł się zwy kły rzemieślnik wy twarzający świece, zatem z racji swej profesji mógł pochwalić się jedy nie doświadczeniem z obróbką wosku. Wspomniany mężczy zna przekroił serce zmarłej i kilkakrotnie próbował je wy my ć, lecz wciąż pozostawało ono czarne. Do narządu przy czepiony by ł ciemny fragment innej, nieznanej tkanki. Przy czy ną zgonu Katarzy ny by ł zatem najpewniej wtórny mięsak melanoty czny. Reakcje na śmierć królowej by ły przeróżne. Oburzony Chapuy s doniósł cesarzowi, że Henry k przy wdział żółty strój, do kapelusza zatknął białe pióro i ruszy ł w tany z damami Anny Boley n. „Dziękujmy Bogu, że nie grozi nam już wojna”, powiedział rzekomo. Wbrew nadziejom ambasadora smutek i złość poddany ch na wieść o śmierci królowej nie wy wołały naty chmiastowego i gwałtownego buntu przeciw królowi. Zgon Katarzy ny nie zagoił ran – potwierdził jedy nie koniec pierwszej części zbrodniczego procesu reformacji. Krwawe odłączenie się od Rzy mu, przewidziane przez królową, by ło już nie do powstrzy mania mimo późniejszy ch wy siłków jej córki. Zmiany te miały pochłonąć jeszcze wiele ofiar. Z czasem stracono ludzi najbardziej lojalny ch wobec pierwszej żony Henry ka, w ty m nauczy ciela Marii, Richarda Featherstone’a, czy lady Salisbury, z którą Katarzy nę połączy ła wieloletnia przy jaźń. Najwierniejsza przy jaciółka doży ła w Tower sędziwego wieku, lecz w końcu także i jej przy szło położy ć głowę pod katowski topór. Niewiele osób przewidziało jednak, że najsły nniejsza głowa, która spadnie zaskakująco szy bko, będzie należeć do samej Anny Boley n. Pogrzeb królowej Katarzy ny odby ł się 29 sty cznia w opactwie Peterborough. Tego samego dnia Anna poroniła. Król nie mógł wy zby ć się obsesji na punkcie posiadania męskiego następcy

tronu. Utrata dziecka przez Annę Boley n znacznie pogorszy ła jej sy tuację. Jak na ironię, śmierć pierwszej żony uwolniła władcę od jarzma drugiej. Ten sam ostry i ognisty charakter, który niegdy ś wy woły wał ekscy tację, nagle stał się nie do zniesienia. Dobiegła końca ry walizacja i skomplikowana misja przeprowadzenia rozwodu z Katarzy ną. Wrogowie Boley n niezwłocznie przy stąpili do działania, zachęcając Henry ka do związku z mieszkającą na dworze młodą damą Jane Sey mour. Jak zawsze chłodny i efekty wny Cromwell dokończy ł dzieła. Annę oskarżono o zdradę i cudzołóstwo. Kobietę spotkał los, którego tak bardzo obawiała się Katarzy na: Henry k pozby ł się niechcianej już małżonki z pomocą kata, specjalnie sprowadzonego z Calais. 19 maja 1536 roku wy konano egzekucję drugiej żony angielskiego monarchy przez dekapitację na szafocie w Tower Green. Anna przeży ła swą poprzedniczkę jedy nie o dziewiętnaście ty godni. Tchórzliwy i posłuszny Cranmer uznał drugie małżeństwo króla za nielegalne. Nazajutrz po egzekucji Anny Henry k zaręczy ł się z Jane Sey mour, zaś po upły wie kolejny ch dziesięciu dni poprowadził ją do ołtarza. Siedemnaście miesięcy później narodził się długo wy czekiwany sy n i następca tronu, przy szły król Edward VI. Jednak to Katarzy na by ła najdłużej sprawującą rządy małżonką władcy. Jane Sey mour zmarła kilka dni po wy daniu na świat dziecka. Wszy stkie jej następczy nie – Anna Kliwijska, Katarzy na Howard i Katarzy na Parr – spędziły u boku monarchy najwy żej cztery lata. Pierwsza małżonka Henry ka wy trwała jako królowa ponad dwa razy dłużej niż pozostałe kobiety razem wzięte. Osierocona córka Katarzy ny, Maria, w końcu zawarła pokój z ojcem i po śmierci swego przy rodniego brata (który w 1547 roku objął tron po zmarły m Henry ku) w 1553 roku przejęła koronę, stając się ty m samy m pierwszą samodzielnie panującą królową Anglii. Jak na ironię, tego właśnie pragnął uniknąć jej ojciec, rozwodząc się z Katarzy ną. Córka otrzy mała przy domek Krwawa Maria, gdy usiłowała cofnąć proces reformacji, posy łając na śmierć liczny ch protestanckich wy znawców, w ty m Thomasa Cranmera. Córka Anny Boley n, Elżbieta I, przejęła tron po śmierci swej przy rodniej siostry w 1558 roku i ponownie zaczęła wspierać reformację. *** Ciało Katarzy ny zostało zabrane do opactwa w Peterborough. Jej prośba o pochowanie w klasztorze należący m do ukochany ch braci obserwantów siłą rzeczy została odrzucona, ponieważ, jak zauważy ł Cromwell, zakon ten – w wy niku poczy nań Henry ka – już nie istniał. Ceremonia pogrzebowa by ła ty powa raczej dla księżnej wdowy niż królowej Anglii. W ty m samy m miejscu pochowano później inną nieszczęsną władczy nię, Marię I Stuart. Katarzy na stanowiła natchnienie dla wielu osób, nawet po śmierci. Wkrótce zaczęła pojawiać się w literaturze katolickiej jako przy kład pobożnej kobiety, kontrastującej ze swoim okrutny m

mężem. Szekspir uczy nił z niej kluczową postać w sztuce o Henry ku VIII. W 1643 roku oddziały Olivera Cromwella splądrowały katedrę w Peterborough i ograbiły grób królowej. Dwa wieki później, na wezwanie Angielek o imieniu Katarzy na, zebrano wy starczającą sumę pieniędzy, by wznieść nowy pomnik na grobie imienniczki. Na drewnianej pły cie, znajdującej się tam do dzisiaj, utrwalono jej pamięć jako „królowej, umiłowanej przez Anglików za lojalność, pobożność, odwagę i miłosierdzie”. Komentarz ten nie odbiega od oceny Chapuy sa, osoby spoza ścisłego kręgu jej najbliższy ch służący ch, który jednakże – jak się okazało – znał królową najlepiej. Uważał, że by ła nazby t współczującą osobą. Z czasem opisał ją jako „najbardziej cnotliwą niewiastę o najlepszy m sercu, jaką w ży ciu spotkał, lecz zby t łatwo ufającą inny m równie mocno jak sobie, i zby t opieszale podejmującą decy zję o spowodowaniu nawet niewielkiego zła, z którego mogło powstać wiele dobra”. Debata nad charakterem Katarzy ny i jej miejscem w historii z reguły ogranicza się do tego, czy by ła dziewicą w dniu ślubu z Henry kiem i czy Anglia wciąż by łaby wy znania rzy mskokatolickiego, gdy by kobieta bez sprzeciwu wstąpiła do klasztoru. Na swój sposób ambasador przy pomina nam o inny m wy borze, którego wpły wu nie można zmierzy ć, a który by ł prawdopodobnie równie doniosły. Gdy w celu przy wrócenia królowej praw małżeńskich zaistniało ry zy ko wojny między Anglią a potężny m imperium siostrzeńca Karola V, królowa wy brała pokój. Cesarz mógł wprawdzie unikać konfliktu, jednak Chapuy s zdawał się by ć przekonany, iż jego pan musiałby rozpocząć walkę, gdy by ciotka zachęciła swy ch angielskich zwolenników do powstania przeciwko Henry kowi. Gdy by tak uczy niła, historia Anglii mogłaby potoczy ć się zupełnie inaczej i przy brać jeszcze bardziej krwawe oblicze.

PODZIĘKOWANIA

P

odczas pisania niniejszej książki swoją pomoc okazało mi wiele osób, jednak w pierwszej kolejności pragnę podziękować doktorowi Gly nowi Redtorthowi z uniwersy tetu w Manchesterze. Jest on jedną z kilku osób, które przeczy tały manuskry pt. Oczy wiście to ja ponoszę całkowitą odpowiedzialność za ewentualne błędy. Ruth Miguel Franco z Università degli Studi di Padova (uniwersy tet w Padwie) we Włoszech wy konała dla mnie tłumaczenia (na języ k hiszpański) i sprawdziła wiele przekładów moich oraz inny ch osób z ory ginałów łacińskich, włoskich i francuskich. Jestem jej szczególnie wdzięczny za przetłumaczenie z języ ka łacińskiego manuskry ptu spisanego podczas try bunału w Saragossie. Dokument ten znajduje się w Real Academia de la Historia. Ja przełoży łem wszy stkie teksty z języ ka hiszpańskiego i katalońskiego. Bardzo dziękuję również Dominicowi Parce za tłumaczenia z łaciny na angielski oraz Alison Adams z uniwersy tetu w Glasgow za zwrócenie mojej uwagi na francusko-angielski słownik Randlego Cotgrave’a z 1611 roku. Jestem wdzięczny personelowi Biblioteki Narodowej w Madry cie, Królewskiej Akademii History cznej w Madry cie, Archiwum Delegacji w Saragossie, Biblioteki Bry ty jskiej w Londy nie i Archiwów Narodowy ch w Londy nie. Na moje szczególne podziękowania zasłuży ł również hiszpański rząd, który wy kazał się otwartością i szczodrością, udostępniając mi poprzez Internet liczne ory ginalne dokumenty z Archiwum Głównego w Simancas. Na prośby o pomoc odpowiedzieli także Thom Richardson z Roy al Armouries w Leeds (narodowe bry ty jskie muzeum zbroi i broni), Maria Hay ward z uniwersy tetu w Southampton, Luis Garrido González z uniwersy tetu z Jaén, Salvador Salort-Pons z Detroit Institute of Arts (muzeum sztuk piękny ch w Detroit) oraz autor Robert Hutchinson. Pragnę także podziękować personelowi by ły ch domostw Katarzy ny Aragońskiej w zamku Ludlow i Buckden oraz osobom opiekujący m się miejscem jej spoczy nku w katedrze Peterborough. Wiele – jak zawsze – zawdzięczam Walterowi Donohue z Faber and Faber z Londy nu i George’owi Gibsonowi z Walker & Company z Nowego Jorku. Dziękuję im za wiarę we mnie i ciężką pracę podczas czy tania i komentowania manuskry ptu. Ogromny m wsparciem by li dla mnie także Georgina Capel i Abi Fellows z agencji literackiej Capel and Land, moi wierni czy telnicy. Samuel Tremlett i Lucas Tremlett dzielnie znosili pojawienie się w ich ży ciu nowej Katarzy ny. Największe podziękowania kieruję jednak do Katharine Blanki Scott – za swoiste połączenie otuchy, inteligencji, kry ty cy zmu i cariño.

BIBLIOGRAFIA ZBIORY MANUSKRYPTÓW Biblioteka Narodowa, Madry t Królewska Akademia History czna, Madry t Archiwum Główne w Simancas, Valladolid Archivo de la Diputación de Zaragoza Archiwa Narodowe, Londy n Biblioteka Bry ty jska, Londy n

ZBIORY KALENDARIÓW I DOKUMENTÓW A catalogue of the printed books, manuscripts, autograph letters, and engravings collected by Henry Huth. t. 5. The Huth Library. Londy n. Ellis and White, 1880. Calendar of Letters, Despatches and State Papers relating to the negotiations between England and Spain preserved in the archives of Simancas and elsewhere. t. 1–5, dodatek i późniejszy dodatek do t. 1 i 2. G.A. Bergenroth, Pascual de Gay angos, Garrett Mattingly, red. Londy n. Longman, Green, Longman and Roberts, 1862. Calendar of State Papers Relating to English Affairs existing in the archives and collections of Venice and in other libraries of northern Italy. T. 1–5. red. Rawdon Brown. Londy n. Longman, Green, Longman and Roberts, 1864. Calendar of State Papers and Manuscripts in the Archives and Collections of Milan. t. 1. red. Allen B. Hinds. Londy n. Longman, Green, Longman and Roberts, 1912. Jewish History Sourcebook: The Expulsion from Spain, 1492, http://www.fordham.edu/ halsall/jewish/1492-jews-spain1.html. Letters and Papers, Foreign and Domestic, of the reign of Henry VIII preserved in the Public Record Office, the British Museum and elsewhere in England. t. 1–14. red. J. S. Brewer, James Gairdner i R.H. Brodie. Londy n. Longman, Green, Longman and Roberts, 1864. Letters and papers illustrative of the reigns of Richard III and Henry VII, 2 t. red. James Gairdner. Londy n. Longman, Green, Longman and Roberts, 1861. Monumenta Habsburgica. Sammlung von Actenstücken und Briefen sur Geschichte des Hauses

Habsburg dem Zeitraume von 1473 bis 1576. Wiedeń, 1863. State Papers published under the authority of His Majesty’s Commission. t. 1 i 7. Londy n. John Murray, 1831.

ARTYKUŁY PRASOWE Anon. „Original documents relating to Queen Katharine of Aragon”, Gentleman’s Magazine 42. New series. (Grudzień 1854): 572. Barrington, Robert. „A Venetian Secretary in England: An unpublished diplomatic report in the Biblioteca Marciana, Venice”. Historical Research 70, nr 172 (Czerwiec 1997). Davies, Cliff ord S. L. „The Tudor Conundrum”. Times Literary Supplement. (11 czerwca 2008). De la Torre y del Cerro, Antonio. „Maestros de los hijos de los Rey es Católicos”. Hispania LXIII (1956): separata. Fernández de Córdova Miralles, Álvaro. „Imagen de los Rey es Católicos en la Roma pontifi cia”. En la Espaa Medieval 28 (2005): 259–354. Fernández Suárez, José Ramón. „Luis Vives: Educador de los jóvenes ingleses”. ES: Revista de fi lología inglesa 17 (1993): 141–150. Goméz-Moreno, Manuel. „Joy as arabes de la Reina Catolica”. Al Andalus 8, Madry t–Grenada (1943): 473–75. Kesselring, K. J. „A Draft of the 1531 ‘Acte for Poy soning’” English Historical Review 116, nr 468 (wrzesień 2001): 894. Ladero Quesada, Manuel Fernando. „Recibir princesas y enterrar reinas (Zamora 1501 y 1504)”. Espacio, tiempo y forma. Serie III, Historia medieval, nr 13 (2000): 119–138. Lochman, Dan. „Between Country and City : John Colet, Thomas More, and Early Modern Perceptions of London”, Literary London (marzec 2006). Na: http://www.literary london.org. Mace, Frances A. „Devonshire Ports in the Fourteenth and Fifteenth Centuries”. Transactions of the Royal Historical Society, 4th ser., t. 8 (1925): 98–126. Marín Ibáez, Ricardo. „Juan Luis Vives. (1492?–1540)” Prospects: The quarterly review of comparative education 24, nr 3/4 (1994): 743–759. Mattingly, Garrett. „A humanist ambassador”. Journal of Modern History 4 (czerwiec 1932): 175– 185. Mattingly, Garrett. „The reputation of Doctor De Puebla”. English Historical Review 55, nr 217 (1940): 27–46. Rex, Richard. „The Execution of the Holy Maid of Kent”. Historical Research 64 (1991).

Sabine, Ernest L. „City Cleaning in Mediaeval London”. Speculum 12, nr 1 (sty czeń 1937): 19–43. Segura Graio, Cristina. „Derechos sucesorios al trono de la mujeres en la Corona de Aragón”. Mayurqa 22, nr 2, (1989): 591–600. Seigworth, Gilbert R. „Bloodletting Over the Centuries”. New York State Journal of Medicine (grudzień 1980): 2022–28. Na: http://www.pbs.org/wnet/redgold/basics/ bloodlettinghistory.html. Starkey, David. „Henry VI’s Old Blue Gown. The English court under the Lancastrians and Yorkists”. Court Historian 4, nr 1 (1999): 1–28.

KSIĄŻKI W JĘZYKU HISZPAŃSKIM Anon. Continuación de la Crónica de Pulgar por un autor anónimo. Ed. C. Cay etano Rosell, Madry t, Biblioteca de Autores Espaoles, 1953. Anon. Crónica anónima de Enrique IV de Castilla, 1454–1474 (Crónica castellana). Ed. M. P. Sánchez Parra, Madry t, Ediciones de la Torre, 1991. Anon. Documentos relativos a la visita del Cardenal Adriano cuando pasó de Espaa a Roma, elegido Papa. – Proceso de la reina Da Catalina de Aragón, reina de Inglaterra. – Registrum abbatis monasterii verolen. 1480. Veruela. Manuskry pt Królewskiej Akademii History cznej 9– 4674. Alvar Ezquerra, Alfredo. Isabel la Católica. Madry t. Temas de Hoy, 2002. Azcona, Tarsicio de. Isabel la Católica. Estudio crítico de su vida y su reinado, Madry t. Biblioteca de Autores Cristianos. 1964. Red. La Esfera de los Libros, 2002. Barrios Aguilera, Manuel. Granada Morisca, la convivencia negada: Historia y textos. Comares. Albolote, 2002. Bernáldez, Andrés. Memorias del reinado de los Reyes Católicos. Red. Manuel Gómez Moreno y Juan de Mata Carriazo. Madry t. Królewska Akademia History czna, 1962. Bernis, Carmen. Trajes y modas en la Espaa de los reyes Católicos. Madry t. Consejo Superior de Investigaciones Cientifi cas, 1978. Berwick y de Alba, Duque de. Correspondencia de Gutierre Gómez de Fuensalida. Em bajador en Alemania, Flandes e Inglaterra (1496–1509). Madry t, Imprenta Alemana, 1907. Calvo Poy ato, José. Enrique IV el Impotente y el final de un época. Barcelona. Planeta, 1993. Clausell Nächer, Carmen. Carro de las Donas (Valladolid, 1542). Estudio preliminar y edición anotada. Doctoral thesis. Departamento de Literatura Espaola, Universidad Autónoma de Barcelona. 2004. Na: http://www.tesisenxarxa.net/TDX-0608105-110729/.

De la Torre y del Cerro, Antonio. Cuentas de Gonzalo de Baeza t. 2. Madry t. Biblioteca Rey es Católicos, 1956. De la Torre y del Cerro, Antonio. Documentos sobre relaciones internacionales de los reyes Católicos. T. 6. Barcelona. Patronato Marcelino Menéndez Pelay o. 1966. Doussinague, José Maria. La política internacional de Fernando el Católico. Madry t. EspasaCalpe. 1944. Edwards, John. Isabel la Católica: Poder y fama. Madry t. Marcial Pons. 2004. Enríquez del Castillo, Diego. Crónica del rey don Enrique el Quarto de este nombre. Ed. A. Sánchez Martín. Valladolid. Universidad de Valladolid. 1994. Eiximenis, Francesco. Carro de las donas: Valladolid, 1542 / adaptación del Llibre de les dones de Francesc Eiximenis O. F. M. realizada por el P. Carmona O. F. M. red. Carmen Clausell Nácher. Madry t. Fundación Universitaria Espaola. 2007. Fernández de Córdova Miralles, Álvaro. La Corte de Isabel I. Ritos y ceremonias de una reina (1474–1504). Madry t. Dy kinson. 2002. Fernández de Oviedo, Gonzalo. Libro de la Cámara Real del Príncipe don Juan e offiçios de su casa e seruiçio ordinario. Madry t. Sociedad de Bibliófi los Espaoles. 1870. Fernández de Oviedo, Gonzalo. Libro de la Cámara Real del Príncipe don Juan e offiçios de su casa e seruiçio ordinario. Ed. Santiago Fabregat Barrios. Walencja. Universitat de Valencia. 2002. Galíndez de Carvajal, Lorenzo. Crónica de Enrique IV. Ed. Juan Torres Fontes. Murcia. Consejo Superior de Investigaciones Cientificas. 1946. García Luján, José Antonio. El Generalife. Jardin del paraiso. Granada. J. A. García. 2006. Llanos y Torriglia, Félix de. Catalina de Aragón, Reina de Inglaterra. Conferencia leída en la Unión de Damas Espaolas el día 9 de marzo de 1914. Madry t. Imprentas Helénicas. 1914. Llanos y Torriglia, Félix de. En el hogar de los Reyes Católicos y cosas de sus tiempos. Madry t. Ediciones Fax. 1946. Márquez de la Plata y Ferrandiz, Vicenta María. Mujeres renacentistas de la corte de Isabel la Católica. Madry t. Editoral Castalia. 2005. Martín, José- Luis. Enrique IV de Castilla. Hondarribia. Nerea. 2003. Martín, José- Luis. Isabel la Católica: Sus hijas y las damas de su corte, modelos de doncellas, casadas y viudas, en el Carro de las donas (1542). Avila. J-L Martín. 2001. Martínez de Toledo, Alfonso, Arcipreste de Talavera. Corbacho, o Reprobación del amor mundanr Biblioteca

Virtual

Miguel

de

Cervantes.

Na:

http://www.cervantes

virtual.

com/servlet/SirveObras/01473958655714017554480/index.htm.1466. Mignet, M. El Emperador Carlos V: Su Abdicación, su residencia y su muerte en el monasterio de Yuste. Trans. Miguel Lobo. Cadiz. Imprenta Revista Médica. 1855. Molins, Marqués de. Crónica del Rey Enrico Otavo de Inglaterra escrita por un autor coetáneo y ahora por primera vez impresa e ilustrada con introducción, notas y apéndices por El Marqués de Molins. Madry t. Librería de los Bibliófi los. 1874. Münzer, Hierony mus. Viaje por Espaa y Portugal (1494–1495). Madry t. Polifemo. 1991. Palencia, Alonso de. Crónica de Enrique IV, 5 vols. Ed. A. Paz y Melia. Madry t. Biblioteca de Autores Espaoles. Madry t. Atlas. 1904. Pérez Martín, Maria Jesús. María Tudor. La gran reina desconocida. Madry t. Ediciones Rialp. 2008. Pérez, Joseph. La Espaa de los Reyes Católicos. Madry t. Arlanza. 2004. Pulgar, Fernando del. Chronica de los muy altos y esclarecidos reyes Catholicos don Fernando y doa Ysabel de gloriosa memoria. Valladolid. Antonio de Nebrija/Sebastián Martínez. 1565. Pulgar, Fernando del. Crónica de los Seores Reyes Católicos Don Fernando y Doa Isabel de Castilla y de Aragón, Crónicas de los Reyes de Castilla, Tomo, III. red. Cay etano Rosell. Madry t. M. Rivadeney ra. 1878. Rumeu de Armas, Antonio. Itinerario de los Reyes Católicos (1474–1516). Madry t. Consejo Superior de Investigaciones Cientificas. 1974. Sánchez Cantón, Francisco Javier. Libros, tapices y cuadros que coleccionó Isabel la Católica. Madry t. Consejo Superior de Investigaciones Cientificas. 1950. Santa Cruz, Alonso de. Crónica de los Reyes Católicos. red. Juan de Mata Carriazo. Sewilla. Publicaciones de la Escuela de Estudios Hispano- Americanos de Sevilla. 1951. Sobrino, Miguel. Catedrales. Las biografi as desconocidas de los Grandes Templos de Espaa. Madry t. La Esfera de los Libros. 2009. Suárez Fernández, Luis. Los Reyes Católicos. Barcelona. RBA. 2005. Suárez Fernández, Luis. El Camino hacia Europa. Madry t. Rialp. 1990. De la Torre y del Cerro, Antonio. La Casa de Isabel la Católica. Madry t. Consejo Superior de Investigaciones Cientificas. 1954. De la Torre y del Cerro, Antonio. Cuentas de Gonzalo de Baeza, tesorero de Isabel la Católica. 2 t. Madry t. Consejo Superior de Investigaciones Cientificas. 1955. Valera, Diego de. Crónica de los Reyes Católicos. Madry t. Juan de Mata Carriazo. 1927. Valera, Diego de. Memorial de diversas hazaas, crónica de Enrique IV. In Crónicas de los Reyes

de Castilla (Tomo III). Ed. M. Rivadeney ra. Madry t. 1878. Valera, Diego de. Epístolas. Madry t. Sociedad de Bibliófilos. 1878. Ulargui, Luis. Catalina de Aragón. Barcelona. Plaza Janés. 2004. Zurita, Jerónimo. Anales de Aragón. Saragossa. red. Ángel Canellas López et al. Institución Fernando el Católico. Na: http://ifc.dpz.es/publicaciones/ver/id/2448. Zurita, Jerónimo. Historia del rey Don Fernando el Católico. De las empresas, y ligas de Italia. Saragossa, en 1580. red. José Javier Iso et al. Saragossa. Oficina de Domingo de Portonariis, y Ursino impresor de la Sacra, Real, y Católica Majestad, y del reino de Aragón. Na: http://ifc.dpz.es/publicaciones/ver/id/2423.

KSIĄŻKI ANGLOJĘZYCZNE ORAZ W INNYCH JĘZYKACH POZA HISZPAŃSKIM Ackroy d, Peter. The life of Thomas More. Vintage, 1999. Ackroy d, Peter. London: The Biography. Vintage, 2001. Anon. A collection of Ordinances and regulations for the government of the royal household, made in divers reigns from King Edward III to King William and Queen Mary. Londy n. The Society of Antiquaries. 1790. Anon. A litil boke the which traytied and reherced many gode thinges necessaries for the... Pestilence... made by the... Bisshop of Arusiens... [Londy n], [1485?]. Manchester. Manchester University Press, John Ry lands facsimiles, 1910. Anon. An inventory of the wardrobe, plate, etc. of Henry Fitzroy, Duke of Richmond and Somerset; and an inventory of the wardrobe etc. of Katharine of Arragon, at Baynard’s Castle in The Camden Miscellany. Volume the Third. Londy n. Camden Society, 1855. Anon. The Chronicle of the Grey Friars of London. Ed. J.G. Nichols. Londy n Camden Society Old Series, t. 53. 1852. Anon. „Collecta Jacobi de Partibus in medicina pro anothomia”. W: Articella. Pavia, 1506. Manuskry pt znajduje się w bibliotece UCLA. Anon. The Physician’s Handbook. England. Manuskry pt znajduje się w Wellcome Library. Albèri, Eugenio. Relazioni degli ambasciatori veneti al Senato. T. 8, 1–28 dla Relazione D’Inghilterra di Ludovico Falier. Florencja. Societa Editrice Fiorentina, 1853. Anghiera, Pietro Martire d”. Opus epistolarum Petri Martyris Anglerii Mediolanensis. Pary ż. Fredericum Leonard, 1670. Aram, Bethany. Juana the Mad: Sovereignty and Dynasty in Renaissance Europe. Baltimore. Johns Hopkins University Press, 2005.

Benham, William. Old St. Paul’s Cathedral. Londy n. Seeley and Co, 1902. Bentley, Samuel, ed. Excerpta Historica, or illustrations of English History. Londy n. Samuel Bentley, 1881. Bernard, G. W. The King’s Reformation. Henry VIII and the Remaking of the English Church. New Haven. Yale University Press, 2007. Bray, Gerald Lewis. Documents of the English Reformation. Cambridge. James Clarke, 1994. Brewer, J.S. The reign of Henry VIII from his accession to the death of Wolsey. 2 t. Ed. J. Gairdner, 1884. Brewer, J.S., red. Monumenta franciscana. Londy n. Longman, Brown, Green, Longman and Roberts, 1858. Burnet, Gilbert. The History of the Reformation of the Church of England. T. 1–6. red. Nicholas Poco*ck. Oxford. Clarendon Press, 1865. Camm, Dom Bede. Lives of the English Martyrs declared blessed by Pope Leo XIII in 1886 and 1895. Martyrs under Henry VIII. T. 1. Londy n. Longmans, Green and Co. 1914. Carley, James P. The Books of King Henry VIII and His Wives. Londy n. British Library, 2004. Camusat, Nicolas. Meslanges historiques, ou Recueil de plusieurs actes, traictez, lettres missives, et autres mémoires qui peuvent servir en la déduction de l’histoire, depuis l’an 1390 jusques à l’an 1580. Troy es. J. Febvres, 1644. Cavendish, George. The life and death of Cardinal Wolsey. Red. Roger Locky er. Londy n, The Folio Society, 1962. Chaire, Catherine. Physicians and Irregular Medical Practitioners in London 1550–1640: Database (2004). http://www.british-history.ac.uk. Claremont, Francesca. Catherine of Aragon. Londy n. R. Hale, 1939. Cooper, Charles Henry. Memorials of Cambridge. Cambridge. William Metcalfe, 1861. Cotgrave, Randle. A Dictionarie of the French and English Tongues. Londy n. Adam Islip. 1611. Złożone z dwóch skanów przez Grega Lindahla we Francuskiej Bibliotece Narodowej, obecnie dostępne na: http://www.pbm.com/~lindahl/cotgrave/. Cranmer, Thomas. Miscellaneous Writings and Letters of Thomas Cranmer. Red. J.E. Cox. Cambridge. Cambridge University Press, 1846. Cunningham, Sean. Henry VII. Londy n. Routledge. 2007. Dickinson, F. H. Missale ad usum insignis et praeclarae ecclesiae Sarum; labore ac studio Francisci Henrici Dickinson. Farnborough. Gregg. 1969 wznowienie ory ginału z lat 1861– 1863.

Dillon, Janette. Performance and Spectacle in Hall’s Chronicle. Londy n. The Society for Theatre Research, 2002. Dowling, Maria. Fisher of Men: A Life of John Fisher, 1469–1535. Basingstoke. Macmillan, 1999. Drummond, William. The History of Scotland from the year 1423 to the year 1542. Londy n. Henry Hills, 1655. Duffy, Eamon. The Stripping of the Altars: Traditional Religion in England, c. 1400–c. 1580. 2. wy danie. New Haven. Yale University Press, 2005. Duffy, Eamon. Marking the Hours. English People and Their Prayers 1240–1570. New Haven. Yale University Press, 2006. Earenfight, Theresa. Queenship and Political Power in Medieval and Early Modern Spain. Aldershot. Ashgate, 2005. Ehses, Stephan, red. Römische Dokumente zur Geschichte der Ehescheidung Heinrichs VIII. Paderborn. F. Schöningh, 1893. Elliott, J. H. Imperial Spain 1469–1716. Londy n. Pelican, 1970. Ellis, Henry, red. Original letters illustrative of English history. 1. seria, 3 t. 2. seria, 4 t. 3. seria, 4 t. Londy n. Harding, Triphook and Lepard, 1824. Elton, G. R. England under the Tudors. 3. wy d. Abingdon. Routledge, 1991. Erasmus, Desiderius. Opus epistolarum Des. Erasmi Roterodami. Red. P. S. Allen et al. 12 t. 1906– 1958. Erasmus, Desiderius. Correspondance d’Érasme. Édition intégrale traduite et annotée d’apres l’Opus epistolarum de P. S. Allen, H. M. Allen, et H. W. Garrod. red. Aloïs Gerlo i Paul Foriers. t. 4–8. Pary ż. Gallimard, 1968. Erickson, Carolly. Great Harry. The Extravagant Life of Henry VIII. London. Robson Books, 2004. Fernández-Armesto, Felipe. Ferdinand and Isabella. Nowy Jork. Dorset Press, 1991. Fiddes, Richard. The Life of Cardinal Wolsey, łącznie z “Collections”. 2. wy d. Londy n. Knapton and others, 1726. Forrest, William. The History of Grisild the Second: A narrative, in verse, of the divorce of Queen Katharine of Arragon. Red. Rev. W. D. Macray. Londy n. Whittingham and Wilkins. 1875. Foxe, John. A history of the lives, suffering, and triumphant deaths of the primitive as well as the Protestant martyrs. Filadelfia. James M. Campbell, 1845. Froude, James A. The Divorce of Catherine of Aragon: The Story as told by the Imperial ambassadors resident at the court of Henry VIII. Honolulu University Press of the Pacific. Gairdner, James. Henry VII. Londy n. Macmillan and Co, 1889.

Gairdner, James, red. Memorials of King Henry the Seventh. Londy n. Longman, Brown, Green, Longmans, and Roberts, 1858. Galt, John. The Life and Administration of Cardinal Wolsey. 3. wy d. Edinburgh. Oliver and Boy d, 1824. Gee, Henry, and William John Hardy. Documents illustrative of English Church history. Londy n. Macmillan, 1921. Giustinian, Sebastian. Four years at the court of Henry VIII. Selection of despatches written by the Venetian ambassador, Sebastian Giustinian and addressed to the signory of Venice, January 12th 1515, to July 26th 1519. 2 t. Tłum. Rawdon Brown. Londy n. Smith, Elder and Co. 1854. Goldsmid, Edmund Marsden. A collection of 18 rare and curious historical tracts and pamphlets. Edy nburg. Wy danie pry watne, 1884. Gregory, Brad S. Salvation at Stake. Christian Martyrdom in Early Modern Europe. Cambridge, Mass. Harvard University Press, 1999. Grose, Francis. The Antiquarian Repertory. 4 t. Londy n. E. Jeffery, 1807–1809. Guy, John. Tudor England. Oksford. Oxford University Press, 1988. Gwy n, Peter. The King’s Cardinal: The Rise and Fall of Thomas Wolsey. Londy n. Pimlico, 2002. Hall, Edward. Hall’s Chronicle – The union of the two noble and illustre famelies of Lancastre and Yorke (1548). Londy n. J. Johnson, 1809. Halliwell, James Orchard. Letters of the Kings of England. 2 t. Londy n. Henry Colburn, 1846. Harpsfield, Nicholas. A treatise on the pretended divorce between Henry VIII and Catharine of Aragon. Red. Nicholas Poco*ck. Londy n. Camden Society, 1878. Harrison, William. Elizabethan England: From “A description of England” by William Harrison (in “Hollinshed’s Chronicles”). Londy n. Walter Scott. Brak daty wy dania. Hay ward, Maria. Dress at the Court of King Henry VIII. Leeds. Maney, 2007. Henry VIII. The Love Letters of Henry VIII to Anne Boleyn. Boston. John W. Luce, 1906. Herbert, Edward, Lord. Autobiography of Edward Lord Herbert of Cherbury. The History of England under Henry VIII. Londy n. Alexander Murray, 1870. Hume, Martin A. Sharp, red. i tłum. Chronicle of King Henry VIII of England. Being a contemporary record of some of the principal events of the reigns of Henry VIII and Edward VI. Written in Spanish by an unknown hand. Londy n. Bell and Sons, 1889. Hutchinson, Robert. Thomas Cromwell. The rise and fall of Henry VIII’s most notorious minister. Londy n. Weidenfeld and Nicolson, 2007. Hutchinson, Robert. The Last Days of Henry VIII. Londy n. Weidenfeld and Nicolson, 2005.

Irwin, Robert. The Alhambra. Londy n. Profile Books, 2004. Ives, Eric. The Life and Death of Anne Boleyn. Oksford. Blackwell, 2005. Jones, Michael K., i Malcolm G. Underwood. The King’s Mother: Lady Margaret Beaufort, Countess of Richmond and Derby. Cambridge. Cambridge University Press, 1992. Kelly, Henry Ansgar. The Matrimonial Trials of Henry VIII. Eugene, Oregon. Wipf and Stock, 2004. Kingsford, Charles Lethbridge, red. “A London Chronicle: Henry VIII”, w: Two London Chronicles from the Collections of John Stow, The Camden Miscellany. T. 12, Camden 3. seria., t. 18. 1910. Na: http://www.british-history.ac.uk/source.aspx?pubid=804. Kipling, Gordon, red. The Receyt of The Ladie Kateryne. Oksford. Oxford University Press for the Early English Text Society, 1990. Laemmer, Hugo. Monumenta Vaticana historiam Ecclesiasticam saeculi XVI illustrantia. Frieburg. Sumtibus Herder, 1861. Lay nesmith, J. L. The Last Medieval Queens. Oxford. Oxford University Press, 2004. Le Grand, Joachim. Preuves de l’histoire du divorce de Henry VIII. T. 3. Pary ż. La Vueve d’Edme Martin, 1688. Lea, Henry Charles. History of the Inquisition of Spain. T. 1. Library of Iberian Resources. Na: http://libro.uca.edu/lea1/1lea.htm. (Ory ginalne wy danie Londy n Macmillan, 1906–1907) Lewis, John. The Life of Dr. John Fisher, Bishop of Rochester in the reign of King Henry VIII with an appendix of illustrative documents and papers. Londy n. Joseph Lilly. 1855. Leland, John. Joannis Lelandi antiquarii de rebus britannicis collectanea. Londy n. Richardson, 1770. Leland, John i Lucy Toulmin Smith. The Itinerary of John Leland in or about the years 1535–1543 parts IV and V with an appendix of extracts from Leland’s collectanea. Londy n. George Bell and Son, 1908. Lindsey, Karen. Divorced, Beheaded, Survived – A Feminist Reinterpretation of the Wives of Henry VIII. Cambridge. Da Capo Press, 1995. Lindesay of Pitscottie, Robert. The Historie and Cronicles of Scotland. T. 2. Edy nburg. William Blackwood and Sons, 1899. Lingard, John. A History of England. T. 4. Londy n. J. Mawman, 1820. Loades, David. The Tudor Court. Bangor. Headstart History, 1992. Loades, David. The Politics of Marriage: Henry VIII and His Queens. Stroud. Alan Sutton Publishing. 1994.

Loades, David. Mary Tudor. The Tragical History of the First Queen of England. Londy n. Archiwa Narodowe, 2006. Loades, David. Henry VIII. Court, Church and Conflict. Londy n. Archiwa Narodowe, 2007. Luke, Mary M. Catherine, the Queen. Nowy Jork. Paperback Library, 1967. Manchester, Duke of. Court and Society from Elizabeth to Anne from the Papers at Kimbolton. T. 1. Londy n. Hurst and Blackett, 1864. Marius, Richard. Thomas More: A Biography. Cambridge, Mass. Harvard University Press, 1999. Maskell, William. Monumenta ritualia ecclesiae anglicanae or occasional offices of the church of England according to the ancient use of Salisbury the prymer in English and other prayers and forms with dissertations and notes. Londy n. William Pickering, 1847. Mattingly, Garrett. Catherine of Aragon. Londy n. Jonathan Cape, 1942. More, Thomas. The Yale Edition of the Complete Works of St. Thomas More. 15 t. New Haven. Yale University Press, 1963. More, Thomas. The Correspondence of Sir Thomas More. Red. Elizabeth Frances Rogers. Princeton. Princeton University Press, 1947. More, Thomas. Selected Letters. Red. Elizabeth Frances Rogers. New Haven. Yale University Press, 1961. Hamy, Alfred. Entrevue de François Premier avec Henry VIII a Boulogne sur Mer en 1532. Pary ż. Lucien Gougy, 1898. Madden, Frederick. Privy purse expenses of the Princess Mary, daughter of King Henry the Eighth. Londy n. William Pickering, 1831. Nicolas, Nicholas Harris. Privy purse expences of King Henry the Eighth. Londy n. William Pickering, 1827. Nicolas, Nicholas Harris. Privy Purse expenses of Elizabeth of York: Wardrobe accounts of Edward the Fourth. Londy n. William Pickering, 1830. Nichols, Francis Morgan. The Epistles of Erasmus from his earliest letters to his fiftyfirst year arranged in order of time. Tłum. na angielski. Londy n. Longmans, Green and Co, 1901. Nucius, Nicander. The Second book of the Travel of Nicander Nucius, of Corcyra. Red. J. A. Cramer. Londy n. Camden Society, 1841. Paul, John E. Catherine of Aragon and Her friends. Londy n. Burns and Oates, 1966. Pérez de Guzmán, Fernán. Pen Portraits of Illustrious Castilians. Washington, D. C. The Catholic University of America Press, 2003. Perry, Maria. Sisters to the King. Londy n. Andre Deutsch, 2002.

Pierce, Hazel. Margaret Pole, Countess of Salisbury 1473–1541. Cardiff. University of Wales Press, 2009. Poco*ck, Nicholas, red. Records of the Reformation: the divorce, 1527–33. 2 t. Oksford. Clarendon Press, 1870. Pollard, A.F. The reign of Henry VII from contemporary sources. T. 1. Fragmenty relacji. Londy n. Longmans, Green and Co. 1913. Prescott, H.F.M. Mary Tudor: The Spanish Tudor. 2. wy d. Londy n. Phoenix, 2003. Redworth, Gly n. The She- Apostle: The Extraordinary Life and Death of Luisa de Carvajal. Oksford. Oxford University Press, 2008. Riddell, Jessica Erin. “A Mirror of Men”: Sovereignty, Perfo mance, and Textuality in Tudor England, 1501–1559. Praca doktorancka. Queen’s University, Kingston, Ontario, Canada. 2009. Robinson, Hastings, red. Original Letters relative to the English Reformation. Cambridge. The Parker Society /Cambridge University Press, 1846. Rubin, Nancy. Isabella of Castile: The First Renaissance Queen. Lincoln, Neb. ASJA Press, 2004. Ry mer, Thomas. Foedera. T. 13. Londy n. J. Tonson, 1739. Sander, Nicolas. Rise and growth of the Anglican schism. Red. D. Lewis. Londy n. Burns and Oates, 1877. Sanuto, Marinr I Diarii di Marino Sanuto. T. 14, 15, 16, 17, 39, 54. Wenecja. Fratelli Visentini Tipografi Editori, 1886. Scarisbrick, J.J. Henry the Eighth. London. Ey re Methuen, 1981. Sephton, John. A handbook of Lancashire place- names. Liverpool. Henry Young and Son, 1913. Shakespeare, William, i John Fletcher. King Henry VIII (All Is True). Red. Gordon McMullan. Londy n. The Arden Shakespeare/Thomson Learning, 2000. Shoesmith, Ron, and Andy Johnson, red. Ludlow Castle: Its History and Buildings. Almeley. Logaston Press, 2000. Starkey, David. The Reign of Henry VIII: Personalities and Politics. Londy n. Vintage, 2002. Starkey, David i Susan Doran. Henry VIII: Man and Monarch. Londy n. British Library, 2009. Starkey, David. Rivals in Power: Lives and Letters of the Great Tudor Dynasties. Londy n. Macmillan, 1990. Starkey, David. Cnotliwy książę: zanim Henryk VIII został królem. Tłum. Rudolf Szy mański. Warszawa. Wy dawnictwo Amber, 2009. Starkey, David, red. A European Court in England. Londy n. Collins and Brown, 1991. Starkey, David. Królowe. Sześć żon Henryka VIII. Tłum. Janusz Szczepański. Poznań. Dom

Wy dawniczy Rebis, 2010. Strickland, Agnes. Lives of the Queens of Scotland. 2 t. Nowy Jork. Harper and Brothers, 1851. Strickland, Agnes. Lives of the Queens of England. Filadelfia. Blanchard and Lea, 1852. Theiner, Augustin. Vetera Monumenta Hibernorum et Scotorum historiam illustrantia quae ex Vaticani, Neapolis ac Florentiae tabulariis deprompsit et ordine chronologico disposuit A. Theiner. Rzy m. Ty pis Vaticania, 1864. Thomas, A. H., i I. D. Thornley, red. The Great Chronicle of London. Gloucester. Alan Sutton Publishing, 1983. Thurley, Simon. The Royal Palaces of Tudor England. New Haven. Yale University Press, 1993. Ty ndale, William. Expositions and notes on Sundry Portions of the Holy Scriptures: together with the practise of prelates [1528]. Red. H. Walker. Londy n. Parker Society, T. 33, 1849. Vives, Juan Luis. The Education of a Christian Woman: A Sixteenth-Century Manual. Red. i tłum. Charles Fantazzi. Chicago. University of Chicago Press, 2000. Vives, Juan Luis i Foster Watson. Vives: On Education. A translation of the tradendis disciplinis of Juan Luis Vives together with an introduction by Foster Watson. Cambridge. Cambridge University Press, 1913. Vives, Juan Luis, and Foster Watson. Tudor school- boy life. The Dialogues (Linguae Latinae Exercitatio) of J.L. Vives translated for the first time into English. Londy n. J.M. Dent and Co, 1908. Wallace, Peter G. The Long Europe an Reformation. Basingstoke. Palgrave Macmillan, 2004. Watson, Foster. Luis Vives: El gran valencianr Oksford. Oxford University Press, 1922. Watson, Foster, red. Vives and the Renascence Education of Women. Londy n. Arnold, 1912. Weir, Alison. The Six Wives of Henry VIII. Londy n. Pimlico, 1991. Weir, Alison. Henry VIII: King and Court. Londy n. Pimlico, 2002. Whitelock, Anna. Mary Tudor, England’s First Queen. Londy n. Bloomsbury, 2009. Williams, Neville. Henry VIII and His Court. Londy n. Cardinal, 1973. Wood, Mary Anne Everett. Letters of Royal and Illustrious Ladies of Great Britain. 3 t. Londy n. Henry Colburn, 1846. Woolgar, C.M. The Senses in Late Medieval E gland. New Haven. Yale University Press, 2006. Wroe, Ann. Perkin, A Story of Deception. Londy n. Jonathan Cape, 2003.

PRZYPISY Gdy odnosiłem się do poszczególny ch katalogów, najczęściej wskazy wałem numer dokumentu i przy pisu, a nie numer strony (podawałem go w przy padku, gdy mógł by ć pomocny lub w wy jątkowej sy tuacji, gdy dana informacja może zostać znaleziona ty lko przy pomocy numeru strony ). Cy fry rzy mskie odnoszą się do przedmowy każdego tomu katalogów. Nazwy katalogów skróciłem w następujący sposób: CSP Hiszpania: Katalog listów, wiadomości i dokumentów państwowych odnoszących się do negocjacji między Anglią i Hiszpanią, zachowanych w archiwach w Simancas oraz w innych miejscach. CSP Wenecja: Katalog dokumentów państwowych odnoszących się do wydarzeń w Anglii, zachowanych w archiwach i kolekcjach w Wenecji oraz innych bibliotekach w północnych Włoszech. CSP Mediolan: Katalog dokumentów państwowych i manuskryptów w archiwach i kolekcjach w Mediolanie. L&P: Zagraniczne i krajowe listy i dokumenty z czasów rządów Henryka VIII, przechowywane w Public Record Office, Muzeum Brytyjskim lub w innych miejscach w Anglii. W odniesieniach do PRO 31/11/2, 31/11/3 i 31/11/4 w Archiwach Narodowy ch nie podano numeru folio, ponieważ nie uży to ich w ory ginałach. Za to w ty ch ostatnich zastosowano takie same numery dokumentów jak w CPS Hiszpania 1.

SPIS TREŚCI Okładka Strona tytułowa O Autorze Karta redakcyjna Dedykacja Mapy Drzewa genealogiczne Motto

Wstęp 1. Królewskie łoże 2. Królowa 3. Narodziny 4. Zaręczyny 5. Infantka 6. Księżniczka Alhambry 7. Adios 8. Na angielskiej ziemi 9. Widowisko 10. Ceremonia zaślubin 11. Cisza i smutek 12. Życie w małżeństwie 13. Brat mojego męża 14. Upuść mi krwi 15. Zdradzona 16. Wyznania 17. Ambasador 18. Drugie małżeństwo 19. Królowa biesiad 20. Następca tronu 21. Macierzyństwo 22. Polityka sypialniana 23. Wojna...

24. ... i pokój 25. Królewska córa 26. Narzeczony księżniczki Marii 27. Syn mojej siostry 28. Niepłodność i niewierność 29. Bękart 30. Rozwód: wielka sprawa króla 31. Dziewictwo 32. Choroba 33. Z matką – nigdy 34. Bóg i mój siostrzeniec 35. Ludzie królowej 36. Szpiegowanie i kamuflaż 37. Prowokacja 38. Duchowa porada 39. Obcowanie cielesne 40. Chwila wytchnienia 41. Trucizna 42. Samotna 43. Klejnoty królowej 44. Sekrety i kłamstwa 45. Ta nierządnica 46. Nieślubna córka 47. Powieszenie, wyprucie wnętrzności i poćwiartowanie 48. Więzień 49. Terror 50. Śmierć i sumienie

Posłowie Podziękowania Bibliografia Przypisy

Tremlett Giles - Katarzyna Aragońska. Hiszpańska królowa Henryka VIII .pdf [PDF] | Online Book Share (2024)
Top Articles
Latest Posts
Article information

Author: Nathanial Hackett

Last Updated:

Views: 5980

Rating: 4.1 / 5 (72 voted)

Reviews: 95% of readers found this page helpful

Author information

Name: Nathanial Hackett

Birthday: 1997-10-09

Address: Apt. 935 264 Abshire Canyon, South Nerissachester, NM 01800

Phone: +9752624861224

Job: Forward Technology Assistant

Hobby: Listening to music, Shopping, Vacation, Baton twirling, Flower arranging, Blacksmithing, Do it yourself

Introduction: My name is Nathanial Hackett, I am a lovely, curious, smiling, lively, thoughtful, courageous, lively person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.